×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

7 metrów dla Ziemi (środowisko), Czy można być EKO, sprzedając tysiące PLASTIKOWYCH płyt? – „7 metrów dla Ziemi” #3 – Kwiat Jabłoni (2)

Czy można być EKO, sprzedając tysiące PLASTIKOWYCH płyt? – „7 metrów dla Ziemi” #3 – Kwiat Jabłoni (2)

Rozumiem, że ktoś może nie mieć wiedzy albo nie mieć jeszcze takiego zaangażowania, ale...

O to to ja cię jeszcze zapytam.

Dobrze, ale ja po prostu się cieszę z każdego

tego typu nawet najbardziej odjechanego pomysłu na

to, żeby żyć bardziej w stylu zero waste.

Okej. Czyli tak, Jacka zachowania akceptujesz w pełni.

Tak.

A czy macie takie sytuacje, ja na przykład mam, że

słyszę o jakimś ekopatencie,

ale jednak dochodzę do wniosku, że dla mnie to jest chyba na tę chwilę

za dużo, przegięcie.

I czy wy też macie takie rzeczy, na które jeszcze dziś nie jesteście gotowi?

No ja mam duży problem z tym, żeby jeździć

więcej rowerem czy komunikacją miejską.

Oczywiście staram się. Jeżdżę elektryczną hulajnogą,

ale to jak jest ciepło.

Jeżdżę rowerem też czasami, ale

generalnie tak bardzo nasza praca wymaga ode mnie częstego przemieszczania się w ciągu dnia

po wielu miejscach, do tego wszystkiego jeździmy na koncerty po całej Polsce

busem. No i to po prostu nie jest

żaden sposób ekologiczny.

Rzadko jestem w stanie zdecydować się na pociąg po prostu przez to, że byłabym

bardzo zmęczona. Czasami za dużo jest tych rzeczy, żebym mogła je wszystkie zrealizować bez

używania samochodu.

Ale uważam, że używam go za dużo i na razie to jest tutaj

moja granica, że nie umiem już przez to przejść.

Okej. Jacek?

No ja na przykład nie założyłbym sobie w mieszkaniu kompostownika.

Aha.

Bo słyszałem o takich patentach, że można

właśnie biodegradowalne odpady

nie wyrzucać tylko po prostu robić z tego kompost i później

coś z tym zrobić z tym kompostem.

Ale wiem, że ja bym nie dał rady, bo po prostu

musiałbym regularnie o to dbać,

a ja jestem człowiekiem, który bardzo

ma trudności z jakąkolwiek regularnością w życiu,

więc stąd na przykład chowanie bioodpadów do lodówki, żeby

móc tygodniami ich nie wyciągać.

Wy tu o ekologii,

jacy tu są eko, święci.

Bla, bla, bla.

A powiedzcie mi,

ile sprzedaliście płyt.

Jakie to są liczby?

I żeby być uczciwym, no to

powiem też o sobie.

Ja też mam jakiś taki kłopot,

jak być ekologicznym

i jednocześnie godzić to na przykład ze sprzedażą płyt czy

książek. Ja płyt nie wydaję, ale napisałem książkę.

I zdarzyło mi się na przykład czytać wiadomości na Insta

na zasadzie: "no, ty tu jesteś taki niby zaangażowany,

a jednocześnie zachęcasz ludzi do tego, żeby te książki kupować".

Co wy na to? Jak wy się mierzycie z takim zarzutem?

Ile tych płyt sprzedaliście?

No może w to nie wchodźmy.

Mamy już złotą płytę,

więc co najmniej 15 tysięcy.

100 na plastiku będzie czy więcej?

O jezu, nie wiem.

Trzeba by przeliczyć.

Trzeba by było przeliczyć.

Jaki macie do tego stosunek?

To nie jest zarzut, tak?

Żyjemy w takim świecie.

Ale jak to sobie ułożyć w głowie?

Ale to jest pewien rodzaj hipokryzji, ja się z tym zgadzam, w sensie,

zarzuty nie są zupełnie bezpodstawne.

Ale z drugiej strony okazuje się, że

kupowanie płyt i w ogóle słuchanie muzyki z płyt,

jest znacznie bardziej ekologiczne, niż słuchanie streamingu.

Bo streaming zostawia znacznie większy ślad węglowy.

Słyszałem o tym, ale

przyznaję Wam, że jakoś ciężko mi w to uwierzyć.

Bo przecież jeśli płytę się kupi, to też trzeba ją odpalić, tak?,

na jakimś sprzęcie.

Tak, no i wyprodukować i w ogóle.

Ciężko mi w to uwierzyć. Słyszałem o tym, czytałem,

ale dzielę się po prostu przemyśleniami. Podobno tak jest.

To jest jedna rzecz. Druga rzecz, wydaje mi się, że jednak płyta jest

czymś wielorazowym. Oczywiście to jest plastik, ale

wszystkie płyty, które kupiliśmy od dziecka właściwie

cały czas są z nami, w naszych domach.

Więc płyty rzadko się wyrzuca, mam wrażenie.

Z tego, co wiem, to świat najbardziej zabija właśnie jednorazowość.

Tak, to jest najgorsze.

Tak, że bierzesz siatę ze sklepu, wyładowujesz i ją

wyrzucasz do śmietnika, to jest to.

Czyli jeśli ktoś kupuje płytę Kwiatu Jabłoni,

to znaczy, że powinien słuchać jej jak najwięcej.

Zakaz przerwy!

I wtedy będzie ekologicznie.

Piracić ją znajomym, żeby...

I jeszcze trzecia strona.

Trzecie strona jest też taka, że

wydaliśmy wyjątkowo tę płytę naszą ostatnią

papierowo zupełnie. Oczywiście poza nośnikiem.

Mówisz o ekowinylu?

Nie, o CD.

Okej.

CD jest wydana w ten sposób, że zamiast plastiku dookoła, ma taką

papierową obwolutę,

która jest zaklejona naklejeczką.

I na półce sklepowej nie ma plastiku.

Po prostu, nie musisz zdzierać tej folijki przy

kupowaniu. Nie ma tego.

No to świetne to jest.

No, też ciekawe jest to, szczerze mówiąc, ostatnio byłem w Empiku, żeby sobie zobaczyć,

jak tam ta płyta sobie radzi.

I nie było?

I nie było.

Czyli dobrze.

Przestawiłem na pierwsze miejsce.

Nie no, zdziwiło mnie to, że nie ma innych płyt.

A może są, tylko że akurat ich nie widziałem.

Ale przecieracie szlaki i to jest świetne, niech się wszyscy właśnie dowiedzą

o tym i po prostu powielają wasze pomysły.

I jeszcze jeden pomysł został zastosowany.

Ekowinyl.

To zaraz do tego przejdę.

To za chwilę, ach.

Bo tam różne ekologiczne rzeczy zrobiliśmy z tą płytą.

Zarówno z winylem, jak i z kompaktową płytą.

Że samo opakowanie, okładka, jest wykonane z

papieru z recyklingu,

który nie jest pokryty żadną dodatkową warstwą plastiku

też nabłyszczającą lub matującą.

Bo nawet jak masz papier matujący,

matowy

czy też właśnie nabłyszczony,

to on taki jest poprzez to, że na ten papier jest wdrukowana

jeszcze warstwa plastiku.

Taka cieniusieńka.

Tak jak z kubeczkami.

I jeżeli masz jakąś błyszczącą książkę czy jakąś taką,

to ten papier się średnio nadaje do recyklingu, bo

po prostu on jest z domieszką plastiku.

Czyli nawet o tym pomyśleliście.

Więc na przykład, jakbyś wydawał książkę, to zachęcamy

do takiego papieru totalnie matowego, zupełnie. To się nazywa, nie wiem, jak to się nazywa, ale

po prostu trzeba przypilnować, żeby on nie miał tej powłoki

matującej lub nabłyszczającej.

Będę o tym pamiętał.

I jeszcze myślę sobie o tym, że na szczęście są ebooki.

Oczywiście.

Tak, to prawda.

No.

Ja jednak mam duży sentyment do książek, niestety, papierowych.

Ale to znowu mam wrażenie, że to jest trochę podobna sytuacja do

płyt CD.

Przynajmniej ja tak mam, że jak

już kupię książkę, to ją trzymam, trzymam, trzymam.

Ewentualnie komuś pożyczę, no to później ta osoba to czyta, trzyma.

Jakby to cały czas krąży w obiegu, że to

nie wyrzucamy tego od razu.

Ale masz rację, że ebooki chyba lepiej, no.

Chyba lepiej, nie?

No.

A nasze winyle? Bo rozumiem, że te winyle, to...

No tak tu czekam po prostu na ten winyl, bo

ja przeczytałem informacje, że właśnie tutaj Kwiat Jabłoni

i ekowinyle.

I się zastanawiam, o co chodzi.

To chyba też coś nowego?

Czy nie?

Nie wiem, czy to jest jakieś bardzo nowe, ale...

A na czym to polega?

Jak wygląda produkcja?

Jest to fajne.

Czy to taki pic na wodę?

Nie, to jest spoko.

Że te płyty, same krążki,

są wykonane ze ścinków

winylowych po innych płytach, czyli

jak wykonujesz inne płyty, to zawsze są tam jakieś odpadki, resztki.

I to działa?

I dzięki temu każda nasza płyta...

Nie fałszujesz na takiej płycie?

Lepiej śpiewam nawet.

Lepiej brzmię nawet.

Tutaj przez chwilę Beata Kozidrak jeszcze,

Boney M.,

taki miks.

No, na co trafisz, różnie.

Element zaskoczenia.

Tak.

Ale chciałam powiedzieć, że każda ta płyta jest w innym kolorze.

I one są czasami takie melanżowe, takie

ciekawe.

Poważnie? No to łał, czad.

Tak, kinder niespodzianka ta nasza płyta.

Czyli każda jest inna.

Indywidualna.

Dokładnie. Dokładnie tak.

To na koniec chciałbym jeszcze porozmawiać z wami

o tym, jaki wy macie stosunek do osób,

które nie do końca są zaangażowane w ekologię.

Czy jakoś ich zachęcacie, nawracacie, czy

macie luz, czy się na przykład wkurzacie?

I może zaczniemy od takiego... To będzie pytanie do Jacka, sobie przygotowałem.

Ale Kasia słucha uważnie.

Dobrze, dobrze.

Jacek, wyobraź sobie sytuację, że jesteśmy na imprezie,

pijemy alkohol i skończył nam się lód.

I co robisz?

Są trzy opcje.

Zamawiamy taki lód z dostawą,

idziemy do sklepu na dół, do jakichś tam delikatesów, go kupić

czy pijemy ciepły alkohol?

Ale wiesz, szczerze, nie?

Ja miałam taką sytuację.

Do tego zmierzam.

Ale na razie Jacek.

Nie no ja zazwyczaj w takich sytuacjach olewam sytuację

i albo wkładam na chwilę do zamrażalki

i wyciągam szybko, żeby nie wybuchło,

albo piję takie, jakie jest.

Czyli nie poszedłbyś po ten lód?

Taki zapakowany w plastiku? No nie.

Nie, nie.

Jak już widzę, że jest problem z lodem, no to

widzę go raczej wcześniej i staram się

go po prostu zrobić. Mam takie wypustki jak wszyscy mają w lodówkach

i sobie ten lód robię. Oczywiście

to jest trochę upierdliwe, bo trzeba się zorientować odpowiednio wcześniej.

Okej, wiadomka.

No ale, kurczę, lód w plastiku to jest jakiś harcore.

Kasia, wiesz czemu Jacka zapytałem o to?

Bo ja chyba kiedyś musiałam palnąć, że miałam taką sytuację.

Ty podobno

zrobiłaś kiedyś, nie to, że awanturę, tylko

że absolutnie nikt nie idzie po żaden lód.

Tak.

I to fajne, że ty jednak, wiesz.

Ale poszli.

Ale poszli?

Ja powiedziałam: słuchajcie, to już jest tak proste,

tu mamy te wypustki, tu jest woda,

robię tak

i jest lód za chwilę, poczekajcie.

Nic się nie stanie, jak nie wypijecie przez pół godziny. A potem

te folie się nigdy nie rozłożą, to jest jakiś absurd.

Dlaczego nie możemy sobie sami zrobić lodu, kiedy

to jest tak proste?

I nie mogłam uwierzyć, jak wielkie... Nie chcę nikogo obrażać, ale

chodzi mi o to, że jak wielkie wygodnictwo...

Nazwiska.

Nie, bo ja też robię dużo rzeczy, przy których jest mi wygodniej albo

nie pomyślę, a zrobię źle dla planety.

Ale bez przesady?

Ale po prostu chodzi o to, że to nasze wygodnictwo

ludzi doszło już do takiego poziomu, że

nie jesteśmy w stanie nawet,

że wolimy nawet wyjść z domu, pójść do sklepu, zapłacić,

zamiast...

No tak, sama opcja kupowania lodu wydaje się absurdalna.

Tak.

Tak.

To prawda.

I ja wyraziłam swoją opinię wtedy, ale

nie zostałam wysłuchana.

A ja też muszę się przyznać, że to nie jest tak, że ja tak nigdy nie robiłem

i zdarzało mi się uczestniczyć w imprezach, gdzie taki lód był kupowany.

Ja kupowałem taki lód.

Czy nawet, jak trzeba było się bardzo spieszyć, no to taki lód kiedyś kupiłem.

Ale teraz już chyba bym tego nie zrobił.

Już trochę za bardzo hardcore.

No to tak samo, ostatnio widziałem taki dokument

na temat butelek z wodą.

Że to jest jakiś największy przekręt świata, że

to, że my kupujemy coś, co powinno być dostępne dla każdego człowieka po prostu,

za darmo,

kupujemy to dlatego, że ktoś to zapakował do plastikowej butelki

i nam podał.

Tak jakby się nad tym zastanowić...

To to jest strasznie głupie. I z tym lodem jest dokładnie tak samo.

Jeszcze jedną rzecz a propos Kasi

zmieniania najbliższej rzeczywistości,

to wysłuchałem chyba w jakimś wywiadzie,

powiedziałaś o tym, że kiedyś kłóciłaś się ze współlokatorami,

o kosz właśnie na śmieci.

Nie no, ja się nie kłócę ze współlokatorami.

Nie, naprawdę. Pozdrawiam serdecznie moje współlokatorki wspaniałe, bo się z nimi nigdy o nic nie pokłóciłam, więc

są cudowne.

Ale rzeczywiście. Myślę, że może... One też są bardzo proekologiczne

i też dużo wkładają starań w takie zero weste'owe zachowania.

Ale na czym polegał problem?

Ale ja chyba czasami...

Wszystko fajnie, lubicie się, lubicie, ale...

Może je męczę czasami jakimiś takimi rzeczami,

że już mogłyby być... No dobra.

Chodzi o to, że chciałam, żeby myć

te kubły po prostu. Żeby nie używać plastikowych worów na śmieci.

Czyli to, z czym ja mam kłopot.

Tak.

Tak. Ale one

nie za bardzo chciały. No i ja rozumiem, że to

trochę jest wysiłek.

Jeszcze nie były na to gotowe.

Więc ja powiedziałam: dobra, to zamówię takie kompostowalne worki.

No i zamówiłam, ale nie zdążyłam do paczkomatu

i odesłali je. I nadal ich nie mamy.

No i wtedy już one są takie: Kasia, no błagam, no kupmy już normalne worki,

bo nie jesteś w stanie nawet doprowadzić do tego, żeby były te kompostowalne,

no i tak...

I tak się bujacie, no.

No i czuję się zniesmaczona, że mamy taki worek, ale

z drugiej strony moja wina, że nie zamówiłam tych kompostowalnych.

Ale to, co wprowadziłyśmy i wszystkie tam praktykujemy,

że te rzeczy segregowane, czyli szkło czy plastik,

to trzymamy w kartonowych pudłach osobno, no bo to


Czy można być EKO, sprzedając tysiące PLASTIKOWYCH płyt? – „7 metrów dla Ziemi” #3 – Kwiat Jabłoni (2) Is it possible to be ECO while selling thousands of PLASTIC plates? - "7 meters for the Earth" #3 - Apple Blossom (2)

Rozumiem, że ktoś może nie mieć wiedzy albo nie mieć jeszcze takiego zaangażowania, ale...

O to to ja cię jeszcze zapytam.

Dobrze, ale ja po prostu się cieszę z każdego

tego typu nawet najbardziej odjechanego pomysłu na

to, żeby żyć bardziej w stylu zero waste.

Okej. Czyli tak, Jacka zachowania akceptujesz w pełni.

Tak.

A czy macie takie sytuacje, ja na przykład mam, że

słyszę o jakimś ekopatencie,

ale jednak dochodzę do wniosku, że dla mnie to jest chyba na tę chwilę

za dużo, przegięcie.

I czy wy też macie takie rzeczy, na które jeszcze dziś nie jesteście gotowi?

No ja mam duży problem z tym, żeby jeździć

więcej rowerem czy komunikacją miejską.

Oczywiście staram się. Jeżdżę elektryczną hulajnogą,

ale to jak jest ciepło.

Jeżdżę rowerem też czasami, ale

generalnie tak bardzo nasza praca wymaga ode mnie częstego przemieszczania się w ciągu dnia

po wielu miejscach, do tego wszystkiego jeździmy na koncerty po całej Polsce

busem. No i to po prostu nie jest

żaden sposób ekologiczny.

Rzadko jestem w stanie zdecydować się na pociąg po prostu przez to, że byłabym

bardzo zmęczona. Czasami za dużo jest tych rzeczy, żebym mogła je wszystkie zrealizować bez

używania samochodu.

Ale uważam, że używam go za dużo i na razie to jest tutaj

moja granica, że nie umiem już przez to przejść.

Okej. Jacek?

No ja na przykład nie założyłbym sobie w mieszkaniu kompostownika.

Aha.

Bo słyszałem o takich patentach, że można

właśnie biodegradowalne odpady

nie wyrzucać tylko po prostu robić z tego kompost i później

coś z tym zrobić z tym kompostem.

Ale wiem, że ja bym nie dał rady, bo po prostu

musiałbym regularnie o to dbać,

a ja jestem człowiekiem, który bardzo

ma trudności z jakąkolwiek regularnością w życiu,

więc stąd na przykład chowanie bioodpadów do lodówki, żeby

móc tygodniami ich nie wyciągać.

Wy tu o ekologii,

jacy tu są eko, święci.

Bla, bla, bla.

A powiedzcie mi,

ile sprzedaliście płyt.

Jakie to są liczby?

I żeby być uczciwym, no to

powiem też o sobie.

Ja też mam jakiś taki kłopot,

jak być ekologicznym

i jednocześnie godzić to na przykład ze sprzedażą płyt czy

książek. Ja płyt nie wydaję, ale napisałem książkę.

I zdarzyło mi się na przykład czytać wiadomości na Insta

na zasadzie: "no, ty tu jesteś taki niby zaangażowany,

a jednocześnie zachęcasz ludzi do tego, żeby te książki kupować".

Co wy na to? Jak wy się mierzycie z takim zarzutem?

Ile tych płyt sprzedaliście?

No może w to nie wchodźmy.

Mamy już złotą płytę,

więc co najmniej 15 tysięcy.

100 na plastiku będzie czy więcej?

O jezu, nie wiem.

Trzeba by przeliczyć.

Trzeba by było przeliczyć.

Jaki macie do tego stosunek?

To nie jest zarzut, tak?

Żyjemy w takim świecie.

Ale jak to sobie ułożyć w głowie?

Ale to jest pewien rodzaj hipokryzji, ja się z tym zgadzam, w sensie,

zarzuty nie są zupełnie bezpodstawne.

Ale z drugiej strony okazuje się, że

kupowanie płyt i w ogóle słuchanie muzyki z płyt,

jest znacznie bardziej ekologiczne, niż słuchanie streamingu.

Bo streaming zostawia znacznie większy ślad węglowy.

Słyszałem o tym, ale

przyznaję Wam, że jakoś ciężko mi w to uwierzyć.

Bo przecież jeśli płytę się kupi, to też trzeba ją odpalić, tak?,

na jakimś sprzęcie.

Tak, no i wyprodukować i w ogóle.

Ciężko mi w to uwierzyć. Słyszałem o tym, czytałem,

ale dzielę się po prostu przemyśleniami. Podobno tak jest.

To jest jedna rzecz. Druga rzecz, wydaje mi się, że jednak płyta jest

czymś wielorazowym. Oczywiście to jest plastik, ale

wszystkie płyty, które kupiliśmy od dziecka właściwie

cały czas są z nami, w naszych domach.

Więc płyty rzadko się wyrzuca, mam wrażenie.

Z tego, co wiem, to świat najbardziej zabija właśnie jednorazowość.

Tak, to jest najgorsze.

Tak, że bierzesz siatę ze sklepu, wyładowujesz i ją

wyrzucasz do śmietnika, to jest to.

Czyli jeśli ktoś kupuje płytę Kwiatu Jabłoni,

to znaczy, że powinien słuchać jej jak najwięcej.

Zakaz przerwy!

I wtedy będzie ekologicznie.

Piracić ją znajomym, żeby...

I jeszcze trzecia strona.

Trzecie strona jest też taka, że

wydaliśmy wyjątkowo tę płytę naszą ostatnią

papierowo zupełnie. Oczywiście poza nośnikiem.

Mówisz o ekowinylu?

Nie, o CD.

Okej.

CD jest wydana w ten sposób, że zamiast plastiku dookoła, ma taką

papierową obwolutę,

która jest zaklejona naklejeczką.

I na półce sklepowej nie ma plastiku.

Po prostu, nie musisz zdzierać tej folijki przy

kupowaniu. Nie ma tego.

No to świetne to jest.

No, też ciekawe jest to, szczerze mówiąc, ostatnio byłem w Empiku, żeby sobie zobaczyć,

jak tam ta płyta sobie radzi.

I nie było?

I nie było.

Czyli dobrze.

Przestawiłem na pierwsze miejsce.

Nie no, zdziwiło mnie to, że nie ma innych płyt.

A może są, tylko że akurat ich nie widziałem.

Ale przecieracie szlaki i to jest świetne, niech się wszyscy właśnie dowiedzą

o tym i po prostu powielają wasze pomysły.

I jeszcze jeden pomysł został zastosowany.

Ekowinyl.

To zaraz do tego przejdę.

To za chwilę, ach.

Bo tam różne ekologiczne rzeczy zrobiliśmy z tą płytą.

Zarówno z winylem, jak i z kompaktową płytą.

Że samo opakowanie, okładka, jest wykonane z

papieru z recyklingu,

który nie jest pokryty żadną dodatkową warstwą plastiku

też nabłyszczającą lub matującą.

Bo nawet jak masz papier matujący,

matowy

czy też właśnie nabłyszczony,

to on taki jest poprzez to, że na ten papier jest wdrukowana

jeszcze warstwa plastiku.

Taka cieniusieńka.

Tak jak z kubeczkami.

I jeżeli masz jakąś błyszczącą książkę czy jakąś taką,

to ten papier się średnio nadaje do recyklingu, bo

po prostu on jest z domieszką plastiku.

Czyli nawet o tym pomyśleliście.

Więc na przykład, jakbyś wydawał książkę, to zachęcamy

do takiego papieru totalnie matowego, zupełnie. To się nazywa, nie wiem, jak to się nazywa, ale

po prostu trzeba przypilnować, żeby on nie miał tej powłoki

matującej lub nabłyszczającej.

Będę o tym pamiętał.

I jeszcze myślę sobie o tym, że na szczęście są ebooki.

Oczywiście.

Tak, to prawda.

No.

Ja jednak mam duży sentyment do książek, niestety, papierowych.

Ale to znowu mam wrażenie, że to jest trochę podobna sytuacja do

płyt CD.

Przynajmniej ja tak mam, że jak

już kupię książkę, to ją trzymam, trzymam, trzymam.

Ewentualnie komuś pożyczę, no to później ta osoba to czyta, trzyma.

Jakby to cały czas krąży w obiegu, że to

nie wyrzucamy tego od razu.

Ale masz rację, że ebooki chyba lepiej, no.

Chyba lepiej, nie?

No.

A nasze winyle? Bo rozumiem, że te winyle, to...

No tak tu czekam po prostu na ten winyl, bo

ja przeczytałem informacje, że właśnie tutaj Kwiat Jabłoni

i ekowinyle.

I się zastanawiam, o co chodzi.

To chyba też coś nowego?

Czy nie?

Nie wiem, czy to jest jakieś bardzo nowe, ale...

A na czym to polega?

Jak wygląda produkcja?

Jest to fajne.

Czy to taki pic na wodę?

Nie, to jest spoko.

Że te płyty, same krążki,

są wykonane ze ścinków

winylowych po innych płytach, czyli

jak wykonujesz inne płyty, to zawsze są tam jakieś odpadki, resztki.

I to działa?

I dzięki temu każda nasza płyta...

Nie fałszujesz na takiej płycie?

Lepiej śpiewam nawet.

Lepiej brzmię nawet.

Tutaj przez chwilę Beata Kozidrak jeszcze,

Boney M.,

taki miks.

No, na co trafisz, różnie.

Element zaskoczenia.

Tak.

Ale chciałam powiedzieć, że każda ta płyta jest w innym kolorze.

I one są czasami takie melanżowe, takie

ciekawe.

Poważnie? No to łał, czad.

Tak, kinder niespodzianka ta nasza płyta.

Czyli każda jest inna.

Indywidualna.

Dokładnie. Dokładnie tak.

To na koniec chciałbym jeszcze porozmawiać z wami

o tym, jaki wy macie stosunek do osób,

które nie do końca są zaangażowane w ekologię.

Czy jakoś ich zachęcacie, nawracacie, czy

macie luz, czy się na przykład wkurzacie?

I może zaczniemy od takiego... To będzie pytanie do Jacka, sobie przygotowałem.

Ale Kasia słucha uważnie.

Dobrze, dobrze.

Jacek, wyobraź sobie sytuację, że jesteśmy na imprezie,

pijemy alkohol i skończył nam się lód.

I co robisz?

Są trzy opcje.

Zamawiamy taki lód z dostawą,

idziemy do sklepu na dół, do jakichś tam delikatesów, go kupić

czy pijemy ciepły alkohol?

Ale wiesz, szczerze, nie?

Ja miałam taką sytuację.

Do tego zmierzam.

Ale na razie Jacek.

Nie no ja zazwyczaj w takich sytuacjach olewam sytuację

i albo wkładam na chwilę do zamrażalki

i wyciągam szybko, żeby nie wybuchło,

albo piję takie, jakie jest.

Czyli nie poszedłbyś po ten lód?

Taki zapakowany w plastiku? No nie.

Nie, nie.

Jak już widzę, że jest problem z lodem, no to

widzę go raczej wcześniej i staram się

go po prostu zrobić. Mam takie wypustki jak wszyscy mają w lodówkach

i sobie ten lód robię. Oczywiście

to jest trochę upierdliwe, bo trzeba się zorientować odpowiednio wcześniej.

Okej, wiadomka.

No ale, kurczę, lód w plastiku to jest jakiś harcore.

Kasia, wiesz czemu Jacka zapytałem o to?

Bo ja chyba kiedyś musiałam palnąć, że miałam taką sytuację.

Ty podobno

zrobiłaś kiedyś, nie to, że awanturę, tylko

że absolutnie nikt nie idzie po żaden lód.

Tak.

I to fajne, że ty jednak, wiesz.

Ale poszli.

Ale poszli?

Ja powiedziałam: słuchajcie, to już jest tak proste,

tu mamy te wypustki, tu jest woda,

robię tak

i jest lód za chwilę, poczekajcie.

Nic się nie stanie, jak nie wypijecie przez pół godziny. A potem

te folie się nigdy nie rozłożą, to jest jakiś absurd.

Dlaczego nie możemy sobie sami zrobić lodu, kiedy

to jest tak proste?

I nie mogłam uwierzyć, jak wielkie... Nie chcę nikogo obrażać, ale

chodzi mi o to, że jak wielkie wygodnictwo...

Nazwiska.

Nie, bo ja też robię dużo rzeczy, przy których jest mi wygodniej albo

nie pomyślę, a zrobię źle dla planety.

Ale bez przesady?

Ale po prostu chodzi o to, że to nasze wygodnictwo

ludzi doszło już do takiego poziomu, że

nie jesteśmy w stanie nawet,

że wolimy nawet wyjść z domu, pójść do sklepu, zapłacić,

zamiast...

No tak, sama opcja kupowania lodu wydaje się absurdalna.

Tak.

Tak.

To prawda.

I ja wyraziłam swoją opinię wtedy, ale

nie zostałam wysłuchana.

A ja też muszę się przyznać, że to nie jest tak, że ja tak nigdy nie robiłem

i zdarzało mi się uczestniczyć w imprezach, gdzie taki lód był kupowany.

Ja kupowałem taki lód.

Czy nawet, jak trzeba było się bardzo spieszyć, no to taki lód kiedyś kupiłem.

Ale teraz już chyba bym tego nie zrobił.

Już trochę za bardzo hardcore.

No to tak samo, ostatnio widziałem taki dokument

na temat butelek z wodą.

Że to jest jakiś największy przekręt świata, że

to, że my kupujemy coś, co powinno być dostępne dla każdego człowieka po prostu,

za darmo,

kupujemy to dlatego, że ktoś to zapakował do plastikowej butelki

i nam podał.

Tak jakby się nad tym zastanowić...

To to jest strasznie głupie. I z tym lodem jest dokładnie tak samo.

Jeszcze jedną rzecz a propos Kasi

zmieniania najbliższej rzeczywistości,

to wysłuchałem chyba w jakimś wywiadzie,

powiedziałaś o tym, że kiedyś kłóciłaś się ze współlokatorami,

o kosz właśnie na śmieci.

Nie no, ja się nie kłócę ze współlokatorami.

Nie, naprawdę. Pozdrawiam serdecznie moje współlokatorki wspaniałe, bo się z nimi nigdy o nic nie pokłóciłam, więc

są cudowne.

Ale rzeczywiście. Myślę, że może... One też są bardzo proekologiczne

i też dużo wkładają starań w takie zero weste'owe zachowania.

Ale na czym polegał problem?

Ale ja chyba czasami...

Wszystko fajnie, lubicie się, lubicie, ale...

Może je męczę czasami jakimiś takimi rzeczami,

że już mogłyby być... No dobra.

Chodzi o to, że chciałam, żeby myć

te kubły po prostu. Żeby nie używać plastikowych worów na śmieci.

Czyli to, z czym ja mam kłopot.

Tak.

Tak. Ale one

nie za bardzo chciały. No i ja rozumiem, że to

trochę jest wysiłek.

Jeszcze nie były na to gotowe.

Więc ja powiedziałam: dobra, to zamówię takie kompostowalne worki.

No i zamówiłam, ale nie zdążyłam do paczkomatu

i odesłali je. I nadal ich nie mamy.

No i wtedy już one są takie: Kasia, no błagam, no kupmy już normalne worki,

bo nie jesteś w stanie nawet doprowadzić do tego, żeby były te kompostowalne,

no i tak...

I tak się bujacie, no.

No i czuję się zniesmaczona, że mamy taki worek, ale

z drugiej strony moja wina, że nie zamówiłam tych kompostowalnych.

Ale to, co wprowadziłyśmy i wszystkie tam praktykujemy,

że te rzeczy segregowane, czyli szkło czy plastik,

to trzymamy w kartonowych pudłach osobno, no bo to