×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Klasa pani Czajki - Małgorzata Karolina Piekarska, ROZSTANIE

ROZSTANIE

O tym, że ten dzień kiedyś nadejdzie, Maciek wiedział od dawna. W końcu o wyjeździe Małgosi za ocean mówiło się od kilku miesięcy. Od dłuższego czasu rozmawiała z Kamilą tylko o tym. Czy jej angielski się sprawdzi? To najbardziej spędzało jej sen z powiek.

– Jak ja sobie poradzę z językiem? – spytała Kamilę.

Siedziały w parku Skaryszewskim i rzucały Płatkowi sznurek z supłem. Pies biegał jak oszalały, podrzucał sznurek, tarzał się po trawie. Jednym słowem, robił wszystko, by bez przerwy skupiać na sobie uwagę.

– Spoko – odparła Kamila i westchnęła ciężko.

– Tak. Dla ciebie to spoko…

– Boże! Małgocha! Ja z tobą zwariuję! Ile razy mam ci powtarzać, że dasz sobie radę? Trzeba tylko przełamać barierę i mówić. Poza tym wiesz co? Nowy Jork to prawdziwy tygiel narodów – tam jest niewielu rodowitych nowojorczyków. Za to cała masa obcokrajowców. I nie wszyscy znają świetnie angielski.

– Mówisz jak ciocia.

– A ona zna?

– Nie bardzo… – odparła Małgosia.

– No więc czym się przejmujesz?

Małgosia milczała. Na szczęście w tym momencie po raz kolejny przybiegł Płatek z supłem. Tym razem nie chciał go oddać. Wyraźnie droczył się z Kamilą.

– No czym? – spytała Kamila, kiedy wreszcie udało jej się wyrwać supeł i rzucić psu.

– Maćkiem.

– To znaczy?

– Rozstaniemy się na dwa miesiące.

– No i?

– A jeśli on w międzyczasie kogoś pozna?

– Maciek? Niemożliwe!

– Możliwe. Jedzie na jakiś obóz wędrowny. Tam może kogoś poznać…

– Ale nawet jak pozna, to ciebie nie zostawi.

– Skąd wiesz? Ewka mówi, by uważać.

– Ewka różne rzeczy mówi. Poza tym od kiedy ty słuchasz Ewki?

– Ty też słuchasz. Przejmujesz się jej wróżbami.

– A, wróżby to co innego.

– Ale ona mi to we wróżbie powiedziała. „Poznanie kogoś zmieni twoje życie”.

– Ale może to chodzi o poznanie kogoś przez ciebie. Może to ty kogoś poznasz i rzucisz Maćka. O tym nie myślałaś?

– Nie.

– To głupia jesteś.

– Sama jesteś głupia – mruknęła Małgosia i zamilkła.

– Kurczę! Ja nie powiedziałam tego w sensie, że jesteś głupia w ogóle, tylko w tej kwestii. Maciek ma większe powody do zmartwienia niż ty. On jedzie z kolegami, którzy pewnie będą pilnować…

– …by w razie czego zataić przede mną każdą zdradę!

– O rany! Ty to od razu używasz wielkich słów.

– A jakich mam używać? Małych? Mam mówić dupa, dupa, dupa?

– No weź! – Kamila spojrzała na Małgosię zdumiona. Takiej jej jeszcze nie znała. Czyżby przyjaciółka aż tak denerwowała się wyjazdem?

– Nie rozumiesz, że się martwię?

– Rozumiem, ale przestań mieć takie czarne myśli!

– Od kiedy wszystko z Wojtkiem ci się układa, to w ogóle nie można z tobą pogadać o swoich problemach.

– Przecież rozmawiamy. Poza tym wcześniej oboje z Maćkiem mówiliście mi, że jestem nieznośna i że nie wiem, czego chcę. A teraz chyba ty nie wiesz, czego chcesz. Czy chcesz mnie taką jak teraz, czy taką jak przedtem?

Małgosia milczała. Odezwała się dopiero po chwili, kiedy na horyzoncie zamajaczyła sylwetka Wojtka.

– Bo nie wiem, co to będzie. Czy jak wrócę, to zastanę jeszcze tego samego Maćka…

Ale Kamila nie zdążyła jej odpowiedzieć, bo poderwała się na widok Wojtka, który w ręku niósł cztery kubki z lodami.

– Rany! Czytasz w moich myślach! – zawołała Kamila.

– A dla kogo ten czwarty? – spytała Małgosia.

– Dla Aleksa – odparł Wojtek. – Spotkałem go po drodze. Jedzie tutaj na rolkach.

* * *

Dokładnie takie same myśli miał Maciek. Choć dochodziła jeszcze obawa, że Małgosia może nie chcieć wrócić do Polski. O ile jednak Małgosia miała komu się zwierzyć, o tyle Maciek zupełnie nie wiedział, z kim porozmawiać. Próbował z Aleksem, ale od razu usłyszał, że to nie jest problem, bo na obozie pozna inną i mu minie.

– Będzie miała większe cycki i nie będzie nosić okularów – powiedział Aleks.

Jeździli we trzech z Białym Michałem na rolkach po parku. Maćkowi przez chwilę wydawało się, że między drzewami mignęły mu Kamila z Małgosią, ale chłopcy pognali główną alejką w kierunku Jeziorka Kamionkowskiego. Zresztą Maciek był z nią umówiony na wieczór – mieli iść do kina. Aleks komentarz o cyckach wygłosił dość głośno, więc ciekawscy spacerowicze przyglądali się całej trójce. Zirytowany tym Maciek warknął:

– Spadaj!

– No co? – powiedział Aleks.

– Cycki są istotne.

– Kurde, ale ty głupi jesteś.

– Jak uważasz, że się nie znam, to się nie pytaj.

Biały Michał powiedział, że jak kocha, to wróci i żeby nie martwić się na zapas. A potem dodał, że musi gnać do empiku po nowy „Świat Komiksu”. Maciek postanowił mu towarzyszyć, więc Aleks w parku został sam.

* * *

– Mama… – zaczął, stając w progu pokoju matki, w którym na podłodze, stoliku, krześle walały się całe sterty bardzo ważnych papierów.

– Hm?

– Małgosia jedzie do Stanów… – zaczął i utknął w pół słowa. Czy mama zrozumie?

– No, zdaje mi się, że to już od dawna jest wiadome – odpowiedziała mama i spojrzała na Maćka, poprawiając na nosie druciane okulary.

– Tak, ale…

– Martwi cię rozstanie?

– Właśnie.

– To normalne, że się tym martwisz…

– Ale… jak ona nie wróci?

– Dlaczego ma nie wrócić? Przecież mówiłeś, że nie jedzie do rodziny, tylko do jakiejś koleżanki swojej mamy…

– No tak.

– To wybacz, ale ja przyjaźnię się z Moniką, Olą, Beatą, ale żadnego z ich dzieci nie trzymałabym w swoim domu dłużej niż przez wakacje. Z tobą czasem można oszaleć, a co dopiero z cudzym.

– No, niby tak… – mruknął Maciek trochę uspokojony, ale nadal nie wychodził z pokoju.

– Co jeszcze? No, mów? – powiedziała mama. – Mam kupę pisania, więc mów.

– A jak tam kogoś pozna? – wypalił Maciek.

– Poznać kogoś może też i tu, kiedy jesteście w Warszawie. Ja bym raczej spytała, co będzie, jak ty kogoś poznasz?

– Wszyscy mi to mówią! – krzyknął Maciek.

– No i chyba coś w tym jest. W końcu to wy, faceci, częściej jesteście niewierni.

– Wiesz co! – oburzył się Maciek. – Nie myślałem, że ty będziesz przeciwko mnie.

– Nie przeciwko! Jak mi nie wierzysz, zadzwoń do ojca i spytaj, jaki był w twoim wieku.

– Ja mu powiem, jaki ja byłem – odezwał się za plecami męski głos ojczyma Maćka.

Piotr stanął w drzwiach i oparłszy się o framugę, zaczął opowiadać:

– Jak miałem szesnaście lat, to miałem pierwszą dziewczynę…

– No i?

– Jak tylko dała buzi, to zacząłem się oglądać za innymi. Jak Małgocha ci pozwoliła…

– Piotrek! – Głos mamy Maćka był karcący. – Ja cię zaraz rozerwę!

– No to okay! Jak kocha, to wróci! – zakończył swój wywód ojczym i wyszedł z pokoju, ciągnąc za sobą Maćka. – Chodź ze mną umyć auto.

– No dobra – odparł Maciek bez entuzjazmu, ale podchwyciwszy spojrzenie ojczyma, oznaczające rozmowę sam na sam, wyszedł.

– Ale jak będziesz mu mówił takie szowinistyczne świństwa, to na kolację zjesz zupę z pomyjami! – dobiegł ich głos mamy Maćka.

– Dobra, bździągwo! – odkrzyknęli obaj.

Mama Maćka pokręciła głową. Miało to oznaczać i aprobatę, i dezaprobatę. Od kilku lat obaj nazywali ją bździągwą, co ją bawiło, śmieszyło i wkurzało jednocześnie.

– Ty się w ogóle tym nie stresuj – mówił Piotr Maćkowi, kiedy na dole rozkręcali wąż, by umyć stojący przed domem samochód. – Powiedz sobie, że co ma być, to będzie. I jeśli wróci stamtąd odmieniona, to znaczy, że nie była ciebie warta.

Ale właśnie tego Maciek obawiał się najbardziej.

* * *

Rodzice Małgosi nie zgodzili się, żeby Maciek odprowadził ją na lotnisko. Mama Maćka próbowała interweniować, ale nie spotkało się to z należytym zrozumieniem. Mama Małgosi stwierdziła, że córka ma czas na chłopców. Obie panie wymieniły uwagi, które pokazały, jak różnią się matki chłopców i dziewcząt. Mama Małgosi mówiła bowiem o tym, że Maciek ma nieczyste zamiary. Na co mama Maćka się obruszyła, twierdząc, że nawet jeśli, to trudno mu je będzie zrealizować na płycie lotniska. Jednak mama Małgosi pozostała nieugięta. A dla samego Maćka najważniejsze stało się to, żeby w ogóle mógł pożegnać się z Małgosią. Spotkali się dzień wcześniej.

– Będziesz pisać? – spytał.

– A ty?

– Jeśli na obozie będzie zasięg, to będę mógł wysyłać ci e-maile z telefonu.

– Ja tobie też będę słać e-maile. Oczywiście jeśli ciocia ma internet.

– Jakby nie miała, to w Stanach jest mnóstwo kawiarni internetowych – uspokajał Maciek.

W tym momencie w drzwiach stanęła mama Małgosi.

– Pora się żegnać – powiedziała, ale nie zamknęła drzwi. I co gorsza, nie zanosiło się na to, że je zamknie. Stała tak w progu, jakby patrzyła i oceniała, co też Maciek zrobi.

Bardzo chciał Małgosię przytulić i pocałować, ale obecność jej mamy peszyła. Zrobił więc coś, czego zupełnie się nie spodziewał nawet on sam. Podniósł do ust rękę Małgosi i pocałował koniuszki palców. Po czym dotykając palcami jej ust, szurnął nogami w kierunku oniemiałej Małgosinej mamy i wyszedł.

* * *

Właśnie dlatego w dniu odlotu Piotr bez zbędnych słów zawiózł Maćka na lotnisko. Poczekał, aż Maciek wróci z tarasu widokowego, gdzie stał i wzrokiem odprowadzał samolot, którym Małgosia leciała na drugi i jakże odległy kontynent.

„Tylko czy jak wróci ze Stanów, będzie nadal taka sama? – zastanawiał się Maciek. – Czy znajdę w niej tę samą Małgosię?”.

„Będą z niego ludzie!” – myślał Piotr, patrząc na skupioną twarz Maćka, a głośno powiedział:

– Nie martw się! Przecież ona wróci. I jeśli los zechce, wszystko będzie dobrze. Myśl o tym, że wreszcie masz wakacje!

Ale Maciek myślał teraz tylko o tym, czego chce los. Za to, żeby los chciał tego co i on, oddałby dziś wiele.


ROZSTANIE AUFLÖSUNG DISSOLUTION РАССТОЯНИЕ

O tym, że ten dzień kiedyś nadejdzie, Maciek wiedział od dawna. Maciek had known for a long time that this day would come. W końcu o wyjeździe Małgosi za ocean mówiło się od kilku miesięcy. After all, there had been talk of Małgosia's departure overseas for several months. Od dłuższego czasu rozmawiała z Kamilą tylko o tym. Czy jej angielski się sprawdzi? Будет ли ее английский работать? To najbardziej spędzało jej sen z powiek. Это было то, что преследовало ее больше всего.

– Jak ja sobie poradzę z językiem? Как я буду справляться с языком? – spytała Kamilę.

Siedziały w parku Skaryszewskim i rzucały Płatkowi sznurek z supłem. Они сидели в Скарышевском парке и бросали Платеку веревку с узлом. Pies biegał jak oszalały, podrzucał sznurek, tarzał się po trawie. Jednym słowem, robił wszystko, by bez przerwy skupiać na sobie uwagę.

– Spoko – odparła Kamila i westchnęła ciężko. — Все в порядке, — ответила Камила и тяжело вздохнула.

– Tak. Dla ciebie to spoko… Это круто для вас…

– Boże! Małgocha! Ja z tobą zwariuję! Я с тобой схожу с ума! Ile razy mam ci powtarzać, że dasz sobie radę? Trzeba tylko przełamać barierę i mówić. Poza tym wiesz co? Nowy Jork to prawdziwy tygiel narodów – tam jest niewielu rodowitych nowojorczyków. Za to cała masa obcokrajowców. I nie wszyscy znają świetnie angielski.

– Mówisz jak ciocia.

– A ona zna?

– Nie bardzo… – odparła Małgosia.

– No więc czym się przejmujesz? "Что ты собираешься делать?"

Małgosia milczała. Na szczęście w tym momencie po raz kolejny przybiegł Płatek z supłem. Tym razem nie chciał go oddać. Wyraźnie droczył się z Kamilą.

– No czym? – spytała Kamila, kiedy wreszcie udało jej się wyrwać supeł i rzucić psu.

– Maćkiem.

– To znaczy?

– Rozstaniemy się na dwa miesiące.

– No i?

– A jeśli on w międzyczasie kogoś pozna?

– Maciek? Niemożliwe!

– Możliwe. Jedzie na jakiś obóz wędrowny. Tam może kogoś poznać…

– Ale nawet jak pozna, to ciebie nie zostawi. — Но даже если он знает, он не оставит тебя.

– Skąd wiesz? Ewka mówi, by uważać.

– Ewka różne rzeczy mówi. Poza tym od kiedy ty słuchasz Ewki?

– Ty też słuchasz. Przejmujesz się jej wróżbami. Тебе небезразличны ее пророчества.

– A, wróżby to co innego.

– Ale ona mi to we wróżbie powiedziała. «Но она сказала мне это в гадании. „Poznanie kogoś zmieni twoje życie”.

– Ale może to chodzi o poznanie kogoś przez ciebie. «Но, может быть, речь идет о том, чтобы узнать кого-то через вас». Może to ty kogoś poznasz i rzucisz Maćka. Может быть, ты встретишь кого-нибудь и бросишь Мацека. O tym nie myślałaś?

– Nie.

– To głupia jesteś.

– Sama jesteś głupia – mruknęła Małgosia i zamilkła.

– Kurczę! Ja nie powiedziałam tego w sensie, że jesteś głupia w ogóle, tylko w tej kwestii. Я сказал это не в том смысле, что ты тупой вообще, а именно об этом. Maciek ma większe powody do zmartwienia niż ty. У Мачека больше причин для беспокойства, чем у тебя. On jedzie z kolegami, którzy pewnie będą pilnować… Он идет с друзьями, которые, вероятно, присмотрят за…

– …by w razie czego zataić przede mną każdą zdradę! «…чтобы скрыть от меня любое предательство, если потребуется!

– O rany! Ty to od razu używasz wielkich słów.

– A jakich mam używać? Małych? Mam mówić dupa, dupa, dupa?

– No weź! – Kamila spojrzała na Małgosię zdumiona. Takiej jej jeszcze nie znała. Czyżby przyjaciółka aż tak denerwowała się wyjazdem? Ваш друг так нервничал по поводу ухода?

– Nie rozumiesz, że się martwię? «Разве ты не понимаешь, что я волнуюсь?

– Rozumiem, ale przestań mieć takie czarne myśli! "Я понимаю, но перестань иметь такие мрачные мысли!"

– Od kiedy wszystko z Wojtkiem ci się układa, to w ogóle nie można z tobą pogadać o swoich problemach. – Поскольку с Войтеком все идет хорошо, о своих проблемах можно вообще не говорить.

– Przecież rozmawiamy. - Но мы говорим. Poza tym wcześniej oboje z Maćkiem mówiliście mi, że jestem nieznośna i że nie wiem, czego chcę. Кроме того, раньше вы с Мацеком сказали мне, что я невыносим и не знаю, чего хочу. A teraz chyba ty nie wiesz, czego chcesz. И теперь вы, кажется, не знаете, чего хотите. Czy chcesz mnie taką jak teraz, czy taką jak przedtem? Ты хочешь меня такой, какая я сейчас, или такой, какой была прежде?

Małgosia milczała. Малгосия молчала. Odezwała się dopiero po chwili, kiedy na horyzoncie zamajaczyła sylwetka Wojtka. Она заговорила только через некоторое время, когда на горизонте замаячил силуэт Войтека.

– Bo nie wiem, co to będzie. «Потому что я не знаю, что это будет». Czy jak wrócę, to zastanę jeszcze tego samego Maćka… Найду ли я того же Мацека, когда вернусь...

Ale Kamila nie zdążyła jej odpowiedzieć, bo poderwała się na widok Wojtka, który w ręku niósł cztery kubki z lodami. Но Камила не успела ей ответить, потому что вскочила при виде Войтека, несущего в руке четыре чашки с мороженым.

– Rany! Czytasz w moich myślach! – zawołała Kamila.

– A dla kogo ten czwarty? – spytała Małgosia.

– Dla Aleksa – odparł Wojtek. – Spotkałem go po drodze. Jedzie tutaj na rolkach.

* * *

Dokładnie takie same myśli miał Maciek. Choć dochodziła jeszcze obawa, że Małgosia może nie chcieć wrócić do Polski. O ile jednak Małgosia miała komu się zwierzyć, o tyle Maciek zupełnie nie wiedział, z kim porozmawiać. Próbował z Aleksem, ale od razu usłyszał, że to nie jest problem, bo na obozie pozna inną i mu minie.

– Będzie miała większe cycki i nie będzie nosić okularów – powiedział Aleks. «У нее будут большие сиськи, и она не будет носить очки», — сказал Алекс.

Jeździli we trzech z Białym Michałem na rolkach po parku. Maćkowi przez chwilę wydawało się, że między drzewami mignęły mu Kamila z Małgosią, ale chłopcy pognali główną alejką w kierunku Jeziorka Kamionkowskiego. Zresztą Maciek był z nią umówiony na wieczór – mieli iść do kina. Aleks komentarz o cyckach wygłosił dość głośno, więc ciekawscy spacerowicze przyglądali się całej trójce. Zirytowany tym Maciek warknął:

– Spadaj!

– No co? – powiedział Aleks.

– Cycki są istotne.

– Kurde, ale ty głupi jesteś.

– Jak uważasz, że się nie znam, to się nie pytaj.

Biały Michał powiedział, że jak kocha, to wróci i żeby nie martwić się na zapas. A potem dodał, że musi gnać do empiku po nowy „Świat Komiksu”. Maciek postanowił mu towarzyszyć, więc Aleks w parku został sam.

* * *

– Mama… – zaczął, stając w progu pokoju matki, w którym na podłodze, stoliku, krześle walały się całe sterty bardzo ważnych papierów.

– Hm?

– Małgosia jedzie do Stanów… – zaczął i utknął w pół słowa. Czy mama zrozumie?

– No, zdaje mi się, że to już od dawna jest wiadome – odpowiedziała mama i spojrzała na Maćka, poprawiając na nosie druciane okulary.

– Tak, ale…

– Martwi cię rozstanie?

– Właśnie.

– To normalne, że się tym martwisz…

– Ale… jak ona nie wróci?

– Dlaczego ma nie wrócić? Przecież mówiłeś, że nie jedzie do rodziny, tylko do jakiejś koleżanki swojej mamy…

– No tak.

– To wybacz, ale ja przyjaźnię się z Moniką, Olą, Beatą, ale żadnego z ich dzieci nie trzymałabym w swoim domu dłużej niż przez wakacje. Z tobą czasem można oszaleć, a co dopiero z cudzym.

– No, niby tak… – mruknął Maciek trochę uspokojony, ale nadal nie wychodził z pokoju.

– Co jeszcze? No, mów? – powiedziała mama. – Mam kupę pisania, więc mów.

– A jak tam kogoś pozna? – wypalił Maciek.

– Poznać kogoś może też i tu, kiedy jesteście w Warszawie. Ja bym raczej spytała, co będzie, jak ty kogoś poznasz?

– Wszyscy mi to mówią! – krzyknął Maciek.

– No i chyba coś w tym jest. W końcu to wy, faceci, częściej jesteście niewierni.

– Wiesz co! – oburzył się Maciek. – Nie myślałem, że ty będziesz przeciwko mnie.

– Nie przeciwko! Jak mi nie wierzysz, zadzwoń do ojca i spytaj, jaki był w twoim wieku.

– Ja mu powiem, jaki ja byłem – odezwał się za plecami męski głos ojczyma Maćka.

Piotr stanął w drzwiach i oparłszy się o framugę, zaczął opowiadać:

– Jak miałem szesnaście lat, to miałem pierwszą dziewczynę…

– No i?

– Jak tylko dała buzi, to zacząłem się oglądać za innymi. «Как только она поцеловала меня, я начал смотреть на других. Jak Małgocha ci pozwoliła…

– Piotrek! – Głos mamy Maćka był karcący. – Ja cię zaraz rozerwę!

– No to okay! Jak kocha, to wróci! – zakończył swój wywód ojczym i wyszedł z pokoju, ciągnąc za sobą Maćka. – Chodź ze mną umyć auto.

– No dobra – odparł Maciek bez entuzjazmu, ale podchwyciwszy spojrzenie ojczyma, oznaczające rozmowę sam na sam, wyszedł.

– Ale jak będziesz mu mówił takie szowinistyczne świństwa, to na kolację zjesz zupę z pomyjami! – dobiegł ich głos mamy Maćka.

– Dobra, bździągwo! – odkrzyknęli obaj.

Mama Maćka pokręciła głową. Miało to oznaczać i aprobatę, i dezaprobatę. Od kilku lat obaj nazywali ją bździągwą, co ją bawiło, śmieszyło i wkurzało jednocześnie. В течение нескольких лет они оба называли ее кляксой, что и забавляло ее, и смешило, и бесило одновременно.

– Ty się w ogóle tym nie stresuj – mówił Piotr Maćkowi, kiedy na dole rozkręcali wąż, by umyć stojący przed domem samochód. – Об этом можно вообще не беспокоиться, – сказал Петр Мацею, когда внизу открутили шланг, чтобы помыть припаркованную перед домом машину. – Powiedz sobie, że co ma być, to będzie. «Скажи себе, что будет, то будет». I jeśli wróci stamtąd odmieniona, to znaczy, że nie była ciebie warta. И если она вернется оттуда измененной, значит, она не достойна тебя.

Ale właśnie tego Maciek obawiał się najbardziej. Но именно этого Мачек боялся больше всего.

* * *

Rodzice Małgosi nie zgodzili się, żeby Maciek odprowadził ją na lotnisko. Родители Малгоши не согласились с тем, чтобы Мацек сопровождал ее в аэропорт. Mama Maćka próbowała interweniować, ale nie spotkało się to z należytym zrozumieniem. Мать Мацика пыталась вмешаться, но не встретила должного понимания. Mama Małgosi stwierdziła, że córka ma czas na chłopców. Мать Малгоши сказала, что у ее дочери есть время для мальчиков. Obie panie wymieniły uwagi, które pokazały, jak różnią się matki chłopców i dziewcząt. Две дамы обменялись репликами, которые показали, насколько разные матери мальчиков и девочек. Mama Małgosi mówiła bowiem o tym, że Maciek ma nieczyste zamiary. Мать Малгоши сказала, что у Мацека были грязные намерения. Na co mama Maćka się obruszyła, twierdząc, że nawet jeśli, to trudno mu je będzie zrealizować na płycie lotniska. На что мать Мацека обиделась, заявив, что даже если бы он это сделал, ему было бы трудно реализовать их на взлетно-посадочной полосе аэропорта. Jednak mama Małgosi pozostała nieugięta. Однако мать Малгоши оставалась непреклонной. A dla samego Maćka najważniejsze stało się to, żeby w ogóle mógł pożegnać się z Małgosią. А для самого Мацека самым важным было то, что он вообще мог попрощаться с Малгошей. Spotkali się dzień wcześniej.

– Będziesz pisać? – spytał.

– A ty?

– Jeśli na obozie będzie zasięg, to będę mógł wysyłać ci e-maile z telefonu.

– Ja tobie też będę słać e-maile. Oczywiście jeśli ciocia ma internet.

– Jakby nie miała, to w Stanach jest mnóstwo kawiarni internetowych – uspokajał Maciek.

W tym momencie w drzwiach stanęła mama Małgosi.

– Pora się żegnać – powiedziała, ale nie zamknęła drzwi. «Пора прощаться», — сказала она, но не закрыла дверь. I co gorsza, nie zanosiło się na to, że je zamknie. Stała tak w progu, jakby patrzyła i oceniała, co też Maciek zrobi.

Bardzo chciał Małgosię przytulić i pocałować, ale obecność jej mamy peszyła. Ему очень хотелось обнять и поцеловать Малгосю, но присутствие ее матери смущало. Zrobił więc coś, czego zupełnie się nie spodziewał nawet on sam. Podniósł do ust rękę Małgosi i pocałował koniuszki palców. Он поднес руку Гретель ко рту и поцеловал кончики пальцев. Po czym dotykając palcami jej ust, szurnął nogami w kierunku oniemiałej Małgosinej mamy i wyszedł.

* * *

Właśnie dlatego w dniu odlotu Piotr bez zbędnych słów zawiózł Maćka na lotnisko. Поэтому в день отъезда Петр без лишних слов отвез Мацека в аэропорт. Poczekał, aż Maciek wróci z tarasu widokowego, gdzie stał i wzrokiem odprowadzał samolot, którym Małgosia leciała na drugi i jakże odległy kontynent. Он ждал, когда Мацек вернется со смотровой площадки, где он стоял и смотрел на самолет, на котором Малгоша летела на другой, очень далекий континент.

„Tylko czy jak wróci ze Stanów, będzie nadal taka sama? «Но когда она вернется из Штатов, останется ли она прежней? – zastanawiał się Maciek. – недоумевал Мак. – Czy znajdę w niej tę samą Małgosię?”. «Найду ли я в ней ту же Малгосию?»

„Będą z niego ludzie!” – myślał Piotr, patrząc na skupioną twarz Maćka, a głośno powiedział: "Он будет людьми!" – подумал Петр, глядя на сосредоточенное лицо Мацека, и сказал вслух:

– Nie martw się! - Не волнуйся! Przecież ona wróci. I jeśli los zechce, wszystko będzie dobrze. Myśl o tym, że wreszcie masz wakacje!

Ale Maciek myślał teraz tylko o tym, czego chce los. Za to, żeby los chciał tego co i on, oddałby dziś wiele.