×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Licencja na dorosłość - Małgorzata Karolina Piekarska, HIPOTEKA (2)

HIPOTEKA (2)

– Z Michałem proszę.

Marianna Biernacka z ulgą podała słuchawkę synowi. Nie musiała nawet mówić „halo”. Od kiedy na skutek wycięcia zaatakowanej nowotworem krtani straciła głos, nie znosiła rozmawiać przez telefon. Metaliczny dźwięk, jaki wydawała z siebie dzięki pomocy laryngofonu, uważała za odrażający. Zresztą… ilekroć na przykład w sklepie musiała odpowiedzieć na pytanie kasjerki inaczej niż ruchem głowy, tylekroć widziała w jej oczach przerażenie. A przecież kasjerka na pewno dostrzegła i dziurkę w szyi, i laryngofon w ręku. Ten, kto rozmawiał z nią przez telefon, tego nie widział. On to dopiero musiał być przerażony.

Ten konkretny rozmówca pozostał jednak nieświadomy tego, jak mówi. Nie pozwolił jej bowiem na „halo”, a zażyczywszy sobie do słuchawki Michała, zdjął obowiązek mówienia czegokolwiek.

– Słucham. – Michał wziął z rąk matki słuchawkę i już miał zamiar wrócić do siebie do pokoju, gdy nagle aż przystanął. – Ale po co? Ale dlaczego pan krzyczy? Spokojnie. Nic nie rozumiem. Ale co ja mam z tym… Proszę nie krzyczeć! No rozumiem, że nie na telefon. Przyjadę. Moment. – Po czym zasłoniwszy dłonią mikrofon w słuchawce, zawołał: – Mamo, czy możemy pojechać do sklepu trochę później? ! Mirosława Biernacka wychyliła głowę ze swojego pokoju, by skinąć nią na znak zgody. – To ja zaraz przyjadę – powiedział, kończąc rozmowę, i rozłączył się. – Ty wiesz, kto dzwonił? – spytał matkę po chwili.

Mirosława Biernacka znów stanęła w progu.

– Pan Ruszczykowski.

Drgnęła na dźwięk tego nazwiska.

– Ale nie wiem po co. Krzyczał, że ma przeze mnie kłopoty z mieszkaniem. Powiedziałem, by nie krzyczał, że przyjadę, to porozmawiamy.

– Jedź – powiedziała bezgłośnie, co Michał wyczytał z ruchu jej warg, i znów zatęsknił za matczynym głosem. Za chwilami, kiedy wołała go na kolację lub bajkę.

Na Lwowską z Saskiej Kępy dojechał w kwadrans. Była przecież sobota. Zaparkował samochód niedaleko domu, w którym dwupokojowe mieszkanie zajmował pseudodziadek.

– Michał Biernacki. Dzień dobry – powiedział do kratki domofonu. Usłyszawszy brzęczyk, wszedł na drugie piętro.

– Właź! – wrzasnął pseudodziadek, otwierając drzwi.

Michał aż cofnął się od progu.

– Właź, do cholery! – powtórzył Ruszczykowski.

Kręcąc głową z dezaprobatą, wszedł do środka. O ile zachowanie pseudodziadka właściwie specjalnie go nie zaskoczyło, o tyle wygląd − bardzo. Staruszek wyglądał teraz zupełnie inaczej niż wtedy, gdy widzieli się ostatni raz w sądzie. Ruszczykowski opierał się na balkoniku na kółkach. Być może wyłącznie dlatego Michał wszedł jednak do środka. Stanął w korytarzu i czekał.

Pseudodziadek, opierając się na balkoniku, zamknął drzwi, ale nie zaprosił na pokoje. Michał szybko się zorientował, że chce swój z nim interes załatwić tutaj. W przedpokoju.

– Przez ciebie nie mam z czego żyć – powiedział Ruszczykowski z wyrzutem.

– Przeze mnie? Jak to przeze mnie?

– Nie mogę sprzedać działki, bo nie jestem jej jedynym właścicielem! Nie mogę odwrócić hipoteki mieszkania, bo nie jestem jego jedynym właścicielem…

– Ale to nie moja wina, że nie jest pan jedynym właścicielem… – zaczął Michał, ale nie zdołał dokończyć, bo Ruszczykowski warknął:

– Dobrze, gnoju, że mówisz do mnie pan, bo już się bałem, smarkaczu, że zechcesz mówić dziadku! Po moim trupie będę twoim dziadkiem, zasrany bękarcie!

– Pan też mógłby mówić do mnie per pan – zauważył rzeczowo Michał, starając się nadać swojemu głosowi spokojny ton.

Nie był jednak spokojny. Udzieliła mu się agresja pseudodziadka. Bał się, że za chwilę i on wybuchnie. Tymczasem pseudodziadek wykrzykiwał słowa, z których wynikało, że dla niego Michał nie jest panem, ale bękartem jednej kurwy, która kiedyś omotała jego syna do tego stopnia, że teraz i on ma zmarnowane życie, bo rentę ma małą, a bank nie chce podpisać z nim umowy, na mocy której, w zamian za przejęcie po jego śmierci mieszkania, będzie mu wypłacać drugą dożywotnią rentę. I właśnie dlatego pseudodziadek teraz żąda. Tak! Michał się nie przesłyszał. Żąda! Dokładnie takiego słowa użył. Pseudodziadek żąda, by Michał albo płacił mu taką rentę, jaką płaciłby bank, gdyby pseudodziadek zrobił hipotekę odwróconą, albo oddał mu swoją część tego mieszkania lub swoją część działki. Bo gdyby pseudodziadek miał prawo do całej działki, toby ją sprzedał i żył z tego, co by dostał z tytułu sprzedaży.

Michał miał ochotę przypomnieć, że w spadku po pseudobabci było jeszcze konto „biednej starowinki” z czterdziestoma tysiącami, z których połowa przypadła pseudodziadkowi, ale staruch tak się darł, że Michał zrezygnował z przypominania czegokolwiek. Zastanawiał się, czemu właściwie słucha tych wrzasków, czemu tu przyjechał, skoro stoją w przedpokoju i nawet chyba chciał zadać to pytanie, kiedy z wnętrza mieszkania wyszedł drugi staruszek. Ten nie był już agresywny. Zupełnie spokojnym tonem powiedział:

– Józefie, miałeś rozmawiać merytorycznie z… – i nagle urwał, spoglądając na Michała. – Matko Boska! Michał!

– Michał – odpowiedział Michał i wzruszył ramionami.

– Chodzi mi o to, że jest pan podobny do Michała jak…

– Chuja podobny! – wydarł się pseudodziadek i prawdopodobnie chciał jeszcze coś krzyknąć, ale drugi staruszek mu przerwał.

– Józefie!

– W jego głosie była taka rozpacz i nagana, że Józef Ruszczykowski zamilkł.

Michał wciśnięty pod wieszak na ubrania nie wiedział, co ze sobą zrobić. Patrzył na drugiego staruszka, który tak nagle pojawił się w przedpokoju i teraz starał się zapanować nad wściekłym pseudodziadkiem. Staruszkowie byli zupełnie inni. Wyraźnie znali się wiele lat, ale co ich łączyło poza stażem znajomości? Ruszczykowski był furiatem. Ten drugi jego zupełnym przeciwieństwem. Spokojny jak… woda w wannie. Poza tym Ruszczykowski był postawnym mężczyzną, a ten drugi drobnym i chudziutkim. Michał porównywał ich przez chwilę i rozmyślał nad odmiennością typów, aż z rozmyślania wyrwał go głos tego drugiego:

– Pan wejdzie do pokoju. Ja się nazywam Stodulski i jestem przyjacielem pańskiego dziadka. Jest pewien problem…

Stodulski nie dokończył, bo jego słowa wywołały kolejny atak furii u Ruszczykowskiego, który miotając przekleństwa, podniesionym głosem oznajmiał, że nie jest dziadkiem tego bękarta, czyli Michała, i po cholerę Stodulski mówi do bękarta per pan i zaprasza go do pokoju.

– Józefie!

Uspokój się! Kultury! Zupełnie cię nie poznaję! Co się z tobą dzieje?! Masz ważne sprawy do omówienia i nie można tego robić w przedpokoju.

Znów minęło kilka minut, podczas których Ruszczykowski wrzeszczał wściekły, że Michał jest bękartem, a jego matka kurwą i oboje doprowadzili porządną i szlachecką rodzinę Ruszczykowskich do ruiny, a Stodulski wtrąca się w nie swoje sprawy, choć miał tylko pilnować, by to bydlę, czyli Michał, nie walnęło go w łeb i nie utłukło, bo ze względu na swój stan zdrowia nie mógł się z nim umówić na mieście.

Wreszcie panu Stodulskiemu jakoś w końcu udało się Ruszczykowskiego spacyfikować. Michał wszedł więc do pokoju. Siadł przy okrągłym stoliku, na krześle wskazanym przez spokojniejszego ze staruszków. Józef Ruszczykowski poczłapał w głąb pokoju i trzymając się balkonika, opadł na kanapę. Stodulski spokojnie zaczął tłumaczyć to, co wcześniej wywrzaskiwał pseudodziadek. Czarny Michał słuchał. Odezwał się dopiero na końcu, kiedy Stodulski wyjaśnił, że Józef Ruszczykowski jest ciężko chory i nie daje sobie rady, a emerytura mu nie starcza.

– Czy teraz ja mogę coś powiedzieć?

– Tak, młody człowieku – odparł pan Stodulski i po raz kolejny zgromił pseudodziadka, który otwierał usta, by się odezwać. – Józefie!

Nic nie mów!

– Gdyby to ode mnie zależało, tobym się zrzekł i tego spadku, i tego wszystkiego…

– Mówiłem ci, że to ta kurwa…

– Józefie!

Na litość boską! Józefie!

– Stodulski wyraźnie zniecierpliwiony podniósł głos. – Niech pan mówi – zwrócił się ponownie do Michała. – Proszę powiedzieć swoje, bo ja znam sprawę tylko z jednej strony.

– Moja mama miała raka krtani. Teraz nie mówi. To znaczy… – Michał zawahał się, bo nie wiedział, czy dobrze to wszystko wytłumaczy. – To znaczy mama mówi, ale bez głosu. Musiała gwałtownie zmienić swoje życie zawodowe. Odeszła z pracy w radiu. Teraz tłumaczy książki. Ma malutką rentę. Gdyby nie tłumaczyła, nie bardzo byśmy mieli z czego żyć, bo renta jest tak mała, że chyba starczyłaby tylko na czynsz. Mama całe życie wychowywała mnie sama. Nie dostawała na mnie alimentów. Nie nosiłem nawet nazwiska swojego ojca… – Michał mówił coraz szybciej. Jakby chciał wykorzystać moment, kiedy pseudodziadek wreszcie milczy.

Opowiedział o tym, jak się z niego śmiali, że sam jest swoim ojcem i że matka jest jego żoną, bo w dokumentach ma, że imię ojca to Michał. Opowiedział też o tym, jak matka zachorowała, a on bał się, że nie będą mieli co jeść. Wspomniał, jak wpadł na pomysł, by odnaleźć ojca. Kiedyś mama mu go pokazała, bo był ciekaw, jak wygląda, więc wiedział, kogo szukać. Opowiedział o spotkaniu w bufecie i rozmowie pod gmachem radia. O słowach wypowiedzianych przez niego o matce: „Mogła ze mną. Mogła z każdym”. Wreszcie o telefonie z hospicjum.

– Nie chciałem do niego jechać. W ogóle nie chciałem z nim mieć kontaktu. Ale potem, jak zmarł, to matka błagała, bym nie odrzucał spadku. Powiedziała, że będzie to rekompensata za całe dzieciństwo i szansa na kształcenie się.

– A po śmierci babci? – spytał pan Stodulski, obracając się w kierunku pseudodziadka, jakby chciał powstrzymać Ruszczykowskiego przed przerwaniem tej rozmowy.

– Babci? Moja babcia żyje… – odparł Michał zaskoczony, ale po chwili zorientował się, że pan Stodulski pyta o pseudobabcię, więc urwał. Nie wiedział, jakich słów użyć, by wytłumaczyć, dlaczego nie zrzekł się tego, co mu się prawnie należało. Wreszcie powiedział cicho: – Wtedy po śmierci tego… tego…

Michałowi brakowało słowa. Nie umiał mówić o tym człowieku „ojciec” i bardzo, ale to bardzo chciał, by Stodulski teraz go w tym wyręczył. Ale Stodulski tego nie zrobił. To, co miała do powiedzenia „druga strona”, było dla niego sporym zaskoczeniem.

– Ponieważ u notariusza państwo Ruszczykowscy zachowali się w stosunku do mojej mamy okropnie, więc… gdy mama powiedziała, bym się niczego nie zrzekał, zrobiłem tak, jak prosiła.

– Okropnie? – spytał Stodulski dziwnym głosem.

– Być może jest to norma u tych państwa. Sam pan słyszał, co pan Ruszczykowski tu wykrzykiwał… Podobne rzeczy wykrzykiwali oboje u notariusza. Wtedy jednak to pani Ruszczykowska była bardziej agresywna.

Stodulski siedział jak ogłuszony. Dopiero po chwili wydusił z siebie:

– Józefie!

W tym słowie brzmiało wszystko. I rozpacz, i żal, i rozczarowanie. Rozczarowanie, którego rozmiarów nieświadom był tylko Michał. Ale skąd mógł wiedzieć, że koszmarne zachowanie pseudodziadka, którego on tyle razy doświadczył, Stodulski widział dziś pierwszy raz w życiu?

– Wie pan – mówił dalej Michał. – Gdy teraz obaj panowie mówią mi o tej hipotece, sprzedaży działki i tak dalej, to moja odpowiedź nadal brzmi: nie. Nie oddam panu Ruszczykowskiemu swojej części mieszkania, tak jak nie zgodzę się na sprzedaż działki. Mama jeszcze wtedy wiosną prosiła, bym tego pod żadnym pozorem nie robił. A to mama jest dla mnie najważniejsza. Pan Ruszczykowski miał szansę być moim dziadkiem, ale nie chciał. Jest dla mnie obcym człowiekiem i dziś po raz kolejny zrobił wszystko, by takim pozostać.

– Przeklinam cię! Przeklinam! Będziesz nikim! – wrzasnął pseudodziadek.

Ale teraz Stodulski nie zaprotestował. Siedział przy stoliku ze spuszczoną głową, jakby ogłuszony, kiedy Michał, przez nikogo niezatrzymywany, a ścigany tylko słowami klątwy Józefa Ruszczykowskiego, wychodził z mieszkania przy Lwowskiej. Śmiać mu się chciało z histerii pseudodziadka i tylko ten portret młodego człowieka tak podobnego do niego samego budził silny niepokój.

* * *

– Stodulski to ojciec chrzestny Michała i przyjaciel jego ojca – powiedział adwokat, kiwając smętnie głową, kiedy wysłuchał relacji z wizyty przy Lwowskiej.

– Michała?

– Pańskiego ojca.

– A skąd pan to wie? – Czarny Michał był wyraźnie zaskoczony, choć pewne podejrzenie zaczynało coraz silniej kiełkować w jego głowie.

– Znałem się z pańskim ojcem jeszcze z liceum. – Mecenas Womaczka pokiwał głową. – Jego rodzice zawsze byli specyficzni. Nigdy nie mogłem go odwiedzić, gdy chodziliśmy do szkoły. Podobno matce nie spodobało się moje pochodzenie. Oni zawsze pytali Michała o rodziców jego kolegów. Kim jest mamusia? Kim tatuś? Moja mama była pielęgniarką. Ojciec uciekł do Londynu, gdy miałem dwa lata. Rodzice Michała uznali, że z takim pochodzeniem nie jestem godny przyjaźnić się z ich synem. Michał zresztą ciągle żalił się, że od małego kontrolowali jego znajomości. Kiedyś panu opowiem. To nie taki drań, jak pan myśli.

– To dlatego pan zawiadomił mnie, gdy zmarła ta…

– Tak. – Mecenas Womaczka wstał z fotela i podszedł do okna. Przez chwilę patrzył na tłumek spieszący gdzieś Nowym Światem w poniedziałkowe jesienne popołudnie. – Wykorzystałem fakt, że nigdy nie chcieli mnie poznać i raczej nie zapamiętali nawet mojego nazwiska. A Michał prosił mnie o to, bym się panem zaopiekował. Pan nawet nie wie, jak bardzo jest do niego podobny. Teraz jeszcze bardziej niż wtedy, gdy zobaczyłem pana pierwszy raz.

– Chyba wiem – szepnął Czarny Michał, a przed oczami stanął mu obraz, który widział na ścianie w mieszkaniu pseudodziadka.

– Jako adwokat powiem panu, żeby nie robił pan nic, że i tak po jego śmierci wszystko będzie pana, chyba że komuś zapisze to w spadku, ale nie każdy chce dziedziczyć coś, czego jest ułamek. Poza tym nie bardzo wiem, komu mógłby cokolwiek zapisać w testamencie. Niech pan pamięta, że to stary Ruszczykowski ma kłopot. I to już teraz ma kłopot, skoro jak pan powiedział, zachorował i brakuje mu pieniędzy na życie. To byli zawsze bardzo majętni ludzie. Ale z ludzkiego punktu widzenia… Pan przemyśli sprawę. To jest jakaś szansa, by mieć dziadka…

– Jakiego dziadka! – żachnął się Michał. – Pan nawet sobie nie wyobraża, co on wykrzykiwał.

Ale to akurat mecenas Womaczka świetnie sobie wyobrażał.

– Pan pogada jeszcze raz z tym Stodulskim. Michał darzył go i zaufaniem, i szacunkiem. Twierdził, że to jedyna osoba, która potrafi jego ojcu przemówić do rozsądku. Znajdzie go pan w Związku Powstańców Warszawskich.

Kiedy Michał wychodził z kancelarii na Nowym Świecie, ciągle jeszcze myślał o pseudodziadku wrzeszczącym przekleństwa. I nagle… przypomniał mu się on sam przeklinający TEGO CZŁOWIEKA wtedy przed budynkiem Polskiego Radia. Kiedy wykrzykiwał: „Obyś nigdy nie był szczęśliwy!”. Słowa przekleństwa mają wielką moc. TEN CZŁOWIEK zmarł nieszczęśliwy. A on jest krwią z jego krwi. A więc i krew z krwi pseudodziadka. A jeśli klątwa Józefa Ruszczykowskiego też będzie miała moc? Michał nie chce być nikim. Chce być kimś. Chce w życiu coś znaczyć. Nie tylko dla mamy, Kingi, ale także dla TEGO CZŁOWIEKA, który, jeśli istnieje gdzieś lepszy świat, to spogląda z niego teraz na Michała. On to czuje. Tak jak czuje jego prośbę o wybaczenie. Codziennie coraz mocniej to czuje. Sprawa hipoteki jest więc do przemyślenia.


HIPOTEKA (2) HIPOTEKA (2) HIPOTE (2) HIPOTEKA (2)

– Z Michałem proszę. - With Michał, please.

Marianna Biernacka z ulgą podała słuchawkę synowi. Marianna Biernacka was relieved to hand the phone over to her son. Марианна Бирнацкая с облегчением передала трубку сыну. Nie musiała nawet mówić „halo”. She didn't even have to say hello. Od kiedy na skutek wycięcia zaatakowanej nowotworem krtani straciła głos, nie znosiła rozmawiać przez telefon. Since she lost her voice as a result of having her cancer-attacked larynx cut out, she hated talking on the phone. Metaliczny dźwięk, jaki wydawała z siebie dzięki pomocy laryngofonu, uważała za odrażający. She found the metallic sound she made with the help of the throat microphone to be disgusting. Zresztą… ilekroć na przykład w sklepie musiała odpowiedzieć na pytanie kasjerki inaczej niż ruchem głowy, tylekroć widziała w jej oczach przerażenie. Anyway ... whenever in a store, for example, she had to answer a cashier's question other than by shaking her head, so many times she saw the terror in her eyes. A przecież kasjerka na pewno dostrzegła i dziurkę w szyi, i laryngofon w ręku. And the cashier must have noticed a hole in the neck and a throat microphone in her hand. Ten, kto rozmawiał z nią przez telefon, tego nie widział. Whoever spoke to her on the phone did not see it. On to dopiero musiał być przerażony. He just had to be scared.

Ten konkretny rozmówca pozostał jednak nieświadomy tego, jak mówi. This particular interlocutor, however, remained unaware of how he was talking. Nie pozwolił jej bowiem na „halo”, a zażyczywszy sobie do słuchawki Michała, zdjął obowiązek mówienia czegokolwiek. He did not let her say "hello", and having asked Michał for the receiver, he took off the obligation to say anything.

– Słucham. - Listen. – Michał wziął z rąk matki słuchawkę i już miał zamiar wrócić do siebie do pokoju, gdy nagle aż przystanął. - Michał took the receiver from his mother's hands and was about to go back to his room, when suddenly he stopped. – Ale po co? Ale dlaczego pan krzyczy? Spokojnie. Nic nie rozumiem. Ale co ja mam z tym… Proszę nie krzyczeć! No rozumiem, że nie na telefon. Przyjadę. Moment. – Po czym zasłoniwszy dłonią mikrofon w słuchawce, zawołał: – Mamo, czy możemy pojechać do sklepu trochę później? ! Mirosława Biernacka wychyliła głowę ze swojego pokoju, by skinąć nią na znak zgody. ! Mirosława Biernacka leaned her head out of her room to nod her consent. – To ja zaraz przyjadę – powiedział, kończąc rozmowę, i rozłączył się. "I'll be there in a minute," he said, ending the conversation and hung up. – Ty wiesz, kto dzwonił? - You know who called? – spytał matkę po chwili.

Mirosława Biernacka znów stanęła w progu. Mirosława Biernacka stood on the threshold again.

– Pan Ruszczykowski. - Mr. Ruszczykowski.

Drgnęła na dźwięk tego nazwiska. She shuddered at the sound of the name.

– Ale nie wiem po co. - But I don't know why. Krzyczał, że ma przeze mnie kłopoty z mieszkaniem. He was screaming that I was having trouble with the apartment. Powiedziałem, by nie krzyczał, że przyjadę, to porozmawiamy. I told him not to shout that I would come and talk to him.

– Jedź – powiedziała bezgłośnie, co Michał wyczytał z ruchu jej warg, i znów zatęsknił za matczynym głosem. Za chwilami, kiedy wołała go na kolację lub bajkę.

Na Lwowską z Saskiej Kępy dojechał w kwadrans. Była przecież sobota. It was Saturday after all. Zaparkował samochód niedaleko domu, w którym dwupokojowe mieszkanie zajmował pseudodziadek. He parked the car near the house where his pseudo-grandfather used to live in the two-room apartment.

– Michał Biernacki. - Michał Biernacki. Dzień dobry – powiedział do kratki domofonu. Good morning, he said to the intercom grille. Usłyszawszy brzęczyk, wszedł na drugie piętro. Hearing a buzzer, he went up to the second floor.

– Właź! - Come on in! – wrzasnął pseudodziadek, otwierając drzwi. The pseudo-grandfather screamed as he opened the door.

Michał aż cofnął się od progu. Michał backed away from the threshold.

– Właź, do cholery! - Come on in, goddamn it! – powtórzył Ruszczykowski. - repeated Ruszczykowski.

Kręcąc głową z dezaprobatą, wszedł do środka. Shaking his head disapprovingly, he stepped inside. O ile zachowanie pseudodziadka właściwie specjalnie go nie zaskoczyło, o tyle wygląd − bardzo. While the pseudo-grandfather's behavior did not actually surprise him, the appearance - very much. Staruszek wyglądał teraz zupełnie inaczej niż wtedy, gdy widzieli się ostatni raz w sądzie. The old man looked completely different now than the last time they saw each other in court. Ruszczykowski opierał się na balkoniku na kółkach. Ruszczykowski was leaning on a walking frame on wheels. Być może wyłącznie dlatego Michał wszedł jednak do środka. Stanął w korytarzu i czekał. He stood in the corridor and waited.

Pseudodziadek, opierając się na balkoniku, zamknął drzwi, ale nie zaprosił na pokoje. The pseudo-grandfather, leaning on the balcony, closed the door, but did not invite him into the rooms. Michał szybko się zorientował, że chce swój z nim interes załatwić tutaj. Michał quickly realized that he wanted to do business with him here. W przedpokoju.

– Przez ciebie nie mam z czego żyć – powiedział Ruszczykowski z wyrzutem.

– Przeze mnie? Jak to przeze mnie?

– Nie mogę sprzedać działki, bo nie jestem jej jedynym właścicielem! Nie mogę odwrócić hipoteki mieszkania, bo nie jestem jego jedynym właścicielem… I cannot reverse the flat's mortgage, because I am not its sole owner ...

– Ale to nie moja wina, że nie jest pan jedynym właścicielem… – zaczął Michał, ale nie zdołał dokończyć, bo Ruszczykowski warknął:

– Dobrze, gnoju, że mówisz do mnie pan, bo już się bałem, smarkaczu, że zechcesz mówić dziadku! Po moim trupie będę twoim dziadkiem, zasrany bękarcie! Через мой труп я стану твоим дедом, дерьмовый ублюдок!

– Pan też mógłby mówić do mnie per pan – zauważył rzeczowo Michał, starając się nadać swojemu głosowi spokojny ton. "You could speak to me as you, too," Michael said matter-of-factly, trying to make his voice calm. - Вы также можете обращаться ко мне "господин", - заметил Михал, стараясь придать своему голосу спокойный тон.

Nie był jednak spokojny. He was not, however, calm. Udzieliła mu się agresja pseudodziadka. He was given the aggression of his pseudo-grandfather. Bał się, że za chwilę i on wybuchnie. He was afraid that he would explode in a moment. Tymczasem pseudodziadek wykrzykiwał słowa, z których wynikało, że dla niego Michał nie jest panem, ale bękartem jednej kurwy, która kiedyś omotała jego syna do tego stopnia, że teraz i on ma zmarnowane życie, bo rentę ma małą, a bank nie chce podpisać z nim umowy, na mocy której, w zamian za przejęcie po jego śmierci mieszkania, będzie mu wypłacać drugą dożywotnią rentę. I właśnie dlatego pseudodziadek teraz żąda. Which is why the pseudo-grandfather now demands. Tak! Yes! Michał się nie przesłyszał. Żąda! Dokładnie takiego słowa użył. Pseudodziadek żąda, by Michał albo płacił mu taką rentę, jaką płaciłby bank, gdyby pseudodziadek zrobił hipotekę odwróconą, albo oddał mu swoją część tego mieszkania lub swoją część działki. The pseudo-grandfather demands that Michał either pay him the same rent that the bank would have paid if the pseudo-grandfather had made a reverse mortgage, or that he would give him his part of the apartment or his part of the plot. Bo gdyby pseudodziadek miał prawo do całej działki, toby ją sprzedał i żył z tego, co by dostał z tytułu sprzedaży. Because if the pseudo-grandfather had the right to the whole plot, he would sell it and live off what he would get from the sale.

Michał miał ochotę przypomnieć, że w spadku po pseudobabci było jeszcze konto „biednej starowinki” z czterdziestoma tysiącami, z których połowa przypadła pseudodziadkowi, ale staruch tak się darł, że Michał zrezygnował z przypominania czegokolwiek. Michał wanted to recall that the pseudo-grandmother's inheritance still had an account of the "poor old woman" with forty thousand, half of which went to his pseudo-grandfather, but the old man was screaming so much that Michał gave up recalling anything. Zastanawiał się, czemu właściwie słucha tych wrzasków, czemu tu przyjechał, skoro stoją w przedpokoju i nawet chyba chciał zadać to pytanie, kiedy z wnętrza mieszkania wyszedł drugi staruszek. He wondered why he was actually listening to those screams, why he had come here, since they were standing in the hall, and he probably even wanted to ask the question when the other old man came out of the apartment. Ten nie był już agresywny. This one was no longer aggressive. Zupełnie spokojnym tonem powiedział: In a completely calm tone he said:

– Józefie, miałeś rozmawiać merytorycznie z… – i nagle urwał, spoglądając na Michała. – Matko Boska! - Mother of God! Michał! Michael!

– Michał – odpowiedział Michał i wzruszył ramionami. "Michael," Michael replied and shrugged.

– Chodzi mi o to, że jest pan podobny do Michała jak… - My point is that you are similar to Michał as ...

– Chuja podobny! - Fuck similar! - Ха! – wydarł się pseudodziadek i prawdopodobnie chciał jeszcze coś krzyknąć, ale drugi staruszek mu przerwał. The pseudo-grandfather screamed and probably wanted to shout something else, but the other old man interrupted him. - крикнул псевдодед и, видимо, хотел крикнуть что-то еще, но другой старик перебил его.

– Józefie!

– W jego głosie była taka rozpacz i nagana, że Józef Ruszczykowski zamilkł. There was such despair and rebuke in his voice that Józef Ruszczykowski fell silent.

Michał wciśnięty pod wieszak na ubrania nie wiedział, co ze sobą zrobić. Майкл протиснулся под вешалкой для одежды, не зная, что с собой делать. Patrzył na drugiego staruszka, który tak nagle pojawił się w przedpokoju i teraz starał się zapanować nad wściekłym pseudodziadkiem. Staruszkowie byli zupełnie inni. The old men were completely different. Wyraźnie znali się wiele lat, ale co ich łączyło poza stażem znajomości? Ruszczykowski był furiatem. Ten drugi jego zupełnym przeciwieństwem. The latter is its complete opposite. Spokojny jak… woda w wannie. Calm like ... the water in the bathtub. Poza tym Ruszczykowski był postawnym mężczyzną, a ten drugi drobnym i chudziutkim. Michał porównywał ich przez chwilę i rozmyślał nad odmiennością typów, aż z rozmyślania wyrwał go głos tego drugiego: For a moment Michael compared them and pondered the difference of types, until the voice of the latter broke him out of his meditation:

– Pan wejdzie do pokoju. - The Lord will come into the room. Ja się nazywam Stodulski i jestem przyjacielem pańskiego dziadka. My name is Stodulski and I am a friend of your grandfather. Jest pewien problem… There is a problem ...

Stodulski nie dokończył, bo jego słowa wywołały kolejny atak furii u Ruszczykowskiego, który miotając przekleństwa, podniesionym głosem oznajmiał, że nie jest dziadkiem tego bękarta, czyli Michała, i po cholerę Stodulski mówi do bękarta per pan i zaprasza go do pokoju. Stodulski did not finish, because his words caused another attack of fury in Ruszczykowski, who, throwing curses, with a raised voice, announced that he was not the grandfather of this bastard, i.e. Michał, and for the hell Stodulski spoke to the bastard as pan and invites him to the room.

– Józefie!

Uspokój się! Calm down! Kultury! Culture! Zupełnie cię nie poznaję! I don't recognize you at all! Co się z tobą dzieje?! What's going on with you?! Masz ważne sprawy do omówienia i nie można tego robić w przedpokoju. You have important things to discuss and this cannot be done in the hallway.

Znów minęło kilka minut, podczas których Ruszczykowski wrzeszczał wściekły, że Michał jest bękartem, a jego matka kurwą i oboje doprowadzili porządną i szlachecką rodzinę Ruszczykowskich do ruiny, a Stodulski wtrąca się w nie swoje sprawy, choć miał tylko pilnować, by to bydlę, czyli Michał, nie walnęło go w łeb i nie utłukło, bo ze względu na swój stan zdrowia nie mógł się z nim umówić na mieście. A few minutes passed again, during which Ruszczykowski was screaming furious that Michał was a bastard, and his mother a whore, and they both led the decent and noble family of Ruszczykowski to ruin, and Stodulski interferes with his affairs, although he only had to make sure that it was a bastard, i.e. Michał did not hit him on the head and bruised him, because due to his health condition he could not make an appointment with him in the city.

Wreszcie panu Stodulskiemu jakoś w końcu udało się Ruszczykowskiego spacyfikować. Michał wszedł więc do pokoju. Siadł przy okrągłym stoliku, na krześle wskazanym przez spokojniejszego ze staruszków. Józef Ruszczykowski poczłapał w głąb pokoju i trzymając się balkonika, opadł na kanapę. Józef Ruszczykowski shuffled deeper into the room and, holding onto the balcony, fell onto the sofa. Stodulski spokojnie zaczął tłumaczyć to, co wcześniej wywrzaskiwał pseudodziadek. Czarny Michał słuchał. Black Michael listened. Odezwał się dopiero na końcu, kiedy Stodulski wyjaśnił, że Józef Ruszczykowski jest ciężko chory i nie daje sobie rady, a emerytura mu nie starcza.

– Czy teraz ja mogę coś powiedzieć? - Can I say something now?

– Tak, młody człowieku – odparł pan Stodulski i po raz kolejny zgromił pseudodziadka, który otwierał usta, by się odezwać. "Yes, young man," replied Mr. Stodulski, and rebuked his pseudo-grandfather, who had opened his mouth to speak. – Józefie!

Nic nie mów! Do not say anything!

– Gdyby to ode mnie zależało, tobym się zrzekł i tego spadku, i tego wszystkiego… - If it were up to me, I would give up both this inheritance and all this ...

– Mówiłem ci, że to ta kurwa… - I told you it was the whore ...

– Józefie! - Józef!

Na litość boską! For God's sake! Józefie!

– Stodulski wyraźnie zniecierpliwiony podniósł głos. Stodulski raised his voice visibly impatient. – Niech pan mówi – zwrócił się ponownie do Michała. "Go ahead," he said to Michael again. – Proszę powiedzieć swoje, bo ja znam sprawę tylko z jednej strony.

– Moja mama miała raka krtani. - My mom had laryngeal cancer. Teraz nie mówi. To znaczy… – Michał zawahał się, bo nie wiedział, czy dobrze to wszystko wytłumaczy. I mean… ”Michał hesitated, not knowing if he could explain it all well. – To znaczy mama mówi, ale bez głosu. Musiała gwałtownie zmienić swoje życie zawodowe. She had to rapidly change her professional life. Ей пришлось круто изменить свою профессиональную деятельность. Odeszła z pracy w radiu. She quit her job at the radio. Teraz tłumaczy książki. Now he translates books. Ma malutką rentę. He has a tiny pension. Gdyby nie tłumaczyła, nie bardzo byśmy mieli z czego żyć, bo renta jest tak mała, że chyba starczyłaby tylko na czynsz. If she did not explain, we would not have much to live on, because the annuity is so small that it would probably only cover the rent. Mama całe życie wychowywała mnie sama. My mother raised me alone all my life. Nie dostawała na mnie alimentów. She didn't get child support for me. Nie nosiłem nawet nazwiska swojego ojca… – Michał mówił coraz szybciej. I didn't even have my father's name ... - Michał spoke faster and faster. Jakby chciał wykorzystać moment, kiedy pseudodziadek wreszcie milczy. As if he wanted to take advantage of the moment when the pseudo-grandfather is finally silent.

Opowiedział o tym, jak się z niego śmiali, że sam jest swoim ojcem i że matka jest jego żoną, bo w dokumentach ma, że imię ojca to Michał. He told about how they laughed at him, that he is his own father and that his mother is his wife, because in the documents he has the name of his father Michał. Opowiedział też o tym, jak matka zachorowała, a on bał się, że nie będą mieli co jeść. He also told about how his mother fell ill, and he was afraid that they would have nothing to eat. Wspomniał, jak wpadł na pomysł, by odnaleźć ojca. He mentioned how he had the idea to find his father. Kiedyś mama mu go pokazała, bo był ciekaw, jak wygląda, więc wiedział, kogo szukać. Once his mother showed him to him because he was curious what he looked like, so he knew who to look for. Opowiedział o spotkaniu w bufecie i rozmowie pod gmachem radia. He told about the meeting at the cafeteria and the conversation in front of the radio building. O słowach wypowiedzianych przez niego o matce: „Mogła ze mną. On the words he spoke about his mother: “She could be with me. Mogła z każdym”. She could with anyone. " Wreszcie o telefonie z hospicjum. Finally, about a phone call from the hospice.

– Nie chciałem do niego jechać. - I didn't want to go to him. W ogóle nie chciałem z nim mieć kontaktu. I didn't want to have contact with him at all. Ale potem, jak zmarł, to matka błagała, bym nie odrzucał spadku. But then, after he died, it was my mother who begged me not to reject the inheritance. Powiedziała, że będzie to rekompensata za całe dzieciństwo i szansa na kształcenie się. По ее словам, это будет компенсация за все ее детство и возможность получить образование.

– A po śmierci babci? - And after your grandmother's death? – spytał pan Stodulski, obracając się w kierunku pseudodziadka, jakby chciał powstrzymać Ruszczykowskiego przed przerwaniem tej rozmowy. Asked Mr. Stodulski, turning towards his pseudo-grandfather, as if he wanted to stop Ruszczykowski from interrupting this conversation.

– Babci? - Grandma? Moja babcia żyje… – odparł Michał zaskoczony, ale po chwili zorientował się, że pan Stodulski pyta o pseudobabcię, więc urwał. My grandmother is alive ... - Michał replied surprised, but after a while he realized that Mr. Stodulski was asking about the pseudo-grandmother, so he paused. Nie wiedział, jakich słów użyć, by wytłumaczyć, dlaczego nie zrzekł się tego, co mu się prawnie należało. He did not know what words to use to explain why he had not relinquished what was due to him by law. Wreszcie powiedział cicho: – Wtedy po śmierci tego… tego… Finally he said softly, "Then, after the death of this ... that ...

Michałowi brakowało słowa. Michał was missing a word. Nie umiał mówić o tym człowieku „ojciec” i bardzo, ale to bardzo chciał, by Stodulski teraz go w tym wyręczył. He could not call this man "father" and he very, very much wanted Stodulski to do it for him now. Ale Stodulski tego nie zrobił. But Stodulski did not do it. To, co miała do powiedzenia „druga strona”, było dla niego sporym zaskoczeniem. What the "other side" had to say was quite a surprise to him.

– Ponieważ u notariusza państwo Ruszczykowscy zachowali się w stosunku do mojej mamy okropnie, więc… gdy mama powiedziała, bym się niczego nie zrzekał, zrobiłem tak, jak prosiła. - Because at the notary's office, the Ruszczykowski family behaved terribly towards my mother, so ... when my mother said not to give up anything, I did as she asked.

– Okropnie? - Terrible? – spytał Stodulski dziwnym głosem. Stodulski asked in a strange voice.

– Być może jest to norma u tych państwa. - Perhaps this is the norm for these countries. Sam pan słyszał, co pan Ruszczykowski tu wykrzykiwał… Podobne rzeczy wykrzykiwali oboje u notariusza. You yourself heard what Mr. Ruszczykowski was shouting here ... They both shouted similar things at the notary's. Wtedy jednak to pani Ruszczykowska była bardziej agresywna. Back then, however, Ms. Ruszczykowska was more aggressive.

Stodulski siedział jak ogłuszony. Stodulski sat stunned. Dopiero po chwili wydusił z siebie: Only after a while did he blur out:

– Józefie! - Józef!

W tym słowie brzmiało wszystko. Everything was in that word. I rozpacz, i żal, i rozczarowanie. And despair and regret and disappointment. Rozczarowanie, którego rozmiarów nieświadom był tylko Michał. A disappointment of the size of which only Michał was unaware. Ale skąd mógł wiedzieć, że koszmarne zachowanie pseudodziadka, którego on tyle razy doświadczył, Stodulski widział dziś pierwszy raz w życiu? But how could he have known that Stodulski had seen the horrible behavior of his pseudo-grandfather, whom he had experienced so many times, for the first time in his life?

– Wie pan – mówił dalej Michał. "You know," Michael continued. – Gdy teraz obaj panowie mówią mi o tej hipotece, sprzedaży działki i tak dalej, to moja odpowiedź nadal brzmi: nie. - Now, when both gentlemen tell me about this mortgage, the sale of the plot and so on, my answer is still no. Nie oddam panu Ruszczykowskiemu swojej części mieszkania, tak jak nie zgodzę się na sprzedaż działki. Mama jeszcze wtedy wiosną prosiła, bym tego pod żadnym pozorem nie robił. Back then, in the spring, my mother asked me not to do it under any circumstances. A to mama jest dla mnie najważniejsza. And my mother is the most important to me. Pan Ruszczykowski miał szansę być moim dziadkiem, ale nie chciał. Mr. Ruszczykowski had a chance to be my grandfather, but he did not want to. Jest dla mnie obcym człowiekiem i dziś po raz kolejny zrobił wszystko, by takim pozostać.

– Przeklinam cię! Przeklinam! Będziesz nikim! – wrzasnął pseudodziadek.

Ale teraz Stodulski nie zaprotestował. Siedział przy stoliku ze spuszczoną głową, jakby ogłuszony, kiedy Michał, przez nikogo niezatrzymywany, a ścigany tylko słowami klątwy Józefa Ruszczykowskiego, wychodził z mieszkania przy Lwowskiej. He was sitting at the table with his head lowered, as if stunned when Michał, unstoppable by anyone, and pursued only by the words of Józef Ruszczykowski's curse, left the apartment at Lwowska Street. Śmiać mu się chciało z histerii pseudodziadka i tylko ten portret młodego człowieka tak podobnego do niego samego budził silny niepokój.

* * *

– Stodulski to ojciec chrzestny Michała i przyjaciel jego ojca – powiedział adwokat, kiwając smętnie głową, kiedy wysłuchał relacji z wizyty przy Lwowskiej. - Стодульский - крестный отец Михала и друг его отца, - сказал адвокат, с грустью кивая головой, слушая рассказ о визите к Львовой.

– Michała?

– Pańskiego ojca.

– A skąd pan to wie? – Czarny Michał był wyraźnie zaskoczony, choć pewne podejrzenie zaczynało coraz silniej kiełkować w jego głowie. - Черный Майкл был явно удивлен, хотя в его сознании все сильнее и сильнее зарождалось подозрение.

– Znałem się z pańskim ojcem jeszcze z liceum. – Mecenas Womaczka pokiwał głową. – Jego rodzice zawsze byli specyficzni. Nigdy nie mogłem go odwiedzić, gdy chodziliśmy do szkoły. Podobno matce nie spodobało się moje pochodzenie. Oni zawsze pytali Michała o rodziców jego kolegów. Kim jest mamusia? Kim tatuś? Moja mama była pielęgniarką. Ojciec uciekł do Londynu, gdy miałem dwa lata. Rodzice Michała uznali, że z takim pochodzeniem nie jestem godny przyjaźnić się z ich synem. Michał zresztą ciągle żalił się, że od małego kontrolowali jego znajomości. Kiedyś panu opowiem. To nie taki drań, jak pan myśli.

– To dlatego pan zawiadomił mnie, gdy zmarła ta…

– Tak. – Mecenas Womaczka wstał z fotela i podszedł do okna. Przez chwilę patrzył na tłumek spieszący gdzieś Nowym Światem w poniedziałkowe jesienne popołudnie. – Wykorzystałem fakt, że nigdy nie chcieli mnie poznać i raczej nie zapamiętali nawet mojego nazwiska. - I took advantage of the fact that they never wanted to get to know me, and they hardly even remembered my name. A Michał prosił mnie o to, bym się panem zaopiekował. And Michał asked me to take care of you. Pan nawet nie wie, jak bardzo jest do niego podobny. The Lord doesn't even know how much he looks like him. Teraz jeszcze bardziej niż wtedy, gdy zobaczyłem pana pierwszy raz. Now even more than when I saw you for the first time.

– Chyba wiem – szepnął Czarny Michał, a przed oczami stanął mu obraz, który widział na ścianie w mieszkaniu pseudodziadka. - I think I know - Black Michał whispered, and before his eyes he saw the picture that he saw on the wall in the pseudo-grandfather's apartment.

– Jako adwokat powiem panu, żeby nie robił pan nic, że i tak po jego śmierci wszystko będzie pana, chyba że komuś zapisze to w spadku, ale nie każdy chce dziedziczyć coś, czego jest ułamek. - As an attorney, I will tell you not to do anything, that everything will be yours after his death anyway, unless someone bears it down, but not everyone wants to inherit something that is a fraction. Poza tym nie bardzo wiem, komu mógłby cokolwiek zapisać w testamencie. Niech pan pamięta, że to stary Ruszczykowski ma kłopot. Remember that old Ruszczykowski is in trouble. I to już teraz ma kłopot, skoro jak pan powiedział, zachorował i brakuje mu pieniędzy na życie. And this is already a problem, since, as you said, he fell ill and he has no money to live. To byli zawsze bardzo majętni ludzie. They were always very wealthy people. Ale z ludzkiego punktu widzenia… Pan przemyśli sprawę. But from a human point of view ... the Lord will think about it. To jest jakaś szansa, by mieć dziadka… This is some chance to have a grandfather ...

– Jakiego dziadka! - What grandpa! – żachnął się Michał. Michał snapped. – Pan nawet sobie nie wyobraża, co on wykrzykiwał. - You can't even imagine what he was shouting.

Ale to akurat mecenas Womaczka świetnie sobie wyobrażał. But it was Womaczek's lawyer that he had imagined well.

– Pan pogada jeszcze raz z tym Stodulskim. - You will talk to this Stodulski again. Michał darzył go i zaufaniem, i szacunkiem. Michał had both trust and respect for him. Майкл испытывал к нему и доверие, и уважение. Twierdził, że to jedyna osoba, która potrafi jego ojcu przemówić do rozsądku. Znajdzie go pan w Związku Powstańców Warszawskich. You will find him in the Association of Warsaw Insurgents.

Kiedy Michał wychodził z kancelarii na Nowym Świecie, ciągle jeszcze myślał o pseudodziadku wrzeszczącym przekleństwa. When Michał left the office in Nowy Świat, he was still thinking about his pseudo-grandfather screaming curses. I nagle… przypomniał mu się on sam przeklinający TEGO CZŁOWIEKA wtedy przed budynkiem Polskiego Radia. And suddenly… he remembered himself cursing THIS MAN then in front of the building of the Polish Radio. Kiedy wykrzykiwał: „Obyś nigdy nie był szczęśliwy!”. When he exclaimed, "May you never be happy!" Słowa przekleństwa mają wielką moc. The words of the curse have great power. TEN CZŁOWIEK zmarł nieszczęśliwy. THIS MAN died unhappy. A on jest krwią z jego krwi. And he is blood from his blood. A więc i krew z krwi pseudodziadka. So also pseudo-grandfather's blood. A jeśli klątwa Józefa Ruszczykowskiego też będzie miała moc? And if the curse of Józef Ruszczykowski also has power? Michał nie chce być nikim. Michał does not want to be anyone. Chce być kimś. I want to be somebody. Chce w życiu coś znaczyć. Nie tylko dla mamy, Kingi, ale także dla TEGO CZŁOWIEKA, który, jeśli istnieje gdzieś lepszy świat, to spogląda z niego teraz na Michała. Not only for mum, Kinga, but also for THIS MAN who, if there is a better world somewhere, now looks at Michał from it. On to czuje. He feels it. Tak jak czuje jego prośbę o wybaczenie. Just as she feels his plea for forgiveness. Codziennie coraz mocniej to czuje. I feel it more and more every day. Sprawa hipoteki jest więc do przemyślenia. The issue of the mortgage is therefore something to think about.