SKARBNIK
– Słyszałam, że chcecie dokonać jakichś zmian w samorządzie klasowym – powiedziała pani Czajka, pukając długopisem w dziennik.
Robiła tak zawsze, gdy czuła, że za moment rozpęta się jakaś burza. Tak było i tym razem, ledwo zapytała, w klasie zawrzało.
Najgłośniej krzyczała… Kinga! Może dlatego, że klasa domyślała się, że to ona stała za całą sprawą. Już rok wcześniej narzekała na Białego Michała, który był skarbnikiem. Kiedy wreszcie doszła do słowa, wszyscy usłyszeli:
– Jeśli o mnie idzie, mogę spokojnie nadal być gospodarzem klasy, ale… chciałabym prosić o zmianę skarbnika. – W tym momencie odwróciła się w kierunku Białego Michała i powiedziała: – Michał, nie gniewaj się, ale nie dajesz sobie rady. Uważam, że powinien cię ktoś zastąpić.
O ile jeszcze przed chwilą wszyscy patrzyli na Kingę wrogo, o tyle w momencie, w którym głośno wyraziła swoje zdanie, dał się słyszeć w klasie wyraźny szmer uznania. Tylko Aleks miał jak zwykle inną opinię na ten temat. I nie byłby sobą, gdyby nie wyraził jej dość głośno:
– Lizuska i kablara!
– Spokój!
– krzyknęła pani Czajka, uderzając otwartą dłonią w blat biurka. – Bez głupich tekstów, bo czas leci. Trzeba przystąpić do głosowania. Kto jest za odwołaniem Michała ze stanowiska skarbnika?
Ale nikt nie zdążył podnieść ręki, bo znów dał się słyszeć głos Aleksa, który mówił zadziornym tonem:
– Może by tak Kinga uargumentowała, co takiego złego jest w moim koledze…
– Nic nie ma złego – odparła Kinga zrezygnowanym głosem. – Po prostu nie nadaje się na skarbnika. Wszystkie zbiórki pieniędzy, jakie były przeprowadzane w zeszłym roku, robiłam w rezultacie ja, bo Michał albo nie miał zeszytu skarbnika, albo nie mógł wydać reszty. W końcu ja mam drugi skarbnikowy zeszyt, który stał się tym głównym i obowiązującym.
– Bo gdy była zbiórka na wycieczkę w pierwszej klasie, to Michał był chory.
– Tak! Ale jeden dzień! Poza tym mowa jest nie tylko o pierwszej klasie, ale i o drugiej, gdzie mało się nie zarżnęłam, będąc jednocześnie gospodarzem klasy i skarbnikiem.
– Trzeba było się zarżnąć – mruknął Aleks.
– Spokój!
Pani Czajka znów uderzyła dłonią w biurko.
– Jak wy chcecie zdać ten egzamin gimnazjalny, jak wy chcecie być dorośli, iść do liceum, skoro nie potraficie dorośle się zachowywać? O problemach należy dyskutować, a nie spychać je pod dywan. Poza tym to nie jest kablowanie. Za to, że Michał był złym skarbnikiem, nic mu nie grozi. Nawet zły stopień ze sprawowania. To może mieć dla niego konsekwencje w dorosłym życiu, bo czego się Jaś nie nauczy…
– … tego Jan nie będzie umiał – dopowiedział Aleks, wznosząc ręce do nieba i wzdychając teatralnie, ale szybko umilkł, bo pani Czajka zgromiła go wzrokiem.
Jednak dość szybko okazało się, że wybór skarbnika w III a nie jest sprawą prostą. Nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za klasowe finanse. Za lubiane zrzutki na wycieczki i wypady do kina oraz za nielubiane składki na kwiaty dla nauczycieli. I chyba dlatego pani Czajka postanowiła:
– Wobec tego ja wyznaczę skarbnika. Zostanie nim Wojtek. To zintegruje cię z klasą.
Zapadła cisza, a że milczenie wyraża zgodę, wychowawczyni uznała sprawę skarbnika klasowego za załatwioną.
* * *
– Sklepik otwarty! Chodź na pączki. – Aleks szturchnął Białego Michała w ramię i już po chwili obaj biegli korytarzem.
Szkolny sklepik, prowadzony przez panią Tecię, słynął z pysznych pączków. Kupowane przez nią w pobliskiej cukierni, z reguły były pochłaniane przez uczniów jeszcze przed dużą przerwą.
– Całujemy rączki, przyszliśmy na pączki! – krzyknął Aleks, roztrącając pierwszoklasistów rozglądających się ciekawie, co też tu można dostać. A mieli w czym wybierać. Zeszyty, ołówki, gumki, kredki, flamastry i inne przybory szkolne, które uczniowie gubili i o których zapominali, były tutaj zawsze do kupienia. Jednak najczęściej przybiegano po słodycze i napoje.
Wprawdzie w III a pączki jadł najczęściej Mateusz, ale Michał z Aleksem też byli stałymi bywalcami sklepiku. Zawsze brali po dwa, więc i teraz, zanim zdążyli wyrecytować do końca swój stary tekst wymyślony przez Aleksa jeszcze w pierwszej klasie, pani Tecia położyła przed nimi serwetki, na których majestatycznie spoczywały cztery lukrowane pączki. Aleks podał dwie złotówki, a Michał… rozpoczął poszukiwania pieniędzy w kieszeniach. Niestety. Tam, gdzie zazwyczaj nosił tygodniówkę – i to najwyższą w klasie – było pusto.
– Pożyczę ci – zaofiarował się Aleks i zapłacił za przyjaciela.
– Zupełnie nie mogę sobie przypomnieć, na co wydałem cały szmalec – odezwał się po chwili Biały Michał.
Szli korytarzem i zajadali się pączkami. Michał nie wyglądał na zmartwionego faktem, że nie ma pieniędzy. To, że wydał wszystko i nie pamiętał na co, było w jego przypadku rzeczą normalną. Nie przywiązywał wagi do forsy. Rodzice prowadzili własny biznes i powodziło im się na tyle dobrze, że nie szczędzili pieniędzy swoim dzieciom.
– Oddasz mi w przyszłym tygodniu – powiedział Aleks, który podobnie jak Michał należał do tych najbogatszych w klasie.
Przez chwilę milczeli, zajęci jedzeniem, aż nagle Aleks szturchnął Michała w bok.
– Patrz! – Pokazał Wojtka, który mijał ich z torebką pączków. – Nasz klasowy casanowa niesie słodycze.
– I przyszedł Józek, i przyniósł pączki. Całuję rączki, całuję rączki. Wiadomo, damy bywają głodne. Chcesz zdobyć serce, z pączkiem wal! – zaśpiewał im nad głową Maciek, który ciągnąc za sobą Małgosię i Kamilę, właśnie dogonił kolegów.
– Ciekawe, skąd ma forsę. – Kamila pokazała ruchem głowy Wojtka częstującego pączkami Elizę z II b. – Z reguły przecież nie ma.
– O! Wiesz to zapewne z doświadczenia jako członkini jego haremu – skomentował złośliwie Aleks.
– Nie byłam w żadnym haremie i zejdź ze mnie!
– Jak to: „nie byłaś”? – Aleks udał zdziwienie. – A kto przewracał oczami? Teraz tylko czekasz, aż zacznie zbierać na cokolwiek szmal. Popędzisz, by jako pierwsza wpłacić i uzyskać pokwitowanie, które potraktujesz jako autograf i będziesz nosić w staniku.
Sytuacja między Aleksem a Kamilą stawała się coraz bardziej napięta. Zanosiło się na awanturę, ale Michał pobladł tak, że jego twarz wydała się jaśniejsza nawet od włosów Kamili.
– Ty?! Co ci jest? – spytał zaniepokojony Maciek.
– Wiecie co… – zaczął Michał bardzo powoli. – Czy były w klasie zbierane jakieś pieniądze?
– Coś ty! – odparł Aleks. – A na co miałyby być zbierane? Ty?! Co ci?
Ale Michał milczał. Przed oczami stanęła mu scena, która rozegrała się w klasie na początku tygodnia. Podszedł do niego Wojtek i powiedział, że zbiera po dyszce. Michał przeglądał właśnie komiks przyniesiony przez Aleksa. Dziewczyny go nie interesowały, ale komiksy wprost uwielbiał. Dlatego nie podnosząc głowy znad pasjonującej lektury, sięgnął do kieszeni i wyjąwszy wymiętolonego dziesiątaka, podał go Wojtkowi.
Była to kolejna dycha, którą wzięto od niego w ciągu ostatnich dwóch tygodni, czyli dokładnie od dnia, kiedy Wojtek został skarbnikiem…
I właśnie teraz Michał to sobie przypomniał. Już wiedział, gdzie podziało się jego całe kieszonkowe.
Aleks chciał natychmiast lecieć i kopać Wojtka. Kamila, która dopiero co kłóciła się z Aleksem, chciała pomóc mu w tym kopaniu. Ale Maciek z Małgosią ich powstrzymali.
– Zostawcie to nam.
Nie minęło pięć minut, kiedy Maciek zdyszany przybiegł do chłopaków i Kamili, która dyskutowała zażarcie z Aleksem na temat kar i plag egipskich, jakie powinny spaść na Nowego.
– Nowy odda forsę i nie będzie skarbnikiem. Zostanie nim Czarny Michał. Rozmawiałem z Kingą. Przekaże mu książkę skarbnika, którą prowadziła. A całej sprawy nie rozgadujemy, bo musimy z tym palantem przeżyć do końca roku w jednej klasie.
I tylko Biały Michał milczał. Było mu przykro, że został wykorzystany. Czuł, że ktoś inny nigdy by czegoś takiego nie zrobił. A jemu samemu, kiedy był skarbnikiem, w ogóle coś takiego nie przyszłoby nawet do głowy.
* * *
– Dwa tygodnie temu prosiliście, by zmienić skarbnika – powiedziała pani Czajka, gdy usłyszała, z czym przyszła do niej delegacja III a. – Nie mieliście wtedy kandydatury. Po dwóch tygodniach ten, którego wyznaczyłam, przestał wam pasować. Dobrze, że chociaż teraz macie kandydata. Ale i tak nie bardzo wiem, jak z wami rozmawiać. I zapowiadam, że ta zmiana skarbnika będzie ostatnią w tej klasie.
– A jak Czarny Michał umrze? Na przykład z miłości do Kingi? – spytał Aleks, rechocząc, wielce zadowolony z własnego dowcipu.
– To wybierzemy ciebie – odparła pani Czajka. – Ty i twoje głupie odzywki zdają się nieśmiertelne.