×

Usamos cookies para ayudar a mejorar LingQ. Al visitar este sitio, aceptas nuestras politicas de cookie.


image

Robinson Crusoe - Daniel Defoe, 02. Rozdział drugi

02. Rozdział drugi

Rozdział drugi

— Robinson jedzie kupować niewolników i rozbija się po raz drugi z okrętem. Cudowne ocalenie. — Pierwsza noc na nieznanym wybrzeżu. — Robinson dosięga wpław okrętu i buduje tratwę. — Nabiera pewności, że znajduje się na wyspie. — Magazyn zapasów Robinsona.

Dnia pierwszego września roku Pańskiego 1659 wstąpiłem na pokład okrętu, w ósmą rocznicę dnia, w którym opuściłem w Hull ojca i matkę i lekkomyślniem ruszył na oślep w szeroki świat.

Okręt nasz miał sto dwadzieścia ton pojemności, posiadał sześć armat i liczył prócz kapitana, mnie i chłopca kajutowego, czternastu ludzi załogi. Ładunek nasz stanowiły paciorki szklane, muszle, zwierciadełka ręczne, noże, nożyczki, siekiery i inne podobne przedmioty bardzo popłatne w handlu z murzynami.

Żeglowaliśmy ku północy wzdłuż wybrzeży Brazylii, potem zaś, osiągnąwszy dziesiąty stopień północnej szerokości, mieliśmy skierować się wprost ku Afryce. Pogoda była piękna, ale upał panował wielki. Dotarłszy do przylądku San Augustino, skierowaliśmy okręt na pełne morze i ląd znikł nam niebawem z oczu. Po dwunastu dniach minęliśmy równik i znaleźliśmy się mniej więcej na siódmym stopniu szerokości północnej, gdy powiało straszliwe tornado, czyli trąba powietrzna i odrzuciło nas daleko z drogi obranej.

Burza nadciągnęła zrazu od południowego wschodu, potem runął wicher od północnego zachodu. Potęga trąby powietrznej była taka, że zrezygnowawszy z wysiłków żeglowania, daliśmy się wichrom pędzić bezwolnie. Trwało to przez wiele dni, każdego zaś ranka sądziliśmy, że nie doczekamy wieczoru. Fale spłukały z pokładu dwu marynarzy i chłopca kajutowego, którzy zatonęli.

Dwunastego dnia burza nieco zmalała, a kapitan stwierdził za pomocą obserwacji słońca, że jesteśmy mniej więcej na jedenastym stopniu północnej szerokości, a więc na wysokości Gujany, powyżej Amazonki, niedaleko ujścia rzeki Orinoko. Zaczęliśmy radzić, co należy czynić, gdyż okręt poniósł uszkodzenia. Kapitan sądził, że najlepiej wrócić do Brazylii.

Nie zgodziłem się na to i zaproponowałem jazdę do wysp Barbados, do których spodziewaliśmy się dotrzeć w ciągu dni piętnastu.

Zmieniwszy tedy kierunek pożeglowaliśmy w stronę północno-zachodnią, by znaleźć pomoc na jednej z wysp Indii zachodnich. Ale los inaczej zrządził.

Ledwośmy przebyli kawałek drogi w tym kierunku, zahuczała ponownie burza i poniosła nas tak daleko na zachód, że mniej baliśmy się teraz zatonięcia na pełnym morzu, niż rozbicia o nieznane wybrzeże i zjedzenia przez ludożerców.

Wśród tej niedoli rozległo się pewnego ranka wołanie: Ląd! Wybiegliśmy na pokład, by zobaczyć, gdzie jesteśmy, jednocześnie jednakże okręt doznał takiego wstrząśnienia, że zatrzeszczał w wiązaniach. Wpadliśmy na ławę piaszczystą, statek nasz stanął nagle, a bałwany przeleciały po pokładzie z taką mocą, że ledwośmy ujść zdołali przed zatonięciem.

Nie sposób opisać przerażenia załogi. Nie wiedzieliśmy, czy jesteśmy przy wyspie, czy stałym lądzie, natomiast nie ulegało wątpliwości, że jeśli burza nie ustanie rychło, okręt nasz rozpadnie się na kawałki. Wciśnięci w różne kąty dla ochrony przed falami, spoglądaliśmy na siebie bladzi, czekając godziny śmierci.

Jednakowoż okręt wytrzymał dłużej, niż to było do przewidzenia i kapitan stwierdził na koniec, że wiatr przycicha.

Nie mogąc statku uwolnić z mielizny, chcieliśmy uratować przynajmniej samych siebie. Łódź wisząca u rufy została dawno już roztrzaskana, mieliśmy jednakże drugą, większą, i tę właśnie udało się, po wielu trudach, szczęśliwie spuścić na wodę.

Nie biorąc ze sobą niczego, weszliśmy jakeśmy stali w wątły stateczek, któremu lada chwila groziło rozbicie o ściany okrętu. Po nadludzkich wprost wysiłkach zdołaliśmy odbić od statku, i wśród ustawicznego niebezpieczeństwa popłynęliśmy w jedenastu, zdając się na wolę fal i łaskę bożą.

Położenie było straszne, wiedzieliśmy bowiem, że wśród takiej burzy otwarta barka nie utrzyma się długo na powierzchni, a gdybyśmy nawet zdołali dotrzeć do lądu, to niezawodnie łódź nasza roztrzaska się o skały nadbrzeżne, tak że w jednym i drugim wypadku śmierć nam zagraża niechybna. Mimo wszystko, poleciwszy dusze Bogu, wiosłowaliśmy dzielnie w stronę wybrzeża.

Jedyną naszą nadzieją było, że może znajdziemy zatokę osłoniętą od wiatru lub ujście rzeki i po spokojniejszych wodach dotrzemy do lądu.

Zaledwie jednak upłynęliśmy półtorej mili morskiej, wzniosła się poza nami ogromna jak góra ściana wody i zaczęła nas ścigać. Uciekaliśmy niby jagnię przed lwem, ale potwór dosięgnął nas i nim zdołaliśmy zebrać zmysły, łódź została przewrócona, a ja uczułem, że zapadam w niezmierną głębię.

Byłem wyśmienitym pływakiem, ale cóż mi to mogło pomóc w tym razie. Wir porwał mnie na dół, potem zgoła bez wysiłku z mej strony pchnął ku lądowi. Fala odpłynęła, ja zaś zostałem na piasku. Na poły oszalały posiadałem jednak jeszcze tyle przytomności, żem zauważył, iż ląd był bliższy, niż sądziłem. Zerwawszy się na nogi zacząłem co sił pędzić w głąb lądu, by mnie nie zabrała powracająca fala. Daremnie! Nieprzyjaciel szybszy był nierównie ode mnie. Ujrzałem za sobą nową górę, która dopędziła bezbronnego i zatopiła na jakieś dwadzieścia stóp wysokim słupem wody. Nieodporna moc pociągnęła mnie szybko w przepaść i już zacząłem tracić zmysły, wiedząc tylko tyle, że umieram, gdy nagle uczułem, iż idę w górę, a za chwilę głowa moja i ręce wynurzyły się z wody. Odetchnąłem głęboko i nabrałem trochę otuchy. Nowy bałwan zaniósł mnie na ląd, uczułem ponownie ziemię pod nogami, znowu jak przedtem zacząłem uciekać i znowu przegoniła mnie fala, zagarniając ze sobą. Wychyliwszy się na powierzchnię spostrzegłem, że mnie prąd niesie z szaloną szybkością ku zębatej skale, sterczącej czarno spośród śnieżnobiałej piany. Pomyślałem jeszcze, że tu będzie mój grób, westchnąłem do Boga… potem zaś otrzymałem straszliwy cios, tak że straciłem przytomność.

Przyszedłszy do siebie zauważyłem, że leżę wysoko na skale. Fale cofnęły się daleko, ale zaczęły właśnie sposobić nowy napad. Znając już ich gwałtowność i chyżość, chwyciłem z całej siły oburącz cypel skalny, by nie zostać spłukany. Nastąpił zalew, pokryła mnie zielonawa grzywa, ale trzymając się rozpaczliwie, zdołałem ujść zagłady. W chwili, gdym mógł chwycić oddech, zlazłem śpiesznie na dół i zacząłem biec jak szalony w głąb wybrzeża wznoszącego się dość stromo tuż za skałą. Dotarłszy tam, gdzie nie sięgało już morze, usiadłem w trawie.

Zostałem ocalony i złożyłem z całego serca gorącą podziękę Bogu. Pomyślałem o towarzyszach moich, którzy potonęli zapewne, gdyż nie dostrzegłem już nigdy ich śladu, z wyjątkiem trzech kapeluszy znalezionych potem na brzegu i dwu trzewików z dwu różnych par.

Daleko, pośród spienionego morza, widniał rozbity okręt, ale był tak odległy, że ledwo go dostrzec mogłem przez białawą mgłę wodną. Wielki Boże! Jakimże sposobem zdołałem przez taką przestrzeń dostać się na ląd?

Radowało mnie niezmiernie ocalenie, ale byłem w strasznym położeniu. Przemoczony na wskroś, nie miałem innej odzieży, ani jedzenia, ani picia, ani też broni, która by mi pozwoliła ubić zwierzynę na posiłek, czy obronić się przed napastnikiem. Znalazłem w kieszeni nóż, fajkę i trochę mokrego tytoniu. Ta bezsilność przepoiła mnie taką rozpaczą, żem się zerwał i zacząłem biegać po brzegu jak szalony.

Nadchodziła noc, ja zaś jąłem rozmyślać, co będzie, jeśli znajdują się tu drapieżne zwierzęta, wychodzące nocą na łów.

Nie mając wyboru, wdrapałem się na grube drzewo, stojące w pobliżu, by obyczajem ptaków przenocować pośród gałęzi. Przedtem jeszcze wyciąłem grubą pałkę dla obrony, usadowiłem się, jak mogłem najwygodniej i zmęczony straszliwie zapadłem zaraz w głęboki sen.

Gdym się zbudził, dzień był już jasny, burza przycichła i morze odzyskało nieco spokoju. Spostrzegłem z wielkim zdumieniem, że przypływ podniósł okręt z ławicy i podczas nocy zapędził go w pobliże skały, której zawdzięczałem swoje ocalenie. Okręt stał prosto i spokojnie, mnie zaś ogarnęło pragnienie dotarcia doń, celem zabrania potrzebnych mi nieodzownie przedmiotów.

Zlazłem co prędzej z drzewa i zaraz spostrzegłem leżącą opodal na brzegu łódź. Pośpieszyłem ku niej, ale zastąpiła mi drogę woda tak szeroko rozlana, żem nie mógł przekroczyć tej przeszkody. Wróciłem tedy i zacząłem rozmyślać, w jaki sposób mógłbym się dostać na okręt.

Około południa morze przybrało zupełnie spokojny wygląd i z powodu odpływu odsłoniło tak znaczny szmat lądu, że mogłem dotrzeć pieszo do okrętu na odległość ćwierć mili angielskiej.

Przejął mnie ból, przyszło mi bowiem na myśl, że zostając na pokładzie, wszyscy towarzysze moi ocaleliby, a los mój w ich gronie byłby całkiem inny. Rozważania te jednak były daremne, przeto niewiele myśląc zrzuciłem odzież i popłynąłem do okrętu. Ściany jego były gładkie i sterczały pionowo z wody, tak że zrazu straciłem nadzieję dostania się na pokład. Po chwili jednak dostrzegłem zwisający z burty kawałek liny. Chwyciwszy go, wygramoliłem się na okręt.

Tkwił on w ławicy piasku w ten sposób, że dziób jego był pod wodą, a cała część tylna sterczała w górę. Tej nader szczęśliwej okoliczności zawdzięczać należało, że komory magazynowe pozostały suche. Wślizgnąłem się tam i, czując głód, napełniłem kieszenie spodni odłamkami suchara i pochłaniałem je, prowadząc dalej poszukiwania. Brakło mi teraz tylko czółna, by przewieść na ląd przedmioty, które sobie postanowiłem przywłaszczyć.

Sama chęć nie mogła tutaj starczyć, przeto musiałem jąć się pracy. Na pokładzie było kilka zapasowych rei i sztang, które mi się nadały, uruchomiłem je tedy i z wielkim wysiłkiem spuściłem poza pokład, związawszy linami, by nie odpłynęły z falą. Potem zszedłem na dół, związałem jedne przy drugiej, tak że utworzyły tratwę, potem nakryłem je deskami w poprzek i mogłem już po całej powierzchni swobodnie chodzić. Ale tratwa była jeszcze zbyt lekka, by unieść większy ładunek, poprzecinałem tedy piłą ciesielską na trzy części leżące na pokładzie długie belki masztowe i po niesłychanych wysiłkach uzupełniłem nimi mą tratwę. Nigdy przedtem nie byłbym zdolny wykonać takiej niesłychanej pracy, ale w niedoli człowiek poznaje własne siły i uczy się z nich korzystać.

Tratwa była teraz dość silna, zacząłem tedy ładowanie. Nasamprzód umieściłem na niej trzy skrzynie marynarskie, wysypawszy ich zawartość. W jedną z nich włożyłem suchary, ryż, trzy wielkie sery holenderskie, pięć kawałów suszonej koziny i resztkę mieszaniny różnego ziarna, którym na pokładzie karmiono kury. Była to przeważnie pszenica i ryż, ale potem zauważyłem z wielkim rozczarowaniem, że dobrały się do tego szczury i część zjadły, a część zniszczyły. Zajęty tą pracą, spostrzegłem jednak, że nastąpił przypływ, a pozostawione na brzegu surdut, kamizelkę i koszulę zabrała woda. Zacząłem tedy szukać odzieży i znalazłem sporą jej ilość. Brałem jednak na razie tylko najpotrzebniejsze rzeczy, głównie zaś narzędzia, które postanowiłem zawieźć na ląd. Po długiem szukaniu odnalazłem skrzynię cieśli pełną narzędzi. Był to dla mnie skarb większy, niż gdybym odkrył ładunek złota wypełniający cały okręt.

Następnie zwróciłem uwagę na broń i amunicję. Wiedziałem, że są w kajucie dwie dobre strzelby na ptactwo i dwa pistolety. Zabezpieczyłem je tedy przede wszystkim, wraz z kilku pełnymi prochu rogami, workiem śrutu i kul oraz dwoma długimi, ostrymi szpadami. Wiedziałem również, że są na okręcie trzy beczki prochu. Po długich poszukiwaniach znalazłem je w głębi, dwie były suche, trzecia jednakże przemokła. Umieściwszy na tratwie te dwie beczki oraz broń, uznałem, że ładunek jest dostateczny. Zaraz jednak stanęło przede mną pytanie, w jaki sposób zdołam dotrzeć z tym wszystkim do lądu, nie posiadając wioseł ni żagla, wobec czego najlżejszy podmuch wiatru mógł te moje skarby wypędzić na pełne morze i zatopić.

Trzy okoliczności dodawały mi jednak otuchy. Morze było gładkie jak zwierciadło, nastał właśnie przypływ, pędzący wodę ku lądowi, a po trzecie miałem wiatr z tyłu. Znalazłem jeszcze na pokładzie kilka krótkich, połamanych żerdzi, dodawszy więc jeszcze do ładunku dwie piły, siekiery i młot, ruszyłem odważnie w drogę. Wszystko poszło wyśmienicie, zauważyłem też, że prąd niesie mnie tuż obok miejsca, gdzie po raz pierwszy wylądowałem. To mi dało nadzieję, że odkryję ujście strumienia lub rzeki, w które wdziera się fala morska podczas przypływu i w ten sposób natrafię na przystań.

Nie omyliłem się. Po krótkiej chwili zobaczyłem rozpadlinę wybrzeża, w którą wpadała szybkim prądem woda morska. Starałem się też, ile mogłem, utrzymać tratwę na środku tego pasa.

Teraz jednak omal nie zdarzyło mi się ponowne rozbicie, które by do reszty pogrążyło całą mą nadzieję i złamało mi serce. Nie znałem głębokości wody, toteż tratwa wpadła jedną stroną na ławicę piasku, druga zaś zanurzyła się w wodę. Cały mój drogocenny ładunek byłby się zesunął, gdybym nie podparł skrzyni z całej siły plecami.

W takiej pozycji stałem przeszło pół godziny, aż woda się podniosła i oswobodziła tratwę. Ruszyłem dalej i ku wielkiej radości ujrzałem ujście niewielkiej rzeczki.

Nie chcąc się dać zapędzić zbyt daleko w koryto, jąłem wypatrywać przystani i niebawem odkryłem po prawej stronie małą zatokę, w którą wprowadziłem z trudem swą tratwę, imając się różnych sztuczek. Podpłynąłem jak najbliżej spadzistego brzegu, ale nie chcąc po raz drugi narażać ładunku, osadziłem mój statek na kotwicy, wbijając z przodu i z tyłu żerdzie w piasek. Potem czekałem cierpliwie na odpływ, który też osadził na suchym gruncie tratwę i ładunek.

Trzeba było teraz zbadać okolicę, celem znalezienia bezpiecznego miejsca dla siebie i swych ruchomości. Nie wiedziałem, gdzie jestem, na wyspie czy lądzie stałym, nie wiedziałem też, czy mieszkają tu ludzie i czy mam się obawiać dzikich zwierząt. W odległości niespełna mili angielskiej leżało strome wzgórze, poza nim zaś szereg innych, w kierunku północnym. Uzbrojony w strzelbę, pistolet i zabrawszy róg z prochem, wszedłem nie bez trudności na szczyt. Stąd jednym spojrzeniem ogarnąłem swe położenie. Byłem na wyspie pośród pełnego morza! Kędyś w dali, spostrzegłem kilka skał, zaś w kierunku zachodnim, jak mi się wydało dwie jeszcze małe wyspy. I na tym koniec.

Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wyspa była bezludna, a także nie dostrzegłem zwierząt drapieżnych, tylko ogromne stada nieznanego mi zgoła ptactwa. Wracając zastrzeliłem wielkiego ptaka, siedzącego na drzewie u skraju lasu. Mój strzał był pewnie pierwszym, jaki od stworzenia świata padł na tej wyspie. Na jego odgłos podniosły się wokół z lasów istne chmary ptaków, wrzeszczących przeraźliwie. Zastrzelony przeze mnie musiał to być, sądząc po szponach i zakrzywionym dziobie, jakiś jastrząb nieznanego mi gatunku, a mięso jego cuchnęło brzydko i nie było jadalne.

Wróciwszy do tratwy wziąłem się do przenoszenia ładunku na ląd, co mi zajęło czas do wieczora. Chcąc się zabezpieczyć na noc, zbudowałem z pak i bierwion tratwy rodzaj chaty, w której rychło zasnąłem. Nazajutrz pierwszą mą myślą była ponowna wyprawa na okręt. Rozważałem długo, czy jechać tratwą, ale w końcu postanowiłem popłynąć jak wczoraj i zbudować nową tratwę pod nowy ładunek.

Tym razem szło mi dużo lepiej niż przedtem, bowiem doświadczenie uczyniło mnie mądrzejszym. Znalazłem w komorze cieśli kilka worków gwoździ i śrub, dłuto, dwa tuziny siekier i pewien nadzwyczaj cenny przyrząd, który zwie się kamieniem szlifierskim i służy do ostrzenia narzędzi. Prócz tych skarbów zabrałem jeszcze kilka żelaznych kilofów, siedem sztucerów na kule, trzecią strzelbę na ptaki, dwie beczułki kul i trochę prochu. Wielki wór śrutu i rulon ołowiu musiałem skutkiem ich ciężaru zostawić.

Uzupełniłem ładunek odzieżą, jaką tylko mogłem znaleźć, zabrałem też mały żagiel, matę na ścianę i trochę pościeli, po czym ruszyłem z powrotem i dotarłem szczęśliwie i z wielką radością do lądu.

Niepokoiła mnie przez cały czas pobytu na okręcie myśl, że może jakieś zwierzę opanowało i zniszczyło moje zapasy, ale znalazłem wszystko nietknięte. Na jednej skrzyni siedziało istotnie jakieś stworzenie, podobne do dzikiego kota. Uciekło ono przede mną, ale niebawem przystanęło i spojrzało wymownie, jakby chciało zawrzeć znajomość. Zagroziłem mu strzelbą, ale to nie podziałało wcale. Rzuciłem mu kawałek suchara, mimo że nie należało być rozrzutnym. Kot ten podszedł, obwąchał chleb, potem zjadł go ze smakiem i spojrzał znowu, jakby chciał więcej. Wzruszyłem z żalem ramionami, a kot odszedł zadowolony wielce z przyjęcia.

Sprowadziwszy na ląd drugi ładunek, zbudowałem z żerdzi i żagla niewielki namiot i umieściłem tam przedmioty, które mógł uszkodzić deszcz lub słońce, wokoło zaś ustawiłem puste paki i beczki, tworząc wał ochronny przeciw wrogim ludziom czy też zwierzętom.

Wejście zatarasowałem od wnętrza deskami, od zewnątrz wysoką paką, potem rozłożywszy na ziemi pościel i umieściwszy w głowach pistolety, a nabitą strzelbę tuż pod ręką, ległem spać, sen zaś przyszedł zaraz, gdyż znużyła mnie ciężka praca.

Posiadłem największy chyba magazyn, jaki kiedykolwiek człowiek założył dla siebie samego, a jednak nie byłem zadowolony. Jak długo okręt stał prosto, czułem chęć wyratowania zeń wszystkiego, co się tylko da i ruszyłem podczas najniższego stanu wody znowu na pokład. Za trzecią wyprawą pozyskałem znaczną ilość lin oraz sznurów i nici, nie zapominając też o kawale płótna służącego do naprawy żagli oraz o beczce z mokrym prochem.

Za szóstym razem miałem już w posiadaniu wszystko co mi mogło być użyteczne i umyśliłem teraz podjąć rozbiórkę cięższych części statku. Zbudowałem z rei i resztek masztów ogromną tratwę i złożyłem na niej ciężkie liny kotwiczne, przepiłowane naprzód na części, oraz żelaziwo, jakie tylko mogłem powyrywać. Ale w drodze powrotnej opuściło mnie dotychczasowe szczęście. Tratwa była wielka i nie mogłem nią kierować należycie z powodu obciążenia, toteż wywróciła się w ujściu rzeczki, ja zaś wraz z ładunkiem wpadłem w wodę. Straciłem niemal wszystko, gdyż tylko liny zdołałem wydobyć potem podczas odpływu.

Byłem od trzynastu dni na wyspie, a jedenaście wypraw urządziłem na okręt, z którego zabrałem tyle, ile tylko zdołały zabrać dwie ludzkie ręce. Pewny jestem, że przewiózłbym na ląd częściami cały statek, gdyby tylko dopisała pogoda.

Za dwunastym jednak razem jął dąć wiatr. Wziąłem właśnie z szafy w kajucie dwie brzytwy, nożyczki, kilka noży, widelców oraz woreczek brazylijskich i europejskich złotych i srebrnych monet, gdy niebo pociemniało i zerwał się tak silny wicher od lądu, że nie tracąc czasu na budowanie tratwy ruszyłem z powrotem wpław. Ledwo zdążyłem w istocie dotrzeć do lądu, wicher dął coraz mocniej i jeszcze przed końcem przypływu zahuczała burza co się zowie.

Trwała ona przez całą noc, a gdym rankiem spojrzał w stronę okrętu nie ujrzałem go już. Szczątki wychylały się odtąd ponad wodę tylko w pełni odpływu, tak że powinszowałem sobie gorliwości, z jaką wyzyskałem czas, ratując od zatraty wszystko, co miało wartość.

02. Rozdział drugi 02 Zweites Kapitel 02 Chapter Two 02 Capítulo Dois 02 Глава вторая

Rozdział drugi Chapter two

— Robinson jedzie kupować niewolników i rozbija się po raz drugi z okrętem. - Robinson geht Sklaven kaufen und stürzt ein zweites Mal mit dem Schiff ab. - Robinson goes to buy slaves and crashes with the ship a second time. Cudowne ocalenie. Wonderful salvation. — Pierwsza noc na nieznanym wybrzeżu. - First night on the unknown coast. — Robinson dosięga wpław okrętu i buduje tratwę. - Robinson reaches the ship and builds a raft. — Nabiera pewności, że znajduje się na wyspie. - He's sure he's on an island. — Magazyn zapasów Robinsona. - Robinson's supply warehouse. - Склад запасов Робинсона.

Dnia pierwszego września roku Pańskiego 1659 wstąpiłem na pokład okrętu, w ósmą rocznicę dnia, w którym opuściłem w Hull ojca i matkę i lekkomyślniem ruszył na oślep w szeroki świat. On the first of September of the Lord's year 1659, I boarded the ship, on the eighth anniversary of the day I left my father and mother in Hull and recklessly went blindly into the wide world. Первого сентября в год Господа нашего 1659-го я взошел на борт корабля - в восьмую годовщину того дня, когда я оставил отца и мать в Халле и вслепую отправился в широкий мир.

Okręt nasz miał sto dwadzieścia ton pojemności, posiadał sześć armat i liczył prócz kapitana, mnie i chłopca kajutowego, czternastu ludzi załogi. Our ship had a capacity of one hundred and twenty tonnes, had six cannons and numbered fourteen crew members, apart from the captain, me and the cabin boy. Наш корабль весил сто двадцать тонн, имел шесть пушек, а команда состояла из четырнадцати человек, помимо капитана, меня и каютного мальчика. Ładunek nasz stanowiły paciorki szklane, muszle, zwierciadełka ręczne, noże, nożyczki, siekiery i inne podobne przedmioty bardzo popłatne w handlu z murzynami. Our load was made of glass beads, shells, hand mirrors, knives, scissors, axes and other similar items very profitable in trade with black people.

Żeglowaliśmy ku północy wzdłuż wybrzeży Brazylii, potem zaś, osiągnąwszy dziesiąty stopień północnej szerokości, mieliśmy skierować się wprost ku Afryce. Wir segelten entlang der brasilianischen Küste nach Norden und nahmen dann, nachdem wir den zehnten Grad nördlicher Breite erreicht hatten, direkten Kurs auf Afrika. We sailed north along the coast of Brazil, and then, having reached the tenth degree of northern latitude, we were to head straight for Africa. Мы плыли на север вдоль побережья Бразилии, а затем, достигнув десятого градуса северной широты, должны были направиться прямо в Африку. Pogoda była piękna, ale upał panował wielki. The weather was beautiful, but the heat was great. Dotarłszy do przylądku San Augustino, skierowaliśmy okręt na pełne morze i ląd znikł nam niebawem z oczu. Als wir Kap San Augustino erreichten, steuerten wir das Schiff in die hohe See, und das Land verschwand bald aus unserer Sicht. Having reached the Cape of San Augustino, we headed the ship out to sea and the land soon disappeared from our sight. Po dwunastu dniach minęliśmy równik i znaleźliśmy się mniej więcej na siódmym stopniu szerokości północnej, gdy powiało straszliwe tornado, czyli trąba powietrzna i odrzuciło nas daleko z drogi obranej. Nach zwölf Tagen hatten wir den Äquator überquert und befanden uns etwa auf dem siebten Grad nördlicher Breite, als ein schrecklicher Tornado oder Wirbelsturm hereinbrach und uns weit vom Weg abbrachte. Twelve days later we passed the equator and were about seventh north latitude when a terrible tornado, or tornado, blew us away.

Burza nadciągnęła zrazu od południowego wschodu, potem runął wicher od północnego zachodu. The storm came first from the southeast, then the wind from the northwest came. Potęga trąby powietrznej była taka, że zrezygnowawszy z wysiłków żeglowania, daliśmy się wichrom pędzić bezwolnie. Die Kraft des Wirbelsturms war so stark, dass wir unsere Bemühungen, zu segeln, aufgaben und die Winde ungehindert vorbeiziehen ließen. The power of the whirlwind was such that, giving up our efforts to sail, we let ourselves be driven by the winds. Сила вихря была такова, что, отказавшись от попыток управлять судном, мы позволили ветру пронестись мимо нас без сопротивления. Trwało to przez wiele dni, każdego zaś ranka sądziliśmy, że nie doczekamy wieczoru. It went on for many days, and each morning we thought we would never see the evening. Fale spłukały z pokładu dwu marynarzy i chłopca kajutowego, którzy zatonęli. Waves washed off the deck of two sailors and a cabin boy who sank. Волны смыли с палубы двух матросов и каютного мальчика, и они затонули.

Dwunastego dnia burza nieco zmalała, a kapitan stwierdził za pomocą obserwacji słońca, że jesteśmy mniej więcej na jedenastym stopniu północnej szerokości, a więc na wysokości Gujany, powyżej Amazonki, niedaleko ujścia rzeki Orinoko. On the twelfth day, the storm eased slightly, and the captain said by observing the sun that we were about the eleventh degree north latitude, that is, at the height of Guyana, above the Amazon, near the mouth of the Orinoco River. Zaczęliśmy radzić, co należy czynić, gdyż okręt poniósł uszkodzenia. We began to advise what to do because the ship suffered damage. Kapitan sądził, że najlepiej wrócić do Brazylii. The captain thought it best to go back to Brazil.

Nie zgodziłem się na to i zaproponowałem jazdę do wysp Barbados, do których spodziewaliśmy się dotrzeć w ciągu dni piętnastu. I disagreed and offered to drive to the Barbados islands, which we expected to reach within fifteen days.

Zmieniwszy tedy kierunek pożeglowaliśmy w stronę północno-zachodnią, by znaleźć pomoc na jednej z wysp Indii zachodnich. Changing the direction, we sailed north-west to find help on one of the islands of West India. Ale los inaczej zrządził. But fate did differently.

Ledwośmy przebyli kawałek drogi w tym kierunku, zahuczała ponownie burza i poniosła nas tak daleko na zachód, że mniej baliśmy się teraz zatonięcia na pełnym morzu, niż rozbicia o nieznane wybrzeże i zjedzenia przez ludożerców. Kaum hatten wir einen guten Teil des Weges in diese Richtung zurückgelegt, brauste der Sturm erneut auf und trug uns so weit nach Westen, dass wir nun weniger Angst hatten, auf hoher See zu sinken, als auf eine unbekannte Küste zu stoßen und von Kannibalen gefressen zu werden. We had barely traveled a long way in this direction, the storm roared again, and carried us so far west that we were less afraid of sinking on the high seas than breaking up into the unknown coast and eating cannibals.

Wśród tej niedoli rozległo się pewnego ranka wołanie: Ląd! In the midst of this misfortune there was a cry one morning: Land! Wybiegliśmy na pokład, by zobaczyć, gdzie jesteśmy, jednocześnie jednakże okręt doznał takiego wstrząśnienia, że zatrzeszczał w wiązaniach. We went aboard to see where we were, but at the same time the ship was so shaken that it crackled in the bindings. Мы выбежали на палубу, чтобы посмотреть, где мы находимся, но в это время корабль испытал такой толчок, что затрясся на своих креплениях. Wpadliśmy na ławę piaszczystą, statek nasz stanął nagle, a bałwany przeleciały po pokładzie z taką mocą, że ledwośmy ujść zdołali przed zatonięciem. Wir stießen auf eine Sandbank, unser Schiff kam plötzlich zum Stillstand und die Schneemänner flogen mit solcher Wucht über das Deck, dass wir uns gerade noch vor dem Sinken retten konnten. We fell on a sand bench, our ship stopped suddenly, and the snowmen flew over the deck with such force that we barely managed to escape before sinking. Мы наткнулись на песчаную отмель, наш корабль внезапно остановился, и снеговики разлетелись по палубе с такой силой, что нам едва удалось спастись, прежде чем мы затонули.

Nie sposób opisać przerażenia załogi. It is impossible to describe the horror of the crew. Nie wiedzieliśmy, czy jesteśmy przy wyspie, czy stałym lądzie, natomiast nie ulegało wątpliwości, że jeśli burza nie ustanie rychło, okręt nasz rozpadnie się na kawałki. We did not know whether we were on the island or on the mainland, but there was no doubt that if the storm did not stop soon, our ship would fall to pieces. Мы не знали, где находимся - на острове или на материке, но не сомневались, что если шторм не прекратится в ближайшее время, наш корабль разлетится на куски. Wciśnięci w różne kąty dla ochrony przed falami, spoglądaliśmy na siebie bladzi, czekając godziny śmierci. In verschiedenen Ecken zusammengepfercht, um uns vor den Wellen zu schützen, sahen wir uns gegenseitig blass an und warteten auf die Stunde des Todes. Pressed into different angles for protection against waves, we looked at each other pale, waiting for hours of death.

Jednakowoż okręt wytrzymał dłużej, niż to było do przewidzenia i kapitan stwierdził na koniec, że wiatr przycicha. However, the ship lasted longer than expected and the captain finally concluded that the wind was calming down.

Nie mogąc statku uwolnić z mielizny, chcieliśmy uratować przynajmniej samych siebie. Unable to free the ship from the shallows, we wanted to save ourselves at least. Łódź wisząca u rufy została dawno już roztrzaskana, mieliśmy jednakże drugą, większą, i tę właśnie udało się, po wielu trudach, szczęśliwie spuścić na wodę. The boat hanging at the stern has long been shattered, but we had a second, larger one, and this one, after many hardships, was successfully floated.

Nie biorąc ze sobą niczego, weszliśmy jakeśmy stali w wątły stateczek, któremu lada chwila groziło rozbicie o ściany okrętu. Taking nothing with us, we entered as if we were standing in a fragile ship that was about to crash into the walls of the ship. Po nadludzkich wprost wysiłkach zdołaliśmy odbić od statku, i wśród ustawicznego niebezpieczeństwa popłynęliśmy w jedenastu, zdając się na wolę fal i łaskę bożą. Mit übermenschlichen Anstrengungen gelang es uns, das Schiff abzustoßen, und inmitten ständiger Gefahr segelten wir zu elft, im Vertrauen auf den Willen der Wellen und die Gnade Gottes. After simply superhuman efforts, we managed to take off the ship, and in constant danger we sailed in eleven, relying on the will of the waves and God's grace.

Położenie było straszne, wiedzieliśmy bowiem, że wśród takiej burzy otwarta barka nie utrzyma się długo na powierzchni, a gdybyśmy nawet zdołali dotrzeć do lądu, to niezawodnie łódź nasza roztrzaska się o skały nadbrzeżne, tak że w jednym i drugim wypadku śmierć nam zagraża niechybna. Die Lage war schrecklich, denn wir wussten, dass ein offener Kahn in einem solchen Sturm nicht lange über Wasser bleiben würde und dass, selbst wenn es uns gelänge, Land zu erreichen, unser Boot unweigerlich an den Felsen der Küste zerschellen würde, so dass wir in jedem Fall dem Tod nahe wären. The location was terrible, for we knew that in such a storm, an open barge would not stay afloat for long, and even if we managed to reach the land, our boat would surely crash into the coastal rocks, so that in both cases we would be in danger of death. Mimo wszystko, poleciwszy dusze Bogu, wiosłowaliśmy dzielnie w stronę wybrzeża. After all, after commanding souls to God, we rowed bravely towards the coast.

Jedyną naszą nadzieją było, że może znajdziemy zatokę osłoniętą od wiatru lub ujście rzeki i po spokojniejszych wodach dotrzemy do lądu. Our only hope was that we might find a bay sheltered from the wind, or an estuary and in calmer waters we would reach land.

Zaledwie jednak upłynęliśmy półtorej mili morskiej, wzniosła się poza nami ogromna jak góra ściana wody i zaczęła nas ścigać. But as soon as we had passed a mile and a half, a wall of water as huge as a mountain rose beyond us and began to pursue us. Uciekaliśmy niby jagnię przed lwem, ale potwór dosięgnął nas i nim zdołaliśmy zebrać zmysły, łódź została przewrócona, a ja uczułem, że zapadam w niezmierną głębię. We were running like a lamb from a lion, but the monster reached us and before we could gather our senses, the boat was overturned, and I felt that I was sinking into immeasurable depth.

Byłem wyśmienitym pływakiem, ale cóż mi to mogło pomóc w tym razie. I was an excellent swimmer, but what could that help me in this case? Wir porwał mnie na dół, potem zgoła bez wysiłku z mej strony pchnął ku lądowi. A whirlwind carried me down, then pushed me towards the land without any effort on my part. Fala odpłynęła, ja zaś zostałem na piasku. The tide was gone and I was left on the sand. Na poły oszalały posiadałem jednak jeszcze tyle przytomności, żem zauważył, iż ląd był bliższy, niż sądziłem. Half mad, however, I was still so awake that I noticed that the land was closer than I thought. Zerwawszy się na nogi zacząłem co sił pędzić w głąb lądu, by mnie nie zabrała powracająca fala. Ich erhob mich und begann mit aller Kraft ins Landesinnere zu eilen, um nicht von einer zurückkehrenden Welle mitgerissen zu werden. Having jumped to my feet, I started to rush inland so that I would not be taken by the returning wave. Daremnie! In vain! Nieprzyjaciel szybszy był nierównie ode mnie. The enemy was faster than me. Противник был неравномерно быстрее меня. Ujrzałem za sobą nową górę, która dopędziła bezbronnego i zatopiła na jakieś dwadzieścia stóp wysokim słupem wody. I saw a new mountain behind me, catching up with the helpless and submerging it about twenty feet high with a column of water. Nieodporna moc pociągnęła mnie szybko w przepaść i już zacząłem tracić zmysły, wiedząc tylko tyle, że umieram, gdy nagle uczułem, iż idę w górę, a za chwilę głowa moja i ręce wynurzyły się z wody. Eine unwiderstehliche Kraft zog mich schnell in den Abgrund, und ich hatte bereits begonnen, meine Sinne zu verlieren, und wusste nur noch, dass ich sterben würde, als ich plötzlich spürte, wie ich aufstieg, und in einem Augenblick tauchten mein Kopf und meine Hände aus dem Wasser auf. The impenetrable power pulled me quickly into the abyss and I was already losing my mind, knowing only that I was dying, when I suddenly felt that I was going up, and in a moment my head and hands emerged from the water. Odetchnąłem głęboko i nabrałem trochę otuchy. I took a deep breath and took a little encouragement. Я глубоко вздохнул и немного ободрился. Nowy bałwan zaniósł mnie na ląd, uczułem ponownie ziemię pod nogami, znowu jak przedtem zacząłem uciekać i znowu przegoniła mnie fala, zagarniając ze sobą. A new snowman carried me ashore, I felt the ground under my feet again, as before I started to run away and again the wave chased me away, taking me with it. Wychyliwszy się na powierzchnię spostrzegłem, że mnie prąd niesie z szaloną szybkością ku zębatej skale, sterczącej czarno spośród śnieżnobiałej piany. Leaning out to the surface, I noticed that the current was carrying me with crazy speed towards the toothed rock, sticking out black from the snow-white foam. Pomyślałem jeszcze, że tu będzie mój grób, westchnąłem do Boga… potem zaś otrzymałem straszliwy cios, tak że straciłem przytomność. I also thought that my grave would be here, I sighed to God… and then I received a terrible blow, so that I passed out.

Przyszedłszy do siebie zauważyłem, że leżę wysoko na skale. Coming to my room, I noticed that I was lying high on a rock. Fale cofnęły się daleko, ale zaczęły właśnie sposobić nowy napad. The waves receded far away, but were just beginning to create a new heist. Znając już ich gwałtowność i chyżość, chwyciłem z całej siły oburącz cypel skalny, by nie zostać spłukany. Knowing their violence and swiftness already, I gripped the headland with all my might so as not to be washed away. Nastąpił zalew, pokryła mnie zielonawa grzywa, ale trzymając się rozpaczliwie, zdołałem ujść zagłady. Eine Sintflut brach los, eine grünliche Mähne bedeckte mich, aber ich hielt mich verzweifelt fest und entkam der Vernichtung. There was a flood, a greenish mane covered me, but holding on desperately, I managed to escape the doom. На меня обрушился ливень, зеленоватая грива накрыла меня, но, отчаянно держась, мне удалось избежать уничтожения. W chwili, gdym mógł chwycić oddech, zlazłem śpiesznie na dół i zacząłem biec jak szalony w głąb wybrzeża wznoszącego się dość stromo tuż za skałą. In dem Moment, in dem ich wieder zu Atem kam, stieg ich eilig ab und rannte wie ein Verrückter auf die Küstenlinie zu, die gleich hinter dem Felsen ziemlich steil anstieg. The moment I could catch my breath, I hurried downstairs and started running madly up the coast rising quite steeply just beyond the rock. Dotarłszy tam, gdzie nie sięgało już morze, usiadłem w trawie. Having reached where the sea could no longer reach, I sat down in the grass.

Zostałem ocalony i złożyłem z całego serca gorącą podziękę Bogu. Ich war gerettet und dankte Gott von ganzem Herzen. I was saved and offered my heartfelt thanks to God. Pomyślałem o towarzyszach moich, którzy potonęli zapewne, gdyż nie dostrzegłem już nigdy ich śladu, z wyjątkiem trzech kapeluszy znalezionych potem na brzegu i dwu trzewików z dwu różnych par. I thought of my companions, who must have drowned, for I never saw any trace of them again, except for the three hats I found later on the shore, and two shoes from two different pairs.

Daleko, pośród spienionego morza, widniał rozbity okręt, ale był tak odległy, że ledwo go dostrzec mogłem przez białawą mgłę wodną. Far out in the foaming sea, there was a wrecked ship, but it was so distant I could barely see it through the whitish mist. Wielki Boże! Great god! Jakimże sposobem zdołałem przez taką przestrzeń dostać się na ląd? How could I get to land through such space? Как мне удалось выбраться на берег через такое пространство?

Radowało mnie niezmiernie ocalenie, ale byłem w strasznym położeniu. I was delighted to be saved, but I was in a terrible situation. Przemoczony na wskroś, nie miałem innej odzieży, ani jedzenia, ani picia, ani też broni, która by mi pozwoliła ubić zwierzynę na posiłek, czy obronić się przed napastnikiem. Soaked through and through, I had no other clothes, no food, no drink, no weapons that would allow me to kill the game for a meal or defend myself against the attacker. Znalazłem w kieszeni nóż, fajkę i trochę mokrego tytoniu. I found a knife, a pipe, and some wet tobacco in my pocket. Ta bezsilność przepoiła mnie taką rozpaczą, żem się zerwał i zacząłem biegać po brzegu jak szalony. This helplessness filled me with such despair that I jumped up and started running along the shore like crazy.

Nadchodziła noc, ja zaś jąłem rozmyślać, co będzie, jeśli znajdują się tu drapieżne zwierzęta, wychodzące nocą na łów. Night was approaching, and I began to wonder what would happen if there were animals of prey here going out to hunt at night.

Nie mając wyboru, wdrapałem się na grube drzewo, stojące w pobliżu, by obyczajem ptaków przenocować pośród gałęzi. Da ich keine andere Wahl hatte, kletterte ich auf einen dicken Baum, der in der Nähe stand, um die Nacht zwischen den Ästen zu verbringen, wie es die Vögel tun. Having no choice, I climbed a thick tree standing nearby to spend the night among the branches, as was the bird's habit. Przedtem jeszcze wyciąłem grubą pałkę dla obrony, usadowiłem się, jak mogłem najwygodniej i zmęczony straszliwie zapadłem zaraz w głęboki sen. Before that, I cut a thick stick for defense, sat down as comfortably as I could, and terribly tired, I immediately fell into a deep sleep.

Gdym się zbudził, dzień był już jasny, burza przycichła i morze odzyskało nieco spokoju. When I woke up, the day was clear, the storm had subsided, and the sea had regained some peace. Spostrzegłem z wielkim zdumieniem, że przypływ podniósł okręt z ławicy i podczas nocy zapędził go w pobliże skały, której zawdzięczałem swoje ocalenie. I saw with great amazement that the tide had lifted the ship from the shoal and, during the night, had driven her near the rock to which I owed my survival. Okręt stał prosto i spokojnie, mnie zaś ogarnęło pragnienie dotarcia doń, celem zabrania potrzebnych mi nieodzownie przedmiotów. Das Schiff stand aufrecht und ruhig, und mich überkam der Wunsch, es zu erreichen, um die dringend benötigten Gegenstände zu holen. The ship stood upright and still, and I was overcome by the urge to reach it in order to take the things I needed. Корабль стоял вертикально и спокойно, и меня переполняло желание добраться до него, чтобы забрать предметы, в которых я отчаянно нуждался.

Zlazłem co prędzej z drzewa i zaraz spostrzegłem leżącą opodal na brzegu łódź. I climbed out of the tree as quickly as possible and immediately saw a boat lying on the shore nearby. Я быстро спустился с дерева и сразу же заметил лодку, лежащую на берегу неподалеку. Pośpieszyłem ku niej, ale zastąpiła mi drogę woda tak szeroko rozlana, żem nie mógł przekroczyć tej przeszkody. Ich eilte darauf zu, aber mein Weg war durch das Wasser versperrt, das so breit war, dass ich das Hindernis nicht überwinden konnte. I hurried towards her, but my way was blocked by water, which had been spilled so wide that I could not cross the obstacle. Wróciłem tedy i zacząłem rozmyślać, w jaki sposób mógłbym się dostać na okręt. So I returned and began to wonder how I could get on the ship.

Około południa morze przybrało zupełnie spokojny wygląd i z powodu odpływu odsłoniło tak znaczny szmat lądu, że mogłem dotrzeć pieszo do okrętu na odległość ćwierć mili angielskiej. Around noon the sea looked quite calm, and the low tide exposed so much land that I could walk a quarter of an English mile to the ship.

Przejął mnie ból, przyszło mi bowiem na myśl, że zostając na pokładzie, wszyscy towarzysze moi ocaleliby, a los mój w ich gronie byłby całkiem inny. Ich wurde von Schmerz ergriffen, denn mir wurde klar, dass, wenn ich an Bord geblieben wäre, alle meine Kameraden überlebt hätten und mein Schicksal unter ihnen ein ganz anderes gewesen wäre. Pain overwhelmed me, for it occurred to me that, by remaining on board, all my companions would have survived, and that my fate among them would be quite different. Меня охватила боль, потому что мне пришло в голову, что, останься я на борту, все мои спутники выжили бы, и моя судьба среди них была бы совсем другой. Rozważania te jednak były daremne, przeto niewiele myśląc zrzuciłem odzież i popłynąłem do okrętu. However, these considerations were in vain, and, without thinking, I threw off my clothes and went to the ship. Ściany jego były gładkie i sterczały pionowo z wody, tak że zrazu straciłem nadzieję dostania się na pokład. Its walls were smooth and stood upright from the water, so that at first I gave up hope of getting aboard. Po chwili jednak dostrzegłem zwisający z burty kawałek liny. After a while, however, I saw a piece of rope hanging from the side. Chwyciwszy go, wygramoliłem się na okręt. Taking hold of it, I climbed onto the ship.

Tkwił on w ławicy piasku w ten sposób, że dziób jego był pod wodą, a cała część tylna sterczała w górę. It was stuck in a sandbank in such a way that its beak was under the water and the entire back part protruded upwards. Tej nader szczęśliwej okoliczności zawdzięczać należało, że komory magazynowe pozostały suche. It was due to this very fortunate circumstance that the storage chambers remained dry. Благодаря этому чрезвычайно удачному обстоятельству камеры хранения остались сухими. Wślizgnąłem się tam i, czując głód, napełniłem kieszenie spodni odłamkami suchara i pochłaniałem je, prowadząc dalej poszukiwania. I slipped in there, and feeling hungry, I filled my pants pockets with pieces of biscuit and devoured them as I continued my search. Brakło mi teraz tylko czółna, by przewieść na ląd przedmioty, które sobie postanowiłem przywłaszczyć. All I needed now was a canoe to bring ashore the things I had chosen to appropriate.

Sama chęć nie mogła tutaj starczyć, przeto musiałem jąć się pracy. Mere willingness could not suffice here, so I had to work. Одного желания здесь было недостаточно, поэтому пришлось приступить к работе. Na pokładzie było kilka zapasowych rei i sztang, które mi się nadały, uruchomiłem je tedy i z wielkim wysiłkiem spuściłem poza pokład, związawszy linami, by nie odpłynęły z falą. There were some spare lanes and barbells on board which were good for me, so I activated them and with great effort lowered them off the deck, tied with ropes so that they would not float away with the wave. Potem zszedłem na dół, związałem jedne przy drugiej, tak że utworzyły tratwę, potem nakryłem je deskami w poprzek i mogłem już po całej powierzchni swobodnie chodzić. Then I went downstairs, tied them together so that they formed a raft, then I covered them with boards across and I was able to walk freely all over the surface. Ale tratwa była jeszcze zbyt lekka, by unieść większy ładunek, poprzecinałem tedy piłą ciesielską na trzy części leżące na pokładzie długie belki masztowe i po niesłychanych wysiłkach uzupełniłem nimi mą tratwę. But the raft was still too light to carry a greater load, so I cut the long mast beams on the deck into three parts with a carpentry saw, and after tremendous efforts filled my raft with them. Nigdy przedtem nie byłbym zdolny wykonać takiej niesłychanej pracy, ale w niedoli człowiek poznaje własne siły i uczy się z nich korzystać. Never before would I have been able to do such unheard-of work, but in distress a man learns his own strength and learns to use it.

Tratwa była teraz dość silna, zacząłem tedy ładowanie. The raft was quite strong now, so I started loading. Nasamprzód umieściłem na niej trzy skrzynie marynarskie, wysypawszy ich zawartość. First I placed three sailor chests on it, pouring out their contents. W jedną z nich włożyłem suchary, ryż, trzy wielkie sery holenderskie, pięć kawałów suszonej koziny i resztkę mieszaniny różnego ziarna, którym na pokładzie karmiono kury. In one of them I put biscuits, rice, three great Dutch cheeses, five pieces of dried goat meat and the remnant of a mixture of various grains that were fed to the hens on board. Była to przeważnie pszenica i ryż, ale potem zauważyłem z wielkim rozczarowaniem, że dobrały się do tego szczury i część zjadły, a część zniszczyły. It was mostly wheat and rice, but then I noticed with great disappointment that the rats got to it and ate some and destroyed some. Zajęty tą pracą, spostrzegłem jednak, że nastąpił przypływ, a pozostawione na brzegu surdut, kamizelkę i koszulę zabrała woda. Busy with this work, however, I noticed that the tide had come, and the frock coat, vest and shirt had been taken away by the water. Zacząłem tedy szukać odzieży i znalazłem sporą jej ilość. So I started looking for clothes and found a good amount of it. Brałem jednak na razie tylko najpotrzebniejsze rzeczy, głównie zaś narzędzia, które postanowiłem zawieźć na ląd. But so far I was taking only the most necessary things, mainly tools, which I decided to bring ashore. Po długiem szukaniu odnalazłem skrzynię cieśli pełną narzędzi. Nach langem Suchen fand ich eine Schreinerkiste voller Werkzeuge. After a long search, I found a carpenter's chest full of tools. Był to dla mnie skarb większy, niż gdybym odkrył ładunek złota wypełniający cały okręt. Das war für mich ein größerer Schatz, als wenn ich eine Goldladung entdeckt hätte, die ein ganzes Schiff füllt. It was more of a treasure for me than if I had discovered a whole ship of gold.

Następnie zwróciłem uwagę na broń i amunicję. Then I turned my attention to the weapons and ammunition. Wiedziałem, że są w kajucie dwie dobre strzelby na ptactwo i dwa pistolety. I knew there were two good bird rifles and two handguns in the cabin. Zabezpieczyłem je tedy przede wszystkim, wraz z kilku pełnymi prochu rogami, workiem śrutu i kul oraz dwoma długimi, ostrymi szpadami. So I secured them first of all, along with a few gunpowder horns, a bag of pellets and bullets, and two long, sharp swords. Я закрепил их в первую очередь, а также пару рожков, полных пороха, мешок с дробью и пулями и два длинных острых меча. Wiedziałem również, że są na okręcie trzy beczki prochu. I also knew there were three barrels of gunpowder on the ship. Po długich poszukiwaniach znalazłem je w głębi, dwie były suche, trzecia jednakże przemokła. After a long search, I found them deep inside, two were dry, the third was drenched though. Umieściwszy na tratwie te dwie beczki oraz broń, uznałem, że ładunek jest dostateczny. Having placed the two barrels and the gun on the raft, I found the load sufficient. Zaraz jednak stanęło przede mną pytanie, w jaki sposób zdołam dotrzeć z tym wszystkim do lądu, nie posiadając wioseł ni żagla, wobec czego najlżejszy podmuch wiatru mógł te moje skarby wypędzić na pełne morze i zatopić. Ich stand jedoch sofort vor der Frage, wie ich mit all dem an Land kommen sollte, ohne Ruder und ohne Segel, so dass der kleinste Windstoß meine Schätze aufs Meer hinaus tragen und versenken konnte. Immediately, however, I was faced with the question of how I would be able to reach land with all this without oars or a sail, so that the slightest gust of wind could drive these treasures out to sea and drown them.

Trzy okoliczności dodawały mi jednak otuchy. But three circumstances cheered me up. Morze było gładkie jak zwierciadło, nastał właśnie przypływ, pędzący wodę ku lądowi, a po trzecie miałem wiatr z tyłu. The sea was smooth as a mirror, the tide was just here, rushing the water ashore, and thirdly, there was a wind behind. Znalazłem jeszcze na pokładzie kilka krótkich, połamanych żerdzi, dodawszy więc jeszcze do ładunku dwie piły, siekiery i młot, ruszyłem odważnie w drogę. I found a few short, broken poles on the deck, so having added two saws, an ax and a hammer to the load, I went boldly on my way. Wszystko poszło wyśmienicie, zauważyłem też, że prąd niesie mnie tuż obok miejsca, gdzie po raz pierwszy wylądowałem. Everything went great and I also noticed that the current was carrying me right next to where I landed for the first time. To mi dało nadzieję, że odkryję ujście strumienia lub rzeki, w które wdziera się fala morska podczas przypływu i w ten sposób natrafię na przystań. This gave me hope to discover the mouth of a stream or river where the sea wave breaks in at high tide, and that is how I would come across a marina.

Nie omyliłem się. I was not mistaken. Po krótkiej chwili zobaczyłem rozpadlinę wybrzeża, w którą wpadała szybkim prądem woda morska. After a short while, I saw a rift in the coast into which seawater was flowing in a fast current. Starałem się też, ile mogłem, utrzymać tratwę na środku tego pasa. I also tried as best I could to keep the raft in the middle of this strip.

Teraz jednak omal nie zdarzyło mi się ponowne rozbicie, które by do reszty pogrążyło całą mą nadzieję i złamało mi serce. But now I had almost had another breakdown that would have completely sunk all my hope and broken my heart. Nie znałem głębokości wody, toteż tratwa wpadła jedną stroną na ławicę piasku, druga zaś zanurzyła się w wodę. I did not know the depth of the water, so the raft fell one side into the sandbank and the other sank into the water. Cały mój drogocenny ładunek byłby się zesunął, gdybym nie podparł skrzyni z całej siły plecami. All my precious cargo would have slipped off if I hadn't propped my back with all my strength.

W takiej pozycji stałem przeszło pół godziny, aż woda się podniosła i oswobodziła tratwę. I stood in this position for over half an hour until the water rose and freed the raft. Ruszyłem dalej i ku wielkiej radości ujrzałem ujście niewielkiej rzeczki. I continued on my way and to my great joy I saw the mouth of a small river.

Nie chcąc się dać zapędzić zbyt daleko w koryto, jąłem wypatrywać przystani i niebawem odkryłem po prawej stronie małą zatokę, w którą wprowadziłem z trudem swą tratwę, imając się różnych sztuczek. Not wanting to be led too far into the riverbed, I began to look for a marina, and soon discovered a small bay on the right, into which I had led my raft with difficulty, practicing various tricks. Не желая заходить слишком далеко в котловину, я начал искать гавань и вскоре обнаружил справа небольшую бухту, в которую с трудом, используя различные уловки, направил свой плот. Podpłynąłem jak najbliżej spadzistego brzegu, ale nie chcąc po raz drugi narażać ładunku, osadziłem mój statek na kotwicy, wbijając z przodu i z tyłu żerdzie w piasek. I swam as close as possible to the steep bank, but not wanting to jeopardize the cargo a second time, I anchored my ship, driving poles forward and backward into the sand. Potem czekałem cierpliwie na odpływ, który też osadził na suchym gruncie tratwę i ładunek. Then I waited patiently for the tide, which also deposited the raft and the load on dry ground.

Trzeba było teraz zbadać okolicę, celem znalezienia bezpiecznego miejsca dla siebie i swych ruchomości. Es war nun notwendig, die Gegend zu erkunden, um einen sicheren Ort für sich und sein Hab und Gut zu finden. Now it was necessary to explore the area in order to find a safe place for himself and his belongings. Теперь нужно было исследовать местность, чтобы найти безопасное место для себя и своих вещей. Nie wiedziałem, gdzie jestem, na wyspie czy lądzie stałym, nie wiedziałem też, czy mieszkają tu ludzie i czy mam się obawiać dzikich zwierząt. Ich wusste nicht, wo ich war, auf einer Insel oder auf dem Festland, und ich wusste auch nicht, ob hier Menschen lebten und ob ich Angst vor wilden Tieren haben musste. I did not know where I was, whether on the island or on the mainland, and I did not know whether people lived here or whether I should be afraid of wild animals. W odległości niespełna mili angielskiej leżało strome wzgórze, poza nim zaś szereg innych, w kierunku północnym. Weniger als eine englische Meile entfernt lag ein steiler Hügel, hinter dem sich im Norden eine Reihe weiterer Hügel erstreckten. A steep hill lay less than an English mile away, and beyond it a number of others to the north. Uzbrojony w strzelbę, pistolet i zabrawszy róg z prochem, wszedłem nie bez trudności na szczyt. Armed with a rifle, a pistol, and taking a horn of dust, I made it to the top with difficulty. Stąd jednym spojrzeniem ogarnąłem swe położenie. Von dort aus habe ich meine Position mit einem einzigen Blick erfasst. Hence, with one glance, I grasped my position. Byłem na wyspie pośród pełnego morza! Ich war auf einer Insel mitten auf hoher See! I was on an island in the midst of the high seas! Kędyś w dali, spostrzegłem kilka skał, zaś w kierunku zachodnim, jak mi się wydało dwie jeszcze małe wyspy. Somewhere in the distance, I saw a few rocks, and towards the west, it seemed to me, two more small islands. I na tym koniec. And that's the end of it.

Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wyspa była bezludna, a także nie dostrzegłem zwierząt drapieżnych, tylko ogromne stada nieznanego mi zgoła ptactwa. In all likelihood, the island was deserted, and I didn't see any predatory animals, only huge flocks of birds that I didn't know. Wracając zastrzeliłem wielkiego ptaka, siedzącego na drzewie u skraju lasu. On my way back, I shot a large bird sitting in a tree at the edge of the forest. Mój strzał był pewnie pierwszym, jaki od stworzenia świata padł na tej wyspie. My shot was probably the first shot on this island since the creation of the world. Na jego odgłos podniosły się wokół z lasów istne chmary ptaków, wrzeszczących przeraźliwie. Bei diesem Geräusch stiegen wahre Wolken von Vögeln aus dem Wald auf und kreischten schrill. At its sound, a veritable swarm of birds rose from the woods, shrieking shriek. Zastrzelony przeze mnie musiał to być, sądząc po szponach i zakrzywionym dziobie, jakiś jastrząb nieznanego mi gatunku, a mięso jego cuchnęło brzydko i nie było jadalne. Der, den ich erlegt habe, muss nach seinen Krallen und dem gebogenen Schnabel zu urteilen eine mir unbekannte Falkenart gewesen sein, und sein Fleisch stank hässlich und war nicht essbar. The hawk I had shot must have been, judging by its talons and curved beak, some kind of hawk of an unknown species, and its meat smelled foul and was not edible.

Wróciwszy do tratwy wziąłem się do przenoszenia ładunku na ląd, co mi zajęło czas do wieczora. Returning to the raft, I set about carrying the cargo ashore, which took me until the evening. Chcąc się zabezpieczyć na noc, zbudowałem z pak i bierwion tratwy rodzaj chaty, w której rychło zasnąłem. Um mich für die Nacht zu schützen, baute ich aus Rucksäcken und Floßstämmen eine Art Hütte, in der ich bald einschlief. In order to protect myself for the night, I built a kind of hut with pitch and logs, in which I fell asleep soon. Nazajutrz pierwszą mą myślą była ponowna wyprawa na okręt. The next day, my first thought was to go back to the ship. Rozważałem długo, czy jechać tratwą, ale w końcu postanowiłem popłynąć jak wczoraj i zbudować nową tratwę pod nowy ładunek. Ich habe lange überlegt, ob ich mit dem Floß fahren soll, aber am Ende habe ich mich entschieden, wie gestern zu segeln und ein neues Floß für eine neue Ladung zu bauen. I thought for a long time whether to take the raft, but in the end I decided to sail like yesterday and build a new raft for a new load.

Tym razem szło mi dużo lepiej niż przedtem, bowiem doświadczenie uczyniło mnie mądrzejszym. This time I was doing much better than before, because the experience made me smarter. Znalazłem w komorze cieśli kilka worków gwoździ i śrub, dłuto, dwa tuziny siekier i pewien nadzwyczaj cenny przyrząd, który zwie się kamieniem szlifierskim i służy do ostrzenia narzędzi. In der Zimmermannskammer fand ich mehrere Beutel mit Nägeln und Schrauben, einen Meißel, zwei Dutzend Äxte und ein äußerst wertvolles Instrument namens Schleifstein, das zum Schärfen von Werkzeugen verwendet wird. In the carpenter's chamber I found several sacks of nails and screws, a chisel, two dozen axes, and one extremely valuable instrument called a grindstone for sharpening tools. Prócz tych skarbów zabrałem jeszcze kilka żelaznych kilofów, siedem sztucerów na kule, trzecią strzelbę na ptaki, dwie beczułki kul i trochę prochu. In addition to these treasures, I took a few iron pickaxes, seven bullet rifles, a third bird rifle, two barrels of bullets, and some gunpowder. Wielki wór śrutu i rulon ołowiu musiałem skutkiem ich ciężaru zostawić. Due to their weight, I had to leave a huge sack of shot and a roll of lead. Большой мешок дроби и рулон свинца мне пришлось оставить из-за их веса.

Uzupełniłem ładunek odzieżą, jaką tylko mogłem znaleźć, zabrałem też mały żagiel, matę na ścianę i trochę pościeli, po czym ruszyłem z powrotem i dotarłem szczęśliwie i z wielką radością do lądu. I replenished the load with whatever clothing I could find, took a small sail, a wall mat, and some sheets, then started back and made it to land with great joy and happiness. Я пополнил груз одеждой, которую смог найти, взял небольшой парус, коврик для стены и немного постельного белья, а затем отправился в обратный путь и с радостью и счастьем прибыл на сушу.

Niepokoiła mnie przez cały czas pobytu na okręcie myśl, że może jakieś zwierzę opanowało i zniszczyło moje zapasy, ale znalazłem wszystko nietknięte. The whole time I was on the ship, I was troubled by the thought that maybe an animal had taken over and destroyed my supplies, but I found everything intact. Na jednej skrzyni siedziało istotnie jakieś stworzenie, podobne do dzikiego kota. There was indeed a creature resembling a wild cat sitting on one of the crates. Uciekło ono przede mną, ale niebawem przystanęło i spojrzało wymownie, jakby chciało zawrzeć znajomość. Es lief vor mir weg, blieb aber bald stehen und schaute mich bedeutungsvoll an, als ob es meine Bekanntschaft machen wollte. It escaped from me, but soon it stopped and looked eloquently as if it wanted to make a acquaintance. Zagroziłem mu strzelbą, ale to nie podziałało wcale. I threatened him with a shotgun, but it didn't work at all. Rzuciłem mu kawałek suchara, mimo że nie należało być rozrzutnym. I tossed him a piece of biscuit, even though it was not to be lavish. Kot ten podszedł, obwąchał chleb, potem zjadł go ze smakiem i spojrzał znowu, jakby chciał więcej. This cat walked over, sniffed the bread, then ate it with relish and looked again as if he wanted more. Wzruszyłem z żalem ramionami, a kot odszedł zadowolony wielce z przyjęcia. I shrugged my shoulders regretfully, and the cat walked away, very pleased with the party.

Sprowadziwszy na ląd drugi ładunek, zbudowałem z żerdzi i żagla niewielki namiot i umieściłem tam przedmioty, które mógł uszkodzić deszcz lub słońce, wokoło zaś ustawiłem puste paki i beczki, tworząc wał ochronny przeciw wrogim ludziom czy też zwierzętom. Having brought the second load ashore, I built a small tent from the poles and the sail and placed there objects that could be damaged by rain or sun, and I placed empty boxes and barrels around it, creating a protective wall against hostile people or animals.

Wejście zatarasowałem od wnętrza deskami, od zewnątrz wysoką paką, potem rozłożywszy na ziemi pościel i umieściwszy w głowach pistolety, a nabitą strzelbę tuż pod ręką, ległem spać, sen zaś przyszedł zaraz, gdyż znużyła mnie ciężka praca. I blocked the entrance from the inside with planks, from the outside with a tall crate, then spreading the sheets on the ground and placing the pistols in my heads, and the loaded rifle close at hand, I went to sleep, and sleep came immediately, because I was tired of hard work.

Posiadłem największy chyba magazyn, jaki kiedykolwiek człowiek założył dla siebie samego, a jednak nie byłem zadowolony. I had the largest magazine a man had ever set up for himself, and yet I was not satisfied. Я обладал, возможно, самым большим хранилищем, которое когда-либо создавал для себя человек, и все же я не был удовлетворен. Jak długo okręt stał prosto, czułem chęć wyratowania zeń wszystkiego, co się tylko da i ruszyłem podczas najniższego stanu wody znowu na pokład. Solange das Schiff aufrecht stand, verspürte ich den Drang, alles, was ich daraus bergen konnte, zu bergen und mich bei niedrigstem Wasserstand auf den Weg zu machen, um wieder an Bord zu gehen. As long as the ship was standing straight, I felt an urge to rescue everything I could from it, and I went back to deck during the lowest water level. Za trzecią wyprawą pozyskałem znaczną ilość lin oraz sznurów i nici, nie zapominając też o kawale płótna służącego do naprawy żagli oraz o beczce z mokrym prochem. On my third voyage, I obtained a considerable amount of ropes, ropes and threads, not forgetting a piece of canvas used to repair the sails and a barrel with wet dust.

Za szóstym razem miałem już w posiadaniu wszystko co mi mogło być użyteczne i umyśliłem teraz podjąć rozbiórkę cięższych części statku. Beim sechsten Mal hatte ich alles, was ich gebrauchen konnte, in meinem Besitz, und ich machte mich daran, die schwereren Teile des Schiffes abzureißen. On the sixth time I had everything that might be useful to me in my possession and I was thinking now to start the dismantling of the heavier parts of the ship. Zbudowałem z rei i resztek masztów ogromną tratwę i złożyłem na niej ciężkie liny kotwiczne, przepiłowane naprzód na części, oraz żelaziwo, jakie tylko mogłem powyrywać. I built a huge raft out of the bay and the remnants of the masts, and laid on it heavy anchor lines, sawed forwards in pieces, and iron as possible to tear out. Ale w drodze powrotnej opuściło mnie dotychczasowe szczęście. But on the way back I had lost my luck. Tratwa była wielka i nie mogłem nią kierować należycie z powodu obciążenia, toteż wywróciła się w ujściu rzeczki, ja zaś wraz z ładunkiem wpadłem w wodę. The raft was huge and I could not steer it properly due to the load, so it capsized in the mouth of the river and I fell into the water with the load. Straciłem niemal wszystko, gdyż tylko liny zdołałem wydobyć potem podczas odpływu. I lost almost everything, because only the ropes I managed to recover after the tide.

Byłem od trzynastu dni na wyspie, a jedenaście wypraw urządziłem na okręt, z którego zabrałem tyle, ile tylko zdołały zabrać dwie ludzkie ręce. I had been on the island for thirteen days, and made eleven trips to the ship, from which I took as much as two human hands could take. Pewny jestem, że przewiózłbym na ląd częściami cały statek, gdyby tylko dopisała pogoda. I'm sure I would have shipped the whole ship ashore if the weather was good.

Za dwunastym jednak razem jął dąć wiatr. But at the twelfth time the wind began to blow. Wziąłem właśnie z szafy w kajucie dwie brzytwy, nożyczki, kilka noży, widelców oraz woreczek brazylijskich i europejskich złotych i srebrnych monet, gdy niebo pociemniało i zerwał się tak silny wicher od lądu, że nie tracąc czasu na budowanie tratwy ruszyłem z powrotem wpław. I had just picked up two razors, scissors, a few knives, forks, and a bag of Brazilian and European gold and silver coins from the closet in the cabin, when the sky darkened and a strong wind arose from the land that without wasting time building a raft, I went back to swim. Ledwo zdążyłem w istocie dotrzeć do lądu, wicher dął coraz mocniej i jeszcze przed końcem przypływu zahuczała burza co się zowie. I barely had time to actually reach land, the whirlwind was blowing harder and harder, and even before the end of the tide a storm rumbled, what is it.

Trwała ona przez całą noc, a gdym rankiem spojrzał w stronę okrętu nie ujrzałem go już. It lasted all night, and when I looked at the ship in the morning I did not see him anymore. Это продолжалось всю ночь, а когда утром я посмотрел в сторону корабля, то уже не увидел его. Szczątki wychylały się odtąd ponad wodę tylko w pełni odpływu, tak że powinszowałem sobie gorliwości, z jaką wyzyskałem czas, ratując od zatraty wszystko, co miało wartość. From then on, the wreckage rose above the water only in the full ebb of the tide, so that I congratulated myself on the zeal with which I used my time, saving everything of value from destruction. С тех пор обломки поднимались над водой только во время прилива, и я похвалил себя за усердие, с которым я использовал время, чтобы спасти все ценное от гибели.