×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, WYGRANA

WYGRANA

– To nie może być prawda… – szepnęła Małgosia i aż usiadła na stołku.

Na kuchennym blacie leżał najnowszy numer ulubionego przez mamę babskiego magazynu. Otwarty na stronie z najnowszą loterią. Dwa kupony leżały obok. Rodziców nie było już w domu. Małgosia, jedząc śniadanie, przeczytała, że jeśli do strony przyłoży się kupon i w trzech okienkach pojawi się napis „SA-MO-CHÓD”, wówczas można wygrać toyotę. Kupon był obok. Przyłożyła. Przez chwilę patrzyła jak oniemiała. Zamykała i otwierała oczy, ale napis SAMOCHÓD nie znikał. Raz po raz przykładała kupon. Znów to samo. Napis SAMOCHÓD kłuł w oczy.

„O matko! Przecież to zupełnie niemożliwe. Jak ja mogłabym coś wygrać? Przecież to nigdy nie przydarza się mnie” – myślała, ale… serce zaczynało jej bić coraz mocniej. Raz po raz czytała to, co napisane było w gazecie „Jeżeli w trzech okienkach pojawi się napis SAMOCHÓD, zgłoś się po wygraną. Na twoje zgłoszenie czekamy do końca miesiąca w dni powszednie po godzinie 16.00 pod numerem…”. Echhh, toyota! Tata mógłby sprzedać to stare tico, którym jeździ. Za tę forsę wysłałoby się mamę do sanatorium…

Zegar bijący ósmą rano przywołał Małgosię do porządku. Pokręciła głową. Po raz pierwszy spóźni się do szkoły. Przed wyjściem do ręki wzięła drugi kupon. Przyłożyła i… pasował.

– Druga toyota? – Małgosia z niedowierzaniem pokręciła głową. Spojrzała na oba kupony. – Jakiś obłęd – powiedziała do siebie i zdjęła z wieszaka kurtkę.

* * *

– Gdzieś ty była? – szepnęła Ewa.

Na angielskim zwykle siedziały razem, a tego dnia właśnie angielski był pierwszy.

– Jak ci powiem, to padniesz – odparła Małgosia.

– Uuu! Już się boję. – Ewa mrugnęła znacząco.

– Nie ma czego. – Małgosia wzruszyła ramionami.

Zamilkły. Do ich ławki podeszła właśnie anglistka.

– To, że się spóźniłaś, nie oznacza, że możesz rozmawiać… Pokaż zeszyt! No… widzę, że jednak wszystko zrobione – stwierdziła po chwili nauczycielka i wróciła do lekcji.

– Wygrałam toyotę – szepnęła Małgosia, ale po chwili uświadomiwszy sobie, że przecież po pierwsze jeszcze nie zgłosiła wygranej, a po drugie z kuponów wynikało, że czeka na nią nie jedna toyota, ale dwie, dodała jeszcze: – Chyba.

– O matko!

– Też tak pomyślałam.

– Ale jak?

– W gazecie ogłosili konkurs… – zaczęła opowieść Małgosia, ale zanim skończyła, zadzwonił dzwonek.

– Maciek! Twoja pani wygrała auto! – krzyknęła Ewa i chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zauważyła na sobie wzrok Białego Michała. Odwróciła głowę. Ale reszta klasy zaczęła podchodzić i pytać. Bo w końcu nie codziennie wygrywa się coś na loterii. Otoczyli Małgosię kołem.

– Małgo? – Maciek spojrzał na Małgosię z niedowierzaniem. – Naprawdę?

– Sama nie wiem – westchnęła Małgosia. – No bo pomyśl. Czy to jest możliwe? Żebym wygrała toyotę?

– Ale jak?

– Był kupon w gazecie i taka przykładanka. Przyłożyłam kupon, w okienkach miał się pojawić napis samochód i…

– Pojawił się?

– No… no właśnie tak!

– To wygrałaś!

– Ale wiesz… coś mi tu nie gra. Bo ja potem przyłożyłam drugi kupon i mi druga toyota wyszła.

– Może jeszcze jest jakieś losowanie?

– Nie… wiesz… czytałam tę instrukcję trzy razy. Słowa nie ma o losowaniu. Tylko tyle napisali, że po wygraną trzeba zadzwonić.

– No to dzwoń!

– Ale po czwartej!

– A jaka to gazeta?

Małgosia podała tytuł, a Ewa ryknęła śmiechem.

– Ale głupoty czytasz.

– Oj, bez przesady. Przecież to gazeta z programem…

– To niemożliwe, żeby jedna osoba wygrała dwie toyoty! – stwierdziła Ewa.

– Wiesz co… – Biały Michał, który od dłuższej chwili przysłuchiwał się rozmowie, cedził powoli słowa. – Jedna moja ciocia pracuje w tej gazecie…

– No i co?

– No nic… – Michał wzruszył ramionami. – Poczekaj chwilę… – To powiedziawszy, wyjął z kieszeni komórkę. – Mamo! Czy mogłabyś dać mi telefon do cioci Ani? – Ewa, Maciek i Małgosia popatrzyli po sobie. Co też ten Michał chce zrobić? – Dobra. Okej. To czekam.

Zapadła cisza. Wszyscy w milczeniu patrzyli na Michała.

– No i? – przerwał ciszę Alek.

– Mama przyśle mi esemesem numer telefonu… – wyjaśnił Michał i jakby na potwierdzenie jego słów rozległ się dźwięk oznaczający, że przesłano wizytówkę.

– Dzwoń! – Aleks szarpnął Michała za ramię.

– Zaraz! – odparł Michał i spojrzał wyczekująco na Ewę. Jakże by chciał, by to ona go popędzała, ale Ewa milczała. Od kilku tygodni z nim nie rozmawiała.

Michał westchnął ciężko i zadzwonił.

– Ciociu… Michał z tej strony… tak… Dobrze. Ja mam takie pytanie, bo moja koleżanka z klasy chyba wygrała samochód. W tej gazecie co to ciocia pracuje, ale ona nie jest pewna. Czy tam jest jakieś losowanie? Nie…? No właśnie! Ma się pojawić słowo samochód? – Michał spojrzał na Małgosię. Ta skinęła głową i szeptem powiedziała:

– Jest!

– Tak. Ciociu! Jest!

– I to dwa razy – szepnęła Małgosia.

– Ciociu! Ona to ma dwa razy! Dwa takie kupony! To jest możliwe…? Możliwe! Aha. Czyli jak jest napis samochód, to wygrała? – upewniał się Michał, ale nikt go już nie słuchał.

Klasa szalała. Maciek ściskał Małgosię, która piszczała jak wariatka. I tylko Aleks milczał. Ależ by chciał być na miejscu Małgosi. Wygrać coś. Ta to ma szczęście! Ewa patrzyła ukradkiem na Michała. Zmienił się. Od tamtej rozmowy pod jej klatką stał się zupełnie inny. Bardzo dziwny.

– Gocha! – zawołała Aśka. – Ale jak będziecie odbierać te dwie toyoty, to daj znać.

– Jasne! – odparła Małgosia.

– Nie dzwonisz do ojca? – zdziwiła się Ewa.

– Nie. Chcę, żeby miał niespodziankę. Powiem mu dopiero wtedy, kiedy będziemy jechać po odbiór – odparła Małgosia i westchnęła ciężko.

– Co tak wzdychasz, Małgo? – spytał Maciek.

– Bo do czwartej to ja z nerwów chyba umrę.

– Nie umrzesz…

– A przyjdziesz do mnie po lekcjach?

– No pewnie!

* * *

Czas oczekiwania na czwartą wlókł się niemiłosiernie. Od wyjścia ze szkoły minęła niecała godzina, a na komórkę Małgosi zadzwonili już i Ewka, i Aśka, i Aleks. Wszyscy zadawali jedno pytanie:

– No i co?

– No nic. Przecież czwartej jeszcze nie ma – odpowiadała cierpliwie Małgosia i wracała do rozmów z Maćkiem o tym, co będzie, kiedy już odbierze obie toyoty. – Nie mogę się już doczekać! – Małgosia westchnęła po raz kolejny, zerkając na zegarek.

– Ile? – spytał Maciek.

Nie chciało mu się odwracać, a zegar wisiał za jego plecami.

– Pięć minut – powiedziała Małgosia i zacisnęła kciuki.

– To już dzwoń. – Maciek wstał od stołu. – Ja muszę do klo, bo za moment mi się mocz wyleje uszami. Przez te toyoty pęcherz mnie boli.

– Nie jęcz, bo jak dobrze pójdzie, to może prawo jazdy zrobię? A tata może odda mi swoje tico?

– Yhm – mruknął Maciek, myśląc o tym, że tata może i odda, ale mama Małgosi zaraz zaprotestuje i zacznie się nowa afera.

Jednak nic nie powiedział, tylko pobiegł do łazienki.

Małgosia patrzyła na wskazówki zegara. Przesuwały się tak wolno. Do szesnastej była jeszcze minuta, ale Małgosia szybko wystukała na klawiaturze numer infolinii loterii.

– Dzień dobry… czy… bo… wie pani… ja się cały czas zastanawiam, czy jest możliwe, żebym wygrała samochód?

– Proszę podać numer kuponu.

Małgosia drżącymi rękoma odwróciła kupony i jeszcze bardziej drżącym głosem odczytała jeden z numerów.

– Przykro mi, ale to nie jest numer wygrywający.

– Ale jak go przykładam do strony, to w okienkach…

– A którą stroną pani go przykłada?

– No, przodem.

– A gdzie pani zdaniem jest przód?

– Tam, gdzie jest napis „wygraj toyotę”… – odparła Małgosia, ale już mniej pewnym głosem.

– No to źle, bo to trzeba przykładać kodem do góry. Proszę jeszcze raz przeczytać zasady – powiedziała spokojnie pani po drugiej stronie słuchawki. – To jest napisane – dodała po chwili.

– Aha. Dziękuję – odparła Małgosia i się rozłączyła.

Marzenia o własnym aucie i prawie jazdy prysły. Co ona jutro powie w szkole? O matko!

Wszyscy padną ze śmiechu. Łzy spłynęły jej po policzkach. Tak się cieszyła, a teraz okazuje się, że na próżno.

I właśnie taką szlochającą znalazł ją Maciek.


WYGRANA WIN

– To nie może być prawda… – szepnęła Małgosia i aż usiadła na stołku. "It can't be true ..." Gretel whispered and sat down on the stool.

Na kuchennym blacie leżał najnowszy numer ulubionego przez mamę babskiego magazynu. The latest issue of Mom's favorite women's magazine lay on the kitchen counter. Otwarty na stronie z najnowszą loterią. Open to the latest lottery page. Dwa kupony leżały obok. Rodziców nie było już w domu. The parents were no longer home. Małgosia, jedząc śniadanie, przeczytała, że jeśli do strony przyłoży się kupon i w trzech okienkach pojawi się napis „SA-MO-CHÓD”, wówczas można wygrać toyotę. While eating breakfast, Małgosia read that if you put the coupon on the side and the words "SA-MO-CHÓD" appear in three boxes, you can win a Toyota. Kupon był obok. The coupon was next door. Przyłożyła. She applied. Przez chwilę patrzyła jak oniemiała. For a moment she looked speechless. Zamykała i otwierała oczy, ale napis SAMOCHÓD nie znikał. She would close and open her eyes, but the word CAR did not go away. Raz po raz przykładała kupon. Znów to samo. Again the same. Napis SAMOCHÓD kłuł w oczy. The word CAR stung my eyes.

„O matko! "Oh mother! Przecież to zupełnie niemożliwe. It's completely impossible. Jak ja mogłabym coś wygrać? How could I win something? Przecież to nigdy nie przydarza się mnie” – myślała, ale… serce zaczynało jej bić coraz mocniej. It never happens to me, she thought, but… her heart began to beat faster and harder. Raz po raz czytała to, co napisane było w gazecie „Jeżeli w trzech okienkach pojawi się napis SAMOCHÓD, zgłoś się po wygraną. Na twoje zgłoszenie czekamy do końca miesiąca w dni powszednie po godzinie 16.00 pod numerem…”. We are waiting for your application until the end of the month on weekdays after 4:00 p.m. at the number ... ”. Echhh, toyota! Tata mógłby sprzedać to stare tico, którym jeździ. Dad could sell that old tico he drives. Za tę forsę wysłałoby się mamę do sanatorium…

Zegar bijący ósmą rano przywołał Małgosię do porządku. Pokręciła głową. She shook her head. Po raz pierwszy spóźni się do szkoły. She's going to be late for school for the first time. Przed wyjściem do ręki wzięła drugi kupon. Before going out, she picked up the second coupon. Przyłożyła i… pasował. She applied it and… it fit.

– Druga toyota? - Second Toyota? – Małgosia z niedowierzaniem pokręciła głową. Gretel shook her head in disbelief. Spojrzała na oba kupony. She looked at both coupons. – Jakiś obłęd – powiedziała do siebie i zdjęła z wieszaka kurtkę.

* * *

– Gdzieś ty była? - Where have you been? – szepnęła Ewa. Eve whispered.

Na angielskim zwykle siedziały razem, a tego dnia właśnie angielski był pierwszy. They usually sat together in English, and that day English was the first.

– Jak ci powiem, to padniesz – odparła Małgosia. "If I tell you, you will fall," said Gretel.

– Uuu! Już się boję. Now I'm scared. – Ewa mrugnęła znacząco. Eve winked significantly.

– Nie ma czego. - There is nothing. – Małgosia wzruszyła ramionami.

Zamilkły. Do ich ławki podeszła właśnie anglistka.

– To, że się spóźniłaś, nie oznacza, że możesz rozmawiać… Pokaż zeszyt! - Just because you're late doesn't mean you can talk ... Show your notebook! No… widzę, że jednak wszystko zrobione – stwierdziła po chwili nauczycielka i wróciła do lekcji. Well ... I can see that everything is done after a while - said the teacher after a while and returned to the lesson.

– Wygrałam toyotę – szepnęła Małgosia, ale po chwili uświadomiwszy sobie, że przecież po pierwsze jeszcze nie zgłosiła wygranej, a po drugie z kuponów wynikało, że czeka na nią nie jedna toyota, ale dwie, dodała jeszcze: – Chyba.

– O matko!

– Też tak pomyślałam.

– Ale jak?

– W gazecie ogłosili konkurs… – zaczęła opowieść Małgosia, ale zanim skończyła, zadzwonił dzwonek. - They announced a contest in the newspaper ... - Małgosia began her story, but before she finished the bell rang.

– Maciek! Twoja pani wygrała auto! Your lady won a car! – krzyknęła Ewa i chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zauważyła na sobie wzrok Białego Michała. - Eve shouted and wanted to say something else, but noticed the gaze of White Michael. Odwróciła głowę. Ale reszta klasy zaczęła podchodzić i pytać. Bo w końcu nie codziennie wygrywa się coś na loterii. Otoczyli Małgosię kołem.

– Małgo? – Maciek spojrzał na Małgosię z niedowierzaniem. – Naprawdę? - Really?

– Sama nie wiem – westchnęła Małgosia. "I don't know," Gretel sighed. – No bo pomyśl. - Well, think about it. Czy to jest możliwe? Is it possible? Żebym wygrała toyotę? For me to win a Toyota?

– Ale jak?

– Był kupon w gazecie i taka przykładanka. Przyłożyłam kupon, w okienkach miał się pojawić napis samochód i… I applied the coupon, the inscription car was to appear in the windows and ...

– Pojawił się? - Appeared?

– No… no właśnie tak! - Well ... that's right!

– To wygrałaś! - You won it!

– Ale wiesz… coś mi tu nie gra. "But you know ... something's wrong with me." Bo ja potem przyłożyłam drugi kupon i mi druga toyota wyszła. Because then I put the second coupon on and the second Toyota left.

– Może jeszcze jest jakieś losowanie? - Maybe there is another draw?

– Nie… wiesz… czytałam tę instrukcję trzy razy. "You ... you know ... read this manual three times." Słowa nie ma o losowaniu. There is no word about the draw. Tylko tyle napisali, że po wygraną trzeba zadzwonić. Only they wrote that you need to call for the win.

– No to dzwoń! - Then call me!

– Ale po czwartej!

– A jaka to gazeta?

Małgosia podała tytuł, a Ewa ryknęła śmiechem.

– Ale głupoty czytasz. - But you read nonsense.

– Oj, bez przesady. - Oh, no exaggeration. Przecież to gazeta z programem… It's a newspaper with a program ...

– To niemożliwe, żeby jedna osoba wygrała dwie toyoty! "It's impossible for one person to win two Toyota cars!" – stwierdziła Ewa.

– Wiesz co… – Biały Michał, który od dłuższej chwili przysłuchiwał się rozmowie, cedził powoli słowa. - You know what ... - White Michael, who had been listening to the conversation for a long time, slowly drawled his words. – Jedna moja ciocia pracuje w tej gazecie… - One of my aunt works for this newspaper ...

– No i co? - So what?

– No nic… – Michał wzruszył ramionami. "Nothing ..." Michael shrugged. – Poczekaj chwilę… – To powiedziawszy, wyjął z kieszeni komórkę. – Mamo! Czy mogłabyś dać mi telefon do cioci Ani? Could you please give me a phone call to Aunt Ania? – Ewa, Maciek i Małgosia popatrzyli po sobie. - Ewa, Maciek and Małgosia looked at each other. Co też ten Michał chce zrobić? What also does this Michał want to do? – Dobra. - Okay. Okej. Okay. To czekam.

Zapadła cisza. There was silence. Wszyscy w milczeniu patrzyli na Michała. Everyone looked at Michael in silence.

– No i? - And? – przerwał ciszę Alek. Alek broke the silence.

– Mama przyśle mi esemesem numer telefonu… – wyjaśnił Michał i jakby na potwierdzenie jego słów rozległ się dźwięk oznaczający, że przesłano wizytówkę. - Mum will send me a phone number via text ... - Michał explained and as if to confirm his words there was a sound which meant that a business card had been sent.

– Dzwoń! – Aleks szarpnął Michała za ramię. Alex yanked Michael's arm.

– Zaraz! - Wait! – odparł Michał i spojrzał wyczekująco na Ewę. - Michał replied and looked expectantly at Eve. Jakże by chciał, by to ona go popędzała, ale Ewa milczała. How he wanted her to urge him on, but Eve was silent. Od kilku tygodni z nim nie rozmawiała.

Michał westchnął ciężko i zadzwonił.

– Ciociu… Michał z tej strony… tak… Dobrze. - Auntie ... Michał from this side ... yes ... Good. Ja mam takie pytanie, bo moja koleżanka z klasy chyba wygrała samochód. I have this question because my classmate probably won the car. W tej gazecie co to ciocia pracuje, ale ona nie jest pewna. In this newspaper what auntie works, but she's not sure. Czy tam jest jakieś losowanie? Nie…? No właśnie! Exactly! Ma się pojawić słowo samochód? Should the word car appear? – Michał spojrzał na Małgosię. Michał looked at Małgosia. Ta skinęła głową i szeptem powiedziała: She nodded and whispered:

– Jest! - Is!

– Tak. - Yes. Ciociu! Aunt! Jest!

– I to dwa razy – szepnęła Małgosia. "Twice," whispered Gretel.

– Ciociu! - Aunt! Ona to ma dwa razy! She has it twice! Dwa takie kupony! Two such coupons! To jest możliwe…? It is possible…? Możliwe! Possible! Aha. Oh. Czyli jak jest napis samochód, to wygrała? So if there is a car inscription, it won? – upewniał się Michał, ale nikt go już nie słuchał. - said Michał, but no one was listening to him anymore.

Klasa szalała. The class was crazy. Maciek ściskał Małgosię, która piszczała jak wariatka. Maciek hugged Małgosia, who squealed like a madwoman. I tylko Aleks milczał. Only Alex was silent. Ależ by chciał być na miejscu Małgosi. But he would like to be in Małgosia's place. Wygrać coś. Win something. Ta to ma szczęście! This one is lucky! Ewa patrzyła ukradkiem na Michała. Zmienił się. Has changed. Od tamtej rozmowy pod jej klatką stał się zupełnie inny. From that conversation under her cage, he became completely different. Bardzo dziwny. Very strange.

– Gocha! - Gocha! – zawołała Aśka. Aśka exclaimed. – Ale jak będziecie odbierać te dwie toyoty, to daj znać. - But when you pick up the two Toyota, let me know.

– Jasne! - Sure! – odparła Małgosia.

– Nie dzwonisz do ojca? - You're not calling your father? – zdziwiła się Ewa. Eve was surprised.

– Nie. - No. Chcę, żeby miał niespodziankę. I want him to have a surprise. Powiem mu dopiero wtedy, kiedy będziemy jechać po odbiór – odparła Małgosia i westchnęła ciężko.

– Co tak wzdychasz, Małgo? – spytał Maciek.

– Bo do czwartej to ja z nerwów chyba umrę.

– Nie umrzesz… - You will not die…

– A przyjdziesz do mnie po lekcjach? - Will you come to me after school?

– No pewnie!

* * *

Czas oczekiwania na czwartą wlókł się niemiłosiernie. Od wyjścia ze szkoły minęła niecała godzina, a na komórkę Małgosi zadzwonili już i Ewka, i Aśka, i Aleks. Wszyscy zadawali jedno pytanie:

– No i co?

– No nic. Przecież czwartej jeszcze nie ma – odpowiadała cierpliwie Małgosia i wracała do rozmów z Maćkiem o tym, co będzie, kiedy już odbierze obie toyoty. – Nie mogę się już doczekać! - I can not wait! – Małgosia westchnęła po raz kolejny, zerkając na zegarek. Gretel sighed once more, glancing at her watch.

– Ile? – spytał Maciek.

Nie chciało mu się odwracać, a zegar wisiał za jego plecami.

– Pięć minut – powiedziała Małgosia i zacisnęła kciuki. "Five minutes," Gretel said, and clenched her thumbs.

– To już dzwoń. - Then call me. – Maciek wstał od stołu. - Maciek got up from the table. – Ja muszę do klo, bo za moment mi się mocz wyleje uszami. - I have to go to the pit, because in a moment my urine will spill out through my ears. Przez te toyoty pęcherz mnie boli. Because of these Toyota cars, my bladder hurts. От этих Тойот у меня болит мочевой пузырь.

– Nie jęcz, bo jak dobrze pójdzie, to może prawo jazdy zrobię? - Don't whine, because if it goes well, maybe I'll get a driving license? A tata może odda mi swoje tico? And dad will give me his tico? Может ли мой папа дать мне свой тико?

– Yhm – mruknął Maciek, myśląc o tym, że tata może i odda, ale mama Małgosi zaraz zaprotestuje i zacznie się nowa afera. - Yhm - Maciek muttered, thinking that dad can and will give back, but Małgosia's mom will protest in a moment and a new scandal will start.

Jednak nic nie powiedział, tylko pobiegł do łazienki. However, he said nothing, just ran to the bathroom.

Małgosia patrzyła na wskazówki zegara. Gretel looked at the hands of the clock. Малгосия посмотрел на стрелки часов. Przesuwały się tak wolno. They moved so slowly. Do szesnastej była jeszcze minuta, ale Małgosia szybko wystukała na klawiaturze numer infolinii loterii.

– Dzień dobry… czy… bo… wie pani… ja się cały czas zastanawiam, czy jest możliwe, żebym wygrała samochód? - Good morning ... are ... because ... you know ... I keep wondering whether it is possible for me to win the car?

– Proszę podać numer kuponu. - Please enter your coupon number.

Małgosia drżącymi rękoma odwróciła kupony i jeszcze bardziej drżącym głosem odczytała jeden z numerów. With trembling hands, Małgosia turned the coupons and read one of the numbers in an even more trembling voice.

– Przykro mi, ale to nie jest numer wygrywający. - I'm sorry, but that's not the winning number.

– Ale jak go przykładam do strony, to w okienkach… - But when I put it to the page, in the windows ...

– A którą stroną pani go przykłada? - Which side do you put it on?

– No, przodem. - Come on.

– A gdzie pani zdaniem jest przód? - Where do you think the front is?

– Tam, gdzie jest napis „wygraj toyotę”… – odparła Małgosia, ale już mniej pewnym głosem. - Where it says "win a Toyota" ... - Gretel replied, but with a less confident voice.

– No to źle, bo to trzeba przykładać kodem do góry. - Well, that's bad, because you have to apply it with the code facing up. Proszę jeszcze raz przeczytać zasady – powiedziała spokojnie pani po drugiej stronie słuchawki. Please read the rules again - said the lady calmly on the other side of the receiver. – To jest napisane – dodała po chwili. "It is written," she added after a moment.

– Aha. - Oh. Dziękuję – odparła Małgosia i się rozłączyła. Thank you, said Gretel, and hung up.

Marzenia o własnym aucie i prawie jazdy prysły. Dreams about your own car and driving license are gone. Co ona jutro powie w szkole? What will she say at school tomorrow? O matko! O mother!

Wszyscy padną ze śmiechu. Łzy spłynęły jej po policzkach. Tak się cieszyła, a teraz okazuje się, że na próżno. She was so happy, and now it turns out to be in vain. Она была так счастлива, а теперь оказывается, что зря.

I właśnie taką szlochającą znalazł ją Maciek. And it was just such a sobbing one that Maciek found her.