×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Licencja na dorosłość - Małgorzata Karolina Piekarska, POKÓJ (1)

POKÓJ (1)

– Pani chyba żartuje? – Aleks najpierw myślał, że źle słyszy, ale gdy pani Basia Kukiełka powtórzyła, nie miał już wątpliwości.

Kobieta była po prostu nieuczciwa. Aleks rzucił słuchawką. Jednak Kukiełka zadzwoniła po chwili ponownie.

– Proszę o maila w tej sprawie, bo nie mogę teraz rozmawiać – powiedział i znów się rozłączył. – Wiesz, czego chciała? – spytał Aśkę.

– No?

– Nie uwierzysz.

* * *

O tym, że życie z księgową Barbarą Kukiełką to nie sielanka, Aleks przekonał się dość szybko. Sprawa z obiektywem Roberta okazała się tylko preludium. Zresztą ciągnęła się dość długo, bo Robert był nieustępliwy. Wprawdzie płacił czynsz zgodnie z umową, ale co chwilę wynosił z pokoju jakieś rzeczy pani Kukiełki i informował ją, by je natychmiast zabrała, bo w umowie najmu nie ma słowa o tym, że w swoim pokoju będzie przechowywał na przykład lampki na choinkę.

– Ale jak będą święta, to sobie postawicie… – zaczęła pani Basia, chcąc uniknąć konieczności wynoszenia lampek.

Robert jednak był nieugięty.

– Jestem Żydem i mam w dupie choinkę – powiedział do niej.

Panią Basię najpierw zatkało. Chcąc interweniować u Szymona, poszła w kierunku jego pokoju, ale Robert zastąpił jej drogę.

– Nie radzę.

Pani Basia spojrzała na Roberta, odsunęła go i nacisnęła klamkę. Drzwi nie ustąpiły, choć przez matową szybę widać było cienie jakichś osób.

– Panie Szymusiu… – Przymilnemu głosowi pani Basi towarzyszyło pukanie.

– Nie ma mnie. Mam gościa. Jestem zajęty.

– Przecież umawialiśmy się, że nie będą panowie przyjmować gości…

– Ten gość nie jest uciążliwy, nawet pani nie słyszała, że jest.

– Panie Szymusiu… ale co tam się dzieje?! Proszę otworzyć!

– Nie otworzę! Nie ma mnie! – odparł Szymon i przestał reagować na pukanie pani Basi.

A i ona po chwili przestała pukać, zwłaszcza że w tym momencie do mieszkania wrócił Aleks.

– Dobrze, że jesteś – powiedział na jego widok Robert. – Wytłumacz pani, że nas obu nie interesują lampki na choinkę i nie chcemy ich w swoich pokojach, bo jesteśmy Żydami i w grudniu obchodzimy… – w tym momencie zawahał się. Nie wiedział przecież nic o kulturze żydowskiej, więc żadne święto nie przychodziło mu do głowy.

– Chanukę – wtrącił Aleks, który błyskawicznie rozeznał się w powadze sytuacji.

– Tak! – potwierdził Robert.

– A kiedy ta Chanuka? – spytała pani Basia tak zszokowana, że żadne inne pytanie nie przyszło jej do głowy.

– W tym roku… – zaczął Aleks, który coś kojarzył, że to święto ruchome, ale na tym jego wiedza się kończyła. Na szczęście w tym momencie w sukurs przyszedł mu Robert.

– Gojów i tak nie wpuszczamy. A wolność wyznania zapewnia nam konstytucja. Niech pani już idzie i zabiera te swoje cudowne lampki. Na pewno będzie miała pani piękną choinkę.

Po czym wypchnął zdezorientowaną właścicielkę mieszkania na klatkę schodową i rzucił:

– Szalom!

Po czym zatrzasnął drzwi.

– Najwyżej zapuścimy pejsy – powiedział do zdumionego Aleksa. – A poza tym dzięki, stary. W przyszłym tygodniu znowu wyrzucę coś z jej gratów.

– Co? Nie chce spuścić z czynszu mimo rozbicia obiektywu?

– To jest tak wredna suka, że naprawdę nie wiem, jak Szymon może tu tyle mieszkać.

Aleks wzruszył ramionami. Nad tym zastanawiał się niemal codziennie. Zwłaszcza że gdy obaj z Robertem zadali mu to pytanie, odparł tylko, że już się przyzwyczaił.

* * *

Jeszcze w kwietniu umówili się z Aśką, że choć jeden weekend spędzą w Łodzi. Obiecał jej zwiedzanie Muzeum Narodowego, a także muzeum kinematografii. No i spacer Piotrkowską. Wydawało mu się, że skoro pani Basia przyzwyczajona jest do tego, że do Szymona przychodzi dziewczyna, to zniesie fakt, że u niego na sobotę i niedzielę pojawiła się Aśka. Zresztą… może się nie dowie?

Niestety. O wizycie dziewczyny pani Basia dowiedziała się chyba natychmiast, bo jakieś dwie godziny po tym, jak malutka czerwona walizeczka Aśki stanęła w wynajmowanym przez niego pokoju, jego telefon zagrał melodyjkę Marsza imperialnego z Gwiezdnych wojen. Znak, że dzwoni pani Basia.

– Umawialiśmy się, że nie będzie pan miał gości! – Jej głos brzmiał wyjątkowo nieprzyjemnie.

– Spokojnie! Pani Basiu, to moja dziewczyna, bardzo spokojna osoba. Nas całe dnie nie będzie. Ona tu tylko zanocuje i w niedzielę wróci do Warszawy… – tłumaczył, starając się nadać swojemu głosowi miły ton, choć najchętniej puściłby po prostu wiąchę.

– Ale wodę będzie zużywać!

– Przecież my i tak płacimy rachunki za wodę – przytomnie odparł Aleks, jednak tekst księgowej o wodzie tak go rozjuszył, że po chwili dorzucił: – Ale skoro to pani tak przeszkadza, to wymyję Asię na podwórku na głównym trawniku szlauchem pożyczonym od gospodarza. Myślę, że sąsiedzi będą mieli więcej rozrywki niż wtedy, gdy na pani prośbę zaglądają mi w okna. – To powiedziawszy, odłożył słuchawkę i więcej, aż do odjazdu Aśki, nie odebrał telefonu od pani Kukiełki, choć ta dzwoniła kilka razy. Na szczęście melodia, którą ustawił zawczasu, informowała go o tym, kto po drugiej stronie próbuje się do niego dobić.

– Ta baba jest jak Gwiazda Śmierci – wyjaśnił Asi, gdy spytała o ten osobliwy dźwięk.

Weekend w Łodzi uznali za udany. Pogoda dopisała, zwiedzili sporo. Na dworcu żegnali się tak czule, że o mały włos, a pociąg odjechałby bez Asi.

Burza wybuchła następnego dnia. Gdy wrócił z uczelni, pani Basia czekała w kuchni. Kończyła właśnie kontrolę czystości zlewu.

– Nieumyty – powiedziała na widok Aleksa.

– Możliwe – odparł i dodał, jakby chcąc się usprawiedliwić: – Z tydzień z niego nie korzystałem.

– Jak to? – pani Basia była zaskoczona.

– Normalnie. Pani kontrole tak działają mi na nerwy, że w domu rano robię sobie tylko kawę, którą piję w kubku termicznym na wynos. Myję go potem na uczelni w łazience. A rano wyjmuję z plecaka i nalewam do niego nową kawę. Nie jem ani śniadań, ani obiadów, ani kolacji. Z Asią żywiliśmy się na mieście.

Pani Kukiełka przez chwilę rozejrzała się po kuchni, jakby szukała czegoś, do czego można się było przyczepić, aż w końcu otworzyła szafkę pod zlewem. W tym momencie na jej twarzy pojawił się wyraz triumfu i powiedziała:

– Pana dziewczyna zostawiła za dużo śmieci.

– A zostawiła tu w ogóle jakiekolwiek? – spytał zdumiony, bo nie kojarzył, by Asia w ogóle wchodziła do kuchni.

Starannie uprzedził ją, jaką osobą jest pani Kukiełka i że w domu nie będą ani jeść, ani pić. Co najwyżej z butelek, które potem wyniosą do zsypu.

– A tak! − triumfowała pani Kukiełka i palcem wskazała na kosz, z którego wylewały się śmieci, na wierzchu których leżały opakowania z napisem „Always”.

Aleks wiedział, że to opakowania po podpaskach. Wiedział też jednak, że nie należały do Asi. Dlatego spokojnie powiedział:

– To raczej dziewczyny Szymona.

– Na pewno nie! Pan Szymon wie, że takie rzeczy jak podpaski to jego dziewczyna ma wynosić do zsypu na podwórko.

– Pani chyba żartuje.

Ale pani Kukiełka nie żartowała. Zrezygnowany wyjął z portfela pięćdziesiąt złotych i rzucił na stół, mówiąc:

– To jest ostatni banknot, jaki pani ode mnie wyciąga! I zapowiadam! Od października proszę sobie szukać nowego frajera na mieszkanie tutaj.

– Ostatni? – spytała pani Kukiełka i zabierając pięćdziesiąt złotych ze stołu, bąknęła pod nosem: – To się jeszcze okaże.

Ale tego Aleks już nie usłyszał. Z wiaderkiem cudzych śmieci poszedł do drzwi, by wynieść zawartość do zsypu. Po drodze myślał, że dałby wiele, by pani Kukiełka zachorowała, i to tak, żeby leżała w łóżku i nie mogła mówić. Byłby wtedy wolny i od jej wizyt, i od telefonów.


POKÓJ (1) ROOM (1) ルーム (1)

– Pani chyba żartuje? - You're kidding, are you? – Aleks najpierw myślał, że źle słyszy, ale gdy pani Basia Kukiełka powtórzyła, nie miał już wątpliwości.

Kobieta była po prostu nieuczciwa. Aleks rzucił słuchawką. Jednak Kukiełka zadzwoniła po chwili ponownie.

– Proszę o maila w tej sprawie, bo nie mogę teraz rozmawiać – powiedział i znów się rozłączył. "Please send me an e-mail about this, because I can't talk right now," he said, and hung up again. – Wiesz, czego chciała? - You know what she wanted? – spytał Aśkę.

– No?

– Nie uwierzysz.

* * *

O tym, że życie z księgową Barbarą Kukiełką to nie sielanka, Aleks przekonał się dość szybko. Sprawa z obiektywem Roberta okazała się tylko preludium. Zresztą ciągnęła się dość długo, bo Robert był nieustępliwy. Wprawdzie płacił czynsz zgodnie z umową, ale co chwilę wynosił z pokoju jakieś rzeczy pani Kukiełki i informował ją, by je natychmiast zabrała, bo w umowie najmu nie ma słowa o tym, że w swoim pokoju będzie przechowywał na przykład lampki na choinkę.

– Ale jak będą święta, to sobie postawicie… – zaczęła pani Basia, chcąc uniknąć konieczności wynoszenia lampek.

Robert jednak był nieugięty.

– Jestem Żydem i mam w dupie choinkę – powiedział do niej. "I'm a Jew and I don't give a shit about the Christmas tree," he said to her.

Panią Basię najpierw zatkało. Ms. Basia was choked first. Chcąc interweniować u Szymona, poszła w kierunku jego pokoju, ale Robert zastąpił jej drogę. Wanting to intervene with Simon, she walked towards his room, but Robert blocked her way.

– Nie radzę. - I can't.

Pani Basia spojrzała na Roberta, odsunęła go i nacisnęła klamkę. Mrs. Basia looked at Robert, pushed him away and pressed the handle. Drzwi nie ustąpiły, choć przez matową szybę widać było cienie jakichś osób.

– Panie Szymusiu… – Przymilnemu głosowi pani Basi towarzyszyło pukanie.

– Nie ma mnie. Mam gościa. Jestem zajęty.

– Przecież umawialiśmy się, że nie będą panowie przyjmować gości…

– Ten gość nie jest uciążliwy, nawet pani nie słyszała, że jest. - This guy is not a nuisance, you have not even heard that he is.

– Panie Szymusiu… ale co tam się dzieje?! - Mr. Szymusiu ... but what is going on there ?! Proszę otworzyć!

– Nie otworzę! Nie ma mnie! – odparł Szymon i przestał reagować na pukanie pani Basi.

A i ona po chwili przestała pukać, zwłaszcza że w tym momencie do mieszkania wrócił Aleks. And she stopped knocking after a while, especially since Aleks came back to the apartment at that moment.

– Dobrze, że jesteś – powiedział na jego widok Robert. – Wytłumacz pani, że nas obu nie interesują lampki na choinkę i nie chcemy ich w swoich pokojach, bo jesteśmy Żydami i w grudniu obchodzimy… – w tym momencie zawahał się. Nie wiedział przecież nic o kulturze żydowskiej, więc żadne święto nie przychodziło mu do głowy.

– Chanukę – wtrącił Aleks, który błyskawicznie rozeznał się w powadze sytuacji.

– Tak! – potwierdził Robert.

– A kiedy ta Chanuka? – spytała pani Basia tak zszokowana, że żadne inne pytanie nie przyszło jej do głowy. Basia asked, so shocked that no other question came to her mind.

– W tym roku… – zaczął Aleks, który coś kojarzył, że to święto ruchome, ale na tym jego wiedza się kończyła. "This year ..." began Aleks, who had a feeling that it was a movable holiday, but that was where his knowledge ended. Na szczęście w tym momencie w sukurs przyszedł mu Robert. Fortunately, at this point, Robert came to his aid.

– Gojów i tak nie wpuszczamy. A wolność wyznania zapewnia nam konstytucja. Niech pani już idzie i zabiera te swoje cudowne lampki. Now, go ahead and get those lovely lamps of yours. Na pewno będzie miała pani piękną choinkę. You will certainly have a beautiful Christmas tree.

Po czym wypchnął zdezorientowaną właścicielkę mieszkania na klatkę schodową i rzucił: Then he pushed the confused owner of the apartment to the staircase and threw:

– Szalom!

Po czym zatrzasnął drzwi. Then he slammed the door shut.

– Najwyżej zapuścimy pejsy – powiedział do zdumionego Aleksa. – A poza tym dzięki, stary. - Anyway, thanks, man. W przyszłym tygodniu znowu wyrzucę coś z jej gratów.

– Co? Nie chce spuścić z czynszu mimo rozbicia obiektywu? He doesn't want to release the rent despite breaking the lens?

– To jest tak wredna suka, że naprawdę nie wiem, jak Szymon może tu tyle mieszkać.

Aleks wzruszył ramionami. Alex shrugged. Nad tym zastanawiał się niemal codziennie. He wondered about this almost every day. Zwłaszcza że gdy obaj z Robertem zadali mu to pytanie, odparł tylko, że już się przyzwyczaił. Especially since when he and Robert both asked him this question, he only replied that he was already used to it.

* * *

Jeszcze w kwietniu umówili się z Aśką, że choć jeden weekend spędzą w Łodzi. In April, they agreed with Aśka that they would spend at least one weekend in Łódź. Obiecał jej zwiedzanie Muzeum Narodowego, a także muzeum kinematografii. He promised her to visit the National Museum as well as the cinematography museum. No i spacer Piotrkowską. Wydawało mu się, że skoro pani Basia przyzwyczajona jest do tego, że do Szymona przychodzi dziewczyna, to zniesie fakt, że u niego na sobotę i niedzielę pojawiła się Aśka. Zresztą… może się nie dowie?

Niestety. O wizycie dziewczyny pani Basia dowiedziała się chyba natychmiast, bo jakieś dwie godziny po tym, jak malutka czerwona walizeczka Aśki stanęła w wynajmowanym przez niego pokoju, jego telefon zagrał melodyjkę Marsza imperialnego z Gwiezdnych wojen. Znak, że dzwoni pani Basia.

– Umawialiśmy się, że nie będzie pan miał gości! – Jej głos brzmiał wyjątkowo nieprzyjemnie. Her voice sounded extremely unpleasant.

– Spokojnie! - Relax! Pani Basiu, to moja dziewczyna, bardzo spokojna osoba. Nas całe dnie nie będzie. We will be gone all day. Ona tu tylko zanocuje i w niedzielę wróci do Warszawy… – tłumaczył, starając się nadać swojemu głosowi miły ton, choć najchętniej puściłby po prostu wiąchę.

– Ale wodę będzie zużywać!

– Przecież my i tak płacimy rachunki za wodę – przytomnie odparł Aleks, jednak tekst księgowej o wodzie tak go rozjuszył, że po chwili dorzucił: – Ale skoro to pani tak przeszkadza, to wymyję Asię na podwórku na głównym trawniku szlauchem pożyczonym od gospodarza. - But we pay our water bills anyway - consciously replied Alex, but the accountant's text about water irritated him so much that after a while he added: - But if you are so disturbed, I will wash Asia in the yard on the main lawn with a hose borrowed from the host. Myślę, że sąsiedzi będą mieli więcej rozrywki niż wtedy, gdy na pani prośbę zaglądają mi w okna. I think the neighbors will have more amusement than when they look at my windows at your request. – To powiedziawszy, odłożył słuchawkę i więcej, aż do odjazdu Aśki, nie odebrał telefonu od pani Kukiełki, choć ta dzwoniła kilka razy. Na szczęście melodia, którą ustawił zawczasu, informowała go o tym, kto po drugiej stronie próbuje się do niego dobić. Fortunately, the melody he had set up in advance let him know who was trying to get to him on the other side.

– Ta baba jest jak Gwiazda Śmierci – wyjaśnił Asi, gdy spytała o ten osobliwy dźwięk. "This woman is like the Death Star," Asia explained when she asked about the strange sound.

Weekend w Łodzi uznali za udany. They considered the weekend in Łódź successful. Pogoda dopisała, zwiedzili sporo. Na dworcu żegnali się tak czule, że o mały włos, a pociąg odjechałby bez Asi.

Burza wybuchła następnego dnia. The storm broke out the next day. Gdy wrócił z uczelni, pani Basia czekała w kuchni. When he returned from the university, Mrs. Basia was waiting in the kitchen. Kończyła właśnie kontrolę czystości zlewu. She was just finishing checking the cleanliness of the sink.

– Nieumyty – powiedziała na widok Aleksa.

– Możliwe – odparł i dodał, jakby chcąc się usprawiedliwić: – Z tydzień z niego nie korzystałem. "Perhaps," he replied, and added, as if wanting to excuse himself, "I haven't used it for a week."

– Jak to? – pani Basia była zaskoczona.

– Normalnie. Pani kontrole tak działają mi na nerwy, że w domu rano robię sobie tylko kawę, którą piję w kubku termicznym na wynos. Myję go potem na uczelni w łazience. A rano wyjmuję z plecaka i nalewam do niego nową kawę. Nie jem ani śniadań, ani obiadów, ani kolacji. Z Asią żywiliśmy się na mieście. With Asia, we ate out in the city.

Pani Kukiełka przez chwilę rozejrzała się po kuchni, jakby szukała czegoś, do czego można się było przyczepić, aż w końcu otworzyła szafkę pod zlewem. Mrs. Puppet looked around the kitchen for a moment as if looking for something to cling to, then finally opened the cupboard under the sink. W tym momencie na jej twarzy pojawił się wyraz triumfu i powiedziała: At that moment, an expression of triumph crossed her face and she said:

– Pana dziewczyna zostawiła za dużo śmieci. - Your girlfriend left too much trash.

– A zostawiła tu w ogóle jakiekolwiek? – spytał zdumiony, bo nie kojarzył, by Asia w ogóle wchodziła do kuchni. He asked, amazed, because he didn't know Asia would even enter the kitchen.

Starannie uprzedził ją, jaką osobą jest pani Kukiełka i że w domu nie będą ani jeść, ani pić. He had carefully warned her about Mrs. Kukiełka and that they would neither eat nor drink at home. Co najwyżej z butelek, które potem wyniosą do zsypu. Bottles at most, which will then be taken to the chute.

– A tak! − triumfowała pani Kukiełka i palcem wskazała na kosz, z którego wylewały się śmieci, na wierzchu których leżały opakowania z napisem „Always”. - Ms. Puppet triumphant and pointed with her finger at the bin, from which the garbage poured out, on top of which there were packages with the inscription "Always".

Aleks wiedział, że to opakowania po podpaskach. Alex knew it was sanitary napkin wrappers. Wiedział też jednak, że nie należały do Asi. Dlatego spokojnie powiedział: Therefore he calmly said:

– To raczej dziewczyny Szymona. - They're rather Simon's girlfriends.

– Na pewno nie! - Certainly not! Pan Szymon wie, że takie rzeczy jak podpaski to jego dziewczyna ma wynosić do zsypu na podwórko. Mr. Szymon knows that things such as sanitary napkins are supposed to be taken by his girlfriend to the chute in the yard.

– Pani chyba żartuje. - You must be kidding.

Ale pani Kukiełka nie żartowała. But Mrs. Kukiełka was not kidding. Zrezygnowany wyjął z portfela pięćdziesiąt złotych i rzucił na stół, mówiąc: Resigned, he took fifty zlotys from his wallet and threw it on the table, saying:

– To jest ostatni banknot, jaki pani ode mnie wyciąga! - This is the last banknote you pull from me! I zapowiadam! And I announce! Od października proszę sobie szukać nowego frajera na mieszkanie tutaj. From October, please look for a new sucker to live here.

– Ostatni? - Last? – spytała pani Kukiełka i zabierając pięćdziesiąt złotych ze stołu, bąknęła pod nosem: – To się jeszcze okaże.

Ale tego Aleks już nie usłyszał. Z wiaderkiem cudzych śmieci poszedł do drzwi, by wynieść zawartość do zsypu. With a bucket of other people's trash, he went to the door to take the contents out to the chute. Po drodze myślał, że dałby wiele, by pani Kukiełka zachorowała, i to tak, żeby leżała w łóżku i nie mogła mówić. Along the way, he thought that he would give a lot to make Mrs. Puppet sick, so that she would lie in bed and not be able to speak. Byłby wtedy wolny i od jej wizyt, i od telefonów.