×

Usamos cookies para ayudar a mejorar LingQ. Al visitar este sitio, aceptas nuestras politicas de cookie.


image

Robinson Crusoe - Daniel Defoe, 08. Rozdział ósmy

08. Rozdział ósmy

Rozdział ósmy

— Tonący okręt. — Robinson jedzie na rozbity statek. — Świeże łupy. — Ludożercy. — Robinson ocala jedną z ofiar. — Pierwsze słowa ludzkie od lat dwudziestu pięciu. — Nowy towarzysz Piętaszek.

Muszę tu opowiedzieć pewne wydarzenie, które na czas pewien odwróciło myśli moje od dzikich.

Dnia 16 maja (jak wskazywał starannie prowadzony mój kalendarz) szalała od samego rana straszliwa burza z grzmotami i piorunami, a noc była tak okropna, że podobnej nie przeżyłem chyba jeszcze. Siedziałem do późna, czytając Biblię przy świetle małej lampki, gdy nagle z ogromnym zdumieniem posłyszałem od strony morza strzał armatni. Zerwawszy się, wybiegłem co prędzej po drabinie na szczyt mej góry i zaraz zobaczyłem na morzu błysk drugiego strzału, po czym w ciągu minuty nadpłynął huk od strony, gdzie prąd swego czasu uniósł mą łódkę na pełne morze. Były to niewątpliwie sygnały okrętu w niebezpieczeństwie, który wzywał w ten sposób na pomoc jakiegoś towarzysza swego.

Zebrałem co prędzej ile mogłem suchego drzewa i rozpaliłem ognisko, gdyż, chociaż nie mogłem pomóc załodze, powziąłem nadzieję, że sam uzyskam pomoc marynarzy.

Płomienie buchnęły wysoko i dostrzeżono je widać z pokładu, gdyż zaraz buchnął strzał trzeci, potem dalsze, a wszystkie z tej samej strony.

Przez całą noc podtrzymywałem ogień, gdy się zaś rozjaśniło, zobaczyłem daleko na morzu jakiś ciemny przedmiot, jednakże nie mogłem nawet przez lunetę rozpoznać, czy jest to okręt ożaglowany i płynący, czy też rozbitek.

Wziąwszy strzelbę, ruszyłem śpiesznie na południowe wybrzeże wyspy ku rafie, gdzie mnie ongiś porwał prąd. Rozpogodziło się tymczasem całkiem i ujrzałem z boleścią kadłub rozbitego okrętu, tkwiący na tych samych skałach, od których mnie zawrócił z powrotem ku wyspie prąd okrężny. To, co dla mnie było ocaleniem, to przyprawiło tych żeglarzy o zgubę. Dostrzegłszy przedtem wyspę, mogliby pewnie dopłynąć tu łodziami.

Jak wzrok sięgał, nie było nigdzie czółna na morzu, ni u wybrzeża. Żeglarze musieli przeto zginąć w ciągu nocy, albo też zabrani zostali przez ten drugi okręt, do którego skierowane były sygnały ratunkowe. Ponadto mógł ich porwać z łodziami prąd i unieść jak mnie na pełne morze, gdzie ich czekała długa męka śmierci głodowej.

Myśli te wyciskały mi gorzkie łzy z oczu.

— Ach! — zawołałem. — Czemuż to zginęli wszyscy? Dlaczegóż bodaj jeden nie uszedł cało i nie dopłynął tu, by mi zostać towarzyszem i powiernikiem, któremu mógłbym otworzyć serce swoje?

Ogarnęła mnie nieznana dotąd, potężna tęsknota za ludźmi i ból samotności.

— Bodaj jeden! Tylko jeden choćby! — wołałem tysiąc może razy, załamując ręce.

Inaczej jednak postanowiły losy i aż do ostatniej chwili mego pobytu na wyspie nie dowiedziałem się, czy cała załoga rozbitego okrętu poniosła śmierć, czy też może część jej znalazła ocalenie. Po kilku dniach ujrzałem z boleścią ciało młodego marynarza, niesione ku wybrzeżu. Miał tylko krótkie, płócienne spodnie i koszulę, tak że nie mogłem rozpoznać jego narodowości. W kieszeniach znalazłem dwie złote monety oraz fajkę, która mnie ucieszyła znacznie bardziej niż pieniądze.

Okręt osiadł na skałach tak daleko, że przez kilka dni nie mogłem się zdecydować, by jechać tam, znałem już bowiem z doświadczenia niebezpieczeństwa żeglowania po tych wodach.

Nie opuszczała mnie jednak myśl, że mogą się tam znajdywać żywe istoty, które bez mej pomocy zginą marnie, zaś w razie ocalenia będą mi pożądanymi towarzyszami. Pod wpływem tych rozważań, poleciwszy się Bogu, przysposobiłem mój stateczek do drogi. Wziąłem sporo chleba, duży dzban wody, kosz rodzynków, kompas, drugi dzban koziego mleka i duży ser. Potem oddawszy się raz jeszcze bożej opiece odbiłem od brzegu.

Wiatr mi sprzyjał i po trzygodzinnej jeździe dotarłem do rozbitego okrętu, który, sądząc wedle budowy, musiał być pochodzenia hiszpańskiego. Tkwił wciśnięty pomiędzy dwie rafy. Część tylną zniszczyły już fale, a z masztów pozostały tylko niskie pniaki. Dziób przedni, lewa i przednia burta były jeszcze całe.

Gdym się zbliżył do okrętu, wyskoczył na pokład pies i zaczął na mój widok szczekać i skomleć. Zawołałem nań, on zaś skoczył bez wahania w wodę, podpłynął, ja zaś wciągnąłem go do czółna. Był na wpół tylko żywy z wycieńczenia. Dałem mu chleba, który pożarł chciwie, potem zaś wody, którą jął pić tak gwałtownie, że byłby chyba pękł, gdybym mu nie odebrał wody.

Przymocowałem mą pirogę do kadłuba i wszedłem na pokład. Straszny mnie uderzył widok. Zobaczyłem dwu utopionych marynarzy, zwartych w uścisku, co świadczyło, że statek musiał się znajdować podczas burzy dłuższy czas pod wodą.

Prócz psa nie było żywej istoty na całym okręcie, poza tym wszystkie towary, o ile zdołałem stwierdzić, zostały zniszczone przez wodę morską. Pod pokładem znalazłem dużo beczek prawdopodobnie ze spirytusem i winem, ale były zbyt wielkie, by się do nich zabrać. Zabrałem dwie skrzynie marynarskie, nie badając ich zawartości. Łup mój byłby niezawodnie znaczny, gdyby miast tylnej części, część przednia uległa zniszczeniu. Sądząc wedle tego, co zawierały skrzynie marynarzy, okręt wiózł wielkie bogactwa i dążył prawdopodobnie z Buenos Aires do Hawany, stamtąd zaś do Hiszpanii.

Prócz skrzyń wziąłem małą baryłkę wina. W kajucie znalazłem kilka muszkietów i duży róg pełen prochu, który zabrałem, zostawiając muszkiety. Posiadłem dalej szuflę do ognia oraz kilka miedzianych kociołków i dzbanów. Z tym łupem ruszyłem do domu, ponieważ zaś prąd zmierzał ku wyspie, dotarłem szczęśliwie, choć śmiertelnie znużony, do wybrzeża na godzinę przed zapadnięciem nocy.

Przenocowawszy w czółnie, wyniosłem na ląd pozyskane przedmioty. W jednej ze skrzyń znalazłem piękne puzderko skórzane. Zawierało flaszki kryształowe z napojami spirytusowymi, zamknięte srebrnymi kapslami. Znalazłem tu dalej kilka doskonałych koszul, kilka tuzinów białych chustek do nosa oraz pstrych szalików, trzy woreczki złotych monet w sumie około tysiąca stu reali, sześć zawiniętych w papier złotych dublonów oraz kilka sztabek złota łącznej wagi jednego funta. Druga skrzynka zawierała trochę odzieży małej wartości i trzy flaszki doskonałego prochu.

Łup mej wyprawy był tedy mały, zwłaszcza że pieniądze uważałem za coś jak piasek pod stopami i oddałbym je za kilka par dobrych pończoch i trzewików. Zabrałem co prawda trzewiki utopionym marynarzom i znalazłem jeszcze jedną parę w skrzyni, ale nie były one dobre i użyteczne dla mnie. Obok trzewików znalazłem w ostatniej skrzyni jeszcze woreczek z pięćdziesięcioma realami. Przeniosłem te rzeczy do swej jaskini, gdzie złoto musiało czekać chwili powrotu do ojczyzny, by mi być w ogóle użyteczne.

Potem umieściłem pirogę w dawnym porcie i zabezpieczyłem ją tam. W fortecy mojej nic nie zaszło tymczasem, ponieważ zaś rozbity okręt nie przedstawiał dla mnie już nic ciekawego, przeto przestałem o nim myśleć i wróciłem do zwykłych zajęć domowych.

Minęły długie miesiące, w ciągu których po prostu nawykłem do tego stanu wytrwałej czujności, nie zaniedbując jednak niczego dla ochrony przed dzikimi.

Mimo wszystko przeraziło mnie wielce, gdym pewnego dnia zobaczył aż pięć kanoe na wybrzeżu, po mojej stronie wyspy. Wszystkie były puste i daremnie rozglądałem się za ludożercami.

Strach był uzasadniony zupełnie, gdyż każde czółno mogło pomieścić czterech do sześciu ludzi, a przeto miałem tuż pod bokiem dwudziestu lub trzydziestu nieprzyjaciół. Zakłopotany wielce, jak sobie dam radę z tą bandą, przysposobiłem mą fortecę do obrony w sposób już opisywany i przesiedziałem tu czas długi, nie wiedząc dobrze, co począć.

Czekałem i nadsłuchiwałem przez parę godzin, nie doczekawszy się jednak niczego, oparłem muszkiety o skałę tuż pod drabiną, wyszedłem na wierzch góry i spojrzałem ku wybrzeżu.

Przez lunetę naliczyłem trzydziestu dzikich. Rozpalili wielkie ognisko i tańczyli wokoło niego skacząc i wykonując barbarzyńskie ruchy.

Patrzyłem, a serce mi biło gwałtownie. Niedługo dzicy przywlekli z czółen dwie ofiary, które miały być zarżnięte. Jeden z jeńców padł zaraz rażony ciosem maczugi, czy drewnianego miecza, a trzej dzicy rzucili się nań, krojąc na części i przysposabiając zeń pieczeń. Drugi jeniec stał nieco z boku, czekając swej kolei.

Zdjęto z biedaka więzy i nie zwracano nań uwagi, tak jakby nie przypuszczano, że ma ochotę żyć dalej. Było tak jednak, gdyż nagle, korzystając z chwili, porwał się i jął uciekać z nieopisaną szybkością wprost ku mojej fortecy. W pierwszej chwili uczułem wielki strach. Cóż miałem począć, gdyby cała czereda ruszyła za zbiegiem? Opanowawszy się jednak, pozostałem na stanowisku i odetchnąłem zaraz z ulgą zobaczywszy, że tylko trzech dzikich goni uciekającego.

Za chwilę nabrałem otuchy, zbieg był bowiem dużo zwinniejszy od prześladowców i gdyby wytrzymał bodaj przez kwadrans jeszcze, musiał się ocalić.

Pomiędzy biegnącymi a moją fortecą wiła się rzeczka, która mi służyła za przystań, ile razy zwoziłem towary z okrętu. Zbieg musiał ją przebyć wpław, by nie zostać schwytany.

Dopadłszy brzegu, skoczył bez namysłu w wodę, mimo że była wezbrana skutkiem przypływu i dawszy około trzydziestu pchnięć wylazł na przeciwległy brzeg, po czym jął zmykać dalej z tą samą szybkością.

Zauważyłem, że spośród trzech dzikich dwu tylko umiało pływać. Trzeci został na brzegu, przyjrzał się płynącym towarzyszom, a potem zawrócił z wolna ku wybrzeżu morskiemu. Dwaj ludożercy spisywali się dzielnie, ale zużyli na przebycie rzeki dwa razy tyle czasu co zbieg.

Patrzyłem na to wszystko i nagle przyszło mi na myśl, że ratując życie tego biedaka, mogę sobie pozyskać sługę i towarzysza, co zdawało się być nawet zrządzeniem Opatrzności.

Zbiegłem tedy śpiesznie na dół, chwyciłem oparte o skałę muszkiety i ruszyłem co sił naprzeciw zbiega. Droga wiodła w dół ze wzgórza, przeto w ciągu kilku minut zdołałem oddzielić sobą ściganego od pogoni. Krzyknąłem zbiegowi kilka wyrazów i jąłem czynić gesty przyjacielskie, gdyż wiedziałem, że samych słów nie zrozumie, co go jednak przeraziło wyraźnie gorzej jeszcze od wrogów, którzy tymczasem nadbiegli.

Chwyciwszy muszkiet za lufę obaliłem jednego z nich ciosem w głowę.

Kula byłaby go pierwej dosięgła, ale chciałem uniknąć huku, który mógł zwabić resztę bandy. Nie brałem pod uwagę, że dzieli mnie znaczna odległość od miejsca, gdzie ucztują, więc ani strzału słyszeć, ani dymu widzieć nie mogą.

Drugi dzikus przystanął przerażony upadkiem towarzysza. Gdy zaś podbiegłem ku niemu, położył strzałę na cięciwie łuku. Nie miałem innego wyjścia, jak strzelić, gdyż trafiłby mnie niezawodnie. Zabiłem go na miejscu.

Biedny zbieg patrzył ze strachem, jak w jednej chwili załatwiłem się z jego obu wrogami i sądził niezawodnie, że teraz kolej na niego. Krzyknąłem nań ponownie i zachęciłem gestami, by się zbliżył.

Zrozumiał dobrze, podszedł parę kroków, ale przystanął znowu drżąc na całym ciele. Pewny był, że zostanie wzięty w niewolę i zabity jak tamci.

Dawałem mu znaki przyjacielskie, jakie tylko wymyślić byłem w stanie, on zaś zbliżał się z wolna, stając co krok, potem zaś ukląkł pokornie, dziękując w ten sposób za uratowanie życia.

Uśmiechnąłem się doń i poleciłem przyjść całkiem blisko. Uczynił to na koniec, ukląkł przede mną i ująwszy mą stopę, postawił sobie na karku, co znaczyło, że chce być odtąd mym sługą i niewolnikiem.

Podniosłem go, objąłem i zacząłem głaskać, słowem na wszelkie sposoby starałem się przekonać go o mych przyjacielskich uczuciach.

Czekała mnie jednak inna jeszcze robota.

Dzikus zwalony na ziemię ciosem kolby zaczął się poruszać, gdyż był tylko ogłuszony. Pokazałem go memu ocalonemu, ten zaś wyrzekł parę słów. Co prawda, nie zrozumiałem ich, ale wzruszyły mnie one bardzo, albowiem były to pierwsze od lat dwudziestu pięciu słowa ludzkie, jakie usłyszałem.

Nie stało jednak czasu na rozmyślania, gdyż dzikus usiadł i zaczął się rozglądać tak groźnie wokoło, że biedny zbieg znowu zaczął drżeć. Wymierzyłem doń z drugiego muszkietu, ale ocalony zaczął mi dawać znaki, bym mu pożyczył mej szpady. Chwyciwszy ją, przyskoczył do nieprzyjaciela i jednym cięciem odrąbał mu głowę.

Zdziwiło mnie to wielce, gdyż sądziłem, że mój protegowany nie miał dotąd w ręku broni siecznej, z wyjątkiem chyba drewnianego miecza, o czym już wspomniałem. Potem jednakże dowiedziałem się, że owe drewniane miecze dzikich są tak twarde, ostre i ciężkie, iż można nimi odcinać ręce, nogi i głowy nawet za jednym ciosem.

Dokonawszy tego, wrócił do mnie mój protegowany uśmiechnięty tryumfalnie i położył mi u nóg broń oraz głowę nieprzyjaciela.

Nie mógł pojąć, jak zdołałem z takiej odległości bez łuku zabić napastnika i poprosił gestami, bym mu go pozwolił obejrzeć. Skinąłem głową, on zaś podbiegłszy do zabitego zaczął go obracać, zdumiony krągłą raną pośrodku piersi, w której nie tkwiła strzała.

Zabrał łuk i strzały nieprzyjaciela i wrócił do mnie, ja zaś obróciłem się w zamiarze wracania do fortecy, dawszy mu przedtem do poznania, że ma iść ze mną, oraz że niedługo możemy mieć na karku całą bandę napastników.

Dziki spytał mnie gestami, czy ma pogrzebać ciała zabitych, by inni ich nie zobaczyli. Pochwaliłem go skinieniem, on zaś wziął się zaraz do roboty. Niesłychanie szybko wykopał rękami w ziemi dwie dziury i zagrzebał w nich zwłoki, tak że cały obrządek nie potrwał dłużej nad kwadrans.

Zaprowadziłem mego protegowanego do domu, to znaczy na razie nie do fortecy, ale do nowej mojej jaskini w głębi wyspy. Tutaj dałem mu chleba, pęczek rodzynków i dzbanek wody. Rzucił się łapczywie na chłodny napój, potem zaś na pożywienie, z czego wywnioskowałem, że musiał długo pościć. Gdy się orzeźwił, wskazałem mu legowisko ze słomy ryżowej i koców, dając gestami polecenie, by spoczął. Usłuchał natychmiast i zaraz zapadł w głęboki sen.

Mogłem się teraz dokładnie przypatrzyć memu towarzyszowi. Był to piękny, okazały mężczyzna, o członkach silnych i elastycznych, niezbyt rosły, ale harmonijnie zbudowany, w wieku około lat dwudziestu sześciu. Wyraz twarzy jego nie był wcale dziki, ani zuchwały, przeciwnie, nawet szczery, śmiały i męski, zaś uśmiech, jaki przedtem już dostrzegłem, świadczył o serdeczności godnej każdego cywilizowanego Europejczyka. Włosy miał długie i czarne, ale nie wełniste, jak Murzyn, czoło szerokie i wysokie, zaś oczy wielkie i ogniste. Nade wszystko spodobała mi się piękna, ciemnooliwkowa barwa jego skóry. Twarz była krągła, nos cienki, nie zaś szeroki, jak u Afrykanina, zaś spomiędzy kształtnych warg błyskały zęby przypominające kość słoniową.

Podczas jego snu wyszedłem w zagrodzenie, by wydoić kozy, ale w niespełna pół godziny wybiegł z jaskini, spostrzegłszy mnie zbliżył się szybko i legł przede mną na ziemi, usiłując mi wyrazić na wszelkie sposoby swą wdzięczność, pokorę i gotowość do usług. W końcu postawił sobie znowu na karku mą stopę, tak że nabrałem pewności, iż pragnie służyć wiernie do końca życia.

Rozumiałem większą część jego gestów i starałem się ze swej strony zapewnić go o mej życzliwości.

Potem zacząłem do niego mówić powoli i wyraźnie. Nasamprzód wyjaśniłem mu, że będzie odtąd nosił imię: Piętaszek, ponieważ w piątek nastąpiło jego ocalenie. Potem nauczyłem go słowa: pan, dając do zrozumienia, że tak mnie ma zwać, w końcu zaś poznał słowa: tak i nie i pojął szybko ich znaczenie. Następnie wziąłem garnek z mlekiem i pokazawszy mu jak maczam w nim chleb i jem, poleciłem mu zrobić to samo. Usłuchał zaraz i zaczął wysławiać gestami uniesienia dobroć tego jadła.

Spędziłem z nim w jaskini noc, zaś o świcie ruszyliśmy do domu, przy czym dałem mu do zrozumienia, że otrzyma podobną do mojej odzież, gdyż był dotąd goły zupełnie.

Gdyśmy mijali miejsce pogrzebania obu zabitych, Piętaszek spytał mnie gestami, czy by nie należało wykopać ciał i pożreć ich.

Przypuszczenie to napełniło mnie taką odrazą, żem nań napadł rozgniewany, starając się wyjaśnić, jak hańbiącym i przeciwnym naturze jest ludożerstwo. Jednocześnie rozkazałem mu iść za sobą, co też uczynił z wielką pokorą i uległością. Wyprowadziłem go na szczyt wzgórza celem zobaczenia, czy dzicy są jeszcze na wyspie. Przez lunetę rozpoznałem wyraźnie miejsce, gdzie ucztowali, ale czółen nie było nigdzie, przeto oczywiście odpłynęli, nie troszcząc się o swych dwu towarzyszy i jeńca.

Nie poprzestałem na tym odkryciu, nabrawszy bowiem odwagi, uczułem też ciekawość. Dałem Piętaszkowi szpadę, kazałem mu wziąć łuk i strzały jednego z zabitych, czym umiał się doskonale posługiwać, oraz zawiesiłem mu przez plecy jeden muszkiet. Sam wziąłem dwa muszkiety i tak uzbrojeni wyruszyliśmy w drogę ku wybrzeżu.

Przysposobiony byłem na wstrętny widok, to jednak, com zobaczył jako resztki uczty ludożerców, odebrało mi niemal przytomność.

Natomiast Piętaszek pozostał obojętny, uważając wszystko za rzecz całkiem naturalną.

Wybrzeże pokrywały ludzkie kości, biały piasek przesiąknięty był krwią, a wszędzie leżały spore kawały mięsa nadgryzione i na poły zwęglone.

Zobaczyłem trzy czaszki, pięć rąk oraz kości z trzech czy czterech nóg i inne szczątki ludzkich ciał.

Piętaszek objaśnił mnie gestami, że dzicy przywieźli tu czterech jeńców, by ich zjeść. Trzech dostarczyło mięsa na ucztę, czwartym zaś był on sam. Na pobliskim lądzie stałym odbyła się wielka bitwa pomiędzy jego szczepem a sąsiednim, Piętaszek i wielu innych popadli w niewolę, a jeńców rozwieźli zwycięzcy w różne odległe strony w celu pożarcia ku czci zwycięskiej bitwy.

Kazałem mu zebrać straszne szczątki na jedną kupę, nałożyć drzewa i rozpalić wielkie ognisko, by zetlały na popiół.

Spostrzegłem niestety, że patrzył na te ochłapy z pewnym łakomstwem i chętnie by był połknął kawałek, gdyż sam zaliczał się też do ludożerców. Okazałem jednakowoż takie oburzenie, że pokonał chętkę i szybko spełnił mój rozkaz. Dałem mu do poznania, iż go zabiję natychmiast za najlżejszą oznakę instynktu ludożerczego.

Oczyściwszy to miejsce powróciliśmy do mej fortecy i tu zabrałem się zaraz do przeobrażenia Piętaszka zewnętrznie przynajmniej w nowego człowieka. Dałem mu krótkie, płócienne spodnie, zabrane z drugiego okrętu, a po małej poprawce były nań zupełnie dobre. Potem uszyłem kaftan z kozich skór, co mi poszło dobrze, gdyż z biegiem lat wyuczyłem się porządnie krawiectwa. Na koniec ofiarowałem mu czapkę ze skóry zajęczej, lekką, elegancką i nadzwyczaj modną. Piętaszka radowało wielce, że jest ubrany, jak sam jego pan.

Co prawda odzież ta zawadzała mu z początku, nie mógł sobie dać rady ze spodniami, zaś rękawy kaftana obcierały mu skórę na ramionach i pod pachami. Rychło jednak ustały te niedomagania i ubranie stało mu się równie jak mnie niezbędne.

Dnia następnego wystawiłem pomiędzy obu wałami mały namiot na mieszkanie dla Piętaszka. Jak wspominałem, otwór w skale wychodził na to właśnie miejsce. Teraz zamknąłem go drzwiami otwieranymi z wnętrza, tak że Piętaszek nie mógł się wbrew mej woli tam dostać. Krąg, otoczony pierwszą palisadą, miał teraz nakrycie z pni i grubej warstwy słomy ryżowej, zaś otwór na drabinę przeznaczony zamykała ciężka spadająca klapa. Poza tym każdego wieczoru zabierałem wszystką broń do wnętrza.

Piętaszek był to dzikus o nieznanym mi zgoła usposobieniu i byłbym bardzo nierozsądny, zaniedbując środków bezpieczeństwa i ufając mu lekkomyślnie.

Okazało się to potem zbyteczne, gdyż w Piętaszku pozyskałem przyjaciela wiernego, uczciwego i oddanego zupełnie. Nie miał on żadnych zachcianek, nie był opryskliwy, niechętny czy zuchwały, przeciwnie, zawsze okazywał pogodę, usłużność i posłuszeństwo bezwzględne. Pokochał mnie z całego serca jak syn ojca i w razie potrzeby oddałby był chętnie za mnie własne życie. Toteż niedługo zaniechałem wszelkich ostrożności i zamieszkaliśmy wspólnie pod jednym dachem.

Uczyłem go z wielkim upodobaniem, chcąc zeń mieć nie tylko miłego, ale także użytecznego towarzysza. Przede wszystkim musiałem wpoić mu znajomość mego języka dla szybkiej wymiany myśli. Słuchał bacznie mych słów, a ile razy je tak wyraźnie powtórzył, żem go mógł zrozumieć, radował się jak dziecko.

Życie nabrało teraz dla mnie nowej wartości, uczułem się na wyspie jak we własnym domu i gdyby nie strach przed dzikimi, chętnie byłbym się zgodził pozostać tu do ostatniej chwili życia.

08. Rozdział ósmy 08 Achter Kapitel 08 Chapter Eight 08 Глава восьмая

Rozdział ósmy

— Tonący okręt. - Sinking ship. — Robinson jedzie na rozbity statek. - Robinson goes to the broken ship. — Świeże łupy. - Fresh loot. — Ludożercy. - Ludożercy. — Robinson ocala jedną z ofiar. - Robinson saves one of the victims. — Pierwsze słowa ludzkie od lat dwudziestu pięciu. - First human words in twenty-five years. — Nowy towarzysz Piętaszek. - New Comrade Friday.

Muszę tu opowiedzieć pewne wydarzenie, które na czas pewien odwróciło myśli moje od dzikich. Here I must recount an event that turned my thoughts away from the wild for a time.

Dnia 16 maja (jak wskazywał starannie prowadzony mój kalendarz) szalała od samego rana straszliwa burza z grzmotami i piorunami, a noc była tak okropna, że podobnej nie przeżyłem chyba jeszcze. On May 16 (as indicated by my carefully kept calendar), a terrible storm with thunder and lightning raged from early in the morning, and the night was so terrible that I don't think I have experienced a similar one yet. Siedziałem do późna, czytając Biblię przy świetle małej lampki, gdy nagle z ogromnym zdumieniem posłyszałem od strony morza strzał armatni. I was sitting up late, reading the Bible by the light of a small lamp, when suddenly, with great astonishment, I heard a cannon shot from the sea. Zerwawszy się, wybiegłem co prędzej po drabinie na szczyt mej góry i zaraz zobaczyłem na morzu błysk drugiego strzału, po czym w ciągu minuty nadpłynął huk od strony, gdzie prąd swego czasu uniósł mą łódkę na pełne morze. Breaking free, I ran as fast as I could up the ladder to the top of my mountain and immediately saw the flash of a second shot on the sea, followed within a minute by a bang coming from the side where the current at one time lifted my boat to the high seas. Były to niewątpliwie sygnały okrętu w niebezpieczeństwie, który wzywał w ten sposób na pomoc jakiegoś towarzysza swego. These were undoubtedly the signals of a ship in distress, which was thus calling for the help of some comrade of its own.

Zebrałem co prędzej ile mogłem suchego drzewa i rozpaliłem ognisko, gdyż, chociaż nie mogłem pomóc załodze, powziąłem nadzieję, że sam uzyskam pomoc marynarzy. I gathered as much dry wood as I could and made a fire, because, although I couldn't help the crew, I had established the hope that I would get help from the sailors myself.

Płomienie buchnęły wysoko i dostrzeżono je widać z pokładu, gdyż zaraz buchnął strzał trzeci, potem dalsze, a wszystkie z tej samej strony. The flames burst high and could be seen from the deck, as a third shot immediately burst, then more, and all from the same direction.

Przez całą noc podtrzymywałem ogień, gdy się zaś rozjaśniło, zobaczyłem daleko na morzu jakiś ciemny przedmiot, jednakże nie mogłem nawet przez lunetę rozpoznać, czy jest to okręt ożaglowany i płynący, czy też rozbitek. Ich ließ das Feuer die ganze Nacht brennen, und als es heller wurde, sah ich weit draußen auf dem Meer ein dunkles Objekt, aber ich konnte nicht einmal durch das Teleskop sagen, ob es ein gesegeltes und segelndes Schiff oder ein Schiffbruch war. Throughout the night I kept up the fire, and when it brightened up, I saw a dark object far out at sea, however, I could not tell even through the telescope whether it was a ship rigged and sailing or a shipwrecked ship. Я поддерживал огонь всю ночь, а когда стало светать, увидел далеко в море темный предмет, но даже в телескоп не смог определить, был ли это корабль на плаву или потерпевший кораблекрушение.

Wziąwszy strzelbę, ruszyłem śpiesznie na południowe wybrzeże wyspy ku rafie, gdzie mnie ongiś porwał prąd. Taking the shotgun, I moved hurriedly to the southern coast of the island towards the reef where I was once swept away by the current. Rozpogodziło się tymczasem całkiem i ujrzałem z boleścią kadłub rozbitego okrętu, tkwiący na tych samych skałach, od których mnie zawrócił z powrotem ku wyspie prąd okrężny. Inzwischen klarte es vollständig auf, und ich sah schmerzlich den Rumpf eines zerstörten Schiffes auf denselben Felsen sitzen, von denen der Stromkreis mich zurück zur Insel getrieben hatte. In the meantime, it had cleared up quite a bit, and I saw with pain the hull of the wrecked ship, stuck on the same rocks from which I had been turned back toward the island by the circular current. To, co dla mnie było ocaleniem, to przyprawiło tych żeglarzy o zgubę. Was für mich eine Erlösung gewesen war, hatte diese Matrosen umgebracht. What for me was a salvation, it brought these sailors to their doom. Dostrzegłszy przedtem wyspę, mogliby pewnie dopłynąć tu łodziami. Nachdem sie die Insel schon einmal gesehen hatten, waren sie vielleicht mit dem Boot gekommen. Having spotted the island before, they could probably get here by boat.

Jak wzrok sięgał, nie było nigdzie czółna na morzu, ni u wybrzeża. As far as the eye could see, there was no dugout anywhere on the sea, nor off the coast. Żeglarze musieli przeto zginąć w ciągu nocy, albo też zabrani zostali przez ten drugi okręt, do którego skierowane były sygnały ratunkowe. The sailors must therefore have perished overnight, or been picked up by the other ship to which the rescue signals were directed. Ponadto mógł ich porwać z łodziami prąd i unieść jak mnie na pełne morze, gdzie ich czekała długa męka śmierci głodowej. Moreover, they could be swept away with the boats by the current and carried like me to the high seas, where their long ordeal of death by starvation awaited them.

Myśli te wyciskały mi gorzkie łzy z oczu. These thoughts squeezed bitter tears from my eyes.

— Ach! — zawołałem. — Czemuż to zginęli wszyscy? - Why did they all die? Dlaczegóż bodaj jeden nie uszedł cało i nie dopłynął tu, by mi zostać towarzyszem i powiernikiem, któremu mógłbym otworzyć serce swoje? Why didn't one perhaps escape unharmed and swim here to become my companion and confidant, to whom I could open my heart?

Ogarnęła mnie nieznana dotąd, potężna tęsknota za ludźmi i ból samotności. I was overwhelmed by an unknown, powerful longing for people and the pain of loneliness.

— Bodaj jeden! - Bodaj one! Tylko jeden choćby! Just one if only! — wołałem tysiąc może razy, załamując ręce. - I cried out a thousand times perhaps, wringing my hands.

Inaczej jednak postanowiły losy i aż do ostatniej chwili mego pobytu na wyspie nie dowiedziałem się, czy cała załoga rozbitego okrętu poniosła śmierć, czy też może część jej znalazła ocalenie. However, fate decided otherwise, and until the last moment of my stay on the island I did not find out whether the entire crew of the wrecked ship had suffered death, or whether some of them had found salvation. Po kilku dniach ujrzałem z boleścią ciało młodego marynarza, niesione ku wybrzeżu. After a few days, I saw with pain the body of a young sailor, carried towards the coast. Miał tylko krótkie, płócienne spodnie i koszulę, tak że nie mogłem rozpoznać jego narodowości. He wore only short linen pants and a shirt, so that I could not recognize his nationality. W kieszeniach znalazłem dwie złote monety oraz fajkę, która mnie ucieszyła znacznie bardziej niż pieniądze. In my pockets I found two gold coins and a pipe, which pleased me much more than the money.

Okręt osiadł na skałach tak daleko, że przez kilka dni nie mogłem się zdecydować, by jechać tam, znałem już bowiem z doświadczenia niebezpieczeństwa żeglowania po tych wodach. The ship settled on the rocks so far away that for several days I could not decide to go there, for I already knew from experience the dangers of sailing in these waters.

Nie opuszczała mnie jednak myśl, że mogą się tam znajdywać żywe istoty, które bez mej pomocy zginą marnie, zaś w razie ocalenia będą mi pożądanymi towarzyszami. However, I was not abandoned by the thought that there might be living creatures who would die miserably without my help, while in case of rescue they would be my desired companions. Pod wpływem tych rozważań, poleciwszy się Bogu, przysposobiłem mój stateczek do drogi. Influenced by these considerations, having recommended myself to God, I prepared my stateroom for the road. Под влиянием этих размышлений, воздав должное Богу, я приготовил свою каюту к путешествию. Wziąłem sporo chleba, duży dzban wody, kosz rodzynków, kompas, drugi dzban koziego mleka i duży ser. I took a lot of bread, a large jug of water, a basket of raisins, a compass, a second jug of goat's milk and a large cheese. Potem oddawszy się raz jeszcze bożej opiece odbiłem od brzegu. Then, having once again given myself over to God's care, I bounced off the shore.

Wiatr mi sprzyjał i po trzygodzinnej jeździe dotarłem do rozbitego okrętu, który, sądząc wedle budowy, musiał być pochodzenia hiszpańskiego. The wind was in my favor, and after a three-hour ride, I arrived at the wrecked ship, which, judging by its construction, must have been of Spanish origin. Tkwił wciśnięty pomiędzy dwie rafy. He was stuck between two reefs. Część tylną zniszczyły już fale, a z masztów pozostały tylko niskie pniaki. The back part has already been destroyed by the waves, and only low stumps remain of the masts. Dziób przedni, lewa i przednia burta były jeszcze całe. The front bow, port and forward sides were still whole.

Gdym się zbliżył do okrętu, wyskoczył na pokład pies i zaczął na mój widok szczekać i skomleć. As I approached the ship, a dog jumped out onto the deck and began to bark and whine at the sight of me. Zawołałem nań, on zaś skoczył bez wahania w wodę, podpłynął, ja zaś wciągnąłem go do czółna. I called out to him, and he jumped into the water without hesitation, swam up, and I pulled him into the dugout. Był na wpół tylko żywy z wycieńczenia. He was only half alive from exhaustion. Dałem mu chleba, który pożarł chciwie, potem zaś wody, którą jął pić tak gwałtownie, że byłby chyba pękł, gdybym mu nie odebrał wody. I gave him bread, which he devoured greedily, then water, which he drank so violently that he would probably have burst had I not taken the water away from him.

Przymocowałem mą pirogę do kadłuba i wszedłem na pokład. Я прикрепил свой пирог к корпусу и взобрался на борт. Straszny mnie uderzył widok. A terrible sight struck me. Zobaczyłem dwu utopionych marynarzy, zwartych w uścisku, co świadczyło, że statek musiał się znajdować podczas burzy dłuższy czas pod wodą. I saw two drowned sailors, tightly knit in an embrace, indicating that the ship must have been underwater for a long time during the storm. Я увидел двух утонувших моряков, крепко обнявшихся, что говорит о том, что корабль, должно быть, долгое время находился под водой во время шторма.

Prócz psa nie było żywej istoty na całym okręcie, poza tym wszystkie towary, o ile zdołałem stwierdzić, zostały zniszczone przez wodę morską. Apart from the dog, there was not a living being on the entire ship, in addition to all the goods, as far as I could tell, were destroyed by sea water. Pod pokładem znalazłem dużo beczek prawdopodobnie ze spirytusem i winem, ale były zbyt wielkie, by się do nich zabrać. Below deck I found a lot of barrels probably with spirits and wine, but they were too big to get to. Zabrałem dwie skrzynie marynarskie, nie badając ich zawartości. I took the two jacket boxes without examining their contents. Łup mój byłby niezawodnie znaczny, gdyby miast tylnej części, część przednia uległa zniszczeniu. My loot would reliably be considerable, if the cities of the rear part, the front part was destroyed. Sądząc wedle tego, co zawierały skrzynie marynarzy, okręt wiózł wielkie bogactwa i dążył prawdopodobnie z Buenos Aires do Hawany, stamtąd zaś do Hiszpanii. Judging by what the sailors' chests contained, the ship was carrying great wealth and was probably aiming from Buenos Aires to Havana, and from there to Spain.

Prócz skrzyń wziąłem małą baryłkę wina. In addition to the crates, I took a small barrel of wine. W kajucie znalazłem kilka muszkietów i duży róg pełen prochu, który zabrałem, zostawiając muszkiety. Posiadłem dalej szuflę do ognia oraz kilka miedzianych kociołków i dzbanów. I further possessed a fire shovel and several copper cauldrons and jugs. Z tym łupem ruszyłem do domu, ponieważ zaś prąd zmierzał ku wyspie, dotarłem szczęśliwie, choć śmiertelnie znużony, do wybrzeża na godzinę przed zapadnięciem nocy. With this loot, I set off for home, and as the current was heading toward the island, I arrived happily, though deathly weary, at the coast an hour before night fell.

Przenocowawszy w czółnie, wyniosłem na ląd pozyskane przedmioty. Having stayed overnight in the dugout canoe, I brought the acquired items ashore. W jednej ze skrzyń znalazłem piękne puzderko skórzane. In one of the chests I found a beautiful leather box. Zawierało flaszki kryształowe z napojami spirytusowymi, zamknięte srebrnymi kapslami. It contained crystal flasks of spirits, closed with silver caps. Znalazłem tu dalej kilka doskonałych koszul, kilka tuzinów białych chustek do nosa oraz pstrych szalików, trzy woreczki złotych monet w sumie około tysiąca stu reali, sześć zawiniętych w papier złotych dublonów oraz kilka sztabek złota łącznej wagi jednego funta. I further found here several excellent shirts, several dozen white handkerchiefs and fuzzy scarves, three bags of gold coins totaling about one thousand one hundred reals, six gold doubloons wrapped in paper, and several gold bars of a total weight of one pound. Druga skrzynka zawierała trochę odzieży małej wartości i trzy flaszki doskonałego prochu. The second box contained some clothing of little value and three flasks of excellent gunpowder.

Łup mej wyprawy był tedy mały, zwłaszcza że pieniądze uważałem za coś jak piasek pod stopami i oddałbym je za kilka par dobrych pończoch i trzewików. The spoils of my expedition were small at the time, especially since I considered money something like sand underfoot and would have given it up for a few pairs of good stockings and boots. Zabrałem co prawda trzewiki utopionym marynarzom i znalazłem jeszcze jedną parę w skrzyni, ale nie były one dobre i użyteczne dla mnie. Although I took the guts of the drowned sailors and found another pair in the chest, but they were no good and useful to me. Obok trzewików znalazłem w ostatniej skrzyni jeszcze woreczek z pięćdziesięcioma realami. In addition to the guts, I found a bag of fifty reales still in the last box. Przeniosłem te rzeczy do swej jaskini, gdzie złoto musiało czekać chwili powrotu do ojczyzny, by mi być w ogóle użyteczne. I moved these things to my cave, where the gold had to wait until I returned to my homeland to be of any use to me.

Potem umieściłem pirogę w dawnym porcie i zabezpieczyłem ją tam. Then I placed the pirogue in the former port and secured it there. Затем я поместил пирогу в бывшую гавань и закрепил ее там. W fortecy mojej nic nie zaszło tymczasem, ponieważ zaś rozbity okręt nie przedstawiał dla mnie już nic ciekawego, przeto przestałem o nim myśleć i wróciłem do zwykłych zajęć domowych. In my fortress nothing happened in the meantime, and since the shipwrecked ship no longer presented anything interesting to me, so I stopped thinking about it and returned to my usual household chores.

Minęły długie miesiące, w ciągu których po prostu nawykłem do tego stanu wytrwałej czujności, nie zaniedbując jednak niczego dla ochrony przed dzikimi.

Mimo wszystko przeraziło mnie wielce, gdym pewnego dnia zobaczył aż pięć kanoe na wybrzeżu, po mojej stronie wyspy. Wszystkie były puste i daremnie rozglądałem się za ludożercami.

Strach był uzasadniony zupełnie, gdyż każde czółno mogło pomieścić czterech do sześciu ludzi, a przeto miałem tuż pod bokiem dwudziestu lub trzydziestu nieprzyjaciół. Zakłopotany wielce, jak sobie dam radę z tą bandą, przysposobiłem mą fortecę do obrony w sposób już opisywany i przesiedziałem tu czas długi, nie wiedząc dobrze, co począć. Perplexed greatly as to how I would cope with this band, I prepared my fortress for defense in the manner already described, and sat here for a long time, not knowing well what to do.

Czekałem i nadsłuchiwałem przez parę godzin, nie doczekawszy się jednak niczego, oparłem muszkiety o skałę tuż pod drabiną, wyszedłem na wierzch góry i spojrzałem ku wybrzeżu. I waited and overheard for a couple of hours, but having received nothing, I leaned my muskets against the rock just below the ladder, climbed to the top of the mountain and looked toward the coast.

Przez lunetę naliczyłem trzydziestu dzikich. Rozpalili wielkie ognisko i tańczyli wokoło niego skacząc i wykonując barbarzyńskie ruchy.

Patrzyłem, a serce mi biło gwałtownie. Niedługo dzicy przywlekli z czółen dwie ofiary, które miały być zarżnięte. Soon the savages brought two victims from the dugouts to be butchered. Jeden z jeńców padł zaraz rażony ciosem maczugi, czy drewnianego miecza, a trzej dzicy rzucili się nań, krojąc na części i przysposabiając zeń pieczeń. Один из пленников был мгновенно ранен ударом булавы или деревянного меча, и трое дикарей бросились на него, разрубили на куски и приготовили из него жаркое. Drugi jeniec stał nieco z boku, czekając swej kolei. The second captive stood slightly to the side, waiting his turn.

Zdjęto z biedaka więzy i nie zwracano nań uwagi, tak jakby nie przypuszczano, że ma ochotę żyć dalej. Die Fesseln des armen Mannes wurden gelöst und ignoriert, als ob er nicht weiterleben sollte. Było tak jednak, gdyż nagle, korzystając z chwili, porwał się i jął uciekać z nieopisaną szybkością wprost ku mojej fortecy. It was so, however, because suddenly, taking advantage of the moment, he got carried away and ran with indescribable speed straight towards my fortress. W pierwszej chwili uczułem wielki strach. Cóż miałem począć, gdyby cała czereda ruszyła za zbiegiem? What was I supposed to do if the whole herd moved after the fugitive? Opanowawszy się jednak, pozostałem na stanowisku i odetchnąłem zaraz z ulgą zobaczywszy, że tylko trzech dzikich goni uciekającego.

Za chwilę nabrałem otuchy, zbieg był bowiem dużo zwinniejszy od prześladowców i gdyby wytrzymał bodaj przez kwadrans jeszcze, musiał się ocalić. In einem Augenblick fühlte ich mich getröstet, denn der Flüchtling war viel beweglicher als die Verfolger, und wenn er eine Viertelstunde länger aushalten könnte, würde er sich retten müssen. In a moment I took encouragement, for the fugitive was much more agile than his pursuers, and if he had lasted perhaps a quarter of an hour more, he must have saved himself.

Pomiędzy biegnącymi a moją fortecą wiła się rzeczka, która mi służyła za przystań, ile razy zwoziłem towary z okrętu. Zbieg musiał ją przebyć wpław, by nie zostać schwytany. The fugitive had to swim across it to avoid capture.

Dopadłszy brzegu, skoczył bez namysłu w wodę, mimo że była wezbrana skutkiem przypływu i dawszy około trzydziestu pchnięć wylazł na przeciwległy brzeg, po czym jął zmykać dalej z tą samą szybkością. Having reached the shore, he jumped into the water without a second thought, despite the fact that it was swollen due to the tide, and having given about thirty pushes, landed on the opposite shore, after which he dashed further with the same speed.

Zauważyłem, że spośród trzech dzikich dwu tylko umiało pływać. Trzeci został na brzegu, przyjrzał się płynącym towarzyszom, a potem zawrócił z wolna ku wybrzeżu morskiemu. The third stayed on the shore, looked at his swimming companions, and then turned back slowly toward the seacoast. Dwaj ludożercy spisywali się dzielnie, ale zużyli na przebycie rzeki dwa razy tyle czasu co zbieg.

Patrzyłem na to wszystko i nagle przyszło mi na myśl, że ratując życie tego biedaka, mogę sobie pozyskać sługę i towarzysza, co zdawało się być nawet zrządzeniem Opatrzności. I looked at all this, and it suddenly occurred to me that by saving this poor man's life, I could gain myself a servant and companion, which seemed to be even an orchestration of Providence. Я смотрел на все это, и мне вдруг пришло в голову, что, спасая жизнь этого бедняги, я могу обрести себе слугу и компаньона, что даже казалось оркестром Провидения.

Zbiegłem tedy śpiesznie na dół, chwyciłem oparte o skałę muszkiety i ruszyłem co sił naprzeciw zbiega. Also rannte ich eilig die Treppe hinunter, schnappte mir die Musketen, die am Felsen lehnten, und rannte so schnell ich konnte dem Flüchtling entgegen. I then hurriedly ran downstairs, grabbed the muskets leaning against the rock and moved with all my might against the fugitive. Droga wiodła w dół ze wzgórza, przeto w ciągu kilku minut zdołałem oddzielić sobą ściganego od pogoni. Die Straße verlief vom Hügel bergab, und innerhalb weniger Minuten war ich in der Lage, den Gejagten von der Verfolgung zu trennen. The road led down from the hill, therefore, in a few minutes I managed to separate the pursuer from the chase with myself. Krzyknąłem zbiegowi kilka wyrazów i jąłem czynić gesty przyjacielskie, gdyż wiedziałem, że samych słów nie zrozumie, co go jednak przeraziło wyraźnie gorzej jeszcze od wrogów, którzy tymczasem nadbiegli. I shouted a few words to the fugitive and began to make friendly gestures, as I knew he would not understand the words themselves, but this frightened him clearly even worse than the enemies who had meanwhile come running.

Chwyciwszy muszkiet za lufę obaliłem jednego z nich ciosem w głowę. Схватив мушкет за ствол, я свалил одного из них ударом по голове.

Kula byłaby go pierwej dosięgła, ale chciałem uniknąć huku, który mógł zwabić resztę bandy. The bullet would have reached him first, but I wanted to avoid a bang that could have lured the rest of the gang. Nie brałem pod uwagę, że dzieli mnie znaczna odległość od miejsca, gdzie ucztują, więc ani strzału słyszeć, ani dymu widzieć nie mogą. I did not take into account that I am separated by a considerable distance from the place where they are feasting, so they can neither hear the shot nor see the smoke.

Drugi dzikus przystanął przerażony upadkiem towarzysza. The second savage stopped horrified by his companion's fall. Gdy zaś podbiegłem ku niemu, położył strzałę na cięciwie łuku. Nie miałem innego wyjścia, jak strzelić, gdyż trafiłby mnie niezawodnie. I had no choice but to shoot, as it would hit me reliably. Zabiłem go na miejscu.

Biedny zbieg patrzył ze strachem, jak w jednej chwili załatwiłem się z jego obu wrogami i sądził niezawodnie, że teraz kolej na niego. The poor fugitive watched with fear as I dealt with both his enemies in an instant and thought reliably that now it was his turn. Бедный беглец в страхе наблюдал, как я в одно мгновение расправился с обоими его врагами, и с уверенностью думал, что теперь настала его очередь. Krzyknąłem nań ponownie i zachęciłem gestami, by się zbliżył.

Zrozumiał dobrze, podszedł parę kroków, ale przystanął znowu drżąc na całym ciele. Understanding well, he walked up a few steps, but stopped again trembling all over his body. Pewny był, że zostanie wzięty w niewolę i zabity jak tamci.

Dawałem mu znaki przyjacielskie, jakie tylko wymyślić byłem w stanie, on zaś zbliżał się z wolna, stając co krok, potem zaś ukląkł pokornie, dziękując w ten sposób za uratowanie życia.

Uśmiechnąłem się doń i poleciłem przyjść całkiem blisko. Uczynił to na koniec, ukląkł przede mną i ująwszy mą stopę, postawił sobie na karku, co znaczyło, że chce być odtąd mym sługą i niewolnikiem. He did so at the end, knelt before me and, taking my foot, placed it on his neck, which meant that he wanted to be my servant and slave from now on.

Podniosłem go, objąłem i zacząłem głaskać, słowem na wszelkie sposoby starałem się przekonać go o mych przyjacielskich uczuciach. I picked him up, put my arms around him and started stroking him, in a word I tried in every way to convince him of my friendly feelings.

Czekała mnie jednak inna jeszcze robota.

Dzikus zwalony na ziemię ciosem kolby zaczął się poruszać, gdyż był tylko ogłuszony. Der Wilde, der durch den Schlag des Hinterns zu Boden gefallen war, begann sich zu bewegen, weil er nur betäubt war. Pokazałem go memu ocalonemu, ten zaś wyrzekł parę słów. Ich zeigte ihn meinem Überlebenden, der ein paar Worte sprach. I showed it to my survivor, who in turn uttered a few words. Co prawda, nie zrozumiałem ich, ale wzruszyły mnie one bardzo, albowiem były to pierwsze od lat dwudziestu pięciu słowa ludzkie, jakie usłyszałem. Ich verstand sie zwar nicht, aber sie berührten mich sehr, denn es waren die ersten menschlichen Worte seit fünfundzwanzig Jahren, die ich gehört hatte. Admittedly, I did not understand them, but they moved me greatly, for they were the first human words I had heard in twenty-five years.

Nie stało jednak czasu na rozmyślania, gdyż dzikus usiadł i zaczął się rozglądać tak groźnie wokoło, że biedny zbieg znowu zaczął drżeć. Doch zum Nachdenken blieb keine Zeit, denn der Wilde setzte sich und sah sich so drohend um, dass der arme Flüchtling wieder zu zittern begann. However, it did not stand time to ponder, as the savage sat down and began to look around so menacingly that the poor fugitive began to tremble again. Wymierzyłem doń z drugiego muszkietu, ale ocalony zaczął mi dawać znaki, bym mu pożyczył mej szpady. Chwyciwszy ją, przyskoczył do nieprzyjaciela i jednym cięciem odrąbał mu głowę.

Zdziwiło mnie to wielce, gdyż sądziłem, że mój protegowany nie miał dotąd w ręku broni siecznej, z wyjątkiem chyba drewnianego miecza, o czym już wspomniałem. Potem jednakże dowiedziałem się, że owe drewniane miecze dzikich są tak twarde, ostre i ciężkie, iż można nimi odcinać ręce, nogi i głowy nawet za jednym ciosem. Later, however, I learned that these wooden swords of the wild are so hard, sharp and heavy that they can be used to cut off arms, legs and heads even in one blow.

Dokonawszy tego, wrócił do mnie mój protegowany uśmiechnięty tryumfalnie i położył mi u nóg broń oraz głowę nieprzyjaciela.

Nie mógł pojąć, jak zdołałem z takiej odległości bez łuku zabić napastnika i poprosił gestami, bym mu go pozwolił obejrzeć. Er konnte nicht verstehen, wie ich es geschafft hatte, meinen Angreifer aus dieser Entfernung ohne Bogen zu töten, und er bedeutete mir, ihn es sehen zu lassen. Skinąłem głową, on zaś podbiegłszy do zabitego zaczął go obracać, zdumiony krągłą raną pośrodku piersi, w której nie tkwiła strzała. I nodded, and he, having run up to the slain man, began to turn him around, amazed by the round wound in the middle of his chest, where the arrow was not stuck.

Zabrał łuk i strzały nieprzyjaciela i wrócił do mnie, ja zaś obróciłem się w zamiarze wracania do fortecy, dawszy mu przedtem do poznania, że ma iść ze mną, oraz że niedługo możemy mieć na karku całą bandę napastników. He took the bow and arrows of the enemy and returned to me, while I turned with the intention of returning to the fortress, having let him know beforehand that he was to come with me, and that we might soon have a whole band of attackers on our backs.

Dziki spytał mnie gestami, czy ma pogrzebać ciała zabitych, by inni ich nie zobaczyli. Pochwaliłem go skinieniem, on zaś wziął się zaraz do roboty. Niesłychanie szybko wykopał rękami w ziemi dwie dziury i zagrzebał w nich zwłoki, tak że cały obrządek nie potrwał dłużej nad kwadrans.

Zaprowadziłem mego protegowanego do domu, to znaczy na razie nie do fortecy, ale do nowej mojej jaskini w głębi wyspy. Tutaj dałem mu chleba, pęczek rodzynków i dzbanek wody. Here I gave him bread, a bunch of raisins and a jug of water. Rzucił się łapczywie na chłodny napój, potem zaś na pożywienie, z czego wywnioskowałem, że musiał długo pościć. Gdy się orzeźwił, wskazałem mu legowisko ze słomy ryżowej i koców, dając gestami polecenie, by spoczął. As he refreshed, I pointed out to him a bed of rice straw and blankets, gesturing for him to rest. Usłuchał natychmiast i zaraz zapadł w głęboki sen.

Mogłem się teraz dokładnie przypatrzyć memu towarzyszowi. Był to piękny, okazały mężczyzna, o członkach silnych i elastycznych, niezbyt rosły, ale harmonijnie zbudowany, w wieku około lat dwudziestu sześciu. Wyraz twarzy jego nie był wcale dziki, ani zuchwały, przeciwnie, nawet szczery, śmiały i męski, zaś uśmiech, jaki przedtem już dostrzegłem, świadczył o serdeczności godnej każdego cywilizowanego Europejczyka. The expression on his face was not at all wild or brash, on the contrary, even sincere, bold and manly, while the smile, which I had already noticed before, testified to a cordiality worthy of any civilized European. Włosy miał długie i czarne, ale nie wełniste, jak Murzyn, czoło szerokie i wysokie, zaś oczy wielkie i ogniste. Nade wszystko spodobała mi się piękna, ciemnooliwkowa barwa jego skóry. Twarz była krągła, nos cienki, nie zaś szeroki, jak u Afrykanina, zaś spomiędzy kształtnych warg błyskały zęby przypominające kość słoniową.

Podczas jego snu wyszedłem w zagrodzenie, by wydoić kozy, ale w niespełna pół godziny wybiegł z jaskini, spostrzegłszy mnie zbliżył się szybko i legł przede mną na ziemi, usiłując mi wyrazić na wszelkie sposoby swą wdzięczność, pokorę i gotowość do usług. While he was sleeping, I went out into the enclosure to milk the goats, but in less than half an hour he ran out of the cave, spotted me, approached me quickly and lay on the ground in front of me, trying to express to me in every way his gratitude, humility and readiness for service. W końcu postawił sobie znowu na karku mą stopę, tak że nabrałem pewności, iż pragnie służyć wiernie do końca życia. Finally, he put his foot on my neck again, so that I became certain that he wanted to serve faithfully for the rest of his life.

Rozumiałem większą część jego gestów i starałem się ze swej strony zapewnić go o mej życzliwości.

Potem zacząłem do niego mówić powoli i wyraźnie. Nasamprzód wyjaśniłem mu, że będzie odtąd nosił imię: Piętaszek, ponieważ w piątek nastąpiło jego ocalenie. I first explained to him that he would henceforth bear the name: Friday, because his rescue took place on Friday. Прежде всего, я объяснил ему, что отныне он будет носить имя Пятница, потому что его спасение произошло в пятницу. Potem nauczyłem go słowa: pan, dając do zrozumienia, że tak mnie ma zwać, w końcu zaś poznał słowa: tak i nie i pojął szybko ich znaczenie. Następnie wziąłem garnek z mlekiem i pokazawszy mu jak maczam w nim chleb i jem, poleciłem mu zrobić to samo. Usłuchał zaraz i zaczął wysławiać gestami uniesienia dobroć tego jadła. He listened immediately and began to praise with gestures of elation the goodness of the food.

Spędziłem z nim w jaskini noc, zaś o świcie ruszyliśmy do domu, przy czym dałem mu do zrozumienia, że otrzyma podobną do mojej odzież, gdyż był dotąd goły zupełnie.

Gdyśmy mijali miejsce pogrzebania obu zabitych, Piętaszek spytał mnie gestami, czy by nie należało wykopać ciał i pożreć ich. Als wir an der Grabstätte der beiden Toten vorbeikamen, fragte mich Piętaszek mit Gesten, ob die Leichen nicht ausgegraben und verschlungen werden sollten. As we passed the place where the two slain were buried, Friday asked me with gestures if we should dig up the bodies and devour them.

Przypuszczenie to napełniło mnie taką odrazą, żem nań napadł rozgniewany, starając się wyjaśnić, jak hańbiącym i przeciwnym naturze jest ludożerstwo. Diese Vermutung erfüllte mich mit solchem Ekel, dass ich ihn wütend angriff und versuchte zu erklären, wie schändlich und widersprüchlich Kannibalismus ist. Jednocześnie rozkazałem mu iść za sobą, co też uczynił z wielką pokorą i uległością. Wyprowadziłem go na szczyt wzgórza celem zobaczenia, czy dzicy są jeszcze na wyspie. Przez lunetę rozpoznałem wyraźnie miejsce, gdzie ucztowali, ale czółen nie było nigdzie, przeto oczywiście odpłynęli, nie troszcząc się o swych dwu towarzyszy i jeńca. Through the telescope I clearly recognized the place where they were feasting, but the dugouts were nowhere to be found, therefore they obviously sailed away, not caring about their two companions and the captive.

Nie poprzestałem na tym odkryciu, nabrawszy bowiem odwagi, uczułem też ciekawość. Dałem Piętaszkowi szpadę, kazałem mu wziąć łuk i strzały jednego z zabitych, czym umiał się doskonale posługiwać, oraz zawiesiłem mu przez plecy jeden muszkiet. I gave Friday a spade, told him to take the bow and arrows of one of the slain, which he knew how to use very well, and slung one musket across his back. Sam wziąłem dwa muszkiety i tak uzbrojeni wyruszyliśmy w drogę ku wybrzeżu.

Przysposobiony byłem na wstrętny widok, to jednak, com zobaczył jako resztki uczty ludożerców, odebrało mi niemal przytomność.

Natomiast Piętaszek pozostał obojętny, uważając wszystko za rzecz całkiem naturalną.

Wybrzeże pokrywały ludzkie kości, biały piasek przesiąknięty był krwią, a wszędzie leżały spore kawały mięsa nadgryzione i na poły zwęglone. The shoreline was covered with human bones, the white sand was soaked with blood, and sizable chunks of flesh lay overblown and half charred everywhere. Берег был усыпан человеческими костями, белый песок пропитался кровью, повсюду валялись большие куски плоти, раздутые и наполовину обугленные.

Zobaczyłem trzy czaszki, pięć rąk oraz kości z trzech czy czterech nóg i inne szczątki ludzkich ciał.

Piętaszek objaśnił mnie gestami, że dzicy przywieźli tu czterech jeńców, by ich zjeść. Heel explained to me with gestures that the savages had brought four captives here to eat them. Trzech dostarczyło mięsa na ucztę, czwartym zaś był on sam. Three provided the meat for the feast, while the fourth was himself. Na pobliskim lądzie stałym odbyła się wielka bitwa pomiędzy jego szczepem a sąsiednim, Piętaszek i wielu innych popadli w niewolę, a jeńców rozwieźli zwycięzcy w różne odległe strony w celu pożarcia ku czci zwycięskiej bitwy. On the nearby mainland there was a great battle between his tribe and a neighboring tribe, Friday and many others fell into captivity, and the captives were dispersed by the victors to various distant places to be devoured in honor of the victorious battle.

Kazałem mu zebrać straszne szczątki na jedną kupę, nałożyć drzewa i rozpalić wielkie ognisko, by zetlały na popiół. Ich sagte ihm, er solle die schrecklichen Überreste auf einem Haufen sammeln, Bäume aufstellen und ein großes Feuer machen, um sie zu Asche zu pulverisieren. I told him to gather the horrible remains into one pile, put the trees over and light a big bonfire to grind them to ashes.

Spostrzegłem niestety, że patrzył na te ochłapy z pewnym łakomstwem i chętnie by był połknął kawałek, gdyż sam zaliczał się też do ludożerców. I noticed, unfortunately, that he was looking at the scraps with a certain gluttony and would have been happy to swallow a piece, since he was also counted among the cannibals himself. Okazałem jednakowoż takie oburzenie, że pokonał chętkę i szybko spełnił mój rozkaz. However, I showed such indignation that he was overcome with eagerness and quickly complied with my order. Dałem mu do poznania, iż go zabiję natychmiast za najlżejszą oznakę instynktu ludożerczego. I let him know that I would kill him immediately for the slightest sign of cannibal instinct.

Oczyściwszy to miejsce powróciliśmy do mej fortecy i tu zabrałem się zaraz do przeobrażenia Piętaszka zewnętrznie przynajmniej w nowego człowieka. Having cleared the place, we returned to my fortress, and here I immediately set about transforming Friday externally at least into a new man. Dałem mu krótkie, płócienne spodnie, zabrane z drugiego okrętu, a po małej poprawce były nań zupełnie dobre. I gave him short canvas pants, taken from the other ship, and after a little tweaking they were perfectly good on him. Potem uszyłem kaftan z kozich skór, co mi poszło dobrze, gdyż z biegiem lat wyuczyłem się porządnie krawiectwa. Then I sewed a kaftan out of goatskin, which went well for me, since over the years I learned tailoring decently. Na koniec ofiarowałem mu czapkę ze skóry zajęczej, lekką, elegancką i nadzwyczaj modną. Finally, I offered him a hare-skin cap, light, elegant and remarkably fashionable. Piętaszka radowało wielce, że jest ubrany, jak sam jego pan. Heel rejoiced greatly that he was dressed like his master himself.

Co prawda odzież ta zawadzała mu z początku, nie mógł sobie dać rady ze spodniami, zaś rękawy kaftana obcierały mu skórę na ramionach i pod pachami. Zugegeben, die Kleidungsstücke störten ihn anfangs, er kam mit seiner Hose nicht zurecht, und die Kaftanärmel scheuerten auf der Haut seiner Arme und Achseln. Admittedly, the garment bothered him at first, he couldn't manage his pants, while the sleeves of his kaftan chafed the skin on his shoulders and under his arms. Rychło jednak ustały te niedomagania i ubranie stało mu się równie jak mnie niezbędne. Soon, however, these infirmities ceased, and the clothes became as indispensable to him as they were to me.

Dnia następnego wystawiłem pomiędzy obu wałami mały namiot na mieszkanie dla Piętaszka. Am nächsten Tag baute ich zwischen den beiden Böschungen ein kleines Zelt für Piętaszeks Wohnung auf. The next day I put up a small tent between the two ramparts to house Friday. Jak wspominałem, otwór w skale wychodził na to właśnie miejsce. Wie ich bereits erwähnte, überblickte das Loch im Felsen diesen Ort. As I mentioned, the hole in the rock was overlooking this very spot. Teraz zamknąłem go drzwiami otwieranymi z wnętrza, tak że Piętaszek nie mógł się wbrew mej woli tam dostać. Nun schloss ich es mit einer von innen zu öffnenden Tür ab, damit Freitag nicht gegen meinen Willen hineinkommen konnte. Now I closed it with a door that opened from the inside, so that Friday could not get in against my will. Krąg, otoczony pierwszą palisadą, miał teraz nakrycie z pni i grubej warstwy słomy ryżowej, zaś otwór na drabinę przeznaczony zamykała ciężka spadająca klapa. Der von der ersten Palisade umgebene Kreis war jetzt mit Baumstämmen und einer dicken Schicht Reisstroh bedeckt, und die Öffnung für die Leiter wurde durch eine schwere, herunterfallende Luke verschlossen. The circle, surrounded by the first palisade, now had a covering of logs and a thick layer of rice straw, while the opening for the ladder was intended to be closed by a heavy falling flap. Poza tym każdego wieczoru zabierałem wszystką broń do wnętrza. In addition, every evening I took all the weapons inside.

Piętaszek był to dzikus o nieznanym mi zgoła usposobieniu i byłbym bardzo nierozsądny, zaniedbując środków bezpieczeństwa i ufając mu lekkomyślnie. Friday war ein Wilder mit einem mir völlig unbekannten Temperament, und ich wäre sehr unklug gewesen, meine Sicherheitsvorkehrungen zu vernachlässigen und ihm rücksichtslos zu vertrauen. Heel was a savage with an unfamiliar disposition to me, and I would be very unwise to neglect security measures and trust him recklessly.

Okazało się to potem zbyteczne, gdyż w Piętaszku pozyskałem przyjaciela wiernego, uczciwego i oddanego zupełnie. This later turned out to be superfluous, because in Friday I gained a friend who was faithful, honest and devoted completely. Nie miał on żadnych zachcianek, nie był opryskliwy, niechętny czy zuchwały, przeciwnie, zawsze okazywał pogodę, usłużność i posłuszeństwo bezwzględne. He had no cravings, was not oppressive, reluctant, or defiant; on the contrary, he always showed cheerfulness, service, and absolute obedience. Pokochał mnie z całego serca jak syn ojca i w razie potrzeby oddałby był chętnie za mnie własne życie. He loved me with all his heart like a father's son and would willingly give his own life for me if necessary. Toteż niedługo zaniechałem wszelkich ostrożności i zamieszkaliśmy wspólnie pod jednym dachem. I soon abandoned all caution and we lived together under one roof.

Uczyłem go z wielkim upodobaniem, chcąc zeń mieć nie tylko miłego, ale także użytecznego towarzysza. I taught him with great fondness, wanting to make of him not only a pleasant but also a useful companion. Przede wszystkim musiałem wpoić mu znajomość mego języka dla szybkiej wymiany myśli. First of all, I had to instill in him the knowledge of my language for a quick exchange of ideas. Słuchał bacznie mych słów, a ile razy je tak wyraźnie powtórzył, żem go mógł zrozumieć, radował się jak dziecko. He listened attentively to my words, and as many times as he repeated them so clearly that I could understand him, he rejoiced like a child.

Życie nabrało teraz dla mnie nowej wartości, uczułem się na wyspie jak we własnym domu i gdyby nie strach przed dzikimi, chętnie byłbym się zgodził pozostać tu do ostatniej chwili życia. Life now took on a new value for me, I felt at home on the island, and if it were not for the fear of the wild, I would have gladly agreed to stay here until the last moment of my life.