×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Licencja na dorosłość - Małgorzata Karolina Piekarska, WYJAŚNIENIA (2)

WYJAŚNIENIA (2)

Gdy z Mateuszem na hulajnodze i Magdusią na rowerku z doczepianymi kołami dochodził do groty z wodospadem, Kamila już tam czekała. Zobaczył ją z daleka i pomyślał jedno: „Wylaszczyła się! No chyba nie dla mnie? Zresztą… to by znaczyło, że jest idiotką”. Powiedział jej przecież wyraźnie, że spotkać się z nią może tylko w parku, bo obiecał, że pójdzie tam z rodzeństwem. To nie randka. Na tego typu spotkania nie trzeba się stroić.

On zresztą nie miał czasu na randkowanie. Magda była za mała, by gdziekolwiek chodzić sama, a Mateusz tak nieznośny i sprawiał tyle kłopotów, że musiał go bez przerwy pilnować. Potrafił na rowerze najeżdżać na małe dzieci, piłką przyłożyć komuś w głowę, a kilka tygodni temu rzucił kamieniem i zbił szybę w oknie w sąsiednim bloku. Pilnować trzeba go było zwłaszcza przed Koperskim, z którym już nie chodził do jednej klasy, ale nadal czasem go spotykał. Niby twierdził, że to przypadkiem, ale kto mógł wiedzieć, czy to prawda? Na dodatek czasami dogryzał Magdzie. Marcin miał wrażenie, że to z tego powodu siostra boi się jeździć na rowerze bez bocznych kółek.

Kamila najpierw go nie poznała. Marcin miesiąc temu był lekko niedogolony, a teraz miał równo przystrzyżoną brodę. Wyglądał onieśmielająco.

– No jestem – powiedział. Szybko dokonał przedstawienia Mateusza i Magdy Kamili i odwrotnie, dodając: – No, pędraki, przywitajcie się ładnie z panią.

– W sumie mogłam wziąć Kubę – bąknęła Kamila. – Jest niewiele młodszy od Mateusza.

– Brat? – spytał Marcin, a Kamila skinęła głową. – Idziemy? Chcę, by pojeździli, to potem będzie trochę spokoju…

Ale jak na złość spokoju nie uświadczyli. Mateusz przejeżdżał przez kałuże, których w alejkach lśniło wprawdzie tylko kilka i niedużych, ale jemu niewiele potrzeba było, by się ubrudzić. Teraz dodatkowo opryskiwał Magdusię, która krzyczała i piszczała. Kamila kilka razy próbowała zacząć rozmowę, ale sytuacja ją onieśmieliła. Wreszcie odezwał się Marcin:

– No mów, co masz do powiedzenia. Pewnie pilne, skoro dzwoniłaś o północy.

To ostatnie zdanie sprawiło, że jakby diabeł w nią wstąpił. Stanęła na środku alejki i krzyknęła:

– Wiesz co? Jesteś bezczelny! To nic pilnego, ale chciałam ci koniecznie powiedzieć, że jesteś bezczelny! Jak mogłeś powiedzieć, że ja oszukuję Olka?

Marcin uniósł brwi zdumiony. Kamili przez jego brodę trudno było rozpoznać, czy się z niej śmieje, czy nie.

– A powiedziałaś mu, że go nie chcesz?

– Nie – przyznała.

– A chcesz?

– Nie. – Tym razem zaprzeczeniu towarzyszył jeszcze energiczny ruch głową, jakby miał podkreślić to, że Kamila podjęła decyzję.

– To skąd on ma to wiedzieć?

– Inteligentny facet powinien wiedzieć takie rzeczy.

– My, faceci, jesteśmy prości. Jak nie mówisz, że nie chcesz, i nie zrywasz, to myślimy, że jest wszystko w porządku.

– A jak przez miesiąc nie mam czasu?

– To potrafimy myśleć, że jesteś zajęta. A co?

Przez ostatni miesiąc nie miałaś dla niego czasu? – spytał Marcin, ale Kamila nie zdążyła mu odpowiedzieć. Akurat zatoczyli koło, znów znaleźli się w okolicy groty z wodospadem, a Mateusz właśnie wjeżdżał na górkę…

– Tylko nikogo nie roz… – zaczął Marcin, ale było za późno.

Młodszy brat w ułamku sekundy najechał hulajnogą na dwulatka. Dziecko przewróciło się, rozpłakało i po chwili wywiązała się taka awantura z jego matką, że dalsza rozmowa z Kamilą okazała się niemożliwa.

– W takich warunkach to my sobie chyba nie porozmawiamy – powiedziała zrezygnowana, gdy po kwadransie wrócił do niej z hulajnogą Mateusza.

– Cóż ja ci na to poradzę? – odparł pytaniem, którym jasno dawał do zrozumienia, że mu na tej rozmowie w ogóle nie zależy. Ale czy rzeczywiście?

Stali na wprost siebie na środku parku. On zły, ale na Mateusza. Ona jeszcze bardziej zła, ale na niego. Wyglądali jak wrogowie, ale… czy naprawdę? Przecież coś jedno do drugiego przyciągało. I oboje to czuli. Co to takiego?

– Czemu musiałeś tu przyjść z rodzeństwem? – spytała, by przerwać krępującą ciszę, jaka zapadła między nimi.

– Bo takie mam życie – odparł.

– I myślisz, że możesz oceniać moje?

– Nie oceniłem.

– Oceniłeś! Powiedziałeś, że oszukuję.

– Dziewczyno! Ty strasznie męczysz! Niech ci będzie. Oceniłem. Ale obiecuję. Już nie będę. W sumie niewiele obchodzi mnie taka głupia gęś jak ty – prychnął pogardliwie i dodał: – Daj mi po prostu spokój! Cześć! – rzucił za siebie i zawołał do rodzeństwa: – Pędraki! Pożegnajcie się z panią!

A potem powoli ruszył w kierunku wyjścia z parku.

* * *

Gdy Maciek zadzwonił do drzwi, Mateusz i Magda kończyli obiad. Marcin wpuścił kumpla i z miejsca zapytał:

– Jesteś głodny?

– A co?

– Zjedliśmy obiad, ale zupę mam. Chcesz?

– Jak rosół, to zjem – odparł Maciek i po chwili siadł nad podstawionym pod nos przez Marcina talerzem pełnym rosołu z makaronem i marchewką.

– Masz jakąś sprawę? – spytał Marcin, a Maciek skinął głową. Zastanawiał się, jak zadać pytanie, ale w końcu postanowił zrobić to zwyczajnie.

– Widziałem cię dzisiaj w parku… – zaczął.

– Szkoda, że nie zawołałeś – odparł Marcin i chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Maciek dodał:

– Nie byłeś sam.

– No i właśnie dlatego szkoda, że nie zawołałeś.

Tym zdaniem rozbroił kumpla. Gdy po chwili opowiedział mu o nocnym telefonie Kamili, dzisiejszym spotkaniu i jej zachowaniu, miał wrażenie, że spojrzenie Maćka zaczyna wyrażać współczucie.

– A czemu tak cię to poruszyło, że aż przybiegłeś? – spytał, zabierając mu sprzed nosa pusty talerz. – Chcesz coś pić? – dorzucił w drzwiach.

– Cokolwiek! – krzyknął Maciek i dodał: – Poruszyło mnie, bo byłem w parku z Olkiem!

Słysząc to, Marcin aż cofnął się do pokoju.

– A on nas widział?

– Na szczęście nie – odparł Maciek.

– Czemu „na szczęście”?

– Bo jest załamany tym, co dzieje się między nim a Kamilą, i myślę, że mogłoby go to zaboleć.

– A co się dzieje?

– Nic. Jego zdaniem ona go nie kocha i nie chce mu powiedzieć, że to koniec, a on…

– Długo go znasz?

– Dłużej niż ją. To mój przyjaciel. Dlatego chciałem wyjaśnienia. No idź już do kuchni z tym talerzem!

Ale Marcin stał. Myślał tylko o jednym. Że miał rację w swojej ocenie postępowania Kamili.

– Ona go oszukuje – powiedział na głos.

– On też się oszukuje – stwierdził Maciek i dodał: – Ważne, że wszystko wyjaśniłem. No to teraz mów: co poza tym słychać?

– Zaraz, tylko odniosę ten cholerny talerz – odparł Marcin i poszedł do kuchni.

Robiąc herbatę, pomyślał, że z całą pewnością nie było to ostatnie spotkanie z Kamilą.


WYJAŚNIENIA (2) ERKLÄRUNGEN (2) CLARIFICATIONS (2) EXPLICACIONES (2)

Gdy z Mateuszem na hulajnodze i Magdusią na rowerku z doczepianymi kołami dochodził do groty z wodospadem, Kamila już tam czekała. When he reached the grotto with the waterfall with Matthew on his scooter and Magdusia on a bicycle with attachable wheels, Kamila was already waiting there. Zobaczył ją z daleka i pomyślał jedno: „Wylaszczyła się! He saw her from a distance and thought one thing: "She lounged! No chyba nie dla mnie? Well, not for me, is it? Zresztą… to by znaczyło, że jest idiotką”. Anyway... that would mean she's an idiot." Powiedział jej przecież wyraźnie, że spotkać się z nią może tylko w parku, bo obiecał, że pójdzie tam z rodzeństwem. After all, he told her explicitly that he could only meet her in the park, as he had promised to go there with his siblings. To nie randka. It's not a date. Na tego typu spotkania nie trzeba się stroić. There is no need to dress up for this type of meeting.

On zresztą nie miał czasu na randkowanie. He, moreover, had no time for dating. Magda była za mała, by gdziekolwiek chodzić sama, a Mateusz tak nieznośny i sprawiał tyle kłopotów, że musiał go bez przerwy pilnować. Potrafił na rowerze najeżdżać na małe dzieci, piłką przyłożyć komuś w głowę, a kilka tygodni temu rzucił kamieniem i zbił szybę w oknie w sąsiednim bloku. Pilnować trzeba go było zwłaszcza przed Koperskim, z którym już nie chodził do jednej klasy, ale nadal czasem go spotykał. He had to be looked after especially in front of Koperski, with whom he no longer attended one class, but still met him from time to time. Niby twierdził, że to przypadkiem, ale kto mógł wiedzieć, czy to prawda? Na dodatek czasami dogryzał Magdzie. Marcin miał wrażenie, że to z tego powodu siostra boi się jeździć na rowerze bez bocznych kółek.

Kamila najpierw go nie poznała. Marcin miesiąc temu był lekko niedogolony, a teraz miał równo przystrzyżoną brodę. Marcin was slightly unshaven a month ago, and now he had an evenly trimmed beard. Wyglądał onieśmielająco. He looked intimidating.

– No jestem – powiedział. "Here I am," he said. Szybko dokonał przedstawienia Mateusza i Magdy Kamili i odwrotnie, dodając: – No, pędraki, przywitajcie się ładnie z panią. He quickly introduced Mateusz and Magda Kamila and vice versa, adding: - Well, grubs, say hello to the lady.

– W sumie mogłam wziąć Kubę – bąknęła Kamila. - All in all, I could take Kuba - Kamila muttered. – Jest niewiele młodszy od Mateusza. - He is not much younger than Mateusz.

– Brat? - Brother? – spytał Marcin, a Kamila skinęła głową. Marcin asked, and Kamila nodded. – Idziemy? - Are we going? Chcę, by pojeździli, to potem będzie trochę spokoju…

Ale jak na złość spokoju nie uświadczyli. Mateusz przejeżdżał przez kałuże, których w alejkach lśniło wprawdzie tylko kilka i niedużych, ale jemu niewiele potrzeba było, by się ubrudzić. Mateusz was driving through puddles, with only a few and small ones gleaming in the alleys, but he didn't need much to get dirty. Teraz dodatkowo opryskiwał Magdusię, która krzyczała i piszczała. Now he was additionally spraying Magduś, who screamed and squealed. Kamila kilka razy próbowała zacząć rozmowę, ale sytuacja ją onieśmieliła. Wreszcie odezwał się Marcin:

– No mów, co masz do powiedzenia. - Come on, what do you have to say. Pewnie pilne, skoro dzwoniłaś o północy. Probably urgent, since you called at midnight.

To ostatnie zdanie sprawiło, że jakby diabeł w nią wstąpił. Stanęła na środku alejki i krzyknęła:

– Wiesz co? Jesteś bezczelny! To nic pilnego, ale chciałam ci koniecznie powiedzieć, że jesteś bezczelny! Jak mogłeś powiedzieć, że ja oszukuję Olka?

Marcin uniósł brwi zdumiony. Marcin raised his eyebrows in amazement. Kamili przez jego brodę trudno było rozpoznać, czy się z niej śmieje, czy nie. Kamila's chin made it hard to tell if he was laughing at her or not.

– A powiedziałaś mu, że go nie chcesz? - Did you tell him you didn't want him?

– Nie – przyznała. "No," she admitted.

– A chcesz? - Do you want?

– Nie. – Tym razem zaprzeczeniu towarzyszył jeszcze energiczny ruch głową, jakby miał podkreślić to, że Kamila podjęła decyzję. - This time the denial was accompanied by an energetic head movement, as if he were to emphasize that Kamila made a decision.

– To skąd on ma to wiedzieć?

– Inteligentny facet powinien wiedzieć takie rzeczy. - An intelligent guy should know such things.

– My, faceci, jesteśmy prości. - We guys are simple. Jak nie mówisz, że nie chcesz, i nie zrywasz, to myślimy, że jest wszystko w porządku. If you don't say you don't want to and you don't break up, we think you're fine.

– A jak przez miesiąc nie mam czasu? - And how do I have no time for a month?

– To potrafimy myśleć, że jesteś zajęta. A co?

Przez ostatni miesiąc nie miałaś dla niego czasu? You haven't had time for him in the last month? – spytał Marcin, ale Kamila nie zdążyła mu odpowiedzieć. Akurat zatoczyli koło, znów znaleźli się w okolicy groty z wodospadem, a Mateusz właśnie wjeżdżał na górkę…

– Tylko nikogo nie roz… – zaczął Marcin, ale było za późno.

Młodszy brat w ułamku sekundy najechał hulajnogą na dwulatka. Dziecko przewróciło się, rozpłakało i po chwili wywiązała się taka awantura z jego matką, że dalsza rozmowa z Kamilą okazała się niemożliwa.

– W takich warunkach to my sobie chyba nie porozmawiamy – powiedziała zrezygnowana, gdy po kwadransie wrócił do niej z hulajnogą Mateusza.

– Cóż ja ci na to poradzę? – odparł pytaniem, którym jasno dawał do zrozumienia, że mu na tej rozmowie w ogóle nie zależy. - He replied with a question, which made it clear that he did not care about this conversation at all. Ale czy rzeczywiście?

Stali na wprost siebie na środku parku. On zły, ale na Mateusza. Ona jeszcze bardziej zła, ale na niego. She's even more angry at him. Wyglądali jak wrogowie, ale… czy naprawdę? Przecież coś jedno do drugiego przyciągało. After all, something attracted one another. I oboje to czuli. And they both felt it. Co to takiego?

– Czemu musiałeś tu przyjść z rodzeństwem? – spytała, by przerwać krępującą ciszę, jaka zapadła między nimi.

– Bo takie mam życie – odparł.

– I myślisz, że możesz oceniać moje?

– Nie oceniłem.

– Oceniłeś! Powiedziałeś, że oszukuję.

– Dziewczyno! Ty strasznie męczysz! Niech ci będzie. Oceniłem. Ale obiecuję. Już nie będę. W sumie niewiele obchodzi mnie taka głupia gęś jak ty – prychnął pogardliwie i dodał: – Daj mi po prostu spokój! Cześć! – rzucił za siebie i zawołał do rodzeństwa: – Pędraki! Pożegnajcie się z panią!

A potem powoli ruszył w kierunku wyjścia z parku.

* * *

Gdy Maciek zadzwonił do drzwi, Mateusz i Magda kończyli obiad. Marcin wpuścił kumpla i z miejsca zapytał:

– Jesteś głodny?

– A co?

– Zjedliśmy obiad, ale zupę mam. Chcesz?

– Jak rosół, to zjem – odparł Maciek i po chwili siadł nad podstawionym pod nos przez Marcina talerzem pełnym rosołu z makaronem i marchewką.

– Masz jakąś sprawę? – spytał Marcin, a Maciek skinął głową. Zastanawiał się, jak zadać pytanie, ale w końcu postanowił zrobić to zwyczajnie.

– Widziałem cię dzisiaj w parku… – zaczął.

– Szkoda, że nie zawołałeś – odparł Marcin i chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Maciek dodał:

– Nie byłeś sam.

– No i właśnie dlatego szkoda, że nie zawołałeś.

Tym zdaniem rozbroił kumpla. Gdy po chwili opowiedział mu o nocnym telefonie Kamili, dzisiejszym spotkaniu i jej zachowaniu, miał wrażenie, że spojrzenie Maćka zaczyna wyrażać współczucie.

– A czemu tak cię to poruszyło, że aż przybiegłeś? – spytał, zabierając mu sprzed nosa pusty talerz. He asked, taking the empty plate from under his nose. – Chcesz coś pić? – dorzucił w drzwiach.

– Cokolwiek! – krzyknął Maciek i dodał: – Poruszyło mnie, bo byłem w parku z Olkiem!

Słysząc to, Marcin aż cofnął się do pokoju.

– A on nas widział?

– Na szczęście nie – odparł Maciek.

– Czemu „na szczęście”? - Why "fortunately"?

– Bo jest załamany tym, co dzieje się między nim a Kamilą, i myślę, że mogłoby go to zaboleć. - Because he is devastated by what is happening between him and Kamila, and I think it could hurt him.

– A co się dzieje?

– Nic. Jego zdaniem ona go nie kocha i nie chce mu powiedzieć, że to koniec, a on…

– Długo go znasz?

– Dłużej niż ją. - Longer than hers. To mój przyjaciel. Dlatego chciałem wyjaśnienia. No idź już do kuchni z tym talerzem! Go to the kitchen with that plate!

Ale Marcin stał. Myślał tylko o jednym. Że miał rację w swojej ocenie postępowania Kamili.

– Ona go oszukuje – powiedział na głos.

– On też się oszukuje – stwierdził Maciek i dodał: – Ważne, że wszystko wyjaśniłem. No to teraz mów: co poza tym słychać?

– Zaraz, tylko odniosę ten cholerny talerz – odparł Marcin i poszedł do kuchni. - Wait, I'll just pick up the damn plate - Marcin replied and went to the kitchen.

Robiąc herbatę, pomyślał, że z całą pewnością nie było to ostatnie spotkanie z Kamilą.