×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Licencja na dorosłość - Małgorzata Karolina Piekarska, TELEFON (2)

TELEFON (2)

– Bazylku…

– Ojej… to rozczulające, gdy tak mówisz. – Zaśmiawszy się, pocałował ją w same usta. Nie odwzajemniła pocałunku. – Stało się coś? – spytał, widząc zatroskaną minę.

– W domu ci powiem – odparła, bo akurat podjechała taksówka.

Wracali z McDonalda, gdzie Bazyli przyszedł, by odebrać ją z pracy. Było po północy. Bazyli już kilka razy powtarzał jej, że nie znosi, gdy sama po nocach idzie do domu. Przychodził więc pod lokal tuż przed zamknięciem i odprowadzał ją.

– To strasznie staroświeckie – skomentowała kiedyś.

– A może nowoczesne? – odpowiedział pytaniem.

– Dlaczego?

– Może liczę na to, że któregoś razu zaprosisz mnie na górę, bym został do rana?

Małgosia zarumieniła się, ale… jakiś czas później Bazyli został. Zosi nie było wtedy w domu. Pojechała do rodziny do Łęcznej i tam nocowała.

– Chciałbym zamieszkać z tobą – wyznał wtedy rano Bazyli. Małgosia tylko się uśmiechnęła. Wiedziała, że na razie nie było to możliwe. Żadne z nich nie tylko nie miało mieszkania ani żadnych widoków na mieszkanie. Jednak od tamtej pory Bazyli zostawał czasem u Małgosi. Zawsze wtedy, gdy kończyła pracę o północy. Mieli przyzwolenie Zosi, która na nieporadnie zadane przez Bazylego pytanie odpowiedziała krótko:

– Wszyscy jesteśmy dorośli.

Tego wieczora nie było jednak między nimi ani intymnie, ani namiętnie jak dotychczas. Wszystko dlatego, że Małgosia postanowiła powiedzieć mu o próbie skontaktowania się z ojcem, ale nie tylko o tym. Także o Maćku. Bo przez to, że ojciec miał cały czas wyłączony telefon, przełamała się i zadzwoniła na domowy. Stwierdziła, że jeśli matka nie jest w szpitalu, to odbierze, a jeśli odbierze, bo nie jest w szpitalu, to może da się z nią porozmawiać. Niestety, automat damskim głosem poinformował ją, że „wybrany numer nie istnieje”.

– Czyli teraz ty się zdenerwowałaś? – spytał Bazyli, gdy dokładnie zreferowała mu wszystkie próby dodzwonienia się do rodziców i pokazała esemesa, który w końcu wysłała jednak do ojca. „Tu Małgosia. Kocham cię, tato”.

– Tak… zaczęłam myśleć, że może oboje nie żyją – powiedziała roztrzęsionym głosem, gdy Bazyli przeczytał treść esemesa i spojrzał na nią ze zdumieniem.

– I co teraz?

– Wiesz co… ja opuszczając Warszawę, zmieniłam telefon.

– No, to wiem.

– Ale zmieniłam tak, że nie mam żadnych numerów do nikogo. Na dodatek… nie byłam w ojca kawalerce. Znam tylko nazwę ulicy, a to trochę mało. No i nigdy nie byłam w jego nowej pracy. Nie wiem, gdzie to jest.

– Do nikogo ze znajomych nie znasz telefonu na pamięć? – Bazyli był zdumiony.

– Znam… – to słowo Małgosia wypowiedziała bardzo cicho, wtulając się w jego ramię.

– I ten ktoś zna twoich rodziców?

– Zna…

– To dzwoń.

– Ale… to jest Maciek. – Małgosia wyszeptała to imię i skuliła się w sobie, przywierając jeszcze mocniej do ramienia Bazylego i niemal wbijając nos w jego szyję.

– Maciek… – Bazyli przeciągle powtórzył to imię. – Nigdy nie mówiłaś o Maćku…

Małgosia nie odrywając twarzy od szyi Bazylego, po omacku dotknęła jego krótkiej, równo przystrzyżonej bródki i pogłaskała go po niej.

– O Kubie też ci nie mówiłam.

– O Kubie… – Bazyli oderwał twarz Małgosi od siebie i spojrzawszy jej w oczy, pokręcił głową ze zdumienia.

– Bazylku… czy ty mi ufasz?

W głosie Małgosi była i prośba, i strach. Bazyli chyba po raz pierwszy poczuł, że naprawdę jest dla niej ważny. Nie czuł tego ani wtedy, gdy brał ją w ramiona, gdy rozbierał i dotykał jej nagiego ciała, ale teraz, gdy prosiła o pozwolenie, by wykonać jeden telefon. Telefon w sprawie rodziców.

– Ufam – odpowiedział i pocałował w środek dłoni.

– Bo nie chciałabym, byś pomyślał, że jak zadzwonię do Maćka…

– Nic nie pomyślę.

– Nigdy nie mówiłam ci tego, bo nie chciałam do tego wracać, ale…

– Małgorzata… nie masz takiego obowiązku. Ja też nie opowiadam ci o swoich byłych dziewczynach.

– Skąd wiesz, że to był…

– Małgorzata! Dzwoń! – Bazyli podał jej leżący na szafce telefon.

– Głupio mi o tej porze. Jest pierwsza w nocy.

– Czemu nie zadzwoniłaś wcześniej?

– Nie chciałam bez rozmowy z tobą.

– Bez mojego przyzwolenia? – Bazyli uśmiechnął się i pocałowawszy ją w nos, pokręcił głową, mówiąc z rozczuleniem: – Głuptasie…

– I teraz nie wiem, jak ja z nerwów zasnę. Ojca telefon wyłączony, a domowego już nie ma…

– Małgorzata! Dzwoń do tego Maćka! Jeśli choć przez chwilę byliście blisko, to odbierze. A jeśli się krępujesz…

– Nie krępuję… Tylko… Mam wyrzuty sumienia… Zrobiłam mu świństwo.

– To wyślij najpierw esemesa. Ja idę się myć.

* * *

Esemes o treści: „Tu Małgosia. Czy mogę zadzwonić?” wysłała do Maćka dokładnie o godzinie pierwszej trzydzieści trzy. Potem przez dobry kwadrans patrzyła na wyświetlacz, czy przyjdzie odpowiedź, ale… telefon milczał. I im dłużej milczał, tym bardziej rosło jej zdenerwowanie. Nie umiała myśleć racjonalnie, że może Maciek śpi, że może ma wyciszony telefon, że może zostawił go w innym pomieszczeniu. A może został w przedpokoju, na przykład w kieszeni jakiegoś płaszcza czy kurtki, może na dnie plecaka? Myśl miała tylko jedną. Tak go zraniła, że nie chce z nią rozmawiać. I rozpłakała się. Taką zapłakaną, ocierającą łzy i wydłubującą z oczu szkła kontaktowe, które od wielu tygodni zastępowały jej okulary, znalazł Bazyli, gdy wrócił z łazienki.

– Nie płacz… obudzisz Zosię – powiedział, siadając obok owinięty tylko w ręcznik. – Jeszcze pomyśli, że to przeze mnie albo że się kłócimy…

– Zosia wie, że my się nigdy nie kłócimy, że jesteśmy jak…

– Jak co? – spytał, ocierając jej łzy wierzchem dłoni.

– Jak… marchewka z groszkiem…

– Czemu nie jak ogórki ze śmietaną?

– Bo tak… – odparła.

Zaśmiał się i mocno ją przytulił. Trwali tak przez chwilę. Wreszcie Małgosia wstała.

– Idę się umyć – powiedziała i po chwili, westchnąwszy ciężko, dodała: – Zwłaszcza twarz.

Była już w połowie drogi do łazienki, gdy usłyszała dźwięk swojego telefonu. Gdy wróciła do pokoju, Bazyli trzymał go w dłoni i patrzył na wyświetlacz, na którym widniał tylko numer. Dowód na to, że ten, kto dzwonił, nie był zapisany w pamięci telefonu. Małgosia rzuciła okiem na wyświetlacz.

– To Maciek – wyjaśniła i dodała: – Ale on pozna, że płakałam.

– To co? – odparł i odebrał telefon. – Już daję Małgorzatę – powiedział do słuchawki i podał jej aparat, mówiąc: – Widzisz? Oddzwonił! Niepotrzebnie się denerwowałaś.

Małgosia uśmiechnęła się przez łzy. Popatrzyła na Bazylego z czułością. A gdy gestem dłoni zapytał, czy ma wyjść, błyskawicznie pokręciła głową. Chciała, by był świadkiem tej rozmowy. Pierwszej od półtora roku. Rozmowy, na którą nawet nie myślała, że czeka, ale jednak… chyba czekała.

Bazyli zrozumiał. W milczeniu patrzył na twarz Małgosi. Jego zdaniem najpiękniejszą twarz na świecie. Miał nadzieję, że sam też jest dla niej tym naj. Może nie najpiękniejszym, bo trudno mówić tak o zarośniętym facecie, ale może najfajniejszym? Albo najważniejszym?

– Maciek… ja chciałam… ja wiem, że to nie na telefon. Wiem też, że nie powinnam cię o nic prosić po tym, co zrobiłam, ale…

– Czy coś się stało? – spytał głos po drugiej stronie telefonu. Głos, który na pewno należał do Maćka, ale Maćka tak przerażonego, że Małgosia nie wiedziała, jak powiedzieć to, co zamierzała.

– Ze mną wszystko w porządku – odpowiedziała po chwili milczenia. – Przepraszam, że uciekłam w Macu. Widziałam, że szukałeś mnie na uczelni. Ale to teraz nieważne…

Mówiła cichym głosem. Bazyli, obserwując ją, miał wrażenie, że mówi do siebie. Ach… jakże chciałby wiedzieć, co mówi ten Maciek. I w tym momencie Małgosia, jakby przejrzawszy jego myśli, odłożyła telefon i włączyła głośnik.

– Nieważne… – powtórzył Maciek.

– No nieważne, Maciek… musiałam wszystko przemyśleć…

– I przemyślałaś?

– Tak… Przemyślałam.

– I co jest ważne?

Maciek chciał znać odpowiedź na to pytanie, ale Małgosia udała, że tego nie usłyszała.

– Maciek… przepraszam, że ciebie zraniłam. Mówię ci to publicznie, bo Bazyli jest tu przy mnie i słucha…

– Bazyli? Kim jest Bazyli?

– To najwspanialszy facet na świecie. Taki jak ty…

Bazyli usłyszawszy to pierwsze zdanie, ucieszył się, ale to drugie sprawiło, że go zamurowało.

– Jak ja… – Maciek wydawał się zaskoczony. – Marta, czy ty to słyszysz? – Powiedział je do kogoś, ale to zdanie sprawiło, że Małgosi spadł kamień z serca. A więc jest ktoś. Marta!

– Ucałuj Martę, kimkolwiek jest – poprosiła i dodała: – Maciek, ja nie miałam do kogo zadzwonić. Tylko twój numer znam na pamięć… A… chciałam cię spytać, czy nie wiesz, co się dzieje z moimi rodzicami?

– Z rodzicami? – Maciek był zdumiony. – Ja mam wiedzieć, co z twoimi rodzicami? Ty po to dzwonisz?

– Nie… to znaczy tak… – Dotarło do niej właśnie, że rozmowa, którą prowadzi z Maćkiem, nie jest rozmową na dwie pary uszu, tylko na cztery. Jak to wszystko wyjaśnić? Jak po tylu miesiącach milczenia poprosić, by po prostu jutro poszedł do jej domu i zdał relację z tego, co tam się dzieje? – Maciek… nie dzwoniłam, bo nie umiałam o tym rozmawiać. Nie umiałam przeprosić. A potem… się pogubiłam. Wiem, że ciebie zraniłam, i przepraszam. Ale dzwonię z prośbą i… w sumie dobrze, że ją mam, bo dzięki temu mam też prawdziwy, realny pretekst, by ciebie naprawdę szczerze przeprosić. Ten Kuba… po prostu było coś… jakaś chemia, ale bez tego czegoś drugiego. Tego, co jest też ważne…

– A co jest ważne? Małgo, co jest ważne? – powtórzył Maciek pytanie, a ponieważ skrócił jej imię tak jak kiedyś, nie była w stanie odpowiedzieć. Zamiast tego powtórzyła:

– Mam prośbę. Ogromną prośbę i tylko ciebie o to mogę prosić.

– Słucham. – W głosie Maćka zabrzmiało coś w rodzaju zrezygnowania.

– Ta prośba… ja ciebie błagam o to… żebyś poszedł jutro do mnie do domu, a potem mi powiedział, co tam się dzieje, bo ja dziś wreszcie zadzwoniłam i okazało się, że mój domowy numer nie istnieje. A telefon ojca jest…

– Małgo… – Maciek przerwał jej, i to takim tonem, jak kiedyś, gdy mówił miłe rzeczy. Teraz jednak nie miał do powiedzenia nic miłego, bo prawda nie była miła. – Nic się nie dzieje. Od wielu miesięcy mieszkanie stoi puste.

– Skąd wiesz?

– Przechodzę często Saską i widzę… Okna ma brudne jak w pustostanie… Coś ty narobiła, dziewczyno… Coś ty narobiła…!

– Pogubiłam się – szepnęła Małgosia w odpowiedzi, ale nie rozpłakała się, tylko milczała, patrząc tępym wzrokiem na wyświetlacz telefonu, dopóki Maciek, myśląc, że połączenie zostało przerwane, nie zaczął wołać „halo”. Wtedy jednak odezwał się Bazyli.

– Maćku, tu Bazyli – powiedział swoim niskim, melodyjnym głosem. – Dzięki, że oddzwoniłeś. Pozwolisz, że odezwiemy się jutro, dobrze? Ucałuj od nas… – Bazyli przez chwilę szukał w pamięci imienia, które Maciek wymienił, ale zanim je sobie przypomniał, odezwała się Małgosia:

– Martę.

– Martę – powtórzył Bazyli.

– Nie ma sprawy. Ucałuję – odparł Maciek i rozłączył się, zanim Małgosia zdążyła dorzucić jeszcze:

– I Gogusia…

Tej nocy, zarówno w saskokępskim pokoju Maćka, jak i w lubelskim Małgosi do świtu paliło się światło, bo z powodu jednej rozmowy telefonicznej nie spały aż cztery osoby.


TELEFON (2) TELEFON (2) PHONE (2) TELÉFONO (2) TELEFONE (2) ТЕЛЕФОН (2) ТЕЛЕФОН (2)

– Bazylku… - Basil ...

– Ojej… to rozczulające, gdy tak mówisz. "Gee ... it's heartwarming when you say that." – Zaśmiawszy się, pocałował ją w same usta. Laughing, he kissed her lips. Nie odwzajemniła pocałunku. She didn't kiss her back. – Stało się coś? - Something happened? – spytał, widząc zatroskaną minę. He asked, seeing the concerned expression.

– W domu ci powiem – odparła, bo akurat podjechała taksówka. "I'll tell you at home," she said, as a taxi just pulled up.

Wracali z McDonalda, gdzie Bazyli przyszedł, by odebrać ją z pracy. They were returning from McDonald's, where Basil had come to pick her up from work. Było po północy. It was after midnight. Bazyli już kilka razy powtarzał jej, że nie znosi, gdy sama po nocach idzie do domu. Bazyli had told her several times that he hated going home alone at night. Przychodził więc pod lokal tuż przed zamknięciem i odprowadzał ją. So he would come to the premises just before it was closed and walk her away.

– To strasznie staroświeckie – skomentowała kiedyś. "It's so old-fashioned," she once commented.

– A może nowoczesne? - Or maybe modern? – odpowiedział pytaniem. He replied with a question.

– Dlaczego? - Why?

– Może liczę na to, że któregoś razu zaprosisz mnie na górę, bym został do rana? - Maybe I hope you will invite me upstairs one time to stay until morning?

Małgosia zarumieniła się, ale… jakiś czas później Bazyli został. Małgosia blushed, but… some time later Bazyli stayed. Zosi nie było wtedy w domu. Zosia was not at home then. Pojechała do rodziny do Łęcznej i tam nocowała. She went to her family to Łęczna and stayed there overnight.

– Chciałbym zamieszkać z tobą – wyznał wtedy rano Bazyli. "I'd like to live with you," Basil confessed that morning. Małgosia tylko się uśmiechnęła. Gretel just smiled. Wiedziała, że na razie nie było to możliwe. She knew it wasn't possible yet. Żadne z nich nie tylko nie miało mieszkania ani żadnych widoków na mieszkanie. Not only did neither of them have an apartment or any views of the apartment. Jednak od tamtej pory Bazyli zostawał czasem u Małgosi. However, from that time on, Bazyli stayed with Małgosia from time to time. Zawsze wtedy, gdy kończyła pracę o północy. Whenever she finished work at midnight. Mieli przyzwolenie Zosi, która na nieporadnie zadane przez Bazylego pytanie odpowiedziała krótko: They had the consent of Zosia, who replied briefly to the awkward question asked by Bazyli:

– Wszyscy jesteśmy dorośli. - We're all adults.

Tego wieczora nie było jednak między nimi ani intymnie, ani namiętnie jak dotychczas. That evening, however, it was neither intimate nor passionate between them as before. Wszystko dlatego, że Małgosia postanowiła powiedzieć mu o próbie skontaktowania się z ojcem, ale nie tylko o tym. All because Małgosia decided to tell him about the attempt to contact her father, but not only about it. Także o Maćku. Also about Maciek. Bo przez to, że ojciec miał cały czas wyłączony telefon, przełamała się i zadzwoniła na domowy. Because my father had his phone turned off all the time, she broke down and called home. Stwierdziła, że jeśli matka nie jest w szpitalu, to odbierze, a jeśli odbierze, bo nie jest w szpitalu, to może da się z nią porozmawiać. She stated that if the mother was not in the hospital, she would pick it up, and if she picked it up because she was not in the hospital, maybe we could talk to her. Niestety, automat damskim głosem poinformował ją, że „wybrany numer nie istnieje”. Unfortunately, the machine in a female voice informed her that "the number you dialed does not exist".

– Czyli teraz ty się zdenerwowałaś? - So you're nervous now? – spytał Bazyli, gdy dokładnie zreferowała mu wszystkie próby dodzwonienia się do rodziców i pokazała esemesa, który w końcu wysłała jednak do ojca. Basil asked, as she thoroughly reported all attempts to call his parents and showed him a text message, which she finally sent to her father. „Tu Małgosia. “This is Małgosia. Kocham cię, tato”. I love you daddy".

– Tak… zaczęłam myśleć, że może oboje nie żyją – powiedziała roztrzęsionym głosem, gdy Bazyli przeczytał treść esemesa i spojrzał na nią ze zdumieniem. "Yes... I began to think that maybe they are both dead," she said shakily as Basil read the text and looked at her in amazement.

– I co teraz? - And what now?

– Wiesz co… ja opuszczając Warszawę, zmieniłam telefon. - You know what ... when I left Warsaw, I changed my phone.

– No, to wiem. - Well, I know that.

– Ale zmieniłam tak, że nie mam żadnych numerów do nikogo. - But I changed it so that I don't have any numbers for anyone. Na dodatek… nie byłam w ojca kawalerce. In addition ... I was not in my father's studio apartment. Znam tylko nazwę ulicy, a to trochę mało. I only know the name of the street, which is not enough. No i nigdy nie byłam w jego nowej pracy. And I've never been to his new job. Nie wiem, gdzie to jest.

– Do nikogo ze znajomych nie znasz telefonu na pamięć? - To any of your friends do not know the phone by heart? – Bazyli był zdumiony. Basil was amazed.

– Znam… – to słowo Małgosia wypowiedziała bardzo cicho, wtulając się w jego ramię. "I know ..." Gretel spoke this word very softly, cuddling against his shoulder.

– I ten ktoś zna twoich rodziców? - And this someone knows your parents?

– Zna… - Know…

– To dzwoń. - Call me then.

– Ale… to jest Maciek. - But ... this is Maciek. – Małgosia wyszeptała to imię i skuliła się w sobie, przywierając jeszcze mocniej do ramienia Bazylego i niemal wbijając nos w jego szyję. - Gretel whispered the name and cringed into herself, clinging even tighter to Basil's shoulder and almost digging her nose into his neck.

– Maciek… – Bazyli przeciągle powtórzył to imię. - Maciek… - Bazyli repeated the name for a long time. – Nigdy nie mówiłaś o Maćku… - You have never talked about Maciek ...

Małgosia nie odrywając twarzy od szyi Bazylego, po omacku dotknęła jego krótkiej, równo przystrzyżonej bródki i pogłaskała go po niej. Gretel, without taking her face away from Basil's neck, felt his short, evenly trimmed chin in the dark and stroked him on it.

– O Kubie też ci nie mówiłam. - I didn't tell you about Cuba either.

– O Kubie… – Bazyli oderwał twarz Małgosi od siebie i spojrzawszy jej w oczy, pokręcił głową ze zdumienia. "About Cuba ..." Bazyli tore Małgosia's face away from him and, meeting her eyes, shook his head in amazement.

– Bazylku… czy ty mi ufasz? "Basil ... do you trust me?"

W głosie Małgosi była i prośba, i strach. There was a request and fear in Małgosia's voice. Bazyli chyba po raz pierwszy poczuł, że naprawdę jest dla niej ważny. For the first time, Bazyli felt that he was really important to her. Nie czuł tego ani wtedy, gdy brał ją w ramiona, gdy rozbierał i dotykał jej nagiego ciała, ale teraz, gdy prosiła o pozwolenie, by wykonać jeden telefon. He didn't feel it, nor when he took her in his arms, when he undressed and touched her naked body, but now that she asked permission to make one phone call. Telefon w sprawie rodziców. Call for parents.

– Ufam – odpowiedział i pocałował w środek dłoni. "I trust you," he replied and kissed the middle of his hand.

– Bo nie chciałabym, byś pomyślał, że jak zadzwonię do Maćka… - Because I would not like you to think that when I call Maciek ...

– Nic nie pomyślę. - I won't think anything.

– Nigdy nie mówiłam ci tego, bo nie chciałam do tego wracać, ale… - I never told you this because I didn't want to come back to it, but ...

– Małgorzata… nie masz takiego obowiązku. - Małgorzata ... you have no such obligation. Ja też nie opowiadam ci o swoich byłych dziewczynach. Neither am I telling you about my ex-girlfriends.

– Skąd wiesz, że to był… - How do you know it was ...

– Małgorzata! - Margaret! Dzwoń! – Bazyli podał jej leżący na szafce telefon. Basil handed her the phone on the cupboard.

– Głupio mi o tej porze. - I feel stupid at this time. Jest pierwsza w nocy. It's one in the morning.

– Czemu nie zadzwoniłaś wcześniej? - Why didn't you call earlier?

– Nie chciałam bez rozmowy z tobą. - I didn't want to without talking to you.

– Bez mojego przyzwolenia? – Bazyli uśmiechnął się i pocałowawszy ją w nos, pokręcił głową, mówiąc z rozczuleniem: – Głuptasie… Basil smiled and, kissing her nose, shook his head, softly saying, "Stupid ...

– I teraz nie wiem, jak ja z nerwów zasnę. - And now I do not know how I will fall asleep with nerves. Ojca telefon wyłączony, a domowego już nie ma… My father's phone is off, and his home is gone ...

– Małgorzata! - Margaret! Dzwoń do tego Maćka! Call this Maciek! Jeśli choć przez chwilę byliście blisko, to odbierze. If you've been close for even a moment, it will pick up. A jeśli się krępujesz… And if you feel embarrassed ...

– Nie krępuję… Tylko… Mam wyrzuty sumienia… Zrobiłam mu świństwo. - I'm not embarrassed ... I just ... I feel guilty ... I made him dirty.

– To wyślij najpierw esemesa. - Then send the text first. Ja idę się myć. I'm going to wash myself.

* * *

Esemes o treści: „Tu Małgosia. An essay saying: “This is Małgosia. Czy mogę zadzwonić?” wysłała do Maćka dokładnie o godzinie pierwszej trzydzieści trzy. Can I call?" sent to Maciek at exactly one thirty-three o'clock. Potem przez dobry kwadrans patrzyła na wyświetlacz, czy przyjdzie odpowiedź, ale… telefon milczał. Then for a good quarter of an hour she looked at the display to see if there was an answer, but ... the phone was silent. I im dłużej milczał, tym bardziej rosło jej zdenerwowanie. And the longer he was silent, the more her nervousness grew. Nie umiała myśleć racjonalnie, że może Maciek śpi, że może ma wyciszony telefon, że może zostawił go w innym pomieszczeniu. She could not reasonably think that maybe Maciek was asleep, that maybe he had a muted phone, that maybe he had left it in another room. A może został w przedpokoju, na przykład w kieszeni jakiegoś płaszcza czy kurtki, może na dnie plecaka? Or maybe it stayed in the hall, for example in the pocket of some coat or jacket, maybe at the bottom of the backpack? Myśl miała tylko jedną. There was only one thought. Tak go zraniła, że nie chce z nią rozmawiać. She has hurt him so much that he doesn't want to talk to her. I rozpłakała się. And she cried. Taką zapłakaną, ocierającą łzy i wydłubującą z oczu szkła kontaktowe, które od wielu tygodni zastępowały jej okulary, znalazł Bazyli, gdy wrócił z łazienki. The tearful, tear-wiping, and eye-catching contact lenses that had replaced her glasses for weeks, he found Basil when he came back from the bathroom.

– Nie płacz… obudzisz Zosię – powiedział, siadając obok owinięty tylko w ręcznik. "Don't cry ... you'll wake Zosia," he said, sitting down next to him wrapped only in a towel. – Jeszcze pomyśli, że to przeze mnie albo że się kłócimy… - He will think it was because of me or that we are arguing ...

– Zosia wie, że my się nigdy nie kłócimy, że jesteśmy jak… - Zosia knows that we never argue that we are like ...

– Jak co? - Like what? – spytał, ocierając jej łzy wierzchem dłoni. He asked, wiping her tears away with the back of his hand.

– Jak… marchewka z groszkiem… - How ... a carrot with peas ...

– Czemu nie jak ogórki ze śmietaną? - Why not like cucumbers with cream?

– Bo tak… – odparła. "Because yes ..." she replied.

Zaśmiał się i mocno ją przytulił. He laughed and hugged her tightly. Trwali tak przez chwilę. They went on like that for a while. Wreszcie Małgosia wstała. Finally, Gretel stood up.

– Idę się umyć – powiedziała i po chwili, westchnąwszy ciężko, dodała: – Zwłaszcza twarz. "I'm going to wash," she said, and after a while, sighing heavily, she added, "Especially the face."

Była już w połowie drogi do łazienki, gdy usłyszała dźwięk swojego telefonu. She was halfway to the bathroom when she heard her phone ring. Gdy wróciła do pokoju, Bazyli trzymał go w dłoni i patrzył na wyświetlacz, na którym widniał tylko numer. When she returned to the room, Basil was holding it in his hand and looking at the display, which only showed a number. Dowód na to, że ten, kto dzwonił, nie był zapisany w pamięci telefonu. Proof that whoever called was not saved in the phone's memory. Małgosia rzuciła okiem na wyświetlacz. Małgosia glanced at the display.

– To Maciek – wyjaśniła i dodała: – Ale on pozna, że płakałam. - It's Maciek - she explained and added: - But he will know that I cried.

– To co? - So what? – odparł i odebrał telefon. He replied and picked up the phone. – Już daję Małgorzatę – powiedział do słuchawki i podał jej aparat, mówiąc: – Widzisz? - I'm already giving Margaret - he said into the receiver and handed her the phone, saying: - See? Oddzwonił! He called back! Niepotrzebnie się denerwowałaś. You were unnecessarily nervous.

Małgosia uśmiechnęła się przez łzy. Gretel smiled through her tears. Popatrzyła na Bazylego z czułością. She looked at Basil with tenderness. A gdy gestem dłoni zapytał, czy ma wyjść, błyskawicznie pokręciła głową. And when he asked if he should leave, she shook her head in a flash. Chciała, by był świadkiem tej rozmowy. She wanted him to witness this conversation. Pierwszej od półtora roku. The first in a year and a half. Rozmowy, na którą nawet nie myślała, że czeka, ale jednak… chyba czekała. A conversation she didn't even think she was waiting for, but still… she must have been waiting.

Bazyli zrozumiał. Basil understood. W milczeniu patrzył na twarz Małgosi. He looked at Gretel's face in silence. Jego zdaniem najpiękniejszą twarz na świecie. In his opinion, the most beautiful face in the world. Miał nadzieję, że sam też jest dla niej tym naj. He hoped he was the best for her too. Może nie najpiękniejszym, bo trudno mówić tak o zarośniętym facecie, ale może najfajniejszym? Maybe not the most beautiful, because it's hard to talk about an overgrown guy, but maybe the coolest? Albo najważniejszym? Or the most important?

– Maciek… ja chciałam… ja wiem, że to nie na telefon. - Maciek ... I wanted to ... I know it's not on the phone. Wiem też, że nie powinnam cię o nic prosić po tym, co zrobiłam, ale… I also know that I shouldn't ask you for anything after what I did, but ...

– Czy coś się stało? - Did something happen? – spytał głos po drugiej stronie telefonu. Asked the voice on the other side of the phone. Głos, który na pewno należał do Maćka, ale Maćka tak przerażonego, że Małgosia nie wiedziała, jak powiedzieć to, co zamierzała. A voice that certainly belonged to Maciek, but Maciek so scared that Małgosia did not know how to say what she was going to say.

– Ze mną wszystko w porządku – odpowiedziała po chwili milczenia. "I'm fine," she replied after a moment of silence. – Przepraszam, że uciekłam w Macu. - I'm sorry I escaped in Mac. Widziałam, że szukałeś mnie na uczelni. I saw that you were looking for me at the university. Ale to teraz nieważne… But it doesn't matter now ...

Mówiła cichym głosem. She spoke in a low voice. Bazyli, obserwując ją, miał wrażenie, że mówi do siebie. Basil felt as if he were talking to himself as he watched her. Ach… jakże chciałby wiedzieć, co mówi ten Maciek. Ah ... how he would like to know what this Maciek says. I w tym momencie Małgosia, jakby przejrzawszy jego myśli, odłożyła telefon i włączyła głośnik. And at that moment, Gretel, as if having seen his thoughts, put down the phone and turned on the loudspeaker.

– Nieważne… – powtórzył Maciek. - Never mind ... - repeated Maciek.

– No nieważne, Maciek… musiałam wszystko przemyśleć… - Anyway, Maciek ... I had to think about everything ...

– I przemyślałaś? - And did you think?

– Tak… Przemyślałam.

– I co jest ważne? - And what's important?

Maciek chciał znać odpowiedź na to pytanie, ale Małgosia udała, że tego nie usłyszała. Maciek wanted to know the answer to this question, but Małgosia pretended not to hear it.

– Maciek… przepraszam, że ciebie zraniłam. - Maciek… I'm sorry that I hurt you. Mówię ci to publicznie, bo Bazyli jest tu przy mnie i słucha… I am telling you this in public, because Bazyli is here with me and listens ...

– Bazyli? - Basil? Kim jest Bazyli? Who is Bazyli?

– To najwspanialszy facet na świecie. - He's the greatest guy in the world. Taki jak ty… Like you…

Bazyli usłyszawszy to pierwsze zdanie, ucieszył się, ale to drugie sprawiło, że go zamurowało. Bazyli was glad to hear the first sentence, but the latter made him mad.

– Jak ja… – Maciek wydawał się zaskoczony. - How I ... - Maciek seemed surprised. – Marta, czy ty to słyszysz? - Marta, can you hear that? – Powiedział je do kogoś, ale to zdanie sprawiło, że Małgosi spadł kamień z serca. - He said it to someone, but that sentence made Małgosia drop a stone from her heart. A więc jest ktoś. So there is someone. Marta! Marta!

– Ucałuj Martę, kimkolwiek jest – poprosiła i dodała: – Maciek, ja nie miałam do kogo zadzwonić. - Kiss whoever she is Marta - she asked and added: - Maciek, I had no one to call. Tylko twój numer znam na pamięć… A… chciałam cię spytać, czy nie wiesz, co się dzieje z moimi rodzicami? I only know your number by heart ... And ... I wanted to ask you if you don't know what is happening to my parents?

– Z rodzicami? - With parents? – Maciek był zdumiony. - Maciek was amazed. – Ja mam wiedzieć, co z twoimi rodzicami? - Do I know what about your parents? Ty po to dzwonisz? Are you calling for it?

– Nie… to znaczy tak… – Dotarło do niej właśnie, że rozmowa, którą prowadzi z Maćkiem, nie jest rozmową na dwie pary uszu, tylko na cztery. - No ... I mean yes ... - She just realized that the conversation she is having with Maciek is not a conversation with two pairs of ears, but with four. Jak to wszystko wyjaśnić? How do you explain all of this? Jak po tylu miesiącach milczenia poprosić, by po prostu jutro poszedł do jej domu i zdał relację z tego, co tam się dzieje? After so many months of silence, how would you ask him to simply go to her house tomorrow and report what was going on there? – Maciek… nie dzwoniłam, bo nie umiałam o tym rozmawiać. - Maciek ... I didn't call because I couldn't talk about it. Nie umiałam przeprosić. I couldn't apologize. A potem… się pogubiłam. And then… I got lost. Wiem, że ciebie zraniłam, i przepraszam. I know I hurt you and I'm sorry. Ale dzwonię z prośbą i… w sumie dobrze, że ją mam, bo dzięki temu mam też prawdziwy, realny pretekst, by ciebie naprawdę szczerze przeprosić. But I'm calling and ... it's good that I have one, because thanks to this I also have a real, real excuse to really apologize to you sincerely. Ten Kuba… po prostu było coś… jakaś chemia, ale bez tego czegoś drugiego. This Cuba… there was just something… some chemistry, but without the other thing. Tego, co jest też ważne… What is also important ...

– A co jest ważne? - What is important? Małgo, co jest ważne? Little, what is important? – powtórzył Maciek pytanie, a ponieważ skrócił jej imię tak jak kiedyś, nie była w stanie odpowiedzieć. - Maciek repeated the question, and because he shortened her name as before, she was not able to answer. Zamiast tego powtórzyła: Instead, she repeated:

– Mam prośbę. - I have a request. Ogromną prośbę i tylko ciebie o to mogę prosić. A huge request, and I can only ask you for it.

– Słucham. - Listen. – W głosie Maćka zabrzmiało coś w rodzaju zrezygnowania. - There was a kind of resignation in Maciek's voice.

– Ta prośba… ja ciebie błagam o to… żebyś poszedł jutro do mnie do domu, a potem mi powiedział, co tam się dzieje, bo ja dziś wreszcie zadzwoniłam i okazało się, że mój domowy numer nie istnieje. - This request ... I am begging you for this ... that you come to my house tomorrow and then tell me what is happening there, because today I finally called and it turned out that my home number does not exist. A telefon ojca jest… And father's phone is ...

– Małgo… – Maciek przerwał jej, i to takim tonem, jak kiedyś, gdy mówił miłe rzeczy. - Małgo ... - Maciek interrupted her, in the same tone as he used to say when he said nice things. Teraz jednak nie miał do powiedzenia nic miłego, bo prawda nie była miła. But now he had nothing nice to say, because the truth was not nice. – Nic się nie dzieje. - Nothing happens. Od wielu miesięcy mieszkanie stoi puste. The apartment has been empty for many months.

– Skąd wiesz? - How do you know?

– Przechodzę często Saską i widzę… Okna ma brudne jak w pustostanie… Coś ty narobiła, dziewczyno… Coś ty narobiła…! - I often go by Saska Street and I can see ... The windows are as dirty as in a deserted building ... What have you done, girl ... What have you done ...!

– Pogubiłam się – szepnęła Małgosia w odpowiedzi, ale nie rozpłakała się, tylko milczała, patrząc tępym wzrokiem na wyświetlacz telefonu, dopóki Maciek, myśląc, że połączenie zostało przerwane, nie zaczął wołać „halo”. - I got lost - Małgosia whispered in response, but she did not cry, but remained silent, staring blankly at the phone display, until Maciek, thinking that the connection had been broken, started calling "hello". Wtedy jednak odezwał się Bazyli. But then Basil spoke up.

– Maćku, tu Bazyli – powiedział swoim niskim, melodyjnym głosem. - Maciek, this is Bazyli - he said in his low, melodious voice. – Dzięki, że oddzwoniłeś. - Thanks for calling me back. Pozwolisz, że odezwiemy się jutro, dobrze? Let me call you tomorrow, okay? Ucałuj od nas… – Bazyli przez chwilę szukał w pamięci imienia, które Maciek wymienił, ale zanim je sobie przypomniał, odezwała się Małgosia: Kiss from us ... - Bazyli searched for a moment in his memory for the name that Maciek mentioned, but before he remembered it, Małgosia said:

– Martę. - Marta.

– Martę – powtórzył Bazyli. "Marta," repeated Basil.

– Nie ma sprawy. - No problem. Ucałuję – odparł Maciek i rozłączył się, zanim Małgosia zdążyła dorzucić jeszcze: Kiss - replied Maciek and hung up before Małgosia had time to add:

– I Gogusia… - And Gogusia ...

Tej nocy, zarówno w saskokępskim pokoju Maćka, jak i w lubelskim Małgosi do świtu paliło się światło, bo z powodu jednej rozmowy telefonicznej nie spały aż cztery osoby. That night, both in Maciek's room in Saskokępa and in Małgosia in Lublin, the lights were on until dawn, because four people did not sleep due to one telephone conversation.