×

Nós usamos os cookies para ajudar a melhorar o LingQ. Ao visitar o site, você concorda com a nossa política de cookies.


image

Antoni Lange - MIRANDA, Miranda 9/12

Miranda 9/12

Tej nocy spałem bardzo niespokojnie. Byłem zaś, jak pierwszej nocy mego pobytu w tym kraju — u Wasiszty. Było koło pierwszej nad ranem, gdy naraz mię obudził blask księżyca, który się zatrzymał tuż koło mojego okna. Przyznaję zresztą, że nie wiem istotnie, czym się obudził, czy śniłem; nie wiem, czy to było rojenie senne, czy zjawisko realne — dość, że porzuciłem swoją izbę i poszedłem do ogrodu koło naszego domu. Zapach kwiatów upajał mię, a srebrna poświata księżyca nadawała zarówno cieniom, jak jasnościom jakieś ostre, choć ciepłe zarysy. Błądziłem po alejach ogrodu, gdy naraz ujrzałem siedzącą na ławeczce osobę w białym ubraniu.

Ten biały kolor najbardziej mię zadziwił, a to z tego powodu, że w ogóle biały kolor jest tu usunięty z odzieży.

Ma to swoje powody głębiej sięgające: o ile medium trwa po seansie, jak to np. bywa w Europie i o ile w czasie transu ukazuje się przy nim widmo, to zwykle samo widmo jest białe i suknie są białe i wszystko, co z tym widmem się wiąże, jest białe.

Białość oznacza całkowite odbarwienie tej istoty, z której widmo pochodzi. Dlatego to w Suriawastu kolor biały jest nieużywany, gdyż nadawałby on pewną moc czynną zniknionemu ciału, które było kolebką naszych obywateli.

Aby tej mocy uniknąć i zapobiec możliwości zmartwychwstania ciała — nie noszą tu zupełnie białych sukien. Ze względu jednak na piękność białego koloru, uczeni tutejsi rozmyślają nad sposobem, który by go pozbawił owych cech niebezpiecznych. Tymczasowo jednak widzimy taką rozmaitość barw w odzieży Słońcogrodzianek.

Jeżeli więc zjawiła się osoba w sukni białej, było to oczywiście zdarzenie nadzwyczajne.

Kiedym się zbliżył do siedzącej na ławce kobiety (gdyż to była kobieta) — ze zdziwieniem przekonałem się, że to Miranda.

Raczej zaś nie Miranda. To Lenora — tak jest — to widmo, które się wyłania z Mirandy i w jej obecności się materializuje.

— Lenoro! — rzekłem do niej — bądź pozdrowiona.

Spojrzała na mnie, jakby zdziwiona i uśmiechnęła się białymi usty. Rzeczywiście zarówno jej twarz jak ręce — jak i suknia — były białe z odcieniem srebra księżycowego.

Było to raczej widmo seansowe, niż istota żywa.

— Pozwolisz mi tu usiąść? — zapytałem.

Kiwnęła głową.

— Czy mnie poznajesz?

— Poznaję.

— Widywaliśmy się dawniej.

— Tak, tak — widywaliśmy się. Przypominam.

— Co robi Miranda?

— Miranda? Cóż to jest Miranda?

— Miranda — to jest osoba, która — z którą — (nie wiedziałem, jak jej to wytłumaczyć). Więc ty nie znasz Mirandy? Ketty Douglas?

— Nie rozumiem, o czym mówisz.

Zdaje się, że ciało astralne nie wie nic o istnieniu ciała materialnego, w którym tkwi, podobnie zresztą, jak my po największej części nie wiemy nic o istocie metapsychicznej, która w nas przebywa. Lenora nie wiedziała nic o Mirandzie.

— Skąd przychodzisz tu, Lenoro?

— Z dalekich, dalekich stron!

— Z dalekich, dalekich stron — powtórzyłem jak echo.

— Z jakiejś dziwnej ciemnicy, do której zostałam strącona — i czasami tylko — ach, na krótko mogę się wydobyć…

— Powiedziałaś raz: Jeszcze nie teraz!

— Jeszcze nie teraz — nie teraz — to będzie później.

— Co będzie później?

— To będzie jakby inne życie.

— Inne życie?

— Tak, życie lepsze.

— A ty nie żyjesz dobrze?

— Nie. Ale tu mi dobrze.

Rzecz godna uwagi, że ją nic nie zdziwił mój pobyt w tej miejscowości i zupełnie tej kwestii nie poruszała. Uważała to, widać, za sprawę zupełnie naturalną.

— Tu ci dobrze? — zapytałem.

— Ty kochasz tych ludzi?

— Kocham.

— A gdybyś mnie kochała?

Spojrzała na mnie przeciągle i uśmiechała się tajemniczo. Osłupiałem z podziwu, gdyż był to uśmiech Damajanti. Nigdy nie była tak podobna do Damajanti, jak teraz. Zauważyłem w tej samej chwili, że dolna połowa jej osoby znikła zupełnie i że na ławce siedział sam kadłub. Oczy podniosła w górę i powiedziała mi:

— Patrz!

Rzuciłem wzrok do góry i w tej samej chwili Lenora rozwiała się i wsiąkła w niebyt, albo raczej, jak sądzę, połączyła się znowu z Mirandą, której siedziba jest mi nieznana. Pytanie moje zostało bez odpowiedzi.

Tymczasem z góry spływała jakaś postać w szatach barwy lila, które zlewały się z powietrzem tak, że chwilowo była niewidzialna. W minutę najwyżej po zniknieniu Lenory stanęła na jej miejscu postać nowa, która z obłoków spłynęła.

Była to Damajanti.

Ukląkłem przed nią i zacząłem jej dłonie całować.

— O, jakiż bóg cię natchnął, żeś się tu zjawiła. Dzięki ci, Damajanti! Bądź błogosławiona!

I znów obsypywałem jej ręce pocałunkami. Ona zaś raz jeszcze eterycznym pocałunkiem dotknęła — a właściwie nie dotknęła mego czoła, ale zatrzymała usta w odległości 0,1 milimetra koło niego.

Pomimo że był to pocałunek niedocałowany, jednakże tak niebiańską przepoił mnie rozkoszą, że czułem się prawie tak potężny, jak tutejsi mieszkańcy.

— Tęskniłem do ciebie, Damajanti, gdyż samo powietrze, którym oddychasz, już mi jest źródłem wzruszeń, rozkoszy i szczęścia.

— Powiem ci prawdę, wędrowniku. Od chwili, kiedy cię ujrzałam, coś mi się w sercu odmieniło. Rzadko się to zdarza u nas, aby rozwinęła się przyjaźń między naszym gatunkiem a istotą ludzką. A jednak tak się zdarzyło ze mną.

— A więc — czy mi wolno to zapytanie postawić — czy mnie kochasz?

— Rzadko u nas ludzie w tej sprawie, która jest sprawą najważniejszą ze wszystkich — rzadko u nas ludzie w tej sprawie kłamią. Rzadko nawet o tym mówią, bo u nas wszystko z góry się odgaduje — i zanim powiedziałeś, już ta druga istota wszystko wie o tobie. Dlatego u nas ludzie chętnie milczą, bo milczenie to najmędrsza mowa.

— Zatem mi nie chcesz odpowiedzieć na moje pytanie? A więc ci powiem rzecz dziwną, do której nikomu jeszcze się nie przyznałem. Jestem wrogiem rzeczywistości — i cokolwiek w niej widzę, chciałbym w innych, lepszych formach zobaczyć. Żyję poza rzeczywistością: żyję w złudzeniu, żyję w bajce. I choć wiele rzeczywistych kobiet uwielbiałem w życiu, choć niejednej przysięgałem miłość — jak to u nas jest w zwyczaju — to jednak nie mogę powiedzieć, że którąkolwiek kochałem tak, jak kochać się powinno. Czy to była moja wina, czy wina tych kobiet ludzkich — nie wiem. Ale tak było — aż na koniec sam sobie stworzyłem bajkę o miłości. Stworzyłem sobie istotę nierealną — widmo mojej wyobraźni — kobietę nadziemską, której nadałem imię Sofonisbe. To była moja urojona rzeczywista kochanka. A potem zjawiła się w mym życiu pewna istota dziwna, imieniem Miranda. Było to medium, z którego wyłaniała się zjawa astralna Lenora! Ta Lenora była podobna do Sofonisbe, ale to jest fluid i eter, to psychoplazma — mniej realna, niż mój czysto mózgowy twór — moja Sofonisbe. Muszę ci powiedzieć, że ta Lenora tylko co tu była. Oderwawszy się od Mirandy — dopłynęła tutaj — i na krótki moment się zmaterializowała. Ale rozpłynęła się w nicość prawie w tej samej chwili, kiedyś ty się pokazała. Lenora tak jest do ciebie podobna, że niemal zdaje się twoją siostrą — i chwilami tak myślę, że Sofonisbe, Lenora i ty — to jedna osoba. Tylko ty jesteś najrzeczywistsza.

Gdybym podobne rzeczy mówił jakiejś damie warszawskiej — na pewno odesłałaby mnie do czubków. Ale tu na wyspie Słonecznej mają inne poczucie rzeczywistości i inaczej rozumieją stosunek prawdy do złudzenia.

Damajanti mi powiedziała:

— Rozumiem ciebie, ale ty mnie nie ze wszystkim zrozumiałeś! Wiem, jak wy, Anglicy, pojmujecie miłość. Są i u nas ludzie, którzy tęsknią za takimi rozkoszami, jakie są powszechne u Telurów i Kalibanów. Mówiłeś kiedyś, że my jesteśmy anioły. Na to ci rzekłam: może tak, a może nie. Bo nasze życie — to wieczna odpowiedzialność — i zatraciliśmy swobodę błądzenia. Toteż powstała u nas opozycja: niejaki Czarwaka, człowiek zawzięty i energiczny, rzucił nowe hasło: ma to być rzekomo powrót do natury. Powiada on, że my prowadzimy życie widm i że trzeba żyć życiem ludzkim. Uderza on w najsłabsze struny ducha: każdy z nas miewa chwilę tęsknoty za tym życiem pierwotnym.

— O, gdybyś chciała…

— Nie. Ty jeszcze tego nie rozumiesz…

Zamyśliła się. Po czym naraz rzekła:

— Czarwaka na jutro zwołał zebranie, na którym chce wyłożyć swe ideje. Będzie zapewne spór, gdyż ma on dzielnych przeciwników. Ja sama postanowiłam wystąpić przeciw niemu. Będę na tym zebraniu — i jeżeli chcesz, pójdziemy razem.

— Bardzom ciekaw tego zebrania. Chętnie pójdę, a zwłaszcza z tobą. Ale dlaczego chcesz wystąpić przeciw niemu!

— Tak potrzeba.

— Sofonisbe! Lenoro!

Naraz Damajanti się rozpłakała. Błagałem ją, by się uspokoiła. Powiedziała mi wreszcie:

— Myślę czasami, że wszystkie istoty na świecie, widzialne i niewidzialne, tęsknią za czymś dalekim, tajemniczym i niepojętem i może się zdarzyć tak, że właśnie w dwojgu istotach zupełnie sobie obcych — jak my — znajdzie się zaspokojenie tej tęsknoty.

— A więc jednak masz dla mnie trochę przyjaźni, trochę sympatii — to mówiąc, wziąłem ją za obie ręce, a gdy siadła na ławce, objąłem ją w pół; przytuliła się do mnie — i było mi z nią ciepło i dobrze.

— Wiele przyjaźni, wiele sympatii. Wstańmy.

Byłem jej posłuszny. Kazała mi trzymać obie swe ręce na krzyż i tak samo trzymała moje ręce — i ruszyła ze mną środkiem alejki ogrodowej, licząc: raz, dwa itd. do siedmiu. Tak, uczyniwszy wspólnie siedem kroków, zwyczajem indyjskim zawarliśmy związek przyjaźni.

— Posłuchaj mnie teraz. Jestem twoja. Pożegnałam Ardżunę. Ale, gdybyś był odcieleśniony, sprawa byłaby prosta. Bo choć to rzadko się zdarza, jednak u nas czasami ludzie się rozchodzą. Ministerium Miłości nie jest nieomylne. Między mną a Ardżuną nie było tej harmonii, jaka jest konieczną do szczęścia na ziemi. Już od dawna zachodziły między nami starcia, które oziębiły nasze stosunki.

— Gdzież się podziejesz w takim razie? — zapytałem.

Bo przecież ja tu jestem obcy; nie mam ani domu, ani pola, ani nic. Nie wiem, czy byłbym tu na co przydatny.

— Nie lękaj się o mnie. Ja mam pewną swoją myśl, która mnie od dawna podtrzymuje, a której nikt nie zna.

— A mnie jej nie powiesz?

— Powiem, kiedy przyjdzie czas odpowiedni.

Była to widać jakaś myśl podniosła, gdyż tak rozświetliła oblicze Damajanti, że ta wyglądała jak święta. O ile to człowiekowi może być dostępne, zdawało mi się, że jestem gdzieś na granicy ziemi i nieba i takiego doznałem wrażenia, jakiego doznać musiał Dante, kiedy stanął u wrót Raju i po raz pierwszy ujrzał tam Beatrycze.

A chociaż w nas — słabych synach cielesności — zawsze się mieszają sacra profanis, to jednak Damajanti tak mnie prześwietliła swoją osobą, że wszelkie profanum znikło — i byłem jak rozmodlony wobec jej niewiadomego, ale bez wątpienia podniosłego, marzenia.

Niestety — dowiedziałem się później, co to było! Była to rzecz tak przerażająca (w naszym europejskim pojęciu), że dotychczas nie mogę o tym wspomnieć bez dreszczu trwogi.

Tymczasowo zastanawiałem się nad tym dziwnym stosunkiem, jaki się zawiązał między mną a tą istotą astralną i nadludzką. Przypominały mi się historie o rusałkach i świteziankach, ale to było zupełnie co innego. Tamto były elementale nieświadome, niższe od człowieka, anima panteistyczna, do cna w żywiołach ziemskich pogrążona. Tu stałem wobec istoty wyższej od siebie, w której był nadmiar duchowości, gdy ja byłem żywiołem i lękałem się, że każdym ruchem mógłbym jej niepokalaną czystość splamić.

Milczeliśmy oboje dłuższy czas. Na koniec jej powiedziałem tylko te słowa:

— Kocham ciebie!

I nagle Damajanti dziwnie się zmieniła: zdawało mi się, że jakąś bachantkę mam przed sobą, tak błyszczały jej oczy i tak bezczelnie uśmiechały się jej usta.

Potem — nie wiadomo jak — znalazłem się w swoim pokoju — i ona była u mnie.

Upadłem przed nią na kolana i całowałem jej nogi. Podniosła mnie i namiętnie pocałowała w usta. Po czym wyjęła ze swego woreczka wino i nalała kieliszek miary naparstka. Piliśmy na przemiany po parę kropel — i raz jeszcze powtórzyliśmy to samo. Ogień niepojęty rozpalił moją krew: czułem się niby sam bóg Kriszna w Rasawanie. Porwałem Damajanti w objęcia i zacząłem ją całować, całować bez pamięci. Zapach cudnych kwiatów rozpłynął się po powietrzu: był to zapach Damajanti, zapach jej miłości…

Naraz promienie słońca — poprzez zieleń drzew ogrodu — wcisnęły się do mego pokoju. Obudziłem się jakby ze snu. Nie było przy mnie nikogo, ale zapach cudowny, ten sam zapach, który oczarował mię we śnie, zapełniał moją izbę.


Miranda 9/12 Miranda 9/12 Миранда 9/12

Tej nocy spałem bardzo niespokojnie. I slept very restlessly that night. Тієї ночі я спав дуже неспокійно. Byłem zaś, jak pierwszej nocy mego pobytu w tym kraju — u Wasiszty. Die erste Nacht meines Aufenthalts in diesem Land verbrachte ich in Vasishta. As for the first night of my stay in this country, I was at Vasishta. І ось я опинився, як і в першу ніч мого перебування в цій країні - у Васішти. Było koło pierwszej nad ranem, gdy naraz mię obudził blask księżyca, który się zatrzymał tuż koło mojego okna. Es war ungefähr ein Uhr morgens, als ich vom Schein des Mondes geweckt wurde, der direkt vor meinem Fenster stehen blieb. It was around one o'clock in the morning when I was awakened by the glow of the moon, which stopped just outside my window. Було близько першої години ночі, коли мене розбудило місячне сяйво, яке зупинилося прямо біля мого вікна. Przyznaję zresztą, że nie wiem istotnie, czym się obudził, czy śniłem; nie wiem, czy to było rojenie senne, czy zjawisko realne — dość, że porzuciłem swoją izbę i poszedłem do ogrodu koło naszego domu. Я визнаю, що насправді не знаю, від чого я прокинувся, чи це був сон; не знаю, чи це був сон, чи реальне явище - досить сказати, що я вийшов зі своєї кімнати і пішов у сад біля нашого будинку. Zapach kwiatów upajał mię, a srebrna poświata księżyca nadawała zarówno cieniom, jak jasnościom jakieś ostre, choć ciepłe zarysy. Аромат квітів п'янив мене, а сріблясте сяйво місяця надавало тіням і світлу різких, але теплих обрисів. Błądziłem po alejach ogrodu, gdy naraz ujrzałem siedzącą na ławeczce osobę w białym ubraniu. Я блукав алеями саду, коли раптом побачив людину в білому одязі, яка сиділа на лавці.

Ten biały kolor najbardziej mię zadziwił, a to z tego powodu, że w ogóle biały kolor jest tu usunięty z odzieży. Цей білий колір вразив мене найбільше, і це тому, що білий колір тут взагалі не використовується в одязі.

Ma to swoje powody głębiej sięgające: o ile medium trwa po seansie, jak to np. Це має глибші причини: наприклад, коли медіум продовжує діяти після сеансу. bywa w Europie i o ile w czasie transu ukazuje się przy nim widmo, to zwykle samo widmo jest białe i suknie są białe i wszystko, co z tym widmem się wiąże, jest białe. трапляється в Європі, і хоча під час трансу з ним з'являється привид, зазвичай сам привид білий, і одяг білий, і все, що пов'язане з привидом, біле.

Białość oznacza całkowite odbarwienie tej istoty, z której widmo pochodzi. Білизна означає повне знебарвлення того об'єкта, з якого походить спектр. Dlatego to w Suriawastu kolor biały jest nieużywany, gdyż nadawałby on pewną moc czynną zniknionemu ciału, które było kolebką naszych obywateli. Тому саме в Суріавасту не використовується білий колір, оскільки він надав би певної активної сили зниклому тілу, яке було колискою наших громадян.

Aby tej mocy uniknąć i zapobiec możliwości zmartwychwstania ciała — nie noszą tu zupełnie białych sukien. Щоб уникнути цієї сили і запобігти можливості воскресіння тіла - тут не носять повністю білих суконь. Ze względu jednak na piękność białego koloru, uczeni tutejsi rozmyślają nad sposobem, który by go pozbawił owych cech niebezpiecznych. Однак, зважаючи на красу його білого кольору, вчені роздумують над тим, як позбавити його цих небезпечних властивостей. Tymczasowo jednak widzimy taką rozmaitość barw w odzieży Słońcogrodzianek. А поки що ми бачимо таке розмаїття кольорів в одязі сонячних птахів.

Jeżeli więc zjawiła się osoba w sukni białej, było to oczywiście zdarzenie nadzwyczajne. Тож якщо з'являлася людина в білій сукні, то це, очевидно, була надзвичайна подія.

Kiedym się zbliżył do siedzącej na ławce kobiety (gdyż to była kobieta) — ze zdziwieniem przekonałem się, że to Miranda. Коли я підійшов до жінки, що сиділа на лавці (бо це була жінка) - я з подивом виявив, що це була Міранда.

Raczej zaś nie Miranda. Замість Міранди. To Lenora — tak jest — to widmo, które się wyłania z Mirandy i w jej obecności się materializuje. Це Ленора - так, це вона - привид, який з'являється з Міранди і матеріалізується в її присутності.

— Lenoro! — rzekłem do niej — bądź pozdrowiona. - Я сказав їй - будьте здорові.

Spojrzała na mnie, jakby zdziwiona i uśmiechnęła się białymi usty. Вона подивилася на мене здивовано і посміхнулася своїми білими губами. Rzeczywiście zarówno jej twarz jak ręce — jak i suknia — były białe z odcieniem srebra księżycowego. Дійсно, і її обличчя, і руки, і сукня були білими з відтінком місячного срібла.

Było to raczej widmo seansowe, niż istota żywa. Це був скоріше привид, ніж жива істота.

— Pozwolisz mi tu usiąść? - Дозволите мені сісти тут? — zapytałem.

Kiwnęła głową. Вона кивнула.

— Czy mnie poznajesz? - Впізнаєш мене?

— Poznaję.

— Widywaliśmy się dawniej. - Ми бачилися в минулому.

— Tak, tak — widywaliśmy się. Przypominam. Нагадування.

— Co robi Miranda?

— Miranda? Cóż to jest Miranda? Що таке Міранда?

— Miranda — to jest osoba, która — z którą — (nie wiedziałem, jak jej to wytłumaczyć). - Міранда - це людина, яка - з якою - (я не знав, як їй це пояснити). Więc ty nie znasz Mirandy? То ти не знаєш Міранду? Ketty Douglas? Кетті Дуглас?

— Nie rozumiem, o czym mówisz.

Zdaje się, że ciało astralne nie wie nic o istnieniu ciała materialnego, w którym tkwi, podobnie zresztą, jak my po największej części nie wiemy nic o istocie metapsychicznej, która w nas przebywa. Здається, що астральне тіло нічого не знає про існування матеріального тіла, в якому воно перебуває, так само, як і ми, здебільшого, нічого не знаємо про метапсихічну істоту, яка перебуває всередині нас. Lenora nie wiedziała nic o Mirandzie.

— Skąd przychodzisz tu, Lenoro? - Звідки ти, Леноро?

— Z dalekich, dalekich stron!

— Z dalekich, dalekich stron — powtórzyłem jak echo.

— Z jakiejś dziwnej ciemnicy, do której zostałam strącona — i czasami tylko — ach, na krótko mogę się wydobyć… - З якоїсь дивної темряви, в яку я потрапив - і тільки іноді - ах, на короткий час я можу витягти себе....

— Powiedziałaś raz: Jeszcze nie teraz! - Одного разу ти сказав: "Ще не час!".

— Jeszcze nie teraz — nie teraz — to będzie później. - Ще ні - не зараз - це буде пізніше.

— Co będzie później? - Що буде далі?

— To będzie jakby inne życie. - Це буде як інше життя.

— Inne życie?

— Tak, życie lepsze.

— A ty nie żyjesz dobrze? - А вам погано живеться?

— Nie. Ale tu mi dobrze. Але мені і тут добре.

Rzecz godna uwagi, że ją nic nie zdziwił mój pobyt w tej miejscowości i zupełnie tej kwestii nie poruszała. Прикметно, що вона не була здивована жодним моїм вчинком і взагалі не піднімала цього питання. Uważała to, widać, za sprawę zupełnie naturalną. Вона вважала це, мабуть, цілком природною справою.

— Tu ci dobrze? - Вам тут зручно? — zapytałem.

— Ty kochasz tych ludzi? - Ви любите цих людей?

— Kocham.

— A gdybyś mnie kochała? - Що, якби ти мене кохав?

Spojrzała na mnie przeciągle i uśmiechała się tajemniczo. Вона подивилася на мене і загадково посміхнулася. Osłupiałem z podziwu, gdyż był to uśmiech Damajanti. Я був ошелешений від захоплення, тому що це була посмішка Дамаджанті. Nigdy nie była tak podobna do Damajanti, jak teraz. Вона ніколи не була такою схожою на Дамаджанті, як зараз. Zauważyłem w tej samej chwili, że dolna połowa jej osoby znikła zupełnie i że na ławce siedział sam kadłub. В ту ж мить я помітив, що нижня половина її обличчя повністю зникла, а сама вона сиділа на лавці. Oczy podniosła w górę i powiedziała mi: Вона підняла очі вгору і сказала мені:

— Patrz! - Дивись!

Rzuciłem wzrok do góry i w tej samej chwili Lenora rozwiała się i wsiąkła w niebyt, albo raczej, jak sądzę, połączyła się znowu z Mirandą, której siedziba jest mi nieznana. Я підняв погляд вгору, і в ту ж мить Ленора розчинилася і просочилася в небуття, а точніше, як мені здається, возз'єдналася з Мірандою, чиє місцезнаходження мені невідоме. Pytanie moje zostało bez odpowiedzi.

Tymczasem z góry spływała jakaś postać w szatach barwy lila, które zlewały się z powietrzem tak, że chwilowo była niewidzialna. Тим часом згори спустилася постать у бузкових шатах, зливаючись з повітрям так, що на мить стала невидимою. W minutę najwyżej po zniknieniu Lenory stanęła na jej miejscu postać nowa, która z obłoków spłynęła. Максимум через хвилину після зникнення Ленори на її місці з'являється нова фігура, що спускається з хмар.

Była to Damajanti.

Ukląkłem przed nią i zacząłem jej dłonie całować. Я став перед нею на коліна і почав цілувати її руки.

— O, jakiż bóg cię natchnął, żeś się tu zjawiła. - О, який Бог надихнув вас прийти сюди. Dzięki ci, Damajanti! Дякую, Дамаджанті! Bądź błogosławiona! Будьте благословенні!

I znów obsypywałem jej ręce pocałunkami. І я знову обсипав її руки поцілунками. Ona zaś raz jeszcze eterycznym pocałunkiem dotknęła — a właściwie nie dotknęła mego czoła, ale zatrzymała usta w odległości 0,1 milimetra koło niego. Вона, в свою чергу, ще раз торкнулася - точніше, не торкнулася - мого чола ефірним поцілунком, але зупинила свої губи на відстані 0,1 міліметра біля нього.

Pomimo że był to pocałunek niedocałowany, jednakże tak niebiańską przepoił mnie rozkoszą, że czułem się prawie tak potężny, jak tutejsi mieszkańcy. Хоча це був нецілований поцілунок, він, тим не менш, наповнив мене таким небесним захватом, що я відчув себе майже таким же могутнім, як і місцеві жителі.

— Tęskniłem do ciebie, Damajanti, gdyż samo powietrze, którym oddychasz, już mi jest źródłem wzruszeń, rozkoszy i szczęścia. - Я дуже хотів побачити тебе, Дамаджанті, бо саме повітря, яким ти дихаєш, вже є для мене джерелом емоцій, захоплення і щастя.

— Powiem ci prawdę, wędrowniku. - Дозволь мені сказати тобі правду, мандрівнику. Od chwili, kiedy cię ujrzałam, coś mi się w sercu odmieniło. З тієї миті, як я побачив вас, щось змінилося в моєму серці. Rzadko się to zdarza u nas, aby rozwinęła się przyjaźń między naszym gatunkiem a istotą ludzką. З нами рідко трапляється так, що між нашим видом і людиною розвивається дружба. A jednak tak się zdarzyło ze mną. Але це те, що сталося зі мною.

— A więc — czy mi wolno to zapytanie postawić — czy mnie kochasz? - Тож - дозвольте запитати - чи кохаєте ви мене?

— Rzadko u nas ludzie w tej sprawie, która jest sprawą najważniejszą ze wszystkich — rzadko u nas ludzie w tej sprawie kłamią. - Рідко в нашій країні люди брешуть з цього питання, яке є найважливішим з усіх - рідко в нашій країні люди брешуть з цього питання. Rzadko nawet o tym mówią, bo u nas wszystko z góry się odgaduje — i zanim powiedziałeś, już ta druga istota wszystko wie o tobie. Вони рідко про це навіть говорять, тому що у нас все вгадується наперед - і ще до того, як ти щось сказав, інша істота вже все про тебе знає. Dlatego u nas ludzie chętnie milczą, bo milczenie to najmędrsza mowa. Саме тому в нашій країні люди з радістю мовчать, бо мовчання - наймудріша мова.

— Zatem mi nie chcesz odpowiedzieć na moje pytanie? - То ви не хочете відповідати на моє запитання? A więc ci powiem rzecz dziwną, do której nikomu jeszcze się nie przyznałem. Тож дозвольте мені розповісти вам дивну річ, в якій я ще нікому не зізнавався. Jestem wrogiem rzeczywistości — i cokolwiek w niej widzę, chciałbym w innych, lepszych formach zobaczyć. Я ворог реальності - і все, що я бачу в ній, я хотів би бачити в інших, кращих формах. Żyję poza rzeczywistością: żyję w złudzeniu, żyję w bajce. Я живу поза реальністю: я живу в ілюзії, я живу в казці. I choć wiele rzeczywistych kobiet uwielbiałem w życiu, choć niejednej przysięgałem miłość — jak to u nas jest w zwyczaju — to jednak nie mogę powiedzieć, że którąkolwiek kochałem tak, jak kochać się powinno. І хоча я обожнював багатьох справжніх жінок у своєму житті, хоча я присягався в коханні не одній - як це прийнято у нас - я не можу сказати, що я любив жодну з них так, як слід любити. Czy to była moja wina, czy wina tych kobiet ludzkich — nie wiem. Чи це була моя провина, чи провина цих жінок - я не знаю. Ale tak było — aż na koniec sam sobie stworzyłem bajkę o miłości. Але так воно і було - поки, врешті-решт, я не створила казку про кохання для себе. Stworzyłem sobie istotę nierealną — widmo mojej wyobraźni — kobietę nadziemską, której nadałem imię Sofonisbe. Я створив для себе нереальну істоту - привид моєї уяви - надприродну жінку, яку назвав Софонісбе. To była moja urojona rzeczywista kochanka. Це був мій уявний справжній коханий. A potem zjawiła się w mym życiu pewna istota dziwna, imieniem Miranda. А потім у моєму житті з'явилася дивна істота на ім'я Міранда. Było to medium, z którego wyłaniała się zjawa astralna Lenora! Це було середовище, з якого з'являвся астральний фантом Ленор! Ta Lenora była podobna do Sofonisbe, ale to jest fluid i eter, to psychoplazma — mniej realna, niż mój czysto mózgowy twór — moja Sofonisbe. Ця Ленора була схожа на Софонісбе, але вона флюїд і ефір, вона психоплазма - менш реальна, ніж моє суто мозкове творіння - моє Софонісбе. Muszę ci powiedzieć, że ta Lenora tylko co tu była. Мушу вам сказати, що ця Ленора саме така, якою була тут. Oderwawszy się od Mirandy — dopłynęła tutaj — i na krótki moment się zmaterializowała. Відірвавшись від Міранди - вона припливла сюди - і матеріалізувалася на коротку мить. Ale rozpłynęła się w nicość prawie w tej samej chwili, kiedyś ty się pokazała. Але він розчинився в небутті майже в ту ж мить, коли з'явився ти. Lenora tak jest do ciebie podobna, że niemal zdaje się twoją siostrą — i chwilami tak myślę, że Sofonisbe, Lenora i ty — to jedna osoba. Ленора так схожа на вас, що здається майже вашою сестрою - і часом мені здається, що Софонісбе, Ленора і ви - це одна людина. Tylko ty jesteś najrzeczywistsza. Тільки ти є найреальнішим.

Gdybym podobne rzeczy mówił jakiejś damie warszawskiej — na pewno odesłałaby mnie do czubków. Якби я сказав щось подібне варшавській пані - вона б неодмінно відправила мене назад до чурбанів. Ale tu na wyspie Słonecznej mają inne poczucie rzeczywistości i inaczej rozumieją stosunek prawdy do złudzenia. Але тут, на Сонячному острові, у них інше відчуття реальності та інше розуміння зв'язку між правдою та ілюзією.

Damajanti mi powiedziała:

— Rozumiem ciebie, ale ty mnie nie ze wszystkim zrozumiałeś! - Я розумію вас, але ви не в усьому мене зрозуміли! Wiem, jak wy, Anglicy, pojmujecie miłość. Я знаю, як ви, англійці, розумієте любов. Są i u nas ludzie, którzy tęsknią za takimi rozkoszami, jakie są powszechne u Telurów i Kalibanów. У нашій країні теж є люди, які прагнуть таких насолод, як у Телурі та Калібані. Mówiłeś kiedyś, że my jesteśmy anioły. Ви якось сказали, що ми ангели. Na to ci rzekłam: może tak, a może nie. На це я відповів вам: можливо так, можливо ні. Bo nasze życie — to wieczna odpowiedzialność — i zatraciliśmy swobodę błądzenia. Тому що наше життя - це вічна відповідальність, і ми втратили свободу помилятися. Toteż powstała u nas opozycja: niejaki Czarwaka, człowiek zawzięty i energiczny, rzucił nowe hasło: ma to być rzekomo powrót do natury. Так виникла опозиція в нашій країні: якийсь Чарвака, лютий і енергійний чоловік, викинув нове гасло: це нібито повернення до природи. Powiada on, że my prowadzimy życie widm i że trzeba żyć życiem ludzkim. Він каже, що ми живемо примарним життям, а треба жити людським життям. Uderza on w najsłabsze struny ducha: każdy z nas miewa chwilę tęsknoty za tym życiem pierwotnym. Вона зачіпає найслабші струни духу: у кожного з нас буває момент туги за тим первісним життям.

— O, gdybyś chciała… - О, якби ви могли...

— Nie. Ty jeszcze tego nie rozumiesz…

Zamyśliła się. Вона замислилася. Po czym naraz rzekła:

— Czarwaka na jutro zwołał zebranie, na którym chce wyłożyć swe ideje. - Чарвака скликав на завтра зустріч, на якій він хоче викласти свої ідеї. Będzie zapewne spór, gdyż ma on dzielnych przeciwników. Ймовірно, буде суперечка, адже у неї є відважні опоненти. Ja sama postanowiłam wystąpić przeciw niemu. Я сам вирішив виступити проти цього. Będę na tym zebraniu — i jeżeli chcesz, pójdziemy razem. Я буду на цій зустрічі - і якщо хочеш, ми підемо разом.

— Bardzom ciekaw tego zebrania. - Мені дуже цікава ця зустріч. Chętnie pójdę, a zwłaszcza z tobą. Я з радістю поїду, особливо з тобою. Ale dlaczego chcesz wystąpić przeciw niemu!

— Tak potrzeba.

— Sofonisbe! Lenoro!

Naraz Damajanti się rozpłakała. Błagałem ją, by się uspokoiła. Я благав її заспокоїтися. Powiedziała mi wreszcie: Нарешті вона мені розповіла:

— Myślę czasami, że wszystkie istoty na świecie, widzialne i niewidzialne, tęsknią za czymś dalekim, tajemniczym i niepojętem i może się zdarzyć tak, że właśnie w dwojgu istotach zupełnie sobie obcych — jak my — znajdzie się zaspokojenie tej tęsknoty. - Іноді мені здається, що всі істоти у світі, видимі й невидимі, тужать за чимось далеким, таємничим і незбагненним, і може статися так, що саме в двох істотах, абсолютно незнайомих одна одній - як ми - ця туга задовольняється.

— A więc jednak masz dla mnie trochę przyjaźni, trochę sympatii — to mówiąc, wziąłem ją za obie ręce, a gdy siadła na ławce, objąłem ją w pół; przytuliła się do mnie — i było mi z nią ciepło i dobrze. - Отже, ти все ж таки маєш для мене трохи дружби, трохи любові, - кажучи це, я взяв її за обидві руки, і коли вона сіла на лавку, я обійняв її; вона обійняла мене - і мені було тепло і затишно поруч з нею.

— Wiele przyjaźni, wiele sympatii. - Багато дружби, багато любові. Wstańmy. Вставай.

Byłem jej posłuszny. Я послухався її. Kazała mi trzymać obie swe ręce na krzyż i tak samo trzymała moje ręce — i ruszyła ze mną środkiem alejki ogrodowej, licząc: raz, dwa itd. Вона змусила мене тримати обидві її руки схрещеними і так само тримала мої руки - і рухалася зі мною по середині садової алеї, рахуючи: раз, два і так далі. do siedmiu. Tak, uczyniwszy wspólnie siedem kroków, zwyczajem indyjskim zawarliśmy związek przyjaźni. Таким чином, зробивши разом сім кроків, за індійським звичаєм, ми вступили в дружні стосунки.

— Posłuchaj mnie teraz. Jestem twoja. Я твій. Pożegnałam Ardżunę. Я попрощався з Арджуною. Ale, gdybyś był odcieleśniony, sprawa byłaby prosta. Але якби ви були безтілесними, питання було б простим. Bo choć to rzadko się zdarza, jednak u nas czasami ludzie się rozchodzą. Тому що, хоча це трапляється рідко, у нас іноді люди розлучаються. Ministerium Miłości nie jest nieomylne. Między mną a Ardżuną nie było tej harmonii, jaka jest konieczną do szczęścia na ziemi. Між мною і Арджуною не було гармонії, яка необхідна для щастя на землі. Już od dawna zachodziły między nami starcia, które oziębiły nasze stosunki. Між нами вже давно відбуваються сутички, які охолоджують наші стосунки.

— Gdzież się podziejesz w takim razie? - Куди ти тоді підеш? — zapytałem.

Bo przecież ja tu jestem obcy; nie mam ani domu, ani pola, ani nic. Тому що, зрештою, я тут чужий, у мене немає ні будинку, ні поля, ні чогось іншого. Nie wiem, czy byłbym tu na co przydatny. Не знаю, чи змогла б я бути тут корисною.

— Nie lękaj się o mnie. - Не бійтеся за мене. Ja mam pewną swoją myśl, która mnie od dawna podtrzymuje, a której nikt nie zna. У мене є своя думка, яка підтримує мене протягом тривалого часу, про яку ніхто не знає.

— A mnie jej nie powiesz? - І ти не скажеш її мені?

— Powiem, kiedy przyjdzie czas odpowiedni. - Я скажу, коли прийде час.

Była to widać jakaś myśl podniosła, gdyż tak rozświetliła oblicze Damajanti, że ta wyglądała jak święta. Ця думка явно була піднесеною, бо вона так осяяла обличчя Дамаджанті, що вона стала схожою на святу. O ile to człowiekowi może być dostępne, zdawało mi się, że jestem gdzieś na granicy ziemi i nieba i takiego doznałem wrażenia, jakiego doznać musiał Dante, kiedy stanął u wrót Raju i po raz pierwszy ujrzał tam Beatrycze. Наскільки це може бути доступно людині, мені здавалося, що я перебуваю десь на межі між землею і небом, і це було відчуття, яке, напевно, відчував Данте, коли стояв біля воріт Раю і вперше побачив там Беатріче.

A chociaż w nas — słabych synach cielesności — zawsze się mieszają sacra profanis, to jednak Damajanti tak mnie prześwietliła swoją osobą, że wszelkie profanum znikło — i byłem jak rozmodlony wobec jej niewiadomego, ale bez wątpienia podniosłego, marzenia. І хоча sacra profanis завжди збурює в нас, слабких синах плотськості, Дамаджанті настільки зачарувала мене своєю постаттю, що вся ненормативна лексика зникла - і я ніби молився перед обличчям її непізнаної, але, безсумнівно, піднесеної мрії.

Niestety — dowiedziałem się później, co to było! На жаль, пізніше я дізнався, що це було! Była to rzecz tak przerażająca (w naszym europejskim pojęciu), że dotychczas nie mogę o tym wspomnieć bez dreszczu trwogi. Це була настільки страшна річ (в наших європейських термінах), що я досі не можу згадувати про неї без здригання.

Tymczasowo zastanawiałem się nad tym dziwnym stosunkiem, jaki się zawiązał między mną a tą istotą astralną i nadludzką. Я тимчасово замислився над дивними стосунками, які склалися між мною і цією астральною і надлюдською істотою. Przypominały mi się historie o rusałkach i świteziankach, ale to było zupełnie co innego. Це нагадало мені історії про русичів та антураж, але все було зовсім по-іншому. Tamto były elementale nieświadome, niższe od człowieka, anima panteistyczna, do cna w żywiołach ziemskich pogrążona. Це були несвідомі елементали, нижчі за людину, пантеїстична аніма, до глибини душі занурена в земні стихії. Tu stałem wobec istoty wyższej od siebie, w której był nadmiar duchowości, gdy ja byłem żywiołem i lękałem się, że każdym ruchem mógłbym jej niepokalaną czystość splamić. Тут я зіткнувся з істотою, вищою за мене, в якій був надлишок духовності, в той час як я був елементалом, і я боявся, що будь-яким рухом можу заплямувати її бездоганну чистоту.

Milczeliśmy oboje dłuższy czas. Ми обоє довго мовчали. Na koniec jej powiedziałem tylko te słowa: Наприкінці я просто сказав їй ці слова:

— Kocham ciebie! - Я кохаю тебе!

I nagle Damajanti dziwnie się zmieniła: zdawało mi się, że jakąś bachantkę mam przed sobą, tak błyszczały jej oczy i tak bezczelnie uśmiechały się jej usta. І тут раптом Дамаджанті дивно змінилася: мені здалося, що переді мною якесь дівчисько, так блищали її очі і так нахабно посміхалися губи.

Potem — nie wiadomo jak — znalazłem się w swoim pokoju — i ona była u mnie. Потім - несподівано для себе - я опинився у своїй кімнаті - і вона була зі мною.

Upadłem przed nią na kolana i całowałem jej nogi. Я впав перед нею на коліна і поцілував її ноги. Podniosła mnie i namiętnie pocałowała w usta. Вона підняла мене на руки і пристрасно поцілувала в губи. Po czym wyjęła ze swego woreczka wino i nalała kieliszek miary naparstka. Після цього вона дістала з торбинки вино і налила склянку наперсткової мірки. Piliśmy na przemiany po parę kropel — i raz jeszcze powtórzyliśmy to samo. Ми по черзі випили по кілька крапель - і знову повторили те саме. Ogień niepojęty rozpalił moją krew: czułem się niby sam bóg Kriszna w Rasawanie. Незбагненний вогонь запалив мою кров: я відчув себе самим богом Крішною в Расавані. Porwałem Damajanti w objęcia i zacząłem ją całować, całować bez pamięci. Я схопив Дамаджанті в обійми і почав цілувати її, цілувати без пам'яті. Zapach cudnych kwiatów rozpłynął się po powietrzu: był to zapach Damajanti, zapach jej miłości… У повітрі витав аромат розкішних квітів: це був аромат Дамаджанті, аромат її кохання....

Naraz promienie słońca — poprzez zieleń drzew ogrodu — wcisnęły się do mego pokoju. Раптом сонячні промені - крізь зелень дерев у саду - втиснулися в мою кімнату. Obudziłem się jakby ze snu. Я прокинувся, наче зі сну. Nie było przy mnie nikogo, ale zapach cudowny, ten sam zapach, który oczarował mię we śnie, zapełniał moją izbę. Зі мною нікого не було, але чудовий запах, той самий, що зачарував мене уві сні, наповнював мою кімнату.