×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Licencja na dorosłość - Małgorzata Karolina Piekarska, AUTOSTOP (2)

AUTOSTOP (2)

– Musimy go chyba zostawić – stwierdziła Kamila, gdy Olek wrócił do auta.

Wprawdzie sama też otworzyła na chwilę drzwi i była gotowa iść do Maćka na rozmowę, ale… mina Olka powstrzymała ją.

– Ruszajmy – powiedział. – Maciek jest dorosły, a poza tym jest lato, do Warszawy sto osiemdziesiąt kilometrów. Jakby co… wróci autostopem.

Kamila ruszyła dopiero po chwili. Przez kwadrans jechali szosą w kierunku Warszawy w zupełnym milczeniu. Dopiero gdy zaczęli zbliżać się do Kurowa, odezwała się Kamila:

– Skręcamy do Kazimierza? Jak wtedy?

Olkowi zaświeciły się oczy, ale po chwili spoważniał.

– Do domu trzeba zadzwonić. Co powiemy?

– Że nocujemy po drodze. Wszyscy! – dodała Kamila z mocą. Nie ma co denerwować rodziców nieobecnością Maćka. – Jak myślisz? Co mu się stało? – spytała po chwili.

– Nie wiem… – mruknął Olek i włączył radio.

Przez chwilę znów jechali w milczeniu. Każde z osobna zastanawiało się nad podróżą z Maćkiem. Kamili było głupio, bo przecież wcześniej nie chciała, by z nimi jechał, a musiała sama przyznać, że w drodze do Lublina zachowywał się, jakby go w ogóle nie było. Teraz nie było go faktycznie. A ponieważ wysiadł tak nieoczekiwanie, więc nie czuła się z tym wszystkim zbyt dobrze.

Olek też czuł się nieswojo i pewnie milczeliby tak jeszcze czas jakiś, gdyby nie dźwięki obu komórek zwiastujący nadejście esemesów. Olek zerknął na wyświetlacz. „WSZYSTKO W PORZĄDKU. ZOBACZYMY SIĘ W WARSZAWIE. NIE MARTWCIE SIĘ O MNIE. MUSZĘ TO WSZYSTKO PRZEMYŚLEĆ”. Po chwili Kamila odczytała identyczną wiadomość, która przyszła do niej. Fakt, że Maciek się odezwał do obojga, poprawił im humor do tego stopnia, że do Kazimierza wjechali roześmiani. Gdy zapukali do domu, w którym nocowali zeszłym razem, gospodarz powitał ich z otwartymi ramionami jak starych dobrych znajomych. I przyznał, że choć sezon w pełni, to mają wyjątkowe szczęście. Wolny pokój jakby na nich czekał.

– Ale tylko na jedną noc – zaznaczył.

– Oczywiście – odpowiedzieli i zaklepawszy miejsce noclegowe, pobiegli na obiad na rynek. Nie wiedzieli, że w tym czasie Maciek staczał z samym sobą największą walkę.

* * *

Jak przestać myśleć o kimś, kto przez tyle czasu był niemal twoją częścią? Jak to zrobić? Maciek miał chęć wrócić na UMCS do Instytutu Bibliotekoznawstwa i zerwać kartkę, którą powiesił na tablicy ogłoszeń. Miał też ochotę pójść znów na pocztę i wycofać prośbę o zawiadomienie go, czy Małgosia odbierała tu jakąkolwiek przesyłkę wysłaną na poste restante. Wszystko przez tę wizytę w McDonaldzie. Niby umówili się na jedzenie po drodze, ale szedł Krakowskim Przedmieściem i McDonald jakby wyrósł mu przed nosem. Wszedł na colę i cheeseburgera i wtedy ją zobaczył. To znaczy nie był pewien, czy to ona, ale takie miał wrażenie. Dziewczyna niezwykle podobna do Małgosi, choć bez okularów na nosie, stała za ladą, w służbowym uniformie sieciowej restauracji. Ledwo ruszył w jej kierunku, kiedy uciekła na zaplecze. Siadł z kanapką i colą przy pustym stoliku na wprost bufetu, ale dziewczyna, którą podejrzewał, że jest Małgosią, nie wracała. Tego się obawiał.

Kamili i Olkowi nie chciał po drodze mówić, że jeszcze w Warszawie wysłał do Małgosi kolejnego maila z prośbą o znak, że to nie jego wina, że tylko chce zrozumieć, co się stało, i jeśli może jakoś pomóc, to pomoże. Zaznaczył opcję potwierdzenia przeczytania, ale dostał informację zwrotną, z której wynikało, że jego adres e-mail został zdefiniowany jako spam. Nie przyznał się im też, że wysłał potem drugiego e-maila z adresu, który założył tylko po to, by napisać do Małgosi. Treść była właściwie ta sama. Dodał tylko dwa zdania: „Nie chcę Ci się narzucać. Chcę tylko wiedzieć”. Odpowiedzi jednak nie dostał żadnej.

Teraz siedząc w McDonaldzie, znów wysłał e-maila do Małgosi. Znów z tego nowego adresu. Chciał zobaczyć, czy zablokowała go, ale odpowiedź, która przyszła, wydała mu się jeszcze gorsza: „Podane konto jest zablokowane administracyjnie lub nieaktywne”. Maćkowi ręce opadły. Wiedział, co to znaczy. Małgosia usunęła konto e-mail. W akcie desperacji Maciek podszedł do lady i poprosił o kierownika zmiany.

– Chciałem spytać, czy pracuje tutaj Małgorzata Pawlak… – zaczął i już wiedział, że popełnił błąd. Powinien był poprosić o rozmowę z Małgosią. Gdyby powiedział to z pewnością w głosie, wszystko potoczyłoby się inaczej. Nawet gdyby nie chciała z nim gadać, to kierownik zmiany, jakiś łysiejący facet, najpierw przyznałby, że Małgosia tu jest. A tak… usłyszał standardową, dobrze znaną już sobie gadkę o ochronie danych osobowych.

– A mogę jej zostawić kartkę?

– Jeśli wezmę od pana kartkę dla jakiejś osoby, to tym samym przyznam się, że ona tu jest. A jak wspomniałem, obowiązuje mnie ustawa o ochronie danych osobowych.

Maciek wyszedł z McDonalda zdruzgotany. Zadzwonił do Olka, że chciałby już wracać. Czuł, że jeśli tego nie zrobi, to pobiegnie na lubelską pocztę główną i zrobi z siebie wariata, a potem poleci na UMCS, gdzie być może też zrobi z siebie jeszcze większego kretyna. Dlatego chciał już wracać do domu.

Olek z Kamilą ucieszyli się z propozycji wcześniejszego wyjazdu z Lublina. Wspomnieli coś o obiedzie, co Maciek zbył milczeniem. Nie był głodny. Spotkali się w umówionym wcześniej miejscu, czyli przed wejściem do Ogrodu Saskiego, już po kwadransie. Ani Olek, ani Kamila nie spytali, co się stało, więc w ich mniemaniu nie było żadnego powodu, by Maciek nagle w trakcie jazdy wysiadał. A i on sam nie przypuszczał, że nieoczekiwanie zapragnie to zrobić.

Tak się jedna stało. Musiał wysiąść. Czuł, że sprawa jest niezałatwiona. Chciał jeszcze przemyśleć, czy wracać na uczelnię i pocztę, czy może wracać pod McDonalda na Krakowskim Przedmieściu i czatować, aż domniemana Małgosia wyjdzie z pracy? Po rozstaniu z przyjaciółmi kręcił się po poboczu z pół godziny. Kilka razy przechodził na drugą stronę, szedł w kierunku przystanku autobusowego, by wracać do Lublina, a potem znów przechodził na drugą stronę szosy wiodącej do Warszawy. Nagle minęło go auto, w którym wydało mu się, że na siedzeniu pasażera widzi Małgosię. „Może zdecydowała się wrócić do Warszawy i ktoś ją wiezie?” − pomyślał. Zdążył zapamiętać, że samochód to była granatowa skoda na warszawskich numerach. „Gonić? Gonić!” − zdecydował i zaczął machać na nadjeżdżające samochody.

Miał szczęście, bo błyskawicznie zatrzymał się przed nim jakiś opel i po chwili już jechał w kierunku Warszawy. Wprawdzie kierowca mówił, że będzie odbijał na Kozienice, ale Maciek uznał, że będzie się martwić później, jeśli do rozstajów nie dogoni Małgosi. Zwierzył się kierowcy ze swego problemu. Siedzący za kierownicą przystojny czterdziestolatek o wyglądzie biznesmena spojrzał na Maćka rozbawiony i powiedział:

– Ech, miłość!

Ale docisnął pedał gazu. Szybko okazało się, że nie było to potrzebne, bo koło Żyrzyna na stacji benzynowej obaj zobaczyli granatową skodę. Maciek przez chwilę myślał, że szczęście uśmiechnęło się do niego, ale kobieta, którą wziął za Małgosię, miała z nią wspólne jedynie długość i kolor włosów. Kierowca biznesmen patrzył na Maćka rozbawiony, ale po chwili spoważniał i powstrzymał się od komentarza. Wyjaśnił tylko:

– Ja cię tu zostawię, chłopie. Skręt na Kozienice niedaleko, a na stacji łatwiej złapiesz okazję do Warszawy.

– Okej, dziękuję.

Wypił kawę i… złapał okazję do Ryk. Dwaj faceci w fordzie mondeo zgodzili się wysadzić go przed dworcem PKS. Błyskawicznie sprawdził połączenia z Warszawą. Najbliższe było za półtorej godziny. Kiedy zastanawiał się, co ze sobą zrobić, tuż obok, przed przejściem dla pieszych zatrzymał się stalowy mercedes. Maciek zapukał w okno. Siedząca na siedzeniu pasażera kobieta opuściła szybę.

– Czy jadą państwo…

– Do Warszawy – powiedziała starsza pani, a potem odezwała się do kierowcy po niemiecku. Maciek jednak nie usłyszał zbyt dokładnie jej słów. – Podrzucić pana?

– Jeśli można…

– Aber natürlich! – powiedział po niemiecku kierowca.

Maciek wsiadł, ale w gębie miał kluchę. Poza zwykłe danke nie był w stanie wykrzesać z siebie żadnego słowa po niemiecku. Na szczęście kobieta znała polski. Przez dobre dwadzieścia minut trajkotała jak najęta. Maciek dowiedział się, że pan jest Szwajcarem, a pani Polką. Za mąż wyszła czterdzieści lat temu. Do Polski przyjeżdżają co kilka lat. Teraz byli na wycieczce śladami jej przodków na Zamojszczyźnie. Jadą do Warszawy, a potem nad morze.

– A pan co taki smutny? – spytała.

Maciek sam nie wiedział czemu, ale zwierzył się tej obcej starszej kobiecie. I tak jest ze Szwajcarii, i nigdy się nie spotkają. Czasem taka rozmowa z zupełnie obcym człowiekiem, który patrzy na sprawy z boku, może pomóc. Pani słuchała uważnie. I o Małgosi, o jej mamie, o Kubie, o zniknięciu, maturze, studiach, mailach, wizycie w Lublinie i powrocie stamtąd. Gdy doszedł do sprawy pościgu za skodą, pani pokiwała głową, a potem odezwała się, mówiąc bardzo powoli, z namysłem:

– Pan nie wie na sto procent, że ta Małgosia z UMCS to pana Małgosia. Nie jest pan też pewien, czy ta Małgosia z McDonalda to ona. A jednak… los zdecydował za pana. Opuścił pan Lublin. Mimo wahań nie wrócił pan ani na pocztę, ani na uczelnię, ani do tego McDonalda, tylko pojechał za, nazwijmy to, widmem w skodzie. Na darmo. Oddalił się pan od Lublina na tyle, że nie opłaca się już wracać tam ani na pocztę, ani na uczelnię, ani do McDonalda. Czy to nie jest najlepszy dowód, że może trzeba dać sobie spokój z pana Małgosią?

– Ale ja dałem sobie z nią spokój. Ja tylko chciałem wiedzieć, dlaczego się tak ukrywa. Ja po prostu chcę to zrozumieć. Czy mi się to nie należy?

– Wie pan… Pan się i tak kiedyś tego dowie. Myślę, że los sam panu pokazuje, by pan na razie nie drążył więcej tego tematu. By dał pan dziewczynie spokój. Ja panu tak szczerze powiem, bo mógłby pan być moim wnukiem, że jeśli pan tego nie zrobi, to ciężko będzie panu żyć. Ciężko będzie panu studiować. Wiem, że to trudne, ale trzeba odpuścić.

Maciek pokiwał głową. Gdy o północy szedł po schodach swojego domu, w uszach brzmiały mu słowa starszej pani: „Trudno jest zacząć od nowa, ale pan jest taki młody, że da pan radę”.

– Mam nadzieję, że dam – mruknął pod nosem i wyjąwszy z kieszeni klucz od mieszkania, przekręcił go w zamku.

– Wszystko w porządku? – spytała mama, która błyskawicznie pojawiła się w przedpokoju.

– Tak… – odpowiedział cicho, ale pani Janina wiedziała swoje. Wiedziała też, że nie ma co się dopytywać.

– Będziesz chciał pogadać, to jestem – odparła i zamknęła się w sypialni.

Pokiwał głową i wszedł do swojego pokoju. Gdy zapalił światło, przywitało go gwizdanie Gogusia.

– Prosisz o wyjaśnienie? – spytał i pogłaskał ptaka po łebku. – Nie będzie wyjaśnienia. A ja zaczynam od nowa. Przynajmniej teoretycznie – mruknął i rzucił się na łóżko.


AUTOSTOP (2) AUTOSTOP (2) АВТОСТОП (2)

– Musimy go chyba zostawić – stwierdziła Kamila, gdy Olek wrócił do auta. "We must leave him," said Kamila when Olek returned to the car.

Wprawdzie sama też otworzyła na chwilę drzwi i była gotowa iść do Maćka na rozmowę, ale… mina Olka powstrzymała ją.

– Ruszajmy – powiedział. – Maciek jest dorosły, a poza tym jest lato, do Warszawy sto osiemdziesiąt kilometrów. Jakby co… wróci autostopem.

Kamila ruszyła dopiero po chwili. Przez kwadrans jechali szosą w kierunku Warszawy w zupełnym milczeniu. For a quarter of an hour they rode the road towards Warsaw in complete silence. Dopiero gdy zaczęli zbliżać się do Kurowa, odezwała się Kamila:

– Skręcamy do Kazimierza? Jak wtedy?

Olkowi zaświeciły się oczy, ale po chwili spoważniał.

– Do domu trzeba zadzwonić. Co powiemy?

– Że nocujemy po drodze. - That we spend the night on the way. Wszyscy! – dodała Kamila z mocą. Nie ma co denerwować rodziców nieobecnością Maćka. – Jak myślisz? - What do you think? Co mu się stało? – spytała po chwili.

– Nie wiem… – mruknął Olek i włączył radio.

Przez chwilę znów jechali w milczeniu. They rode in silence for a moment. Każde z osobna zastanawiało się nad podróżą z Maćkiem. Each of them was wondering about the journey with Maciek. Kamili było głupio, bo przecież wcześniej nie chciała, by z nimi jechał, a musiała sama przyznać, że w drodze do Lublina zachowywał się, jakby go w ogóle nie było. Kamila was stupid, because she hadn't wanted him to go with them earlier, and she had to admit that on the way to Lublin he acted as if he wasn't there at all. Teraz nie było go faktycznie. Now he wasn't actually there. A ponieważ wysiadł tak nieoczekiwanie, więc nie czuła się z tym wszystkim zbyt dobrze.

Olek też czuł się nieswojo i pewnie milczeliby tak jeszcze czas jakiś, gdyby nie dźwięki obu komórek zwiastujący nadejście esemesów. Olek also felt uncomfortable and they would probably have been silent for some time if not for the sounds of both cells announcing the arrival of text messages. Olek zerknął na wyświetlacz. Olek glanced at the display. „WSZYSTKO W PORZĄDKU. "EVERYTHING'S ALL RIGHT. ZOBACZYMY SIĘ W WARSZAWIE. WE WILL SEE YOU IN WARSAW. NIE MARTWCIE SIĘ O MNIE. DO NOT WORRY ABOUT ME. MUSZĘ TO WSZYSTKO PRZEMYŚLEĆ”. I HAVE TO THINK IT UP. " Po chwili Kamila odczytała identyczną wiadomość, która przyszła do niej. After a while, Kamila read an identical message that came to her. Fakt, że Maciek się odezwał do obojga, poprawił im humor do tego stopnia, że do Kazimierza wjechali roześmiani. The fact that Maciek spoke to both of them cheered them up to such an extent that they entered Kazimierz with laughter. Gdy zapukali do domu, w którym nocowali zeszłym razem, gospodarz powitał ich z otwartymi ramionami jak starych dobrych znajomych. When they knocked on the door where they had stayed last night, the host greeted them with open arms like good old friends. I przyznał, że choć sezon w pełni, to mają wyjątkowe szczęście. And he admitted that although the season is in full swing, they are extremely lucky. Wolny pokój jakby na nich czekał. The free room seemed to be waiting for them.

– Ale tylko na jedną noc – zaznaczył. "But only for one night," he pointed out.

– Oczywiście – odpowiedzieli i zaklepawszy miejsce noclegowe, pobiegli na obiad na rynek. Nie wiedzieli, że w tym czasie Maciek staczał z samym sobą największą walkę.

* * *

Jak przestać myśleć o kimś, kto przez tyle czasu był niemal twoją częścią? Jak to zrobić? How to do it? Maciek miał chęć wrócić na UMCS do Instytutu Bibliotekoznawstwa i zerwać kartkę, którą powiesił na tablicy ogłoszeń. Miał też ochotę pójść znów na pocztę i wycofać prośbę o zawiadomienie go, czy Małgosia odbierała tu jakąkolwiek przesyłkę wysłaną na poste restante. Wszystko przez tę wizytę w McDonaldzie. Niby umówili się na jedzenie po drodze, ale szedł Krakowskim Przedmieściem i McDonald jakby wyrósł mu przed nosem. Wszedł na colę i cheeseburgera i wtedy ją zobaczył. He got a Coke and a Cheeseburger and then he saw her. To znaczy nie był pewien, czy to ona, ale takie miał wrażenie. I mean, he wasn't sure it was her, but that was the impression. Dziewczyna niezwykle podobna do Małgosi, choć bez okularów na nosie, stała za ladą, w służbowym uniformie sieciowej restauracji. A girl very similar to Małgosia, but without glasses on her nose, stood behind the counter, in the service uniform of a chain restaurant. Ledwo ruszył w jej kierunku, kiedy uciekła na zaplecze. He barely made his way toward her when she fled to the back room. Siadł z kanapką i colą przy pustym stoliku na wprost bufetu, ale dziewczyna, którą podejrzewał, że jest Małgosią, nie wracała. He sat down with a sandwich and a Coke at the empty table in front of the buffet, but the girl he suspected was Gretel did not return. Tego się obawiał.

Kamili i Olkowi nie chciał po drodze mówić, że jeszcze w Warszawie wysłał do Małgosi kolejnego maila z prośbą o znak, że to nie jego wina, że tylko chce zrozumieć, co się stało, i jeśli może jakoś pomóc, to pomoże. Kamila and Olek did not want to say on the way that he sent another e-mail to Małgosia to Małgosia asking for a sign that it was not his fault, that he only wanted to understand what had happened, and if he could help somehow, it would help. Zaznaczył opcję potwierdzenia przeczytania, ale dostał informację zwrotną, z której wynikało, że jego adres e-mail został zdefiniowany jako spam. He checked the read receipt option, but got a feedback that his e-mail address was defined as spam. Nie przyznał się im też, że wysłał potem drugiego e-maila z adresu, który założył tylko po to, by napisać do Małgosi. Treść była właściwie ta sama. The content was pretty much the same. Dodał tylko dwa zdania: „Nie chcę Ci się narzucać. He only added two sentences: "I don't want to impose myself on you. Chcę tylko wiedzieć”. I just want to know". Odpowiedzi jednak nie dostał żadnej. However, he did not get any reply.

Teraz siedząc w McDonaldzie, znów wysłał e-maila do Małgosi. Now sitting in McDonald's, he e-mailed Gretel again. Znów z tego nowego adresu. Again from this new address. Chciał zobaczyć, czy zablokowała go, ale odpowiedź, która przyszła, wydała mu się jeszcze gorsza: „Podane konto jest zablokowane administracyjnie lub nieaktywne”. He wanted to see if she had blocked him, but the answer that came seemed even worse: "The given account is administratively blocked or inactive." Maćkowi ręce opadły. Maciek's hands dropped. Wiedział, co to znaczy. He knew what that meant. Małgosia usunęła konto e-mail. Małgosia deleted her e-mail account. W akcie desperacji Maciek podszedł do lady i poprosił o kierownika zmiany. In desperation, Maciek approached the counter and asked for a shift manager.

– Chciałem spytać, czy pracuje tutaj Małgorzata Pawlak… – zaczął i już wiedział, że popełnił błąd. - I wanted to ask if Małgorzata Pawlak works here ... - he started and he already knew that he had made a mistake. Powinien był poprosić o rozmowę z Małgosią. He should have asked to speak to Małgosia. Gdyby powiedział to z pewnością w głosie, wszystko potoczyłoby się inaczej. If he had said it with certainty in his voice, everything would have turned out differently. Nawet gdyby nie chciała z nim gadać, to kierownik zmiany, jakiś łysiejący facet, najpierw przyznałby, że Małgosia tu jest. Even if she didn't want to talk to him, the shift manager, some balding guy, would first admit that Małgosia was here. A tak… usłyszał standardową, dobrze znaną już sobie gadkę o ochronie danych osobowych. Oh yes… he heard a standard, well-known little talk about personal data protection.

– A mogę jej zostawić kartkę? - Can I leave her a card?

– Jeśli wezmę od pana kartkę dla jakiejś osoby, to tym samym przyznam się, że ona tu jest. - If I take a card from you for a person, I will admit that she is here. A jak wspomniałem, obowiązuje mnie ustawa o ochronie danych osobowych. And as I mentioned, I am bound by the Personal Data Protection Act.

Maciek wyszedł z McDonalda zdruzgotany. Maciek left McDonald's devastated. Zadzwonił do Olka, że chciałby już wracać. Czuł, że jeśli tego nie zrobi, to pobiegnie na lubelską pocztę główną i zrobi z siebie wariata, a potem poleci na UMCS, gdzie być może też zrobi z siebie jeszcze większego kretyna. Dlatego chciał już wracać do domu. That's why he wanted to go home.

Olek z Kamilą ucieszyli się z propozycji wcześniejszego wyjazdu z Lublina. Olek and Kamila rejoiced at the proposal to leave Lublin earlier. Wspomnieli coś o obiedzie, co Maciek zbył milczeniem. They mentioned something about dinner, which Maciek ignored. Nie był głodny. He wasn't hungry. Spotkali się w umówionym wcześniej miejscu, czyli przed wejściem do Ogrodu Saskiego, już po kwadransie. They met at a pre-arranged place, that is, in front of the entrance to the Saski Garden, after a quarter of an hour. Ani Olek, ani Kamila nie spytali, co się stało, więc w ich mniemaniu nie było żadnego powodu, by Maciek nagle w trakcie jazdy wysiadał. A i on sam nie przypuszczał, że nieoczekiwanie zapragnie to zrobić.

Tak się jedna stało. One thing happened. Musiał wysiąść. He had to get off. Czuł, że sprawa jest niezałatwiona. He felt that the matter was unsettled. Chciał jeszcze przemyśleć, czy wracać na uczelnię i pocztę, czy może wracać pod McDonalda na Krakowskim Przedmieściu i czatować, aż domniemana Małgosia wyjdzie z pracy? He wanted to rethink whether to go back to the university and the post office, or maybe to come back to McDonald's in Krakowskie Przedmieście and wait until the alleged Małgosia left work? Po rozstaniu z przyjaciółmi kręcił się po poboczu z pół godziny. After parting ways with his friends, he wandered on the side of the road for half an hour. Kilka razy przechodził na drugą stronę, szedł w kierunku przystanku autobusowego, by wracać do Lublina, a potem znów przechodził na drugą stronę szosy wiodącej do Warszawy. Nagle minęło go auto, w którym wydało mu się, że na siedzeniu pasażera widzi Małgosię. Suddenly, a car passed him, in which he thought he saw Małgosia in the passenger seat. „Może zdecydowała się wrócić do Warszawy i ktoś ją wiezie?” − pomyślał. "Maybe she has decided to come back to Warsaw and someone is taking her?" He thought. Zdążył zapamiętać, że samochód to była granatowa skoda na warszawskich numerach. He managed to remember that the car was a navy blue Skoda with Warsaw numbers. „Gonić? Gonić!” − zdecydował i zaczął machać na nadjeżdżające samochody. Chase!" He decided and waved at the oncoming cars.

Miał szczęście, bo błyskawicznie zatrzymał się przed nim jakiś opel i po chwili już jechał w kierunku Warszawy. He was lucky, because an Opel stopped in front of him and after a while it was on its way to Warsaw. Wprawdzie kierowca mówił, że będzie odbijał na Kozienice, ale Maciek uznał, że będzie się martwić później, jeśli do rozstajów nie dogoni Małgosi. Although the driver said that he would turn to Kozienice, Maciek decided that he would be worried later if he did not catch up with Małgosia by the crossroads. Zwierzył się kierowcy ze swego problemu. He confided to the driver of his problem. Siedzący za kierownicą przystojny czterdziestolatek o wyglądzie biznesmena spojrzał na Maćka rozbawiony i powiedział: A handsome forty-year-old man with the appearance of a businessman behind the wheel looked at Maciek amused and said:

– Ech, miłość! - Eh, love!

Ale docisnął pedał gazu. But he pressed the gas pedal. Szybko okazało się, że nie było to potrzebne, bo koło Żyrzyna na stacji benzynowej obaj zobaczyli granatową skodę. It quickly turned out that it was not needed, because they both saw a navy blue Skoda at a gas station near Żyrzyn. Maciek przez chwilę myślał, że szczęście uśmiechnęło się do niego, ale kobieta, którą wziął za Małgosię, miała z nią wspólne jedynie długość i kolor włosów. Maciek thought for a moment that luck smiled at him, but the woman he mistook for Małgosia had only the length and color of her hair in common with her. Kierowca biznesmen patrzył na Maćka rozbawiony, ale po chwili spoważniał i powstrzymał się od komentarza. The businessman driver looked at Maciek, amused, but after a while he became serious and refrained from commenting. Wyjaśnił tylko: He only explained:

– Ja cię tu zostawię, chłopie. - I'll leave you here, man. Skręt na Kozienice niedaleko, a na stacji łatwiej złapiesz okazję do Warszawy. Turn to Kozienice nearby, and at the station you will find it easier to catch the opportunity to Warsaw.

– Okej, dziękuję. - OK, thank you.

Wypił kawę i… złapał okazję do Ryk. He drank his coffee and… seized the opportunity to Roar. Dwaj faceci w fordzie mondeo zgodzili się wysadzić go przed dworcem PKS. Two guys in a Ford Mondeo agreed to drop him off in front of the bus station. Błyskawicznie sprawdził połączenia z Warszawą. Najbliższe było za półtorej godziny. The closest was in an hour and a half. Kiedy zastanawiał się, co ze sobą zrobić, tuż obok, przed przejściem dla pieszych zatrzymał się stalowy mercedes. As he pondered what to do with himself, a steel Mercedes stopped in front of a pedestrian crossing. Maciek zapukał w okno. Maciek knocked on the window. Siedząca na siedzeniu pasażera kobieta opuściła szybę. The woman in the passenger seat rolled down the window.

– Czy jadą państwo… - Are you going ...

– Do Warszawy – powiedziała starsza pani, a potem odezwała się do kierowcy po niemiecku. - To Warsaw - said the old lady, and then spoke to the driver in German. Maciek jednak nie usłyszał zbyt dokładnie jej słów. Maciek, however, did not hear her words too accurately. – Podrzucić pana?

– Jeśli można… - Якщо дозволите...

– Aber natürlich! - Aber natürlich! – powiedział po niemiecku kierowca.

Maciek wsiadł, ale w gębie miał kluchę. Maciek got in, but he had a lump in his mouth. Poza zwykłe danke nie był w stanie wykrzesać z siebie żadnego słowa po niemiecku. Apart from the usual danke, he was unable to speak a word of German. Na szczęście kobieta znała polski. Fortunately, the woman knew Polish. Przez dobre dwadzieścia minut trajkotała jak najęta. For a good twenty minutes, she chatted like busy. Maciek dowiedział się, że pan jest Szwajcarem, a pani Polką. Maciek found out that you are Swiss and you are Polish. Za mąż wyszła czterdzieści lat temu. She got married forty years ago. Do Polski przyjeżdżają co kilka lat. They come to Poland every few years. Teraz byli na wycieczce śladami jej przodków na Zamojszczyźnie. Now they were on a trip in the footsteps of her ancestors in the Zamość region. Jadą do Warszawy, a potem nad morze. They go to Warsaw and then to the seaside.

– A pan co taki smutny? - And what are you so sad? – spytała. She asked.

Maciek sam nie wiedział czemu, ale zwierzył się tej obcej starszej kobiecie. Maciek himself did not know why, but he confided in this strange old woman. I tak jest ze Szwajcarii, i nigdy się nie spotkają. And so it is from Switzerland, and they will never meet. Czasem taka rozmowa z zupełnie obcym człowiekiem, który patrzy na sprawy z boku, może pomóc. Sometimes talking to a complete stranger who sees things from the sidelines can help. Pani słuchała uważnie. The lady listened carefully. I o Małgosi, o jej mamie, o Kubie, o zniknięciu, maturze, studiach, mailach, wizycie w Lublinie i powrocie stamtąd. And about Małgosia, her mother, Cuba, disappearance, high school graduation, studies, e-mails, visit to Lublin and return from there. Gdy doszedł do sprawy pościgu za skodą, pani pokiwała głową, a potem odezwała się, mówiąc bardzo powoli, z namysłem: When it came to the chase after the skoda, the lady nodded, then spoke, speaking very slowly, thoughtfully:

– Pan nie wie na sto procent, że ta Małgosia z UMCS to pana Małgosia. - You do not know one hundred percent that this Małgosia from UMCS is Mr. Małgosia. Nie jest pan też pewien, czy ta Małgosia z McDonalda to ona. You are also not sure if that McDonald's Gretel is her. A jednak… los zdecydował za pana. And yet… fate has decided for you. Opuścił pan Lublin. You left Lublin. Mimo wahań nie wrócił pan ani na pocztę, ani na uczelnię, ani do tego McDonalda, tylko pojechał za, nazwijmy to, widmem w skodzie. Despite your hesitation, you did not return to the post office, or to the university, or to this McDonald's, but went after, let's call it, a specter in Skoda. Na darmo. For free. Oddalił się pan od Lublina na tyle, że nie opłaca się już wracać tam ani na pocztę, ani na uczelnię, ani do McDonalda. You have moved away from Lublin so far that it is no longer profitable to go back there, neither to the post office, to the university, nor to McDonald's. Czy to nie jest najlepszy dowód, że może trzeba dać sobie spokój z pana Małgosią? Is this not the best proof that you may have to give up on Mr. Małgosia?

– Ale ja dałem sobie z nią spokój. - But I gave it up. Ja tylko chciałem wiedzieć, dlaczego się tak ukrywa. I just wanted to know why she's hiding like this. Ja po prostu chcę to zrozumieć. I just want to understand it. Czy mi się to nie należy? Am I not entitled to it?

– Wie pan… Pan się i tak kiedyś tego dowie. - You know ... You will find out someday anyway. Myślę, że los sam panu pokazuje, by pan na razie nie drążył więcej tego tematu. I think that fate shows you not to pursue this topic further. By dał pan dziewczynie spokój. Let you leave the girl alone. Ja panu tak szczerze powiem, bo mógłby pan być moim wnukiem, że jeśli pan tego nie zrobi, to ciężko będzie panu żyć. I will tell you so honestly, because you could be my grandson that if you don't do it, it will be hard for you to live. Ciężko będzie panu studiować. It will be hard for you to study. Wiem, że to trudne, ale trzeba odpuścić. I know it's hard, but you have to let go.

Maciek pokiwał głową. Maciek nodded. Gdy o północy szedł po schodach swojego domu, w uszach brzmiały mu słowa starszej pani: „Trudno jest zacząć od nowa, ale pan jest taki młody, że da pan radę”. As he walked up the steps of his house at midnight, the old lady's words rang in his ears: "It's hard to start over, but you're so young you can do it."

– Mam nadzieję, że dam – mruknął pod nosem i wyjąwszy z kieszeni klucz od mieszkania, przekręcił go w zamku. "I hope I will," he muttered under his breath and, taking the key to the apartment out of his pocket, turned it in the lock.

– Wszystko w porządku? - Everything's all right? – spytała mama, która błyskawicznie pojawiła się w przedpokoju. Asked my mother, who appeared in the hall in a flash.

– Tak… – odpowiedział cicho, ale pani Janina wiedziała swoje. "Yes ..." he replied softly, but Mrs. Janina knew hers. Wiedziała też, że nie ma co się dopytywać. She also knew there was no point in asking questions.

– Będziesz chciał pogadać, to jestem – odparła i zamknęła się w sypialni. "You'll want to talk, that's what I am," she said, and locked herself in the bedroom.

Pokiwał głową i wszedł do swojego pokoju. He nodded and went into his room. Gdy zapalił światło, przywitało go gwizdanie Gogusia.

– Prosisz o wyjaśnienie? - Are you asking for an explanation? – spytał i pogłaskał ptaka po łebku. – Nie będzie wyjaśnienia. A ja zaczynam od nowa. And I start over. Przynajmniej teoretycznie – mruknął i rzucił się na łóżko. At least theoretically, he muttered and threw himself on the bed.