×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Kamila Rowińska, 7 sposobów na kryzys 💪 POWER PONIEDZIAŁEK #34 (1)

7 sposobów na kryzys 💪 POWER PONIEDZIAŁEK #34 (1)

Cześć, witam cię serdecznie w kolejnym Power Poniedziałku,

w każdy poniedziałek o 6 rano na kanale YT,

na moim fanpage i na stronie www.kamilarowinska.pl.

Dziś porozmawiamy o kryzysach i o tym,

w jaki sposób najlepiej można sobie z nimi poradzić.

Oczywiście każdy z nas ma swój sposób,

ja Ci opowiem o moim,

z którego korzystam zarówno ja, jak również moi klienci.

W ubiegłym tygodniu w PP opowiedziałam o tym,

jak to się wydarzyło, że odnoszę teraz sukcesy biznesowe.

Za każdym razem, gdy opowiadam o początkach mojego biznesu,

o tym, w jaki sposób czasami upadałam, podnosiłam się po tych upadkach,

to wielokrotnie ludzie mnie pytają:

- No dobrze Kamila,

ale jak sobie radzisz z takimi trudniejszymi momentami,

co się wtedy dzieje, kiedy jesteś bardziej zmęczona.

Albo przystępuje jakikolwiek kryzys, a niektórzy pytają,

czy w ogóle coś takiego mnie dotyczy i mi się to przytrafia.

Więc zaczynając od początku,

przede wszystkim tak, dotyczy mnie i dotyczy każdej osoby,

która pracuje w biznesie czy też realizuje się zawodowo.

Nie tylko i wyłącznie Ciebie. Wszystkich to dotyczy.

Każdy człowiek, który żyje, że tak powiem ma kontakt z rzeczywistością,

nie jest jakoś chronicznie naćpany albo zalany

i kontaktuje się ze sobą ma różne emocje i to jest zupełnie naturalne.

Jesteśmy czasami super radośni, zmotywowani, szczęśliwi,

napędzeni jakąś tajemniczą energią albo swoją własną.

A czasami przychodzą takie momenty,

w których jesteśmy delikatnie osłabieni albo zmęczeni,

albo smutni, przygnębieni, albo zaczynamy wątpić w to,

czy to, co robimy, czy powinniśmy to robić jakoś inaczej.

Albo czy w ogóle jest to najlepszy sposób na wykorzystanie naszego potencjału.

I tego typu rozterki są naturalne,

oczywiście nie wtedy, kiedy one występują, w każdym momencie naszego życia,

ale od czasu do czasu mogą przytrafić się naprawdę każdemu.

I wszyscy moi klienci, nawet Ci klienci biznesowi,

którzy przychodzą do mnie na konsultacje,

którzy są dużymi klientami, właścicielami naprawdę wielu spółek,

czy to z o.o., komandytowych, akcyjnych, czy jakichkolwiek innych,

ogromnych, to są ludzie, którzy również mają takie dylematy.

Więc nic, co ludzkie, nie jest im obce.

To nie jest tylko i wyłącznie coś, co ciebie dotyczy.

Natomiast, co się dzieje wtedy, kiedy coś takiego następuje.

Otóż, kiedy ja mam jakiś taki trudniejszy moment,

to rozróżniam,

czyli przyglądam się temu, co się ze mną dzieje

i zastanawiam się, czy to jest jakiegoś rodzaju kryzys,

czy to jest najzwyczajniej w świecie moje zmęczenie materiału.

Bardzo dużo pracuję sobą, bardzo dużo daję od siebie.

Ja bardzo dużo też oczywiście otrzymuje od społeczności, z którą pracuję.

Bardzo dużo otrzymuję pozytywnej energii,

ale też otrzymuje różne mniej przyjemne komunikaty.

W związku z czym muszę uważać na to,

żeby się po prostu najnormalniej w świecie nie spalić.

Więc czasami, jeżeli czuję, że naprawdę pracuje dużo

i przychodzi trudniejszy moment to zastanawiam się,

czy to jest kryzys czy to jest najnormalniej w świecie po prostu moje zmęczenie.

Jeżeli się okazuje, że następuje zmęczenie to robię wszystko,

żeby jak najszybciej odpocząć i wtedy wycinam wszystko,

co tylko i wyłącznie mogę wyciąć.

Czyli zostawiam tylko i wyłącznie

takie najbardziej, najbardziej kluczowe rzeczy,

które muszą zostać wykonane po prostu,

bo nie wiem co, Urząd Skarbowy, że tak powiem zadzwoni do mnie

i zrobi mi karę albo cokolwiek innego.

No nie wiem, przelewy bym zrobiła podatkowe, do ZUSu,

coś tam jeszcze itd.

Naprawdę kluczowe rzeczy.

A niektóre projekty, które chciałabym realizować,

można by było je przesunąć,

to bym najnormalniej w świecie je przesunęła

i nie robiła ich na takim totalnym dole.

I teraz uwaga to nie znaczy, że jak jestem zmęczona to nie pracuje.

To nie znaczy, że jak nie jestem w humorze, to nie pracuje.

Ja mówię o takiej sytuacji, w której naprawdę czuję,

że już po prostu doszłam do ściany.

Za bardzo się nad sobą nie rozczulam

i często pracuję w sytuacjach,

w których pracuje w pośpiechu, już się dużo wydarzyło.

Czasami jestem przemęczona i to zupełnie naturalne.

Po prostu jestem dorosła i wiem, że nie zawsze świeci słońce,

nie zawsze jest niedziela i czasami po prostu nie ma się humoru,

boli człowieka głowa, no i tyle.

Natomiast trzeba uważać też oczywiście,

żeby się nie przegrzać, więc jeżeli czuję, że jestem pod ścianą,

to wtedy naprawdę regeneruje się, poświęcam sobie czas,

staram się jak najbardziej wyspać.

Jestem w stanie po prostu położyć się i na przykład cały dzień przespać,

żeby oczyścić się swoją głowę.

I to mnie bardzo pomaga, pomagają mi również spacery,

czy pójście pobiegać, na siłownię albo na jogę.

No bo wtedy tak naprawdę nie jestem w stanie o niczym innym myśleć,

więc mi to wszystko z głowy schodzi.

Ale to dotyczy zmęczenia.

Natomiast jeżeli następuje kryzys, a tak, faktycznie w moim życiu również następuje,

to mam takie 7 kroków przez które przechodzę.

Kiedy już się uporam z czymś, co nazywamy albo smutkiem, albo zaskoczeniem

albo taką pierwszą emocjonalną reakcją na kryzys,

czasami to jest poczucie żalu,

to wtedy, kiedy już się z nią uporam,

to pierwszą rzeczą, jaką robię jest przyjęcie do świadomości,

że ten kryzys jest wynikiem jakiegoś działania,

które trwa już od jakiegoś czasu.

Nie mówię tutaj o sytuacjach losowych, mówię o kryzysie.

Czyli coś się wydarzyło, od jakiegoś czasu zbierało się przez dłuższy czas

i nastąpił kryzys.

W związku z czym nie oceniam,

znaczy nie jestem zła na cały świat albo na kogokolwiek innego,

raczej sobie myślę: OK, gdzie ty miałaś oczy,

że nie widziałaś tego, co się dzieje, coś przeoczyłam.

I biorę to po prostu do siebie, jako taki fakt,

że jest coś takiego.

Druga rzecz to przede wszystkim przejmuje odpowiedzialność

i wiem, że też mam w tym udział.

Czyli nie szukam tylko i wyłącznie winnych gdzieś tam za oknem,

ale przede wszystkim w lustrze.

Czyli patrzę w lustro do siebie i mówię:

OK Kamila, to w takim razie, co takiego przeoczyłaś?

Czego nie dopilnowałaś?

Co się wydarzyło, że ten kryzys nastąpił.

Ale przejmuję za niego odpowiedzialność,

ponieważ jeżeli na zbyt długo wpadniemy w rolę ofiary,

to wtedy zostaniemy po prostu w tej roli

i ona odejmuje nam sprawczość.

Zakładamy, że świat jest zły, my jesteśmy super.

No i teraz niech nam ktoś naprawi.

Mnie osobiście taka sytuacja nie służy,

w związku z czym myślę sobie:

OK, przyjmuję odpowiedzialność za to, co się wydarzyło.

I w punkcie trzecim szukam przyczyny.

Przyczyny, która spowodowała tą sytuację.

Albo szeregu przyczyn, z reguły to nie jest jakaś jedna rzecz.

Tylko sprawdzam, co się do tego przyczyniło?

Jaki jest powód na poziomie faktów?

I czwartym punkcie, czwartym kroku wyciągam wnioski.

Wyciągam wnioski z tego, co się wydarzyło.

Czyli gdyby na przykład pojawiła się taka sytuacja jak z Marcinem Kokoszką,

który kiedyś pojawił się w moim biurze

i miał on kryzys akurat wtedy,

ponieważ przyszedł do mnie jako 23-letni mężczyzna i powiedział,

że ma milion długu. I co dalej?

No to też przez to przeszliśmy.

Oprócz tego, że były emocje, to powiedzieliśmy OK, punkt pierwszy,

ten milion długu jest wynikiem działania jakiegoś długofalowego,

które spowodowało, że to jest - tak czy nie?

- No tak.

Drugi punkt: czy przejmujesz odpowiedzialność,

bo wiesz, że masz też w tym udział.

A to nie jest coś, co ci tylko i wyłącznie wydarzyło,

tak po prostu na ciebie spadło i to jest.

- No tak. Przyjmuję odpowiedzialność.

Bo jak się nie przyjmuje odpowiedzialności,

to też nie ma się gotowości do tego, żeby coś z tym zrobić.

Następnie punkt trzeci.

Jakie były przyczyny tej sytuacji?

Czyli co konkretnie spowodowało, że do tego doszło?

I tutaj był szereg przyczyn, które na to wpłynęły,

na to, że on się znalazł w takiej sytuacji.

I w takim razie, jakie wyciągasz wnioski na przyszłość?

Ponieważ to, że z kryzysu będziemy wychodzić to jest oczywiste.

Gdyby nie to, no to w ogóle byliśmy o tym nie rozmawiali.

Natomiast teraz, jakie masz wyciągnąć wnioski na przyszłość,

aby w przyszłości uniknąć takiego kryzysu,

jak również też, kiedy twoja skala biznesu albo sytuacji będzie rosła,

to, co tu zrobić, żeby znowu w takiej samej sytuacji się nie znaleźć,

ale na większą skalę, to wtedy będzie jeszcze większy kryzys.

Jeżeli na przykład budujecie zespół

i są jakieś problemy przy budowaniu zespołu,

to jeżeli one wychodzą wtedy,

kiedy jest mały zespół, nie zajmiesz się nimi,

to wtedy, kiedy będzie jeszcze większy zespół,

a ty masz wnioski nie wyciągnięte, to oczywiście problemy będą większe.

Niektórzy lubią problemy zamiatać pod dywan,

czekać aż się same rozwiążą,

potem one się nie rozwiązują i rosną i śmierdzą dodatkowo.

Ja jestem zwolennikiem tego, żeby wyciągać wnioski.

Kiedy wyciągasz wnioski, to w kolejnym punkcie, w piątym akurat,

ja na przykład rozmawiam z zaufanymi osobami,

ale takimi, które mogą wnieść coś w tą sytuację.

Czyli nie rozmawiam o tym z kimkolwiek,

tylko i wyłącznie po to, żeby się podzielić tą treścią.

Tylko rozmawiam z ludźmi,

którzy mogą coś mieć do powiedzenia na ten temat,

ale i też mają na to zdrowe spojrzenie.

Czyli gdybym miała jakieś wyzwanie w biznesie,

to rozmawiałambym o tym z ludźmi,

którzy są bardziej doświadczeni ode mnie w biznesie.

A nie z ludźmi, którzy boją się założyć swój pierwszy biznes,

bo rozmowa z nimi w niczym by mi nie pomogła.

Czyli szukam takiej osoby, która ma takie zdrowe spojrzenie.

I teraz uwaga.

Gdyby mój kryzys dotyczył jakiś sytuacji emocjonalnych,

mojej prywatnej, bądź czegokolwiek takiego,

to wtedy zdecydowałabym się na pójście do specjalisty,

do na przykład psychoterapeuty i z tą osobą o tym bym porozmawiała.

Gdybym miała problemy w małżeństwie,

nie czekałabym aż się rozwiążą albo aż się rozwiodę,

albo cokolwiek innego,

tylko zdecydowałabym się na konsultację z terapeutą małżeńskim.

Gdybym miała problemy wychowawcze,

coś by mnie niepokoiło w zachowaniu moich dzieci,

to też nie czekałabym aż z tego wyrosną albo coś tam się wydarzy itd.

Tylko bym poszła również do specjalisty i bym na ten temat rozmawiała.

Pytałabym go o to, jak to wygląda z jego perspektywy.

Natomiast na pewno bym nie siedziała i nie czekała aż

ktoś to za mnie załatwi.

Bo wiem, że nikt tego za mnie nie załatwi.

Może wam się tak zdarza, mnie nie.

W związku z czym szukałabym wsparcia naprawdę

u takich osób, które są w stanie coś wnieść.

Wiem, że rzadko mówi się o tym,

żeby w sytuacjach trudnych, osobistych korzystać ze wsparcia terapeuty.

Bo większość osób np. uważa,

że jeżeli ktoś jest bardzo silny i bardzo dzielny,

to sobie sam z tym poradzi i nie powinien iść do terapeuty,

co jest totalną oczywiście bzdurą.

No oczywiście nie z każdą rzeczą albo nie z każdym zmartwieniem

biega się do terapeuty, ale jeżeli jest coś naprawdę takiego,

co doprowadziło do kryzysu,

to wtedy warto jest pójść do takiej osoby po to,

aby nie wpadać w przyszłości w kolejne tarapaty.

Po to, żeby poznać w ogóle przyczynę takiej sytuacji.

I dowiedzieć się, jak możemy sobie z nią poradzić.

I w ogóle to nie jest oznaką słabości.

Tylko jest to oznaką odpowiedzialności.

Tak samo jak masz problemy z zębami,

to nie wychodzisz z założenia,

że sam se po prostu wyrwiesz je w łazience.

Bo albo bólu nie czuję i sobie jakoś z tym poradzisz.

Tylko idziesz do dentysty, bo chcesz mieć zdrowe zęby.

I tak samo jeżeli cokolwiek się dzieje w twojej psychice

i jest to martwiące, jest to coś czym trzeba się zająć,

to po prostu trzeba się tym zająć.

Trzeba to rozgrzebać, to nie jest zawsze przyjemne.

Czasami zajmuje to dużo czasu.

Natomiast no cóż, trzeba to zrobić.

I wtedy, kiedy przejdę przez to,

to w szóstym punkcie oczywiście biorę się za plan naprawczy.

Czyli sporządzam plan naprawczy i wiem pokornie,

że wdrożenie tego planu wymaga czasu,

ponieważ jeżeli np. latami doprowadzałam się do jakiegoś stanu

i doprowadziłam do sytuacji kryzysowej,

to teraz nie liczę na to, że przez weekend

ktoś mi ten problem załatwi, tylko że teraz być może nawet latami

będę z niego wychodzić.

Podam ci przykład.

Jeżeli ktoś latami np. zbiera sobie kilogramy nadwagi.

10, 20, 30, 40 kg albo więcej,

to czasami zdarza mu się oczekiwać,

że jak po prostu przez pierwszy weekend zacznie się już zdrowo odżywiać,

to już by chciał po tym weekendzie, żeby były jakieś oszałamiające wyniki.

Otóż nie, jeżeli lata pracujesz na to,

żeby wprowadzić się w kryzys,

to czasami lata też zajmuje ci wychodzenie z tego kryzysu.


7 sposobów na kryzys 💪 POWER PONIEDZIAŁEK #34 (1) 7 Wege zur Krise 💪 POWER MONDAY #34 (1) 7 ways to deal with a crisis 💪 POWER MONDAY #34 (1) 7 способів вийти з кризи 💪 POWER MONDAY #34 (1)

Cześć, witam cię serdecznie w kolejnym Power Poniedziałku,

w każdy poniedziałek o 6 rano na kanale YT,

na moim fanpage i na stronie www.kamilarowinska.pl.

Dziś porozmawiamy o kryzysach i o tym,

w jaki sposób najlepiej można sobie z nimi poradzić.

Oczywiście każdy z nas ma swój sposób,

ja Ci opowiem o moim,

z którego korzystam zarówno ja, jak również moi klienci.

W ubiegłym tygodniu w PP opowiedziałam o tym,

jak to się wydarzyło, że odnoszę teraz sukcesy biznesowe.

Za każdym razem, gdy opowiadam o początkach mojego biznesu,

o tym, w jaki sposób czasami upadałam, podnosiłam się po tych upadkach,

to wielokrotnie ludzie mnie pytają:

- No dobrze Kamila,

ale jak sobie radzisz z takimi trudniejszymi momentami,

co się wtedy dzieje, kiedy jesteś bardziej zmęczona.

Albo przystępuje jakikolwiek kryzys, a niektórzy pytają,

czy w ogóle coś takiego mnie dotyczy i mi się to przytrafia.

Więc zaczynając od początku,

przede wszystkim tak, dotyczy mnie i dotyczy każdej osoby,

która pracuje w biznesie czy też realizuje się zawodowo.

Nie tylko i wyłącznie Ciebie. Wszystkich to dotyczy.

Każdy człowiek, który żyje, że tak powiem ma kontakt z rzeczywistością,

nie jest jakoś chronicznie naćpany albo zalany

i kontaktuje się ze sobą ma różne emocje i to jest zupełnie naturalne.

Jesteśmy czasami super radośni, zmotywowani, szczęśliwi,

napędzeni jakąś tajemniczą energią albo swoją własną.

A czasami przychodzą takie momenty,

w których jesteśmy delikatnie osłabieni albo zmęczeni,

albo smutni, przygnębieni, albo zaczynamy wątpić w to,

czy to, co robimy, czy powinniśmy to robić jakoś inaczej.

Albo czy w ogóle jest to najlepszy sposób na wykorzystanie naszego potencjału.

I tego typu rozterki są naturalne,

oczywiście nie wtedy, kiedy one występują, w każdym momencie naszego życia,

ale od czasu do czasu mogą przytrafić się naprawdę każdemu.

I wszyscy moi klienci, nawet Ci klienci biznesowi,

którzy przychodzą do mnie na konsultacje,

którzy są dużymi klientami, właścicielami naprawdę wielu spółek,

czy to z o.o., komandytowych, akcyjnych, czy jakichkolwiek innych,

ogromnych, to są ludzie, którzy również mają takie dylematy.

Więc nic, co ludzkie, nie jest im obce.

To nie jest tylko i wyłącznie coś, co ciebie dotyczy.

Natomiast, co się dzieje wtedy, kiedy coś takiego następuje.

Otóż, kiedy ja mam jakiś taki trudniejszy moment,

to rozróżniam,

czyli przyglądam się temu, co się ze mną dzieje

i zastanawiam się, czy to jest jakiegoś rodzaju kryzys,

czy to jest najzwyczajniej w świecie moje zmęczenie materiału.

Bardzo dużo pracuję sobą, bardzo dużo daję od siebie.

Ja bardzo dużo też oczywiście otrzymuje od społeczności, z którą pracuję.

Bardzo dużo otrzymuję pozytywnej energii,

ale też otrzymuje różne mniej przyjemne komunikaty.

W związku z czym muszę uważać na to,

żeby się po prostu najnormalniej w świecie nie spalić.

Więc czasami, jeżeli czuję, że naprawdę pracuje dużo

i przychodzi trudniejszy moment to zastanawiam się,

czy to jest kryzys czy to jest najnormalniej w świecie po prostu moje zmęczenie.

Jeżeli się okazuje, że następuje zmęczenie to robię wszystko,

żeby jak najszybciej odpocząć i wtedy wycinam wszystko,

co tylko i wyłącznie mogę wyciąć.

Czyli zostawiam tylko i wyłącznie

takie najbardziej, najbardziej kluczowe rzeczy,

które muszą zostać wykonane po prostu,

bo nie wiem co, Urząd Skarbowy, że tak powiem zadzwoni do mnie

i zrobi mi karę albo cokolwiek innego.

No nie wiem, przelewy bym zrobiła podatkowe, do ZUSu,

coś tam jeszcze itd.

Naprawdę kluczowe rzeczy.

A niektóre projekty, które chciałabym realizować,

można by było je przesunąć,

to bym najnormalniej w świecie je przesunęła

i nie robiła ich na takim totalnym dole.

I teraz uwaga to nie znaczy, że jak jestem zmęczona to nie pracuje.

To nie znaczy, że jak nie jestem w humorze, to nie pracuje.

Ja mówię o takiej sytuacji, w której naprawdę czuję,

że już po prostu doszłam do ściany.

Za bardzo się nad sobą nie rozczulam

i często pracuję w sytuacjach,

w których pracuje w pośpiechu, już się dużo wydarzyło.

Czasami jestem przemęczona i to zupełnie naturalne.

Po prostu jestem dorosła i wiem, że nie zawsze świeci słońce,

nie zawsze jest niedziela i czasami po prostu nie ma się humoru,

boli człowieka głowa, no i tyle.

Natomiast trzeba uważać też oczywiście,

żeby się nie przegrzać, więc jeżeli czuję, że jestem pod ścianą,

to wtedy naprawdę regeneruje się, poświęcam sobie czas,

staram się jak najbardziej wyspać.

Jestem w stanie po prostu położyć się i na przykład cały dzień przespać,

żeby oczyścić się swoją głowę.

I to mnie bardzo pomaga, pomagają mi również spacery,

czy pójście pobiegać, na siłownię albo na jogę.

No bo wtedy tak naprawdę nie jestem w stanie o niczym innym myśleć,

więc mi to wszystko z głowy schodzi.

Ale to dotyczy zmęczenia.

Natomiast jeżeli następuje kryzys, a tak, faktycznie w moim życiu również następuje,

to mam takie 7 kroków przez które przechodzę.

Kiedy już się uporam z czymś, co nazywamy albo smutkiem, albo zaskoczeniem

albo taką pierwszą emocjonalną reakcją na kryzys,

czasami to jest poczucie żalu,

to wtedy, kiedy już się z nią uporam,

to pierwszą rzeczą, jaką robię jest przyjęcie do świadomości,

że ten kryzys jest wynikiem jakiegoś działania,

które trwa już od jakiegoś czasu.

Nie mówię tutaj o sytuacjach losowych, mówię o kryzysie.

Czyli coś się wydarzyło, od jakiegoś czasu zbierało się przez dłuższy czas

i nastąpił kryzys.

W związku z czym nie oceniam,

znaczy nie jestem zła na cały świat albo na kogokolwiek innego,

raczej sobie myślę: OK, gdzie ty miałaś oczy,

że nie widziałaś tego, co się dzieje, coś przeoczyłam.

I biorę to po prostu do siebie, jako taki fakt,

że jest coś takiego.

Druga rzecz to przede wszystkim przejmuje odpowiedzialność

i wiem, że też mam w tym udział.

Czyli nie szukam tylko i wyłącznie winnych gdzieś tam za oknem,

ale przede wszystkim w lustrze.

Czyli patrzę w lustro do siebie i mówię:

OK Kamila, to w takim razie, co takiego przeoczyłaś?

Czego nie dopilnowałaś?

Co się wydarzyło, że ten kryzys nastąpił.

Ale przejmuję za niego odpowiedzialność,

ponieważ jeżeli na zbyt długo wpadniemy w rolę ofiary,

to wtedy zostaniemy po prostu w tej roli

i ona odejmuje nam sprawczość.

Zakładamy, że świat jest zły, my jesteśmy super.

No i teraz niech nam ktoś naprawi.

Mnie osobiście taka sytuacja nie służy,

w związku z czym myślę sobie:

OK, przyjmuję odpowiedzialność za to, co się wydarzyło.

I w punkcie trzecim szukam przyczyny.

Przyczyny, która spowodowała tą sytuację.

Albo szeregu przyczyn, z reguły to nie jest jakaś jedna rzecz.

Tylko sprawdzam, co się do tego przyczyniło?

Jaki jest powód na poziomie faktów?

I czwartym punkcie, czwartym kroku wyciągam wnioski.

Wyciągam wnioski z tego, co się wydarzyło.

Czyli gdyby na przykład pojawiła się taka sytuacja jak z Marcinem Kokoszką,

który kiedyś pojawił się w moim biurze

i miał on kryzys akurat wtedy,

ponieważ przyszedł do mnie jako 23-letni mężczyzna i powiedział,

że ma milion długu. I co dalej?

No to też przez to przeszliśmy.

Oprócz tego, że były emocje, to powiedzieliśmy OK, punkt pierwszy,

ten milion długu jest wynikiem działania jakiegoś długofalowego,

które spowodowało, że to jest - tak czy nie?

- No tak.

Drugi punkt: czy przejmujesz odpowiedzialność,

bo wiesz, że masz też w tym udział.

A to nie jest coś, co ci tylko i wyłącznie wydarzyło,

tak po prostu na ciebie spadło i to jest.

- No tak. Przyjmuję odpowiedzialność.

Bo jak się nie przyjmuje odpowiedzialności,

to też nie ma się gotowości do tego, żeby coś z tym zrobić.

Następnie punkt trzeci.

Jakie były przyczyny tej sytuacji?

Czyli co konkretnie spowodowało, że do tego doszło?

I tutaj był szereg przyczyn, które na to wpłynęły,

na to, że on się znalazł w takiej sytuacji.

I w takim razie, jakie wyciągasz wnioski na przyszłość?

Ponieważ to, że z kryzysu będziemy wychodzić to jest oczywiste.

Gdyby nie to, no to w ogóle byliśmy o tym nie rozmawiali.

Natomiast teraz, jakie masz wyciągnąć wnioski na przyszłość,

aby w przyszłości uniknąć takiego kryzysu,

jak również też, kiedy twoja skala biznesu albo sytuacji będzie rosła,

to, co tu zrobić, żeby znowu w takiej samej sytuacji się nie znaleźć,

ale na większą skalę, to wtedy będzie jeszcze większy kryzys.

Jeżeli na przykład budujecie zespół

i są jakieś problemy przy budowaniu zespołu,

to jeżeli one wychodzą wtedy,

kiedy jest mały zespół, nie zajmiesz się nimi,

to wtedy, kiedy będzie jeszcze większy zespół,

a ty masz wnioski nie wyciągnięte, to oczywiście problemy będą większe.

Niektórzy lubią problemy zamiatać pod dywan,

czekać aż się same rozwiążą,

potem one się nie rozwiązują i rosną i śmierdzą dodatkowo.

Ja jestem zwolennikiem tego, żeby wyciągać wnioski.

Kiedy wyciągasz wnioski, to w kolejnym punkcie, w piątym akurat,

ja na przykład rozmawiam z zaufanymi osobami,

ale takimi, które mogą wnieść coś w tą sytuację.

Czyli nie rozmawiam o tym z kimkolwiek,

tylko i wyłącznie po to, żeby się podzielić tą treścią.

Tylko rozmawiam z ludźmi,

którzy mogą coś mieć do powiedzenia na ten temat,

ale i też mają na to zdrowe spojrzenie.

Czyli gdybym miała jakieś wyzwanie w biznesie,

to rozmawiałambym o tym z ludźmi,

którzy są bardziej doświadczeni ode mnie w biznesie.

A nie z ludźmi, którzy boją się założyć swój pierwszy biznes,

bo rozmowa z nimi w niczym by mi nie pomogła.

Czyli szukam takiej osoby, która ma takie zdrowe spojrzenie.

I teraz uwaga.

Gdyby mój kryzys dotyczył jakiś sytuacji emocjonalnych,

mojej prywatnej, bądź czegokolwiek takiego,

to wtedy zdecydowałabym się na pójście do specjalisty,

do na przykład psychoterapeuty i z tą osobą o tym bym porozmawiała.

Gdybym miała problemy w małżeństwie,

nie czekałabym aż się rozwiążą albo aż się rozwiodę,

albo cokolwiek innego,

tylko zdecydowałabym się na konsultację z terapeutą małżeńskim.

Gdybym miała problemy wychowawcze,

coś by mnie niepokoiło w zachowaniu moich dzieci,

to też nie czekałabym aż z tego wyrosną albo coś tam się wydarzy itd.

Tylko bym poszła również do specjalisty i bym na ten temat rozmawiała.

Pytałabym go o to, jak to wygląda z jego perspektywy.

Natomiast na pewno bym nie siedziała i nie czekała aż

ktoś to za mnie załatwi.

Bo wiem, że nikt tego za mnie nie załatwi.

Może wam się tak zdarza, mnie nie.

W związku z czym szukałabym wsparcia naprawdę

u takich osób, które są w stanie coś wnieść.

Wiem, że rzadko mówi się o tym,

żeby w sytuacjach trudnych, osobistych korzystać ze wsparcia terapeuty.

Bo większość osób np. uważa,

że jeżeli ktoś jest bardzo silny i bardzo dzielny,

to sobie sam z tym poradzi i nie powinien iść do terapeuty,

co jest totalną oczywiście bzdurą.

No oczywiście nie z każdą rzeczą albo nie z każdym zmartwieniem

biega się do terapeuty, ale jeżeli jest coś naprawdę takiego,

co doprowadziło do kryzysu,

to wtedy warto jest pójść do takiej osoby po to,

aby nie wpadać w przyszłości w kolejne tarapaty.

Po to, żeby poznać w ogóle przyczynę takiej sytuacji.

I dowiedzieć się, jak możemy sobie z nią poradzić.

I w ogóle to nie jest oznaką słabości.

Tylko jest to oznaką odpowiedzialności.

Tak samo jak masz problemy z zębami,

to nie wychodzisz z założenia,

że sam se po prostu wyrwiesz je w łazience.

Bo albo bólu nie czuję i sobie jakoś z tym poradzisz.

Tylko idziesz do dentysty, bo chcesz mieć zdrowe zęby.

I tak samo jeżeli cokolwiek się dzieje w twojej psychice

i jest to martwiące, jest to coś czym trzeba się zająć,

to po prostu trzeba się tym zająć.

Trzeba to rozgrzebać, to nie jest zawsze przyjemne.

Czasami zajmuje to dużo czasu.

Natomiast no cóż, trzeba to zrobić.

I wtedy, kiedy przejdę przez to,

to w szóstym punkcie oczywiście biorę się za plan naprawczy.

Czyli sporządzam plan naprawczy i wiem pokornie,

że wdrożenie tego planu wymaga czasu,

ponieważ jeżeli np. latami doprowadzałam się do jakiegoś stanu

i doprowadziłam do sytuacji kryzysowej,

to teraz nie liczę na to, że przez weekend

ktoś mi ten problem załatwi, tylko że teraz być może nawet latami

będę z niego wychodzić.

Podam ci przykład.

Jeżeli ktoś latami np. zbiera sobie kilogramy nadwagi.

10, 20, 30, 40 kg albo więcej,

to czasami zdarza mu się oczekiwać,

że jak po prostu przez pierwszy weekend zacznie się już zdrowo odżywiać,

to już by chciał po tym weekendzie, żeby były jakieś oszałamiające wyniki.

Otóż nie, jeżeli lata pracujesz na to,

żeby wprowadzić się w kryzys,

to czasami lata też zajmuje ci wychodzenie z tego kryzysu.