×

Usamos cookies para ayudar a mejorar LingQ. Al visitar este sitio, aceptas nuestras politicas de cookie.


image

Tomek w krainie kangurów - Alfred Szklarski, Part 1

Part 1

ZEMSTA

Lada chwila miał rozbrzmieć dzwonek na koniec przerwy pomiędzy lekcjami. Korytarz z wolna pustoszał, uczniowie znikali w klasach, cisza ogarniała szkolne mury. Jeszcze tylko grupka czwartoklasistów kręciła się w pobliżu głównych, schodów i drzwi pokoju nauczycielskiego.

W miarę jak zbliżał się koniec pauzy, nieśmiała nadzieja zaczynała kiełkować w sercach myszkujących po korytarzu chłopców. Krasawcewa, nauczyciela geografii, nie było dotąd ani w kancelarii, ani w pokoju nauczycielskim. Może więc zachorował i nie przyjdzie w ogóle do szkoły? A może szczęśliwy los zdarzy, że przynajmniej się spóźni, jak mu się to często przytrafiało.

W grupce szeptem rozmawiającej na korytarzu rej wodził Tomek Wilmowski, dobrze zbudowany blondyn, który z ożywieniem pocieszał swych zdenerwowanych kolegów:

- Mówię wam, że „piły" nie ma w budzie. Stwierdziłem sam i ręczę za to. Może jego gospodyni, wychodząc na miasto po sprawunki, przez zapomnienie zamknęła drzwi na klucz? To byłaby heca! Czy wyobrażacie sobie „piłę" z notesem w ręku miotającego się bezsilnie po mieszkaniu? Och, gdybym to mógł zobaczyć!

Twarze chłopców rozjaśniły się na samą myśl o takiej wspaniałej możliwości. Trudno się nawet było dziwić, że snute przez Tomka domysły napawały jego kolegów nadzieją i radością. Zaledwie niecałe trzy tygodnie dzieliły ich do wakacji letnich, a tymczasem Krasawcew, czy też jak go uczniowie nazywali „piła", zapowiedział, że przed swym przyspieszonym wyjazdem do Rosji pozostawi „polskim buntowszczykom" taką pamiątkę, iż popamiętają go przez cały następny rok „zimowania" w tej samej klasie. Mogło to tylko oznaczać zaostrzenie kursu dyrekcji gimnazjum przeciw czwartoklasistom.

Domysły te nie były pozbawione podstaw. Mianowany przed kilkoma miesiącami dyrektor gimnazjum, Rosjanin Mielnikow, z niezwykłą surowością wymagał od swych wychowanków ślepego posłuszeństwa i przywiązania do carskiej Rosji. Niezwykła ta opowieść rozpoczyna się bowiem w 1902 roku gdy znaczna część Polski znajdowała się pod okupacją rosyjską. Znienawidzony przez uczniów nowy dyrektor wykazywał szczególną gorliwość w dziele rusyfikowania (1) polskiej młodzieży. Mało mu było tego, że wszystkie lekcje prowadzono wówczas w języku rosyjskim. Mielnikow, a pod jego wpływem i niektórzy nauczyciele pilnie przestrzegali, aby uczniowie w szkole w ogóle nie rozmawiali po polsku. Dyrektor wiele czasu poświęcał również badaniu stosunków panujących w rodzinach swych wychowanków. Na każdym kroku węszył nieprzychylność do carskiej Rosji, co w zasadzie znajdowało w szkole odbicie w ujemnej ocenie postępów w nauce.

1. Rusyfikować: wynaradawiać wychowując w duchu rosyjskim. Wkrótce po objęciu stanowiska Mielnikow zwrócił uwagę na czwartą klasę. Według jego zdania, brak było w niej „rosyjskiego ducha". Czwartoklasiści nie wykazywali należytej gorliwości w nauce historii Rosji, większość z nich miała złą wymowę rosyjską i, jak twierdzili podstawieni donosiciele, między sobą rozmawiała po polsku. Dyrektor mocno zaniepokojony tymi faktami zasięgnął informacji w policji, gdzie stwierdził, iż niektórzy rodzice tych uczniów notowani byli w kartotekach jako politycznie podejrzani. Wtedy to nie namyślając się wiele postanowił rozbić „gniazdo małych os" i wydał odpowiednią instrukcję swemu zaufanemu podwładnemu, nauczycielowi geografii, sześćdziesięcioletniemu Krasawcewowi.

Mielnikow sprowadził go do Warszawy na miejsce poprzedniego nauczyciela, który uległ poważnemu wypadkowi i ustąpił ze stanowiska.

Krasawcew był zgorzkniałym człowiekiem, często szukającym zapomnienia w alkoholu. Stąd też w szkole bywał niezwykle roztargniony, a całą swoją uwagę skupiał przeważnie na wypełnianiu specjalnych zarządzeń Mielnikowa. Aby móc je dokładnie wykonać, ważniejsze uwagi przełożonego zapisywał w notesie, do którego stale zaglądał podczas lekcji.

Uczniowie doskonale wyczuwali nastawienie dyrektora oraz jego poplecznika, toteż niedwuznaczna, pełna groźby zapowiedź Krasawcewa napełniała ich obawą przed tą ostatnią w roku szkolnym lekcją geografii.

Terkot dzwonka rozbrzmiał na korytarzach. Czwartoklasiści odetchnęli z ulgą. Teraz weszli do klasy, skąd przez uchylone drzwi obserwowali nauczycieli podążających na lekcje. Krasawcew nie nadchodził. W tej jednak chwili Jurek Tymowski, ukryty za filarem na korytarzu przy schodach, zaczął dawać ręką niepokojące znaki. Wykonywał ruch, jakby trzymał rączkę piły tnącej drzewo. Tomek Wilmowski natychmiast zrozumiał umówione hasło.

- A niech to licho porwie! Jednak „piła" przyszedł do budy - zawołał do przyczajonych za nim kolegów.

Jurek Tymowski wsunął się do klasy. Zrezygnowany machnął ręką mówiąc:

- Piła jest już na schodach. Po drodze rozpina płaszcz i sapie niemiłosiernie... Ha, że też w taki piękny, słoneczny dzień czyha na człowieka sromotna klęska...

- Może tak źle nie będzie. Najważniejsze nie trać ducha - szepnął Tomek, ściskając łokieć przyjaciela.

Podnieceni chłopcy zajmowali miejsca w ławkach. Wyjątek wśród nich stanowił prymus klasy Pawluk, podchlebiający się na każdym kroku nauczycielom, a nawet często szpiegujący swych towarzyszy. Nie okazywał on jakiejkolwiek obawy Siedząc wyprostowany, spoglądał ze złośliwym zadowoleniem na mocno zaniepokojonych kolegów. Tomek Wilmowski zdenerwowany zajął miejsce obok Jurka Tymowskiego.

Właściwie nie miał powodów do obaw o siebie. Uczył się doskonale, a geografia była jego ulubionym przedmiotem. Gdyby wśród większości nauczycieli nie miał opinii „polskiego buntowszczyka", na pewno byłby prymusem. Dzisiaj lękał się jedynie o swego przyjaciela, któremu z całą pewnością zagrażało niebezpieczeństwo. W szkole wszyscy wiedzieli, że ojciec Jurka miał niedawno kłopoty z żandarmami. Pan Tymowski był instruktorem konnej jazdy w ujeżdżalni przy ulicy Litewskiej, gdzie, jak podejrzewała policja, odbywały się tajne schadzki Polaków spiskujących przeciwko carskiej Rosji. Z tego powodu Mielnikow niejednokrotnie już szkodził Jurkowi, nie ulegało wątpliwości, że polecił go „opiece" Krasawcewa. Tymczasem Tomek przyjaźnił się z Jurkiem i bardzo lubił pana Tymowskiego. Dzięki jego życzliwości korzystał w ujeżdżalni z pewnych przywilejów. W wolnych chwilach Tymowski ćwiczył obydwóch chłopców w konnej jeździe. Według zapewnień instruktora, Tomek trzymał się już na wierzchowcu bardzo dobrze. Chłopiec był z tego nadzwyczaj dumny. Skromne warunki materialne jego opiekunów nie pozwalały mu na zbyt wiele rozrywek. Bezpłatna nauka konnej jazdy stanowiła dla niego z wielu względów dużą przyjemność. Tomek z niepokojem rozmyślał teraz, ile kłopotu oraz zmartwienia sprawi Jurek ojcu, jeżeli nie otrzyma promocji.

Krasawcew z dziennikiem szkolnym pod pachą wkroczył do klasy. Zaraz też można było poznać, że tego dnia jest w nie najlepszym humorze. Szurając nogami usiadł przy biurku, rozłożył dziennik i mamrocząc coś do siebie, nerwowymi ruchami zaczął przeszukiwać swoje kieszenie. Nie znajdował w nich tego, czego szukał, marszczył więc coraz gniewniej czoło. Jurek Tymowski widząc to pochylił się w stronę Tomka.

- A to ci dopiero będzie sądny dzień! Piła pewno znów zapomniał zabrać z domu swoje okulary... - szepnął.

- Dobrze mu tak! - również szeptem odparł Tomek. - A może i notesu nie przyniósł dzisiaj...

Nadzieje chłopców spełniły się jednak tylko połowicznie; w tej właśnie chwili nauczyciel wydobył z kieszeni notes, położył go przed sobą i rozgniewany wzruszył ramionami - okularów nie znalazł. Przez jakiś czas szperał w notatniku, po czym zakrzywionym palcem zaczął wodzić po otwartym dzienniku, leżącym przed nim na stole.

Lekcja rozpoczęła się; Krasawcew co chwila wywoływał któregoś z uczniów na środek klasy. Zadawał jedno lub dwa podchwytliwe pytania, a następnie wpisywał stopień do dziennika. Oceny odpowiedzi były bardzo surowe.

Tomek i Jurek w lot zorientowali się, że nauczyciel wywołuje specjalnie tych chłopców, których rodziców podejrzewano o nieprzychylność dla Rosji. Jurek siedział posępny z opuszczoną na piersi głową. Tomek z niepokojem spoglądał na drzwi wiodące na korytarz. „Może już niedługo do dzwonka na koniec lekcji? - rozmyślał. - Co się stanie, jeśli Jurek teraz oberwie dwóję z geografii?!"

Sytuacja Jurka Tymowskiego naprawdę nie była godna pozazdroszczenia. Przecież i tak ze wszystkich przedmiotów otrzymywał zazwyczaj gorsze stopnie nie mogąc opanować należycie akcentu w języku rosyjskim.

Krasawcew głęboko pochylony nad dziennikiem wciąż wodził po nim palcem; obecnie zatrzymywał go niemal wyłącznie przy nazwiskach rozpoczynających się od końcowych liter alfabetu. Przed chwilą wywołał do odpowiedzi Tatarkiewicza.

- Taka wsypa i to akurat przy końcu roku - szepnął Jurek. - Czuję, że pójdę następny... - Zaraz powinien być dzwonek, może nie zdąży... - pocieszył go Tomek, chociaż sam nie wierzył już w szczęśliwe zakończenie lekcji.

Mimo woli spojrzał na nauczyciela. Właśnie stawiał w tej chwili stopień Tatarkiewiczowi niemal dotykając nosem dziennika. To ostatnie nasunęło Tomkowi szaleńczy pomysł. Nauczyciel chorował na oczy, z tego też powodu niedowidział, a dzisiaj szczęśliwym zdarzeniem losu, nie miał okularów i całą jego uwagę pochłaniał dziennik, w którym z takim zapałem stawiał złe noty.

„Trzeba ratować Jurka za wszelką cenę, choćby przez wzgląd na jego ojca - z determinacją pomyślał Tomek. - Niech się dzieje co chce! Raz kozie śmierć!"

Krasawcew w dalszym ciągu nie podnosząc głowy znad dziennika zawołał:

- Tymowski!

- Siadaj! - syknął Tomek i zdobywając się na jak największy spokój wyszedł zamiast Jurka na środek klasy.

Uczniowie zaciekawieni poruszyli się w ławkach, a potem zamarli w bezruchu. Zaległa grobowa cisza.

Widać było, że Krasawcew szykuje się do zadania śmiertelnego ciosu. Ze złośliwym uśmiechem na twarzy zastanawiał się przez chwilę, jakim pytaniem ma pogrążyć nie lubianego przez dyrektora ucznia, po czym nie podnosząc ani nie odwracając głowy mruknął: - No, powiedz, jaki jest najdłuższy na ziemi łańcuch wysp! Przytomny, zawsze zdecydowany w niebezpiecznych chwilach Tomek dzielnie opanował drżenie głosu.

Naśladując sposób mówienia Jurka, odparł:

- Wyspy japońskie tworzą najdłuższy na ziemi archipelag. Towarzyszy on wschodnim wybrzeżom Azji, zamykając razem z Archipelagiem Malajskim cztery wielkie morza przybrzeżne: Ochockie, Japońskie, Żółte i Wschodnio-chińskie. Japonia obejmuje pięć większych wysp i około sześciuset mniejszych. Cztery z nich stanowią Japonię właściwą. Wyspy japońskie tworzą ostatni stopień lądu w stronę Oceanu Spokojnego, dlatego Japończycy nazywają swoją ojczyznę „Krajem wschodzącego słońca".

Nauczyciel drgnął niemile zaskoczony płynną, celującą odpowiedzią; zaraz też zadał drugie pytanie.

- Wymień najważniejsze wulkany Meksyku!

- Najważniejszymi wulkanami Meksyku są: Orizaba o wysokości pięciu tysięcy pięćdziesięciu metrów i Popocatepetl, czyli Popo, mający wysokość pięć tysięcy czterysta pięćdziesiąt metrów. Zamykają one kotlinę Meksyku od południa i nadają jej krajobrazowi swoiste piękno.

Krasawcew głośno zasapał ze zdenerwowania. Druga odpowiedź była równie doskonała jak pierwsza. Zastanowił się dłuższą chwilę, w końcu zapytał podstępnie: - Hm, powiedz ty mi, co uważasz za największe osiągnięcie świata w ostatnim dziesięcioleciu?

Tomek od razu wyczuł zastawioną pułapkę. Cokolwiek odpowie, to Krasawcew i tak będzie mógł mu zaprzeczyć.

„Trzeba użyć fortelu, by zagiąć «piłę» - pomyślał. Zaraz też przypomniał sobie artykuł w gazecie, czytany kilka dni temu przez wujka i spokojnie odpowiedział:

- Największym osiągnięciem cywilizowanego świata w ostatnim dziesięcioleciu jest bez wątpienia budowa przez Rosję kolei transsyberyjskiej. Długość linii od Moskwy do Władywostoku wyniesie osiem tysięcy kilometrów. Tym samym będzie ona jedną z najdłuższych kolei na świecie.

Krasawcew siedział bez ruchu, jak rażony gromem. Skąd ten syn „wywrotowca" mógł odgadnąć, o co mu chodziło? Przecież w żadnym razie nie wypadało teraz zaprzeczyć. I choć stary, zapijaczony belfer nie wahał się stawiać złych not na polecenie dyrektora, to jednak mimo wszystko celujące odpowiedzi słabego dotąd ucznia wzbudziły w nim uznanie. Nie, tego chłopaka nie mógł oblać mimo najszczerszych chęci.

„A czort z nim! Przecież jeden taki smyk nie może zaszkodzić potężnemu carowi” pomyślał. Głośniej zaś mruknął:

- Hm, masz szczęście, przygotowałeś się do repetycji... Poprawiłeś nawet nieco swój akcent. Wierzę, że mógłbyś umieć geografię, tak jak ten nicpoń Wilmowski, no, wracaj do ławki.

Tylko niezwykłość sytuacji powstrzymała Tomka od wybuchnięcia śmiechem. Krasawcew szybko postawił dobry stopień w dzienniku, a tymczasem wszyscy uczniowie chichotali już w najlepsze.

Naraz stała się rzecz straszna. Oto prymus Pawluk podniósł się szybko i zawołał:

- Panie profesorze, przecież to nie jest Tymowski!

Tomek zatrzymał się i przybladł. Wprawdzie w tym momencie Jurek siedzący w ławce tuż za Pawlukiem pociągnął go mocno za ucho, lecz było już za późno. Nauczyciel uniósł głowę znad dziennika. Spojrzał na Tomka. Nie był jednak pewny, czy go wzrok nie myli.

- Podejdź do mnie bliżej - powiedział. Tomek przysunął się o dwa małe kroki.

- Jeszcze bliżej - mruknął Krasawcew, szeroko otwierając oczy. Tomek stanął przy samej katedrze.

- Co to znaczy, Wilmowski? - groźnie zapytał nauczyciel, spoglądając na chłopca. - Przecież wywołałem do odpowiedzi Tymowskiego!

- Niemożliwe, panie profesorze! Słyszałem wyraźnie moje nazwisko - odparł Tomek, obawiając się, czy głośne bicie serca nie zdradzi go przed nauczycielem.

- Głupstwa pleciesz! Wywołałem do lekcji Tymowskiego – oburzył się Krasawcew.

Pawluk chciał się odezwać, lecz Jurek pociągnął go za bluzę mundurka szepcząc: „Spierzemy cię na kwaśne jabłko, jeśli piśniesz choć jedno słowo, lizusie!"

Niepewny siebie Krasawcew mierzył Tomka podejrzliwym wzrokiem. Może jednak przypadkowo pomylił nazwiska? Zastanawiał się, czy nie warto by przeprowadzić śledztwa.

- Bardzo przepraszam pana profesora, jeśli się przesłyszałem - Tomek zmienił taktykę obrony. - Tak bardzo chciałem odpowiadać jeszcze przed końcem roku... Zapewne ja się mylę, bo przecież pan profesor mylić się nie może.

Pod wpływem nieoczekiwanego pochlebstwa Krasawcew rozchmurzył się nieco. Wilmowski był doskonałym geografem, dlatego też zawsze wywoływał go do odpowiedzi podczas wizytacji. Zgorzkniały profesor miał mimo wszystko słabość do wesołego i roztropnego chłopca. Spojrzał więc na leżący na biurku zegarek. Zaraz powinien być dzwonek. Postanowił jeszcze przepytać Tymowskiego, przy którego nazwisku figurowała w jego notesie duża, czerwona kropka.

- No, Wilmowski! Uważaj ty lepiej na drugi raz, żebyś źle nie wylądował - powiedział surowym głosem.

Tomek odetchnął głęboko, jak człowiek wypływający na powierzchnię po długim przebywaniu pod wodą: zaraz poprawił mu się humor. Lada chwila odezwie się dzwonek i Jurek będzie uratowany. Dla zyskania na czasie ukłonił się nisko nauczycielowi. Udając wielką skruchę powiedział:

- Tak mi przykro, proszę pana profesora, że sprawiłem niepotrzebnie tyle zamieszania. Serdecznie dziękuję za wybaczenie mi pomyłki. Jeszcze raz bardzo przepraszam pana profesora.

- No dobrze, już dobrze, Wilmowski - burczał Krasawcew. - Idź już na miejsce. Tymowski, do lekcji!

Zanim jednak Jurek zdążył podejść do katedry, dzwonek ostro zaterkotał na korytarzu. Krasawcew momentalnie zapomniał o uczniu. Tego dnia musiał jeszcze odbyć wizyty pożegnalne przed wyjazdem na wakacje do Rosji.

Szybko więc schował zegarek oraz notes do kieszeni i zatrzasnął dziennik. Mrucząc coś pod nosem, wybiegł z klasy.

- Uratowałeś mnie - szepnął Jurek do Tomka.

Wyszli razem na korytarz. Natychmiast otoczyli ich koledzy. Wszyscy winszowali Tomkowi odwagi oraz przytomności umysłu. Oczywiście byli mocno oburzeni zachowaniem się Pawluka. Proponowali zaraz dać „koca" lizusowi, lecz Tomek przerwał dyskusję, mówiąc: - Nie zgadzam się na żadne bójki. Na pewno wyrzuciliby nas z budy, i to tuż przed samym końcem roku. Pawluk tylko mnie chciał dopiec za to, że lepiej uczę się od niego. To między nami dwoma sprawa. Bądźcie spokojni, zemszczę się na nim, lecz na razie to tajemnica. Zobaczycie, jak mu za to zapłacę!

Rozległ się dzwonek na nową lekcję. Uczniowie powrócili do klasy. Ku ogólnemu zdziwieniu Tomek rozpoczął rozmowę z Pawlukiem, jak gdyby między nimi nie zaszło nic nadzwyczajnego. Przestraszony początkowo prymus rozruszał się widząc wesołość kolegi. Tomek był naprawdę w doskonałym humorze. Z całkowitym spokojem oczekiwał na rozpoczęcie się lekcji historii. Zapowiedziane przybycie inspektora usuwało od niego i Jurka wszelkie niebezpieczeństwo. Przecież właśnie oporne przyswajanie sobie przez uczniów historii Rosji budziło zastrzeżenia dyrektora szkoły. Nawet taki uczeń jak Tomek wolał nieraz oberwać dwóję, niż na przykład wyliczyć z pamięci poczet, znienawidzonej przez Polaków, panującej rodziny carskiej. Jasne więc było, że nauczyciel historii nie dopuści do kompromitacji przy inspektorze. Tomek był pewny, iż z tego powodu do odpowiedzi będzie wywołany oficjalny prymus klasy - Pawluk. W związku z tym obmyślił pewien plan zemsty i wesoło rozmawiał z „lizusem", aby uśpić jego czujność.

Wtem drzwi klasy otworzyły się; wszedł nauczyciel historii w towarzystwie inspektora. Gdy tylko chłopcy usiedli po przywitaniu napuszonego Rosjanina, Tomek natychmiast wydobył z tornistra tekturowe pudełeczko. Ostrożnie uchylił podziurawione szpilką przykrycie. Na jego twarzy ukazał się szelmowski uśmiech. Olbrzymi chrząszcz jelonek (2) - schwytany trzy dni temu podczas wycieczki z wujostwem za miasto, nic nie stracił ze swej żywości, mimo uciążliwej niewoli. Zaledwie Tomek uniósł wieczko pudełka, owad zaraz wysunął swe ogromnie rozwinięte żuwaczki, usiłując odzyskać wolność. Tomek wepchnął chrząszcza z powrotem do pudełeczka, po czym wsunął je do kieszeni.

2. Jelonek (Lucanus cervus) jest najokazalszym gatunkiem chrząszczów naszych krajowych lasów, przeważnie dębowych.[00:00] Długość jego ciała może sięgać 6 cm, do czego należy doliczyć bardzo rozwinięte żuwaczki, u samców dochodzące do 2,5 cm długości. Na pozór lekcja odbywała się tak jak w każdy zwykły dzień szkolny. Najpierw nauczyciel obszernie wyjaśnił nowy, ostatni w tym roku, fragment historii Rosji nie zaglądając nawet do książki. Następnie, czego zazwyczaj nie czynił, zaczął przypominać chłopcom, jakie okresy już przerobili; skończył dopiero wtedy, gdy inspektor spoglądając na zegarek oświadczył, że pragnąłby jeszcze przysłuchać się odpowiedzi któregoś z uczniów.

Był to znak dla Tomka. Zaledwie nauczyciel pochylił się nad dziennikiem, niby to zastanawiając się kogo wywołać do lekcji, Tomek szybko wydobył z kieszeni pudełko. Przysunąwszy je do pleców Pawluka, uchylił wieczko. Wielki chrząszcz natychmiast skorzystał z upragnionej okazji; znalazł się na kołnierzu mundurka prymusa akurat w chwili, gdy nauczyciel wywołał go na środek klasy.

Pawluk zatrzymał się przed katedrą. Uniżenie ukłonił się inspektorowi i nauczycielowi. Na wszystkie pytania odpowiadał z niezwykłą płynnością, jakby czytał z książki. Teraz powtarzał bezbłędnie nową lekcję, stojąc wyprostowany jak struna. Nauczyciel z triumfującym uśmiechem spoglądał na zupełnie widocznie zadowolonego inspektora.

Tomek, obserwując sukces nie lubianego kolegi, przeżywał prawdziwą burzę niepokoju: „Cóż to się stało z chrząszczem? - rozmyślał. - Lizus boi się wszelkich owadów. Co by to była za wspaniała zemsta, gdyby przestraszył się chrząszcza teraz w czasie popisowego recytowania lekcji!"

Chrząszcz jednak, nieczuły na prośby i zaklęcia Tomka, w dalszym ciągu nie dawał znaku życia. Gdy w końcu Tomek zaczął czynić sobie wyrzuty, iż zupełnie niepotrzebnie trudził się zbieraniem pożywienia dla niewdzięcznego owada - Pawluk naraz poruszył niecierpliwie głową.

Nadzieja wstąpiła, w serce Tomka. Pawluk po raz drugi wstrząsnął głową, po czym przesunął dłonią po karku. Teraz wymarzone przez Tomka zdarzenia potoczyły się z szybkością spadającej śnieżnej lawiny. Oto Pawluk nerwowym ruchem cofnął swą dłoń i, zaledwie ujrzał w niej chrząszcza, wrzasnął przeraźliwie, odruchowo wstrząsając ręką. Potężny chrząszcz uderzył w twarz inspektora, który podskoczył jak oparzony.

Rozpoczęła się straszliwa awantura. Nauczyciel, nie mniej przestraszony od inspektora, ostro skarcił Pawluka i udzielił mu nagany. Z kolei giął się w ukłonach przepraszając rozindyczonego zwierzchnika. Oczywiście był to już koniec lekcji, ponieważ rozgniewany dygnitarz zaraz wyszedł z klasy, a za nim podążył roztrzęsiony nauczyciel.

Po raz drugi tego dnia Tomek, pusząc się jak paw, przyjmował gratulacje od rozentuzjazmowanych przyjaciół. Oto za jednym zamachem zemścił się na podłym „lizusie" i dokuczył nauczycielowi, którego nadmierna gorliwość narażała go w domu na największe przykrości.

Po zakończeniu lekcji uradowani Tomek i Jurek razem wyszli ze szkoły.

TAJEMNICZY GOŚĆ

Tomek pożegnał się z Jurkiem, a sam przystanął przy małym zieleńcu na środku placu Trzech Krzyży. Zaczął rozmyślać, jak ma spędzić resztę popołudnia. Powrót do domu bezpośrednio ze szkoły w tak interesująco rozpoczętym dniu nie nęcił go zupełnie. Czerwcowa, słoneczna pogoda zachęcała przecież do spaceru po mieście. Pokusa była tym większa, że z placu Trzech Krzyży wystarczyło przejść jedynie przez jezdnię, aby znaleźć się w kipiących zielenią Alejach Ujazdowskich. Jeżeli nie skorzysta teraz z tak wspaniałej okazji, to potem w domu ciotka Janina, jak zwykle, wynajdzie tysiąc powodów, aby go już nigdzie nie wypuścić.

Długo rozważał wszystkie możliwości, lecz nie mógł jakoś powziąć decyzji. Ciotkę niełatwo było wprowadzić w błąd. Codziennie po powrocie dzieci ze szkoły uważnie wypytywała o zadane lekcje i otrzymane stopnie; niemal każda taka rozmowa kończyła się powiedzeniem: „Teraz proszę pokazać dzienniczki!"

Jeżeli sprawozdania dzieci nie były zgodne z notatkami nauczycieli, następowała dłuższa rozprawa. Spóźniony powrót ze szkoły był tak samo oceniany i karany jak złe stopnie. Irena, Zbyszek i Witek, dzieci ciotki Janiny, przyzwyczajeni od najmłodszych lat do surowości matki, łatwiej przystosowywali się do jej wymagań. Tomek jednak nie umiał nawet tak jak oni udawać skruchy. Dlatego też częściej otrzymywał kary.

Ciotka miała szczególne powody, aby zwracać na niego baczniejszą uwagę. Od chwili śmierci matki był właściwie sierotą i nie wiadomo, co by się z nim stało, gdyby wujostwo Karscy nie wzięli go na wychowanie. Matka Tomka umarła w dwa lata po ucieczce swego męża za granicę, który jedynie w ten sposób zdołał uniknąć aresztowania przez carskich żandarmów. Ciotka Janina, pamiętając o tragedii swej siostry, więcej niż ognia obawiała się wszelkich spisków politycznych. Przecież udział w nich, w najlepszym razie, groził zesłaniem na Sybir.

Ku jej utrapieniu Tomek widział w ojcu bohatera i w najskrytszych marzeniach pragnął go naśladować pod każdym względem. Odziedziczył też zapewne po nim zdolności i zamiłowanie do nauki.


Part 1 Teil 1 Part 1 Deel 1 Частина 1

ZEMSTA REVENGE

Lada chwila miał rozbrzmieć dzwonek na koniec przerwy pomiędzy lekcjami. Jeden Moment würde die Glocke zum Ende der Unterrichtspause ertönen. The bell for the end of the break between lessons was about to ring. С минуты на минуту должен был прозвучать звонок об окончании перерыва между уроками. Korytarz z wolna pustoszał, uczniowie znikali w klasach, cisza ogarniała szkolne mury. The corridor slowly emptied, students disappeared into classrooms, silence enveloped the school walls. Коридор медленно опустел, ученики скрылись в классах, тишина окутала стены школы. Jeszcze tylko grupka czwartoklasistów kręciła się w pobliżu głównych, schodów i drzwi pokoju nauczycielskiego. There was only a small group of fourth-graders around near the main stairs, and the front door of the staff room. Только группа четвероклассников все еще слонялась у дверей главного корпуса, лестницы и учительской.

W miarę jak zbliżał się koniec pauzy, nieśmiała nadzieja zaczynała kiełkować w sercach myszkujących po korytarzu chłopców. Je näher das Ende der Pause rückte, desto mehr keimte in den Herzen der Jungen, die im Korridor herumschnüffelten, zaghafte Hoffnung auf. По мере приближения конца паузы в сердцах мальчишек, шнырявших по коридору, зародилась робкая надежда. Krasawcewa, nauczyciela geografii, nie było dotąd ani w kancelarii, ani w pokoju nauczycielskim. Krasavtsev, ein Geographielehrer, war bisher weder im Büro noch im Lehrerzimmer anzutreffen. Krasawcew, a geography teacher, has never been in the office or in the staff room. Красавцев, учитель географии, до сих пор не появлялся ни в кабинете, ни в комнате для персонала. Może więc zachorował i nie przyjdzie w ogóle do szkoły? So maybe he got sick and won't come to school at all? Может, он заболел и вообще не придет в школу? A może szczęśliwy los zdarzy, że przynajmniej się spóźni, jak mu się to często przytrafiało. Or perhaps he would be lucky at least to be late, as it often happened to him. А может быть, счастливая судьба сложится так, что он хотя бы опоздает, как это часто с ним случалось.

W grupce szeptem rozmawiającej na korytarzu rej wodził Tomek Wilmowski, dobrze zbudowany blondyn, który z ożywieniem pocieszał swych zdenerwowanych kolegów: Tom Wilmowski, ein gut gebauter Blondschopf, führte die flüsternde Gruppe bei der Fahrt durch den Korridor an und tröstete seine nervösen Kollegen aufgeregt: In the group talking in a whisper in the corridor, Tomek Wilmowski, a well-built blond man who animatedly consoled his nervous colleagues: Во главе группы, шептавшейся в коридоре, стоял Том Вильмовски, хорошо сложенный блондин, который оживленно утешал своих нервных коллег:

- Mówię wam, że „piły" nie ma w budzie. Stwierdziłem sam i ręczę za to. I stated myself and I can vouch for it. Я сам это утверждал и ручаюсь за это. Może jego gospodyni, wychodząc na miasto po sprawunki, przez zapomnienie zamknęła drzwi na klucz? Perhaps his housekeeper, going out to buy errands, had forgotten the door locked? Возможно, его хозяйка, уходя по делам в город, забыла запереть дверь? To byłaby heca! That would be heca! Czy wyobrażacie sobie „piłę" z notesem w ręku miotającego się bezsilnie po mieszkaniu? Können Sie sich eine "Säge" vorstellen, die mit einem Notizbuch in der Hand hilflos in der Wohnung herumhüpft? Can you imagine a "saw" with a notebook in hand, throwing helplessly around the apartment? Можете ли вы представить себе "пилу" с блокнотом в руке, беспомощно мечущуюся по квартире? Och, gdybym to mógł zobaczyć! Oh, if I could see it!

Twarze chłopców rozjaśniły się na samą myśl o takiej wspaniałej możliwości. Лица мальчиков засветились при мысли о такой замечательной возможности. Trudno się nawet było dziwić, że snute przez Tomka domysły napawały jego kolegów nadzieją i radością. It was hardly surprising that Tomek's guesses filled his colleagues with hope and joy. Вряд ли стоит удивляться тому, что рассуждения Тома наполняли его коллег надеждой и радостью. Zaledwie niecałe trzy tygodnie dzieliły ich do wakacji letnich, a tymczasem Krasawcew, czy też jak go uczniowie nazywali „piła", zapowiedział, że przed swym przyspieszonym wyjazdem do Rosji pozostawi „polskim buntowszczykom" taką pamiątkę, iż popamiętają go przez cały następny rok „zimowania" w tej samej klasie. Only less than three weeks separated them from the summer holidays, and meanwhile Krasawcew, or as his students called him "saw", announced that before his accelerated departure to Russia, he would leave "Polish rebels" such a souvenir that they would remember him throughout the next year of "wintering" "in the same class. До летних каникул оставалось менее трех недель, а тем временем Красавцев, или "пила", как его называли ученики, объявил, что перед своим скорым отъездом в Россию он оставит "польским мятежникам" такой сувенир, что они будут помнить его весь следующий год "зимовки" в том же классе. Mogło to tylko oznaczać zaostrzenie kursu dyrekcji gimnazjum przeciw czwartoklasistom. It could only mean tightening the course of the gymnasium management against fourth graders. Это может означать лишь ужесточение курса руководства средней школы в отношении четвероклассников.

Domysły te nie były pozbawione podstaw. The headmaster of the gymnasium, a Russian named Melnikov, appointed a few months ago, demanded with extreme severity from his pupils blind obedience and attachment to tsarist Russia. Mianowany przed kilkoma miesiącami dyrektor gimnazjum, Rosjanin Mielnikow, z niezwykłą surowością wymagał od swych wychowanków ślepego posłuszeństwa i przywiązania do carskiej Rosji. The headmaster of the gymnasium, a Russian named Melnikov, appointed a few months ago, demanded with extreme severity from his pupils blind obedience and attachment to tsarist Russia. Назначенный несколько месяцев назад директор гимназии, русский по фамилии Мельников, с особой строгостью требовал от своих учеников слепого послушания и преданности царской России. Niezwykła ta opowieść rozpoczyna się bowiem w 1902 roku gdy znaczna część Polski znajdowała się pod okupacją rosyjską. This unusual story begins in 1902, when a large part of Poland was under Russian occupation. Необычная история начинается в 1902 году, когда большая часть Польши находилась под российской оккупацией. Znienawidzony przez uczniów nowy dyrektor wykazywał szczególną gorliwość w dziele rusyfikowania (1) polskiej młodzieży. Mało mu było tego, że wszystkie lekcje prowadzono wówczas w języku rosyjskim. It was good for him that all lessons were conducted in Russian at that time. Mielnikow, a pod jego wpływem i niektórzy nauczyciele pilnie przestrzegali, aby uczniowie w szkole w ogóle nie rozmawiali po polsku. Melnikov, and under his influence, and some teachers urgently warned that students at school should not speak Polish at all. Dyrektor wiele czasu poświęcał również badaniu stosunków panujących w rodzinach swych wychowanków. The director also devoted a lot of time to researching the relations in the families of his charges. Na każdym kroku węszył nieprzychylność do carskiej Rosji, co w zasadzie znajdowało w szkole odbicie w ujemnej ocenie postępów w nauce.

1\. Rusyfikować: wynaradawiać wychowując w duchu rosyjskim. 1 \\. Russify: denrate upbringing in the Russian spirit. Wkrótce po objęciu stanowiska Mielnikow zwrócił uwagę na czwartą klasę. Według jego zdania, brak było w niej „rosyjskiego ducha". In his opinion, there was no "Russian spirit" in it. Czwartoklasiści nie wykazywali należytej gorliwości w nauce historii Rosji, większość z nich miała złą wymowę rosyjską i, jak twierdzili podstawieni donosiciele, między sobą rozmawiała po polsku. Dyrektor mocno zaniepokojony tymi faktami zasięgnął informacji w policji, gdzie stwierdził, iż niektórzy rodzice tych uczniów notowani byli w kartotekach jako politycznie podejrzani. Wtedy to nie namyślając się wiele postanowił rozbić „gniazdo małych os" i wydał odpowiednią instrukcję swemu zaufanemu podwładnemu, nauczycielowi geografii, sześćdziesięcioletniemu Krasawcewowi.

Mielnikow sprowadził go do Warszawy na miejsce poprzedniego nauczyciela, który uległ poważnemu wypadkowi i ustąpił ze stanowiska. Mielnikov brought him to Warsaw to replace his former teacher, who had a serious accident and resigned.

Krasawcew był zgorzkniałym człowiekiem, często szukającym zapomnienia w alkoholu. Krasawcew was a bitter man, often seeking oblivion in alcohol. Stąd też w szkole bywał niezwykle roztargniony, a całą swoją uwagę skupiał przeważnie na wypełnianiu specjalnych zarządzeń Mielnikowa. Hence, at school he was extremely distracted, and he focused all his attention mostly on fulfilling the special orders of Melnikov. Aby móc je dokładnie wykonać, ważniejsze uwagi przełożonego zapisywał w notesie, do którego stale zaglądał podczas lekcji. The rattle of a bell rang in the corridors.

Uczniowie doskonale wyczuwali nastawienie dyrektora oraz jego poplecznika, toteż niedwuznaczna, pełna groźby zapowiedź Krasawcewa napełniała ich obawą przed tą ostatnią w roku szkolnym lekcją geografii. The fourth graders breathed a sigh of relief.

Terkot dzwonka rozbrzmiał na korytarzach. Now they entered the classroom, from where they watched the teachers as they headed for their lessons through the ajar door. Czwartoklasiści odetchnęli z ulgą. The fourth graders breathed a sigh of relief. Teraz weszli do klasy, skąd przez uchylone drzwi obserwowali nauczycieli podążających na lekcje. Now they entered the classroom, from where they watched the teachers as they headed for their lessons through the ajar door. Krasawcew nie nadchodził. W tej jednak chwili Jurek Tymowski, ukryty za filarem na korytarzu przy schodach, zaczął dawać ręką niepokojące znaki. At that moment, however, Jurek Tymowski, hidden behind a pillar in the corridor by the stairs, began to give disturbing signs with his hand. Wykonywał ruch, jakby trzymał rączkę piły tnącej drzewo. - Goddamn it! Tomek Wilmowski natychmiast zrozumiał umówione hasło.

- A niech to licho porwie! Jurek Tymowski slipped into the classroom. Jednak „piła" przyszedł do budy - zawołał do przyczajonych za nim kolegów. Resigned, he waved his hand saying:

Jurek Tymowski wsunął się do klasy. - Saw is already on the stairs. Zrezygnowany machnął ręką mówiąc:

- Piła jest już na schodach. - Maybe it won't be that bad. Po drodze rozpina płaszcz i sapie niemiłosiernie... Ha, że też w taki piękny, słoneczny dzień czyha na człowieka sromotna klęska... The main thing is not to lose heart - Tom whispered, squeezing his friend's elbow.

- Może tak źle nie będzie. The boys were excited to sit on the pews. Najważniejsze nie trać ducha - szepnął Tomek, ściskając łokieć przyjaciela.

Podnieceni chłopcy zajmowali miejsca w ławkach. He showed no fear. Sitting upright, he looked with malicious satisfaction at his highly anxious colleagues. Wyjątek wśród nich stanowił prymus klasy Pawluk, podchlebiający się na każdym kroku nauczycielom, a nawet często szpiegujący swych towarzyszy. Nie okazywał on jakiejkolwiek obawy Siedząc wyprostowany, spoglądał ze złośliwym zadowoleniem na mocno zaniepokojonych kolegów. Tomek Wilmowski zdenerwowany zajął miejsce obok Jurka Tymowskiego. He studied excellently, and geography was his favorite subject.

Właściwie nie miał powodów do obaw o siebie. Uczył się doskonale, a geografia była jego ulubionym przedmiotem. Today he only feared for his friend, who was certainly in danger. Gdyby wśród większości nauczycieli nie miał opinii „polskiego buntowszczyka", na pewno byłby prymusem. Dzisiaj lękał się jedynie o swego przyjaciela, któremu z całą pewnością zagrażało niebezpieczeństwo. W szkole wszyscy wiedzieli, że ojciec Jurka miał niedawno kłopoty z żandarmami. Pan Tymowski był instruktorem konnej jazdy w ujeżdżalni przy ulicy Litewskiej, gdzie, jak podejrzewała policja, odbywały się tajne schadzki Polaków spiskujących przeciwko carskiej Rosji. Z tego powodu Mielnikow niejednokrotnie już szkodził Jurkowi, nie ulegało wątpliwości, że polecił go „opiece" Krasawcewa. Thanks to his kindness, he enjoyed certain privileges in the arena. Tymczasem Tomek przyjaźnił się z Jurkiem i bardzo lubił pana Tymowskiego. Dzięki jego życzliwości korzystał w ujeżdżalni z pewnych przywilejów. W wolnych chwilach Tymowski ćwiczył obydwóch chłopców w konnej jeździe. The boy was extremely proud of it. Według zapewnień instruktora, Tomek trzymał się już na wierzchowcu bardzo dobrze. The modest material conditions of his guardians did not allow him too much entertainment. Chłopiec był z tego nadzwyczaj dumny. Skromne warunki materialne jego opiekunów nie pozwalały mu na zbyt wiele rozrywek. Bezpłatna nauka konnej jazdy stanowiła dla niego z wielu względów dużą przyjemność. Tomek z niepokojem rozmyślał teraz, ile kłopotu oraz zmartwienia sprawi Jurek ojcu, jeżeli nie otrzyma promocji. You could also tell that he was in a bad mood that day.

Krasawcew z dziennikiem szkolnym pod pachą wkroczył do klasy. Shuffling his feet, he sat down at the desk, unfolded the journal, and, muttering to himself, began searching his pockets nervously. Zaraz też można było poznać, że tego dnia jest w nie najlepszym humorze. Szurając nogami usiadł przy biurku, rozłożył dziennik i mamrocząc coś do siebie, nerwowymi ruchami zaczął przeszukiwać swoje kieszenie. Nie znajdował w nich tego, czego szukał, marszczył więc coraz gniewniej czoło. - And this will be your doom day! Jurek Tymowski widząc to pochylił się w stronę Tomka. Piła must have forgotten his glasses from home again ... - he whispered.

- A to ci dopiero będzie sądny dzień! - Serves him right! Piła pewno znów zapomniał zabrać z domu swoje okulary... - szepnął. Tomek replied in a whisper as well.

- Dobrze mu tak! - Or maybe he didn't bring the notebook today ... - również szeptem odparł Tomek. - A może i notesu nie przyniósł dzisiaj... He rummaged in the notebook for a while, then began to trace the open diary on the table before him with his curved finger.

Nadzieje chłopców spełniły się jednak tylko połowicznie; w tej właśnie chwili nauczyciel wydobył z kieszeni notes, położył go przed sobą i rozgniewany wzruszył ramionami - okularów nie znalazł. Przez jakiś czas szperał w notatniku, po czym zakrzywionym palcem zaczął wodzić po otwartym dzienniku, leżącym przed nim na stole. He would ask one or two trick questions and then write the grade in the journal.

Lekcja rozpoczęła się; Krasawcew co chwila wywoływał któregoś z uczniów na środek klasy. Zadawał jedno lub dwa podchwytliwe pytania, a następnie wpisywał stopień do dziennika. Oceny odpowiedzi były bardzo surowe. Jurek sat glum with his head lowered on his chest.

Tomek i Jurek w lot zorientowali się, że nauczyciel wywołuje specjalnie tych chłopców, których rodziców podejrzewano o nieprzychylność dla Rosji. Tom was looking anxiously at the door leading to the corridor. Jurek siedział posępny z opuszczoną na piersi głową. Tomek z niepokojem spoglądał na drzwi wiodące na korytarz. „Może już niedługo do dzwonka na koniec lekcji? - What will happen if Jurek now gets hit by two of geography ?! " - rozmyślał. - Co się stanie, jeśli Jurek teraz oberwie dwóję z geografii?!"

Sytuacja Jurka Tymowskiego naprawdę nie była godna pozazdroszczenia. Przecież i tak ze wszystkich przedmiotów otrzymywał zazwyczaj gorsze stopnie nie mogąc opanować należycie akcentu w języku rosyjskim.

Krasawcew głęboko pochylony nad dziennikiem wciąż wodził po nim palcem; obecnie zatrzymywał go niemal wyłącznie przy nazwiskach rozpoczynających się od końcowych liter alfabetu. "She will pour in, and just at the end of the year," Jurek whispered. Przed chwilą wywołał do odpowiedzi Tatarkiewicza.

- Taka wsypa i to akurat przy końcu roku - szepnął Jurek. - Czuję, że pójdę następny... - Zaraz powinien być dzwonek, może nie zdąży... - pocieszył go Tomek, chociaż sam nie wierzył już w szczęśliwe zakończenie lekcji. He was just now stepping up Tatarkiewicz, almost touching the journal with his nose.

Mimo woli spojrzał na nauczyciela. The latter gave Tom a crazy idea. Właśnie stawiał w tej chwili stopień Tatarkiewiczowi niemal dotykając nosem dziennika. To ostatnie nasunęło Tomkowi szaleńczy pomysł. Nauczyciel chorował na oczy, z tego też powodu niedowidział, a dzisiaj szczęśliwym zdarzeniem losu, nie miał okularów i całą jego uwagę pochłaniał dziennik, w którym z takim zapałem stawiał złe noty.

„Trzeba ratować Jurka za wszelką cenę, choćby przez wzgląd na jego ojca - z determinacją pomyślał Tomek. Once the goat's death! " - Niech się dzieje co chce! Raz kozie śmierć!" - Tymowski!

Krasawcew w dalszym ciągu nie podnosząc głowy znad dziennika zawołał:

- Tymowski! - hissed Tom and, trying to be as calm as possible, went instead of Jurek to the middle of the class.

- Siadaj! Curious students moved in their desks and then froze. - syknął Tomek i zdobywając się na jak największy spokój wyszedł zamiast Jurka na środek klasy. There was a deathly silence.

Uczniowie zaciekawieni poruszyli się w ławkach, a potem zamarli w bezruchu. It was evident that Krasawcew was getting ready to deal a fatal blow. Zaległa grobowa cisza.

Widać było, że Krasawcew szykuje się do zadania śmiertelnego ciosu. Conscious, always determined in dangerous moments, Tomek bravely mastered the trembling of his voice. Ze złośliwym uśmiechem na twarzy zastanawiał się przez chwilę, jakim pytaniem ma pogrążyć nie lubianego przez dyrektora ucznia, po czym nie podnosząc ani nie odwracając głowy mruknął: - No, powiedz, jaki jest najdłuższy na ziemi łańcuch wysp! Imitating Jurek's way of speaking, he replied: Przytomny, zawsze zdecydowany w niebezpiecznych chwilach Tomek dzielnie opanował drżenie głosu.

Naśladując sposób mówienia Jurka, odparł:

- Wyspy japońskie tworzą najdłuższy na ziemi archipelag. Towarzyszy on wschodnim wybrzeżom Azji, zamykając razem z Archipelagiem Malajskim cztery wielkie morza przybrzeżne: Ochockie, Japońskie, Żółte i Wschodnio-chińskie. Japonia obejmuje pięć większych wysp i około sześciuset mniejszych. Cztery z nich stanowią Japonię właściwą. Wyspy japońskie tworzą ostatni stopień lądu w stronę Oceanu Spokojnego, dlatego Japończycy nazywają swoją ojczyznę „Krajem wschodzącego słońca".

Nauczyciel drgnął niemile zaskoczony płynną, celującą odpowiedzią; zaraz też zadał drugie pytanie.

- Wymień najważniejsze wulkany Meksyku!

- Najważniejszymi wulkanami Meksyku są: Orizaba o wysokości pięciu tysięcy pięćdziesięciu metrów i Popocatepetl, czyli Popo, mający wysokość pięć tysięcy czterysta pięćdziesiąt metrów. Zamykają one kotlinę Meksyku od południa i nadają jej krajobrazowi swoiste piękno.

Krasawcew głośno zasapał ze zdenerwowania. He thought for a long moment, then asked insidiously, "Hmm, tell me what you consider to be the greatest achievement in the world in the last decade?" Druga odpowiedź była równie doskonała jak pierwsza. Tom immediately sensed the trap set. Zastanowił się dłuższą chwilę, w końcu zapytał podstępnie: - Hm, powiedz ty mi, co uważasz za największe osiągnięcie świata w ostatnim dziesięcioleciu?

Tomek od razu wyczuł zastawioną pułapkę. Cokolwiek odpowie, to Krasawcew i tak będzie mógł mu zaprzeczyć.

„Trzeba użyć fortelu, by zagiąć «piłę» - pomyślał. - The greatest achievement of the civilized world in the last decade is undoubtedly the construction of the Trans-Siberian Railway by Russia. Zaraz też przypomniał sobie artykuł w gazecie, czytany kilka dni temu przez wujka i spokojnie odpowiedział:

- Największym osiągnięciem cywilizowanego świata w ostatnim dziesięcioleciu jest bez wątpienia budowa przez Rosję kolei transsyberyjskiej. Długość linii od Moskwy do Władywostoku wyniesie osiem tysięcy kilometrów. Tym samym będzie ona jedną z najdłuższych kolei na świecie.

Krasawcew siedział bez ruchu, jak rażony gromem. It was by no means right to deny it now. Skąd ten syn „wywrotowca" mógł odgadnąć, o co mu chodziło? Przecież w żadnym razie nie wypadało teraz zaprzeczyć. I choć stary, zapijaczony belfer nie wahał się stawiać złych not na polecenie dyrektora, to jednak mimo wszystko celujące odpowiedzi słabego dotąd ucznia wzbudziły w nim uznanie. Nie, tego chłopaka nie mógł oblać mimo najszczerszych chęci.

„A czort z nim! Louder he murmured: Przecież jeden taki smyk nie może zaszkodzić potężnemu carowi” pomyślał. Głośniej zaś mruknął:

- Hm, masz szczęście, przygotowałeś się do repetycji... Poprawiłeś nawet nieco swój akcent. Wierzę, że mógłbyś umieć geografię, tak jak ten nicpoń Wilmowski, no, wracaj do ławki.

Tylko niezwykłość sytuacji powstrzymała Tomka od wybuchnięcia śmiechem. Krasawcew szybko postawił dobry stopień w dzienniku, a tymczasem wszyscy uczniowie chichotali już w najlepsze.

Naraz stała się rzecz straszna. Oto prymus Pawluk podniósł się szybko i zawołał:

- Panie profesorze, przecież to nie jest Tymowski!

Tomek zatrzymał się i przybladł. Wprawdzie w tym momencie Jurek siedzący w ławce tuż za Pawlukiem pociągnął go mocno za ucho, lecz było już za późno. Nauczyciel uniósł głowę znad dziennika. "Come closer to me," he said. Spojrzał na Tomka. Nie był jednak pewny, czy go wzrok nie myli.

- Podejdź do mnie bliżej - powiedział. Tomek przysunął się o dwa małe kroki.

- Jeszcze bliżej - mruknął Krasawcew, szeroko otwierając oczy. Tomek stanął przy samej katedrze.

- Co to znaczy, Wilmowski? - Impossible, professor! - groźnie zapytał nauczyciel, spoglądając na chłopca. - Przecież wywołałem do odpowiedzi Tymowskiego!

- Niemożliwe, panie profesorze! Słyszałem wyraźnie moje nazwisko - odparł Tomek, obawiając się, czy głośne bicie serca nie zdradzi go przed nauczycielem.

- Głupstwa pleciesz! Wywołałem do lekcji Tymowskiego – oburzył się Krasawcew. Maybe he accidentally confused the names?

Pawluk chciał się odezwać, lecz Jurek pociągnął go za bluzę mundurka szepcząc: „Spierzemy cię na kwaśne jabłko, jeśli piśniesz choć jedno słowo, lizusie!" He wondered if it would be worth investigating.

Niepewny siebie Krasawcew mierzył Tomka podejrzliwym wzrokiem. Może jednak przypadkowo pomylił nazwiska? Zastanawiał się, czy nie warto by przeprowadzić śledztwa. Krasawcew brightened a little under the influence of unexpected flattery.

- Bardzo przepraszam pana profesora, jeśli się przesłyszałem - Tomek zmienił taktykę obrony. - Tak bardzo chciałem odpowiadać jeszcze przed końcem roku... Zapewne ja się mylę, bo przecież pan profesor mylić się nie może.

Pod wpływem nieoczekiwanego pochlebstwa Krasawcew rozchmurzył się nieco. So he looked at the watch on the desk. Wilmowski był doskonałym geografem, dlatego też zawsze wywoływał go do odpowiedzi podczas wizytacji. There should be a bell soon. Zgorzkniały profesor miał mimo wszystko słabość do wesołego i roztropnego chłopca. He decided to ask Tymowski, next to whose name there was a large red dot in his notebook. Spojrzał więc na leżący na biurku zegarek. Zaraz powinien być dzwonek. You better watch out for the second time lest you land wrong, he said in a stern voice. Postanowił jeszcze przepytać Tymowskiego, przy którego nazwisku figurowała w jego notesie duża, czerwona kropka. Tom took a deep breath, like a man surfacing after being under water for a long time: he immediately improved his mood.

- No, Wilmowski! Uważaj ty lepiej na drugi raz, żebyś źle nie wylądował - powiedział surowym głosem. To gain time, he bowed low to the teacher.

Tomek odetchnął głęboko, jak człowiek wypływający na powierzchnię po długim przebywaniu pod wodą: zaraz poprawił mu się humor. Pretending to be very repentant, he said: Lada chwila odezwie się dzwonek i Jurek będzie uratowany. Dla zyskania na czasie ukłonił się nisko nauczycielowi. Udając wielką skruchę powiedział:

- Tak mi przykro, proszę pana profesora, że sprawiłem niepotrzebnie tyle zamieszania. Serdecznie dziękuję za wybaczenie mi pomyłki. Jeszcze raz bardzo przepraszam pana profesora.

- No dobrze, już dobrze, Wilmowski - burczał Krasawcew. - Idź już na miejsce. Tymowski, do lekcji!

Zanim jednak Jurek zdążył podejść do katedry, dzwonek ostro zaterkotał na korytarzu. Krasawcew momentalnie zapomniał o uczniu. Tego dnia musiał jeszcze odbyć wizyty pożegnalne przed wyjazdem na wakacje do Rosji. - You saved me - Jurek whispered to Tom.

Szybko więc schował zegarek oraz notes do kieszeni i zatrzasnął dziennik. They went out into the corridor together. Mrucząc coś pod nosem, wybiegł z klasy. Their colleagues immediately surrounded them.

- Uratowałeś mnie - szepnął Jurek do Tomka. Everyone congratulated Tom on his courage and presence of mind.

Wyszli razem na korytarz. Natychmiast otoczyli ich koledzy. They proposed to immediately give a "blanket" to the sucker, but Tomek interrupted the discussion saying: - I do not agree to any fights. Wszyscy winszowali Tomkowi odwagi oraz przytomności umysłu. They would surely throw us out of the kennel just before the end of the year. Oczywiście byli mocno oburzeni zachowaniem się Pawluka. Pawluk only wanted to punish me for learning better from him. Proponowali zaraz dać „koca" lizusowi, lecz Tomek przerwał dyskusję, mówiąc: - Nie zgadzam się na żadne bójki. This is between the two of us. Na pewno wyrzuciliby nas z budy, i to tuż przed samym końcem roku. Pawluk tylko mnie chciał dopiec za to, że lepiej uczę się od niego. You'll see me pay him for it! To między nami dwoma sprawa. The bell rang for a new lesson. Bądźcie spokojni, zemszczę się na nim, lecz na razie to tajemnica. The students returned to class. Zobaczycie, jak mu za to zapłacę! To the general surprise, Tomek started a conversation with Pawluk, as if nothing extraordinary had happened between them.

Rozległ się dzwonek na nową lekcję. Frightened at first, the primate started to see his friend's cheerfulness. Uczniowie powrócili do klasy. Tom was really in a great mood. Ku ogólnemu zdziwieniu Tomek rozpoczął rozmowę z Pawlukiem, jak gdyby między nimi nie zaszło nic nadzwyczajnego. Przestraszony początkowo prymus rozruszał się widząc wesołość kolegi. The announced arrival of the inspector removed all danger from him and Jurek. Tomek był naprawdę w doskonałym humorze. Z całkowitym spokojem oczekiwał na rozpoczęcie się lekcji historii. Even a student like Tomek would more than sometimes get hit by two rather than, for example, enumerate from memory the ruling tsarist family, hated by Poles. Zapowiedziane przybycie inspektora usuwało od niego i Jurka wszelkie niebezpieczeństwo. So it was clear that the history teacher would not allow any embarrassment in front of the inspector. Przecież właśnie oporne przyswajanie sobie przez uczniów historii Rosji budziło zastrzeżenia dyrektora szkoły. Nawet taki uczeń jak Tomek wolał nieraz oberwać dwóję, niż na przykład wyliczyć z pamięci poczet, znienawidzonej przez Polaków, panującej rodziny carskiej. As a result, he devised a plan of revenge and chatted happily with the "sucker" to lull his vigilance. Jasne więc było, że nauczyciel historii nie dopuści do kompromitacji przy inspektorze. Tomek był pewny, iż z tego powodu do odpowiedzi będzie wywołany oficjalny prymus klasy - Pawluk. W związku z tym obmyślił pewien plan zemsty i wesoło rozmawiał z „lizusem", aby uśpić jego czujność.

Wtem drzwi klasy otworzyły się; wszedł nauczyciel historii w towarzystwie inspektora. Gdy tylko chłopcy usiedli po przywitaniu napuszonego Rosjanina, Tomek natychmiast wydobył z tornistra tekturowe pudełeczko. Ostrożnie uchylił podziurawione szpilką przykrycie. Na jego twarzy ukazał się szelmowski uśmiech. Olbrzymi chrząszcz jelonek (2) - schwytany trzy dni temu podczas wycieczki z wujostwem za miasto, nic nie stracił ze swej żywości, mimo uciążliwej niewoli. Zaledwie Tomek uniósł wieczko pudełka, owad zaraz wysunął swe ogromnie rozwinięte żuwaczki, usiłując odzyskać wolność. Tom stuffed the beetle back into the box, then slipped it into his pocket. Tomek wepchnął chrząszcza z powrotem do pudełeczka, po czym wsunął je do kieszeni. Seemingly, the lesson was held just like any normal school day.

2\. Jelonek (Lucanus cervus) jest najokazalszym gatunkiem chrząszczów naszych krajowych lasów, przeważnie dębowych.[00:00] Długość jego ciała może sięgać 6 cm, do czego należy doliczyć bardzo rozwinięte żuwaczki, u samców dochodzące do 2,5 cm długości. Na pozór lekcja odbywała się tak jak w każdy zwykły dzień szkolny. Then, something he didn't usually do, he began to remind the boys what periods they had already gone through; he finished only when the inspector, glancing at his watch, announced that he would like to hear some more answers from one of the students. Najpierw nauczyciel obszernie wyjaśnił nowy, ostatni w tym roku, fragment historii Rosji nie zaglądając nawet do książki. It was a sign for Tomek. Następnie, czego zazwyczaj nie czynił, zaczął przypominać chłopcom, jakie okresy już przerobili; skończył dopiero wtedy, gdy inspektor spoglądając na zegarek oświadczył, że pragnąłby jeszcze przysłuchać się odpowiedzi któregoś z uczniów.

Był to znak dla Tomka. Bringing them to Pawluk's back, he opened the lid. Zaledwie nauczyciel pochylił się nad dziennikiem, niby to zastanawiając się kogo wywołać do lekcji, Tomek szybko wydobył z kieszeni pudełko. Przysunąwszy je do pleców Pawluka, uchylił wieczko. Pawluk stopped in front of the cathedral. Wielki chrząszcz natychmiast skorzystał z upragnionej okazji; znalazł się na kołnierzu mundurka prymusa akurat w chwili, gdy nauczyciel wywołał go na środek klasy. Humbly bowed to the inspector and the teacher.

Pawluk zatrzymał się przed katedrą. He answered all questions with extraordinary fluency, as if he were reading from a book. Uniżenie ukłonił się inspektorowi i nauczycielowi. Now he repeated the new lesson flawlessly, standing straight as a string. Na wszystkie pytania odpowiadał z niezwykłą płynnością, jakby czytał z książki. With a triumphant smile, the teacher looked at the apparently satisfied inspector. Teraz powtarzał bezbłędnie nową lekcję, stojąc wyprostowany jak struna. Tomek, observing the success of his disliked friend, experienced a real storm of anxiety: “What happened to the beetle? Nauczyciel z triumfującym uśmiechem spoglądał na zupełnie widocznie zadowolonego inspektora. he thought.

Tomek, obserwując sukces nie lubianego kolegi, przeżywał prawdziwą burzę niepokoju: „Cóż to się stało z chrząszczem? - rozmyślał. - Lizus boi się wszelkich owadów. The beetle, however, insensitive to Tomek's requests and spells, still gave no sign of life. Co by to była za wspaniała zemsta, gdyby przestraszył się chrząszcza teraz w czasie popisowego recytowania lekcji!" When at last Tom began to reproach himself that he was having to unnecessarily bother collecting food for the ungrateful insect - Pawluk immediately shook his head impatiently.

Chrząszcz jednak, nieczuły na prośby i zaklęcia Tomka, w dalszym ciągu nie dawał znaku życia. Hope entered Tom's heart. Gdy w końcu Tomek zaczął czynić sobie wyrzuty, iż zupełnie niepotrzebnie trudził się zbieraniem pożywienia dla niewdzięcznego owada - Pawluk naraz poruszył niecierpliwie głową. Pawluk shook his head a second time, then ran his hand over his neck.

Nadzieja wstąpiła, w serce Tomka. Pawluk po raz drugi wstrząsnął głową, po czym przesunął dłonią po karku. Here Pawluk with a nervous movement withdrew his hand and, as soon as he saw a beetle in it, he screamed shrilly, instinctively shaking his hand. Teraz wymarzone przez Tomka zdarzenia potoczyły się z szybkością spadającej śnieżnej lawiny. A huge beetle struck the inspector's face and he jumped up like a sunburn. Oto Pawluk nerwowym ruchem cofnął swą dłoń i, zaledwie ujrzał w niej chrząszcza, wrzasnął przeraźliwie, odruchowo wstrząsając ręką. Potężny chrząszcz uderzył w twarz inspektora, który podskoczył jak oparzony. The teacher, no less scared than the inspector, sharply rebuked Pawluk and rebuked him.

Rozpoczęła się straszliwa awantura. In turn, he bowed, apologizing to the indignant superior. Nauczyciel, nie mniej przestraszony od inspektora, ostro skarcił Pawluka i udzielił mu nagany. Z kolei giął się w ukłonach przepraszając rozindyczonego zwierzchnika. Oczywiście był to już koniec lekcji, ponieważ rozgniewany dygnitarz zaraz wyszedł z klasy, a za nim podążył roztrzęsiony nauczyciel.

Po raz drugi tego dnia Tomek, pusząc się jak paw, przyjmował gratulacje od rozentuzjazmowanych przyjaciół. Oto za jednym zamachem zemścił się na podłym „lizusie" i dokuczył nauczycielowi, którego nadmierna gorliwość narażała go w domu na największe przykrości. MYSTERIOUS GUEST

Po zakończeniu lekcji uradowani Tomek i Jurek razem wyszli ze szkoły.

TAJEMNICZY GOŚĆ

Tomek pożegnał się z Jurkiem, a sam przystanął przy małym zieleńcu na środku placu Trzech Krzyży. Zaczął rozmyślać, jak ma spędzić resztę popołudnia. Powrót do domu bezpośrednio ze szkoły w tak interesująco rozpoczętym dniu nie nęcił go zupełnie. Czerwcowa, słoneczna pogoda zachęcała przecież do spaceru po mieście. Pokusa była tym większa, że z placu Trzech Krzyży wystarczyło przejść jedynie przez jezdnię, aby znaleźć się w kipiących zielenią Alejach Ujazdowskich. Jeżeli nie skorzysta teraz z tak wspaniałej okazji, to potem w domu ciotka Janina, jak zwykle, wynajdzie tysiąc powodów, aby go już nigdzie nie wypuścić.

Długo rozważał wszystkie możliwości, lecz nie mógł jakoś powziąć decyzji. Ciotkę niełatwo było wprowadzić w błąd. Codziennie po powrocie dzieci ze szkoły uważnie wypytywała o zadane lekcje i otrzymane stopnie; niemal każda taka rozmowa kończyła się powiedzeniem: „Teraz proszę pokazać dzienniczki!"

Jeżeli sprawozdania dzieci nie były zgodne z notatkami nauczycieli, następowała dłuższa rozprawa. Spóźniony powrót ze szkoły był tak samo oceniany i karany jak złe stopnie. Irena, Zbyszek i Witek, dzieci ciotki Janiny, przyzwyczajeni od najmłodszych lat do surowości matki, łatwiej przystosowywali się do jej wymagań. Tomek jednak nie umiał nawet tak jak oni udawać skruchy. Dlatego też częściej otrzymywał kary.

Ciotka miała szczególne powody, aby zwracać na niego baczniejszą uwagę. Od chwili śmierci matki był właściwie sierotą i nie wiadomo, co by się z nim stało, gdyby wujostwo Karscy nie wzięli go na wychowanie. Matka Tomka umarła w dwa lata po ucieczce swego męża za granicę, który jedynie w ten sposób zdołał uniknąć aresztowania przez carskich żandarmów. Ciotka Janina, pamiętając o tragedii swej siostry, więcej niż ognia obawiała się wszelkich spisków politycznych. Przecież udział w nich, w najlepszym razie, groził zesłaniem na Sybir.

Ku jej utrapieniu Tomek widział w ojcu bohatera i w najskrytszych marzeniach pragnął go naśladować pod każdym względem. Odziedziczył też zapewne po nim zdolności i zamiłowanie do nauki.