×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Podsiadło i Kotarski Podcast, Szokująca historia naszego poznania się 1

Szokująca historia naszego poznania się 1

Zmęczeni dzisiaj, co?

Na maksa.

Nie wiedziałem, że...

Kiedyś będziemy tak późno nagrywać, kochany.

No, mili państwo, nawet dzisiaj nie włączałem świateł, żeby nas nie rozbudzić.

Bo jakbym ja tutaj taką, wiesz, wrzucił lampę, to byśmy byli...

A tutaj tak spokojnie na dobranoc nagrywamy.

Ja jestem nocny wariat, wiesz?

Człowieku?

Na kogo?

Na kogoś, kto nocami pracuje, a dzień nie.

No, ale właśnie problem moim zdaniem polega na tym, że...

Pracowałeś w dzień, w sensie masz dwa dni prób na maksa jakiś.

Masakra. Początek trasy zawsze obciążająca.

Przepraszam, że jestem zmęczony na finały odcinka.

No, ale to najważniejsze, że on jest przede wszystkim, nie?

Lepiej, żeby był, niż żeby był dobry, powiedz.

Jeszcze raz. Na tym się zgodzimy.

Jesteśmy w starym składzie, nie ma z nami gościni, ani gości.

Jest roślinka. Roślinka, lampka i świeczka.

To są trzy kobiety, bo to jest rodaj żeński.

I jest też drukarka, dlatego że teraz, przez to, że są feminatywy,

już nie możesz powiedzieć o tym, że to jest drukarz.

Nie, już teraz mówimy drukarka, wiesz?

Tutaj mamy, tak. Doniczka też.

Ogromna zmiana w ostatnim czasie zaszła.

To już nie jest donic.

To już nie jest donic.

Ja zawsze, zawsze nożyłem donic, a...

A jednak, prawda?

A jednak doniczka.

No świeczki to nie muszę przedstawiać, bo to jesteśmy bardziej...

To stara dzieje.

To jest jak pielęgniarka, jesteśmy już oswojeni.

Tak, ja pamiętam, że tą pierwszą świeczkę w moim życiu

to była urodzinowa świeczka.

O!

Tak, na torcie.

I od razu, co ciekawe, nie była sama, bo 16.

Więc to były moje pierwsze urodziny.

Twoje pierwsze urodziny, 16 lat?

W całej rodzinie, tak?

Tak.

Wow.

Od pokoju się nie obchodziło, ale na moje 16 urodziny.

A to się zmieniło właśnie, to mnie bardzo interesuje.

Co to, że właśnie nie wiem.

Nawet nie zapytałem, po prostu nagle był tort.

Ja też nie znałem tej tradycji, więc najpierw się wystraszyłem

i się rozpłakałem, ale...

Przepraszam, że się zaśmiałem, jako terapeuta nie powinienem.

Nie, spokojnie.

Ale znamy się też...

Ja też, też jest pan pierwszym terapeutą, któremu opowiadam tę historię.

Jasne.

I uczciwie powiem, że ta reakcja zazwyczaj jest podobna,

że gdzieś tam to wywołuje nerwowy śmiech.

Nie powinno to być.

No, nie powinno, dlatego to już tam któraś terapia.

Przepraszam.

A jak się pan z tym czuł?

Wtedy czy teraz, kiedy pan się śmiał?

Teraz już jestem przyzwyczajony.

A wtedy byłem w mocnym szoku.

Byłem na pewno wystraszony.

Wystraszony, bo też pierwszy raz widziałem ogień.

To nawet było fajnie.

Tam przyszli jakby tacy znajomi moich rodziców.

Zjedli tort? Czy musieliście go oddać potem?

Ja zjadłem cały tort.

A jak się pan czuł z tym zjedzeniem tortu?

Wtedy chyba był niezadowolony.

To był duży dzień, dużo emocji.

Przepraszam, że tak spojrzałem na zegarek, ale powoli już.

Rozumiem. No dobrze.

Tak jak mówię, następnym razem chciałbym bardziej trochę podrążyć ten temat,

jak się pan wtedy czuł.

Ale tak jak już mówię, to na spokojnie następnym razem.

Dobrze.

Też nie chcę, zawsze się stresuję takimi...

Można kartą.

Można.

Zapraszam następną osobę.

Kabum! Proszę bardzo, szanowni państwo.

Ostatni odcinek trzeciej serii.

Ja nawet nie...

Chciałem ogłosić, że dzisiejszy odcinek, jako że jest odcinkiem finałowym,

jest odcinkiem specjalnym.

I my tutaj z redaktorem przygotowaliśmy właśnie taką nieprzygotowaną formułę.

Właśnie chciałem powiedzieć, że jesteśmy w ogóle nieprzygotowani,

chociaż ja wydrukowałem parę pytań.

Bo wiesz, jaki jest problem.

Zdrukaliśmy.

Okropny problem.

Obiecaliśmy w jednym z pierwszych odcinków...

Q&A.

Tak.

Q&A obiecaliśmy, że zrobimy i że będą pytania,

tak jak mamy to w sumie w zwyczaju, co serię.

I zapomnieliśmy zrobić tego odcinka.

I więc ja pomyślałem, że może jako fragmencik gdzieś tam parę ciekawych pytań,

bo są naprawdę niektóre ciekawe i mam tutaj takie różne działy.

I jest jeszcze coś takiego jak Good One.

I tych Good One są trzy.

Dobrze, ja chętnie...

Oczywiście, na pewno to zrobimy.

Chciałem po prostu dokończyć, że ostrzec chciałem,

że dla kogoś, kto nie jest fanem naszego poczucia humoru,

ten odcinek raczej nie będzie zadany.

Bo to był taki...

Że nas ogląda mało taki.

Słuchaj, to już jest jak selekcja naturalna.

Dobrze.

Wytrzymałeś odcinek o kolorach, świadomie się będę...

To już jesteś naprawdę daleko.

Tylko chciałem zaznaczyć, dzisiaj o tym myślałem cały dzień,

więc muszę to uzewnętrznie, najwyżej to wytniemy.

Ale chodzi mi tylko o to, że jeżeli was nie bawimy,

to ten odcinek wam się nie spodoba.

Jak każdy.

Z nami to jest sytuacja...

A, masz rację.

Tak jest w każdym odcinku.

To wklejcz to do każdego odcinka poprzedniego.

Jasne, spokojnie i...

Do zobaczenia w czwartym sezonie, kochani.

To był wspaniały sezon, chyba mój ulubiony.

Ooo.

No to co?

Właśnie.

A ty jakie masz uczucia?

O, to jest...

Słuchaj, bo to jest w ogóle pytanie kogoś.

I to jest bardzo przyjemne pytanie.

Uwaga, proszę bardzo.

Question...

Zrobimy takie pytanie.

Co? Komu?

Z serem?

Co to jest?

Nie, pod castem ktoś napisał.

Te słowa są bardzo podobne.

Ewa napisała.

Witam panów redaktorów. Ewo!

Witamy serdecznie.

Trochę już czasu minęło jak panowie redaktorowie czują się...

Trochę już czasu minęło.

To jest już fragment pytania.

Trochę już czasu minęło.

Jak panowie redaktorowie, rzy,

redaktorzy, bo są dwie wersje napisane,

czują się z pod castem.

Co zmienił w panach życiach?

Co na lepsze, co na gorsze?

Co wam ten pod cast daje?

Mówię za siebie, ale myślę, że jednak

i za większość oglądaczy i słuchaczy.

Bardzo dziękuję panom redaktorom za masę dobrych emocji,

które mi ten pod cast przynosi.

Serduszko.

Bardzo dziękujemy za

miłą opinię.

Podziękowałeś za co? Za miłą opinię?

A!

Jak koncert życzeń.

Dziękujemy za list

do redakcji.

Dziękujemy bardzo za piękne wyznanie. Odpowiadając na pytanie...

Co ci to daje?

Daje mi to...

No to co witamina C, no.

Mniej więcej.

Leczy ze szkorbutu.

Żółte siki.

Nie. Co mi to daje? Okazję i

kontekst do wspaniałych spotkań

z moim przyjacielem.

Chwilę zapomnienia.

Przestrzeń do kontaktu

z naszymi odbiorcami, takimi,

z którymi cieszę się na kontakt.

Fajnie.

Jezu, ale to zabrzmiało do tej pory jakby...

Jakby na serio mówił?

A teraz chciałem powiedzieć, że chyba

mówiłeś na serio.

Ja mówiłem na serio.

A tobie daje to samo?

Kurcze, dobre pytanie to jest, co mi tak naprawdę

ten podcast daje. On mi chyba

daje możliwość

porozmawiania z tobą

w innych warunkach, przez co...

Ten kontekst. Chyba tak.

To jest chyba to, co ty powiedziałeś. Tylko ja tego nie słuchałem.

Ale...

Ty to lepiej powiedziałeś, tak że ja to lepiej rozumiem

teraz, co ja powiedziałem.

Ale wiesz, o co mi chodzi, nie?

Nie do końca.

Musiałem już.

O, cudowny. Niesamowity człowiek.

Ale powiem ci, przecież pamiętasz, jak

kiedyś nagrywaliśmy, chyba w tej serii,

mieliśmy taki odcinek, takim zmęczeniu nagrywany.

Ja te odcinki chyba lubię.

Był odcinek, co banany przyniosłem

chyba po próbach u Krzyśka.

A, u Krzyśka. Przyniosłeś z jego garderoby.

I on strasznie miał potem pretensje o te banany.

Miał po pierwsze mega pretensje, a po drugie

one się teleportowały. Ty widziałeś to potem na nagraniu?

Tak! Masakra!

Teraz sobie przypomniałem.

O czym to był odcinek? A, świąteczny!

To był świąteczny odcinek, bo

były one w kielichu, a ja ci dałem ten prezent

na prezent. O, fantast!

Tak. Więc ten podcast

daje mi też bardzo dużo.

Dobrze, no to Ewa, no wysyłamy ci

bombonierkę.

No.

Dobrze, dobrze.

A słuchaj, o te kruki też było ciekawe pytanie.

Kurczę, jakoś one są

naprawdę... I to jest w ogóle z działu Good One.

Tak mi się wydaje. A może nie. Zaraz ci powiem.

Tak, proszę

bardzo. Uwaga.

I to pytanie Magdalena zadała.

Uwaga. Magdalena S.

Ile jest kruków w studio?

Kto je karwi?

I czy są szczepione?

Z tego co wiem, nie wszystkie są szczepione.

Myślę, że te one raczej stoją

osobno. Te dwa są szczepione

i to nie dupami, jak myślicie,

bo są szczepione...

są szczepione...

chyba...

chyba bardziej tak biodrem.

Ty masz pod światło,

ty to gorzej widzisz.

Ile ich tu jest? Bo ja sobie nie widzę w tej ciemności.

Jest ich dokładnie

18.

18? 18, a licząc te dwa razem

to są 17 szczepione.

To są... to jest razem

17.

W tym jedne są podwójne, bo są szczepione.

Ale tak jak mówię,

nie tym sobie liczę.

Nie. To jest inne pytanie.

Tutaj, a propos tego.

Jednak.

Tak, bo tu jest pytanie, ile jest kruków w studio

i to powiedzieliśmy.

Kto je karmi? Czyli który z was

je karmi? Kto je karmi?

Rozumiesz to pytanie?

Kto je karmi? W sensie

kto z was je karmi?

Ale karmi się pije.

Karmi się pije.

Ja zrozumiałem, że to jest

pytanie o kruka. Bo jest zły czasownik.

Bo Magdalena powie, kto pije

karmi? I my nie pijemy karmi.

My nie pijemy karmi.

Czyli, czekaj.

Kruków jest 18, 18, zależy jak liczy.

A kto z nas je karmi?

Żaden z nas, bo jeżeli

w ogóle ktoś spożywa,

to pije. I żaden z nas.

Żaden z nas. I czy są szczepione?

Tak.

No jakby dwa.

Ale nie tym, co myślicie.

Bardzo fajnie idą te pytania.

No, fajnie, że wiesz,

że można w końcu coś konkretnie odpowiedzieć,

a nie takie jakieś bzdury.

Tak. A teraz jest fajne,

to też Magdalena, ta sama Magdalena,

którą serdecznie pozdrawiamy.

Tak, tak, tak, tak, tak.

Bo to w ogóle dwie osoby pisały te wasze pytania.

No, także pozdrawiamy

80% widzów.

I teraz tak.

No mam nadzieję, że Magdaleny już nie straciły,

bo powiem Ci, to już może być

może być już za mało osób.

No ale tak jak mówię, no odpadają

jak naturalnie, no bo to selekcja.

Mówię, po odcinku kolorować to...

My robimy niszowy content.

Jak na podcast

o wiadomości.

Magdalena S. pyta.

Do panów redaktorów pytanie mam.

Nawiązanie do mojego opowiadania.

Co byś robił, gdybyś

na jeden tydzień stał się... I teraz zobacz,

tutaj masz instrukcję. Dawid strzałka

Radkiem, Radek strzałka

Dawidem. Co byś zrobił,

gdybyś był...

No powiedz. Powiedz, co chcesz

powiedzieć. O kur...

A!

Powiem Nataszy.

Ona to będzie oglądała.

Ale to...

W sumie chyba też

miłe. No przepraszam, no.

No ja rozumiem, rozumiem, rozumiem.

Rozpoczynałem się.

Ale ciekawe jest to, że każdy by zrobił

to, co by po prostu

najwięcej przyniosło psoty później.

Bo wiesz, co ja bym zrobił?

Ja bym wychodził na miasto

i teraz Ci to zagrałbym.

Jestem Dawid Polcjan, o kur...

Dlaczego muszę stać

w kolejce do pier...

apteki?

Moje gardło anielskie

będzie boli. Ja chcę

kur... gripex.

Co jest? Niech się to rozpieszchnie.

To ma być jak morze

Mojżesza. I tak bym się zachowywał przez

cały tydzień. Przez cały tydzień.

W różnych okolicznościach. To myślę, że 1-1.

1-1, absolutnie.

Pierwsze i jedno, o czym pomyślałem,

słysząc to pytanie,

było oczywiście to, że jako,

że mógłbym wcielić się w Twoje

życie na aż tydzień,

zrobiłbym coś, do czego na co dzień

dostępu nie mam. Coś, na co zawsze miałem ochotę

i coś, czego mi zawsze brakowało.

Czyli

wziąłbym Twojego syna po prostu na Eurotrip.

Jakieś parki rozrywki, mnóstwo prezentów.

A w ostatni dzień

wszystko bym mu zabrał.

Mówiłem mu, że

wrócił!

Po raz pierwszy w życiu

aż tak się spłakałem.

Ale zobacz,

jak to o nas świadczy.

My byśmy sobie wzajemnie zdruzgotali życiem.

Ale dla fanu.

Pamiętam, kiedyś to powiedziałeś,

że albo ja ci powiedziałem,

żebym ci zrobił jakąś straszną rzecz,

albo że ty ją przewidujesz, że ci ją kiedyś zrobię.

A potem byś powiedział,

i wtedy powiedziałeś tak, że

kurczę, byłbym na ciebie bardzo wkurzony,

ale potem bym powiedział, że to było dobre.

I to jest ten rodzaj emocji, wydaje mi się.

Tak, tak.

Jest ta rzecz, że Borec by tak nie pamiętał

za 10 lat,

a dla nas to by była mega beka.

To prawda, to jest fajne.

Czyli psoty na mieście,

ryzyko uszkodzenia,

narażenia wizerunku.

O, na pewno.

To nie jest ryzyko, to by było na maksa.

Ale z drugiej strony też fajny w takich sytuacjach.

Bo ja bym też potem powiedział,

że ja wtedy żartowałem, no nie rozchodźcie się w kolejce.

Co wy? Uzdrowie was!

Jakieś takie fajne rzeczy.

A z mojej strony,

ryzyko, że rodzinne relacje ucierpią.

Na pewno.

Na pewno przez pierwsze 6 dni to Borec by powiedział

wow, to ty jesteś ty?

A potem by powiedział

jednak to jesteś ty.

Zmyliłeś mnie!

Przez cały tydzień mnie zmyliłeś.

Musisz wiedzieć, że ty mnie też potrafisz

zaskoczyć.

Zwłaszcza, że kiedy zacząłem opowiadać, to chciałem zrobić taką słodką opowieść,

że ty będziesz takim psotnikiem,

a ja będę taki szlachetny, ładny, opowiem coś.

Ale na koniec

myślałem, a nie,

można zrobić dobry żart.

To było absolutnie warto to zrobić.

A tak serio?

A, okej.

Ja mówiłem serio.

Okej.

Ja nie mam nic innego, nie wymusiłem nic.

Właśnie to mi się chyba podoba

najbardziej, kiedy staram się

myśleć tak metafizycznie, że

chyba bym

robił dokładnie to samo.

Okej. No, Natasza, bawcie się.

Bym się dziwnie czuł.

Bym się dziwnie czuł w pracy.

W pracy byś się dziwnie czuł.

Ale byś pracował w mojej pracy

przez ten tydzień? Byś odpowiadał na maile?

To szkoda trochę czasu.

Bałbym się, że mogę coś popsuć, bo ja nie...

Nie!

Ale miałbym twoją umiejętność.

Czy ja bym był sobą w twoim ciele?

To jest niesamowite, że

ty zapytałeś,

o tym jakby to była

jakaś supermoc, nie?

Jakaś niesamowita.

Miałbym twoje umiejętności?

A to jest, czekaj, merytoryczne odpowiedzenie na maila, nie?

Jakby potrafiłbym to?

Potrafiłbym obsługiwać Excela?

Miałbym wszystkie twoje umiejętności?

Tak, szybko rosnące paznokcie.

Czekaj, rodzinku.

Chcesz powiedzieć, że miałbym

dostęp do wszystkich twoich umiejętności?

Fajny temat. No, cieszę się, że odpowiedzieliśmy,

bo doprowadziło nas to do wielu fajnych

chwil. O, piękne, niesamowite.

A chcesz pojechać w fajny rejon?

Przepraszam, zrobiliśmy taki

questions and answers jednak odcinek.

Nic nie szkodzi.

A nie wiedziałem, czy on taki będzie.

Zobaczymy.

Dopiero 7 godzina.

To prawda, masz rację. Ale mi jest przyjemnie dzisiaj,

że siedzi. A ja się tak teraz, kawka dochodzi, więc jestem już

taki już szybszy. Kurczę, ale to prawda.

Przyjacielu, rozluźnijmy się i jedziemy dalej.

Fajny rejon chcę pojechać.

Teraz pamiętasz? Japonia?

O, lepszy. Islandia. O, jeszcze lepszy.

To jest pytanie, które

zadało 7 albo 8 osób.

I zdałem sobie sprawę z tego,

że my nigdy o tym nie powiedzieliśmy.

Jak? To niemożliwe. Już wszystko powiedzieliśmy.

Nie. Chociaż...

O ruskach? Muszę powiedzieć.

O ruskich? Znaczy?

Kiedy mówiliśmy o ruskich?

W opowiadaniach. A, no tak,

tak było. A to ty pisałeś je czy ja?

To było w tym tygodniu, kiedy ty byłeś

z nami z sobą. A, okej. Okej.

Ale ja miałem... Ale jakbyś ty napisał

to... to też by

mi się podobało bardzo. Wiesz co?

Myślę, że podobałoby ci się nawet bardziej.

Możliwe. Bo ty jesteś krytyczny

co do

swojej twórczości. A ja jestem w nią

zachwycony. Okej.

Miło powiedziałeś. No.

Nie popsuję tego jakimś żenującym żartem.

Okej. Pff. Aaaa!

Ty chciałem cierność! Niemożliwe!

Nie patrzyłem nawet na ciebie. Jest to

nakamerowane. Wow.

Wow. Jeszcze raz.

Ale to jest już przesada.

Najgorszy bromance w internecie. No, co zrobić.

A propos.

Wynotowałem

sobie tylko sześć osób, które o to zapytało.

Karolina, Justyna, Kasia, Weronika,

Alicja. Proszę bardzo. Pytanie

do redaktorów obu. Jako, że przyjaźń

właśnie

jest poza miłością

jedną z największych pragnień, to

zapytam właśnie o to, jak się znaleźliście?

Czy poczuliście

od razu tę energię jasno

sygnalizującą, że będziecie blisko?

No, perfekcyjne pytanie

do tego, co ja uśmiecham miejsce. Jakie emocje były na

początku? Bo przyja to fascynująca

sprawa. No i mamy takie pytanie. Jak się rozpoczęło?

Jak się poznaliście? W jakich ogólnych licznościach

redaktorę? Nigdy nie gadaliśmy o tym. Serio.

Tak. A jest jeszcze ciekawe pytanie dodatkowe.

Alicja zadaje

o wow. Kiedy pomyśleliście, kiedy

pomyśleliście? Odwrotnie odpowiedziałem.

Sorry. Bo już wszyscy są podekscytowani. Wiem, wiem.

Kiedy pomyśleliście o wow?

To już nie jest mój kolega.

To mój przyjaciel.

Ja wiem, kiedy to było.

W moim przypadku. Co będzie straszną

rozpaczą.

Jeśli to będzie w odeszłym. Ja trochę

teraz tak jakby

No proszę. Ja lubię takie

powiedzenie ad hoc.

To powiem szczerze, że tak ad hoc

nie

nie mam takiego momentu jednego,

w którym wiem

Może

jest taki moment.

I może to będzie ten sam, który Ty opowiesz.

Ale w tym momencie, kiedy

miałbym teraz odpowiedzieć, to nie mam takiego

miejsca, w którym od tego momentu

już wiedziałem. Bo

u mnie to bardzo płynnie się wydarzyło.

Wydaje mi się, że

ja trochę nie pamiętam

nie pamiętam w ogóle naszego początku.

Takiego, jak to wyglądało, kiedy

nie mieliśmy takiej relacji, że gadamy

ze sobą codziennie przez tyle godzin.

Trochę nie pamiętam, jak

wyglądał nasz doraźny, sporadyczny

kontakt i co było impulsem,

żeby go prowokować.

Kompletnie nie pamiętam tej rzeczywistości,

w której nie

nie istniejesz w moim

życiu jako

mój towarzysz niedoli.

Telegramowy, telefoniczny.

Wszystko dobrze? Tak. No a jak tam

to się udało? Co tam jest zaplanowane? Tak.

Widzimy się jutro?

Jasne.

Jak widzicie, Dawid nie używa

długich zdań. Ale nie, to jest akurat

nieprawda. Nie, to równie.

Ty jesteś bardzo wylewny.

Staram się. Natomiast...

Ja ci opowiem wszystko.

Słuchaj razem z państwem.

Zamieniamy się w słuch.

Od czego chcesz zacząć? Od historii Poznania

to też ją pamiętasz pewnie, mam nadzieję.

No, to było w Warszawie.

No, to mamy załatwiony ten temat.

Natomiast druga sprawa jest taka, że...

Wspólni znajomi, tak? Tak.

Ciekawy bardzo kontekst, taki na razie

na początku żartobliwy, że...

My znamy Dawida,

a no to wy zapoznacie,

że... Tak.

No właśnie...

Tak go zostawię, to co?

Ha, ha, ha!

Coś się ty powiedziałeś.

Czy powiedzieć większymi szczegółami?

Żart był taki, że ja w tamtym czasie

znałem bardzo

znaną osobę, której

nie znali moi przyjaciele.

A ja miałem kontakt też z nimi.

Ale oni nie znali tego mojego,

z mojej strony, przyjaciela.

I w formie oczywiście żartu

miał nastąpić taki handel wymienny

przyjaciółmi. Czyli

poznajemy się wszyscy w szerokiej

gronie, bo nasi wspólni przyjaciele

chcą poznać

twojego przyjaciela.

Tak, a oni

ciebie, Dawida.

A...

A oni ciebie, Dawida

A oni ciebie, Dawida.

Oni mnie znają.

Oni cię znają.

Ty chcesz mnie poznać?

Oni cię znają.

Na moment opowiadania tej historii, oni cię znają bardzo dobrze.

Ja cię nie znam w ogóle.

Ja wiem, że istnieje Dawid Podsiadło.

Poczekaj.

To kto chciał mnie poznać?

Ja.

Ja chciałem cię poznać.

Oni chcieli poznać

tego innego mojego przyjaciela.

To jest ciekawe, że mówimy o tym publicznie,

ale to w sumie nie jest nic złego,

bo to było raczej...

To nie było nigdy w atmosferze gorszącej.

Nie, to było w takiej śmieszkowej.

W sensie...

No rzadko w życiu jest taka sytuacja,

że faktycznie jesteś w jakiejś takiej

konfiguracji, że ktoś

kogoś znasz.

Taki łańcuch po prostu znajomościowy,

gdzie każdy chciałby się tam poznać.

I faktycznie...

Ale jest...

Może jest to...

Nie, myślę, że to jest bardzo fajna sytuacja.

Fajna sytuacja.

To jest świetna sytuacja.

I mamy do czynienia z czymś takim, że...

A, i właśnie ważnym elementem tej historii

jest to, że to jest żart, który się ciągnie

bardzo długo, bo nikt nie robi

nic w tym kierunku, żeby

doszło do tego zapoznania, bo to jest w sensie

niezmuszone.

I wy też o tym wiedzieliście, więc to też było tak...

No i my się umówiliśmy

z tymi naszymi przyjaciółmi

w restauracji sushi

jeszcze w Warszawie, na Żoliborzu

w restauracji sushi

i my siedzimy z tymi przyjaciółmi

i wchodzisz ty.

I ja ten moment bardzo dobrze pamiętam, bo ja siedziałem

tak, że ty się wyśpiewałeś...

Ja wiedziałem o tym, że ty jesteś na tym spotkaniu.

A, ja nie wiedziałem, że ty będziesz.

Ale ty nie wiedziałeś, że ja przyjdę.

Nie wiedziałeś, że ten dzień, kiedy dokona się wymiana...

To jest ta niedziela.

I ja siedziałem w taki sposób, że tu siedziałem ja,

a tu były drzwi wejściowe

i ja cię pierwszy zauważyłem,

bo ja spojrzałem w prawo i patrzę, że ty idziesz.

I ja to widziałem niemal filmowo.

Dlatego, że za tobą, my siedzieliśmy

już w głębi sali, gdzie było ciemno,

a za tobą było dużo

światła słonecznego tego dnia.

I ty dostajesz taką kontrę, że szedłeś jak anioł

z samego pie...

Nieba, z drugiej strony.

Z niebios.

I ty przyszedłeś na to spotkanie

tak, jakbyśmy się znali od dawna,

ale przez tę formę, jako tego

korespondencyjnego tego żartu, tak się trochę zdarzyło.

Ja byłem też bardzo podekscytowany.

Pamiętam, że bardzo mi się chciało siku.

Bo zawsze, jak jestem podekscytowany,

to mi się chce.

Wow, fajne detale. Ja cię zapamiętałem jako anioł

o pęcherzu.

Ja przyszedłem do restauracji

i tam się poznaliśmy i faktycznie od razu było tak na zadnienie.

No, w końcu!

Ty siadłeś naprzeciwko mnie.

Na przeciwko ciebie?

Nie pamiętam.

Ubrany, żeby było mi chłodno.

Byłeś ubrany w taką jeansową kurtkę.

Było ciepło? Lato?

Taki właśnie przełom czegoś.

Czasem padało.

Tak. I to był ten moment

zapoznania nas się. I teraz właśnie

przychodzimy do tego elementu.

Kurczę, ale fajnie sobie tak gadamy dzisiaj.

No i znowu, jak ktoś będzie chciał słuchać, to będzie słuchał.

Jak nie będzie chciał słuchać, to nie chce słuchać.

Bo to jest bounce back.

No właśnie.

I dlaczego lubić ten podcast?

Jaki był potem kontakt?

On był taki, że my się jakoś nie wymieniliśmy numerami.

Chyba jakoś się połączyliśmy na jakiejś grupie wspólnej.

Coś nie pamiętam. Jakoś tak działało.

Że to było też jakieś takie, że

nikt z nas nie napisał do nas

do drugiego, następnego dnia

ej, wow, ta przyjaźń

będzie niesamowita.

To nie było tak.

Nie było tak?

Nie, nie. To było na takiej zasadzie, okej, fajny gość

i tyle. I potem była sytuacja taka,

że ty, Michał,

że ty mi chyba

na tym spotkaniu poleciłeś kaznodzieję.

I ty chyba jeszcze miałeś wtedy

konto na Facebooku.

Ja pomyślałem, jakieś też dwa tygodnie później,

że kupowałem jakieś książki i pomyślałem,

a, zobacz, czy ta księgarnia ma tego kaznodzieję.

I tego kaznodzieje wyobraź sobie nabyłem.

I wysłałem ci zdjęcie

tego kaznodziei, tego komiksu,

który, uwaga,

kurczę, mam nawet tutaj.

I wysłałem ci to zdjęcie

tego kaznodzieji, rozumiesz?

I ci powiedziałem, kurczę, świetne,

fajne, fajne coś.

A ty potem mi w drugą stronę

jechałeś na jakiś koncert, wysłałeś mi filmik,

że wziąłeś moją książkę.

A, tak, te mity?

Tak, tak.

Co, nieładnie powiedziałem?

Nie, nie, ładnie, tylko, że jestem zdziwiony, że

wiedziałeś, o czym ona jest, bo potem kiedyś się później

przewidzałeś lata później, że

ty nie czytałeś ich w całości.

A niektórych z nich to nawet tak

można powiedzieć.

Ale cieszę się, że myszka z Nadziei.

A potem się pytają, dlaczego ja piszę fabułę, nie?

No, mili państwo, żeby przeczytał.

Przeczytałem całą.

Całą fabułę twojej książki przeczytałem.

To prawda.

No i tak było, że to był

taki sporadyczny kontakt raz na jakiś czas,

a potem jakoś po prostu zaczęliśmy

mieć ten kontakt częstsze. A kiedy się

staliśmy przyjaciółmi,

moim zdaniem? Jeszcze tylko powiem.

W tej francuskiej restauracji na Saskiej Kempie.

To...

To było jakoś tak. Chyba tak.

To było taki czas.

Przełamanie granic jakichś.

Kiedy ja zabrałem

coś, czego w życiu

nie robię za często

i zostawiam to raczej innym do wzięcia.

Ale w tej sytuacji

wziąłem to sam.

Inicjatywa.

Zderzyłem się

z ciągiem słów wypowiadanych

przez ciebie.

Z tym pociąg z murem.

I powiedziałem, jakim gościem.

A, czy będziesz gościem

naszego podcastu?

A ty powiedzcie, z jakim gościem?

Z jakim gościem.

No żebyś przyszedł tam

razem.

Przestań.

W sensie, dlaczego...

Nie, myślałem, że jesteśmy w takim momencie,

że moglibyśmy po prostu

robić razem.

Ja bym nigdy nie pomyślał, że ty byś chciał to zrobić.

Dokładnie tak było.

Dialog jest jeden do jednego powiedziany.

No jak ty byś nie pomyślał?

No nie pomyślałbym, że masz jakieś same rzeczy.

No z kim masz robić, jak nie ze mną?

No właśnie.

Miło by było, gdybyś zapytał.

Bo ja chciałem z tobą mieć podcast.

Zresztą po to tu przyszedłem.

Zaproponować ci to.

Też koloryzujesz.

Tak, nie było.

I tutaj mam krótką prezentację zrobioną w Excelu.

Miałem przez tydzień swoją obietność.

Zobaczymy.

Mniej więcej tak wyglądała ta

geneza spotkania i moment,

w którym poczuliśmy się przyjaciółmi.

Myślę, że to był ten moment,

ale ja go chyba nazwałem bardzo...

Wtedy ja też bym powiedział,

że to już była przyjaźń.

Ale ja go w pewnym momencie tak trochę nazwałem,

ale możliwe, że to trochę pomyliłem

z innym eventem, kiedy sobie zdałem sprawę z tego,

że jesteś moim najlepszym przyjacielem.

Dlatego, że ja zamawiałem różne piwa

do domu i zamówiłem ci piwo,

które dosłownie się nazywa...

Czy my właśnie nie zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi,

tylko po angielsku się to nazywało? Pamiętasz?

O, wow. Pamiętasz takie coś?

Pamiętam dostawę piwa.

Tak, to jednym z tych piw było to.

I ty wtedy jakoś też to bardzo podchwytliłeś,

że coś w tym klimacie...

O, chyba nazwa tego piwa jest nieprzypadkowa.

Co, Radek?

Jesteś mega ogarnięty.

Świetnie.

No, fajnie powspominać,

mimo że nie wszyscy pamiętamy.

Ale...

W sensie...

Wiem, że nie miałbym do ciebie tak silnych uczuć,

takich pozytywnych na co dzień,

gdyby nie stała za tym jakaś piękna

historia powstania.

O, jest. Teraz już ją masz nagraną.

Teraz nawet będziemy mogli sobie ją włączyć

i przypomnieć kiedyś.

No co, no znamy się, no nie wiem.

Jak łyse konie.

Tak należy określać.

Tak, tak, tak.

Musimy kiedyś przejść jakiś mega test

przyjaźni na takiej zasadzie, żeby...

Tak, jakieś ćwiczenia.

Tak, na przykład żebyś mi powiedział...

Jest quiz dla przyjaciół?

Są jakieś generyczne pytania?

Zróbmy quiz dla przyjaciół.

Dobra, zróbmy quiz dla przyjaciół, dobra?

Uwaga, czy jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi też?

To jest quiz, tak. Uwaga, czy jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi?

Też sobie możecie teraz zrobić ten...

Tak.

Ten twist.

Quiz.

Tak jest. Uwaga.

Jaki jest mój wyjątkowy talent?

To jest autentyczne pytanie.

Dobra.

Twoim wyjątkowym talentem

jest

możliwość

używania Twojego własnego

aparatu

mowno-słuchowego

do tego,

żeby przekazywać za jego

pośrednictwem

głęboko przez Ciebie

przeżytą emocje

albo okoliczności,

które uznałeś za godne

zauważenia.

Okej?

A Twoją bym powiedział, że...

że jest taki...

taki król...

król-gospodarz.

Tak bym powiedział.

I wiesz, że masz w sobie taką...

taką energię hosta.

Że w przestrzeni, w której jesteś,

wydawałoby się

effortless,

czyli bez wysiłku

jesteś w stanie wlać w ludzi

taką atmosferę

porządku, spokoju i dobrego samopoczucia.

I chodzi mi o to, że

umiesz tak jakby zaprojektować takie

emocje, ale umiesz też

nawet w obcym właśnie środowisku,

wśród nie tylko znajomych

sobie osób,

stworzyć taką energię, że

ej, ten gościu tutaj, do niego pójdę,

jak będę tam się pytał,

co tu się dzieje,

gdzie można znaleźć jakąś naprawdę dobrą rozrywkę

na tej imprezie.

Do niego się udam.

Powiedziałbym, że to jest Twój niesamowity talent.

Dziękuję. Zaliczone.

1-1.

Ale było blisko.

Dlatego, wiesz, nie chciałem spieprzyć.

Ciężko jest z takimi testami,

bo się może okazać, że nie jesteśmy swoimi

najlepszymi przyjaciółmi. To prawda.

A ile trzeba mieć punktów? 4?

Jest 180 pytań.

Dobra, to może jeszcze... Nie, przepraszam,

obliłem się, 170. Okej. Ale to jest...

Chwila, moment, no.

Najwyżej przestaniemy

je zadawać. Spróbujesz jeszcze jakieś?

Kto jest moją ulubioną gwiazdą?

Słońce.

Nie znam Słońca.

Nie mieliśmy jeszcze okazji przyjemności się poznać.

To czekaj, czekaj, czekaj.

Druga ulubiona? Poczekaj.

Myślę teraz o

Światowym Podwórku, ale myślę też o

Podwórku Lokalnym.

Fred again.

Ale poza Tobą?

Przepraszam? Liczymy poza Tobą?

No bo...

Poza mną.

Obiektywnie ludzie, którzy zadają to pytanie,

mogliby Cię brać pod uwagę

w odpowiedziach tego,

więc ja też z redaktorskiego

obowiązku

muszę też to zaznaczyć, prawda?

Dobra.

Więc Ty byłbyś zdecydowanie numerem 1.

Ale na drugim miejscu byłby to chyba

Fred again.

Bo uwielbiam jego skromność, a niesamowity

też talent. Zresztą dzisiaj z Bollicksonkiem

sobie oglądaliśmy elegancko.

Jego koncert na dachu w Londynie. Piękny koncert.

O, biedny.

Tak, straszny. Ale oglądaliśmy, akurat tam są

dwa i my oglądaliśmy ten taki

nie... ten depresyjny, ten taki

hardkorowy.

Tak.

Natomiast

Twoją ulubioną gwiazdą jest jakiś

rodzaj taki... u Ciebie to jest taki

typu Jake Gyllenhaal właśnie.

No tak. To bardzo blisko bym powiedział.

Że to tam

bym celował.

Tylko, że to się pewnie zmienia też w czasie.

Tak, tak.

To jest...


Szokująca historia naszego poznania się 1 The shocking story of our getting to know each other 1 La impactante historia de cómo nos conocimos 1 Шокуюча історія про те, як ми познайомилися 1

Zmęczeni dzisiaj, co?

Na maksa.

Nie wiedziałem, że...

Kiedyś będziemy tak późno nagrywać, kochany.

No, mili państwo, nawet dzisiaj nie włączałem świateł, żeby nas nie rozbudzić.

Bo jakbym ja tutaj taką, wiesz, wrzucił lampę, to byśmy byli...

A tutaj tak spokojnie na dobranoc nagrywamy.

Ja jestem nocny wariat, wiesz?

Człowieku?

Na kogo?

Na kogoś, kto nocami pracuje, a dzień nie.

No, ale właśnie problem moim zdaniem polega na tym, że...

Pracowałeś w dzień, w sensie masz dwa dni prób na maksa jakiś.

Masakra. Początek trasy zawsze obciążająca.

Przepraszam, że jestem zmęczony na finały odcinka.

No, ale to najważniejsze, że on jest przede wszystkim, nie?

Lepiej, żeby był, niż żeby był dobry, powiedz.

Jeszcze raz. Na tym się zgodzimy.

Jesteśmy w starym składzie, nie ma z nami gościni, ani gości.

Jest roślinka. Roślinka, lampka i świeczka.

To są trzy kobiety, bo to jest rodaj żeński.

I jest też drukarka, dlatego że teraz, przez to, że są feminatywy,

już nie możesz powiedzieć o tym, że to jest drukarz.

Nie, już teraz mówimy drukarka, wiesz?

Tutaj mamy, tak. Doniczka też.

Ogromna zmiana w ostatnim czasie zaszła.

To już nie jest donic.

To już nie jest donic.

Ja zawsze, zawsze nożyłem donic, a...

A jednak, prawda?

A jednak doniczka.

No świeczki to nie muszę przedstawiać, bo to jesteśmy bardziej...

To stara dzieje.

To jest jak pielęgniarka, jesteśmy już oswojeni.

Tak, ja pamiętam, że tą pierwszą świeczkę w moim życiu

to była urodzinowa świeczka.

O!

Tak, na torcie.

I od razu, co ciekawe, nie była sama, bo 16.

Więc to były moje pierwsze urodziny.

Twoje pierwsze urodziny, 16 lat?

W całej rodzinie, tak?

Tak.

Wow.

Od pokoju się nie obchodziło, ale na moje 16 urodziny.

A to się zmieniło właśnie, to mnie bardzo interesuje.

Co to, że właśnie nie wiem.

Nawet nie zapytałem, po prostu nagle był tort.

Ja też nie znałem tej tradycji, więc najpierw się wystraszyłem

i się rozpłakałem, ale...

Przepraszam, że się zaśmiałem, jako terapeuta nie powinienem.

Nie, spokojnie.

Ale znamy się też...

Ja też, też jest pan pierwszym terapeutą, któremu opowiadam tę historię.

Jasne.

I uczciwie powiem, że ta reakcja zazwyczaj jest podobna,

że gdzieś tam to wywołuje nerwowy śmiech.

Nie powinno to być.

No, nie powinno, dlatego to już tam któraś terapia.

Przepraszam.

A jak się pan z tym czuł?

Wtedy czy teraz, kiedy pan się śmiał?

Teraz już jestem przyzwyczajony.

A wtedy byłem w mocnym szoku.

Byłem na pewno wystraszony.

Wystraszony, bo też pierwszy raz widziałem ogień.

To nawet było fajnie.

Tam przyszli jakby tacy znajomi moich rodziców.

Zjedli tort? Czy musieliście go oddać potem?

Ja zjadłem cały tort.

A jak się pan czuł z tym zjedzeniem tortu?

Wtedy chyba był niezadowolony.

To był duży dzień, dużo emocji.

Przepraszam, że tak spojrzałem na zegarek, ale powoli już.

Rozumiem. No dobrze.

Tak jak mówię, następnym razem chciałbym bardziej trochę podrążyć ten temat,

jak się pan wtedy czuł.

Ale tak jak już mówię, to na spokojnie następnym razem.

Dobrze.

Też nie chcę, zawsze się stresuję takimi...

Można kartą.

Można.

Zapraszam następną osobę.

Kabum! Proszę bardzo, szanowni państwo.

Ostatni odcinek trzeciej serii.

Ja nawet nie...

Chciałem ogłosić, że dzisiejszy odcinek, jako że jest odcinkiem finałowym,

jest odcinkiem specjalnym.

I my tutaj z redaktorem przygotowaliśmy właśnie taką nieprzygotowaną formułę.

Właśnie chciałem powiedzieć, że jesteśmy w ogóle nieprzygotowani,

chociaż ja wydrukowałem parę pytań.

Bo wiesz, jaki jest problem.

Zdrukaliśmy.

Okropny problem.

Obiecaliśmy w jednym z pierwszych odcinków...

Q&A.

Tak.

Q&A obiecaliśmy, że zrobimy i że będą pytania,

tak jak mamy to w sumie w zwyczaju, co serię.

I zapomnieliśmy zrobić tego odcinka.

I więc ja pomyślałem, że może jako fragmencik gdzieś tam parę ciekawych pytań,

bo są naprawdę niektóre ciekawe i mam tutaj takie różne działy.

I jest jeszcze coś takiego jak Good One.

I tych Good One są trzy.

Dobrze, ja chętnie...

Oczywiście, na pewno to zrobimy.

Chciałem po prostu dokończyć, że ostrzec chciałem,

że dla kogoś, kto nie jest fanem naszego poczucia humoru,

ten odcinek raczej nie będzie zadany.

Bo to był taki...

Że nas ogląda mało taki.

Słuchaj, to już jest jak selekcja naturalna.

Dobrze.

Wytrzymałeś odcinek o kolorach, świadomie się będę...

To już jesteś naprawdę daleko.

Tylko chciałem zaznaczyć, dzisiaj o tym myślałem cały dzień,

więc muszę to uzewnętrznie, najwyżej to wytniemy.

Ale chodzi mi tylko o to, że jeżeli was nie bawimy,

to ten odcinek wam się nie spodoba.

Jak każdy.

Z nami to jest sytuacja...

A, masz rację.

Tak jest w każdym odcinku.

To wklejcz to do każdego odcinka poprzedniego.

Jasne, spokojnie i...

Do zobaczenia w czwartym sezonie, kochani.

To był wspaniały sezon, chyba mój ulubiony.

Ooo.

No to co?

Właśnie.

A ty jakie masz uczucia?

O, to jest...

Słuchaj, bo to jest w ogóle pytanie kogoś.

I to jest bardzo przyjemne pytanie.

Uwaga, proszę bardzo.

Question...

Zrobimy takie pytanie.

Co? Komu?

Z serem?

Co to jest?

Nie, pod castem ktoś napisał.

Te słowa są bardzo podobne.

Ewa napisała.

Witam panów redaktorów. Ewo!

Witamy serdecznie.

Trochę już czasu minęło jak panowie redaktorowie czują się...

Trochę już czasu minęło.

To jest już fragment pytania.

Trochę już czasu minęło.

Jak panowie redaktorowie, rzy,

redaktorzy, bo są dwie wersje napisane,

czują się z pod castem.

Co zmienił w panach życiach?

Co na lepsze, co na gorsze?

Co wam ten pod cast daje?

Mówię za siebie, ale myślę, że jednak

i za większość oglądaczy i słuchaczy.

Bardzo dziękuję panom redaktorom za masę dobrych emocji,

które mi ten pod cast przynosi.

Serduszko.

Bardzo dziękujemy za

miłą opinię.

Podziękowałeś za co? Za miłą opinię?

A!

Jak koncert życzeń.

Dziękujemy za list

do redakcji.

Dziękujemy bardzo za piękne wyznanie. Odpowiadając na pytanie...

Co ci to daje?

Daje mi to...

No to co witamina C, no.

Mniej więcej.

Leczy ze szkorbutu.

Żółte siki.

Nie. Co mi to daje? Okazję i

kontekst do wspaniałych spotkań

z moim przyjacielem.

Chwilę zapomnienia.

Przestrzeń do kontaktu

z naszymi odbiorcami, takimi,

z którymi cieszę się na kontakt.

Fajnie.

Jezu, ale to zabrzmiało do tej pory jakby...

Jakby na serio mówił?

A teraz chciałem powiedzieć, że chyba

mówiłeś na serio.

Ja mówiłem na serio.

A tobie daje to samo?

Kurcze, dobre pytanie to jest, co mi tak naprawdę

ten podcast daje. On mi chyba

daje możliwość

porozmawiania z tobą

w innych warunkach, przez co...

Ten kontekst. Chyba tak.

To jest chyba to, co ty powiedziałeś. Tylko ja tego nie słuchałem.

Ale...

Ty to lepiej powiedziałeś, tak że ja to lepiej rozumiem

teraz, co ja powiedziałem.

Ale wiesz, o co mi chodzi, nie?

Nie do końca.

Musiałem już.

O, cudowny. Niesamowity człowiek.

Ale powiem ci, przecież pamiętasz, jak

kiedyś nagrywaliśmy, chyba w tej serii,

mieliśmy taki odcinek, takim zmęczeniu nagrywany.

Ja te odcinki chyba lubię.

Był odcinek, co banany przyniosłem

chyba po próbach u Krzyśka.

A, u Krzyśka. Przyniosłeś z jego garderoby.

I on strasznie miał potem pretensje o te banany.

Miał po pierwsze mega pretensje, a po drugie

one się teleportowały. Ty widziałeś to potem na nagraniu?

Tak! Masakra!

Teraz sobie przypomniałem.

O czym to był odcinek? A, świąteczny!

To był świąteczny odcinek, bo

były one w kielichu, a ja ci dałem ten prezent

na prezent. O, fantast!

Tak. Więc ten podcast

daje mi też bardzo dużo.

Dobrze, no to Ewa, no wysyłamy ci

bombonierkę.

No.

Dobrze, dobrze.

A słuchaj, o te kruki też było ciekawe pytanie.

Kurczę, jakoś one są

naprawdę... I to jest w ogóle z działu Good One.

Tak mi się wydaje. A może nie. Zaraz ci powiem.

Tak, proszę

bardzo. Uwaga.

I to pytanie Magdalena zadała.

Uwaga. Magdalena S.

Ile jest kruków w studio?

Kto je karwi?

I czy są szczepione?

Z tego co wiem, nie wszystkie są szczepione.

Myślę, że te one raczej stoją

osobno. Te dwa są szczepione

i to nie dupami, jak myślicie,

bo są szczepione...

są szczepione...

chyba...

chyba bardziej tak biodrem.

Ty masz pod światło,

ty to gorzej widzisz.

Ile ich tu jest? Bo ja sobie nie widzę w tej ciemności.

Jest ich dokładnie

18.

18? 18, a licząc te dwa razem

to są 17 szczepione.

To są... to jest razem

17.

W tym jedne są podwójne, bo są szczepione.

Ale tak jak mówię,

nie tym sobie liczę.

Nie. To jest inne pytanie.

Tutaj, a propos tego.

Jednak.

Tak, bo tu jest pytanie, ile jest kruków w studio

i to powiedzieliśmy.

Kto je karmi? Czyli który z was

je karmi? Kto je karmi?

Rozumiesz to pytanie?

Kto je karmi? W sensie

kto z was je karmi?

Ale karmi się pije.

Karmi się pije.

Ja zrozumiałem, że to jest

pytanie o kruka. Bo jest zły czasownik.

Bo Magdalena powie, kto pije

karmi? I my nie pijemy karmi.

My nie pijemy karmi.

Czyli, czekaj.

Kruków jest 18, 18, zależy jak liczy.

A kto z nas je karmi?

Żaden z nas, bo jeżeli

w ogóle ktoś spożywa,

to pije. I żaden z nas.

Żaden z nas. I czy są szczepione?

Tak.

No jakby dwa.

Ale nie tym, co myślicie.

Bardzo fajnie idą te pytania.

No, fajnie, że wiesz,

że można w końcu coś konkretnie odpowiedzieć,

a nie takie jakieś bzdury.

Tak. A teraz jest fajne,

to też Magdalena, ta sama Magdalena,

którą serdecznie pozdrawiamy.

Tak, tak, tak, tak, tak.

Bo to w ogóle dwie osoby pisały te wasze pytania.

No, także pozdrawiamy

80% widzów.

I teraz tak.

No mam nadzieję, że Magdaleny już nie straciły,

bo powiem Ci, to już może być

może być już za mało osób.

No ale tak jak mówię, no odpadają

jak naturalnie, no bo to selekcja.

Mówię, po odcinku kolorować to...

My robimy niszowy content.

Jak na podcast

o wiadomości.

Magdalena S. pyta.

Do panów redaktorów pytanie mam.

Nawiązanie do mojego opowiadania.

Co byś robił, gdybyś

na jeden tydzień stał się... I teraz zobacz,

tutaj masz instrukcję. Dawid strzałka

Radkiem, Radek strzałka

Dawidem. Co byś zrobił,

gdybyś był...

No powiedz. Powiedz, co chcesz

powiedzieć. O kur...

A!

Powiem Nataszy.

Ona to będzie oglądała.

Ale to...

W sumie chyba też

miłe. No przepraszam, no.

No ja rozumiem, rozumiem, rozumiem.

Rozpoczynałem się.

Ale ciekawe jest to, że każdy by zrobił

to, co by po prostu

najwięcej przyniosło psoty później.

Bo wiesz, co ja bym zrobił?

Ja bym wychodził na miasto

i teraz Ci to zagrałbym.

Jestem Dawid Polcjan, o kur...

Dlaczego muszę stać

w kolejce do pier...

apteki?

Moje gardło anielskie

będzie boli. Ja chcę

kur... gripex.

Co jest? Niech się to rozpieszchnie.

To ma być jak morze

Mojżesza. I tak bym się zachowywał przez

cały tydzień. Przez cały tydzień.

W różnych okolicznościach. To myślę, że 1-1.

1-1, absolutnie.

Pierwsze i jedno, o czym pomyślałem,

słysząc to pytanie,

było oczywiście to, że jako,

że mógłbym wcielić się w Twoje

życie na aż tydzień,

zrobiłbym coś, do czego na co dzień

dostępu nie mam. Coś, na co zawsze miałem ochotę

i coś, czego mi zawsze brakowało.

Czyli

wziąłbym Twojego syna po prostu na Eurotrip.

Jakieś parki rozrywki, mnóstwo prezentów.

A w ostatni dzień

wszystko bym mu zabrał.

Mówiłem mu, że

wrócił!

Po raz pierwszy w życiu

aż tak się spłakałem.

Ale zobacz,

jak to o nas świadczy.

My byśmy sobie wzajemnie zdruzgotali życiem.

Ale dla fanu.

Pamiętam, kiedyś to powiedziałeś,

że albo ja ci powiedziałem,

żebym ci zrobił jakąś straszną rzecz,

albo że ty ją przewidujesz, że ci ją kiedyś zrobię.

A potem byś powiedział,

i wtedy powiedziałeś tak, że

kurczę, byłbym na ciebie bardzo wkurzony,

ale potem bym powiedział, że to było dobre.

I to jest ten rodzaj emocji, wydaje mi się.

Tak, tak.

Jest ta rzecz, że Borec by tak nie pamiętał

za 10 lat,

a dla nas to by była mega beka.

To prawda, to jest fajne.

Czyli psoty na mieście,

ryzyko uszkodzenia,

narażenia wizerunku.

O, na pewno.

To nie jest ryzyko, to by było na maksa.

Ale z drugiej strony też fajny w takich sytuacjach.

Bo ja bym też potem powiedział,

że ja wtedy żartowałem, no nie rozchodźcie się w kolejce.

Co wy? Uzdrowie was!

Jakieś takie fajne rzeczy.

A z mojej strony,

ryzyko, że rodzinne relacje ucierpią.

Na pewno.

Na pewno przez pierwsze 6 dni to Borec by powiedział

wow, to ty jesteś ty?

A potem by powiedział

jednak to jesteś ty.

Zmyliłeś mnie!

Przez cały tydzień mnie zmyliłeś.

Musisz wiedzieć, że ty mnie też potrafisz

zaskoczyć.

Zwłaszcza, że kiedy zacząłem opowiadać, to chciałem zrobić taką słodką opowieść,

że ty będziesz takim psotnikiem,

a ja będę taki szlachetny, ładny, opowiem coś.

Ale na koniec

myślałem, a nie,

można zrobić dobry żart.

To było absolutnie warto to zrobić.

A tak serio?

A, okej.

Ja mówiłem serio.

Okej.

Ja nie mam nic innego, nie wymusiłem nic.

Właśnie to mi się chyba podoba

najbardziej, kiedy staram się

myśleć tak metafizycznie, że

chyba bym

robił dokładnie to samo.

Okej. No, Natasza, bawcie się.

Bym się dziwnie czuł.

Bym się dziwnie czuł w pracy.

W pracy byś się dziwnie czuł.

Ale byś pracował w mojej pracy

przez ten tydzień? Byś odpowiadał na maile?

To szkoda trochę czasu.

Bałbym się, że mogę coś popsuć, bo ja nie...

Nie!

Ale miałbym twoją umiejętność.

Czy ja bym był sobą w twoim ciele?

To jest niesamowite, że

ty zapytałeś,

o tym jakby to była

jakaś supermoc, nie?

Jakaś niesamowita.

Miałbym twoje umiejętności?

A to jest, czekaj, merytoryczne odpowiedzenie na maila, nie?

Jakby potrafiłbym to?

Potrafiłbym obsługiwać Excela?

Miałbym wszystkie twoje umiejętności?

Tak, szybko rosnące paznokcie.

Czekaj, rodzinku.

Chcesz powiedzieć, że miałbym

dostęp do wszystkich twoich umiejętności?

Fajny temat. No, cieszę się, że odpowiedzieliśmy,

bo doprowadziło nas to do wielu fajnych

chwil. O, piękne, niesamowite.

A chcesz pojechać w fajny rejon?

Przepraszam, zrobiliśmy taki

questions and answers jednak odcinek.

Nic nie szkodzi.

A nie wiedziałem, czy on taki będzie.

Zobaczymy.

Dopiero 7 godzina.

To prawda, masz rację. Ale mi jest przyjemnie dzisiaj,

że siedzi. A ja się tak teraz, kawka dochodzi, więc jestem już

taki już szybszy. Kurczę, ale to prawda.

Przyjacielu, rozluźnijmy się i jedziemy dalej.

Fajny rejon chcę pojechać.

Teraz pamiętasz? Japonia?

O, lepszy. Islandia. O, jeszcze lepszy.

To jest pytanie, które

zadało 7 albo 8 osób.

I zdałem sobie sprawę z tego,

że my nigdy o tym nie powiedzieliśmy.

Jak? To niemożliwe. Już wszystko powiedzieliśmy.

Nie. Chociaż...

O ruskach? Muszę powiedzieć.

O ruskich? Znaczy?

Kiedy mówiliśmy o ruskich?

W opowiadaniach. A, no tak,

tak było. A to ty pisałeś je czy ja?

To było w tym tygodniu, kiedy ty byłeś

z nami z sobą. A, okej. Okej.

Ale ja miałem... Ale jakbyś ty napisał

to... to też by

mi się podobało bardzo. Wiesz co?

Myślę, że podobałoby ci się nawet bardziej.

Możliwe. Bo ty jesteś krytyczny

co do

swojej twórczości. A ja jestem w nią

zachwycony. Okej.

Miło powiedziałeś. No.

Nie popsuję tego jakimś żenującym żartem.

Okej. Pff. Aaaa!

Ty chciałem cierność! Niemożliwe!

Nie patrzyłem nawet na ciebie. Jest to

nakamerowane. Wow.

Wow. Jeszcze raz.

Ale to jest już przesada.

Najgorszy bromance w internecie. No, co zrobić.

A propos.

Wynotowałem

sobie tylko sześć osób, które o to zapytało.

Karolina, Justyna, Kasia, Weronika,

Alicja. Proszę bardzo. Pytanie

do redaktorów obu. Jako, że przyjaźń

właśnie

jest poza miłością

jedną z największych pragnień, to

zapytam właśnie o to, jak się znaleźliście?

Czy poczuliście

od razu tę energię jasno

sygnalizującą, że będziecie blisko?

No, perfekcyjne pytanie

do tego, co ja uśmiecham miejsce. Jakie emocje były na

początku? Bo przyja to fascynująca

sprawa. No i mamy takie pytanie. Jak się rozpoczęło?

Jak się poznaliście? W jakich ogólnych licznościach

redaktorę? Nigdy nie gadaliśmy o tym. Serio.

Tak. A jest jeszcze ciekawe pytanie dodatkowe.

Alicja zadaje

o wow. Kiedy pomyśleliście, kiedy

pomyśleliście? Odwrotnie odpowiedziałem.

Sorry. Bo już wszyscy są podekscytowani. Wiem, wiem.

Kiedy pomyśleliście o wow?

To już nie jest mój kolega.

To mój przyjaciel.

Ja wiem, kiedy to było.

W moim przypadku. Co będzie straszną

rozpaczą.

Jeśli to będzie w odeszłym. Ja trochę

teraz tak jakby

No proszę. Ja lubię takie

powiedzenie ad hoc.

To powiem szczerze, że tak ad hoc

nie

nie mam takiego momentu jednego,

w którym wiem

Może

jest taki moment.

I może to będzie ten sam, który Ty opowiesz.

Ale w tym momencie, kiedy

miałbym teraz odpowiedzieć, to nie mam takiego

miejsca, w którym od tego momentu

już wiedziałem. Bo

u mnie to bardzo płynnie się wydarzyło.

Wydaje mi się, że

ja trochę nie pamiętam

nie pamiętam w ogóle naszego początku.

Takiego, jak to wyglądało, kiedy

nie mieliśmy takiej relacji, że gadamy

ze sobą codziennie przez tyle godzin.

Trochę nie pamiętam, jak

wyglądał nasz doraźny, sporadyczny

kontakt i co było impulsem,

żeby go prowokować.

Kompletnie nie pamiętam tej rzeczywistości,

w której nie

nie istniejesz w moim

życiu jako

mój towarzysz niedoli.

Telegramowy, telefoniczny.

Wszystko dobrze? Tak. No a jak tam

to się udało? Co tam jest zaplanowane? Tak.

Widzimy się jutro?

Jasne.

Jak widzicie, Dawid nie używa

długich zdań. Ale nie, to jest akurat

nieprawda. Nie, to równie.

Ty jesteś bardzo wylewny.

Staram się. Natomiast...

Ja ci opowiem wszystko.

Słuchaj razem z państwem.

Zamieniamy się w słuch.

Od czego chcesz zacząć? Od historii Poznania

to też ją pamiętasz pewnie, mam nadzieję.

No, to było w Warszawie.

No, to mamy załatwiony ten temat.

Natomiast druga sprawa jest taka, że...

Wspólni znajomi, tak? Tak.

Ciekawy bardzo kontekst, taki na razie

na początku żartobliwy, że...

My znamy Dawida,

a no to wy zapoznacie,

że... Tak.

No właśnie...

Tak go zostawię, to co?

Ha, ha, ha!

Coś się ty powiedziałeś.

Czy powiedzieć większymi szczegółami?

Żart był taki, że ja w tamtym czasie

znałem bardzo

znaną osobę, której

nie znali moi przyjaciele.

A ja miałem kontakt też z nimi.

Ale oni nie znali tego mojego,

z mojej strony, przyjaciela.

I w formie oczywiście żartu

miał nastąpić taki handel wymienny

przyjaciółmi. Czyli

poznajemy się wszyscy w szerokiej

gronie, bo nasi wspólni przyjaciele

chcą poznać

twojego przyjaciela.

Tak, a oni

ciebie, Dawida.

A...

A oni ciebie, Dawida

A oni ciebie, Dawida.

Oni mnie znają.

Oni cię znają.

Ty chcesz mnie poznać?

Oni cię znają.

Na moment opowiadania tej historii, oni cię znają bardzo dobrze.

Ja cię nie znam w ogóle.

Ja wiem, że istnieje Dawid Podsiadło.

Poczekaj.

To kto chciał mnie poznać?

Ja.

Ja chciałem cię poznać.

Oni chcieli poznać

tego innego mojego przyjaciela.

To jest ciekawe, że mówimy o tym publicznie,

ale to w sumie nie jest nic złego,

bo to było raczej...

To nie było nigdy w atmosferze gorszącej.

Nie, to było w takiej śmieszkowej.

W sensie...

No rzadko w życiu jest taka sytuacja,

że faktycznie jesteś w jakiejś takiej

konfiguracji, że ktoś

kogoś znasz.

Taki łańcuch po prostu znajomościowy,

gdzie każdy chciałby się tam poznać.

I faktycznie...

Ale jest...

Może jest to...

Nie, myślę, że to jest bardzo fajna sytuacja.

Fajna sytuacja.

To jest świetna sytuacja.

I mamy do czynienia z czymś takim, że...

A, i właśnie ważnym elementem tej historii

jest to, że to jest żart, który się ciągnie

bardzo długo, bo nikt nie robi

nic w tym kierunku, żeby

doszło do tego zapoznania, bo to jest w sensie

niezmuszone.

I wy też o tym wiedzieliście, więc to też było tak...

No i my się umówiliśmy

z tymi naszymi przyjaciółmi

w restauracji sushi

jeszcze w Warszawie, na Żoliborzu

w restauracji sushi

i my siedzimy z tymi przyjaciółmi

i wchodzisz ty.

I ja ten moment bardzo dobrze pamiętam, bo ja siedziałem

tak, że ty się wyśpiewałeś...

Ja wiedziałem o tym, że ty jesteś na tym spotkaniu.

A, ja nie wiedziałem, że ty będziesz.

Ale ty nie wiedziałeś, że ja przyjdę.

Nie wiedziałeś, że ten dzień, kiedy dokona się wymiana...

To jest ta niedziela.

I ja siedziałem w taki sposób, że tu siedziałem ja,

a tu były drzwi wejściowe

i ja cię pierwszy zauważyłem,

bo ja spojrzałem w prawo i patrzę, że ty idziesz.

I ja to widziałem niemal filmowo.

Dlatego, że za tobą, my siedzieliśmy

już w głębi sali, gdzie było ciemno,

a za tobą było dużo

światła słonecznego tego dnia.

I ty dostajesz taką kontrę, że szedłeś jak anioł

z samego pie...

Nieba, z drugiej strony.

Z niebios.

I ty przyszedłeś na to spotkanie

tak, jakbyśmy się znali od dawna,

ale przez tę formę, jako tego

korespondencyjnego tego żartu, tak się trochę zdarzyło.

Ja byłem też bardzo podekscytowany.

Pamiętam, że bardzo mi się chciało siku.

Bo zawsze, jak jestem podekscytowany,

to mi się chce.

Wow, fajne detale. Ja cię zapamiętałem jako anioł

o pęcherzu.

Ja przyszedłem do restauracji

i tam się poznaliśmy i faktycznie od razu było tak na zadnienie.

No, w końcu!

Ty siadłeś naprzeciwko mnie.

Na przeciwko ciebie?

Nie pamiętam.

Ubrany, żeby było mi chłodno.

Byłeś ubrany w taką jeansową kurtkę.

Było ciepło? Lato?

Taki właśnie przełom czegoś.

Czasem padało.

Tak. I to był ten moment

zapoznania nas się. I teraz właśnie

przychodzimy do tego elementu.

Kurczę, ale fajnie sobie tak gadamy dzisiaj.

No i znowu, jak ktoś będzie chciał słuchać, to będzie słuchał.

Jak nie będzie chciał słuchać, to nie chce słuchać.

Bo to jest bounce back.

No właśnie.

I dlaczego lubić ten podcast?

Jaki był potem kontakt?

On był taki, że my się jakoś nie wymieniliśmy numerami.

Chyba jakoś się połączyliśmy na jakiejś grupie wspólnej.

Coś nie pamiętam. Jakoś tak działało.

Że to było też jakieś takie, że

nikt z nas nie napisał do nas

do drugiego, następnego dnia

ej, wow, ta przyjaźń

będzie niesamowita.

To nie było tak.

Nie było tak?

Nie, nie. To było na takiej zasadzie, okej, fajny gość

i tyle. I potem była sytuacja taka,

że ty, Michał,

że ty mi chyba

na tym spotkaniu poleciłeś kaznodzieję.

I ty chyba jeszcze miałeś wtedy

konto na Facebooku.

Ja pomyślałem, jakieś też dwa tygodnie później,

że kupowałem jakieś książki i pomyślałem,

a, zobacz, czy ta księgarnia ma tego kaznodzieję.

I tego kaznodzieje wyobraź sobie nabyłem.

I wysłałem ci zdjęcie

tego kaznodziei, tego komiksu,

który, uwaga,

kurczę, mam nawet tutaj.

I wysłałem ci to zdjęcie

tego kaznodzieji, rozumiesz?

I ci powiedziałem, kurczę, świetne,

fajne, fajne coś.

A ty potem mi w drugą stronę

jechałeś na jakiś koncert, wysłałeś mi filmik,

że wziąłeś moją książkę.

A, tak, te mity?

Tak, tak.

Co, nieładnie powiedziałem?

Nie, nie, ładnie, tylko, że jestem zdziwiony, że

wiedziałeś, o czym ona jest, bo potem kiedyś się później

przewidzałeś lata później, że

ty nie czytałeś ich w całości.

A niektórych z nich to nawet tak

można powiedzieć.

Ale cieszę się, że myszka z Nadziei.

A potem się pytają, dlaczego ja piszę fabułę, nie?

No, mili państwo, żeby przeczytał.

Przeczytałem całą.

Całą fabułę twojej książki przeczytałem.

To prawda.

No i tak było, że to był

taki sporadyczny kontakt raz na jakiś czas,

a potem jakoś po prostu zaczęliśmy

mieć ten kontakt częstsze. A kiedy się

staliśmy przyjaciółmi,

moim zdaniem? Jeszcze tylko powiem.

W tej francuskiej restauracji na Saskiej Kempie.

To...

To było jakoś tak. Chyba tak.

To było taki czas.

Przełamanie granic jakichś.

Kiedy ja zabrałem

coś, czego w życiu

nie robię za często

i zostawiam to raczej innym do wzięcia.

Ale w tej sytuacji

wziąłem to sam.

Inicjatywa.

Zderzyłem się

z ciągiem słów wypowiadanych

przez ciebie.

Z tym pociąg z murem.

I powiedziałem, jakim gościem.

A, czy będziesz gościem

naszego podcastu?

A ty powiedzcie, z jakim gościem?

Z jakim gościem.

No żebyś przyszedł tam

razem.

Przestań.

W sensie, dlaczego...

Nie, myślałem, że jesteśmy w takim momencie,

że moglibyśmy po prostu

robić razem.

Ja bym nigdy nie pomyślał, że ty byś chciał to zrobić.

Dokładnie tak było.

Dialog jest jeden do jednego powiedziany.

No jak ty byś nie pomyślał?

No nie pomyślałbym, że masz jakieś same rzeczy.

No z kim masz robić, jak nie ze mną?

No właśnie.

Miło by było, gdybyś zapytał.

Bo ja chciałem z tobą mieć podcast.

Zresztą po to tu przyszedłem.

Zaproponować ci to.

Też koloryzujesz.

Tak, nie było.

I tutaj mam krótką prezentację zrobioną w Excelu.

Miałem przez tydzień swoją obietność.

Zobaczymy.

Mniej więcej tak wyglądała ta

geneza spotkania i moment,

w którym poczuliśmy się przyjaciółmi.

Myślę, że to był ten moment,

ale ja go chyba nazwałem bardzo...

Wtedy ja też bym powiedział,

że to już była przyjaźń.

Ale ja go w pewnym momencie tak trochę nazwałem,

ale możliwe, że to trochę pomyliłem

z innym eventem, kiedy sobie zdałem sprawę z tego,

że jesteś moim najlepszym przyjacielem.

Dlatego, że ja zamawiałem różne piwa

do domu i zamówiłem ci piwo,

które dosłownie się nazywa...

Czy my właśnie nie zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi,

tylko po angielsku się to nazywało? Pamiętasz?

O, wow. Pamiętasz takie coś?

Pamiętam dostawę piwa.

Tak, to jednym z tych piw było to.

I ty wtedy jakoś też to bardzo podchwytliłeś,

że coś w tym klimacie...

O, chyba nazwa tego piwa jest nieprzypadkowa.

Co, Radek?

Jesteś mega ogarnięty.

Świetnie.

No, fajnie powspominać,

mimo że nie wszyscy pamiętamy.

Ale...

W sensie...

Wiem, że nie miałbym do ciebie tak silnych uczuć,

takich pozytywnych na co dzień,

gdyby nie stała za tym jakaś piękna

historia powstania.

O, jest. Teraz już ją masz nagraną.

Teraz nawet będziemy mogli sobie ją włączyć

i przypomnieć kiedyś.

No co, no znamy się, no nie wiem.

Jak łyse konie.

Tak należy określać.

Tak, tak, tak.

Musimy kiedyś przejść jakiś mega test

przyjaźni na takiej zasadzie, żeby...

Tak, jakieś ćwiczenia.

Tak, na przykład żebyś mi powiedział...

Jest quiz dla przyjaciół?

Są jakieś generyczne pytania?

Zróbmy quiz dla przyjaciół.

Dobra, zróbmy quiz dla przyjaciół, dobra?

Uwaga, czy jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi też?

To jest quiz, tak. Uwaga, czy jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi?

Też sobie możecie teraz zrobić ten...

Tak.

Ten twist.

Quiz.

Tak jest. Uwaga.

Jaki jest mój wyjątkowy talent?

To jest autentyczne pytanie.

Dobra.

Twoim wyjątkowym talentem

jest

możliwość

używania Twojego własnego

aparatu

mowno-słuchowego

do tego,

żeby przekazywać za jego

pośrednictwem

głęboko przez Ciebie

przeżytą emocje

albo okoliczności,

które uznałeś za godne

zauważenia.

Okej?

A Twoją bym powiedział, że...

że jest taki...

taki król...

król-gospodarz.

Tak bym powiedział.

I wiesz, że masz w sobie taką...

taką energię hosta.

Że w przestrzeni, w której jesteś,

wydawałoby się

effortless,

czyli bez wysiłku

jesteś w stanie wlać w ludzi

taką atmosferę

porządku, spokoju i dobrego samopoczucia.

I chodzi mi o to, że

umiesz tak jakby zaprojektować takie

emocje, ale umiesz też

nawet w obcym właśnie środowisku,

wśród nie tylko znajomych

sobie osób,

stworzyć taką energię, że

ej, ten gościu tutaj, do niego pójdę,

jak będę tam się pytał,

co tu się dzieje,

gdzie można znaleźć jakąś naprawdę dobrą rozrywkę

na tej imprezie.

Do niego się udam.

Powiedziałbym, że to jest Twój niesamowity talent.

Dziękuję. Zaliczone.

1-1.

Ale było blisko.

Dlatego, wiesz, nie chciałem spieprzyć.

Ciężko jest z takimi testami,

bo się może okazać, że nie jesteśmy swoimi

najlepszymi przyjaciółmi. To prawda.

A ile trzeba mieć punktów? 4?

Jest 180 pytań.

Dobra, to może jeszcze... Nie, przepraszam,

obliłem się, 170. Okej. Ale to jest...

Chwila, moment, no.

Najwyżej przestaniemy

je zadawać. Spróbujesz jeszcze jakieś?

Kto jest moją ulubioną gwiazdą?

Słońce.

Nie znam Słońca.

Nie mieliśmy jeszcze okazji przyjemności się poznać.

To czekaj, czekaj, czekaj.

Druga ulubiona? Poczekaj.

Myślę teraz o

Światowym Podwórku, ale myślę też o

Podwórku Lokalnym.

Fred again.

Ale poza Tobą?

Przepraszam? Liczymy poza Tobą?

No bo...

Poza mną.

Obiektywnie ludzie, którzy zadają to pytanie,

mogliby Cię brać pod uwagę

w odpowiedziach tego,

więc ja też z redaktorskiego

obowiązku

muszę też to zaznaczyć, prawda?

Dobra.

Więc Ty byłbyś zdecydowanie numerem 1.

Ale na drugim miejscu byłby to chyba

Fred again.

Bo uwielbiam jego skromność, a niesamowity

też talent. Zresztą dzisiaj z Bollicksonkiem

sobie oglądaliśmy elegancko.

Jego koncert na dachu w Londynie. Piękny koncert.

O, biedny.

Tak, straszny. Ale oglądaliśmy, akurat tam są

dwa i my oglądaliśmy ten taki

nie... ten depresyjny, ten taki

hardkorowy.

Tak.

Natomiast

Twoją ulubioną gwiazdą jest jakiś

rodzaj taki... u Ciebie to jest taki

typu Jake Gyllenhaal właśnie.

No tak. To bardzo blisko bym powiedział.

Że to tam

bym celował.

Tylko, że to się pewnie zmienia też w czasie.

Tak, tak.

To jest...