×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Licencja na dorosłość - Małgorzata Karolina Piekarska, MENELICA (1)

MENELICA (1)

– Halo? Przepraszam, że tak późno dzwonię, nazywam się Aleksander…

– Do rzeczy. O co chodzi? – przerwał mu niemiły, ale bez wątpienia żeński, choć ewidentnie przepalony papierosami głos.

– Czy rozmawiam z mamą Jolanty Czuber?

– Tak, i proszę szybko mówić, o co chodzi…

Aleks na chwilę zaniemówił. Nie wiedział, jak rozmawiać z kobietą w wieku swojej babci o córce w wieku swojej matki, ale jakoś musiał. Zwłaszcza że pani Jola leżała na podłodze i zaczynała charczeć.

* * *

O znalezieniu nowej stancji Aleks myślał od dawna. Z panią Kukiełką nie chciał mieć nic wspólnego z wielu względów. Nie tylko dlatego, że podnajęła jego pokój pod jego nieobecność, drażniło go głównie jej wścibstwo i grzebanie w jego rzeczach. Poza tym Kukiełka zdaniem Aleksa była mało inteligentnym, choć rzecz jasna cwanym, ale zupełnie nieznającym się na żartach babskiem. W wakacje bowiem okazało się, że żart, który jej zrobili wraz z Robertem, mówiąc, że są Żydami i obchodzą Chanukę, miał dalsze reperkusje w postaci wielkiej ploty, która przedostała się do ojcowskiego zakładu pracy. Oto pewnego lipcowego dnia ojciec wrócił do domu i oświadczył, że właśnie usłyszał od kumpli, że jest… Żydem i co sobotę chodzi do synagogi. Śmiał się przy tym straszliwie.

– W ogóle by mi to nie przeszkadzało, gdyby było prawdą – powiedział, siadając na kanapie. – Ale ni cholery nie wiem, co się robi w tę Chanukę.

– A skąd im się to wzięło? – spytała mama.

– Koledzy dowiedzieli się od księgowej, a ona od pani Barbary Kukiełki… – Ojciec znów zachichotał. – Podobno ty sam jej powiedziałeś, że obchodzisz Chanukę – rzucił rozbawiony w stronę Aleksa.

– No i co?

– Nic! Wszyscy się uśmialiśmy. Poza księgową, która jest strasznie serio. Koledzy podpuszczali mnie zresztą, bym pokazał jej przyrodzenie i udowodnił, że nie jestem obrzezany.

– A ty co? – spytała mama.

– Nic. Poszedłem do tej naszej bidnej Kazi…

– Kazi? – mama zdawała się nie rozumieć.

– No księgowej… Ma na imię Kazimiera. No i powiedziałem, że koleżanka, którą poleciła jako wynajmującą pokój w Łodzi, to jakiś chodzący koszmar, skoro takie bzdury opowiada. A ona mi na to, że pani Kukiełka USŁYSZAŁA TO OD PANA SYNA.

– To kretynka jest, chociaż cwana – rzucił Aleks, mając na myśli panią Kukiełkę i opowiedział kilka swoich z nią przygód. Zakończył historią o tym, jak próbowała im wcisnąć lampki choinkowe.

– Ale skąd się temu twojemu koledze wziął pomysł na żart z Chanuką? – spytał ojciec.

– Ziemi obiecanej Reymonta nie pamiętasz? – Aleks spojrzał na ojca zdumiony. – Podejrzewam, że z faktu mieszkania w Łodzi, w której przed wojną mieszkała masa Żydów. Poza tym on studiował w filmówce i zdaje się, że w tamtych dniach kręcił jakąś etiudę na tamtejszym cmentarzu żydowskim.

– Dlaczego nic nam o tych kłopotach nie wspomniałeś? – spytała zszokowana matka, gdy skończył opowieść o grzebaniu w rzeczach i kosztach odmalowywania pokoju.

– A po co miałem was denerwować? – Aleks machnął ręką i dodał: – Było. Minęło. W tym roku zamieszkam gdzie indziej. Już nawet znalazłem lokum. Z dorosłymi, a nie studentami.

Aleks zakładał, że dorośli są pewnie bardziej odpowiedzialni i mniej skłonni do głupkowatych żartów jak Robert. Choć w sumie lubił Roberta i uważał, że znajomość z nim była jedynym plusem mieszkania u księgowej.

* * *

Nowy pokój, i to taniej niż u pani Kukiełki, udało mu się wynająć na Bałutach niedaleko rynku. Mieścił się w świeżo odremontowanym mieszkaniu w starej kamienicy z podwórkiem studnią. Był malutki. Warunków do pisania właściwie w nim nie miał, bo pokój składał się z łóżka, niewielkiego, bardzo niskiego stolika, szafy i wąziutkiego regału.

Spojrzawszy na stolik, na którym oprócz laptopa i kubka z kawą może zmieściłaby się jeszcze podkładka z myszką lub książka, pomyślał, że pouczy się jednak w uniwersyteckiej bibliotece. Zresztą… na weekendy i tak przyjeżdżał do domu na spotkania z Aśką.

Jego współmieszkańcami w nowym lokalu była manikiurzystka pani Jola i parkingowy pan Wiesław. Wydawali się swoimi przeciwieństwami. Jola, starannie zrobiona i wystrojona, choć zdaniem Aleksa wyglądająca dość tandetnie, była wyperfumowaną kobietą w wieku jego mamy. Wiesław zaś niewiele od niej starszy, ale wyglądający na co najmniej jej ojca, był z kolei zaniedbany, zarośnięty i na dodatek, jak mówiła o nim Jola, „wiecznie wczorajszy”. Oznaczało to ni mniej, ni więcej, że Wiesław popijał, aczkolwiek nie upijał się, rzadko się golił i mył. Aleks szybko odkrył, że ilekroć szedł się myć tuż po Wiesławie, tylekroć najpierw musiał po nim sprzątnąć łazienkę. Doszedł jednak do wniosku, że najwyraźniej praca wykonywana przez Wiesława nie wymagała elegancji.

Pierwsze tygodnie mieszkania na Bałutach upłynęły Aleksowi spokojnie. Biegał na uczelnię, ciesząc się, że nie ma już zajęć z magistrem Prusakiem. Przesiadywał w bibliotece, a w weekendy jeździł do Warszawy spotykać się z Asią. Pierwotnie oboje dyskutowali nad tym, by po pierwszym roku w Łodzi Aleks przeniósł się na ten sam kierunek do Warszawy. Studiowaliby wtedy razem z Asią, ale w Łodzi poradzono mu, by jednak tu zdobył licencjat, a do Warszawy starał się pójść na studia magisterskie.

– Przy przenoszeniu może się okazać, że są różnice programowe i ta uczelnia, na którą chce się pan przenieść, każe je panu uzupełnić. Może pan mieć wtedy więcej zajęć i jeszcze warunek – usłyszał w sekretariacie.

– Studiuj tutaj – powiedziała Asia, gdy zdał jej relację z rozmowy na uczelni. – Spotkamy się razem na magisterskich – dodała i przytuliła się do niego.

Siedzieli w jego ciasnym, bałuckim pokoiku.

– Może pani Kukiełki tu nie ma i nikt nie grzebie mi w rzeczach, ale ciasnota straszna – westchnął Aleks.

– No… – przytaknęła Asia i ucałowawszy go w policzek, dodała: – Nie pogniewasz się, że więcej tu nie przyjadę?

– Spoko – odparł i pociągnął za koński ogon. – Chciałem tylko, żebyś wiedziała, jak mieszkam.


MENELICA (1) MENELICA (1) MENELICA (1) МЕНЕЛІКА (1)

– Halo? Przepraszam, że tak późno dzwonię, nazywam się Aleksander… Sorry for calling so late, my name is Aleksander ...

– Do rzeczy. - To the point. O co chodzi? – przerwał mu niemiły, ale bez wątpienia żeński, choć ewidentnie przepalony papierosami głos. The unpleasant but undoubtedly female voice, though clearly smoked out, interrupted him.

– Czy rozmawiam z mamą Jolanty Czuber? - Am I talking to Jolanta Czuber's mother?

– Tak, i proszę szybko mówić, o co chodzi… - Yes, and please tell me quickly what you mean ...

Aleks na chwilę zaniemówił. Nie wiedział, jak rozmawiać z kobietą w wieku swojej babci o córce w wieku swojej matki, ale jakoś musiał. He didn't know how to talk to a woman his grandmother's age about a daughter his mother's age, but somehow he had to. Zwłaszcza że pani Jola leżała na podłodze i zaczynała charczeć. Especially since Mrs. Jola was lying on the floor and was starting to wheeze.

* * *

O znalezieniu nowej stancji Aleks myślał od dawna. Alex had been thinking about finding a new flat for a long time. Z panią Kukiełką nie chciał mieć nic wspólnego z wielu względów. Nie tylko dlatego, że podnajęła jego pokój pod jego nieobecność, drażniło go głównie jej wścibstwo i grzebanie w jego rzeczach. Not only because she rented his room while he was away, he was mainly irritated by her inquisitiveness and rummaging through his belongings. Poza tym Kukiełka zdaniem Aleksa była mało inteligentnym, choć rzecz jasna cwanym, ale zupełnie nieznającym się na żartach babskiem. Besides, in Alex's opinion, the puppet was not very intelligent, though obviously clever, but completely unfamiliar with jokes. W wakacje bowiem okazało się, że żart, który jej zrobili wraz z Robertem, mówiąc, że są Żydami i obchodzą Chanukę, miał dalsze reperkusje w postaci wielkiej ploty, która przedostała się do ojcowskiego zakładu pracy. During the summer vacation it turned out that the joke they made with Robert, saying that they were Jews and celebrated Hanukkah, had further repercussions in the form of a huge gossip that got through to her father's workplace. Oto pewnego lipcowego dnia ojciec wrócił do domu i oświadczył, że właśnie usłyszał od kumpli, że jest… Żydem i co sobotę chodzi do synagogi. Here one day in July, my father came home and said that he had just heard from his buddies that he was ... a Jew and went to the synagogue every Saturday. Śmiał się przy tym straszliwie. He also laughed terribly.

– W ogóle by mi to nie przeszkadzało, gdyby było prawdą – powiedział, siadając na kanapie. "I wouldn't mind at all if it were true," he said, sitting down on the couch. – Ale ni cholery nie wiem, co się robi w tę Chanukę. "But I don't know what the hell is done with this Hanukkah."

– A skąd im się to wzięło? – spytała mama.

– Koledzy dowiedzieli się od księgowej, a ona od pani Barbary Kukiełki… – Ojciec znów zachichotał. – Podobno ty sam jej powiedziałeś, że obchodzisz Chanukę – rzucił rozbawiony w stronę Aleksa.

– No i co?

– Nic! Wszyscy się uśmialiśmy. Poza księgową, która jest strasznie serio. Koledzy podpuszczali mnie zresztą, bym pokazał jej przyrodzenie i udowodnił, że nie jestem obrzezany. My friends tried to trick me into showing her my penis and proving that I was not circumcised.

– A ty co? - And what are you? – spytała mama. - Mom asked.

– Nic. - Thread. Poszedłem do tej naszej bidnej Kazi… I went to our bidder Kazia ...

– Kazi? – mama zdawała się nie rozumieć. - Mom didn't seem to understand.

– No księgowej… Ma na imię Kazimiera. - Well the accountant... Her name is Kazimiera. No i powiedziałem, że koleżanka, którą poleciła jako wynajmującą pokój w Łodzi, to jakiś chodzący koszmar, skoro takie bzdury opowiada. Well, and I said that the friend she recommended as renting a room in Lodz is some kind of walking nightmare, if she tells such nonsense. A ona mi na to, że pani Kukiełka USŁYSZAŁA TO OD PANA SYNA. And she replied that Mrs. Puppet HEARED THIS FROM THE LORD SON.

– To kretynka jest, chociaż cwana – rzucił Aleks, mając na myśli panią Kukiełkę i opowiedział kilka swoich z nią przygód. Zakończył historią o tym, jak próbowała im wcisnąć lampki choinkowe.

– Ale skąd się temu twojemu koledze wziął pomysł na żart z Chanuką? – spytał ojciec.

– Ziemi obiecanej Reymonta nie pamiętasz? – Aleks spojrzał na ojca zdumiony. – Podejrzewam, że z faktu mieszkania w Łodzi, w której przed wojną mieszkała masa Żydów. Poza tym on studiował w filmówce i zdaje się, że w tamtych dniach kręcił jakąś etiudę na tamtejszym cmentarzu żydowskim.

– Dlaczego nic nam o tych kłopotach nie wspomniałeś? – spytała zszokowana matka, gdy skończył opowieść o grzebaniu w rzeczach i kosztach odmalowywania pokoju.

– A po co miałem was denerwować? – Aleks machnął ręką i dodał: – Było. Minęło. W tym roku zamieszkam gdzie indziej. Już nawet znalazłem lokum. Z dorosłymi, a nie studentami. With adults, not students.

Aleks zakładał, że dorośli są pewnie bardziej odpowiedzialni i mniej skłonni do głupkowatych żartów jak Robert. Choć w sumie lubił Roberta i uważał, że znajomość z nim była jedynym plusem mieszkania u księgowej. Though he actually liked Robert and thought that meeting him was the only advantage of living with an accountant.

* * *

Nowy pokój, i to taniej niż u pani Kukiełki, udało mu się wynająć na Bałutach niedaleko rynku. Mieścił się w świeżo odremontowanym mieszkaniu w starej kamienicy z podwórkiem studnią. Był malutki. Warunków do pisania właściwie w nim nie miał, bo pokój składał się z łóżka, niewielkiego, bardzo niskiego stolika, szafy i wąziutkiego regału.

Spojrzawszy na stolik, na którym oprócz laptopa i kubka z kawą może zmieściłaby się jeszcze podkładka z myszką lub książka, pomyślał, że pouczy się jednak w uniwersyteckiej bibliotece. Zresztą… na weekendy i tak przyjeżdżał do domu na spotkania z Aśką.

Jego współmieszkańcami w nowym lokalu była manikiurzystka pani Jola i parkingowy pan Wiesław. His fellow residents in the new premises were the manicurist Mrs. Jola and the parking lot Mr. Wiesław. Wydawali się swoimi przeciwieństwami. Jola, starannie zrobiona i wystrojona, choć zdaniem Aleksa wyglądająca dość tandetnie, była wyperfumowaną kobietą w wieku jego mamy. Wiesław zaś niewiele od niej starszy, ale wyglądający na co najmniej jej ojca, był z kolei zaniedbany, zarośnięty i na dodatek, jak mówiła o nim Jola, „wiecznie wczorajszy”. Wiesław, not much older than her, but looked at least like her father, was neglected, overgrown and, in addition, as Jola called him, "forever yesterday". Oznaczało to ni mniej, ni więcej, że Wiesław popijał, aczkolwiek nie upijał się, rzadko się golił i mył. It meant that Wiesław drank, although he did not get drunk, rarely shaved and washed. Aleks szybko odkrył, że ilekroć szedł się myć tuż po Wiesławie, tylekroć najpierw musiał po nim sprzątnąć łazienkę. Doszedł jednak do wniosku, że najwyraźniej praca wykonywana przez Wiesława nie wymagała elegancji. Однак він дійшов висновку, що робота, яку виконував Веслав, явно не вимагала елегантності.

Pierwsze tygodnie mieszkania na Bałutach upłynęły Aleksowi spokojnie. Aleks passed his first weeks of living in Bałuty quietly. Biegał na uczelnię, ciesząc się, że nie ma już zajęć z magistrem Prusakiem. He ran to the university, glad that there were no more classes with MA Prusak. Przesiadywał w bibliotece, a w weekendy jeździł do Warszawy spotykać się z Asią. Pierwotnie oboje dyskutowali nad tym, by po pierwszym roku w Łodzi Aleks przeniósł się na ten sam kierunek do Warszawy. Originally, they both discussed the fact that after the first year in Łódź, Aleks would move to the same direction, to Warsaw. Studiowaliby wtedy razem z Asią, ale w Łodzi poradzono mu, by jednak tu zdobył licencjat, a do Warszawy starał się pójść na studia magisterskie.

– Przy przenoszeniu może się okazać, że są różnice programowe i ta uczelnia, na którą chce się pan przenieść, każe je panu uzupełnić. - When transferring, it may turn out that there are differences in curricula and the university you want to move to will order you to supplement them. Może pan mieć wtedy więcej zajęć i jeszcze warunek – usłyszał w sekretariacie. You may then have more work and a condition - he heard in the secretary's office.

– Studiuj tutaj – powiedziała Asia, gdy zdał jej relację z rozmowy na uczelni. – Spotkamy się razem na magisterskich – dodała i przytuliła się do niego.

Siedzieli w jego ciasnym, bałuckim pokoiku.

– Może pani Kukiełki tu nie ma i nikt nie grzebie mi w rzeczach, ale ciasnota straszna – westchnął Aleks. "Maybe Mrs. Puppet is not here and nobody is bothering me with things, but the cramped space is terrible," Alex sighed.

– No… – przytaknęła Asia i ucałowawszy go w policzek, dodała: – Nie pogniewasz się, że więcej tu nie przyjadę?

– Spoko – odparł i pociągnął za koński ogon. "Cool," he said, and tugged on the ponytail. – Chciałem tylko, żebyś wiedziała, jak mieszkam. - I just wanted you to know how I live.