×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, ZAZDROŚNICY

ZAZDROŚNICY

– Przestań mi zawracać głowę, przestań za mną chodzić.

Popatrz, idzie jesień polem, lato już odchodzi… – Z łazienki dobiegał śpiew mamy. Jakże na czasie! Choć od kilku tygodni Ewa nie wiedziała, kto ma przestać. Pytanie, kogo wybrać, stało się po sylwestrze nie lada dylematem. Dlatego nie odpowiedziała na porannego esemesa od Michała. Maciek z Małgosią idą dziś do kina na „Pottera”. Przyłączymy się?

– Mamo!

Długo jeszcze? – zawołała. – Bo ja się do szkoły spóźnię!

– Zaraz! – odkrzyknęła mama i po chwili z łazienki doleciały Ewę dalsze śpiewy:

– Przestań czekać pod tym borem, bo się nie doczekasz. Popatrz, idzie jesień polem, przestań na mnie czekać…

– Mamo!

Jesień już się skończyła, a za moment mnie się cierpliwość skończy…

– Zaraz. Mówię, że zaraz, to zaraz!

– A co ty tam wyśpiewujesz?

– Nic! – odkrzyknęła mama i wbrew zapewnieniom zaśpiewała dalej: – Nie wyśniłam ja cię nigdy, nigdy nie szukałam. Nocką ciemną nie marzyłam, ptakom nie szeptałam…

– Mamo!

– Zaraz, do jasnej cholery! Daj mi skończyć chociaż zwrotkę! – odkrzyknęła mama i z łazienki ryknęło głośniejsze: – Przestań za mną chodzić, mówię, przestań za mną chodzić. Tylu chłopców jest na świecie, nie ty jeden przecież!

– Ja ci zaraz dam! – odezwał się ojciec i stanąwszy pod drzwiami, zapukał energicznie. – Wyłaź! Jagoda! Ewka się do szkoły spóźni.

– No zaraz! – krzyknęła mama wyraźnie zła.

Po chwili jednak otworzyła drzwi łazienki.

– Co to za pomysł tak się zamykać! – zawołała Ewa, wchodząc do łazienki, ale spojrzała na ojca i zamilkła.

Był najwyraźniej wściekły. O co?

Myła się szybko. Musi pędzić do szkoły. Poradzić się Małgosi. W końcu naprawdę nie wie, co robić. Z dnia na dzień czuła się coraz bardziej rozdarta. Stan ten trwa już kilka tygodni. A wszystko przez Spytka i Michała. To rozdarcie nasilił sylwester. Zwłaszcza fakt, że obaj się na nim spotkali.

– Ja wszystko rozumiem! – dobiegł ją głos ojca, gdy zakręciła wodę w kranie. – Że dawni znajomi, wspomnienia, ale…

– Ale co?

– Śpiewasz sobie jakąś starą piosenkę Gawędy i dajesz mi do zrozumienia, że…

– Nic ci nie daję do zrozumienia – przerwała mama. – Po prostu na sylwestra spotkałam starych znajomych, przypomniało mi się coś i sobie śpiewam.

– Wiem. O znajomych wiem. Przez to przesiedziałem cały bal przy stoliku, bo ty się bawiłaś z innymi. I co? Teraz mam przestać za tobą chodzić. Tak?! – denerwował się ojciec.

– Zazdrosny? Oj! Tego się po tobie nie spodziewałam! – Mama zaśmiała się, a Ewa idąc z łazienki do pokoju, aż przystanęła na chwilę. Taką rozmowę między rodzicami słyszała pierwszy raz. – Mój zazdrośnik… Mój, mój! – powiedziała mama i w pokoju rodziców nastała cisza.

Kiedy Ewa zajrzała do nich przez szparę w drzwiach, całowali się.

– Yhm – chrząknęła, a oni odskoczyli od siebie jak przyłapani na czymś nagannym.

* * *

– Czy twój tata jest zazdrosny o mamę? – spytała Małgosię na przerwie, ale zaraz też pożałowała pytania. Twarz Małgosi zmieniła się od razu.

– Daj spokój. – Małgosia machnęła ręką. – Gdyby ojciec był zazdrosny o mamę, to…

– To co?

– Nic. – Małgosia wzruszyła ramionami. Nie chciało jej się mówić o rodzicach. Co też tej Ewie chodzi po głowie?

– A myślisz, że się jeszcze kochają?

– Kto?

– Twoi rodzice?

Małgosia nie odpowiedziała, ale spojrzała na Ewę tak, że ta szybko zmieniła temat.

– Wiesz, że moja mama śpiewała kiedyś w Gawędzie?

– Przecież to syf.

– No teraz może i syf, ale kiedy mama była w naszym wieku, to były kolejki, by się do Gawędy zapisać.

– I po co?

– Wszyscy chcieli śpiewać. Jeździli po Polsce i po całym świecie…

– Mazowsze też jeździło po całym świecie – zauważyła Małgosia.

– Co cię ugryzło?

– spytała Ewa. – Tak jakoś wszystko moje umniejszasz.

Tego dnia więcej nie rozmawiały. Zresztą większość klasowych pogawędek dotyczyła sylwestra, a Ewie na ten temat nie chciało się mówić. Zwłaszcza że Biały Michał nie spuszczał z niej wzroku. Udawała, że tego nie widzi, ale… czuła te spojrzenia. O Boże! A ona na dziś umówiła się ze Spytkiem. Teraz przez głupią sprzeczkę z Małgosią o rodzicach i Gawędzie nie ma z kim porozmawiać o Spytku. A zresztą… musiałaby Małgosi streścić wydarzenia całego sylwestra. Na przykład wyjaśnić to, dlaczego przyszła ze Spytkiem, a bawiła się z Michałem. A także tłumaczyć, czemu umówiła się ze Spytkiem i nie odpowiedziała na esemesa Michała. Ale cóż… Na szczęście Małgosia słowem nawet nie wspomniała o kinie.

* * *

– Widzisz? Znów po nią przyszedł – Aleks trącił Michała tak mocno, że nowiutkie pióro, które dostał na Gwiazdkę, zrobiło w zeszycie od matematyki potężnego kleksa.

– Weź uważaj! – powiedział Michał, ale spojrzał tam, gdzie patrzył Aleks, i… zamarł. Dookoła pomnika Prusa maszerował Spytek, wydeptując ślady na śniegu. Z góry wyraźnie było widać, że układają się w serduszko.

– Cholera – mruknął pod nosem, ale nie na tyle cicho, by uszło to uwadze Aleksa.

– Ja też tak twierdzę.

– Że co?

– Że Ewka to cholera! Najpierw tańczy z tobą przez całego sylwestra, a potem zaprasza tego Spytka pod szkołę.

– Przecież sam mówiłeś kiedyś, że to fajny gość.

– No bo fajny, ale…

Aleks nie wiedział, co powiedzieć. Właściwie to lubił Spytka, ale szkoda mu było Michała. Od wakacji zmienił się nie do poznania. Czy to miłość? Sam Aleks nie bardzo to rozumiał. Dziewczyny? No… Aśka na przykład jest super. Małgosia też. I z Maćkiem tworzą superparę, ale… jakoś koledzy się od niego oddalają. Nawet Michał. Teraz też. Kolejny raz spojrzał w okno i zgrzytnął zębami. A może jemu, Aleksowi, tylko się zdawało?

* * *

– Chodź! – Ewa pociągnęła Spytka za rękaw.

Nie chciała, by zaraz obok pojawił się Michał. Nie chciała patrzeć mu w oczy, choć on przez cały dzień szukał jej wzroku.

– A „dzień dobry”? – Spytek przekrzywił śmiesznie głowę.

– Dzień dobry – burknęła Ewa i ruszyła w kierunku Wału Miedzeszyńskiego.

– Co cię ugryzło?

Spytek nie rozumiał jej zachowania. Zerwał się z ostatniej lekcji, by dojechać do Warszawy i ją zobaczyć, a ona…

– Nic – odparła Ewa. – Pospiesz się.

– Michał… – Podświadomie czuł, że to ma związek z Michałem. – Tańczyłaś głównie z nim, a teraz… nie chcesz z nim gadać?

– Bo taniec to nie wszystko.

– Dwa dni temu wydawało mi się, że myślisz zupełnie inaczej.

– Zazdrosny? Oj! Tego się po tobie nie spodziewałam! – odparowała i nagle uświadomiła sobie, że we własnym głosie usłyszała mamę. Teraz powinna tak jak mama tatę… pocałować Spytka. Ale ani Spytek, ani ona nie powiedzieli nic.

– Czemu nie idziemy w stronę twojego domu? – zaciekawił się Spytek.

− Idziemy, ale trochę naokoło.

– Czemu?

– Nie wiem – odparła Ewa i wzruszyła ramionami.

Ale wiedziała. Czuła, że teraz pod jej klatką stoi Michał i czeka na jej powrót. Przecież właśnie zwiała mu sprzed szkoły. No, ona na jego miejscu by tak zrobiła. Oczywiście gdyby była facetem. Może za jakiś czas pójdzie do domu? Spojrzała na komórkę. Telefon milczał.

W tym momencie poczuła uderzenie w plecy. Obróciła się. To roześmiany Spytek rzucił śniegiem. Schyliła się i również ulepiła zgrabną pigułę.

– Ja ci zaraz dam! – zawołała i podbiegła w jego kierunku.

Plask! Biała kula wylądowała na plecach Spytka.

Kiedy po czterdziestu minutach zbliżali się Walecznych do Międzynarodowej, byli prawie cali ośnieżeni. A tuż przed blokiem Ewy Spytek wywrócił ją i śnieżnymi kulami natarł mocno twarz. Zanim wstała i otrzepała się ze śniegu, on zdążył już zerwać się na równe nogi i odtańczywszy dziki taniec, począł wykrzykiwać:

– Wygrałem! Wygrałem! Wy…

Umilkł. Biały Michał stał po drugiej stronie trawnika i znacząco kiwał głową. Ewa spojrzała w jego stronę.

– Nie odpowiedziałaś na esemesa… – zaczął cicho, kiedy podszedł do Ewy.

– Nie myślałam, że to coś ważnego.

– Mogłeś w szkole ją zapytać – odezwał się Spytek.

– Ty się nie wtrącaj – warknął Michał, a jego ton zmroził Ewę.

– A ty się nie narzucaj! – powiedział Spytek.

– Gdybym się narzucał, to wystawałbym pod szkołą…

– A tak wystajesz pod domem – zauważył Spytek i powiedział to takim tonem, że aż Ewa parsknęła krótkim, nerwowym śmiechem.

Nie wiedziała, co robić. Lubiła i jednego, i drugiego. Którego bardziej? Poza tym lubienie to nie wszystko. Potrzebne jest jeszcze coś. Czy to istnieje? W ciągu ostatnich kilku tygodni pytała samą siebie o to po raz enty.

– Dajcie spokój – poprosiła cicho.

Zamilkli. Obaj bali się powiedzieć głośno to, o czym po cichu myśleli. Ewa musi któregoś z nich wybrać. Czuli, że i ona to wie. Tylko co zdecyduje?

Spytek spojrzał na nią. Liczył na ciepłą herbatę u Ewy, ale teraz czuł, że powinien pójść na przystanek Arki i wracać do Otwocka. Odwrócił wzrok w kierunku Michała. Zagryzione wargi, kieszenie wypchane zaciśniętymi pięściami. Niech Ewa wybiera.

– Wiecie co… – zaczął Spytek. – Lecę na autobus – stwierdził i ruszył w kierunku Waszyngtona. Szedł wolno. Liczył na to, że Ewa go zawoła.

Nawet miała taki zamiar, ale Michał zastąpił jej drogę.

– O nie! Teraz czas dla mnie – zarządził głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Idziemy do ciebie robić matmę, a potem kino.

Chciała coś powiedzieć, ale Michał tak stanowczo popchnął ją w kierunku jej własnej klatki schodowej, że ku własnemu zdumieniu potulnie otworzyła drzwi.

Wchodząc do mieszkania, od razu usłyszała głos matki, która tak jak i rano śpiewała starą piosenkę Gawędy:

– Przestań mi zawracać głowę, przestań za mną chodzić.

„Tylko kto?” − spytała Ewa samą siebie.

Wstydziła się, że sama nie wie, czego chce. Ale nie wiedziała. Ojej. I pomyśleć, że tak ją kiedyś śmieszyła Kamila.


ZAZDROŚNICY ADVANCED INVESTIGADORES ИНВЕСТИГАТОРЫ РОЗСЛІДУВАЧІ

– Przestań mi zawracać głowę, przestań za mną chodzić. - Stop bothering me, stop following me.

Popatrz, idzie jesień polem, lato już odchodzi… – Z łazienki dobiegał śpiew mamy. Look, autumn is walking in the field, summer is already departing ... - Mom's singing was coming from the bathroom. Jakże na czasie! How timely! Choć od kilku tygodni Ewa nie wiedziała, kto ma przestać. Although for several weeks, Ewa did not know who was to stop. Pytanie, kogo wybrać, stało się po sylwestrze nie lada dylematem. Dlatego nie odpowiedziała na porannego esemesa od Michała. Maciek z Małgosią idą dziś do kina na „Pottera”. Przyłączymy się?

– Mamo!

Długo jeszcze? – zawołała. – Bo ja się do szkoły spóźnię!

– Zaraz! – odkrzyknęła mama i po chwili z łazienki doleciały Ewę dalsze śpiewy:

– Przestań czekać pod tym borem, bo się nie doczekasz. Popatrz, idzie jesień polem, przestań na mnie czekać…

– Mamo!

Jesień już się skończyła, a za moment mnie się cierpliwość skończy… Autumn is over and my patience will end in a moment ...

– Zaraz. Mówię, że zaraz, to zaraz! I say wait a minute!

– A co ty tam wyśpiewujesz?

– Nic! – odkrzyknęła mama i wbrew zapewnieniom zaśpiewała dalej: – Nie wyśniłam ja cię nigdy, nigdy nie szukałam. Nocką ciemną nie marzyłam, ptakom nie szeptałam…

– Mamo!

– Zaraz, do jasnej cholery! - Wait, goddamn it! Daj mi skończyć chociaż zwrotkę! – odkrzyknęła mama i z łazienki ryknęło głośniejsze: – Przestań za mną chodzić, mówię, przestań za mną chodzić. Mom shouted back and a louder bellow from the bathroom: "Stop following me, I say, stop following me." Tylu chłopców jest na świecie, nie ty jeden przecież!

– Ja ci zaraz dam! – odezwał się ojciec i stanąwszy pod drzwiami, zapukał energicznie. – Wyłaź! - Come out! Jagoda! Ewka się do szkoły spóźni.

– No zaraz! - Come on! – krzyknęła mama wyraźnie zła.

Po chwili jednak otworzyła drzwi łazienki.

– Co to za pomysł tak się zamykać! – zawołała Ewa, wchodząc do łazienki, ale spojrzała na ojca i zamilkła.

Był najwyraźniej wściekły. O co? About what?

Myła się szybko. She washed quickly. Musi pędzić do szkoły. He has to rush to school. Poradzić się Małgosi. Get advice from Małgosia. W końcu naprawdę nie wie, co robić. After all, she really doesn't know what to do. Z dnia na dzień czuła się coraz bardziej rozdarta. Day by day she felt more and more torn. Stan ten trwa już kilka tygodni. This state has been going on for several weeks now. A wszystko przez Spytka i Michała. And all because of Spytek and Michał. To rozdarcie nasilił sylwester. The New Year's Eve exacerbated this tear. Zwłaszcza fakt, że obaj się na nim spotkali. Especially the fact that they both met on it.

– Ja wszystko rozumiem! – dobiegł ją głos ojca, gdy zakręciła wodę w kranie. – Że dawni znajomi, wspomnienia, ale…

– Ale co?

– Śpiewasz sobie jakąś starą piosenkę Gawędy i dajesz mi do zrozumienia, że…

– Nic ci nie daję do zrozumienia – przerwała mama. – Po prostu na sylwestra spotkałam starych znajomych, przypomniało mi się coś i sobie śpiewam.

– Wiem. O znajomych wiem. Przez to przesiedziałem cały bal przy stoliku, bo ty się bawiłaś z innymi. I co? Teraz mam przestać za tobą chodzić. Tak?! – denerwował się ojciec.

– Zazdrosny? Oj! Oh! Tego się po tobie nie spodziewałam! – Mama zaśmiała się, a Ewa idąc z łazienki do pokoju, aż przystanęła na chwilę. Taką rozmowę między rodzicami słyszała pierwszy raz. She had heard such a conversation between her parents for the first time. – Mój zazdrośnik… Mój, mój! "My jealous ... My, mine!" – powiedziała mama i w pokoju rodziców nastała cisza. - said mom and there was silence in the parents' room.

Kiedy Ewa zajrzała do nich przez szparę w drzwiach, całowali się. When Eve peered through the crack in the door, they kissed.

– Yhm – chrząknęła, a oni odskoczyli od siebie jak przyłapani na czymś nagannym.

* * *

– Czy twój tata jest zazdrosny o mamę? – spytała Małgosię na przerwie, ale zaraz też pożałowała pytania. Twarz Małgosi zmieniła się od razu.

– Daj spokój. - Come on. – Małgosia machnęła ręką. – Gdyby ojciec był zazdrosny o mamę, to… - If the father was jealous of mom, then ...

– To co?

– Nic. – Małgosia wzruszyła ramionami. Nie chciało jej się mówić o rodzicach. Co też tej Ewie chodzi po głowie?

– A myślisz, że się jeszcze kochają?

– Kto?

– Twoi rodzice?

Małgosia nie odpowiedziała, ale spojrzała na Ewę tak, że ta szybko zmieniła temat.

– Wiesz, że moja mama śpiewała kiedyś w Gawędzie? - You know that my mother used to sing in Gawęda?

– Przecież to syf.

– No teraz może i syf, ale kiedy mama była w naszym wieku, to były kolejki, by się do Gawędy zapisać. - Well, maybe a crap now, but when my mother was our age, there were lines to sign up for Gawęda.

– I po co?

– Wszyscy chcieli śpiewać. Jeździli po Polsce i po całym świecie… They traveled around Poland and all over the world ...

– Mazowsze też jeździło po całym świecie – zauważyła Małgosia.

– Co cię ugryzło?

– spytała Ewa. – Tak jakoś wszystko moje umniejszasz.

Tego dnia więcej nie rozmawiały. Zresztą większość klasowych pogawędek dotyczyła sylwestra, a Ewie na ten temat nie chciało się mówić. Zwłaszcza że Biały Michał nie spuszczał z niej wzroku. Udawała, że tego nie widzi, ale… czuła te spojrzenia. O Boże! A ona na dziś umówiła się ze Spytkiem. Teraz przez głupią sprzeczkę z Małgosią o rodzicach i Gawędzie nie ma z kim porozmawiać o Spytku. A zresztą… musiałaby Małgosi streścić wydarzenia całego sylwestra. Na przykład wyjaśnić to, dlaczego przyszła ze Spytkiem, a bawiła się z Michałem. A także tłumaczyć, czemu umówiła się ze Spytkiem i nie odpowiedziała na esemesa Michała. Ale cóż… Na szczęście Małgosia słowem nawet nie wspomniała o kinie.

* * *

– Widzisz? Znów po nią przyszedł – Aleks trącił Michała tak mocno, że nowiutkie pióro, które dostał na Gwiazdkę, zrobiło w zeszycie od matematyki potężnego kleksa.

– Weź uważaj! – powiedział Michał, ale spojrzał tam, gdzie patrzył Aleks, i… zamarł. Dookoła pomnika Prusa maszerował Spytek, wydeptując ślady na śniegu. Z góry wyraźnie było widać, że układają się w serduszko.

– Cholera – mruknął pod nosem, ale nie na tyle cicho, by uszło to uwadze Aleksa. "Shit," he muttered under his breath, but not softly enough to escape Alex's notice.

– Ja też tak twierdzę. - I say so too.

– Że co?

– Że Ewka to cholera! Najpierw tańczy z tobą przez całego sylwestra, a potem zaprasza tego Spytka pod szkołę.

– Przecież sam mówiłeś kiedyś, że to fajny gość.

– No bo fajny, ale…

Aleks nie wiedział, co powiedzieć. Alex didn't know what to say. Właściwie to lubił Spytka, ale szkoda mu było Michała. Actually, he liked Spytek, but he felt sorry for Michał. Od wakacji zmienił się nie do poznania. He has changed beyond recognition since the holidays. Czy to miłość? Sam Aleks nie bardzo to rozumiał. Alex himself did not really understand this. Dziewczyny? Girls? No… Aśka na przykład jest super. Well… Aśka, for example, is great. Małgosia też. I z Maćkiem tworzą superparę, ale… jakoś koledzy się od niego oddalają. Nawet Michał. Even Michael. Teraz też. Now, too. Kolejny raz spojrzał w okno i zgrzytnął zębami. He looked at the window again and gritted his teeth. A może jemu, Aleksowi, tylko się zdawało? Or maybe he, Alex, just thought?

* * *

– Chodź! – Ewa pociągnęła Spytka za rękaw.

Nie chciała, by zaraz obok pojawił się Michał. Nie chciała patrzeć mu w oczy, choć on przez cały dzień szukał jej wzroku.

– A „dzień dobry”? – Spytek przekrzywił śmiesznie głowę.

– Dzień dobry – burknęła Ewa i ruszyła w kierunku Wału Miedzeszyńskiego.

– Co cię ugryzło?

Spytek nie rozumiał jej zachowania. Zerwał się z ostatniej lekcji, by dojechać do Warszawy i ją zobaczyć, a ona…

– Nic – odparła Ewa. – Pospiesz się.

– Michał… – Podświadomie czuł, że to ma związek z Michałem. - Michał ... - Subconsciously he felt that it had to do with Michał. – Tańczyłaś głównie z nim, a teraz… nie chcesz z nim gadać? "You mostly danced with him, and now ... don't you want to talk to him?"

– Bo taniec to nie wszystko.

– Dwa dni temu wydawało mi się, że myślisz zupełnie inaczej.

– Zazdrosny? Oj! Tego się po tobie nie spodziewałam! – odparowała i nagle uświadomiła sobie, że we własnym głosie usłyszała mamę. Teraz powinna tak jak mama tatę… pocałować Spytka. Now, just like mom and dad, she should kiss Spytek. Ale ani Spytek, ani ona nie powiedzieli nic.

– Czemu nie idziemy w stronę twojego domu? - Why aren't we going to your house? – zaciekawił się Spytek. - Spytek became interested.

− Idziemy, ale trochę naokoło.

– Czemu?

– Nie wiem – odparła Ewa i wzruszyła ramionami.

Ale wiedziała. But she knew. Czuła, że teraz pod jej klatką stoi Michał i czeka na jej powrót. She felt that now Michał was standing under her cage, waiting for her to return. Przecież właśnie zwiała mu sprzed szkoły. No, ona na jego miejscu by tak zrobiła. Well, she would do that in his place. Oczywiście gdyby była facetem. If she was a guy, of course. Może za jakiś czas pójdzie do domu? Maybe she'll go home in a while? Spojrzała na komórkę. She looked at the cell phone. Telefon milczał.

W tym momencie poczuła uderzenie w plecy. Obróciła się. To roześmiany Spytek rzucił śniegiem. Schyliła się i również ulepiła zgrabną pigułę. She bent down and made a neat pill as well.

– Ja ci zaraz dam! – zawołała i podbiegła w jego kierunku.

Plask! Biała kula wylądowała na plecach Spytka.

Kiedy po czterdziestu minutach zbliżali się Walecznych do Międzynarodowej, byli prawie cali ośnieżeni. When forty minutes later they were approaching the International Bravery, they were almost all covered with snow. A tuż przed blokiem Ewy Spytek wywrócił ją i śnieżnymi kulami natarł mocno twarz. And right in front of Ewa's block of flats, Spytek turned her over and rubbed her face with snowballs. Zanim wstała i otrzepała się ze śniegu, on zdążył już zerwać się na równe nogi i odtańczywszy dziki taniec, począł wykrzykiwać:

– Wygrałem! Wygrałem! Wy…

Umilkł. Biały Michał stał po drugiej stronie trawnika i znacząco kiwał głową. Ewa spojrzała w jego stronę.

– Nie odpowiedziałaś na esemesa… – zaczął cicho, kiedy podszedł do Ewy.

– Nie myślałam, że to coś ważnego.

– Mogłeś w szkole ją zapytać – odezwał się Spytek.

– Ty się nie wtrącaj – warknął Michał, a jego ton zmroził Ewę.

– A ty się nie narzucaj! – powiedział Spytek.

– Gdybym się narzucał, to wystawałbym pod szkołą…

– A tak wystajesz pod domem – zauważył Spytek i powiedział to takim tonem, że aż Ewa parsknęła krótkim, nerwowym śmiechem.

Nie wiedziała, co robić. Lubiła i jednego, i drugiego. Którego bardziej? Poza tym lubienie to nie wszystko. Potrzebne jest jeszcze coś. Czy to istnieje? W ciągu ostatnich kilku tygodni pytała samą siebie o to po raz enty.

– Dajcie spokój – poprosiła cicho.

Zamilkli. Obaj bali się powiedzieć głośno to, o czym po cichu myśleli. They were both afraid to say aloud what they thought silently. Ewa musi któregoś z nich wybrać. Czuli, że i ona to wie. Tylko co zdecyduje?

Spytek spojrzał na nią. Liczył na ciepłą herbatę u Ewy, ale teraz czuł, że powinien pójść na przystanek Arki i wracać do Otwocka. Odwrócił wzrok w kierunku Michała. Zagryzione wargi, kieszenie wypchane zaciśniętymi pięściami. Niech Ewa wybiera.

– Wiecie co… – zaczął Spytek. "You know what ..." Spytek began. – Lecę na autobus – stwierdził i ruszył w kierunku Waszyngtona. "I'm going on the bus," he said, and started toward Washington. Szedł wolno. Liczył na to, że Ewa go zawoła. He was counting on Eve calling him.

Nawet miała taki zamiar, ale Michał zastąpił jej drogę. She even intended to do so, but Michael blocked her way.

– O nie! - Oh no! Teraz czas dla mnie – zarządził głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Idziemy do ciebie robić matmę, a potem kino.

Chciała coś powiedzieć, ale Michał tak stanowczo popchnął ją w kierunku jej własnej klatki schodowej, że ku własnemu zdumieniu potulnie otworzyła drzwi.

Wchodząc do mieszkania, od razu usłyszała głos matki, która tak jak i rano śpiewała starą piosenkę Gawędy:

– Przestań mi zawracać głowę, przestań za mną chodzić.

„Tylko kto?” − spytała Ewa samą siebie. "Only who?" Eve asked herself.

Wstydziła się, że sama nie wie, czego chce. Ale nie wiedziała. But she didn't know. Ojej. I pomyśleć, że tak ją kiedyś śmieszyła Kamila. And to think that Kamila made her laugh so much.