×

Usamos cookies para ayudar a mejorar LingQ. Al visitar este sitio, aceptas nuestras politicas de cookie.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, GOŚĆ ZZA OCEANU (2)

GOŚĆ ZZA OCEANU (2)

– Stańcie razem! – zawołał Paweł. – Zrobię wam zdjęcie przed kolumną!

Ustawili się posłusznie. Maciek objął Małgosię, ale strąciła jego ramię.

– Czemu? – spytał.

– Bo Pawłowi będzie przykro.

– Nie przesadzasz?

– Nie – ucięła Małgosia.

– Uśmiech! – zawołał Paweł i po chwili podchodząc do nich, podał aparat Maćkowi, mówiąc:

– A teraz zrób mnie zdjęcie z Małgosią.

Maciek wziął aparat i ruszył w kierunku dzwonnicy kościoła świętej Anny. Kiedy po chwili się odwrócił, pod kolumną stała uśmiechnięta Małgosia w objęciach Pawła. Maciek zgrzytnął zębami i nacisnął spust migawki.

Wjazd na taras widokowy na dzwonnicy zaproponowała Małgosia. Panorama zachwycała. Miasto widać było jak na dłoni, a i rzeka, błękitna wijąca się wstęga okolona zielenią, wydawała się im po prostu bajeczna.

– Kolumnę Zygmunta postawił Władysław IV – zaczął Maciek. – To pierwszy w Polsce pomnik świecki…

– Poszlibyśmy do kina? – przerwał mu Paweł i spojrzał wyczekująco na Małgosię.

Maciek urwał swój wywód i ruszył w stronę schodów.

– Chętnie bym obejrzał coś polskiego – wyjaśnił Paweł.

– Polskiego to nie ma nic, co byłoby warte obejrzenia – zauważył Maciek.

– No to może… – Paweł się zawahał. – Widziałem, że u was grają The Da Vinci Code, a ja tego nie zdążyłem obejrzeć.

– Możemy iść – zgodziła się Małgosia.

Maciek skrzywił się niemiłosiernie.

– Przecież to głupie!

– Dlaczego? – zdziwił się Paweł. – To bardzo fajna książka. Poza tym cały świat ją czyta i…

– Taaaa… – westchnął Maciek przeciągle. – Ludzie, jedzcie gówno! Miliardy much nie mogą się mylić! To, że coś czyta cały świat, to nie znaczy, że to ma jakąś wartość.

– No, nie powiesz mi, że urażone zostały twoje uczucia religijne…

– To nie ma nic wspólnego z religią – żachnął się Maciek. – Po prostu nie lubię głupoty, a ta książka jest głupia.

– Nie czytałem książki – przyznał Paweł. – Ale film chętnie bym obejrzał.

– Ja też. – Małgosia i ruszyła w kierunku kiosku, żeby kupić gazetę. – Najbliżej grają w Kinotece – powiedziała, przerzucając świeżo kupiony dziennik.

– To idziemy we dwójkę? – spytał Paweł, a Maćkowi wydało się, że słyszy w jego głosie nadzieję. O nie!

Do tego nie dopuści.

– Wszyscy idziemy – mruknął i pierwszy ruszył w stronę przystanku.

Film zachwycił Pawła. Dla Maćka był, dokładnie jak przewidywał, amerykańską szmirą, dlatego w kluczowych momentach wybuchał śmiechem. Bywało, że nawet sztucznym i wymuszonym. Małgosia milczała. To jej milczenie doprowadzało go do szału. Zwłaszcza że nie pozwoliła wziąć się za rękę i kilka razy, gdy się śmiał, szturchnęła go karcąco. A przecież jak tu się nie śmiać z Audrey Tautou jako potomkini Jezusa? Zwłaszcza gdy dotyka stopą jakiejś zarośniętej sadzawki, bo chce sprawdzić, czy umie chodzić po wodzie. Co za bzdura!

– Beznadzieja – skomentował głośno, gdy wyszli z kina.

– Nieprawda – odparował Paweł. – Dla mnie jest świetny i trzymający w napięciu.

– Głupi – upierał się Maciek. – I jeszcze ten dziewiętnastowieczny nagrobek, który rzekomo ma dwa tysiące lat i wędruje z miejsca na miejsce.

– Ale sam przyznasz, że nawet u Leonarda jest potwierdzenie hipotezy o Marii Magdalenie…

– Chyba podpierdzenie – stwierdził Maciek. – Zdurniałeś w tej Ameryce?

– Maciek! – zawołała Małgosia.

– No co, Maciek! Jakiś amerykański uczony twierdził kiedyś, że Mona Lisa to jest autoportret Leonarda. Wywodził z tego całą teorię i porównywał obraz z autoportretami Leonarda. Tylko Amerykanie mogą wierzyć w takie bzdury. Sami je zresztą tworzą.

– Ale na Ostatniej wieczerzy Leonarda jest postać kobieca – upierał się Paweł.

– Na jakiej podstawie tak sądzisz?

– No… długie włosy…

– W takim razie u Leonarda to i Jezus wygląda jak kobieta. Też ma długie włosy.

– Ale ta postać nie ma zarostu…

– Wielu apostołów go nie ma.

– Ma piersi.

– Zauważyłeś to wcześniej czy ci to film zasugerował?

Paweł zamilkł. Najwyraźniej skończyły mu się argumenty. Maciek skorzystał z przewagi i ciągnął:

– Jest to inteligentnie poprowadzona intryga, ale głupia z założenia. Coś jak Skarb narodów z Nicholasem Cage'em. Widziałeś?

Paweł przytaknął.

– Widziałem i bardzo mi się podobał.

– Stary! Ty się zamerykanizowałeś! Nie widzisz, jak ci ta Ameryka mózg przeżarła. Kupujesz każdą kupę, którą ci ich kinematografia wciśnie. Przecież to też stek bzdur!

– Maciek! – Małgosia była wyraźnie wściekła.

– Co Maciek? – Przemyśl sobie swoje zachowanie!

– Wiesz co?! – odparł. – To ty przemyśl swoje.

– Ale o co ci chodzi?

– Daj dojść do głosu zdrowemu rozsądkowi, a nie przytakujesz mu, bo chcesz być grzeczna.

– Dajcie spokój! – zaoponował Paweł. – W sumie mogę mieć inne zdanie niż ty. Prawda? Zdaje się, że na tym polega demokracja.

Maciek milczał. Małgosia też. Nachmurzona patrzyła na Maćka. Tak chciała, by Paweł go polubił. By zrozumiał, dlaczego wtedy w Stanach nie chciała kontynuować tej znajomości. A tu… takie chamstwo.

– Odwiozę was do domu – powiedział Paweł. – Gdzie tu są taksówki?

– Nie trzeba – odparł Maciek.

– Ale jest późno, a ja i tak biorę taksówkę. Zatrzymałem się w tym hotelu, który polecałaś.

W taksówce Maciek nie odezwał się nawet słowem. Fakt, że Małgosia polecała Pawłowi jakiś hotel, podziałał na chłopaka jak płachta na byka. Wyobraźnia zaczęła podsuwać mu różne obrazy. Małgosia też milczała. Tylko Paweł mówił bez przerwy.

– Bardzo wam dziękuję. I w ogóle fajne były, Maciek, te twoje opowieści o Warszawie. I jakbyście rozpoznali, co to za piosenka, to…

Maciek wzruszył ramionami. Przecież o Dominiku Merlinim Paweł słuchać nie chciał, o Konstantym Tencallim i Clemente Mollim, twórcach kolumny Zygmunta, nawet nie zaczął, więc za co tu dziękować? A piosenka? Gówno go obchodzi piosenka z dzieciństwa tego zamerykanizowanego głupka.

– Najpierw odwozimy Maćka czy ciebie? – dobiegł go głos Pawła.

– Najpierw Maćka – odparła Małgosia, a Maciek usłyszawszy to, aż zazgrzytał zębami ze złości. Teraz pewnie Małgosia pojedzie z nim do hotelu, a tam… Ciekawe, czy do niego zadzwoni, bo on pierwszy się do niej nie odezwie. O nie!

Wysiadł pod domem. Chwilę patrzył za odjeżdżającą taksówką i ruszył w stronę drzwi klatki.

Kiedy wszedł do domu, mama siedziała przy kuchennym stole. Pilnowała gotującej się zupy i stawiała pasjansa. W kuchni radio grało starą piosenkę Skaldów.

„Cała jesteś w skowronkach. Śpiewają twoje włosy. I pantofelek biały”.

Maciek wybuchnął śmiechem.


GOŚĆ ZZA OCEANU (2) VISITOR FROM OVERSEAS (2)

– Stańcie razem! - Stand together! – zawołał Paweł. Paul exclaimed. – Zrobię wam zdjęcie przed kolumną!

Ustawili się posłusznie. Maciek objął Małgosię, ale strąciła jego ramię. Maciek embraced Małgosia, but she knocked off his arm.

– Czemu? - Why? – spytał.

– Bo Pawłowi będzie przykro. - Because Paweł will be sorry.

– Nie przesadzasz? - You do not exaggerate?

– Nie – ucięła Małgosia. - No - said Gretel.

– Uśmiech! - Smile! – zawołał Paweł i po chwili podchodząc do nich, podał aparat Maćkowi, mówiąc: - exclaimed Paweł and after a while coming up to them, he handed the camera to Maciek, saying:

– A teraz zrób mnie zdjęcie z Małgosią. - Now take a picture of me with Małgosia.

Maciek wziął aparat i ruszył w kierunku dzwonnicy kościoła świętej Anny. Maciek took the camera and headed towards the bell tower of St. Anne's Church. Kiedy po chwili się odwrócił, pod kolumną stała uśmiechnięta Małgosia w objęciach Pawła. When he turned after a while, a smiling Małgosia was standing under the column in Paweł's arms. Maciek zgrzytnął zębami i nacisnął spust migawki. Maciek gritted his teeth and pressed the shutter button.

Wjazd na taras widokowy na dzwonnicy zaproponowała Małgosia. The entrance to the observation deck on the belfry was proposed by Małgosia. Panorama zachwycała. Miasto widać było jak na dłoni, a i rzeka, błękitna wijąca się wstęga okolona zielenią, wydawała się im po prostu bajeczna. The city was clearly visible, and the river, a blue winding ribbon surrounded by greenery, seemed simply fabulous to them.

– Kolumnę Zygmunta postawił Władysław IV – zaczął Maciek. - The Zygmunt Column was built by Władysław IV - Maciek began. – To pierwszy w Polsce pomnik świecki… - This is the first secular monument in Poland ...

– Poszlibyśmy do kina? - Would we go to the movies? – przerwał mu Paweł i spojrzał wyczekująco na Małgosię. - Paweł interrupted him and looked expectantly at Małgosia.

Maciek urwał swój wywód i ruszył w stronę schodów. Maciek stopped his argument and headed towards the stairs.

– Chętnie bym obejrzał coś polskiego – wyjaśnił Paweł. - I'd like to watch something Polish - explained Paweł.

– Polskiego to nie ma nic, co byłoby warte obejrzenia – zauważył Maciek.

– No to może… – Paweł się zawahał. - Well, maybe ... - Paweł hesitated. – Widziałem, że u was grają The Da Vinci Code, a ja tego nie zdążyłem obejrzeć. - I saw that you play The Da Vinci Code, and I did not have time to watch it.

– Możemy iść – zgodziła się Małgosia. "We can go," agreed Gretel.

Maciek skrzywił się niemiłosiernie. Maciek grimaced mercilessly.

– Przecież to głupie! - It's stupid!

– Dlaczego? - Why? – zdziwił się Paweł. - Paweł was surprised. – To bardzo fajna książka. - It's a very nice book. Poza tym cały świat ją czyta i…

– Taaaa… – westchnął Maciek przeciągle. - Yeah ... - Maciek sighed slowly. – Ludzie, jedzcie gówno! Miliardy much nie mogą się mylić! To, że coś czyta cały świat, to nie znaczy, że to ma jakąś wartość. The fact that the whole world is reading something does not mean that it has any value.

– No, nie powiesz mi, że urażone zostały twoje uczucia religijne… - Well, don't tell me that your religious feelings were offended ...

– To nie ma nic wspólnego z religią – żachnął się Maciek. - It has nothing to do with religion - said Maciek. – Po prostu nie lubię głupoty, a ta książka jest głupia. - I just don't like stupidity and this book is stupid.

– Nie czytałem książki – przyznał Paweł. - I haven't read the book - admitted Paweł. – Ale film chętnie bym obejrzał. - But I would like to watch the movie.

– Ja też. - Me too. – Małgosia i ruszyła w kierunku kiosku, żeby kupić gazetę. – Najbliżej grają w Kinotece – powiedziała, przerzucając świeżo kupiony dziennik.

– To idziemy we dwójkę? - So we go together? – spytał Paweł, a Maćkowi wydało się, że słyszy w jego głosie nadzieję. - asked Paweł, and Maciek thought that he could hear hope in his voice. O nie! Oh no!

Do tego nie dopuści. He wouldn't let that happen.

– Wszyscy idziemy – mruknął i pierwszy ruszył w stronę przystanku. "We're all going," he muttered, and was the first to walk towards the stop.

Film zachwycił Pawła. Paweł was delighted with the film. Dla Maćka był, dokładnie jak przewidywał, amerykańską szmirą, dlatego w kluczowych momentach wybuchał śmiechem. For Maciek, he was, exactly as he had predicted, an American trash, which is why he burst out laughing at key moments. Bywało, że nawet sztucznym i wymuszonym. Małgosia milczała. Gretel was silent. To jej milczenie doprowadzało go do szału. It was her silence that drove him mad. Zwłaszcza że nie pozwoliła wziąć się za rękę i kilka razy, gdy się śmiał, szturchnęła go karcąco. Especially since she refused to let her take her hand and poked him scoldingly several times while he was laughing. A przecież jak tu się nie śmiać z Audrey Tautou jako potomkini Jezusa? And how can you not laugh at Audrey Tautou as a descendant of Jesus? Zwłaszcza gdy dotyka stopą jakiejś zarośniętej sadzawki, bo chce sprawdzić, czy umie chodzić po wodzie. Co za bzdura! What a crap!

– Beznadzieja – skomentował głośno, gdy wyszli z kina. "Hopeless," he commented aloud as they left the cinema.

– Nieprawda – odparował Paweł. – Dla mnie jest świetny i trzymający w napięciu.

– Głupi – upierał się Maciek. - Stupid - insisted Maciek. – I jeszcze ten dziewiętnastowieczny nagrobek, który rzekomo ma dwa tysiące lat i wędruje z miejsca na miejsce. "And that nineteenth-century tombstone, which is said to be two thousand years old, and wanders from place to place."

– Ale sam przyznasz, że nawet u Leonarda jest potwierdzenie hipotezy o Marii Magdalenie… - But you will admit that even Leonardo confirms the hypothesis about Maria Magdalena ...

– Chyba podpierdzenie – stwierdził Maciek. – Zdurniałeś w tej Ameryce? - Are you dumb in America?

– Maciek! - Maciek! – zawołała Małgosia. Gretel cried.

– No co, Maciek! - Come on, Maciek! Jakiś amerykański uczony twierdził kiedyś, że Mona Lisa to jest autoportret Leonarda. An American scholar once claimed that the Mona Lisa was a self-portrait of Leonard. Wywodził z tego całą teorię i porównywał obraz z autoportretami Leonarda. Tylko Amerykanie mogą wierzyć w takie bzdury. Only Americans can believe such nonsense. Sami je zresztą tworzą. They create them themselves.

– Ale na Ostatniej wieczerzy Leonarda jest postać kobieca – upierał się Paweł. "But there is a female figure at Leonardo's Last Supper," Paul insisted.

– Na jakiej podstawie tak sądzisz? - On what basis do you think so?

– No… długie włosy… - Well ... long hair ...

– W takim razie u Leonarda to i Jezus wygląda jak kobieta. Też ma długie włosy.

– Ale ta postać nie ma zarostu… - But this character has no facial hair ...

– Wielu apostołów go nie ma. - Many of the apostles don't have him.

– Ma piersi.

– Zauważyłeś to wcześniej czy ci to film zasugerował? - Did you notice it before or did the movie suggest it to you?

Paweł zamilkł. Paweł fell silent. Najwyraźniej skończyły mu się argumenty. Apparently he has run out of arguments. Maciek skorzystał z przewagi i ciągnął: Maciek took advantage of the advantage and continued:

– Jest to inteligentnie poprowadzona intryga, ale głupia z założenia. - It is an intelligent plot, but stupid in design. Coś jak Skarb narodów z Nicholasem Cage'em. Widziałeś?

Paweł przytaknął.

– Widziałem i bardzo mi się podobał. - I saw it and I liked it very much.

– Stary! Ty się zamerykanizowałeś! Nie widzisz, jak ci ta Ameryka mózg przeżarła. You can't see how America has eaten your brain. Kupujesz każdą kupę, którą ci ich kinematografia wciśnie. You buy every pile their cinematography squeezes you. Przecież to też stek bzdur!

– Maciek! – Małgosia była wyraźnie wściekła. - Gretel was clearly furious.

– Co Maciek? – Przemyśl sobie swoje zachowanie! - Think about your behavior!

– Wiesz co?! - You know what?! – odparł. He replied. – To ty przemyśl swoje. - You think yours.

– Ale o co ci chodzi? - But what do you mean?

– Daj dojść do głosu zdrowemu rozsądkowi, a nie przytakujesz mu, bo chcesz być grzeczna. - Give common sense a voice, and you don't nod to him because you want to be polite.

– Dajcie spokój! - Come on! – zaoponował Paweł. - objected Paweł. – W sumie mogę mieć inne zdanie niż ty. - In fact, I may have a different opinion than you. Prawda? Zdaje się, że na tym polega demokracja. This, it seems, is what democracy is all about.

Maciek milczał. Maciek was silent. Małgosia też. Małgosia too. Nachmurzona patrzyła na Maćka. Scowling, she looked at Maciek. Tak chciała, by Paweł go polubił. She wanted Paweł to like him so much. By zrozumiał, dlaczego wtedy w Stanach nie chciała kontynuować tej znajomości. So that he would understand why in the States she did not want to continue this relationship. A tu… takie chamstwo. And here… such rudeness.

– Odwiozę was do domu – powiedział Paweł. "I'll drive you home," said Paul. – Gdzie tu są taksówki? - Where are the taxis?

– Nie trzeba – odparł Maciek. - You do not need - said Maciek.

– Ale jest późno, a ja i tak biorę taksówkę. "But it's late and I'm taking a cab anyway." Zatrzymałem się w tym hotelu, który polecałaś. I stayed at the hotel you recommended.

W taksówce Maciek nie odezwał się nawet słowem. In the taxi, Maciek didn't even say a word. Fakt, że Małgosia polecała Pawłowi jakiś hotel, podziałał na chłopaka jak płachta na byka. The fact that Małgosia recommended a hotel to Paweł had an effect on the boy like a sheet on a bull. Wyobraźnia zaczęła podsuwać mu różne obrazy. His imagination began to give him different images. Małgosia też milczała. Małgosia was also silent. Tylko Paweł mówił bez przerwy. Only Paul spoke continuously.

– Bardzo wam dziękuję. - Thank you very much. I w ogóle fajne były, Maciek, te twoje opowieści o Warszawie. And, Maciek, your stories about Warsaw were cool. I jakbyście rozpoznali, co to za piosenka, to… And if you knew what song it was, then

Maciek wzruszył ramionami. Maciek shrugged his shoulders. Przecież o Dominiku Merlinim Paweł słuchać nie chciał, o Konstantym Tencallim i Clemente Mollim, twórcach kolumny Zygmunta, nawet nie zaczął, więc za co tu dziękować? After all, Paweł did not want to hear about Dominik Merlini, about Konstanty Tencalli and Clemente Molli, the creators of the Zygmunt column, he did not even start, so why thank you? A piosenka? And the song? Gówno go obchodzi piosenka z dzieciństwa tego zamerykanizowanego głupka. He doesn't give a shit about the song from the childhood of this Americanized idiot.

– Najpierw odwozimy Maćka czy ciebie? - First we take Maciek or you? – dobiegł go głos Pawła. - he heard Paweł's voice.

– Najpierw Maćka – odparła Małgosia, a Maciek usłyszawszy to, aż zazgrzytał zębami ze złości. - First Maciek - Małgosia replied, and Maciek, hearing that, gritted his teeth with anger. Teraz pewnie Małgosia pojedzie z nim do hotelu, a tam… Ciekawe, czy do niego zadzwoni, bo on pierwszy się do niej nie odezwie. Now Małgosia will probably go with him to the hotel, and there ... I wonder if she will call him, because he will not call her first. O nie!

Wysiadł pod domem. Chwilę patrzył za odjeżdżającą taksówką i ruszył w stronę drzwi klatki. He watched the taxi drive away for a moment and walked towards the cage door.

Kiedy wszedł do domu, mama siedziała przy kuchennym stole. When he entered the house, my mother was sitting at the kitchen table. Pilnowała gotującej się zupy i stawiała pasjansa. W kuchni radio grało starą piosenkę Skaldów. The radio was playing an old Skald song in the kitchen.

„Cała jesteś w skowronkach. “You're all in the larks. Śpiewają twoje włosy. Your hair is singing. I pantofelek biały”. And a white slipper.

Maciek wybuchnął śmiechem. Maciek burst out laughing.