×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, BRANSOLETKI

BRANSOLETKI

– Ty naciągaczko! – krzyknęła Ewelina. Wraz z nią wrzawę podniosły również inne dziewczyny z klasy maturalnej.

Kamila wbiegła do toalety i zamknęła za sobą drzwi od kabiny. Jakże chciałaby cofnąć czas. Po co wychodziła przed szereg? Po co się zgodziła? Tak chciała, by Ewelina się z nią przyjaźniła, i co?

Wszystko zaczęło się na początku roku szkolnego, kiedy Ewelina sama podeszła do Kamili. Ewelina od dawna imponowała Kamili. Po pierwsze starsza i świetnie ubrana. Po drugie… szkolna piękność. Każdy, kto przekraczał próg liceum Mickiewicza, już po tygodniu wiedział, że w maturalnej klasie jest Ewelina Zarzycka – smukła, długonoga brunetka. Dla Kamili to ostatnie było najważniejsze. W końcu o czarnych włosach marzyła od dziecka. Ach, mieć Ewelinę wśród koleżanek! Maturzystka nie zwracała jednak uwagi na młodszych, a już zwłaszcza na młodsze. A o Kamili głośno kiedyś powiedziała „mutant”. Dlatego kiedy kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego na dużej przerwie podeszła do Kamili i spytała o silikonową bransoletkę, Kamilę zatkało.

Ale cóż… w końcu modę do szkoły przyniosła właśnie Kamila. To ona po wakacyjnym powrocie z zagranicznych wojaży poinformowała wszystkich w klasie, że świat oszalał na punkcie bransoletek z silikonu. Kolorowe kółka organizacji dobroczynnych na Zachodzie nosili ponoć wszyscy. A że i telewizja pokazała program o ludziach, których przeguby rąk spowijały rzędy silikonowych bransoletek, więc nagle Kamila stała się w szkole niemal gwiazdą. W końcu była jedną z nich. Nosiła Livestrong – żółtą bransoletkę fundacji Lance'a Armstronga. Wielu osobom ze szkoły udało się zdobyć bransoletki, ale były to podróby z napisami „love”, w żadnym razie nie wyprodukowane przez fundacje dobroczynne, a przecież tylko takie miały ten modny sznyt.

– Skąd ją masz? – spytała Ewelina.

– Poznałam na wakacjach we Włoszech takich ludzi ze Stanów – odparła Kamila. – Oni opowiedzieli mi wszystko o fundacji i zamówili pocztą paczkę.

– Co to za fundacja?

– Nie słyszałaś?

– Phi… – Ewelina wydęła wargi na znak, że słyszała i wie na ten temat wszystko, ale Kamila wyczuła, że nie jest to prawda. Jednak nie odezwała się nawet słowem. Jak „phi” to „phi”. I ruszyła w stronę klasy. O, jakie to fajne uczucie, jak ktoś, kto ci imponuje, czegoś od ciebie chce!

– Poczekaj… jak ty masz właściwie na imię?! – zawołała Ewelina.

– Kamila – rzuciła przez ramię.

– Weź zaczekaj. Powiedz, co z tą fundacją?

– Założył ją ten amerykański kolarz Lance Armstrong, który zachorował na raka jąder…

– Fu! Nie macie już innych tematów tylko rak jajec? – wtrącił przysłuchujący się rozmowie Mietek.

– O Boże! – Kamila teatralnie wzniosła oczy do nieba. To spojrzenie miało oznaczać, że Mietek jest idiotą. – Jesteś tak prymitywny jak twoje imię – wypaliła.

– A twoje niby lepsze? Kamila. Kama. Jak… margaryna. Moje brzmi Mieczysław i jest staropolskie…

– Pies drapał wasze imiona – przerwała kłótnię Ewelina. – Mów dalej o tej fundacji.

– O rany! Wejdź na stronę www.livestrong.org i się wszystkiego dowiesz… chyba że nie znasz angielskiego – powiedziała Kamila i poszła do klasy.

O, jak fajnie! Zostawiać na środku korytarza osłupiałą Ewelinę. Gra między dziewczynami się rozpoczęła. Na razie wygrywała Kamila. Zwłaszcza że następnego dnia na dużej przerwie Ewelina znów ją odnalazła.

– Słuchaj… jak ty zamówiłaś te opaski?

– Znowu o tym?

– No weź… tam jest napisane, że można pocztą, ale trzeba zamówić dziesięć i trzeba mieć kartę kredytową.

– No bo trzeba.

– A ty… mogłabyś zamówić? – Ewelina spuściła wzrok.

– Ja?

– Oddałabym ci forsę.

– No dobrze, tylko… trzeba zamówić minimum dziesięć sztuk.

– To ja znajdę chętnych.

* * *

Od tamtych rozmów minęło kilka tygodni. Teraz Kamila siedziała w toalecie i płakała. O! Ileż by dała za to, by być w klasie i szkole z Małgosią. Tu nie miała przyjaciółek. A przynajmniej nie takich jak Małgosia. Żadna nie stanęła po jej stronie. Żadna nie powiedziała, że Ewelina jest niesprawiedliwa. Żadna nie podkreśliła, że Kamila była koleżeńska. Tylko wszystkie wrzeszczały, że zdziera.

A sprawa wydawała się taka prosta. Bransoletki kosztowały po dolarze… Przesyłka trzydzieści pięć dolarów… Dlatego całość, czyli te czterdzieści pięć dolarów, Kamila podzieliła przez dziesięć bransoletek i pomnożyła przez trzy złote i dwadzieścia dziewięć gorszy, a więc średnią cenę dolara. Wyszło czternaście złotych i osiemdziesiąt groszy za bransoletkę. No i się zaczęło.

– Co?! – krzyknęła Ewelina. – Przecież miało być po dolarze! Czyli niecałe cztery złote!

– No tak, ale przecież jeszcze koszty przesyłki – wyjaśniła cierpliwie Kamila, nie przeczuwając nawet, jakie gromy za chwilę spadną na jej głowę.

– To co? Niby chcesz mi wmówić, że koszty przesyłki są droższe niż sama bransoletka?

– Nie chcę ci tego wmawiać, tylko tak po prostu jest. W końcu to jest przesyłka z zagranicy.

W tym momencie do Eweliny podeszła niska, tęga brunetka i szepnęła coś na ucho. Patrzyła przy tym na Kamilę takim wzrokiem, jakim patrzy się na coś wyjątkowo obrzydliwego.

– Słuchaj, ty złodziejko! Właśnie przed chwilą się dowiedziałam od Jolki, że na Allegro można takie bransoletki kupić za osiem złotych, więc te swoje to sobie wsadź, wiesz gdzie! – I odwróciwszy się na pięcie, odeszła.

Przez następne przerwy do klasy Kamili zaglądali różni ludzie ze szkoły. Wszyscy po to, by obejrzeć złodziejkę. Kiedy kolejna pielgrzymka przyszła i stanąwszy przed nią, zaczęła wykrzykiwać, że jest nieuczciwa i chciwa, Kamila nie wytrzymała i pobiegła do łazienki. Nikt za nią nie poszedł. Wojtka tego dnia nie było w szkole. A koleżanki z klasy, wysłuchawszy argumentów Eweliny i Jolki, nie chciały słuchać Kamili.

Tego dnia nie wróciła do klasy. Na szczęście ostatnia lekcja – biologia – prowadzona była przez panią Krystosik, spokojną i staroświecką nauczycielkę.

Kiedy wyszła z toalety, w klasie siedziała tylko jedna osoba – Czarny Michał.

– Czekałem na ciebie.

Nie odezwała się nawet słowem.

– Weź się nie przejmuj tymi tłukami. Nie mają innych zmartwień, to robią z igły widły.

Dalej milczała. Teraz pociesza, ale jak wszyscy na nią krzyczeli, to milczał.

– Pilnowałem ci teczki.

– Kingi lepiej pilnuj.

– Kingi pilnuję i to nie jest twoja sprawa. Myślałem, że jesteś moją kumpelą, a ja twoim kolegą, więc…

– To czemu milczałeś, kiedy obrzucali mnie błotem?

– Bo nie ma sensu nic mówić. Zobaczysz, że za kilka tygodni przyjdą cię przeprosić.

Ale dla Kamili to nie miało znaczenia. Wiedziała jedno: w tej klasie poza Wojtkiem nie ma na kogo liczyć. No, jeszcze może na Michała. Owszem, ale to i tak chłopak, i to nie jej. Podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy.

– Dlaczego twierdzisz, że za kilka tygodni…

– Przyjdą przeprosić? – Michał się zaśmiał. – Bo zapomniały, że do towaru wylicytowanego na Allegro też trzeba doliczyć koszty przesyłki. Wyjdzie im na to samo. Poza tym by kupić na Allegro, trzeba mieć konto, a konto założyć sobie może tylko osoba pełnoletnia, więc będą musiały poprosić kogoś starszego o kupno. Myślisz, że starzy Eweliny się zgodzą? Jeśli nie chcieli jej kupić z fundacji, to czy będą chcieli od nie wiadomo kogo na aukcji internetowej? Poza tym na dużej przerwie zajrzałem do internetu. Są tam i drożej sprzedawane. A na polskiej stronie fundacji Livestrong, gdzie można zamówić z certyfikatem, są po dziesięć złotych. Z kosztami przesyłki jest drożej niż u ciebie.

* * *

Michał miał rację. Już po trzech dniach Ewelina przyszła z przeprosinami i pytaniem, czy może od Kamili kupić tę bransoletkę.

– Dam piętnaście dla równego rachunku – powiedziała.

Ale Kamila nie dała się przeprosić. Stwierdziła, że nie sprzeda nikomu ani jednej. Uzgodniła z rodzicami, że wszystkie może rozdać, w końcu, jak powiedział ojciec, to jej sprawa, co robi ze swoim kieszonkowym. Dlatego dostali wybrani. Z klasy poza Wojtkiem tylko Michał. Resztę dała Małgosi, Maćkowi, Białemu Michałowi, Aleksowi, Ewce, Tomkowi i Kindze. Ostatnią Kamila przeznaczyła dla Kaśki. Wreszcie znalazła pretekst, żeby ją odwiedzić.


BRANSOLETKI BRANCHES ВІДДІЛЕННЯ

– Ty naciągaczko! - You trickster! "Ты мошенник!" – krzyknęła Ewelina. Wraz z nią wrzawę podniosły również inne dziewczyny z klasy maturalnej. Вместе с ней подняли шум и другие девочки из старшего класса.

Kamila wbiegła do toalety i zamknęła za sobą drzwi od kabiny. Kamila ran into the toilet and closed the cabin door behind her. Jakże chciałaby cofnąć czas. How she would like to turn back time. Как бы ей хотелось повернуть время вспять. Po co wychodziła przed szereg? Why did she go in front? Почему она вышла? Po co się zgodziła? Tak chciała, by Ewelina się z nią przyjaźniła, i co?

Wszystko zaczęło się na początku roku szkolnego, kiedy Ewelina sama podeszła do Kamili. Ewelina od dawna imponowała Kamili. Po pierwsze starsza i świetnie ubrana. Po drugie… szkolna piękność. Second ... school beauty. Każdy, kto przekraczał próg liceum Mickiewicza, już po tygodniu wiedział, że w maturalnej klasie jest Ewelina Zarzycka – smukła, długonoga brunetka. Dla Kamili to ostatnie było najważniejsze. W końcu o czarnych włosach marzyła od dziecka. Ach, mieć Ewelinę wśród koleżanek! Maturzystka nie zwracała jednak uwagi na młodszych, a już zwłaszcza na młodsze. The high school graduate, however, did not pay attention to the younger ones, especially the younger ones. A o Kamili głośno kiedyś powiedziała „mutant”. Dlatego kiedy kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego na dużej przerwie podeszła do Kamili i spytała o silikonową bransoletkę, Kamilę zatkało.

Ale cóż… w końcu modę do szkoły przyniosła właśnie Kamila. To ona po wakacyjnym powrocie z zagranicznych wojaży poinformowała wszystkich w klasie, że świat oszalał na punkcie bransoletek z silikonu. Kolorowe kółka organizacji dobroczynnych na Zachodzie nosili ponoć wszyscy. A że i telewizja pokazała program o ludziach, których przeguby rąk spowijały rzędy silikonowych bransoletek, więc nagle Kamila stała się w szkole niemal gwiazdą. W końcu była jedną z nich. Nosiła Livestrong – żółtą bransoletkę fundacji Lance'a Armstronga. Wielu osobom ze szkoły udało się zdobyć bransoletki, ale były to podróby z napisami „love”, w żadnym razie nie wyprodukowane przez fundacje dobroczynne, a przecież tylko takie miały ten modny sznyt. Многим из школы удалось раздобыть браслеты, но это были подделки с написанными на них словами «любовь», никак не произведенные благотворительными фондами, и только такие имели этот модный штрих.

– Skąd ją masz? – spytała Ewelina.

– Poznałam na wakacjach we Włoszech takich ludzi ze Stanów – odparła Kamila. – Oni opowiedzieli mi wszystko o fundacji i zamówili pocztą paczkę. – Мне все рассказали о фонде и заказали посылку по почте.

– Co to za fundacja? - Что это за фундамент?

– Nie słyszałaś?

– Phi… – Ewelina wydęła wargi na znak, że słyszała i wie na ten temat wszystko, ale Kamila wyczuła, że nie jest to prawda. - Pooh ... - Ewelina pursed her lips as a sign that she heard and knows everything about it, but Kamila sensed that it was not true. - Фи... - Эвелина поджала губы в знак того, что все слышала и знала об этом, но Камила почувствовала, что это неправда. Jednak nie odezwała się nawet słowem. Jak „phi” to „phi”. I ruszyła w stronę klasy. O, jakie to fajne uczucie, jak ktoś, kto ci imponuje, czegoś od ciebie chce! Oh, how cool it feels to be impressed by someone who wants something from you!

– Poczekaj… jak ty masz właściwie na imię?! – zawołała Ewelina.

– Kamila – rzuciła przez ramię.

– Weź zaczekaj. - Take a wait. - Подожди. Powiedz, co z tą fundacją? Tell me, what about this foundation?

– Założył ją ten amerykański kolarz Lance Armstrong, który zachorował na raka jąder… - It was founded by that American cyclist Lance Armstrong, who had testicular cancer ... «Он был основан тем американским велосипедистом Лэнсом Армстронгом, который заболел раком яичек…

– Fu! - Fu! Nie macie już innych tematów tylko rak jajec? You don't have any other topics, just egg cancer? – wtrącił przysłuchujący się rozmowie Mietek.

– O Boże! - Oh my God! – Kamila teatralnie wzniosła oczy do nieba. To spojrzenie miało oznaczać, że Mietek jest idiotą. – Jesteś tak prymitywny jak twoje imię – wypaliła.

– A twoje niby lepsze? Kamila. Kama. Jak… margaryna. Moje brzmi Mieczysław i jest staropolskie…

– Pies drapał wasze imiona – przerwała kłótnię Ewelina. – Mów dalej o tej fundacji. - Go on about this foundation. – Расскажите подробнее об этом фонде.

– O rany! Wejdź na stronę www.livestrong.org i się wszystkiego dowiesz… chyba że nie znasz angielskiego – powiedziała Kamila i poszła do klasy. Go to the website www.livestrong.org and find out everything ... unless you don't know English - said Kamila and went to the classroom.

O, jak fajnie! Oh, how cool! Zostawiać na środku korytarza osłupiałą Ewelinę. Gra między dziewczynami się rozpoczęła. The game between the girls has begun. Na razie wygrywała Kamila. So far, Kamila was the winner. Zwłaszcza że następnego dnia na dużej przerwie Ewelina znów ją odnalazła.

– Słuchaj… jak ty zamówiłaś te opaski?

– Znowu o tym?

– No weź… tam jest napisane, że można pocztą, ale trzeba zamówić dziesięć i trzeba mieć kartę kredytową.

– No bo trzeba.

– A ty… mogłabyś zamówić? – Ewelina spuściła wzrok.

– Ja?

– Oddałabym ci forsę.

– No dobrze, tylko… trzeba zamówić minimum dziesięć sztuk.

– To ja znajdę chętnych.

* * *

Od tamtych rozmów minęło kilka tygodni. Teraz Kamila siedziała w toalecie i płakała. O! Ileż by dała za to, by być w klasie i szkole z Małgosią. Tu nie miała przyjaciółek. A przynajmniej nie takich jak Małgosia. Żadna nie stanęła po jej stronie. Żadna nie powiedziała, że Ewelina jest niesprawiedliwa. Żadna nie podkreśliła, że Kamila była koleżeńska. Tylko wszystkie wrzeszczały, że zdziera. Они просто все кричали, что он обдирает.

A sprawa wydawała się taka prosta. Bransoletki kosztowały po dolarze… Przesyłka trzydzieści pięć dolarów… Dlatego całość, czyli te czterdzieści pięć dolarów, Kamila podzieliła przez dziesięć bransoletek i pomnożyła przez trzy złote i dwadzieścia dziewięć gorszy, a więc średnią cenę dolara. Bracelets cost a dollar ... Shipment thirty five dollars ... Therefore, the whole, that is the forty-five dollars, Kamila divided by ten bracelets and multiplied by three zlotys and twenty-nine worse, so the average price of one dollar. Wyszło czternaście złotych i osiemdziesiąt groszy za bransoletkę. It was fourteen zlotys and eighty cents for a bracelet. No i się zaczęło.

– Co?! – krzyknęła Ewelina. Ewelina shouted. – Przecież miało być po dolarze! - It was supposed to be a dollar! Czyli niecałe cztery złote! So less than four zlotys!

– No tak, ale przecież jeszcze koszty przesyłki – wyjaśniła cierpliwie Kamila, nie przeczuwając nawet, jakie gromy za chwilę spadną na jej głowę. - Well, yes, but still shipping costs - Kamila explained patiently, not even knowing what thunder would befall her head in a moment. – Да, но еще стоимость доставки, – терпеливо объяснила Камила, даже не подозревая, какие громы сейчас обрушатся на ее голову.

– To co? Niby chcesz mi wmówić, że koszty przesyłki są droższe niż sama bransoletka? You want to tell me that shipping costs are more expensive than the bracelet itself?

– Nie chcę ci tego wmawiać, tylko tak po prostu jest. W końcu to jest przesyłka z zagranicy. After all, this is a shipment from abroad.

W tym momencie do Eweliny podeszła niska, tęga brunetka i szepnęła coś na ucho. At that moment, a short, stout brunette approached Ewelina and whispered something in her ear. В этот момент к Эвелине подошла невысокая полная брюнетка и что-то прошептала ей на ухо. Patrzyła przy tym na Kamilę takim wzrokiem, jakim patrzy się na coś wyjątkowo obrzydliwego. At the same time, she looked at Kamila with such a look that one looks at something extremely disgusting.

– Słuchaj, ty złodziejko! - Listen, you thief! Właśnie przed chwilą się dowiedziałam od Jolki, że na Allegro można takie bransoletki kupić za osiem złotych, więc te swoje to sobie wsadź, wiesz gdzie! I just found out from Jolka that you can buy such bracelets on Allegro for eight zlotys, so put your own ones in, you know where! – I odwróciwszy się na pięcie, odeszła.

Przez następne przerwy do klasy Kamili zaglądali różni ludzie ze szkoły. During the next breaks, various people from school visited Kamila's class. Wszyscy po to, by obejrzeć złodziejkę. Kiedy kolejna pielgrzymka przyszła i stanąwszy przed nią, zaczęła wykrzykiwać, że jest nieuczciwa i chciwa, Kamila nie wytrzymała i pobiegła do łazienki. When the next pilgrimage came and, standing in front of her, she started shouting that she was dishonest and greedy, Kamila couldn't stand it and ran to the bathroom. Когда пришла очередная паломница и, стоя перед ней, стала кричать, что она нечестная и жадная, Камила не выдержала и побежала в ванную. Nikt za nią nie poszedł. Nobody followed her. Wojtka tego dnia nie było w szkole. Wojtek was not at school that day. A koleżanki z klasy, wysłuchawszy argumentów Eweliny i Jolki, nie chciały słuchać Kamili. And classmates, having listened to Ewelina and Jolka's arguments, did not want to listen to Kamila.

Tego dnia nie wróciła do klasy. She did not return to class that day. Na szczęście ostatnia lekcja – biologia – prowadzona była przez panią Krystosik, spokojną i staroświecką nauczycielkę. Fortunately, the last lesson - biology - was led by Mrs. Krystosik, a calm and old-fashioned teacher.

Kiedy wyszła z toalety, w klasie siedziała tylko jedna osoba – Czarny Michał. When she left the toilet, there was only one person in the classroom - Black Michał.

– Czekałem na ciebie. - I've been waiting for you.

Nie odezwała się nawet słowem. She didn't even say a word.

– Weź się nie przejmuj tymi tłukami. - Don't worry about those blows. — Давай, не беспокойся об этих дубинках. Nie mają innych zmartwień, to robią z igły widły. They have no other worries, they make the needle pitchfork. У них нет других забот, они делают вилы из иголки.

Dalej milczała. She was still silent. Teraz pociesza, ale jak wszyscy na nią krzyczeli, to milczał. Now she is comforting, but when everyone was shouting at her, he was silent.

– Pilnowałem ci teczki. - I was keeping your briefcase. — Я позаботился о твоем портфеле.

– Kingi lepiej pilnuj. - You better keep an eye on Kinga.

– Kingi pilnuję i to nie jest twoja sprawa. - I look after Kinga and it is not your business. Myślałem, że jesteś moją kumpelą, a ja twoim kolegą, więc… I thought you were my friend and I was your friend, so ...

– To czemu milczałeś, kiedy obrzucali mnie błotem? - Then why were you silent when they threw mud on me?

– Bo nie ma sensu nic mówić. - Because there's no point in saying anything. Zobaczysz, że za kilka tygodni przyjdą cię przeprosić. You will see that in a few weeks they will come to apologize to you.

Ale dla Kamili to nie miało znaczenia. But it didn't matter to Kamila. Wiedziała jedno: w tej klasie poza Wojtkiem nie ma na kogo liczyć. She knew one thing: in this class, apart from Wojtek, there is nobody to count on. No, jeszcze może na Michała. Well, maybe at Michał. Owszem, ale to i tak chłopak, i to nie jej. Yes, but it's a boy anyway, and it's not hers. Podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. She raised her head and looked him straight in the eye.

– Dlaczego twierdzisz, że za kilka tygodni… - Why do you say that in a few weeks ...

– Przyjdą przeprosić? - Will they come to apologize? – Michał się zaśmiał. - Michał laughed. – Bo zapomniały, że do towaru wylicytowanego na Allegro też trzeba doliczyć koszty przesyłki. - Because they forgot that you also have to add shipping costs to the goods auctioned on Allegro. Wyjdzie im na to samo. They will do the same. Poza tym by kupić na Allegro, trzeba mieć konto, a konto założyć sobie może tylko osoba pełnoletnia, więc będą musiały poprosić kogoś starszego o kupno. In addition, to buy on Allegro, you must have an account, and an account can only be set up by an adult, so they will have to ask someone older to buy it. Myślisz, że starzy Eweliny się zgodzą? Do you think old Ewelina will agree? Jeśli nie chcieli jej kupić z fundacji, to czy będą chcieli od nie wiadomo kogo na aukcji internetowej? If they did not want to buy it from the foundation, will they want it from unknown who at an online auction? Poza tym na dużej przerwie zajrzałem do internetu. Besides, I looked on the internet during a long break. Są tam i drożej sprzedawane. They are sold there and more expensive. A na polskiej stronie fundacji Livestrong, gdzie można zamówić z certyfikatem, są po dziesięć złotych. And on the Polish website of the Livestrong foundation, where you can order with a certificate, there are ten zlotys each. Z kosztami przesyłki jest drożej niż u ciebie. Shipping costs are more expensive than yours.

* * *

Michał miał rację. Michał was right. Już po trzech dniach Ewelina przyszła z przeprosinami i pytaniem, czy może od Kamili kupić tę bransoletkę. After three days, Ewelina came with an apology and asked if she could buy this bracelet from Kamila.

– Dam piętnaście dla równego rachunku – powiedziała. "I'll give you fifteen for an equal bill," she said.

Ale Kamila nie dała się przeprosić. But Kamila did not allow herself to apologize. Stwierdziła, że nie sprzeda nikomu ani jednej. She stated that she would not sell one to anyone. Uzgodniła z rodzicami, że wszystkie może rozdać, w końcu, jak powiedział ojciec, to jej sprawa, co robi ze swoim kieszonkowym. She agreed with her parents that she could give them all away, in the end, as her father said, it was up to her what she did with her pocket money. Dlatego dostali wybrani. That's why they got the chosen ones. Z klasy poza Wojtkiem tylko Michał. Only Michał from the class apart from Wojtek. Resztę dała Małgosi, Maćkowi, Białemu Michałowi, Aleksowi, Ewce, Tomkowi i Kindze. She gave the rest to Małgosia, Maciek, Biały Michał, Aleks, Ewka, Tomek and Kinga. Ostatnią Kamila przeznaczyła dla Kaśki. Kamila dedicated the last one for Kaśka. Wreszcie znalazła pretekst, żeby ją odwiedzić.