×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, RATUNEK ZE WSZYSTKICH STRON

RATUNEK ZE WSZYSTKICH STRON

Ze snu obudził go dzwonek telefonu. Gardło paliło żywym ogniem, kiedy przełykał ślinę. Zwlókł się z łóżka i poczłapał do toalety. Wciąż był w spodniach i swetrze, choć buty, które miał na nogach, kiedy poprzedniego wieczora z temperaturą rzucił się na łóżko − zniknęły.

„Mama” – pomyślał Maciek z czułością. Zaraz potem przypomniał sobie jednak Małgosię i wczorajszy dzień. Spojrzał na zegarek. Była dziesiąta rano. Właśnie trwała trzecia lekcja, a jego nikt nie obudził. Zresztą… i tak nie poszedłby do szkoły. Czuł, że kręci mu się w głowie. A ból gardła to tylko jedna z dolegliwości, jakie go dopadły. Wrócił do łóżka.

– Jak się czujesz? – spytała mama, stając na progu pokoju.

– Tak sobie.

– Twój dziadek powiedziałby, że jak groch przy drodze do socjalizmu.

Maciek zaśmiał się, ale zaraz zaniósł się kaszlem.

– Idź się umyj. Za pięć minut przyniosę ci mleko z masłem i z miodem. W południe będzie ciocia Ania, to cię zbada.

Ciocia Ania, kuzynka mamy, od małego leczyła Maćka z różnych chorób. Była pediatrą i choć już jakiś czas temu powiedziała, że właściwie powinna przestać zajmować się leczeniem dorastającego chłopaka, bo jej specjalizacja to dzieci, jednak nadal w nagłych przypadkach przychodziła i badała. I to nie tylko Maćka. Także całą rodzinę.

Kiedy po kilku minutach wrócił z łazienki do pokoju, mama właśnie stawiała na stoliku kubek mleka z masłem i z miodem oraz talerzyk, na którym leżały dwie kanapki obficie posmarowane masłem z czosnkiem i posypane solą. Dotknęła czoła syna.

– Zimne, ale wczoraj to miałeś temperaturę. Nawet przez sen cały czas wołałeś Małgosię – powiedziała i wyszła z pokoju.

Nie chciało mu się jeść. Nie po tym, co usłyszał… Niechętnie podniósł pierwszą kanapkę do ust.

Z korytarza dobiegł go głos mamy:

– Wychodzę do sklepu. Chcesz coś?

– Nie – odparł krótko i naciągnął mocniej kołdrę.

Leżał tak przez chwilę, patrząc w sufit. Myślał tylko o tym, jak wyjaśnić Małgosi, że nic go nie łączy z Agatą. Zadzwonić? Nie. Może odebrać mama Małgosi. Przyjdzie do jej pokoju, powie, że to on, a wtedy Małgosia rzuci, że nie chce z nim rozmawiać, a on, Maciek, już na zawsze będzie miał kompletnie przechlapane u Małgosinej mamy. Wysłać esemesa? Przecież może wykasować bez czytania. Pójść do niej? Teraz nieprędko wyjdzie z domu. Wysłać e-mail? Też może wykasować. To samo z wiadomością na Gadu-Gadu. Maciek myślał o tym, aż znowu zasnął. Obudził go dopiero domofon. Było południe. Przed drzwiami stała ciocia Ania. Mama jeszcze nie wróciła ze sklepu.

* * *

Mama Maćka nie poszła do sklepu. Swoje zamaszyste kroki skierowała w stronę szkoły. Telefon, który rano oderwał ją od pracy na temat Zuzanny Valadon i jej roli jako modelki impresjonistów, wzywał do szkoły. „Proszę natychmiast przyjść w pilnej sprawie dotyczącej pani syna” – grzmiał w słuchawce głos nauczycielki od polskiego.

„Ja zwariuję – myślała mama Maćka, idąc do szkoły. – Nie dość, że wrócił wczoraj bez ubrania, że dostał temperatury, to jeszcze to! Ja chyba nie nadaję się na matkę – westchnęła ciężko i ze strachem pomyślała, że Piotr, jej drugi mąż, chce dziecka, a ona przecież najwyraźniej nie radzi sobie z tym jednym. – Co jest grane?” – powtarzała w myślach przez całą drogę.

Na szczęście na to pytanie dość szybko uzyskała odpowiedź. W dyrektorskim gabinecie czekała na nią pani dyrektor i profesor Płochowska.

– Pani syn zachował się wczoraj jak ulicznik! – grzmiała profesor Płochowska takim głosem, że pani Janka wreszcie zrozumiała, dlaczego Maciek i inni uczniowie boją się polonistki. Przez plecy przebiegł jej dreszcz strachu. – Czy jest pani aby pewna, że nie stacza się on na margines społeczeństwa?! – pytała, grzmiąc coraz głośniej. – Takie zachowanie może sprawić, że skończy w poprawczaku!

„Rany boskie! – Mama Maćka była przerażona. – Co on takiego zrobił?”.

Nie podejrzewała, by syn palił czy zażywał narkotyki, ale skoro ta kobieta tak krzyczy, to znaczy, że musiał zrobić coś strasznego. Tymczasem profesor Płochowska grzmiała coraz głośniej i głośniej. Pani Janka miała wrażenie, że nawet słuchającej tego dyrektorce cały wywód jest nie w smak.

– Trzeba coś z tym zrobić! – krzyczała profesor Płochowska kolejną minutę.

„…zanim zagrozi mu krzesło elektryczne!” – W głowie pani Janki od razu pojawił się cytat z disnejowskiego filmu Goofy na wakacjach, który tak chętnie oglądała razem z Maćkiem, gdy był mały. Wspomnienie sprawiło, że nagle zaczęła się uśmiechać.

– Panią to cieszy?! – ponownie zagrzmiał głos profesor Płochowskiej.

– Przepraszam, ale pani używa mocnych słów, tymczasem ja nadal nie wiem, co takiego zrobił mój syn.

– Jak to co?! – krzyknęła profesor Płochowska. – Zachował się na lekcji jak ostatni ulicznik!

– No nie! – rzuciła wzburzona pani Janka. – Nie bądźmy dziećmi! Proszę wyjaśnić dokładnie, co takiego mój syn zrobił, bo zaczynam tracić cierpliwość.

– Pani Ziuto! – odezwała się milcząca do tej pory dyrektorka. – Ja też chętnie bym się dowiedziała, co takiego zrobił uczeń Adamski, że prosiła pani o wezwanie jego matki.

– Na cały regulator na lekcji wrzasnął „kurwa mać!” i wybiegł z klasy – wyrecytowała profesor Płochowska jednym tchem. Z triumfem i pogardą spojrzała najpierw na panią dyrektor, a potem na mamę Maćka, która w tym momencie zagotowała się z wściekłości.

– Przepraszam, ale to już szczyt!

– No to właśnie mówię! – powiedziała profesor Płochowska. – Proszę porozmawiać z synem, a ja, pani dyrektor, żądam zawieszenia ucznia Adamskiego na tydzień.

– Przepraszam! – Mama Maćka aż trzęsła się z oburzenia. – Nie zrozumiałyśmy się. Ja, owszem, porozmawiam z synem, by czegoś takiego więcej w szkole nie robił, ale… szczytem jest wzywanie mnie do szkoły z takiego powodu! Szłam tu cała w nerwach. Myślałam, że syn kogoś pobił, że jest przywódcą szkolnej bandy, że rozprowadza, nie daj Boże, narkotyki, a pani mi tu mówi, że on zaklął na lekcji?! Czy wyjaśniała pani, dlaczego to zrobił? Co się takiego stało? Pamiętam, że kiedy w szkole podstawowej narysował na kartce karykaturę kolegi i podpisał „Witek to kutas”, to nikt mnie do szkoły nie wzywał. Choć Maciek był wtedy dziewięcioletnim dzieckiem. Wpisano uwagę, którą przyjęłam do wiadomości, i przeprowadziłam rozmowę z synem. Teraz to jest prawie dorosły człowiek. A dorośli nie takie słowa w gniewie wypowiadają. Ja się zgadzam, że szkoła to nie jest miejsce, gdzie można sobie pozwolić na takie zachowanie, i na ten temat porozmawiam z synem, ale mam niedobre wrażenie, że pani się albo nudzi, albo wyżywa na uczniach, bo tu wystarczyło wpisać uwagę. A co do zawieszenia w prawach ucznia na tydzień, to może go pani zawiesić. Maciek jest ciężko chory i przez tydzień na pewno nie będzie chodził do szkoły.

W mamie Maćka wzbierał coraz większy gniew. Kiedy skończyła, odezwała się dyrektor Marczak.

– Pani się tu odniosła do tej kwestii, że syn użył brzydkich słów, ale chciałam zauważyć, że jest jeszcze jedna sprawa. Syn samowolnie oddalił się ze szkoły…

– Proszę pani! – przerwała zniecierpliwiona mama Maćka. – To ja pani coś teraz powiem. Ja mam do państwa żal, że dopuścili państwo do tego, że wczoraj mój syn wyszedł ze szkoły bez kurtki. Teraz leży w domu ciężko chory. Przecież za to, co dzieje się z uczniami w czasie lekcji, to wy ponosicie odpowiedzialność, prawda?

– Ale pani syn… – Dyrektor Marczak bezradnie rozłożyła ręce.

– Niech pani już lepiej nic nie mówi, bo się państwo tylko ośmieszają – przerwała jej znów pani Janka. – Porozmawiam z nim na temat wulgarnych słów. Dowiem się też, co takiego się stało, że opuścił zajęcia. Ale na przyszłość w takich sprawach proszę mnie nie wzywać. To można było załatwić telefonicznie. – To powiedziawszy, mama Maćka wyszła z gabinetu. Po chwili jednak cofnęła się i spytała: – Do kogo mam się zgłosić, by odebrać kurtkę syna?

* * *

Trwała akurat przerwa, kiedy mama Maćka szła korytarzem w kierunku szatni. Nic więc dziwnego, że na zakręcie tuż przy schodach zderzyła się z Małgosią.

– Dzień dobry – powiedziała Małgosia, ale w jej głosie nie wyczuwało się nawet cienia sympatii, jaką zazwyczaj darzyła mamę Maćka.

– Dzień dobry. Maciek jest chory – rzuciła pani Janka i chciała jeszcze coś dodać, ale dziewczyna odezwała się pierwsza:

– Nie interesuje mnie to. Niech się o to martwi Agata – burknęła, ale nie ruszyła się z miejsca.

– Kto to jest Agata? O ile wiem, to Maciek nie zna żadnej Agaty, a tylko Małgosię, której imię dziś w nocy wzywał kilka razy przez sen. – To powiedziawszy, ruszyła w stronę szkolnej szatni, by wreszcie odebrać kurtkę Maćka.

Tymczasem za plecami Małgosi rozległo się wołanie. Ewa.

– No gdzie ty się podziewasz?! Chciałaś, żebym ci powróżyła.

Wróciły pędem do klasy. Ewa rozłożyła na ławce karty. Postawiona przez nią kabała brzmiała: „Oszukał cię nie ten, kogo o oszustwo podejrzewasz. Przez to cierpisz nie tylko ty, lecz także ktoś, kto cię kocha”.

– No jak tam, wróżbitki? – spytał Marcin, trącając Małgosię w ramię.

– Odwal się!

– Idziesz po lekcjach do Maćka? Jest chory…

– Niech Agata idzie.

– Kto to jest Agata? – Marcin nic nie rozumiał, a i Ewa spoglądała na Małgosię ze zdumieniem.

Małgosia już miała powiedzieć, że to dziewczyna, z którą Maciek ją zdradzał, że jest oszustem i kłamcą. Ale nagle tuż za plecami usłyszała głos Aleksa:

– To taka wariatka, która jeszcze na obozie przyczepiła się do Maćka. Wczoraj pojawiła się pod szkołą. Diabli wiedzą, w jaki sposób tu trafiła…

* * *

Kiedy Maciek z temperaturą leżał w łóżku i drzemał, Małgosia siadła przy nim na małym stołeczku.

– Przepraszam – powiedziała i wsunęła mu w dłoń lizaka serduszko.


RATUNEK ZE WSZYSTKICH STRON RETTUNG VON ALLEN SEITEN

Ze snu obudził go dzwonek telefonu. The ringing of the phone woke him from sleep. Gardło paliło żywym ogniem, kiedy przełykał ślinę. Zwlókł się z łóżka i poczłapał do toalety. He dragged himself off the bed and shuffled to the toilet. Wciąż był w spodniach i swetrze, choć buty, które miał na nogach, kiedy poprzedniego wieczora z temperaturą rzucił się na łóżko − zniknęły. He was still in pants and a sweater, though the shoes he had been wearing when he threw himself on the bed the previous night with the temperature had disappeared.

„Mama” – pomyślał Maciek z czułością. Zaraz potem przypomniał sobie jednak Małgosię i wczorajszy dzień. Spojrzał na zegarek. Była dziesiąta rano. Właśnie trwała trzecia lekcja, a jego nikt nie obudził. Zresztą… i tak nie poszedłby do szkoły. Czuł, że kręci mu się w głowie. A ból gardła to tylko jedna z dolegliwości, jakie go dopadły. And a sore throat was just one of his health problems. Wrócił do łóżka.

– Jak się czujesz? - How are you? – spytała mama, stając na progu pokoju.

– Tak sobie. - So-so.

– Twój dziadek powiedziałby, że jak groch przy drodze do socjalizmu. - Your grandfather would say peas on the road to socialism.

Maciek zaśmiał się, ale zaraz zaniósł się kaszlem. Maciek laughed, but then began coughing.

– Idź się umyj. Za pięć minut przyniosę ci mleko z masłem i z miodem. W południe będzie ciocia Ania, to cię zbada.

Ciocia Ania, kuzynka mamy, od małego leczyła Maćka z różnych chorób. Była pediatrą i choć już jakiś czas temu powiedziała, że właściwie powinna przestać zajmować się leczeniem dorastającego chłopaka, bo jej specjalizacja to dzieci, jednak nadal w nagłych przypadkach przychodziła i badała. She was a pediatrician and although she had said some time ago that she should actually stop treating an adolescent boy, because her specialization is children, she still came and examined in emergencies. I to nie tylko Maćka. And not only Maciek. Także całą rodzinę. The whole family too.

Kiedy po kilku minutach wrócił z łazienki do pokoju, mama właśnie stawiała na stoliku kubek mleka z masłem i z miodem oraz talerzyk, na którym leżały dwie kanapki obficie posmarowane masłem z czosnkiem i posypane solą. When he returned from the bathroom to the room a few minutes later, my mother was just setting a cup of butter and honey milk on the table, and a plate on which lay two sandwiches generously smeared with garlic butter and sprinkled with salt. Dotknęła czoła syna. She touched her son's forehead.

– Zimne, ale wczoraj to miałeś temperaturę. - Cold, but yesterday you had a temperature. Nawet przez sen cały czas wołałeś Małgosię – powiedziała i wyszła z pokoju. Even in your sleep you were calling Małgosia all the time - she said and left the room.

Nie chciało mu się jeść. He did not feel like eating. Nie po tym, co usłyszał… Niechętnie podniósł pierwszą kanapkę do ust. Not after what he heard… Reluctantly, he lifted the first sandwich to his lips.

Z korytarza dobiegł go głos mamy: His mother's voice came from the corridor:

– Wychodzę do sklepu. - I'm going out to the store. Chcesz coś?

– Nie – odparł krótko i naciągnął mocniej kołdrę.

Leżał tak przez chwilę, patrząc w sufit. Myślał tylko o tym, jak wyjaśnić Małgosi, że nic go nie łączy z Agatą. Zadzwonić? Nie. Może odebrać mama Małgosi. Przyjdzie do jej pokoju, powie, że to on, a wtedy Małgosia rzuci, że nie chce z nim rozmawiać, a on, Maciek, już na zawsze będzie miał kompletnie przechlapane u Małgosinej mamy. He will come to her room, say that it is him, and then Małgosia will say that she does not want to talk to him, and he, Maciek, will forever be completely screwed up with Małgosia's mother. Wysłać esemesa? Przecież może wykasować bez czytania. Pójść do niej? Teraz nieprędko wyjdzie z domu. Now she won't leave the house anytime soon. Wysłać e-mail? Send an e-mail? Też może wykasować. It can also delete. To samo z wiadomością na Gadu-Gadu. The same with the message on Gadu-Gadu. Maciek myślał o tym, aż znowu zasnął. Maciek thought about it until he fell asleep again. Obudził go dopiero domofon. Only the intercom woke him. Było południe. It was noon. Przed drzwiami stała ciocia Ania. Mama jeszcze nie wróciła ze sklepu. Mom hasn't come back from the store yet.

* * *

Mama Maćka nie poszła do sklepu. Maciek's mother did not go to the store. Swoje zamaszyste kroki skierowała w stronę szkoły. She directed her sweeping steps towards the school. Telefon, który rano oderwał ją od pracy na temat Zuzanny Valadon i jej roli jako modelki impresjonistów, wzywał do szkoły. The phone call that had taken her off her morning work on Susanna Valadon and her role as an Impressionist model summoned her to school. „Proszę natychmiast przyjść w pilnej sprawie dotyczącej pani syna” – grzmiał w słuchawce głos nauczycielki od polskiego. “Please come immediately in an urgent matter concerning your son,” the voice of the Polish teacher thundered in the receiver.

„Ja zwariuję – myślała mama Maćka, idąc do szkoły. "I'm going crazy," Maciek's mother thought as she went to school. – Nie dość, że wrócił wczoraj bez ubrania, że dostał temperatury, to jeszcze to! - Not only did he come back yesterday without clothes, he got temperatures, but also that! Ja chyba nie nadaję się na matkę – westchnęła ciężko i ze strachem pomyślała, że Piotr, jej drugi mąż, chce dziecka, a ona przecież najwyraźniej nie radzi sobie z tym jednym. I don't think I'm fit for a mother. She sighed heavily and thought with fear that Piotr, her second husband, wanted a child, and she was clearly not coping with this one. – Co jest grane?” – powtarzała w myślach przez całą drogę. - What's up?" - she repeated in her mind all the way.

Na szczęście na to pytanie dość szybko uzyskała odpowiedź. Fortunately, this question was answered fairly quickly. W dyrektorskim gabinecie czekała na nią pani dyrektor i profesor Płochowska. В кабинете директора ее ждали директор и профессор Плоховская.

– Pani syn zachował się wczoraj jak ulicznik! - Your son acted like a street urchin yesterday! - Ваш сын вчера вел себя как уличный мальчишка! – grzmiała profesor Płochowska takim głosem, że pani Janka wreszcie zrozumiała, dlaczego Maciek i inni uczniowie boją się polonistki. - professor Płochowska thundered in such a voice that Ms. Janka finally understood why Maciek and other students are afraid of the Polish language teacher. Przez plecy przebiegł jej dreszcz strachu. A shiver of fear ran down her spine. – Czy jest pani aby pewna, że nie stacza się on na margines społeczeństwa?! – pytała, grzmiąc coraz głośniej. She asked, rumbling louder and louder. – Takie zachowanie może sprawić, że skończy w poprawczaku! - This behavior can make him end up in reform school!

„Rany boskie! "God bless you! – Mama Maćka była przerażona. - Maciek's mother was terrified. – Co on takiego zrobił?”. - What did he do?

Nie podejrzewała, by syn palił czy zażywał narkotyki, ale skoro ta kobieta tak krzyczy, to znaczy, że musiał zrobić coś strasznego. She didn't suspect that her son was smoking or taking drugs, but if the woman was screaming like that, it meant he must have done something terrible. Tymczasem profesor Płochowska grzmiała coraz głośniej i głośniej. Meanwhile, professor Płochowska grew louder and louder. Pani Janka miała wrażenie, że nawet słuchającej tego dyrektorce cały wywód jest nie w smak. Mrs. Janka had the impression that even the director who listened to this was unpleasant.

– Trzeba coś z tym zrobić! - We have to do something about it! – krzyczała profesor Płochowska kolejną minutę.

„…zanim zagrozi mu krzesło elektryczne!” – W głowie pani Janki od razu pojawił się cytat z disnejowskiego filmu Goofy na wakacjach, który tak chętnie oglądała razem z Maćkiem, gdy był mały. Wspomnienie sprawiło, że nagle zaczęła się uśmiechać. The memory made her suddenly smile.

– Panią to cieszy?! - You enjoy it ?! – ponownie zagrzmiał głos profesor Płochowskiej. Professor Płochowska's voice boomed again.

– Przepraszam, ale pani używa mocnych słów, tymczasem ja nadal nie wiem, co takiego zrobił mój syn. "Sorry, but you use strong owls, but I still don't know what my son did."

– Jak to co?! - How's what ?! – krzyknęła profesor Płochowska. – Zachował się na lekcji jak ostatni ulicznik! - He behaved like the last urchin in class!

– No nie! – rzuciła wzburzona pani Janka. – Nie bądźmy dziećmi! Proszę wyjaśnić dokładnie, co takiego mój syn zrobił, bo zaczynam tracić cierpliwość. Please explain exactly what my son has done because I'm starting to lose patience.

– Pani Ziuto! – odezwała się milcząca do tej pory dyrektorka. – Ja też chętnie bym się dowiedziała, co takiego zrobił uczeń Adamski, że prosiła pani o wezwanie jego matki. - I would also like to know what the student Adamski did that you asked to call his mother.

– Na cały regulator na lekcji wrzasnął „kurwa mać!” i wybiegł z klasy – wyrecytowała profesor Płochowska jednym tchem. - He yelled at full blast during the lesson, "fucking mać!" and ran out of the classroom - recited professor Płochowska in one breath. Z triumfem i pogardą spojrzała najpierw na panią dyrektor, a potem na mamę Maćka, która w tym momencie zagotowała się z wściekłości.

– Przepraszam, ale to już szczyt! - Sorry, this is the peak!

– No to właśnie mówię! - That's what I'm saying! – powiedziała profesor Płochowska. – Proszę porozmawiać z synem, a ja, pani dyrektor, żądam zawieszenia ucznia Adamskiego na tydzień. - Please talk to your son, and I, the headmistress, demand that the Adamski student be suspended for a week.

– Przepraszam! – Mama Maćka aż trzęsła się z oburzenia. - Maciek's mother was shaking with indignation. – Nie zrozumiałyśmy się. Ja, owszem, porozmawiam z synem, by czegoś takiego więcej w szkole nie robił, ale… szczytem jest wzywanie mnie do szkoły z takiego powodu! Yes, I will talk to my son not to do something like that at school, but ... summoning me to school for such a reason is the best thing! Szłam tu cała w nerwach. I walked here with my nerves. Myślałam, że syn kogoś pobił, że jest przywódcą szkolnej bandy, że rozprowadza, nie daj Boże, narkotyki, a pani mi tu mówi, że on zaklął na lekcji?! Czy wyjaśniała pani, dlaczego to zrobił? Co się takiego stało? Pamiętam, że kiedy w szkole podstawowej narysował na kartce karykaturę kolegi i podpisał „Witek to kutas”, to nikt mnie do szkoły nie wzywał. I remember that when in elementary school he drew a caricature of his friend on a piece of paper and signed "Witek is a prick", nobody called me to school. Choć Maciek był wtedy dziewięcioletnim dzieckiem. Although Maciek was then a nine-year-old child. Wpisano uwagę, którą przyjęłam do wiadomości, i przeprowadziłam rozmowę z synem. You entered a note that I took note of, and I interviewed my son. Teraz to jest prawie dorosły człowiek. A dorośli nie takie słowa w gniewie wypowiadają. And adults do not utter such words in anger. Ja się zgadzam, że szkoła to nie jest miejsce, gdzie można sobie pozwolić na takie zachowanie, i na ten temat porozmawiam z synem, ale mam niedobre wrażenie, że pani się albo nudzi, albo wyżywa na uczniach, bo tu wystarczyło wpisać uwagę. Я согласен, что школа не то место, где можно позволить себе такое поведение, и я поговорю с сыном об этом, но у меня плохое впечатление, что вы либо скучаете, либо выживаете на учениках, ведь достаточно было написать записку здесь. A co do zawieszenia w prawach ucznia na tydzień, to może go pani zawiesić. As for the suspension of a student for a week, you can suspend him. Maciek jest ciężko chory i przez tydzień na pewno nie będzie chodził do szkoły. Maciek is seriously ill and will not go to school for a week.

W mamie Maćka wzbierał coraz większy gniew. More and more anger grew in Maciek's mother. Мать Мацека все больше и больше злилась. Kiedy skończyła, odezwała się dyrektor Marczak. When she finished, director Marczak called.

– Pani się tu odniosła do tej kwestii, że syn użył brzydkich słów, ale chciałam zauważyć, że jest jeszcze jedna sprawa. - You referred here to the point that the son used bad words, but I would like to point out that there is one more thing. - Вы упомянули о том, что сын употреблял нецензурные слова, но я хотел бы отметить, что есть еще один момент. Syn samowolnie oddalił się ze szkoły… The son voluntarily left school ...

– Proszę pani! - Mrs! – przerwała zniecierpliwiona mama Maćka. - Maciek's mother interrupted impatiently. – To ja pani coś teraz powiem. - I'll tell you something now. Ja mam do państwa żal, że dopuścili państwo do tego, że wczoraj mój syn wyszedł ze szkoły bez kurtki. I feel sorry for you that you let my son leave school without a jacket yesterday. Teraz leży w domu ciężko chory. Now he is seriously ill at home. Przecież za to, co dzieje się z uczniami w czasie lekcji, to wy ponosicie odpowiedzialność, prawda? After all, you are responsible for what happens to the students during the lesson, right?

– Ale pani syn… – Dyrektor Marczak bezradnie rozłożyła ręce. "But your son ..." Director Marczak spread her hands helplessly.

– Niech pani już lepiej nic nie mówi, bo się państwo tylko ośmieszają – przerwała jej znów pani Janka. – Porozmawiam z nim na temat wulgarnych słów. Dowiem się też, co takiego się stało, że opuścił zajęcia. I'll also find out what happened that made him miss class. Ale na przyszłość w takich sprawach proszę mnie nie wzywać. But for the future on such matters, please do not summon me. To można było załatwić telefonicznie. This could be arranged by phone. – To powiedziawszy, mama Maćka wyszła z gabinetu. - Having said that, Maciek's mother left the office. Po chwili jednak cofnęła się i spytała: – Do kogo mam się zgłosić, by odebrać kurtkę syna? After a while, however, she stepped back and asked: - Who should I go to to get my son's jacket?

* * *

Trwała akurat przerwa, kiedy mama Maćka szła korytarzem w kierunku szatni. There was a break when Maciek's mother was walking down the corridor towards the cloakroom. Nic więc dziwnego, że na zakręcie tuż przy schodach zderzyła się z Małgosią. No wonder that it collided with Małgosia at the bend just next to the stairs.

– Dzień dobry – powiedziała Małgosia, ale w jej głosie nie wyczuwało się nawet cienia sympatii, jaką zazwyczaj darzyła mamę Maćka.

– Dzień dobry. - Good morning. Maciek jest chory – rzuciła pani Janka i chciała jeszcze coś dodać, ale dziewczyna odezwała się pierwsza: Maciek is sick - said Mrs. Janek and wanted to add something else, but the girl spoke first:

– Nie interesuje mnie to. Niech się o to martwi Agata – burknęła, ale nie ruszyła się z miejsca.

– Kto to jest Agata? - Who is Agata? O ile wiem, to Maciek nie zna żadnej Agaty, a tylko Małgosię, której imię dziś w nocy wzywał kilka razy przez sen. As far as I know, Maciek does not know any Agata, but only Małgosia, whose name he called several times in his sleep tonight. – To powiedziawszy, ruszyła w stronę szkolnej szatni, by wreszcie odebrać kurtkę Maćka. - That said, she headed towards the school locker room to finally pick up Maciek's jacket.

Tymczasem za plecami Małgosi rozległo się wołanie. Meanwhile, behind Małgosia, a cry was heard. Ewa. Eve.

– No gdzie ty się podziewasz?! - Well, where are you ?! Chciałaś, żebym ci powróżyła.

Wróciły pędem do klasy. Ewa rozłożyła na ławce karty. Postawiona przez nią kabała brzmiała: „Oszukał cię nie ten, kogo o oszustwo podejrzewasz. Przez to cierpisz nie tylko ty, lecz także ktoś, kto cię kocha”.

– No jak tam, wróżbitki? – spytał Marcin, trącając Małgosię w ramię. - asked Marcin, nudging Małgosia in the arm.

– Odwal się! - Piss off!

– Idziesz po lekcjach do Maćka? - Are you going to Maciek after school? Jest chory… He's ill…

– Niech Agata idzie.

– Kto to jest Agata? – Marcin nic nie rozumiał, a i Ewa spoglądała na Małgosię ze zdumieniem. - Marcin did not understand anything, and Ewa looked at Małgosia with amazement.

Małgosia już miała powiedzieć, że to dziewczyna, z którą Maciek ją zdradzał, że jest oszustem i kłamcą. Ale nagle tuż za plecami usłyszała głos Aleksa:

– To taka wariatka, która jeszcze na obozie przyczepiła się do Maćka. Wczoraj pojawiła się pod szkołą. Diabli wiedzą, w jaki sposób tu trafiła…

* * *

Kiedy Maciek z temperaturą leżał w łóżku i drzemał, Małgosia siadła przy nim na małym stołeczku.

– Przepraszam – powiedziała i wsunęła mu w dłoń lizaka serduszko. "Sorry," she said, and slipped a heart into his hand.