×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, GOŚĆ ZZA OCEANU (1)

GOŚĆ ZZA OCEANU (1)

Nie oglądając się za siebie, ruszył w stronę Saskiej. Był umówiony z Małgosią na rogu Walecznych. Mieli iść na spacer. Jej mama wróciła z sanatorium i znów jak dawniej nie mogli spotykać się w Małgosinym mieszkaniu. Mama niby podleczona, ale… krzywym okiem patrzyła na chłopaka córki. Mimo wakacji ciągle wynajdowała Małgosi jakieś zajęcia, byleby tylko ograniczyć ich spotkania.

Myślał o tym, pędząc na spotkanie. Spojrzał na zegarek. O rany! Pewnie Małgosia już czeka. Nie lubił się spóźniać, ale ostatnie wydarzenia w domu sprawiły, że przytrafiało mu się to coraz częściej. Mama cały czas miała kłopoty z nogą. Ojczym ciągle gdzieś wyjeżdżał, a on sam podjął się niemal heroicznej pracy, jaką było zajmowanie się pięcioletnią zakatarzoną siostrzenicą. Gdy przybiegł na róg, Małgosia już czekała. A minę miała przy tym taką, jakby wygrała w totka.

– Wiesz co? – spytała tajemniczym głosem i nie czekając na to, co powie Maciek, szybko dodała. – Paweł jest w Polsce.

– Aha. To fajnie – odparł Maciek, uważając sprawę za zamkniętą. – To gdzie idziemy? Do rosarium?

– Może być.

Rosarium w parku Skaryszewskim wyglądało pięknie o każdej porze roku. Zawsze kwitły w nim jakieś róże, a ich żywopłotowe krzewy formowały się w zielone kule. Oboje lubili tu przychodzić. Było tu zawsze cicho i spokojnie. Ich ulubiona ławka stała niedaleko muru. Siedli, a Maciek od razu objął Małgosię ramieniem. Chciał pocałować, ale nie zdążył. Dziewczyna uśmiechnęła się, poprawiła opadający kosmyk włosów i powiedziała:

– Wiesz, Paweł nigdy nie był w Warszawie i ma teraz przyjechać…

– No to co?

– Gdzie z nim pójdziemy?

– My? – zdziwił się Maciek.

– A co? Sama mam go oprowadzać?

Maciek milczał. Niby nie… wolałby, żeby Małgosia sama go nie oprowadzała, ale z drugiej strony TEN CAŁY PAWEŁ znów się pojawiał w ich życiu.

– Maciek… – Małgosia trąciła go w ramię. – Starówka, Łazienki, Wilanów? Czy masz jeszcze jakieś pomysły?

– A jak długo on tu będzie?

– Nie wiem. Jak wrócimy, to wyślę maila i się dowiem.

– A gdzie on będzie nocować? U ciebie?

– U mnie? – Małgosia wzruszyła ramionami. – Wyobrażasz to sobie? Bo ja nie. Nie wiem gdzie, ale chyba coś sobie załatwi. To co jeszcze mu pokażemy?

– Może Powązki? Może Muzeum Powstania Warszawskiego? Może interesuje się historią? Zobaczymy…

Maćkowi nie chciało się więcej mówić na ten temat. Na pocałowanie Małgosi też już się nie zdecydował. Obserwował jej twarz – wyraźnie ożywioną, kiedy mówiła o wizycie TEGO CAŁEGO PAWŁA, o tym jaki TEN CAŁY PAWEŁ jest fajny, że on na pewno TEGO CAŁEGO PAWŁA polubi, i znów ogarniało go to okropne uczucie. Gniotło coś w dołku, fale gorąca przypływały tuż pod serce. Ech… Zmrużył oczy i spojrzał w kierunku alejki. Ludzie spacerowali jak gdyby nigdy nic. A przecież już za chwilę… już za momencik… w jego życiu może zdarzyć się katastrofa. Katastrofa o imieniu Paweł.

* * *

– Paweł! – zawołała Małgosia i zamachała wesoło do chłopaka, który wyskoczył z tramwaju.

Chłopak podszedł w ich kierunku i ku wściekłości Maćka przytulił, a potem pocałował Małgosię w policzek. Maciek aż zazgrzytał zębami. Zwłaszcza że jego dziewczyna, uznawszy, że to chyba nic takiego, powiedziała:

– Poznajcie się. To jest Maciek, a to Paweł.

Wymienili spojrzenia i uściski dłoni. Maciek poczuł się urażony tym, że najpierw przedstawiła jego Pawłowi, a nie Pawła jemu. W końcu zgodnie z zasadami etykiety powinno być odwrotnie. Swojemu mężczyźnie przedstawia się obcych, a Małgosia… A jeśli jest coś między nią a… TYM CAŁYM PAWŁEM? Widzieli się dwa lata temu! Ale te listy… Brrr. Wzdrygnął się na samą myśl. Spojrzał w bok. Nie chciał patrzeć na TEGO CAŁEGO PAWŁA, który właśnie mówił Małgosi, że włosy jej urosły i wyładniała. Owszem! Wyładniała! Ale to nie jego zasrany interes! TEGO CAŁEGO PAWŁA!

– To gdzie pójdziemy? – dobiegł go jego głos.

– Wilanów? Maciek? Co ty na to?

– Może być… – odparł Maciek, wzruszając ramionami.

– A może Łazienki?

– A co bliżej? – spytał Paweł.

– Łazienki – odparł Maciek i odwrócił się, by spojrzeć mu w oczy. Co ten człowiek zamierza?

Pałacyk zachwycił całą trójkę. Szybko okazało się, że zarówno Maciek, jak i Małgosia byli tu po raz ostatni w podstawówce. Choć Maciek na temat Łazienek wiedział sporo.

– Nazwa wzięła się od pokoju łaziebnego Stanisława Herakliusza Lubomirskiego – powiedział, gdy siedli w małej kawiarence nad pucharami lodów. – Miał tu taki pokój, w którym odpoczywał po polowaniach. Gdy przeszło to w ręce Poniatowskiego, to król kazał ów domek łaziebny rozbudować. Zlecił to architektowi Dominikowi…

– Wiecie co… – przerwał Paweł. – Czy to nie jest głupie, że jak się gdzieś mieszka, to się tego miejsca zupełnie nie zwiedza?

– No trochę głupie – przytaknął Maciek i zrezygnował z dalszej opowieści.

Obserwowali przechadzające się dumnie po trawnikach pawie, których nie sposób było nie tylko nie widzieć, lecz także nie słyszeć. Ich krzyk rozlegał się co chwila, wprawiając jednych we wściekłość, a u innych wywołując chichot.

– Ja też Manhattan zwiedziłem tylko wtedy z tobą – powiedział Paweł do Małgosi i wpakował do ust kolejną porcję czekoladowych lodów. – Jakoś samemu to mi się nigdy nie chce.

– A z kimś? – spytał Maciek.

– Z kim na przykład?

– Z jakąś dziewczyną…

– Wiesz co… – zaczął Paweł, ale po chwili machnął ręką. Nie chciało mu się mówić, że dziewczyny, które spotykał na swojej drodze, nie były takimi, które interesowałoby zwiedzanie czegokolwiek. Nie chciał tego mówić zwłaszcza Maćkowi, bo jeszcze by sobie coś pomyślał. Zajął się lodami.

– To teraz co? – spytała Małgosia. – Wilanów? Czy Starówka?

– Może Starówka? – powiedział Paweł. – Chciałbym na własne oczy zobaczyć syrenkę.

– Syrenki to są dwie – zauważył Maciek. – Jedna nad Wisłą, a druga ta na rynku.

– A możemy jakoś tak pojechać, żeby zobaczyć obie?

– Pewnie. – Maciek wzruszył ramionami.

Czuł, że powoli przechodzi mu zazdrość.

* * *

– Niezbyt mi się podoba ta syrenka – przyznał Paweł. − Jakaś taka…

Stali nad Wisłą na wyremontowanym skwerku koło pomnika Syreny.

– No wiesz… ona pierwotnie miała wyglądać zupełnie inaczej – powiedział Maciek. – Miała być na środku Wisły, szklana i w ogóle. – Maciek zrobił ręką ruch, jakby miał on wyjaśnić wszystkim, co oznacza „w ogóle”.

Paweł spojrzał na niego badawczo.

– I czemu nie jest szklana?

– Forsy zabrakło. Jak zwykle. Za to do rzeźby pozowała Krystyna Krahelska. To ona napisała piosenkę Hej, chłopcy, bagnet na broń. Zginęła w powstaniu warszawskim.

– Skąd ty to wszystko wiesz? – Paweł spojrzał na Maćka z wyraźnym podziwem.

– Czytam dużo – odparł Maciek i odwrócił wzrok. Czuł satysfakcję i nie chciał, żeby jego mina zdradziła, jak wielką.

– A słuchasz też dużo?

– Czego?

– No muzyki…

– Zależy jakiej… Mandaryny na przykład nie słucham – odparł Maciek ze śmiechem.

– Nie… chodzi mi o to, czy takiej starej…

– Jakiej starej?

– Bo wiesz… ja bym chciał kupić płytę, na której byłaby taka piosenka z dzieciństwa.

– Kołysanka jakaś? – zainteresowała się Małgosia.

– Nie… zwykła piosenka. Jak byłem mały, to leciała czasem w radiu. Lubiłem. I wczoraj usłyszałem jej kawałek. Jest takie radio ze złotymi przebojami i to tam puścili.

– No i jak leci? – spytał Maciek.

– Oj, to trudne.

– Ale po polsku? – dopytywała się Małgosia.

– No po polsku. Pewnie, że po polsku – przytaknął spiesznie Paweł.

– No to jakiś fragmencik tekstu podaj…

– Coś o białym Felku.

– Białym Felku? – zdumiała się Małgosia.

– Może białym misiu? – rzucił Maciek i zarechotał, a Małgosia zgromiła go wzrokiem.

– Nie… na pewno o Felku. W słowach było coś takiego, że pan to jest biały Felek.

– Nie mam zielonego pojęcia – powiedział Maciek. – No dobra. Zbierajmy się na Starówkę.


GOŚĆ ZZA OCEANU (1) OVER THE OCEAN VISIT (1)

Nie oglądając się za siebie, ruszył w stronę Saskiej. Without looking back, he walked towards Saska. Był umówiony z Małgosią na rogu Walecznych. He had an appointment with Małgosia at the corner of Waleczne. Mieli iść na spacer. They were supposed to go for a walk. Jej mama wróciła z sanatorium i znów jak dawniej nie mogli spotykać się w Małgosinym mieszkaniu. Mama niby podleczona, ale… krzywym okiem patrzyła na chłopaka córki. Mom kind of cured, but ... she looked at her daughter's boyfriend with a crooked eye. Mimo wakacji ciągle wynajdowała Małgosi jakieś zajęcia, byleby tylko ograniczyć ich spotkania. Despite the holidays, Małgosia kept finding some activities to limit their meetings.

Myślał o tym, pędząc na spotkanie. He thought about it as he rushed to the meeting. Spojrzał na zegarek. O rany! Pewnie Małgosia już czeka. Nie lubił się spóźniać, ale ostatnie wydarzenia w domu sprawiły, że przytrafiało mu się to coraz częściej. He didn't like to be late, but recent events at home made it happen more and more often. Mama cały czas miała kłopoty z nogą. Mom had trouble with her leg all the time. Ojczym ciągle gdzieś wyjeżdżał, a on sam podjął się niemal heroicznej pracy, jaką było zajmowanie się pięcioletnią zakatarzoną siostrzenicą. Gdy przybiegł na róg, Małgosia już czekała. When he ran to the corner, Gretel was waiting. A minę miała przy tym taką, jakby wygrała w totka. And she looked as if she had won the lottery.

– Wiesz co? – spytała tajemniczym głosem i nie czekając na to, co powie Maciek, szybko dodała. - She asked in a mysterious voice and without waiting for what Maciek would say, she quickly added. – Paweł jest w Polsce. - Paweł is in Poland.

– Aha. To fajnie – odparł Maciek, uważając sprawę za zamkniętą. It's nice - Maciek replied, considering the case closed. – To gdzie idziemy? Do rosarium? To the rosarium?

– Może być.

Rosarium w parku Skaryszewskim wyglądało pięknie o każdej porze roku. The Rosarium in Skaryszewski Park looked beautiful at any time of the year. Zawsze kwitły w nim jakieś róże, a ich żywopłotowe krzewy formowały się w zielone kule. Oboje lubili tu przychodzić. Było tu zawsze cicho i spokojnie. It was always quiet and peaceful here. Ich ulubiona ławka stała niedaleko muru. Siedli, a Maciek od razu objął Małgosię ramieniem. Chciał pocałować, ale nie zdążył. Dziewczyna uśmiechnęła się, poprawiła opadający kosmyk włosów i powiedziała: The girl smiled, corrected a falling strand of hair and said:

– Wiesz, Paweł nigdy nie był w Warszawie i ma teraz przyjechać… - You know, Paweł has never been to Warsaw and is now coming ...

– No to co?

– Gdzie z nim pójdziemy? - Where are we going with him?

– My? - We? – zdziwił się Maciek. - Maciek was surprised.

– A co? - What? Sama mam go oprowadzać? Am I supposed to show him around?

Maciek milczał. Maciek was silent. Niby nie… wolałby, żeby Małgosia sama go nie oprowadzała, ale z drugiej strony TEN CAŁY PAWEŁ znów się pojawiał w ich życiu. Apparently not ... he would prefer Małgosia not to show him around, but on the other hand THIS ALL PAWEL appeared in their lives again.

– Maciek… – Małgosia trąciła go w ramię. - Maciek ... - Gretel nudged his shoulder. – Starówka, Łazienki, Wilanów? - Old Town, Łazienki, Wilanów? Czy masz jeszcze jakieś pomysły? Do you have any more ideas?

– A jak długo on tu będzie?

– Nie wiem. - I do not know. Jak wrócimy, to wyślę maila i się dowiem.

– A gdzie on będzie nocować? - And where is he going to sleep? U ciebie?

– U mnie? – Małgosia wzruszyła ramionami. – Wyobrażasz to sobie? Bo ja nie. Nie wiem gdzie, ale chyba coś sobie załatwi. I don't know where, but I think he'll do something for himself. To co jeszcze mu pokażemy? What else are we going to show him?

– Może Powązki? - Maybe Powązki? Może Muzeum Powstania Warszawskiego? Maybe the Warsaw Uprising Museum? Może interesuje się historią? Maybe he is interested in history? Zobaczymy… We will see ...

Maćkowi nie chciało się więcej mówić na ten temat. Maciek did not want to talk about it anymore. Na pocałowanie Małgosi też już się nie zdecydował. He also did not decide to kiss Małgosia. Obserwował jej twarz – wyraźnie ożywioną, kiedy mówiła o wizycie TEGO CAŁEGO PAWŁA, o tym jaki TEN CAŁY PAWEŁ jest fajny, że on na pewno TEGO CAŁEGO PAWŁA polubi, i znów ogarniało go to okropne uczucie. He watched her face - clearly animated as she talked about THAT ALL PAUL's visit, how THIS ALL PAUL is cool, that he would surely like THIS ALL PAUL, and he was overwhelmed with this horrible feeling again. Gniotło coś w dołku, fale gorąca przypływały tuż pod serce. Something was crushed in the dimple, waves of heat rushing just under the heart. Ech… Zmrużył oczy i spojrzał w kierunku alejki. Ludzie spacerowali jak gdyby nigdy nic. A przecież już za chwilę… już za momencik… w jego życiu może zdarzyć się katastrofa. And yet in a moment ... in a moment ... a catastrophe could happen in his life. Katastrofa o imieniu Paweł. A catastrophe named Paweł.

* * *

– Paweł! – zawołała Małgosia i zamachała wesoło do chłopaka, który wyskoczył z tramwaju. Gretel cried and waved merrily at the boy who jumped out of the tram.

Chłopak podszedł w ich kierunku i ku wściekłości Maćka przytulił, a potem pocałował Małgosię w policzek. The boy approached them and, to his fury, he hugged Maciek, and then kissed Małgosia on the cheek. Maciek aż zazgrzytał zębami. Maciek gritted his teeth. Zwłaszcza że jego dziewczyna, uznawszy, że to chyba nic takiego, powiedziała: Especially since his girlfriend, assuming it was probably nothing like that, said:

– Poznajcie się. - Get to know each other. To jest Maciek, a to Paweł. This is Maciek, and this is Paweł.

Wymienili spojrzenia i uściski dłoni. They exchanged glances and shakes hands. Maciek poczuł się urażony tym, że najpierw przedstawiła jego Pawłowi, a nie Pawła jemu. Maciek felt offended that she first introduced him to Paweł, not Paweł to him. W końcu zgodnie z zasadami etykiety powinno być odwrotnie. Swojemu mężczyźnie przedstawia się obcych, a Małgosia… A jeśli jest coś między nią a… TYM CAŁYM PAWŁEM? She introduces her man to strangers, and Małgosia… And what if there is something between her and… THIS ALL PAWEL? Widzieli się dwa lata temu! They saw each other two years ago! Ale te listy… Brrr. But these letters… Brrr. Wzdrygnął się na samą myśl. The very thought made him shudder. Spojrzał w bok. Nie chciał patrzeć na TEGO CAŁEGO PAWŁA, który właśnie mówił Małgosi, że włosy jej urosły i wyładniała. He didn't want to look at THAT ALL THE PAUL, who was just telling Małgosia that her hair had grown and grew smooth. Owszem! Wyładniała! She has calmed down! Ale to nie jego zasrany interes! TEGO CAŁEGO PAWŁA! THIS ALL PAUL!

– To gdzie pójdziemy? - So where are we going? – dobiegł go jego głos. He heard his voice.

– Wilanów? - Wilanów? Maciek? Co ty na to? What do you think?

– Może być… – odparł Maciek, wzruszając ramionami. - Maybe ... - Maciek replied, shrugging his shoulders.

– A może Łazienki? - Or maybe Łazienki?

– A co bliżej? - And what's closer? – spytał Paweł. Paul asked.

– Łazienki – odparł Maciek i odwrócił się, by spojrzeć mu w oczy. - Bathrooms - Maciek replied and turned to meet his eyes. Co ten człowiek zamierza? What is this man up to?

Pałacyk zachwycił całą trójkę. The palace delighted all three of them. Szybko okazało się, że zarówno Maciek, jak i Małgosia byli tu po raz ostatni w podstawówce. It quickly turned out that both Maciek and Małgosia were here for the last time in primary school. Choć Maciek na temat Łazienek wiedział sporo. Although Maciek knew a lot about Łazienki.

– Nazwa wzięła się od pokoju łaziebnego Stanisława Herakliusza Lubomirskiego – powiedział, gdy siedli w małej kawiarence nad pucharami lodów. - The name comes from the bath room of Stanisław Herakliusz Lubomirski - he said, when they sat in a small cafe over cups of ice cream. – Miał tu taki pokój, w którym odpoczywał po polowaniach. Gdy przeszło to w ręce Poniatowskiego, to król kazał ów domek łaziebny rozbudować. When it passed into the hands of Poniatowski, the king ordered that the bathhouse be expanded. Zlecił to architektowi Dominikowi…

– Wiecie co… – przerwał Paweł. – Czy to nie jest głupie, że jak się gdzieś mieszka, to się tego miejsca zupełnie nie zwiedza? - Isn't it stupid that when you live somewhere, you don't visit this place at all?

– No trochę głupie – przytaknął Maciek i zrezygnował z dalszej opowieści. - Well, a bit stupid - Maciek agreed and gave up on the further story.

Obserwowali przechadzające się dumnie po trawnikach pawie, których nie sposób było nie tylko nie widzieć, lecz także nie słyszeć. They watched the peacocks strolling proudly on the lawns, which was impossible not to see but also to hear. Ich krzyk rozlegał się co chwila, wprawiając jednych we wściekłość, a u innych wywołując chichot. Their screams rang out every now and then, making some furious and making others giggle.

– Ja też Manhattan zwiedziłem tylko wtedy z tobą – powiedział Paweł do Małgosi i wpakował do ust kolejną porcję czekoladowych lodów. - I also visited Manhattan only then with you - Paweł said to Małgosia and put another batch of chocolate ice cream in his mouth. – Jakoś samemu to mi się nigdy nie chce. - Somehow I never want it myself.

– A z kimś? – spytał Maciek.

– Z kim na przykład?

– Z jakąś dziewczyną… - With some girl ...

– Wiesz co… – zaczął Paweł, ale po chwili machnął ręką. - You know what ... - Paweł began, but after a while he waved his hand. Nie chciało mu się mówić, że dziewczyny, które spotykał na swojej drodze, nie były takimi, które interesowałoby zwiedzanie czegokolwiek. He didn't want to say that the girls he met on his way weren't the kind that would be interested in visiting anything. Nie chciał tego mówić zwłaszcza Maćkowi, bo jeszcze by sobie coś pomyślał. Zajął się lodami. He took care of the ice cream.

– To teraz co? – spytała Małgosia. – Wilanów? Czy Starówka?

– Może Starówka? - Maybe the Old Town? – powiedział Paweł. - said Paul. – Chciałbym na własne oczy zobaczyć syrenkę.

– Syrenki to są dwie – zauważył Maciek. - There are two mermaids - noticed Maciek. – Jedna nad Wisłą, a druga ta na rynku. - One on the Vistula, the other one on the market square.

– A możemy jakoś tak pojechać, żeby zobaczyć obie? - Can we somehow go to see both?

– Pewnie. - Sure. – Maciek wzruszył ramionami.

Czuł, że powoli przechodzi mu zazdrość. He felt his jealousy slowly fade away.

* * *

– Niezbyt mi się podoba ta syrenka – przyznał Paweł. - I don't like this mermaid very much - Paweł admitted − Jakaś taka… - Some such ...

Stali nad Wisłą na wyremontowanym skwerku koło pomnika Syreny.

– No wiesz… ona pierwotnie miała wyglądać zupełnie inaczej – powiedział Maciek. - You know ... it was originally supposed to look completely different - said Maciek. – Miała być na środku Wisły, szklana i w ogóle. - It was supposed to be in the middle of the Vistula, glass and everything. – Maciek zrobił ręką ruch, jakby miał on wyjaśnić wszystkim, co oznacza „w ogóle”. - Maciek made a move with his hand, as if he were to explain to everyone what it means "at all".

Paweł spojrzał na niego badawczo.

– I czemu nie jest szklana? - And why isn't it glass?

– Forsy zabrakło. - There was no money. Jak zwykle. Za to do rzeźby pozowała Krystyna Krahelska. To ona napisała piosenkę Hej, chłopcy, bagnet na broń. Zginęła w powstaniu warszawskim.

– Skąd ty to wszystko wiesz? - How do you know all this? – Paweł spojrzał na Maćka z wyraźnym podziwem. - Paweł looked at Maciek with clear admiration.

– Czytam dużo – odparł Maciek i odwrócił wzrok. - I read a lot - Maciek replied and looked away. Czuł satysfakcję i nie chciał, żeby jego mina zdradziła, jak wielką. He felt satisfaction and didn't want his expression to reveal how great it was.

– A słuchasz też dużo? - Do you also listen to a lot?

– Czego? - What?

– No muzyki… - No music ...

– Zależy jakiej… Mandaryny na przykład nie słucham – odparł Maciek ze śmiechem. - Depends on what ... Mandarin, for example, I do not listen to - Maciek replied with a laugh.

– Nie… chodzi mi o to, czy takiej starej…

– Jakiej starej? - What old one?

– Bo wiesz… ja bym chciał kupić płytę, na której byłaby taka piosenka z dzieciństwa. - Because you know ... I would like to buy an album containing such a song from my childhood.

– Kołysanka jakaś? – zainteresowała się Małgosia. - asked Małgosia.

– Nie… zwykła piosenka. - No ... ordinary song. Jak byłem mały, to leciała czasem w radiu. When I was little, it was on the radio sometimes. Lubiłem. I liked. I wczoraj usłyszałem jej kawałek. And yesterday I heard a piece of it. Jest takie radio ze złotymi przebojami i to tam puścili. There is a radio with gold hits and they put it there.

– No i jak leci? - How's it going? – spytał Maciek. - Maciek asked.

– Oj, to trudne. - Oh, it's hard.

– Ale po polsku? - But in Polish? – dopytywała się Małgosia.

– No po polsku. - Well, in Polish. Pewnie, że po polsku – przytaknął spiesznie Paweł. Sure, in Polish - agreed Paweł hastily

– No to jakiś fragmencik tekstu podaj… - Then give some fragment of the text ...

– Coś o białym Felku. - Something about white Felek.

– Białym Felku? - White Felek? – zdumiała się Małgosia. - Małgosia was surprised.

– Może białym misiu? - How about a white teddy bear? – rzucił Maciek i zarechotał, a Małgosia zgromiła go wzrokiem. - Maciek threw and laughed, and Małgosia rebuked him with her eyes.

– Nie… na pewno o Felku. "No… about Felek for sure." W słowach było coś takiego, że pan to jest biały Felek. There was something in the words that you were white Felek.

– Nie mam zielonego pojęcia – powiedział Maciek. - I have no idea - said Maciek. – No dobra. - OK. Zbierajmy się na Starówkę. Let's go to the Old Town.