×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Klasa pani Czajki - Małgorzata Karolina Piekarska, NA KRAŃCU ŚWIATA (3)

NA KRAŃCU ŚWIATA (3)

Następne dwa dni spędziła, pomagając cioci Zuli. Głównie w robieniu przetworów. Do perfekcji opanowała szypułkowanie agrestu, czyszczenie porzeczek i innych owoców. Zręcznie kroiła twarde gruszki na ćwiartki, by można było je przyrządzić w occie. Jagoda zajmowała się pracami w polu i ogródku. Zapewne dlatego, że wtedy miała pretekst do spotkania z Adrianem. Małgosia kilka razy słyszała, jak ciocia Zula wychodziła jej szukać. Za każdym razem Jagoda biegła spomiędzy pól, burcząc, że niby oddaliła się tylko na chwilę.

– Ona myśli, że ja głupia jestem i nie wiem, gdzie biega – westchnęła ciocia Zula, wracając z pola po kolejnym poszukiwaniu Jagody. – Strzela oczami za tym Adrianem, a to taki szałaputa! Przecież on jest z nią w gimnazjum w równoległej klasie, bo już dwa razy nie zdał! Najpierw nie zdał w podstawówce. Teraz w gimnazjum się z nim męczą. Przepuścili do drugiej klasy, bo ileż razy można siedzieć w pierwszej. A ona nie rozumie, że to nie towarzystwo dla niej! Jej się zdaje, że jak on dziś taki ładny i rozchwytywany, to całe życie taki będzie. Teraz korzysta z tego, że ojciec wyjechał. Bo jakby tu był, toby się ten Adrian nawet nie zbliżył do naszego domu.

– Ciociu, czy jest tu gdzieś w pobliżu jakaś biblioteka? – spytała Małgosia, chcąc zmienić temat.

– Biblioteka? – Ciocia Zula zastanowiła się przez chwilę. – Chodzi ci o taką, z której można wypożyczyć książki?

– Tak… Bo ja, ciociu, wzięłam tylko pięć i właściwie kończę już czwartą, więc chętnie bym coś wypożyczyła…

– To będzie trudne, bo najbliższa jest w Platerowie, a to ponad jedenaście kilometrów stąd. No i jeszcze w Łosicach, ale to już w ogóle prawie dwadzieścia kilometrów… Poza tym tobie by nie wypożyczyli, bo to niestety trzeba być stąd. Musiałby ktoś z nas z tobą pojechać i wypożyczyć na siebie. Tu na wsi to jest inaczej niż w mieście. – Ciocia Zula westchnęła ciężko. Przez chwilę patrzyła przez okno w jakiś sobie tylko widoczny punkt. – Ale my tu w domu mamy trochę książek – odezwała się już weselszym tonem. – Jak teraz będę szła na strych po puste słoiki, to zerknę do sypialni, czy znajdzie się coś takiego, co by ci się mogło spodobać.

Ledwo ciocia Zula zniknęła w sieni, gdy do kuchni wpadł jakiś chłopak.

– Adrian jestem – przedstawił się, ale Małgosia się tego domyśliła, bo tuż za nim wbiegła zdyszana Jagoda.

Małgosia skinęła głową na powitanie, a w tym czasie Jagoda błyskawicznie przysunęła się do chłopaka, jakby chciała zaznaczyć terytorium.

– A czemu ty tu siedzisz w kuchni? – spytał Adrian, patrząc na Małgosię w dziwny sposób, aż skuliła się pod jego wzrokiem.

Miała wrażenie, że chłopak jest zbyt śmiały. W jego spojrzeniu było coś takiego, że jeszcze chwila, a zarumieniłaby się po same uszy. Na dodatek zaczął się do niej przysuwać. Odsunęła się. Pomału zaczynała rozumieć zdenerwowanie Jagody. Chłopak zachowywał się jak typowy flirciarz.

– Może pójdziesz z nami wieczorem na spacer? – zapytał.

Małgosia spojrzała nad jego ramieniem na Jagodę. O! Gdyby wzrok mógł zabijać, z pewnością leżałaby teraz martwa.

– Nie. Dziękuję – odparła, a widząc jego zdziwione spojrzenie, dodała: – Wolę poczytać. – Odwróciła się plecami do chłopaka.

Gdy po chwili ciocia Zula wróciła do kuchni, nie było w niej ani Adriana, ani Jagody.

– Coś dla ciebie znalazłam – odezwała się, wnosząc naręcze książek.

Wśród nich dziewczyna dostrzegła tę, którą od dawna chciała przeczytać. Nosiła tytuł: Małgosia contra Małgosia, a jej autorką była Ewa Nowacka. Słyszała o książce od mamy, która zapewniała, że gdy była w jej wieku, zaczytywała się tym i jest to opowieść ponadczasowa. Niestety w szkolnej bibliotece tej książki nie było. Teraz miała okazję zajrzeć do środka.

* * *

Zajście w kuchni uświadomiło Małgosi, że pomiędzy nią a Jagodą jest jakaś przepaść. Mogła wynikać z tego, że Jagodę fascynował Adrian, a w Hruszewie rozrywek było jak na lekarstwo. W każdym razie przez prawie tydzień, który minął od jej przyjazdu na wieś, dziewczynki właściwie ze sobą nie rozmawiały. I może dałoby się tak dalej funkcjonować – do końca sierpnia Małgosia zamknięta w swoim świecie czytałaby książki, a Jagoda biegała na spotkania z Adrianem – gdyby nie fakt, że brak zainteresowania ze strony Małgosi zdecydowanie zdenerwował Adriana. Zaczął wręcz szukać jej towarzystwa. To z kolei sprawiło, że Jagoda robiła się dla niej coraz bardziej nieprzyjemna. Raz niby przypadkiem zapomniała otworzyć zamknięte od środka na klucz drzwi łazienki. Małgosi w nocy zachciało się do toalety, więc musiała biec przez podwórko do wygódki. Jagoda rano przepraszała i tłumaczyła się, że to przypadkiem, ale Małgosia widziała ten triumf w jej oczach. Zachowanie rówieśnicy tłumaczyła sobie tym, że najwyraźniej spacery z Adrianem nie przebiegają tak, jak to sobie Jagoda wcześniej wymarzyła.

Tego popołudnia odpoczywała na leżaku w ogródku i czytała książkę. Skończyła już pomagać w kuchni, a poza tym ciocia powiedziała, że przecież ma wakacje. No fakt. Ma. Dlatego pochłonięta przygodami swojej imienniczki, która przeniosła się w czasy króla Jana Kazimierza, nie usłyszała kroków za plecami. Nagle… ktoś wyrwał jej książkę z rąk. Z zaskoczenia aż podskoczyła na leżaku. Gdy podniosła głowę, zobaczyła Adriana.

– Oddaj – poprosiła, wyciągając rękę po książkę.

– Jak pocałujesz.

Zaniemówiła. Pocałować? Ona?! Jego?!! Wzdrygnęła się na samą myśl. Po chwili okazało się, że pytanie słyszała również Jagoda, która przybiegła do ogródka za Adrianem. Małgosi nawet w głowie nie postało pocałować chłopaka. Ponownie wyciągnęła rękę i powtórzyła prośbę:

– Oddaj.

Ale Adrian nie miał takiego zamiaru. Przekomarzając się z nią jak dziecko, przerzucał książkę z ręki do ręki.

– Nie chcesz oddać, to zostaw na leżaku – rzuciła chłodno, podnosząc się, i ruszyła w stronę domu.

Usłyszała jeszcze, jak Jagoda prosi, by Adrian zostawił książkę i żeby poszli na spacer, tak jak obiecał. Chłopak jednak najwyraźniej nie chciał, bo po chwili Małgosię dobiegł jego wściekły syk:

– Spadaj!

To jedno słowo doprowadziło Jagodę do jakiejś furii. Błyskawicznie podbiegła do Małgosi i uderzyła ją pięścią w plecy z taką siłą, że dziewczynka zachwiała się i po chwili leżała jak długa na ziemi. Tuż przed jej nosem wylądowały okulary, z których wypadło jedno szkło. Adrian rzucił się jej na pomoc, co jeszcze bardziej rozwścieczyło Jagodę, bo z całej siły nadepnęła okulary i zmiażdżyła na ścieżce. Małgosia odepchnęła rękę Adriana, który chciał jej pomóc wstać. Zostawiła też na ścieżce zniszczone okulary i pobiegła w stronę domu. Jeszcze chwilę się powstrzymywała, ale łzy już wisiały jej na rzęsach. Schwyciła leżący na stoliku w pokoju telefon, który od przyjazdu tutaj milczał jak zaklęty i wbiegłszy do łazienki, zamknęła się od środka.

TATO ZABIERZ MNIE STĄD. BŁAGAM – ten jeden esemes sprawił, że następnego dnia pod wieczór tata Małgosi przyjechał po nią do Hruszewa. Było to już po awanturze, którą Jagodzie zrobiła ciocia Zula. Choć Małgosia upierała się, że nic się nie stało, potknęła się sama i okulary zniszczyły się przez przypadek. I zapewniała, że bardzo jej tu fajnie, ale musi wracać do Warszawy, bo bez okularów nic nie widzi. Jednak ciocia wiedziała swoje. Kazała Jagodzie przyznać się. Jagoda najpierw długo milczała. Wreszcie pękła. Wyjąc, zaczęła tłumaczyć, że jej na Adrianie bardzo zależy. Małgosia nie chciała słuchać tych bzdur. Znów zamknęła się w łazience. Nie interesował jej Adrian. Nie interesował jej Hruszew, w którym od pierwszego dnia została potraktowana jak intruz. Chciała wrócić do domu, ale przedtem skończyć książkę. Siedząc na zamkniętym sedesie, przelatywała wzrokiem rzędy wyrazów, ale nie mogła się skupić. Jagoda kilkakrotnie pukała do drzwi i poprosiła o wybaczenie. A choć Małgosia odpowiedziała jej w końcu, że wybacza, to przyrzekła sobie, że o tym, co się tutaj zdarzyło, nie powie nikomu. Nigdy. I o wszystkim zapomni natychmiast po powrocie do domu. Tylko jedno ją pocieszyło. Ciocia pozwoliła jej zabrać ze sobą książkę. Dzięki temu nie musiała po drodze rozmawiać z ojcem i opowiadać mu, co się stało. Spokojnie czytała całą drogę. Gdy skończyła i podniosła wzrok, jej oczom ukazał się napis Warszawa.


NA KRAŃCU ŚWIATA (3) AM RANDE DER WELT (3) ON THE EDGE OF THE WORLD (3)

Następne dwa dni spędziła, pomagając cioci Zuli. She spent the next two days helping Aunt Zula. Głównie w robieniu przetworów. Do perfekcji opanowała szypułkowanie agrestu, czyszczenie porzeczek i innych owoców. She mastered the stalk of gooseberries, cleaning currants and other fruits. Zręcznie kroiła twarde gruszki na ćwiartki, by można było je przyrządzić w occie. Jagoda zajmowała się pracami w polu i ogródku. Zapewne dlatego, że wtedy miała pretekst do spotkania z Adrianem. Probably because then she had an excuse to meet Adrian. Małgosia kilka razy słyszała, jak ciocia Zula wychodziła jej szukać. Małgosia heard Aunt Zula come out to look for her several times. Za każdym razem Jagoda biegła spomiędzy pól, burcząc, że niby oddaliła się tylko na chwilę. Each time, Jagoda ran from among the fields, grunting that she seemed to be walking away only for a moment.

– Ona myśli, że ja głupia jestem i nie wiem, gdzie biega – westchnęła ciocia Zula, wracając z pola po kolejnym poszukiwaniu Jagody. "She thinks I'm stupid and I don't know where she runs," Aunt Zula sighed, returning from the field after another search for Jagoda. – Strzela oczami za tym Adrianem, a to taki szałaputa! - He shoots his eyes after that Adrian, and this is such a shit! Przecież on jest z nią w gimnazjum w równoległej klasie, bo już dwa razy nie zdał! Najpierw nie zdał w podstawówce. First, he failed primary school. Teraz w gimnazjum się z nim męczą. Now they are getting tired of it in junior high. Przepuścili do drugiej klasy, bo ileż razy można siedzieć w pierwszej. A ona nie rozumie, że to nie towarzystwo dla niej! And she doesn't understand that this is not company for her! Jej się zdaje, że jak on dziś taki ładny i rozchwytywany, to całe życie taki będzie. It seems to her that if he is so pretty and in demand today, his whole life will be like that. Teraz korzysta z tego, że ojciec wyjechał. Now he is taking advantage of the fact that his father has left. Bo jakby tu był, toby się ten Adrian nawet nie zbliżył do naszego domu. Because if he was here, this Adrian wouldn't even come close to our house.

– Ciociu, czy jest tu gdzieś w pobliżu jakaś biblioteka? "Aunt, is there any library nearby?" – spytała Małgosia, chcąc zmienić temat. - Małgosia asked, wanting to change the subject.

– Biblioteka? – Ciocia Zula zastanowiła się przez chwilę. Aunt Zula thought for a moment. – Chodzi ci o taką, z której można wypożyczyć książki? - You mean one from which you can borrow books?

– Tak… Bo ja, ciociu, wzięłam tylko pięć i właściwie kończę już czwartą, więc chętnie bym coś wypożyczyła… - Yes ... Because I, aunt, I only took five and I'm actually finishing fourth, so I'd like to borrow something ...

– To będzie trudne, bo najbliższa jest w Platerowie, a to ponad jedenaście kilometrów stąd. - It will be difficult, because the closest is in Platerów, more than eleven kilometers from here. No i jeszcze w Łosicach, ale to już w ogóle prawie dwadzieścia kilometrów… Poza tym tobie by nie wypożyczyli, bo to niestety trzeba być stąd. And also in Łosice, but it's almost twenty kilometers ... Besides, they wouldn't rent you, because unfortunately you have to be from here. Musiałby ktoś z nas z tobą pojechać i wypożyczyć na siebie. One of us would have to go with you and borrow us. Tu na wsi to jest inaczej niż w mieście. It is different here in the countryside than in the city. – Ciocia Zula westchnęła ciężko. Aunt Zula sighed heavily. Przez chwilę patrzyła przez okno w jakiś sobie tylko widoczny punkt. For a moment she stared out the window at some point of view. – Ale my tu w domu mamy trochę książek – odezwała się już weselszym tonem. – Jak teraz będę szła na strych po puste słoiki, to zerknę do sypialni, czy znajdzie się coś takiego, co by ci się mogło spodobać. - Now if I go to the attic to get empty jars, I will have a look into the bedroom to see if there is anything that you might like.

Ledwo ciocia Zula zniknęła w sieni, gdy do kuchni wpadł jakiś chłopak. Aunt Zula had barely disappeared into the hall when a boy burst into the kitchen.

– Adrian jestem – przedstawił się, ale Małgosia się tego domyśliła, bo tuż za nim wbiegła zdyszana Jagoda. - Adrian is here - he introduced himself, but Małgosia figured it out, because Jagoda, out of breath, ran right behind him.

Małgosia skinęła głową na powitanie, a w tym czasie Jagoda błyskawicznie przysunęła się do chłopaka, jakby chciała zaznaczyć terytorium.

– A czemu ty tu siedzisz w kuchni? - Why are you sitting here in the kitchen? – spytał Adrian, patrząc na Małgosię w dziwny sposób, aż skuliła się pod jego wzrokiem.

Miała wrażenie, że chłopak jest zbyt śmiały. W jego spojrzeniu było coś takiego, że jeszcze chwila, a zarumieniłaby się po same uszy. There was something in his gaze that just a moment later, she would blush to her ears. Na dodatek zaczął się do niej przysuwać. In addition, he began to move closer to her. Odsunęła się. She stepped back. Pomału zaczynała rozumieć zdenerwowanie Jagody. Little by little, she began to understand Jagoda's nervousness. Chłopak zachowywał się jak typowy flirciarz. The boy was acting like a typical flirt.

– Może pójdziesz z nami wieczorem na spacer? - Why don't you go for a walk with us tonight? – zapytał. - He asked.

Małgosia spojrzała nad jego ramieniem na Jagodę. Gretel looked over his shoulder at Jagoda. O! ABOUT! Gdyby wzrok mógł zabijać, z pewnością leżałaby teraz martwa. If sight could kill, she would certainly be dead now.

– Nie. Dziękuję – odparła, a widząc jego zdziwione spojrzenie, dodała: – Wolę poczytać. – Odwróciła się plecami do chłopaka. She turned her back to the boy.

Gdy po chwili ciocia Zula wróciła do kuchni, nie było w niej ani Adriana, ani Jagody.

– Coś dla ciebie znalazłam – odezwała się, wnosząc naręcze książek. "I found something for you," she said, carrying an armful of books.

Wśród nich dziewczyna dostrzegła tę, którą od dawna chciała przeczytać. Among them, the girl noticed the one she had wanted to read for a long time. Nosiła tytuł: Małgosia contra Małgosia, a jej autorką była Ewa Nowacka. It was entitled: Małgosia versus Małgosia, and its author was Ewa Nowacka. Słyszała o książce od mamy, która zapewniała, że gdy była w jej wieku, zaczytywała się tym i jest to opowieść ponadczasowa. She had heard about the book from her mother, which said that when she was her age, she was reading it, and it was a timeless story. Niestety w szkolnej bibliotece tej książki nie było. Unfortunately, this book was not in the school library. Teraz miała okazję zajrzeć do środka.

* * *

Zajście w kuchni uświadomiło Małgosi, że pomiędzy nią a Jagodą jest jakaś przepaść. Mogła wynikać z tego, że Jagodę fascynował Adrian, a w Hruszewie rozrywek było jak na lekarstwo. W każdym razie przez prawie tydzień, który minął od jej przyjazdu na wieś, dziewczynki właściwie ze sobą nie rozmawiały. I może dałoby się tak dalej funkcjonować – do końca sierpnia Małgosia zamknięta w swoim świecie czytałaby książki, a Jagoda biegała na spotkania z Adrianem – gdyby nie fakt, że brak zainteresowania ze strony Małgosi zdecydowanie zdenerwował Adriana. And maybe it would be possible to continue like this - by the end of August Małgosia, closed in her world, would read books, and Jagoda would run to meetings with Adrian - if not for the fact that Małgosia's lack of interest definitely upset Adrian. Zaczął wręcz szukać jej towarzystwa. He even started looking for her company. To z kolei sprawiło, że Jagoda robiła się dla niej coraz bardziej nieprzyjemna. This in turn made Jagoda more and more unpleasant to her. Raz niby przypadkiem zapomniała otworzyć zamknięte od środka na klucz drzwi łazienki. Once she accidentally forgot to open the locked bathroom door. Małgosi w nocy zachciało się do toalety, więc musiała biec przez podwórko do wygódki. Małgosia wanted to use the toilet at night, so she had to run across the yard to the privy. Jagoda rano przepraszała i tłumaczyła się, że to przypadkiem, ale Małgosia widziała ten triumf w jej oczach. In the morning, Jagoda apologized and explained that it was an accident, but Małgosia saw this triumph in her eyes. Zachowanie rówieśnicy tłumaczyła sobie tym, że najwyraźniej spacery z Adrianem nie przebiegają tak, jak to sobie Jagoda wcześniej wymarzyła. She explained the behavior of her peers by the fact that, apparently, walks with Adrian did not go as Jagoda had dreamed of before.

Tego popołudnia odpoczywała na leżaku w ogródku i czytała książkę. That afternoon, she was resting in the deck chair in the backyard and reading a book. Skończyła już pomagać w kuchni, a poza tym ciocia powiedziała, że przecież ma wakacje. She had already finished helping in the kitchen, and besides, my aunt said she was on vacation. No fakt. Ma. Dlatego pochłonięta przygodami swojej imienniczki, która przeniosła się w czasy króla Jana Kazimierza, nie usłyszała kroków za plecami. Nagle… ktoś wyrwał jej książkę z rąk. Suddenly… someone grabbed the book from her hands. Z zaskoczenia aż podskoczyła na leżaku. Gdy podniosła głowę, zobaczyła Adriana. When she looked up, she saw Adrian.

– Oddaj – poprosiła, wyciągając rękę po książkę. "Give it back," she said, holding out her hand for the book.

– Jak pocałujesz.

Zaniemówiła. Pocałować? Ona?! Jego?!! Wzdrygnęła się na samą myśl. Po chwili okazało się, że pytanie słyszała również Jagoda, która przybiegła do ogródka za Adrianem. Małgosi nawet w głowie nie postało pocałować chłopaka. Małgosia didn't even kiss the boy in her head. Ponownie wyciągnęła rękę i powtórzyła prośbę: She reached out her hand again and repeated her request:

– Oddaj. - Give it back.

Ale Adrian nie miał takiego zamiaru. Przekomarzając się z nią jak dziecko, przerzucał książkę z ręki do ręki.

– Nie chcesz oddać, to zostaw na leżaku – rzuciła chłodno, podnosząc się, i ruszyła w stronę domu. "You don't want to give it back, leave it on the deck chair," she said coldly, getting up and headed towards the house.

Usłyszała jeszcze, jak Jagoda prosi, by Adrian zostawił książkę i żeby poszli na spacer, tak jak obiecał. She heard Jagoda asking Adrian to leave the book and go for a walk, as he had promised. Chłopak jednak najwyraźniej nie chciał, bo po chwili Małgosię dobiegł jego wściekły syk:

– Spadaj!

To jedno słowo doprowadziło Jagodę do jakiejś furii. This one word drove Jagoda to some fury. Błyskawicznie podbiegła do Małgosi i uderzyła ją pięścią w plecy z taką siłą, że dziewczynka zachwiała się i po chwili leżała jak długa na ziemi. She immediately ran to Małgosia and punched her in the back with such force that the girl staggered and after a while she was lying on the ground. Tuż przed jej nosem wylądowały okulary, z których wypadło jedno szkło. Glasses landed in front of her nose, and one glass fell out. Adrian rzucił się jej na pomoc, co jeszcze bardziej rozwścieczyło Jagodę, bo z całej siły nadepnęła okulary i zmiażdżyła na ścieżce. Adrian rushed to help her, which enraged Jagoda even more, because she stepped on her glasses with all her strength and crushed on the path. Małgosia odepchnęła rękę Adriana, który chciał jej pomóc wstać. Zostawiła też na ścieżce zniszczone okulary i pobiegła w stronę domu. Jeszcze chwilę się powstrzymywała, ale łzy już wisiały jej na rzęsach. She held herself back for a moment, but tears were already hanging on her eyelashes. Schwyciła leżący na stoliku w pokoju telefon, który od przyjazdu tutaj milczał jak zaklęty i wbiegłszy do łazienki, zamknęła się od środka.

TATO ZABIERZ MNIE STĄD. TATO, TAKE ME FROM HERE. BŁAGAM – ten jeden esemes sprawił, że następnego dnia pod wieczór tata Małgosi przyjechał po nią do Hruszewa. PLEASE - this one text message made Małgosia's dad come to Hruszewo for her in the evening. Było to już po awanturze, którą Jagodzie zrobiła ciocia Zula. Choć Małgosia upierała się, że nic się nie stało, potknęła się sama i okulary zniszczyły się przez przypadek. I zapewniała, że bardzo jej tu fajnie, ale musi wracać do Warszawy, bo bez okularów nic nie widzi. And she assured her that she was very happy here, but she had to come back to Warsaw, because she couldn't see anything without glasses. Jednak ciocia wiedziała swoje. Kazała Jagodzie przyznać się. Jagoda najpierw długo milczała. Wreszcie pękła. Wyjąc, zaczęła tłumaczyć, że jej na Adrianie bardzo zależy. Małgosia nie chciała słuchać tych bzdur. Znów zamknęła się w łazience. Nie interesował jej Adrian. She wasn't interested in Adrian. Nie interesował jej Hruszew, w którym od pierwszego dnia została potraktowana jak intruz. Chciała wrócić do domu, ale przedtem skończyć książkę. She wanted to go home, but she wanted to finish her book first. Siedząc na zamkniętym sedesie, przelatywała wzrokiem rzędy wyrazów, ale nie mogła się skupić. Jagoda kilkakrotnie pukała do drzwi i poprosiła o wybaczenie. Jagoda knocked on the door several times and asked for forgiveness. A choć Małgosia odpowiedziała jej w końcu, że wybacza, to przyrzekła sobie, że o tym, co się tutaj zdarzyło, nie powie nikomu. Nigdy. I o wszystkim zapomni natychmiast po powrocie do domu. And he will forget everything as soon as he returns home. Tylko jedno ją pocieszyło. Ciocia pozwoliła jej zabrać ze sobą książkę. Dzięki temu nie musiała po drodze rozmawiać z ojcem i opowiadać mu, co się stało. Spokojnie czytała całą drogę. Gdy skończyła i podniosła wzrok, jej oczom ukazał się napis Warszawa. When she finished and looked up, her eyes saw the words Warsaw.