×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Licencja na dorosłość - Małgorzata Karolina Piekarska, POKÓJ (2)

POKÓJ (2)

Poinformowanie pani Kukiełki o tym, że nie ma zamiaru dalej u niej mieszkać, pomogło mu podjąć decyzję. W czerwcu po ostatnim zdanym egzaminie dogadał się z Białym Michałem i ten przyjechał po niego do Łodzi swoim samochodem, żeby zabrać do domu wraz z całym studenckim dobytkiem. Właściwie całą drogę Aleks opowiadał Michałowi historie z panią Kukiełką. Niektóre Michała bawiły, inne przerażały.

– Ważne, że to już koniec – powiedział do Aleksa, gdy dojechali na podwórko na Saskiej Kępie.

– Nie bardzo – odparł Aleks i dodał, wyjaśniając: – W końcu jeszcze mam klucze.

* * *

Tymczasem pani Kukiełka nie od razu zorientowała się, że Aleks się wyprowadził. W końcu zgodnie z umową miał u niej mieszkać do końca września.

Kiedy już prawie zapomniał o koszmarze łódzkiego mieszkania, jego telefon wygrał znaną mu melodyjkę z Gwiezdnych wojen. Leżeli u Aśki w salonie na kanapie i oglądali telewizję. Aleksa tenisówki suszyły się nad wanną. Oboje wiedzieli, że i tak nie wyschną i będzie wracał w przemoczonych, ale chcieli je choć trochę podsuszyć. Koszulkę dał mu ojciec Aśki, zanim wraz z mamą wyszli do teatru.

– Spodni nie mam, owiń się kocem, ale… żeby mi tu było grzecznie i po bożemu! – powiedział, mrugając znacząco.

– Oczywiście, proszę pana – zapewnił Aleks.

I rzeczywiście było po bożemu, bo telefon pani Kukiełki wytrącił go z równowagi na resztę wieczoru.

– Co chciała?

– Żebym oddał klucze od mieszkania, skoro się wyprowadziłem.

– Co takiego?

– No sama słyszałaś. Mam oddać klucze.

– Ale przecież masz umowę?

– Dlatego powiedziałem, że proszę o maila w tej sprawie.

Asia chciała go przytulić, pocieszyć, ale w tym momencie znów rozległ się Marsz imperialny. Aleks nie odebrał telefonu, tylko wysłał esemesa, którego treść brzmiała: „Proszę o informacje mailem”.

– W domu zajrzę do poczty – mruknął do Asi i pogłośnił telewizor.

Jednak już nie mógł się uspokoić. Po półgodzinie, kiedy po raz kolejny odrzucił telefon pani Kukiełki, zwlókł się z kanapy i mimo protestów Asi się pożegnał.

– Nie będzie dziś ze mnie pożytku – westchnął, zamawiając Ubera.

Za oknami siąpił deszcz, a jego trampki jeszcze nie wyschły. Zirytowany wciągnął na siebie wilgotne spodnie i ucałowawszy Asię, pobiegł do czekającego na deszczu auta.

Po przyjeździe do domu natychmiast zajrzał do poczty. Komputer odpalał, zdejmując z siebie przemoczone ubranie. List od Barbary Kukiełki był krótki: „Panie Aleksandrze, proszę o zwrot kluczy od mieszkania, skoro zdecydował się pan je opuścić. Rozumiem, że wy, Żydzi, macie w genach kombinowanie, ale ja się wykorzystywać nie dam. Przypominam też, że obowiązuje pana umowa”.

Przez chwilę patrzył zdumiony na list i analizował każde słowo. Najbardziej zdumiało go tekst o Żydach, bo kompletnie zapomniał historię z lampkami choinkowymi i Chanuką. Uznał więc, że to jakieś kompletne wariactwo. Odpisał krótko: „Szanowna Pani, umowa obowiązuje obie strony. Ja do końca września jestem najemcą pokoju w Pani mieszkaniu i płacę Pani za ten najem 700 złotych miesięcznie. Klucze mogę oddać, ale wtedy rozumiem, że już nie muszę płacić za lipiec, sierpień i wrzesień. Jeśli zgadza się Pani na takie rozwiązanie, to jestem w stanie klucze przywieźć pani 30 czerwca. Jeśli jednak nadal chce Pani ode mnie pieniędzy za wynajem, oddam pani klucze 30 września. Pozdrawiam.

PS W pokoju zostało trochę moich rzeczy, a więc jestem najemcą.

PS 2 Są wakacje i mam prawo pojechać sobie, dokąd chcę. Nie muszę ich spędzać z Panią w Łodzi”.

Przeczytał list jeszcze kilka razy i wysłał.

Ponieważ Kukiełka więcej się nie odezwała, więc po jakimś czasie zapomniał o sprawie. Bomba wybuchła na początku lipca. Zadzwonił Robert:

– Ja na chwilę… możesz gadać?

– No spoko, mogę – odparł Aleks.

Leżeli właśnie z Aśką na plaży Poniatówce i czekali na swoją kolej grania w badmintona. Na plażowym boisku był bowiem spory tłok.

– Bo nie chcę cię denerwować, ale… w twoim pokoju ktoś mieszka.

– Jak to: mieszka?

– Normalnie. Przyjechałem zabrać swoje rzeczy i okazało się, że ta suka, wiedząc, że jesteś na wakacjach, postanowiła go po prostu komuś podnająć.

Miły dzień na plaży diabli wzięli. Aleks nie był w stanie skupić się na grze. W rezultacie przegrali z Aśką w badmintona debla z jakąś parą i wrócili do domu.

Aleks postanowił, że następnego dnia pojedzie do Łodzi i przyłapie Kukiełkę na gorącym uczynku, ale… choć wskoczył o świcie w pociąg i wpadł do mieszkania jak poparzony – nie zastał w nim nikogo. Spytany o sprawę Szymon z uporem maniaka twierdził, że nikt w jego pokoju nie mieszka, a Robert lubi fantazjować.

– W końcu studiuje w filmówce – powiedział Szymon i zaśmiał się. – Nie zapominaj też, że jest Żydem… – dodał.

Aleks aż głowę podniósł, by spojrzeć na kumpla. Chciał mu powiedzieć, że ten żart jest już stary, jednak… gdy zobaczył jego wyraz twarzy, nie odezwał się nawet słowem. Natomiast Szymon dodał:

– Przepraszam… zapomniałem, że ty też.

Aleks jednak nawet go nie słuchał. Rozglądał się właśnie po pokoju i starał się odgadnąć, czy ktoś tu mieszkał, czy nie. Nagle jego uwagę przykuła spora dziura na środku ściany. Wyglądała tak, jakby ktoś chciał powiesić coś w tym miejscu, ale coś mu się nie udało. Trochę to Aleksa zastanowiło. Zadzwonił do pani Kukiełki, ale nie odebrała, choć próbował kilkukrotnie. Szymon na pytanie o dziurę w ścianie powiedział, że… zawsze tu była.

Aleks zdziwił się, bo dałby głowę, że dziurę widzi po raz pierwszy. Pożegnał się z sublokatorem i popędził na dworzec Łódź Fabryczna. Tuż po jedenastej wpadł do pociągu i na obiad był z powrotem w domu. Ale jeszcze w drodze podjął decyzję, że nie będzie więcej przejmować się księgową Barbarą Kukiełką. Przed nim wspaniałe wakacje.

Nie miał zielonego pojęcia, że Robert nie ściemniał: Kukiełka rzeczywiście wynajmowała jego pokój i pobierała za to dodatkowe pieniądze. Wynajmowała bratu Szymona, Pawłowi, który od października miał zacząć studia w Łodzi, a teraz w wakacje znalazł tu dorywczą pracę, i dlatego Aleksowi nie udało się nikogo w tym pokoju zastać. Paweł swoje rzeczy trzymał po prostu w pokoju Szymona, a tego dnia, gdy Aleks zrobił nalot, bracia na dźwięk domofonu błyskawicznie ukryli wszelkie dowody w Szymonowym pokoju.

Gdy ostatniego dnia września Aleks zjechał do Łodzi, by oddać pani Kukiełce klucze, sprytna księgowa zażądała jeszcze dopłaty za pomalowanie ściany z dziurą, której na pewno nie było, gdy wynajmowała pokój Aleksowi, a która jej zdaniem pojawiła się podczas jego bytności w lokalu. Aleks zgrzytnął zębami, zwłaszcza że pani Kukiełka zażądała za to pomalowanie czterystu złotych.

– I rozstaniemy się w zgodzie – powiedziała tym swoim przymilnym głosem, na który nabierali się kolejni klienci.

Aleks, choć wszystko w nim się burzyło, zgodził się zapłacić Kukiełce. A wszystko dlatego, że nie chciał już nigdy więcej jej oglądać. Oddał więc klucze i wyszedł z mieszkania, zabierając resztę swojego dobytku. Wierzył, że już nigdy więcej nie usłyszy o pani Kukiełce.

Niestety, na śmierć zapomniał, że została jeszcze niewyjaśniona kwestia wyznawanej przez niego religii. Religii, o której miał blade pojęcie, a w którą wrobił go Robert swoim żartem. Wówczas żaden z nich nie przypuszczał, że ten niewinny, jak im się wówczas wydawało, żart sprowadzi na Aleksa i jego rodzinę sporo nieszczęść.


POKÓJ (2) ZIMMER (2) ROOM (2)

Poinformowanie pani Kukiełki o tym, że nie ma zamiaru dalej u niej mieszkać, pomogło mu podjąć decyzję. Informing Ms Kukiełka that he did not intend to continue living with her helped him make a decision. W czerwcu po ostatnim zdanym egzaminie dogadał się z Białym Michałem i ten przyjechał po niego do Łodzi swoim samochodem, żeby zabrać do domu wraz z całym studenckim dobytkiem. Właściwie całą drogę Aleks opowiadał Michałowi historie z panią Kukiełką. Niektóre Michała bawiły, inne przerażały. Some of Michael amused, others terrified.

– Ważne, że to już koniec – powiedział do Aleksa, gdy dojechali na podwórko na Saskiej Kępie.

– Nie bardzo – odparł Aleks i dodał, wyjaśniając: – W końcu jeszcze mam klucze.

* * *

Tymczasem pani Kukiełka nie od razu zorientowała się, że Aleks się wyprowadził. W końcu zgodnie z umową miał u niej mieszkać do końca września.

Kiedy już prawie zapomniał o koszmarze łódzkiego mieszkania, jego telefon wygrał znaną mu melodyjkę z Gwiezdnych wojen. Leżeli u Aśki w salonie na kanapie i oglądali telewizję. They were lying on the couch with Aśka in the living room and watching TV. Aleksa tenisówki suszyły się nad wanną. Alex's sneakers were drying over the bathtub. Oboje wiedzieli, że i tak nie wyschną i będzie wracał w przemoczonych, ale chcieli je choć trochę podsuszyć. Koszulkę dał mu ojciec Aśki, zanim wraz z mamą wyszli do teatru.

– Spodni nie mam, owiń się kocem, ale… żeby mi tu było grzecznie i po bożemu! – powiedział, mrugając znacząco. He said, blinking significantly.

– Oczywiście, proszę pana – zapewnił Aleks.

I rzeczywiście było po bożemu, bo telefon pani Kukiełki wytrącił go z równowagi na resztę wieczoru. And it was indeed for God, because Miss Kukiełka's phone call disturbed him for the rest of the evening.

– Co chciała?

– Żebym oddał klucze od mieszkania, skoro się wyprowadziłem.

– Co takiego?

– No sama słyszałaś. Mam oddać klucze.

– Ale przecież masz umowę?

– Dlatego powiedziałem, że proszę o maila w tej sprawie.

Asia chciała go przytulić, pocieszyć, ale w tym momencie znów rozległ się Marsz imperialny. Asia wanted to hug him, cheer him up, but then the Imperial March started again. Aleks nie odebrał telefonu, tylko wysłał esemesa, którego treść brzmiała: „Proszę o informacje mailem”. Aleks did not answer the phone, but sent a text, the text of which read: "Please send me information by e-mail."

– W domu zajrzę do poczty – mruknął do Asi i pogłośnił telewizor.

Jednak już nie mógł się uspokoić. Po półgodzinie, kiedy po raz kolejny odrzucił telefon pani Kukiełki, zwlókł się z kanapy i mimo protestów Asi się pożegnał.

– Nie będzie dziś ze mnie pożytku – westchnął, zamawiając Ubera.

Za oknami siąpił deszcz, a jego trampki jeszcze nie wyschły. Zirytowany wciągnął na siebie wilgotne spodnie i ucałowawszy Asię, pobiegł do czekającego na deszczu auta.

Po przyjeździe do domu natychmiast zajrzał do poczty. Komputer odpalał, zdejmując z siebie przemoczone ubranie. List od Barbary Kukiełki był krótki: „Panie Aleksandrze, proszę o zwrot kluczy od mieszkania, skoro zdecydował się pan je opuścić. Barbara Kukiełka's letter was short: “Mr. Alexander, please return the keys to the apartment, since you have decided to leave it. Rozumiem, że wy, Żydzi, macie w genach kombinowanie, ale ja się wykorzystywać nie dam. Przypominam też, że obowiązuje pana umowa”.

Przez chwilę patrzył zdumiony na list i analizował każde słowo. He stared at the letter in amazement for a moment and analyzed every word. Najbardziej zdumiało go tekst o Żydach, bo kompletnie zapomniał historię z lampkami choinkowymi i Chanuką. Uznał więc, że to jakieś kompletne wariactwo. Odpisał krótko: „Szanowna Pani, umowa obowiązuje obie strony. Ja do końca września jestem najemcą pokoju w Pani mieszkaniu i płacę Pani za ten najem 700 złotych miesięcznie. Klucze mogę oddać, ale wtedy rozumiem, że już nie muszę płacić za lipiec, sierpień i wrzesień. I can give the keys back, but then I understand that I no longer have to pay for July, August and September. Jeśli zgadza się Pani na takie rozwiązanie, to jestem w stanie klucze przywieźć pani 30 czerwca. Jeśli jednak nadal chce Pani ode mnie pieniędzy za wynajem, oddam pani klucze 30 września. Pozdrawiam.

PS W pokoju zostało trochę moich rzeczy, a więc jestem najemcą. PS There are some things left in the room, so I'm a tenant.

PS 2 Są wakacje i mam prawo pojechać sobie, dokąd chcę. Nie muszę ich spędzać z Panią w Łodzi”.

Przeczytał list jeszcze kilka razy i wysłał. He read the letter a few more times and sent it off.

Ponieważ Kukiełka więcej się nie odezwała, więc po jakimś czasie zapomniał o sprawie. Bomba wybuchła na początku lipca. The bomb exploded in early July. Zadzwonił Robert:

– Ja na chwilę… możesz gadać?

– No spoko, mogę – odparł Aleks.

Leżeli właśnie z Aśką na plaży Poniatówce i czekali na swoją kolej grania w badmintona. They were lying with Aśka on Poniatówka beach and were waiting for their turn to play badminton. Na plażowym boisku był bowiem spory tłok.

– Bo nie chcę cię denerwować, ale… w twoim pokoju ktoś mieszka.

– Jak to: mieszka?

– Normalnie. Przyjechałem zabrać swoje rzeczy i okazało się, że ta suka, wiedząc, że jesteś na wakacjach, postanowiła go po prostu komuś podnająć.

Miły dzień na plaży diabli wzięli. Had a nice day at the beach to hell. Aleks nie był w stanie skupić się na grze. Alex was unable to concentrate on the game. W rezultacie przegrali z Aśką w badmintona debla z jakąś parą i wrócili do domu. As a result, they lost to Aśka in badminton doubles with a couple and returned home.

Aleks postanowił, że następnego dnia pojedzie do Łodzi i przyłapie Kukiełkę na gorącym uczynku, ale… choć wskoczył o świcie w pociąg i wpadł do mieszkania jak poparzony – nie zastał w nim nikogo. Spytany o sprawę Szymon z uporem maniaka twierdził, że nikt w jego pokoju nie mieszka, a Robert lubi fantazjować.

– W końcu studiuje w filmówce – powiedział Szymon i zaśmiał się. – Nie zapominaj też, że jest Żydem… – dodał.

Aleks aż głowę podniósł, by spojrzeć na kumpla. Chciał mu powiedzieć, że ten żart jest już stary, jednak… gdy zobaczył jego wyraz twarzy, nie odezwał się nawet słowem. He wanted to tell him the joke was old, but… when he saw his expression, he didn't say a word. Natomiast Szymon dodał:

– Przepraszam… zapomniałem, że ty też.

Aleks jednak nawet go nie słuchał. Rozglądał się właśnie po pokoju i starał się odgadnąć, czy ktoś tu mieszkał, czy nie. Nagle jego uwagę przykuła spora dziura na środku ściany. Wyglądała tak, jakby ktoś chciał powiesić coś w tym miejscu, ale coś mu się nie udało. Trochę to Aleksa zastanowiło. Zadzwonił do pani Kukiełki, ale nie odebrała, choć próbował kilkukrotnie. Szymon na pytanie o dziurę w ścianie powiedział, że… zawsze tu była.

Aleks zdziwił się, bo dałby głowę, że dziurę widzi po raz pierwszy. Pożegnał się z sublokatorem i popędził na dworzec Łódź Fabryczna. Tuż po jedenastej wpadł do pociągu i na obiad był z powrotem w domu. Ale jeszcze w drodze podjął decyzję, że nie będzie więcej przejmować się księgową Barbarą Kukiełką. Przed nim wspaniałe wakacje.

Nie miał zielonego pojęcia, że Robert nie ściemniał: Kukiełka rzeczywiście wynajmowała jego pokój i pobierała za to dodatkowe pieniądze. Wynajmowała bratu Szymona, Pawłowi, który od października miał zacząć studia w Łodzi, a teraz w wakacje znalazł tu dorywczą pracę, i dlatego Aleksowi nie udało się nikogo w tym pokoju zastać. Paweł swoje rzeczy trzymał po prostu w pokoju Szymona, a tego dnia, gdy Aleks zrobił nalot, bracia na dźwięk domofonu błyskawicznie ukryli wszelkie dowody w Szymonowym pokoju.

Gdy ostatniego dnia września Aleks zjechał do Łodzi, by oddać pani Kukiełce klucze, sprytna księgowa zażądała jeszcze dopłaty za pomalowanie ściany z dziurą, której na pewno nie było, gdy wynajmowała pokój Aleksowi, a która jej zdaniem pojawiła się podczas jego bytności w lokalu. When Aleks went to Łódź on the last day of September to hand over the keys to Mrs. Kukiełka, the clever accountant also demanded a surcharge for painting the wall with a hole, which she certainly did not have when she rented the room to Aleks, and which, in her opinion, appeared during his stay at the premises. Aleks zgrzytnął zębami, zwłaszcza że pani Kukiełka zażądała za to pomalowanie czterystu złotych.

– I rozstaniemy się w zgodzie – powiedziała tym swoim przymilnym głosem, na który nabierali się kolejni klienci.

Aleks, choć wszystko w nim się burzyło, zgodził się zapłacić Kukiełce. A wszystko dlatego, że nie chciał już nigdy więcej jej oglądać. All because he didn't want to see her again. Oddał więc klucze i wyszedł z mieszkania, zabierając resztę swojego dobytku. So he handed over the keys and left the apartment, taking the rest of his belongings. Wierzył, że już nigdy więcej nie usłyszy o pani Kukiełce.

Niestety, na śmierć zapomniał, że została jeszcze niewyjaśniona kwestia wyznawanej przez niego religii. Unfortunately, he forgot to death that his religion was still unsolved. Religii, o której miał blade pojęcie, a w którą wrobił go Robert swoim żartem. Wówczas żaden z nich nie przypuszczał, że ten niewinny, jak im się wówczas wydawało, żart sprowadzi na Aleksa i jego rodzinę sporo nieszczęść.