×

LingQをより快適にするためCookieを使用しています。サイトの訪問により同意したと見なされます cookie policy.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, WYBÓR (2)

WYBÓR (2)

– No, moja droga! To ty pojechałaś po bandzie! – skomentowała Kamila, choć Małgosia starannie ominęła opis własnych uczuć towarzyszących tym wydarzeniom.

Siedziały w młocińskim McDonaldzie. Skręciły do niego, bo piątkowy korek między Warszawą a Łomiankami zdawał się nie zmniejszać, ale rosnąć. W McDonaldzie zresztą też był tłok. Z trudem znalazły wolny stolik.

– Maciek się domyśla… – zaczęła Małgosia.

– Idiotą nie jest, więc się domyśla.

– Ale nie wiesz, co działo się dalej…

– No to mów. Jak nie powiesz, to się nie dowiem.

I Małgosia wyrzuciła z siebie, że jak tylko Maciek wyszedł, mama zrobiła jej awanturę, że z Maćkiem się gzi, że zajdzie w ciążę, że się zachowuje jak ostatnia puszczalska, a potem… było jeszcze gorzej.

– W korytarzu wisiała kurtka Kuby – mówiła Małgosia, sącząc powoli colę z wielkiego papierowego kubka. Na jedzenie w ogóle nie miała ochoty. – Mama spytała, co to jest, a ja… palnęłam, że to kolega zapomniał. A matka wtedy spytała, w czym w takim razie poszedł do domu, skoro jest marzec. Ech… mama to już chyba mnie nie kocha, ja ją kompletnie rozczarowałam. Na dodatek ojca całe dnie nie ma. Już sama nie wiem, co robić. Chciałabym zniknąć z tego domu. – Małgosia zaczęła wyrzucać z siebie słowa: – Chciałabym zamieszkać z daleka od nich. Na swoim. Myślałam, że z Maćkiem, ale… nie ma między nami tego czegoś. Nie ma takiej iskry. Ale i tak mi go brakuje. Z nim o wszystkim zawsze gadałam. To znaczy, może nie zawsze, ale od kiedy… no wiesz. A teraz tak… gadać z nim głupio. A Kuba… przed Kubą gram. Nie jestem sobą. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Nie wiem, po co poszłam z nim do domu. Dlaczego w ogóle zrezygnowałam z pójścia do szkoły.

– Chemia – powiedziała spokojnie Kamila. Teraz znów ona była głosem rozsądku. Spokojnie tłumaczyła Małgosi, czym jest życie i co przyjaciółka ma robić. Ale tak było tylko przez chwilę.

– Chemia? A ty? A między tobą a… – Małgosia się zawahała. Nie wiedziała, czy mówić o Wojtku, czy o Olku, wreszcie wydusiła: – …a Wojtkiem…

– O Wojtku nie chcę mówić – ucięła Kamila. – To, co było między nami, umarło wraz z nim. – Głos Kamili się zmienił, gdy wymówiła imię Wojtka. – Olek twierdzi, że powinnam dalej żyć. Że Wojtek mnie kochał i tego by właśnie chciał. Wiosną pojedziemy do Lublina do niego na grób. Pojedziemy we dwójkę. On chce uspokoić siebie i wyrzuty sumienia… a ja… chyba też. Bo myślę o Wojtku i coraz częściej się zastanawiam, czy to wszystko mi się nie przyśniło. Czy nie masz czasem wrażenia, że życie jest bardzo kruche? Że przez jakiś ułamek sekundy można wszystko stracić?

– To wiem, ale z tymi wyrzutami sumienia z powodu Olka to… bez przesady. – Małgosia pogłaskała przyjaciółkę po dłoni. – Nie możesz być wierna do grobowej deski komuś, kto zginął w wypadku, mając lat osiemnaście… Maciek opowiadał o swojej jakiejś tam prababci, która owdowiała, mając lat bodajże trzydzieści sześć, i do końca pozostała wierna mężowi.

– Trzydzieści sześć lat to już wiek…

– No właśnie. Jaki? Myślałaś o tym? Zdaje się, że mama Olka będzie miała dziecko, a ma więcej niż trzydzieści sześć lat.

– Fakt, ale… Ale ta Maćka babcia żyła dawno temu…

– No to tym bardziej. Daj zresztą spokój z babcią. Zauważyłaś, że znów wspomniałam o Maćku? On w sumie jest częścią mojego życia, a jednak… wpuściłam do domu Kubę i pozwoliłam mu… na to, żeby… – Małgosia się zawahała. Nie wiedziała, jak to nazwać. – W każdym razie mama ględziła o tej kurtce, a z wersalki dobiegło stukanie. Mama myślała, że sąsiedzi, więc odwróciłam jej uwagę, i głośno powiedziałam o tych sąsiadach, by Kuba usłyszał i przestał stukać. No i dodałam, by się rozebrała, że zaraz pogadamy. Wlazłam do pokoju i zamknęłam drzwi za sobą. Ten idiota nadal jednak stukał ze środka wersalki…

Kamila parsknęła śmiechem.

– Dobrze ci się śmiać – burknęła Małgosia. – Nie wiedziałam, co robić. On się dobijał, bo chciał wyjść. Tam w środku, to wiesz… ciemno, duszno…

– No i co?

– No i wyszedł. I T-shirt włożył, właśnie wciągał sweter, gdy mama weszła do pokoju.

– Była awantura?

– Jak zobaczyła Kubę, to o dziwo nie…

– A powiedziałaś, że było gorzej.

– Bo chyba wolałabym awanturę. A ona tylko popatrzyła na mnie wymownie i wyszła. Ją chyba wmurowało, bo widziałam po minie, że od razu domyśliła się wszystkiego. Zresztą… wtedy zauważyłam, że ja mam koszulę krzywo zapiętą. Maciek też musiał to zauważyć. Wtedy zrozumiałam, dlaczego on tak szybko wyszedł.

– A czego się spodziewałaś, jak go wpuszczałaś?

– A co miałam zrobić?

– Nie wiem… może powiedzieć, że masz ospę?

– Ty jakaś szurnięta jesteś? – Małgosia spojrzała na Kamilę jak osłupiała. – Ospę? Ospę to już miałam. I Maciek, zdaje się, też miał. Poza tym bez sensu z takim kłamstwem.

– A twoje było lepsze? „Jestem chora”? A tak naprawdę zamknęłam kochanka w pudle wersalki? – ironizowała Kamila.

– Ale to nie kochanek…

– Jak to nie?

– spytała Kamila. – Jak to nie?

– No przecież my tylko… my… – jąkała się Małgosia.

– Bo Maciek wam przerwał. Jestem pewna, że gdyby nie wpadł, to poszlibyście na całość.

Małgosia milczała. Przez chwilę siorbała resztki coli z dna kubka, a potem wstała od stołu.

– Gdzie idziesz?

– Po dolewkę. Chcesz coś? – spytała Małgosia, ale Kamila pokręciła głową, więc ustawiła się w kolejce.

Myślała o tym, co mówiła przyjaciółka. O tym, że pewnie doszłoby do czegoś więcej. A Maciek… Kilka razy próbował, ale zawsze wtedy łapała go za rękę i odciągała od siebie. Czemu nie odciągnęła Kuby? Gdy go nie widziała, to przyrzekała sobie, że to ostatnie spotkanie. Dopóki nie przychodziło wspomnienie pocałunków. Wspomnienie, które starała się odpędzać jak natrętną muchę.

– Czy ty chcesz rady? – spytała Kamila, gdy po kilu minutach Małgosia zjawiła się przy stoliku z nowym kubkiem coli.

– Tak. Nie wiem, co robić.

– Najpierw odpowiedz sobie na pytanie: „Czego chcę?”, a potem, czy to jest możliwe – zasugerowała Kamila, myśląc przy tym drugim pytaniu o sobie, Olku i Wojtku.

– A jeśli chcę rzeczy niemożliwej? – odparła Małgosia, myśląc o sobie, Maćku i Kubie, a także o tym, że dotarła do niej idiotyczna prawda o niej samej. Chce zachować Maćka i zatrzymać Kubę. Straszne!

Tego popołudnia kilka razy wracały do tej rozmowy, zwłaszcza że Kamila zaproponowała kino, a potem nocleg u siebie. Małgosi nawet to pasowało. Nie chciała wracać do domu i rozmawiać z rodzicami na temat Maćka, koszulki na podłodze, Kuby w pudle wersalki i jego kurtki. Nie chciała mierzyć się z tym wszystkim po raz kolejny tego samego dnia. Zostawiła to na później. Jednak z rozmowy z Kamilą nie wyciągnęła żadnych nowych wniosków. To, czego chciała, wydawało się niemożliwe, a świadomość, że tego właśnie chce, przerażała ją.

* * *

W poniedziałek przeżyła szok. Pierwszą lekcją był angielski. W lektorium zawsze siedzieli z Maćkiem obok siebie. Tym razem Maciek zajął miejsce po przeciwnej stronie i to na dodatek po skosie. Tak jakby nie chciał nawet na nią patrzeć. Bolało. Na przerwie wyraźnie jej unikał. Nie podszedł ani razu. Z kolei ilekroć ona próbowała go zaczepić, odwracał się i przyspieszał kroku, by zniknąć gdzieś w tłumie spacerujących po korytarzach uczniów. Wreszcie na dużej pauzie zderzyli się w drzwiach.

– Maciek… – zaczęła Małgosia, próbując znaleźć słowa.

– Co? – spytał i spojrzał jej głęboko w oczy. W tym spojrzeniu nie dostrzegła jednak gniewu, którego tak się obawiała. Tylko smutek i rozczarowanie.

– Czemu się odsiadłeś na angielskim?

– Po co pytasz, skoro wiesz?

– Chciałabym wyjaśnić…

– A potrafisz wyjaśnić i nie kłamać? Potrafisz wytłumaczyć tak, by nie bolało?

– Maciek ja…

– Nie kłam. Małgo, tylko, proszę cię, nie kłam. Najlepiej nie rozmawiajmy. Dajmy sobie po prostu spokój.

To powiedziawszy, wyminął ją, a potem do końca zajęć nie spojrzał ani razu w jej kierunku. Ze szkoły wracali osobno. Maciek nie tylko nie czekał w szatni, lecz także poszedł w kierunku przeciwnym niż zazwyczaj. Nie było sensu udawać, że jest jej po drodze. Ruszyła w stronę domu. Całą drogę myślała o tym, co powinna zrobić. Zwłaszcza że próbna matura miała odbyć się w przyszłym tygodniu. Była na wysokości Zwycięzców i Aldony, gdy zadzwoniła jej komórka. Kuba. Przez chwilę zastanawiała się, czy odebrać, ale nie chciała z nim rozmawiać. Nie teraz. Poczekała, aż telefon przestał dzwonić. Po chwili na jej komórkę przyszedł esemes: Nie można całe życie uciekać. Musisz wybrać. To już wiedziała. Ale co ma zdecydować? Czy nie będzie przypadkiem tak, że zostanie sama na lodzie? Miłość to podobno przynależność do kogoś, rezygnacja z siebie i cierpienie. Pragną jej ci, którzy nie mają odwagi zmierzyć się z samotnością. Gdzieś to wyczytała. Ale gdzie? Pewnie w jakiejś książce, którą czytali razem z Maćkiem. W jakiej? Chętnie by go zapytała. Ale czy odpowie?


WYBÓR (2) SELECT (2) ВЫБОР (2) ВИБІР (2)

– No, moja droga! - Come on, my dear! To ty pojechałaś po bandzie! It was you who rode the gang! Ты был тем, кто пошел за бандой! – skomentowała Kamila, choć Małgosia starannie ominęła opis własnych uczuć towarzyszących tym wydarzeniom.

Siedziały w młocińskim McDonaldzie. Skręciły do niego, bo piątkowy korek między Warszawą a Łomiankami zdawał się nie zmniejszać, ale rosnąć. They turned to it, because the Friday traffic jam between Warsaw and Łomianki did not seem to decrease, but to increase. W McDonaldzie zresztą też był tłok. In fact, McDonald's was also crowded. Z trudem znalazły wolny stolik. They hardly found a free table.

– Maciek się domyśla… – zaczęła Małgosia. "Maciek can guess ..." Gretel began.

– Idiotą nie jest, więc się domyśla. - He's not an idiot, so he guesses.

– Ale nie wiesz, co działo się dalej… - But you don't know what happened next ...

– No to mów. - Then speak. Jak nie powiesz, to się nie dowiem.

I Małgosia wyrzuciła z siebie, że jak tylko Maciek wyszedł, mama zrobiła jej awanturę, że z Maćkiem się gzi, że zajdzie w ciążę, że się zachowuje jak ostatnia puszczalska, a potem… było jeszcze gorzej. And Małgosia blurted out that as soon as Maciek left, her mother made a row with her, that she was having trouble with Maciek, that she would get pregnant, that she was behaving like the last girl, and then… it was even worse. А Малгося выпалила, что как только Мацек ушел, ее мать подняла шумиху с Мацеком, что она беременна, что она ведет себя как последняя шлюха, а потом... было еще хуже.

– W korytarzu wisiała kurtka Kuby – mówiła Małgosia, sącząc powoli colę z wielkiego papierowego kubka. Na jedzenie w ogóle nie miała ochoty. She didn't feel like eating at all. – Mama spytała, co to jest, a ja… palnęłam, że to kolega zapomniał. - Mom asked what it was, and I… I said that my friend forgot it. A matka wtedy spytała, w czym w takim razie poszedł do domu, skoro jest marzec. And the mother then asked why he had gone home then, since it was March. Ech… mama to już chyba mnie nie kocha, ja ją kompletnie rozczarowałam. Na dodatek ojca całe dnie nie ma. In addition, my father has been gone all day. Już sama nie wiem, co robić. I don't know what to do anymore. Chciałabym zniknąć z tego domu. – Małgosia zaczęła wyrzucać z siebie słowa: – Chciałabym zamieszkać z daleka od nich. Na swoim. Myślałam, że z Maćkiem, ale… nie ma między nami tego czegoś. Nie ma takiej iskry. Ale i tak mi go brakuje. Z nim o wszystkim zawsze gadałam. To znaczy, może nie zawsze, ale od kiedy… no wiesz. A teraz tak… gadać z nim głupio. And now this… to talk stupidly with him. A Kuba… przed Kubą gram. And Kuba ... I play before Kuba. Nie jestem sobą. I am not myself. Nie wiem, co się ze mną dzieje. I don't know what's happening to me. Nie wiem, po co poszłam z nim do domu. Dlaczego w ogóle zrezygnowałam z pójścia do szkoły. Why did I give up going to school at all.

– Chemia – powiedziała spokojnie Kamila. - Chemistry - said Kamila calmly. Teraz znów ona była głosem rozsądku. Now she was the voice of reason again. Spokojnie tłumaczyła Małgosi, czym jest życie i co przyjaciółka ma robić. Ale tak było tylko przez chwilę.

– Chemia? A ty? A między tobą a… – Małgosia się zawahała. Nie wiedziała, czy mówić o Wojtku, czy o Olku, wreszcie wydusiła: – …a Wojtkiem…

– O Wojtku nie chcę mówić – ucięła Kamila. - I don't want to talk about Wojtek - Kamila cut in – To, co było między nami, umarło wraz z nim. – Głos Kamili się zmienił, gdy wymówiła imię Wojtka. Kamila's voice changed when she pronounced Wojtek's name. – Olek twierdzi, że powinnam dalej żyć. - Olek says that I should go on living. Że Wojtek mnie kochał i tego by właśnie chciał. That Wojtek loved me and that is what he would like. Wiosną pojedziemy do Lublina do niego na grób. In spring we will go to Lublin to see him for his grave. Pojedziemy we dwójkę. The two of us will go. On chce uspokoić siebie i wyrzuty sumienia… a ja… chyba też. He wants to calm himself and his remorse ... and I ... probably too. Он хочет успокоиться и раскаяться... и я... наверное тоже. Bo myślę o Wojtku i coraz częściej się zastanawiam, czy to wszystko mi się nie przyśniło. Czy nie masz czasem wrażenia, że życie jest bardzo kruche? Że przez jakiś ułamek sekundy można wszystko stracić? Что за долю секунды можно все потерять?

– To wiem, ale z tymi wyrzutami sumienia z powodu Olka to… bez przesady. - I know that, but with the remorse for Olek it is… no exaggeration. – Это я знаю, но с этими угрызениями совести по поводу Олека это… без преувеличения. – Małgosia pogłaskała przyjaciółkę po dłoni. - Małgosia stroked her friend's hand. – Nie możesz być wierna do grobowej deski komuś, kto zginął w wypadku, mając lat osiemnaście… Maciek opowiadał o swojej jakiejś tam prababci, która owdowiała, mając lat bodajże trzydzieści sześć, i do końca pozostała wierna mężowi. - You cannot be faithful to the grave to someone who died in an accident at the age of eighteen ... Maciek talked about his great-grandmother, who was widowed, perhaps at the age of thirty-six, and remained faithful to her husband until the end.

– Trzydzieści sześć lat to już wiek… - Thirty-six is already the age of ...

– No właśnie. - Exactly. Jaki? Myślałaś o tym? Have you thought about it? Zdaje się, że mama Olka będzie miała dziecko, a ma więcej niż trzydzieści sześć lat. It seems that Olek's mother will have a child, and she is more than thirty-six years old.

– Fakt, ale… Ale ta Maćka babcia żyła dawno temu…

– No to tym bardziej. - All the more so. Daj zresztą spokój z babcią. Anyway, give up on Grandma. Отдохни с бабушкой. Zauważyłaś, że znów wspomniałam o Maćku? Did you notice that I mentioned Maciek again? Вы заметили, что я снова упомянул Мацека? On w sumie jest częścią mojego życia, a jednak… wpuściłam do domu Kubę i pozwoliłam mu… na to, żeby… – Małgosia się zawahała. He's actually a part of my life, and yet… I let Kuba into my house and let him… let him… ”Małgosia hesitated. Nie wiedziała, jak to nazwać. – W każdym razie mama ględziła o tej kurtce, a z wersalki dobiegło stukanie. - Anyway, my mom was talking about this jacket, and there was a knocking sound from the couch. Mama myślała, że sąsiedzi, więc odwróciłam jej uwagę, i głośno powiedziałam o tych sąsiadach, by Kuba usłyszał i przestał stukać. Mom thought the neighbors were so I distracted her and told her aloud about these neighbors so Kuba would hear and stop tapping. No i dodałam, by się rozebrała, że zaraz pogadamy. Wlazłam do pokoju i zamknęłam drzwi za sobą. Ten idiota nadal jednak stukał ze środka wersalki…

Kamila parsknęła śmiechem. Kamila laughed.

– Dobrze ci się śmiać – burknęła Małgosia. – Nie wiedziałam, co robić. - I did not know what to do. On się dobijał, bo chciał wyjść. Tam w środku, to wiesz… ciemno, duszno… In there, you know ... dark, stuffy ...

– No i co?

– No i wyszedł. I T-shirt włożył, właśnie wciągał sweter, gdy mama weszła do pokoju.

– Była awantura?

– Jak zobaczyła Kubę, to o dziwo nie…

– A powiedziałaś, że było gorzej.

– Bo chyba wolałabym awanturę. A ona tylko popatrzyła na mnie wymownie i wyszła. Ją chyba wmurowało, bo widziałam po minie, że od razu domyśliła się wszystkiego. Должно быть, она была ошеломлена, потому что по выражению ее лица я мог сказать, что она сразу обо всем догадалась. Zresztą… wtedy zauważyłam, że ja mam koszulę krzywo zapiętą. Так или иначе... потом я заметил, что моя рубашка криво застегнута. Maciek też musiał to zauważyć. Wtedy zrozumiałam, dlaczego on tak szybko wyszedł.

– A czego się spodziewałaś, jak go wpuszczałaś?

– A co miałam zrobić?

– Nie wiem… może powiedzieć, że masz ospę? "I don't know ... say you have smallpox?

– Ty jakaś szurnięta jesteś? - Are you crazy? "Вы с ума сошли?" – Małgosia spojrzała na Kamilę jak osłupiała. – Ospę? Ospę to już miałam. I Maciek, zdaje się, też miał. And Maciek, it seems, also had. Poza tym bez sensu z takim kłamstwem.

– A twoje było lepsze? „Jestem chora”? A tak naprawdę zamknęłam kochanka w pudle wersalki? – ironizowała Kamila.

– Ale to nie kochanek… - But it's not a lover ...

– Jak to nie? - It's not?

– spytała Kamila. Kamila asked. – Jak to nie? - It's not?

– No przecież my tylko… my… – jąkała się Małgosia.

– Bo Maciek wam przerwał. Jestem pewna, że gdyby nie wpadł, to poszlibyście na całość. Я уверен, что если бы он не упал, ты бы выложился изо всех сил.

Małgosia milczała. Przez chwilę siorbała resztki coli z dna kubka, a potem wstała od stołu.

– Gdzie idziesz?

– Po dolewkę. - Для пополнения. Chcesz coś? – spytała Małgosia, ale Kamila pokręciła głową, więc ustawiła się w kolejce.

Myślała o tym, co mówiła przyjaciółka. O tym, że pewnie doszłoby do czegoś więcej. A Maciek… Kilka razy próbował, ale zawsze wtedy łapała go za rękę i odciągała od siebie. And Maciek ... He tried several times, but then she always grabbed his hand and pulled him away. Czemu nie odciągnęła Kuby? Gdy go nie widziała, to przyrzekała sobie, że to ostatnie spotkanie. Dopóki nie przychodziło wspomnienie pocałunków. Wspomnienie, które starała się odpędzać jak natrętną muchę. A memory that she tried to chase away like an intrusive fly.

– Czy ty chcesz rady? – spytała Kamila, gdy po kilu minutach Małgosia zjawiła się przy stoliku z nowym kubkiem coli.

– Tak. - Yes. Nie wiem, co robić. I do not know what to do.

– Najpierw odpowiedz sobie na pytanie: „Czego chcę?”, a potem, czy to jest możliwe – zasugerowała Kamila, myśląc przy tym drugim pytaniu o sobie, Olku i Wojtku. - First, answer the question: "What do I want?", And then, is it possible - Kamila suggested, thinking about herself, Olek and Wojtek.

– A jeśli chcę rzeczy niemożliwej? – odparła Małgosia, myśląc o sobie, Maćku i Kubie, a także o tym, że dotarła do niej idiotyczna prawda o niej samej. Chce zachować Maćka i zatrzymać Kubę. Straszne! Horrible!

Tego popołudnia kilka razy wracały do tej rozmowy, zwłaszcza że Kamila zaproponowała kino, a potem nocleg u siebie. This afternoon they returned to this conversation several times, especially since Kamila suggested a cinema and then a night at her place. Małgosi nawet to pasowało. Małgosia even fit it. Nie chciała wracać do domu i rozmawiać z rodzicami na temat Maćka, koszulki na podłodze, Kuby w pudle wersalki i jego kurtki. Nie chciała mierzyć się z tym wszystkim po raz kolejny tego samego dnia. She didn't want to face it all again on the same day. Она не хотела столкнуться со всем этим снова в тот же день. Zostawiła to na później. She saved it for later. Jednak z rozmowy z Kamilą nie wyciągnęła żadnych nowych wniosków. However, she did not draw any new conclusions from the conversation with Kamila. To, czego chciała, wydawało się niemożliwe, a świadomość, że tego właśnie chce, przerażała ją. What she wanted seemed impossible, and knowing that was what she wanted terrified her. То, чего она хотела, казалось невозможным, и знание того, что она этого хотела, приводило ее в ужас.

* * *

W poniedziałek przeżyła szok. She was shocked on Monday. Pierwszą lekcją był angielski. The first lesson was English. W lektorium zawsze siedzieli z Maćkiem obok siebie. Tym razem Maciek zajął miejsce po przeciwnej stronie i to na dodatek po skosie. This time Maciek took a place on the opposite side and also diagonally. Tak jakby nie chciał nawet na nią patrzeć. As if he didn't even want to look at her. Bolało. It hurt. Na przerwie wyraźnie jej unikał. He was clearly avoiding her during the break. Nie podszedł ani razu. He did not come even once. Z kolei ilekroć ona próbowała go zaczepić, odwracał się i przyspieszał kroku, by zniknąć gdzieś w tłumie spacerujących po korytarzach uczniów. In turn, whenever she tried to accost him, he would turn and quicken his pace to disappear somewhere in the crowd of students walking in the corridors. В свою очередь, всякий раз, когда она пыталась заговорить с ним, он оборачивался и ускорял шаг, чтобы исчезнуть где-то в толпе студентов, гуляющих по коридорам. Wreszcie na dużej pauzie zderzyli się w drzwiach.

– Maciek… – zaczęła Małgosia, próbując znaleźć słowa.

– Co? – spytał i spojrzał jej głęboko w oczy. He asked and looked deep into her eyes. W tym spojrzeniu nie dostrzegła jednak gniewu, którego tak się obawiała. Tylko smutek i rozczarowanie. Only sadness and disappointment.

– Czemu się odsiadłeś na angielskim?

– Po co pytasz, skoro wiesz? - Why do you ask if you know? — Зачем ты спрашиваешь, когда знаешь?

– Chciałabym wyjaśnić… - I would like to explain ...

– A potrafisz wyjaśnić i nie kłamać? - Can you explain and not lie? Potrafisz wytłumaczyć tak, by nie bolało? Can you explain so that it doesn't hurt?

– Maciek ja… - Maciek I ...

– Nie kłam. Małgo, tylko, proszę cię, nie kłam. Little, just, please don't lie. Najlepiej nie rozmawiajmy. It's best not to talk. Нам лучше не разговаривать. Dajmy sobie po prostu spokój. Let's just give it up.

To powiedziawszy, wyminął ją, a potem do końca zajęć nie spojrzał ani razu w jej kierunku. Ze szkoły wracali osobno. They returned from school separately. Maciek nie tylko nie czekał w szatni, lecz także poszedł w kierunku przeciwnym niż zazwyczaj. Maciek not only did not wait in the cloakroom, but also went in the opposite direction than usual. Nie było sensu udawać, że jest jej po drodze. There was no point in pretending that she was on her way. Ruszyła w stronę domu. She headed home. Całą drogę myślała o tym, co powinna zrobić. Zwłaszcza że próbna matura miała odbyć się w przyszłym tygodniu. Especially since the trial exam was to take place next week. Była na wysokości Zwycięzców i Aldony, gdy zadzwoniła jej komórka. She was at the height of the Winners and Aldona when her cell phone rang. Kuba. Cuba. Przez chwilę zastanawiała się, czy odebrać, ale nie chciała z nim rozmawiać. She considered answering for a moment, but refused to speak to him. Nie teraz. Poczekała, aż telefon przestał dzwonić. She waited until the phone had stopped ringing. Po chwili na jej komórkę przyszedł esemes: Nie można całe życie uciekać. After a while, an SMS came to her mobile: You can't run away all your life. Musisz wybrać. You have to choose. To już wiedziała. She already knew that. Ale co ma zdecydować? But what is to decide? Czy nie będzie przypadkiem tak, że zostanie sama na lodzie? Will it not be by chance that she will be left alone on the ice? Miłość to podobno przynależność do kogoś, rezygnacja z siebie i cierpienie. Love is supposed to be belonging to someone, giving up yourself and suffering. О любви говорят, что это принадлежность кому-то, отказ от себя и страдание. Pragną jej ci, którzy nie mają odwagi zmierzyć się z samotnością. It is wanted by those who do not dare to face loneliness. Его желают те, у кого не хватает мужества столкнуться с одиночеством. Gdzieś to wyczytała. She read it somewhere. Ale gdzie? But where? Pewnie w jakiejś książce, którą czytali razem z Maćkiem. W jakiej? In what? Chętnie by go zapytała. She would love to ask him. Ale czy odpowie? But will he answer?