×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, ASERTYWNOŚĆ (2)

ASERTYWNOŚĆ (2)

Film Małgosię przeraził. Nosił tytuł Eksperyment, nakręcił go jakiś niemiecki reżyser i był oparty, jak powiedział Kuba, na prawdziwych wydarzeniach. Oto dwudziestu facetów zgodziło się na udział w eksperymencie. Dwunastu z nich odgrywa rolę więźniów, pozostali to strażnicy. Eksperyment wymyka się spod kontroli.

– Ale ty blada jesteś – powiedział Kuba, gdy wyszli z kina.

– No wiesz… komedia to raczej nie była – odparła Małgosia i zaśmiała się nerwowo.

Tym razem pokaz w ramach uniwersyteckiego Dyskusyjnego Klubu Filmowego odbywał się w jednej z sal Biblioteki Uniwersyteckiej. Poza czytelnią wraz z wypożyczalnią oraz salami konferencyjnymi mieściły się tu księgarnia, kawiarnie, a nawet kręgielnia.

– Fajny budynek – pochwaliła Małgosia, gdy szli przez główny hol z katalogami. – Chciałabym kiedyś tu pracować.

– W bibliotece? – zdumiał się.

– A co jest złego w pracy w bibliotece? – obruszyła się Małgosia. – To fajnie miejsce. Niezwykle rozwijające, a przy tym spokojne.

– Ja tam lubię niepokój – odparł Kuba, przepuszczając dziewczynę w drzwiach. – Chodźmy na kawę i ciacho – zaproponował.

Na dworze było zimno i ciemno. Listopadowa pogoda nie zachęcała do spaceru, ale Kuba ruszył przed siebie, ciągnąc za sobą Małgosię.

– Znam świetne miejsce niedaleko – powiedział. – Nazywa się Kafka. Przez F. Jak Franz Kafka, bo to od niego…

– Wiem, kto to Franz Kafka – rzuciła Małgosia, nieco jakby urażona tym, że ktoś może ją posądzić o brak takiej wiedzy.

– Podobał ci się film? – spytał Kuba, gdy po kilku minutach marszu zasiedli w wygodnych fotelach.

– Podobał to chyba niezbyt odpowiednie słowo – zauważyła ostrożnie Małgosia. – To na pewno dobry film, ale…

– Wolałabyś romans? – Spojrzał na nią tak, że aż skuliła się w sobie.

„Chyba ma mnie za idiotkę” – pomyślała.

– Nie – odparła stanowczo. – Wyobraź sobie, że romansu bym nie wolała, bo to mam…

– W swoim życiu?

– O Boże! Nie twój interes. Czy ty dasz coś dokończyć? Chodzi mi o to, że film skłania do myślenia, jak działa ludzki umysł.

– No ba! Tym właśnie zajmuję się na jednych i drugich studiach.

– Na filozofii też?

– Na filozofii też. Tylko inaczej niż na psychologii. Na filozofii zajmujemy się tym, co człowiek myśli o świecie, jak ten świat postrzega, jak postrzega swoje miejsce w świecie i tak dalej… A na psychologii to już bardziej tym, co dzieje się w człowieku. Procesami, które zachodzą w jego umyśle.

– Na przykład?

– Na przykład poczuciem winy, jakie ty miałaś, gdy okazało się, że forsa, którą znalazłaś, nie należała do ciebie.

– O matko! Musimy to wałkować?

– Nie, ale widzisz… dopóki nadal będziesz miała w sobie to poczucie winy, dopóty ta rozmowa będzie cię boleć. Czyli… może warto to wałkować? Rozebrać na czynniki pierwsze?

– Skoro ci to sprawia przyjemność… – Małgosia wzruszyła ramionami.

– Oj, nie o to chodzi – zniecierpliwił się Kuba. – Chcę ci po prostu coś wytłumaczyć. Wróćmy do filmu…

Zanim kelnerka przyniosła zamówione przez Kubę kawy i szarlotki, Małgosia zdążyła wysłuchać pasjonującej opowieści o tym, że prawdziwy eksperyment, który przeprowadzono w Stanfordzie w 1971 roku, zakończył się już po sześciu dniach, kiedy w odgrywających role strażników obudzili się sadyści, a odgrywający role więźniów załamali się i wpadli w depresję.

– Jaki z tego wniosek? – spytała Małgosia.

– Ba! Jest ich kilka – powiedział Kuba. – Jeden z psychologów wyciągnął wnioski, że odgrywanie ról społecznych wpływa na kształtowanie się osobowości człowieka. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy nie możesz odrzucić roli, jaką odgrywasz, a tak jest właśnie w przypadku więźnia.

– No, ale w przypadku strażnika…

– No owszem… bycie strażnikiem więziennym to wybór, ale… W przypadku eksperymentu w Stanford ludzie nie wiedzieli, czy zostaną strażnikami czy więźniami.

– Może wszyscy liczyli na to, że zostaną strażnikami?

– Wiesz… o tym nie pomyślałem. Ciekawa koncepcja.

– No bo po co się zgłaszali? Chyba nie po to, by ich poniżano.

– Umysł ludzki cały czas pozostaje zagadką, choć sporo o nim wiemy. Podam ci przykład. Byłem pewny, że pójdziesz ze mną do kina.

– Dlaczego?

– Jak cię zapraszałem, to powiedziałem takie zdanie: „Byłbym bardzo niepocieszony, gdybyś nie chciała mi towarzyszyć”.

– Powiedziałeś… nawet pomyślałam sobie, że zabrzmiało to strasznie staroświecko.

– Owszem. Ale czy jak to usłyszałaś, nie pomyślałaś też przypadkiem, że nie możesz mi odmówić, bo będzie mi przykro?

– Tak właśnie pomyślałam – szepnęła Małgosia i się zaczerwieniła.

– No widzisz. – Kuba pokiwał głową i zamieszał swoją kawę. – I to właśnie wiadomo o człowieku. Jak się zachowa w pewnych sytuacjach. No coś ty… – urwał, patrząc na minę dziewczyny. Wydawało mu się, że w kącikach jej oczu pojawiły się łzy. Wziął ją delikatnie za rękę i przysunął do ust. – Małgosia! Nie chciałem cię urazić. Po prostu chciałem, byś poszła ze mną do kina.

– Akurat na ten film?

– Na ten, bo wiedziałem, że zrobi na tobie wrażenie i potem sobie o nim pogadamy. Na mnie zresztą też zrobił. Czułem narastającą we mnie agresję wobec strażników. Choć nie ja byłem więźniem. Czułem, że i mnie wkręca ta machina.

– A nie mogłeś pójść z koleżankami ze studiów?

– Ale one nie są tak przenikliwe… Myślę, że żadna z nich nie wpadłaby na to, że może wszyscy, którzy zgodzili się na udział w eksperymencie, szli z myślą, że będą strażnikami.

– A skąd wiedziałeś, że ja jestem? – spytała Małgosia, patrząc Kubie prosto w oczy.

– Nie wiedziałem. Blefowałem. Ale gdybym ci się przyznał, że chcę cię zabrać do kina, bo mi się podobasz, to przecież byś nie poszła. Powiedziałabyś, że masz chłopaka.

– Pewnie bym nie poszła – odparła Małgosia zmienionym głosem.

– No widzisz. A tak… Poszłaś… i nawet nie masz specjalnego poczucia winy, bo wydaje ci się, że zrobiłaś dobry uczynek. Oj, czuję, że jeszcze nieraz się umówimy i będziemy się zajebiście twórczo kłócić – powiedział Kuba.

– Yhym… – mruknęła Małgosia i włożyła do ust porcję szarlotki.

„Wyszło, że naprawdę nie jestem asertywna – pomyślała. – Ale to ostatni raz. Więcej się z nim nie umówię, choćby błagał na klęczkach. Będę asertywna”. Nie podejrzewała wtedy, że nadejdą dni, gdy będzie czekać na następne spotkanie. Gdy będzie wręcz rozdarta między Kubą a Maćkiem.


ASERTYWNOŚĆ (2) ASSERTIVENESS (2) НАПОРИСТОСТЬ (2) НАПОРИСТІСТЬ (2)

Film Małgosię przeraził. Nosił tytuł Eksperyment, nakręcił go jakiś niemiecki reżyser i był oparty, jak powiedział Kuba, na prawdziwych wydarzeniach. It was called Experiment, it was made by some German director and was based, as Kuba said, on real events. Oto dwudziestu facetów zgodziło się na udział w eksperymencie. Dwunastu z nich odgrywa rolę więźniów, pozostali to strażnicy. Eksperyment wymyka się spod kontroli.

– Ale ty blada jesteś – powiedział Kuba, gdy wyszli z kina. - But you are pale - said Cuba as they left the cinema.

– No wiesz… komedia to raczej nie była – odparła Małgosia i zaśmiała się nerwowo. "You know… it wasn't a comedy," Gretel replied and laughed nervously.

Tym razem pokaz w ramach uniwersyteckiego Dyskusyjnego Klubu Filmowego odbywał się w jednej z sal Biblioteki Uniwersyteckiej. Poza czytelnią wraz z wypożyczalnią oraz salami konferencyjnymi mieściły się tu księgarnia, kawiarnie, a nawet kręgielnia.

– Fajny budynek – pochwaliła Małgosia, gdy szli przez główny hol z katalogami. – Chciałabym kiedyś tu pracować.

– W bibliotece? – zdumiał się.

– A co jest złego w pracy w bibliotece? – obruszyła się Małgosia. – To fajnie miejsce. Niezwykle rozwijające, a przy tym spokojne. Extremely developing and at the same time calm.

– Ja tam lubię niepokój – odparł Kuba, przepuszczając dziewczynę w drzwiach. – Chodźmy na kawę i ciacho – zaproponował. "Let's get coffee and cake," he suggested.

Na dworze było zimno i ciemno. It was cold and dark outside. Listopadowa pogoda nie zachęcała do spaceru, ale Kuba ruszył przed siebie, ciągnąc za sobą Małgosię.

– Znam świetne miejsce niedaleko – powiedział. "I know a great spot nearby," he said. – Nazywa się Kafka. Przez F. Jak Franz Kafka, bo to od niego…

– Wiem, kto to Franz Kafka – rzuciła Małgosia, nieco jakby urażona tym, że ktoś może ją posądzić o brak takiej wiedzy.

– Podobał ci się film? - Did you like the movie? – spytał Kuba, gdy po kilku minutach marszu zasiedli w wygodnych fotelach.

– Podobał to chyba niezbyt odpowiednie słowo – zauważyła ostrożnie Małgosia. "I don't think he liked that very appropriate word," Gretel remarked cautiously. – To na pewno dobry film, ale…

– Wolałabyś romans? - Would you prefer an affair? – Spojrzał na nią tak, że aż skuliła się w sobie. He looked at her so that she cringed into herself.

„Chyba ma mnie za idiotkę” – pomyślała.

– Nie – odparła stanowczo. – Wyobraź sobie, że romansu bym nie wolała, bo to mam…

– W swoim życiu?

– O Boże! Nie twój interes. Czy ty dasz coś dokończyć? Chodzi mi o to, że film skłania do myślenia, jak działa ludzki umysł.

– No ba! Tym właśnie zajmuję się na jednych i drugich studiach.

– Na filozofii też? - Philosophy too?

– Na filozofii też. Tylko inaczej niż na psychologii. Only differently than in psychology. Na filozofii zajmujemy się tym, co człowiek myśli o świecie, jak ten świat postrzega, jak postrzega swoje miejsce w świecie i tak dalej… A na psychologii to już bardziej tym, co dzieje się w człowieku. Procesami, które zachodzą w jego umyśle. The processes that go on in his mind.

– Na przykład?

– Na przykład poczuciem winy, jakie ty miałaś, gdy okazało się, że forsa, którą znalazłaś, nie należała do ciebie. "Like the guilt you had when you found out the money you found didn't belong to you."

– O matko! Musimy to wałkować?

– Nie, ale widzisz… dopóki nadal będziesz miała w sobie to poczucie winy, dopóty ta rozmowa będzie cię boleć. "No, but you see ... as long as you still have that guilt, this conversation will hurt you." Czyli… może warto to wałkować? So ... maybe it's worth rolling it? Rozebrać na czynniki pierwsze? Disassemble into prime factors?

– Skoro ci to sprawia przyjemność… – Małgosia wzruszyła ramionami. "If you enjoy it ..." Gretel shrugged.

– Oj, nie o to chodzi – zniecierpliwił się Kuba. – Chcę ci po prostu coś wytłumaczyć. Wróćmy do filmu…

Zanim kelnerka przyniosła zamówione przez Kubę kawy i szarlotki, Małgosia zdążyła wysłuchać pasjonującej opowieści o tym, że prawdziwy eksperyment, który przeprowadzono w Stanfordzie w 1971 roku, zakończył się już po sześciu dniach, kiedy w odgrywających role strażników obudzili się sadyści, a odgrywający role więźniów załamali się i wpadli w depresję.

– Jaki z tego wniosek? – spytała Małgosia.

– Ba! Jest ich kilka – powiedział Kuba. – Jeden z psychologów wyciągnął wnioski, że odgrywanie ról społecznych wpływa na kształtowanie się osobowości człowieka. - One of the psychologists concluded that social role playing influences the formation of a person's personality. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy nie możesz odrzucić roli, jaką odgrywasz, a tak jest właśnie w przypadku więźnia.

– No, ale w przypadku strażnika… - Well, in the case of a guard ...

– No owszem… bycie strażnikiem więziennym to wybór, ale… W przypadku eksperymentu w Stanford ludzie nie wiedzieli, czy zostaną strażnikami czy więźniami. “Well, yes… being a prison guard is a choice, but… In the case of the Stanford experiment, people didn't know if they were going to be guards or prisoners.

– Może wszyscy liczyli na to, że zostaną strażnikami? "Maybe they were all hoping to become guards?"

– Wiesz… o tym nie pomyślałem. Ciekawa koncepcja.

– No bo po co się zgłaszali? Chyba nie po to, by ich poniżano.

– Umysł ludzki cały czas pozostaje zagadką, choć sporo o nim wiemy. - The human mind remains a mystery all the time, although we know a lot about it. Podam ci przykład. Byłem pewny, że pójdziesz ze mną do kina.

– Dlaczego? - Why?

– Jak cię zapraszałem, to powiedziałem takie zdanie: „Byłbym bardzo niepocieszony, gdybyś nie chciała mi towarzyszyć”. - When I invited you, I said this sentence: "I would be very inconsolable if you did not want to accompany me."

– Powiedziałeś… nawet pomyślałam sobie, że zabrzmiało to strasznie staroświecko.

– Owszem. Ale czy jak to usłyszałaś, nie pomyślałaś też przypadkiem, że nie możesz mi odmówić, bo będzie mi przykro? But when you heard it, did you not think that you could not refuse me because I would be sorry?

– Tak właśnie pomyślałam – szepnęła Małgosia i się zaczerwieniła. "That's what I thought," whispered Gretel, and blushed.

– No widzisz. - You see. – Kuba pokiwał głową i zamieszał swoją kawę. Kuba nodded and stirred his coffee. – I to właśnie wiadomo o człowieku. Jak się zachowa w pewnych sytuacjach. No coś ty… – urwał, patrząc na minę dziewczyny. Wydawało mu się, że w kącikach jej oczu pojawiły się łzy. He thought there were tears at the corners of her eyes. Wziął ją delikatnie za rękę i przysunął do ust. He took her hand gently and brought her to his mouth. – Małgosia! Nie chciałem cię urazić. Po prostu chciałem, byś poszła ze mną do kina.

– Akurat na ten film? - Just for this movie?

– Na ten, bo wiedziałem, że zrobi na tobie wrażenie i potem sobie o nim pogadamy. - This one, because I knew it would make an impression on you and then we would talk about it. Na mnie zresztą też zrobił. He did it on me too. Czułem narastającą we mnie agresję wobec strażników. I felt a growing aggression towards the guards within me. Choć nie ja byłem więźniem. Czułem, że i mnie wkręca ta machina.

– A nie mogłeś pójść z koleżankami ze studiów? - And you couldn't go with your friends from college?

– Ale one nie są tak przenikliwe… Myślę, że żadna z nich nie wpadłaby na to, że może wszyscy, którzy zgodzili się na udział w eksperymencie, szli z myślą, że będą strażnikami.

– A skąd wiedziałeś, że ja jestem? - How did you know I was? – spytała Małgosia, patrząc Kubie prosto w oczy.

– Nie wiedziałem. Blefowałem. Ale gdybym ci się przyznał, że chcę cię zabrać do kina, bo mi się podobasz, to przecież byś nie poszła. But if I had confessed that I wanted to take you to the movies because I like you, you wouldn't have gone. Powiedziałabyś, że masz chłopaka. You would say you have a boyfriend.

– Pewnie bym nie poszła – odparła Małgosia zmienionym głosem. "I probably wouldn't go," Gretel replied, her voice changed.

– No widzisz. - You see. A tak… Poszłaś… i nawet nie masz specjalnego poczucia winy, bo wydaje ci się, że zrobiłaś dobry uczynek. Oj, czuję, że jeszcze nieraz się umówimy i będziemy się zajebiście twórczo kłócić – powiedział Kuba. Oh, I feel that we will have an appointment more than once and we will quarrel creatively - said Kuba.

– Yhym… – mruknęła Małgosia i włożyła do ust porcję szarlotki. "Yhym ..." Gretel muttered and put a portion of apple pie into her mouth.

„Wyszło, że naprawdę nie jestem asertywna – pomyślała. – Ale to ostatni raz. - But it's the last time. Więcej się z nim nie umówię, choćby błagał na klęczkach. Będę asertywna”. Nie podejrzewała wtedy, że nadejdą dni, gdy będzie czekać na następne spotkanie. She had not suspected then that there would be days when she would wait for the next meeting. Gdy będzie wręcz rozdarta między Kubą a Maćkiem. When it is even torn between Kuba and Maciek.