NOWY ROK
Tuż przed świętami Ewa zaprosiła wszystkie dziewczyny z klasy na sylwestra. Tylko dziewczyny.
– Ojej – zmartwiła się Kamila, która na święta i Nowy Rok miała zaplanowany wyjazd do Trójmiasta.
– Co się martwisz – burknęła Kaśka. – To będzie nudna impreza, bo co może być ciekawego na imprezie bez facetów.
– A czemu bez facetów?
– Bo Ewa mówiła, że to będzie babska impreza.
– Czy to prawda? – dopytywali się chłopcy.
– Prawda – odpowiedziała Ewa i dodała: – Wy nie jesteście nam do niczego potrzebni. Przyjść mają tylko dziewczyny. Wszystkie, które chcą i mogą.
– Tańczyć i tak nie umiecie! – wtrąciła Kinga i zaśmiała się.
– O przepraszam! – zaprotestował Maciek. – Kto nie umie, ten nie umie!
Po czym, skłoniwszy się przed Aleksem, zaczął wygłupiać się i pląsać wokół niego, mówiąc przy tym kwiecistym językiem:
– O pani! Pozwól, że uchwycę twą różową dłoń, której zapach mnie oszałamia…
– A to dlatego, że właśnie się nią podcierałam po kupce – odparł Aleks piskliwym głosem, wdzięcząc się przy tym i mrugając rzęsami tak, jak jego zdaniem mrugać mogła tylko prawdziwa dama.
– Nigdy w to nie wątpiłem, albowiem, ponieważ, gdyż…
– I wy dziwicie się, że nie jesteście zapraszani? Zresztą te wasze dziecinne zabawy… – prychnęła pogardliwie Kaśka i wyszła z klasy. Po pięciu minutach wróciła w towarzystwie Krzyśka z III b.
– Słyszałem, że ktoś u was robi imprezę – zagadnął Krzysiek, podchodząc do pląsającego Maćka. – Te, kuzyn, weź przestań, bo obciach mi przynosisz.
– No co! – zaperzył się Maciek. – Dziewczyny mówią, że nie umiemy tańczyć, więc ja z panią…
– Aleksandrą – usłużnie podsunął piskliwym głosem Aleks.
– Właśnie. Dziękuję ci, pani, i wybacz, że nie pamiętałem twego imienia – odparł Maciek i udał, że całuje Aleksa w dłoń. – Ja z panią Aleksandrą pokazuję, jak tańczy prawdziwy mężczyzna.
– To prawda, że ta impreza jest tylko dla bab? – spytał Krzysiek.
– Prawda – potwierdziła Kaśka, choć to nie ona była pytana.
– Możesz, Maciek, przyjść do nas. Poimprezujemy razem, a po północy chętnie odwiedzimy twoje koleżanki na ich nudnej babskiej imprezie.
– To ja z wami – powiedziała przymilnie Kaśka.
– Ty idź do bab – odrzekł Krzysiek i podszedł do ławki, w której siedziały Kamila z Małgosią, przeglądając najnowszy numer „Victora Gimnazjalisty”.
– Wy też idziecie na tę babską imprezę? – spytał, choć patrzył przy tym tylko na Kamilę.
– Ja nie idę – odparła, nie podnosząc wzroku znad kolorowych stron.
– Dlaczego?
– Bo nie ma mnie wtedy w Warszawie.
– Aha… – w głosie Krzyśka zabrzmiało rozczarowanie. – Fajna gazeta? – próbował podtrzymać rozmowę.
– Fajna – odparła Małgosia, która czytała właśnie Prawdy i mity o pierwszym pocałunku.
Krzysiek zajrzał jej przez ramię i zaśmiał się. Nie zdążył jednak powiedzieć, co go tak rozbawiło, bo akurat zadzwonił dzwonek na lekcje.
* * *
Na sylwestra do Ewy przyszła nawet Kaśka. Oczywiście już od progu tłumaczyła, że wpadła tylko na chwilę i że zaraz leci na prawdziwą imprezę, a nie na taką dla małolatów, gdzie nawet nie można nikogo poderwać. Ale dziewczyny nie zwracały już na to gadanie uwagi. Przez te kilka miesięcy szkoły zdążyły Kaśkę poznać, choć jej zadzieranie nosa i udawanie dorosłej nadal bardzo je wkurzało.
– Co będziecie robić, dziecinki? – rzuciła, wchodząc do dużego pokoju.
Miała na sobie sukienkę, na widok której dziewczyny zatkało. No i makijaż. Znów wyglądała jak dorosła.
– Wróżyć – odparła Ewa, która jako jedyna nie dała po sobie poznać, że jest zaskoczona. Większość dziewczyn ubrała się odświętnie, ale nie były to jakieś wymyślne kreacje. Tylko Kaśka wystroiła się na wielkie wyjście.
– Wróżyć? – powtórzyła i udając wielkie zdziwienie, spytała: – A co może być w takich wróżbach? ! – Na przykład, jakie będziesz miała stopnie – odezwała się Kinga, dla której dobre stopnie były najważniejsze. – He, he – zarechotała Kaśka. – Akurat stopnie to nie jest to, na czym mi specjalnie zależy. Są ważniejsze rzeczy niż nauka.
– Na przykład? – drążyła Małgosia.
– Ty i tak niewiele z tego zrozumiesz – odparła Kaśka.
– Chcesz? – Ewa pokazała Kaśce talię kart. – Powróżę najpierw tobie. W końcu spieszysz się na poważną imprezę – ostatnie zdanie Ewa wypowiedziała z przekąsem.
Kaśka kiwnęła głową, więc Ewa położyła przed nią potasowane karty i nakazała:
– Przełóż.
– Jak?
– Lewą ręką do siebie na trzy kupki.
Po chwili dookoła stołu ustawił się wianuszek dziewczyn, które słyszały, jak Ewka, biorąc do ręki coraz to nową kupkę kart, mówiła:
– Jaka jesteś… lubisz się stroić…
– To widać i bez kart, no nie?
– Lubisz też kłamać.
– Weź… do bani z takimi wróżbami! – prychnęła Kaśka i wstała.
– Poczekaj! – zawołała Ewa. – Nie przerywaj mi, tylko siedź i milcz.
– Ona naprawdę umie wróżyć – szepnęła Kinga do Małgosi. – Wiem coś o tym. Znamy się z Ewą od dziecka i ona zawsze umiała. Nie wiadomo skąd.
– Jesteś samotna, ale udajesz, że masz mnóstwo znajomych. Lubisz znajdować się w centrum zainteresowania. O czym nie wiesz… Chłopak, którym się interesujesz, ma na oku inną. Nie spodziewasz się… że spotkanie towarzyskie, na które trafisz, nie okaże się zbyt udane. Co być musi… Spotka cię wielka przykrość. W nowym roku padniesz ofiarą plotek i pomówień. Serce zaspokoi… jakiś prezent, ale nie ty go dostaniesz. Dostanie go ktoś inny, wyniknie z tego nieporozumienie, a cała ta sytuacja cię ubawi.
– Mnie też powróż! – posypały się zewsząd prośby.
– Zaraz… – mruknęła Ewa. – Słuchaj, Kaśka. Z tych kart wynika, że ty nie wybierasz się na żadną inną imprezę… – zaczęła Ewa, a wtedy Kaśka zerwała się jak oparzona z krzesła.
– Wybieram się! I właściwie powinnam już wychodzić – burknęła i porwawszy torebkę, wybiegła do przedpokoju. Po chwili usłyszała głos Małgosi:
– To teraz mnie.
– Dobra – odpowiedziała jej Ewa i Kaśka usłyszała odgłos tasowania kart, a potem krótkie: – Przełóż.
– Tak dobrze? – upewniła się Małgosia.
– Dobrze – odparła Ewa i rozpoczęła wróżbę. – O czym nie wiesz… Że bardzo podobasz się temu kolesiowi, który i tobie się podoba. Czego się nie spodziewasz… Że dostaniesz po Nowym Roku prezent, o którym od dawna marzyłaś. Co być musi…
Dalej Kaśka nie słuchała. Nacisnęła klamkę i zawołała w głąb mieszkania Ewy:
– To na razie!
– Cześć! – odkrzyknął chór dziewczyn.
* * *
Stała na klatce sama i łykała łzy.
„Jestem kompletnie głupia – myślała. – Ewka miała rację. Wszystko, co mówiła, to prawda. Przyszłam tu, bo Krzysiek wspomniał, że może wpadnie… A on chyba nie wpadnie. I co ja powiem w domu, jak teraz wrócę?”.
Kaśka przypatrywała się futerku przy zimowym płaszczu. Oglądała torebkę – dokładnie taką, o jakiej marzyła od dawna, a którą mama kupiła jej na Gwiazdkę. I wcale nie czuła się szczęśliwa. Co z tego, że była lepiej ubrana od tych wszystkich gęsi z klasy? Cóż z tego, że była od nich ładniejsza? Krzysiek kiedyś jej powiedział, że jest ładna. A teraz te pasztety, zwłaszcza Ewka i okularnica Gośka, siedzą tam, a ona… stoi tu, na klatce. Nie panując nad emocjami, zaszlochała tak głośno, że nagle drzwi od mieszkania Ewy otworzyły się. W progu stanęła Kinga.
– Co ty tu robisz? – zawołała. – Dziewczyny! Chodźcie! Kaśka tu siedzi i płacze.
– Sorry za te wróżby – powiedziała Ewa, stając w progu. – Zmyślałam.
Kaśka pokiwała smętnie głową i wytarła pięścią oczy, rozmazując przy tym makijaż, nad którym tak się napracowała przed wyjściem.
– Chodźcie, zagramy w monopol – zaproponowała Małgosia, odkrywając w pokoju Ewki na półce charakterystyczne pudełko.
Po chwili cała grupa dziewczyn siedziała dookoła planszy i grała w najlepsze. Nawet nie zauważyły, kiedy minęła północ. Ocknęły się dopiero, kiedy do drzwi zastukali bawiący się u sąsiadów rodzice Ewy. Przyszli z życzeniami i zapewnieniem, że jeśli trzeba, mogą zacząć odprowadzać wszystkie dziewczynki.
– Ty naprawdę nazmyślałaś w tej wróżbie dla Kaśki? – spytała Ewę Kinga.
– Coś ty, znasz mnie – odparła Ewa.
– To po co jej powiedziałaś, że to bzdury?
– A co miałam zrobić? Widziałaś, jak ryczała.
* * *
Maciek z Krzyśkiem, mimo swoich wcześniejszych zapowiedzi, na tę babską imprezę w ogóle nie dotarli. Krzysiek, wiedząc, że nie będzie tam Kamili, stracił zainteresowanie, choć przed Maćkiem nie chciał się przyznać z jakiego powodu. A Maciek… przecież nie poleci tam sam. Żeby Małgosia sobie coś pomyślała? O, co to, to nie! Nigdy w życiu. W końcu on jest poważnym mężczyzną, a nie takim babiarzem jak Krzysiek. Maciek spojrzał w gwiazdy. Już był Nowy Rok.