×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, WYZNANIA (1)

WYZNANIA (1)

– Patrz! Po Ewkę przyszedł ukochany. – Aleks szturchnął Michała, który nie zważając na to, że ich wychowawczyni, profesor Janecka, zwana pospolicie Janką, zdziera sobie gardło, podając terminy ferii, wolnych dni i planowanych wycieczek, czytał pod ławką komiks o Wolverinie.

– Nie przeszkadzaj – mruknął, ale po chwili oderwał wzrok od kolorowych kartek i spojrzał w okno. Długowłosy rudzielec krążył wokół stojącego przed szkołą popiersia Bolesława Prusa.

– Może nie po nią… – powiedział Michał z nadzieją w głosie i wrócił do przerwanej lektury. Ale nie mógł się skupić na czytaniu. I nawet nie dlatego, że Aleks cały czas szeptał:

– Na pewno do niej. Aśka mówiła, że on do niej dzwoni. I maile podobno pisze…

Michał nie mógł zapomnieć o rozmowie z Ewką, kiedy wracali znad morza.

– Co jest fascynującego w tych komiksach? – pytała.

– Działają na wyobraźnię… – odparł.

– Jak może działać na wyobraźnię coś, co jest rysunkiem? Przecież już masz to narysowane. To co masz sobie wyobrażać?

– A chociażby ruch – odparł.

– Nigdy chyba ciebie nie zrozumiem.

– A co tu rozumieć? – zdziwił się i wzruszył ramionami.

– No faktycznie… – odparła Ewka i wróciła do przedziału.

Michał dopiero potem pomyślał, że wymiana zdań właściwie oznaczała jedno: dla Ewy nie jest osobą zbyt skomplikowaną, więc też i niezbyt interesującą. A jeszcze sam to podkreślił swoim pytaniem: „Co tu rozumieć?”. Na dodatek podczas podróży Ewa ciągle wracała do Spytka. Bez przerwy mówiła, że Spytek to albo tamto. Spytek.

Tylko Spytek. Jakby przesłonił jej świat. To Michała wkurzyło, choć sam nie mógł pojąć, dlaczego nagle świat Ewki go interesuje. Ale teraz… świadomość, że pod szkołą łazi jakiś gość i być może, a nawet nie być może, ale niestety na pewno czeka na Ewkę, wprawiła go w wisielczy humor.

„A gdyby tak wyciągnąć ją i wyjść razem tylnym wyjściem przez boisko?” – pomyślał.

Czuł jednak, że Ewka się nie zgodzi, bo na pewno wie, że Spytek po nią przyszedł. Spojrzał w kierunku jej ławki. Nerwowo patrzyła na zegarek. Po chwili nachyliła się i szepnęła coś Aśce na ucho. Może właśnie na ten temat? Czy jej zależy na tym Spytku?

Godzina wychowawcza była ostatnią piątkową lekcją. Dlatego gdy tylko dzwonek oznajmił przerwę, wszyscy poderwali się z ławek. Wychowawczyni próbowała przekrzyczeć ich, wołając, że na poniedziałek mają przynieść podpisane przez rodziców dzienniczki z zawiadomieniem o czwartkowym zebraniu. Ewa jako jedna z pierwszych wybiegła z klasy.

„Co robić?” – pytał sam siebie. Spojrzał w kierunku Maćka. Tego dnia Małgosi nie było w szkole, więc Maciek pewnie będzie teraz do niej szedł. Może odprowadzić go i się poradzić? Tylko jak? Jak rozmawiać o tym, o czym nigdy nie rozmawiał z żadnym z kumpli?

* * *

– Hej! – Spytek się uśmiechnął.

– Hej – odparła i spuściła wzrok. Nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Przez telefon jest jakoś łatwiej gadać. I żartować łatwiej.

– Idziemy gdzieś? – spytał.

– Okej. Tylko…

– Tylko co?

– Plecak bym odniosła do chaty. Wiesz… dziś był wuef i… mam tu trampki, kostium…

– To daj… poniosę…

– No coś ty… − Ewa ociągała się, choć propozycja Spytka bardzo jej odpowiadała.

– Poniosę. Przejdźmy się gdzieś, a potem cię odprowadzę. Wiesz… ja nie powiedziałem w domu, że po lekcjach pojadę do Warszawy… więc nie mam za dużo czasu.

„Do Warszawy… jak to brzmi” − pomyślała Ewa i spojrzała na Spytka jak na kogoś innego niż przed chwilą. To dla niej przyjechał aż tutaj. Rany!

– To gdzie się przejdziemy?

– Może na działki?

– Działki?

– No, taki duży teren na Waszyngtona. Bardzo fajny. Chociaż… nie wiem, czy ci się spodoba. Ja tam lubię łazić i oglądać… co też ludzie sadzą. Jakie mają domki…

– Okej! Niech będą działki. Prowadź!

Szli przez chwilę w milczeniu. Ewa zastanawiała się, czemu do głowy przyszły jej działki. Przecież mogła wymyślić coś innego. Na przykład teren nad Wisłą… Albo Skaryszaka…

– A co robiliście dziś na wuefie? – dobiegło ją pytanie.

– Ty wiesz, że graliśmy w nogę? Dziewczyny kontra chłopaki? – powiedziała Ewa i zaśmiała się na samo wspomnienie tej dziwnej lekcji.

– Macie razem wuef?

– Zasadniczo nie, ale dziś było szaleństwo, bo babka od wuefu zachorowała, więc trener przygarnął naszą grupę… – Nawet nie zauważyli, że raźno zaczęli iść w stronę domu Ewy. Bariery i zmieszanie zniknęły. Ewa gadała jak najęta. Była w swoim żywiole. O! Mówić to ona uwielbia. – …i facet od wuefu podzielił nas na drużyny siatkarzy i futbolistów. Bo wiesz… wuef to mają razem dwie klasy. W każdym razie ja byłam w drużynie futbolowej. Stałam na bramce, więc niby nie biegałam, ale musiałam bronić karnych i… jestem padnięta.

– To mnie się od razu kawał przypomniał – powiedział Spytek.

– No?

– Ale to pokazywać trzeba.

– No to pokazuj! Co za problem? – Ewa przystanęła. Akurat doszli do rogu Francuskiej i Zwycięzców. Na przejściu dla pieszych paliło się czerwone światło.

– Dudkowi urodziło się dziecko. Przyszedł do szpitala zobaczyć, a lekarz rzucił mu becik z noworodkiem. A Dudek, jak przystało na najlepszego bramkarza, złapał… odbił kilka razy o ziemię i… – Tu Spytek zamachnął się z całej siły i udał, że wykonuje zamaszysty wykop.

– Ha, ha, ha! – zaśmiała się Ewa, ale nie mogła pozostać dłużna. – A znasz to? Jak dwie muchy grały w piłkę nożną w filiżance?

– Nie… No mów!

– No i jedna do drugiej mówi: „Przestań się ruszać jak mucha w smole, tylko zacznij grać! Przecież za tydzień gramy w pucharze!”.

– He, he… Chcesz loda z KFC? – spytał po chwili, obmacując kieszenie w poszukiwaniu drobnych.

– No…

– To chodź.

W piątkowe popołudnie o tej porze roku była tu spora kolejka, ale po kilku minutach z lodami w garści szli dalej Zwycięzców w kierunku Saskiej.

– Wiesz co…

– No?

– Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale… bardzo mi się podobasz. Dawno nie spotkałem takiej fajnej i wesołej dziewczyny…

– Dobra! Nie kadź… – przerwała Ewa, która zupełnie nie wiedziała, jak ma się zachować. Komplementy! O! To zawsze wprawiało ją w zakłopotanie. Nigdy nie wiedziała, co się mówi, kiedy się słyszy miłe rzeczy na swój temat. A jeszcze kiedy mówi to chłopak… i to taki, który specjalnie dla niej przyjechał pod szkołę jakąś prywatną podmiejską linią autobusową z odległego o kilkanaście kilometrów Otwocka…

– Nie kadzę… – powiedział Spytek. – Po prostu mówię to, co myślę, bo chciałbym się z tobą częściej spotykać i…

– Oj weź… żartujesz sobie ze mnie.

– Nie żartuję.

Ewa pokręciła głową. Tylu komplementów pod swoim adresem w życiu nie słyszała.


WYZNANIA (1) CONFESSIONS (1) ДОСЛІДЖЕННЯ (1)

– Patrz! Po Ewkę przyszedł ukochany. Beloved came for Ewka. – Aleks szturchnął Michała, który nie zważając na to, że ich wychowawczyni, profesor Janecka, zwana pospolicie Janką, zdziera sobie gardło, podając terminy ferii, wolnych dni i planowanych wycieczek, czytał pod ławką komiks o Wolverinie. - Aleks nudged Michał, who, despite the fact that their tutor, professor Janecka, commonly known as Janka, tears his throat, stating the dates of holidays, free days and planned trips, was reading a comic book about Wolverin under the bench.

– Nie przeszkadzaj – mruknął, ale po chwili oderwał wzrok od kolorowych kartek i spojrzał w okno. "Don't disturb," he muttered, but after a while he looked away from the colored pages and looked out the window. Długowłosy rudzielec krążył wokół stojącego przed szkołą popiersia Bolesława Prusa. The long-haired redhead was circling around the bust of Bolesław Prus standing in front of the school.

– Może nie po nią… – powiedział Michał z nadzieją w głosie i wrócił do przerwanej lektury. - Maybe not for her ... - Michał said with hope in his voice and returned to the interrupted reading. Ale nie mógł się skupić na czytaniu. But he couldn't concentrate on reading. I nawet nie dlatego, że Aleks cały czas szeptał: And not even because Alex was whispering all the time:

– Na pewno do niej. "For sure to her." Aśka mówiła, że on do niej dzwoni. Aśka said that he was calling her. I maile podobno pisze… And he writes e-mails supposedly ...

Michał nie mógł zapomnieć o rozmowie z Ewką, kiedy wracali znad morza. Michał could not forget the conversation with Ewka when they were returning from the sea.

– Co jest fascynującego w tych komiksach? - What's fascinating about these comics? – pytała.

– Działają na wyobraźnię… – odparł. "They are imaginative ..." he replied.

– Jak może działać na wyobraźnię coś, co jest rysunkiem? - How can something that is a drawing affect the imagination? Przecież już masz to narysowane. You already have it drawn. To co masz sobie wyobrażać? What are you to imagine?

– A chociażby ruch – odparł. "Movement, at least," he replied.

– Nigdy chyba ciebie nie zrozumiem. - I don't think I'll ever understand you.

– A co tu rozumieć? - And what to understand? – zdziwił się i wzruszył ramionami. He was surprised and shrugged.

– No faktycznie… – odparła Ewka i wróciła do przedziału. - Well, in fact ... - Ewka replied and returned to the compartment.

Michał dopiero potem pomyślał, że wymiana zdań właściwie oznaczała jedno: dla Ewy nie jest osobą zbyt skomplikowaną, więc też i niezbyt interesującą. Only later did Michał think that the exchange of views actually meant one thing: for Ewa, he is not a very complicated person, and therefore not very interesting either. A jeszcze sam to podkreślił swoim pytaniem: „Co tu rozumieć?”. And he emphasized it himself with his question: "What is meant here?". Na dodatek podczas podróży Ewa ciągle wracała do Spytka. In addition, during the trip, Ewa kept coming back to Spytek. Кроме того, во время поездки Ева постоянно возвращалась в Spytek. Bez przerwy mówiła, że Spytek to albo tamto. She kept saying Spytek this or that. Она продолжала говорить Spytek то или это. Spytek.

Tylko Spytek. Only Spytek. Jakby przesłonił jej świat. Как будто его мир завладел ею. To Michała wkurzyło, choć sam nie mógł pojąć, dlaczego nagle świat Ewki go interesuje. This pissed Michał off, although he himself could not understand why he was suddenly interested in Ewka's world. Ale teraz… świadomość, że pod szkołą łazi jakiś gość i być może, a nawet nie być może, ale niestety na pewno czeka na Ewkę, wprawiła go w wisielczy humor. But now… the awareness that there is some guest in front of the school and maybe, not even maybe, but unfortunately he is definitely waiting for Ewka, made him grim humor.

„A gdyby tak wyciągnąć ją i wyjść razem tylnym wyjściem przez boisko?” – pomyślał. "What if you got her out and walked out the back door together across the pitch?" - he thought. «Что, если бы мы могли вытащить ее и уйти вместе через задний выход через поле?» - он подумал.

Czuł jednak, że Ewka się nie zgodzi, bo na pewno wie, że Spytek po nią przyszedł. Spojrzał w kierunku jej ławki. He looked at her bench. Nerwowo patrzyła na zegarek. She looked at her watch nervously. Po chwili nachyliła się i szepnęła coś Aśce na ucho. After a while, she leaned over and whispered something in Aśka's ear. Może właśnie na ten temat? Maybe just about this? Czy jej zależy na tym Spytku?

Godzina wychowawcza była ostatnią piątkową lekcją. The homework hour was the last Friday lesson. Dlatego gdy tylko dzwonek oznajmił przerwę, wszyscy poderwali się z ławek. Поэтому, как только прозвенел звонок, все встали со скамеек. Wychowawczyni próbowała przekrzyczeć ich, wołając, że na poniedziałek mają przynieść podpisane przez rodziców dzienniczki z zawiadomieniem o czwartkowym zebraniu. Ewa jako jedna z pierwszych wybiegła z klasy. Ewa was one of the first to leave the classroom.

„Co robić?” – pytał sam siebie. "What to do?" He asked himself. Spojrzał w kierunku Maćka. He looked towards Maciek. Tego dnia Małgosi nie było w szkole, więc Maciek pewnie będzie teraz do niej szedł. That day Małgosia was not at school, so Maciek will probably go to her now. Może odprowadzić go i się poradzić? Maybe walk him off and consult him? Tylko jak? Just as? Jak rozmawiać o tym, o czym nigdy nie rozmawiał z żadnym z kumpli? How do you talk about what you've never talked about with any of your buddies?

* * *

– Hej! - Hi! – Spytek się uśmiechnął. Spytek smiled.

– Hej – odparła i spuściła wzrok. "Hey," she said, and looked down. Nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. She wasn't sure what to say. Przez telefon jest jakoś łatwiej gadać. Somehow it's easier to talk on the phone. I żartować łatwiej. And it's easier to joke.

– Idziemy gdzieś? - Are we going somewhere? – spytał. He asked.

– Okej. - Okay. Tylko… Only…

– Tylko co? - Just what?

– Plecak bym odniosła do chaty. - I would take the backpack to the cabin. Wiesz… dziś był wuef i… mam tu trampki, kostium… Вы знаете... ФП была сегодня и... у меня кроссовки, костюм...

– To daj… poniosę…

– No coś ty… − Ewa ociągała się, choć propozycja Spytka bardzo jej odpowiadała.

– Poniosę. Przejdźmy się gdzieś, a potem cię odprowadzę. Wiesz… ja nie powiedziałem w domu, że po lekcjach pojadę do Warszawy… więc nie mam za dużo czasu. You know ... I didn't say at home that I would go to Warsaw after school ... so I don't have much time.

„Do Warszawy… jak to brzmi” − pomyślała Ewa i spojrzała na Spytka jak na kogoś innego niż przed chwilą. "To Warsaw ... how does it sound" - thought Ewa and looked at Spytek as if she was someone other than a moment ago. To dla niej przyjechał aż tutaj. It was for her that he came all the way here. Rany! Wounds! Sebek!

– To gdzie się przejdziemy? - So where are we going?

– Może na działki? - Maybe the plots? "Возможно?"

– Działki? - Plots?

– No, taki duży teren na Waszyngtona. - Well, such a large area over Washington. Bardzo fajny. Very nice. Chociaż… nie wiem, czy ci się spodoba. Although… I don't know if you'll like it. Ja tam lubię łazić i oglądać… co też ludzie sadzą. I like to go there and watch ... what people are planting. Szeretek odamenni és nézni ... mit ültetnek az emberek. Jakie mają domki… What kind of houses do they have ...

– Okej! - Okay! Niech będą działki. Let there be plots. Prowadź! Lead!

Szli przez chwilę w milczeniu. They walked in silence for a while. Ewa zastanawiała się, czemu do głowy przyszły jej działki. Eve wondered why her plots came to mind. Przecież mogła wymyślić coś innego. After all, she could have come up with something else. Na przykład teren nad Wisłą… Albo Skaryszaka… For example, the area on the Vistula River ... Or Skaryszaka ...

– A co robiliście dziś na wuefie? - And what were you doing in PE today? – dobiegło ją pytanie. She asked.

– Ty wiesz, że graliśmy w nogę? Dziewczyny kontra chłopaki? Girls vs guys? – powiedziała Ewa i zaśmiała się na samo wspomnienie tej dziwnej lekcji. - said Eve and laughed at the mere mention of this strange lesson.

– Macie razem wuef? - Do you have PE together?

– Zasadniczo nie, ale dziś było szaleństwo, bo babka od wuefu zachorowała, więc trener przygarnął naszą grupę… – Nawet nie zauważyli, że raźno zaczęli iść w stronę domu Ewy. - Basically no, but today it was crazy, because my grandmother from PE fell ill, so the trainer took our group in ... - They did not even notice that they started walking towards Ewa's house. Bariery i zmieszanie zniknęły. Barriers and confusion are gone. Ewa gadała jak najęta. Eve talked busy. Eve elfoglaltan beszélt. Była w swoim żywiole. Она была в своей стихии. O! Mówić to ona uwielbia. She loves to say it. – …i facet od wuefu podzielił nas na drużyny siatkarzy i futbolistów. “… And the PE guy divided us into volleyball and football teams. Bo wiesz… wuef to mają razem dwie klasy. Because you know ... PE they have two classes together. W każdym razie ja byłam w drużynie futbolowej. Stałam na bramce, więc niby nie biegałam, ale musiałam bronić karnych i… jestem padnięta. Я стоял у ворот, поэтому не бежал, но мне приходилось защищать пенальти и… я вымотан.

– To mnie się od razu kawał przypomniał – powiedział Spytek.

– No?

– Ale to pokazywać trzeba.

– No to pokazuj! Co za problem? – Ewa przystanęła. Akurat doszli do rogu Francuskiej i Zwycięzców. Na przejściu dla pieszych paliło się czerwone światło. There was a red light at the crosswalk.

– Dudkowi urodziło się dziecko. - Dudek's baby was born. - У Дудека есть ребенок. Przyszedł do szpitala zobaczyć, a lekarz rzucił mu becik z noworodkiem. He came to the hospital to see, and the doctor threw him a blanket with a newborn baby. Он пришел в больницу посмотреть, и врач бросил ему спальный мешок с новорожденным ребенком. A Dudek, jak przystało na najlepszego bramkarza, złapał… odbił kilka razy o ziemię i… – Tu Spytek zamachnął się z całej siły i udał, że wykonuje zamaszysty wykop. And Dudek, as befits the best goalkeeper, caught ... hit the ground several times and ... - Here Spytek swung with all his strength and pretended to make a sweeping kick. És Dudek, ahogy a legjobb kapushoz illik, elkapta ... többször is a földet érte és ... - Itt Spytek teljes erejével lendült, és úgy tett, mintha elsöprő rúgást végezne.

– Ha, ha, ha! – zaśmiała się Ewa, ale nie mogła pozostać dłużna. - Eve laughed, but she could not remain indebted. - nevetett Eve, de nem tudott adós maradni. – A znasz to? Jak dwie muchy grały w piłkę nożną w filiżance?

– Nie… No mów!

– No i jedna do drugiej mówi: „Przestań się ruszać jak mucha w smole, tylko zacznij grać! «И один другому говорит: «Хватит вертеться, как муха в смоле, просто начинайте играть! Przecież za tydzień gramy w pucharze!”. We are playing in the cup next week! ”. В конце концов, мы играем в кубке на следующей неделе!»

– He, he… Chcesz loda z KFC? - Hehh ... Want some KFC ice cream? – spytał po chwili, obmacując kieszenie w poszukiwaniu drobnych. He asked after a moment, feeling his pockets for change.

– No… - Well ...

– To chodź. - Come then.

W piątkowe popołudnie o tej porze roku była tu spora kolejka, ale po kilku minutach z lodami w garści szli dalej Zwycięzców w kierunku Saskiej. There was a long queue here on Friday afternoon at this time of the year, but after a few minutes with ice cream in hand, they continued on the Winners towards Saska.

– Wiesz co… - You know what…

– No? - Well?

– Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale… bardzo mi się podobasz. "I don't know how to tell you this, but ... I like you a lot." Dawno nie spotkałem takiej fajnej i wesołej dziewczyny… I haven't met such a cool and cheerful girl for a long time ...

– Dobra! - Okay! Nie kadź… – przerwała Ewa, która zupełnie nie wiedziała, jak ma się zachować. Ne cáfolj… - szakította félbe Eve, aki nem tudta, hogyan viselkedjen. Не надо… – перебила Ева, которая совершенно не знала, как себя вести. Komplementy! Compliments! O! ABOUT! To zawsze wprawiało ją w zakłopotanie. It always embarrassed her. Nigdy nie wiedziała, co się mówi, kiedy się słyszy miłe rzeczy na swój temat. She never knew what to say when you heard nice things about yourself. A jeszcze kiedy mówi to chłopak… i to taki, który specjalnie dla niej przyjechał pod szkołę jakąś prywatną podmiejską linią autobusową z odległego o kilkanaście kilometrów Otwocka… And when the boy says it ... and one who came to school especially for her by a private suburban bus line from Otwock, a dozen or so kilometers away ...

– Nie kadzę… – powiedział Spytek. - Nem teszem fel ... - mondta Spytek. — Я не горю… — сказал Спитек. – Po prostu mówię to, co myślę, bo chciałbym się z tobą częściej spotykać i… - I just say what I think because I'd like to see you more often and

– Oj weź… żartujesz sobie ze mnie. - Oh, take ... you are kidding me.

– Nie żartuję. - I am not joking.

Ewa pokręciła głową. Eve shook her head. Eve megrázta a fejét. Tylu komplementów pod swoim adresem w życiu nie słyszała. She had never heard so many compliments at her address in her life. Életében még soha nem hallott ennyi bókot a címén.