×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, WYZNANIA (2)

WYZNANIA (2)

– Wiesz co… – zaczął Michał.

– No wal, bo się spieszę – odparł Maciek i jednym szybkim ruchem zgarnął do plecaka wszystko, co leżało na ławce.

– Idziesz do Małgosi?

– Uhm… – odparł Maciek.

Nie chciał rozmawiać o Małgosi. Zwłaszcza że rano zadzwoniła do niego zapłakana. Mama przestała brać leki i w nocy musiało znów zabrać ją pogotowie. Co mówiła Małgosi? Tego Maciek nie wiedział, ale czuł, że musiało to być okropne. Dlatego przestępujący z nogi na nogę kumpel nie wybrał dobrego momentu na rozmowę. Ale w spojrzeniu Michała Maciek zauważył coś, czego wcześniej nie widział. Choć może… sam już nie wiedział. Czy znał ten wyraz twarzy, czy to był nowy Michał?

– To ja cię odprowadzę – powiedział Michał.

Ale poza tym zdaniem, które spotkało się z milczącą aprobatą Maćka, nie odezwał się ani słowem.

– No, mów! – ponaglił Maciek, kiedy po kwadransie milczenia, podczas którego pakowali się i ubierali, wyszli przed szkolny budynek.

– A nie będziesz się śmiał?

– Jak będzie śmieszne, to będę.

– A nie powiesz nikomu?

– Co ja? Baba jestem?

– Widziałeś dziś przed szkołą?

– Co?

– Nie co, tylko kogo.

– No? Kogo?

– No… Spytka.

– Spytka? – Maciek zastanowił się przez chwilę i nagle doznał olśnienia. Już sobie przypomniał, gdzie i kiedy wcześniej widział ten dziwny wyraz twarzy Michała. Nad morzem. Kiedy słuchał jego opowieści o tym, że Spytek interesuje się „naszymi dziewczynami”. Hm… – No i co z tym Spytkiem?

– No i sam widziałeś, że teraz, jak wyszliśmy, to jego już nie było… A Ewy też już nie było, bo wyszła jako pierwsza dziś z klasy…

– No i co? Pewnie wybrali się gdzieś razem. Skoro przyjechał tu pod szkołę…

– No i ty to tak spokojnie mówisz…

– A dlaczego mam być niespokojny? Przecież on jej krzywdy nie zrobi – tłumaczył Maciek, choć wiedział, że z każdym słowem robi z siebie idiotę. Wie przecież, czego boi się kumpel, a i kumpel wie, że Maciek wie… O, nie. To babskie zachowanie. Maciek aż się wzdrygnął. – Słuchaj – zaczął, przystając na chwilę, by poprawić sobie na ramieniu plecak. – Podoba ci się Ewka. Tak?

Boisz się, że Spytek ją poderwie? Tak?

– Uhm – odparł Michał i zaczerwienił się aż po sam czubek nosa. Wyglądało to o tyle zabawnie, że jego bardzo jasne, prawie tak białe jak u Kamili włosy, wydały się Maćkowi jeszcze bielsze.

– To musisz jej o tym powiedzieć. Daj jej i sobie szansę.

– A jak było z tobą i Małgośką?

– No… chodziłem do niej… i wychodziłem.

– Skąd?

– Nie skąd, tylko ją sobie wychodziłem. Bo przychodziłem często. Chodziłem z nią wszędzie, a teraz… sam widzisz. W twoich sprawach wyręcza cię Spytek, wychadza sobie Ewkę… Ty! Ty, stój! Gdzie ty lecisz?

Ale Michał nie słuchał już Maćka, tylko jak strzała pędził w stronę Międzynarodowej, gdzie w wieżowcu na skrzyżowaniu z Walecznych mieszkała Ewka.

* * *

– Rany! A ty co tu robisz? – spytała Ewa, widząc siedzącego na schodkach przed klatką Michała.

Właśnie pożegnała się ze Spytkiem, pokazała mu okno swojego pokoju, zapraszała nawet na górę, ale powiedział, że za dziesięć minut ma autobus… Ma wpaść jutro. Pójdą wtedy jeszcze raz na działki, bo jednak było tam super… A po co Michał przyszedł? I to jeszcze z plecakiem. Jakby nie wrócił po szkole do domu. Zupełnie jak ona.

– Bo ja… muszę z tobą pogadać.

– Teraz?

– Tak…

– To mów szybko, bo mi się strasznie chce siusiu…

– No to leć. Ja zaczekam.

– Hi, hi – zaśmiała się Ewa. – A do poniedziałku to nie może zaczekać?

– Nie. – Michał spoważniał. – Bo… co robisz dziś wieczorem?

– Wieczorem? – Ewa się zdumiała. – Właściwie zaraz jest wieczór…

– No… – Michał przestąpił z nogi na nogę. – Bo jakbyś poszła siusiu, to ja bym tu zaczekał, i jakbyś zeszła, to byśmy poszli… na przykład na lody… co?

– Ty… co ci się stało? Porąbało cię? – Ewa spojrzała na Michała, nic nie rozumiejąc. Co on ostatnio taki dziwny się zrobił? Jak nie Michał. Niby nadal czyta komiksy. Dziś nawet jej pokazywał coś o mutantach i mówił o jakimś Wolverinie, że ma stalowe szpony i dzięki temu…

– Nie, no… po prostu… bardzo mi się podobasz – dobiegł ją głos Michała. – Uważam, że jesteś najfajniejszą dziewczyną, jaką znam… – recytował jednym tchem.

Oczy Ewy robiły się okrągłe ze zdumienia. No nie. W ciągu jednego dnia dwóch? Tego jeszcze nie było. Przynajmniej nie w jej życiu. Matko! Spojrzała na swoje odbicie w szybie klatki schodowej. Krótkie włosy, dołki w policzkach… Twarz jak chomik. Tak kiedyś o niej powiedziała Kaśka. O! Gdyby ta to widziała… Może i doradziłaby, co Michałowi odpowiedzieć? Ewa nie miała pojęcia. I nie chciała go zranić. Bo przecież od tak dawna się znają. I lubi Michała. Ale Spytek… taki kawał drogi do niej przyjeżdża… Któregoś trzeba będzie odtrącić. Tylko którego?

– Wiesz co… Ja naprawdę muszę iść…

– Ale wyjdziesz jeszcze?

– Przecież za moment będzie ciemno…

– Ale przy mnie nic ci nie grozi… – powiedział Michał.

– A co? – spytała, chcąc obrócić wszystko w żart. – Jesteś mutantem? Tym jak mu tam… Wolverinem z tymi stalowymi szponami?

– No… – zaczął Michał, ale nie dokończył. Z okna usłyszeli wołanie mamy Ewy.


WYZNANIA (2) ERKUNDUNGEN (2)

– Wiesz co… – zaczął Michał.

– No wal, bo się spieszę – odparł Maciek i jednym szybkim ruchem zgarnął do plecaka wszystko, co leżało na ławce. - Пошли, а то я тороплюсь, - ответил Мациек и одним быстрым движением зачерпнул в рюкзак все, что было на скамейке.

– Idziesz do Małgosi?

– Uhm… – odparł Maciek.

Nie chciał rozmawiać o Małgosi. Zwłaszcza że rano zadzwoniła do niego zapłakana. Mama przestała brać leki i w nocy musiało znów zabrać ją pogotowie. Mom stopped taking her medication and had to be taken by the ambulance again during the night. Мама перестала принимать лекарства, и ночью скорая помощь снова забрала ее. Co mówiła Małgosi? Tego Maciek nie wiedział, ale czuł, że musiało to być okropne. Dlatego przestępujący z nogi na nogę kumpel nie wybrał dobrego momentu na rozmowę. Therefore, the buddy who was shifting from foot to foot did not choose the right moment to talk. Ale w spojrzeniu Michała Maciek zauważył coś, czego wcześniej nie widział. Choć może… sam już nie wiedział. Though maybe… he didn't know anymore. Czy znał ten wyraz twarzy, czy to był nowy Michał?

– To ja cię odprowadzę – powiedział Michał.

Ale poza tym zdaniem, które spotkało się z milczącą aprobatą Maćka, nie odezwał się ani słowem.

– No, mów! - Come on! – ponaglił Maciek, kiedy po kwadransie milczenia, podczas którego pakowali się i ubierali, wyszli przed szkolny budynek. - Maciek urged, when after a quarter of an hour of silence, during which they were packing and getting dressed, they left the school building. – призвал Мацек, когда после четверти часа молчания, в течение которых они собирались и одевались, вышли из здания школы.

– A nie będziesz się śmiał? - And you will not laugh?

– Jak będzie śmieszne, to będę. - If it's funny, I'll be.

– A nie powiesz nikomu?

– Co ja? Baba jestem?

– Widziałeś dziś przed szkołą?

– Co?

– Nie co, tylko kogo. - Not what, just who.

– No? Kogo?

– No… Spytka.

– Spytka? – Maciek zastanowił się przez chwilę i nagle doznał olśnienia. Мациек на мгновение задумался, и внезапно его осенило. Już sobie przypomniał, gdzie i kiedy wcześniej widział ten dziwny wyraz twarzy Michała. Nad morzem. Kiedy słuchał jego opowieści o tym, że Spytek interesuje się „naszymi dziewczynami”. When he listened to his story that Spytek was interested in "our girls". Hm… – No i co z tym Spytkiem? Hmm… - Well, what about this Spytek?

– No i sam widziałeś, że teraz, jak wyszliśmy, to jego już nie było… A Ewy też już nie było, bo wyszła jako pierwsza dziś z klasy… - And you saw for yourself that now, when we left, he was gone ... And Ewa was also gone, because she left the class as the first one today ...

– No i co? Pewnie wybrali się gdzieś razem. They probably went somewhere together. Skoro przyjechał tu pod szkołę… Since he came here to school ...

– No i ty to tak spokojnie mówisz… - And you talk so calmly ...

– A dlaczego mam być niespokojny? Przecież on jej krzywdy nie zrobi – tłumaczył Maciek, choć wiedział, że z każdym słowem robi z siebie idiotę. Wie przecież, czego boi się kumpel, a i kumpel wie, że Maciek wie… O, nie. To babskie zachowanie. Maciek aż się wzdrygnął. – Słuchaj – zaczął, przystając na chwilę, by poprawić sobie na ramieniu plecak. – Podoba ci się Ewka. Tak?

Boisz się, że Spytek ją poderwie? Tak?

– Uhm – odparł Michał i zaczerwienił się aż po sam czubek nosa. "Uhm," said Michael, and he blushed all the way to the tip of his nose. Wyglądało to o tyle zabawnie, że jego bardzo jasne, prawie tak białe jak u Kamili włosy, wydały się Maćkowi jeszcze bielsze. It looked so much funny that his very pale hair, almost as white as Kamila's, seemed even whiter to Maciek.

– To musisz jej o tym powiedzieć. - Then you have to tell her. Daj jej i sobie szansę. Give her and yourself a chance.

– A jak było z tobą i Małgośką? - And how was it with you and Małgosia?

– No… chodziłem do niej… i wychodziłem. "Well ... I used to go to her ... and left."

– Skąd? - Where from?

– Nie skąd, tylko ją sobie wychodziłem. - Not from where, I was just hanging out. Bo przychodziłem często. Because I used to come often. Chodziłem z nią wszędzie, a teraz… sam widzisz. I used to go everywhere with her, and now… you can see for yourself. W twoich sprawach wyręcza cię Spytek, wychadza sobie Ewkę… Ty! Spytek занимается твоими делами, Евка уходит... Ты! Ty, stój! Gdzie ty lecisz?

Ale Michał nie słuchał już Maćka, tylko jak strzała pędził w stronę Międzynarodowej, gdzie w wieżowcu na skrzyżowaniu z Walecznych mieszkała Ewka. But Michał did not listen to Maciek anymore, but rushed like an arrow towards the International, where Ewka lived in a skyscraper at the intersection with Waleczne.

* * *

– Rany! A ty co tu robisz? – spytała Ewa, widząc siedzącego na schodkach przed klatką Michała.

Właśnie pożegnała się ze Spytkiem, pokazała mu okno swojego pokoju, zapraszała nawet na górę, ale powiedział, że za dziesięć minut ma autobus… Ma wpaść jutro. Pójdą wtedy jeszcze raz na działki, bo jednak było tam super… A po co Michał przyszedł? Then they will go to the plots again, because it was great there ... And why Michał came? I to jeszcze z plecakiem. And it's also with a backpack. Jakby nie wrócił po szkole do domu. As if he didn't come home after school. Zupełnie jak ona.

– Bo ja… muszę z tobą pogadać. "Because I ... need to talk to you."

– Teraz?

– Tak…

– To mów szybko, bo mi się strasznie chce siusiu…

– No to leć. Ja zaczekam. I'll wait.

– Hi, hi – zaśmiała się Ewa. "Hi, hi," laughed Ewa. – A do poniedziałku to nie może zaczekać? "Can't it wait until Monday?"

– Nie. – Michał spoważniał. - Michał grew serious. – Bo… co robisz dziś wieczorem? "Because ... what are you doing tonight?"

– Wieczorem? - Tonight? – Ewa się zdumiała. - Eve was amazed. – Właściwie zaraz jest wieczór… - Actually, it's evening soon ...

– No… – Michał przestąpił z nogi na nogę. - Well ... - Michał shifted from foot to foot. – Bo jakbyś poszła siusiu, to ja bym tu zaczekał, i jakbyś zeszła, to byśmy poszli… na przykład na lody… co? - Because if you went to pee, I would wait here, and if you came down, we would go ... for example, for ice cream ... what?

– Ty… co ci się stało? "You… what happened to you?" Porąbało cię? Ты болеешь? – Ewa spojrzała na Michała, nic nie rozumiejąc. Eve looked at Michał, understanding nothing. Co on ostatnio taki dziwny się zrobił? What has he done so strange lately? Jak nie Michał. How not Michał. Niby nadal czyta komiksy. He's still reading comics. Dziś nawet jej pokazywał coś o mutantach i mówił o jakimś Wolverinie, że ma stalowe szpony i dzięki temu… Today he even showed her something about mutants and talked about some Wolverine that he had steel talons and thanks to that ...

– Nie, no… po prostu… bardzo mi się podobasz – dobiegł ją głos Michała. – Uważam, że jesteś najfajniejszą dziewczyną, jaką znam… – recytował jednym tchem.

Oczy Ewy robiły się okrągłe ze zdumienia. Eve's eyes grew round with amazement. No nie. Oh no. W ciągu jednego dnia dwóch? In one day two? Tego jeszcze nie było. This has not happened yet. Przynajmniej nie w jej życiu. At least not in her life. Matko! Spojrzała na swoje odbicie w szybie klatki schodowej. She looked at her reflection in the stairwell shaft. Krótkie włosy, dołki w policzkach… Twarz jak chomik. Short hair, dimples in the cheeks ... Face like a hamster. Tak kiedyś o niej powiedziała Kaśka. O! Gdyby ta to widziała… Może i doradziłaby, co Michałowi odpowiedzieć? If she saw it ... Maybe she would advise what to say to Michał? Ewa nie miała pojęcia. I nie chciała go zranić. Bo przecież od tak dawna się znają. I lubi Michała. Ale Spytek… taki kawał drogi do niej przyjeżdża… Któregoś trzeba będzie odtrącić. Tylko którego? Only which one?

– Wiesz co… Ja naprawdę muszę iść… - You know what ... I really have to go ...

– Ale wyjdziesz jeszcze? - But will you come out yet?

– Przecież za moment będzie ciemno… - It will be dark in a moment ...

– Ale przy mnie nic ci nie grozi… – powiedział Michał. "But with me you are in no danger ..." said Michał.

– A co? - What? – spytała, chcąc obrócić wszystko w żart. She asked, wanting to joke everything. – Jesteś mutantem? Tym jak mu tam… Wolverinem z tymi stalowymi szponami?

– No… – zaczął Michał, ale nie dokończył. Z okna usłyszeli wołanie mamy Ewy. From the window they heard the call of mother Eve.