KŁOPOTY
– Kamila! To, co napisałaś w swojej pracy klasowej, to jest chyba jakiś żart? – spytała Milady, oddając jej kartkę. – Przecież nigdy nie miałaś kłopotów z nauką. Co się z tobą stało? – Nauczycielka spojrzała badawczo na uczennicę.
Kamila wstała i odebrała z rąk anglistki klasówkę z pałą. Milczała. Milady, niezrażona, ciągnęła:
– Miałaś napisać podany tekst w czasie przyszłym. Future! A ty co? W przeszłości grzebiesz? Ja rozumiem, że to, co zrobiłaś, jest bezbłędne, ale… zadanie to zadanie. I polegało na tym, byście ćwiczyli czas przyszły. Ja mogę za to postawić tylko ocenę niedostateczną. Zwłaszcza że w czasie klasówki trzy razy podkreślałam, że chodzi o czas przyszły, a Maciek dowcipnie zauważył, że do tekstu o statkach kosmicznych to ten czas nawet lepiej pasuje. O czym ty myślałaś, kiedy pisałaś tę pracę?
– Nie wiem – odparła Kamila, a Milady westchnęła ciężko.
– A kto ma to wiedzieć, moja droga?
Kamila wzruszyła ramionami.
Ten gest tak rozsierdził Milady, że podniosła głos.
– Co to za zachowanie, moja panno? Co to za wzruszanie ramionami?! Najpierw nie uważasz na klasówce, czyli lekceważysz mnie, bo ja sobie gardło zdzierałam, tłumacząc wszystkim, co mają do zrobienia. A teraz mi tu ramionami wzruszasz. Wszyscy pozostali zrozumieli, o co chodzi w zadaniu. Ty jedna jedyna na całą klasę zrobiłaś nie to, co miałaś zrobić, i nawet nie umiesz mi powiedzieć dlaczego.
– O Jezu, mogę to zaraz poprawić. Pani dobrze wie, że mogę napisać tę klasówkę bezbłędnie, przecież z angielskim nie mam problemów. Poza tym akcent mam lepszy niż pani, a słownictwo o wiele bogatsze.
Klasa zamarła. Milady też. W całej swojej pedagogicznej praktyce nie zdarzyło jej się zostać tak potraktowaną przez żadną uczennicę, a co dopiero przez swoją ulubienicę. To wyprowadziło ją z równowagi. Ale tylko na chwilę. Bo Milady nigdy nie traciła głowy na zbyt długo. Dlatego błyskawicznie odparła:
– W takiej sytuacji na następną lekcję przygotuję dla ciebie specjalny zestaw zadań. – Odwróciwszy się plecami do Kamili, podeszła w stronę biurka. – Aha, i przynieś mi dzienniczek – rzuciła przez ramię jakby od niechcenia.
* * *
Kiedy Kamila wracała ze szkoły, w plecaku niosła dzienniczek z uwagą, która brzmiała: Kamila nie dość że podczas klasówki nie słuchała poleceń nauczyciela, co zaowocowało oceną niedostateczną, to po zwróceniu uwagi, że tak właśnie zachowała się podczas klasówki, odezwała się do mnie po chamsku. Proszę o pilny kontakt osobisty w tej sprawie. W przeciwnym razie córka nie będzie wpuszczona na następną lekcję.
* * *
Mama od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
– Kamila? Mów, co się stało? – poprosiła, kiedy Kamila bez słowa weszła do swojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
– Dostałam uwagę – odpowiedziała cicho.
– Za co?
– Nie wiem – odparła Kamila.
– Jak to: „nie wiesz”?
– Przeczytaj sama – odrzekła Kamila i pokazała mamie dzienniczek.
– Czy ja dobrze rozumiem, że dostałaś pałę z angielskiego? – spytała ze zdumieniem mama. Kamila skinęła głową. – Dziecko! Przecież my co roku zabieramy cię za granicę, żebyś szlifowała języki. Tyle pieniędzy pchamy w twoją edukację, a ty tak się odwdzięczasz? Dlaczego?
– Mamo, naprawdę nie wiem. Zamyśliłam się.
– I co? Nie słuchałaś poleceń nauczyciela?
– Coś tak jakby – odparła Kamila ponurym głosem. – Zrobiłam zadanie niezgodnie z poleceniem. Zamiast napisać całe w czasie przyszłym, napisałam w przeszłym.
– A co to znaczy: „odezwała się do mnie po chamsku”? Jak się odezwałaś do nauczycielki?
– Powiedziałam jej parę słów prawdy.
– Jakiej prawdy? – Głos mamy nie wróżył nic dobrego.
– Że angielski znam lepiej niż ona i akcent też mam lepszy…
– Ludzie! Trzymajcie mnie! – krzyknęła mama, po czym zawołała ojca i wtedy rozpętała się prawdziwa burza.
– Znasz angielski lepiej od nauczycielki? Znasz angielski lepiej od nauczycielki?! – ojciec wykrzykiwał jedno i to samo pytanie i patrzył na Kamilę wściekłym wzrokiem. – Teraz, kiedy kończy się twoja nauka w gimnazjum, narobiłaś sobie kłopotów z angielskim?! Z przedmiotem, z którym nigdy nie miałaś problemów!
– I nie będę miała – powiedziała spokojnie Kamila.
– Akurat! – W głosie ojca pobrzmiewały i kpina, i gniew. – Ja, gdybym był na miejscu tej nauczycielki, zamęczyłbym cię na śmierć zadaniami. Doigrałaś się, moja panno, ale może to i dobrze. Jak ci wreszcie coś takiego przytnie nosa, to się uspokoisz. – To powiedziawszy, ojciec trzasnął drzwiami i wyszedł z pokoju.
– Andrzej, a kara dla niej?! – zawołała mama, wybiegając za mężem.
– Po co kara? – usłyszała Kamila z głębi mieszkania głos ojca. – Sama się ukarała. Ta nauczycielka jej nie daruje.
Reszty rozmowy Kamila już nie słyszała. Rano do szkoły przyszła z mamą. Sama poszła do klasy, a mama, nie zamieniwszy z nią nawet słowa, skierowała swoje kroki do pokoju nauczycielskiego na rozmowę z Milady.
Kamila nie wiedziała, o czym obie panie rozmawiały. Nie wiedziała też, kiedy mama wyszła ze szkoły. Było jej przykro, że nawet nie zajrzała powiedzieć do widzenia.
– Wiesz co, Kamila? Mnie się wydaje, że lepiej będzie, jak ty przeprosisz Milady – odezwała się milcząca dotąd Małgosia.
– No – dodał Maciek.
* * *
Na angielskim Kamila podeszła do nauczycielki.
– Proszę pani. Chciałam przeprosić za swoje zachowanie.
– Przyjmuję przeprosiny. – Milady wręczyła Kamili gigantyczny plik wydrukowanych kartek i powiedziała: – A teraz siądź w pierwszej ławce i rozwiąż te zadania. Jeśli jesteś rzeczywiście tak genialna z angielskiego, to godzina lekcyjna powinna ci wystarczyć.
Kamila westchnęła ciężko i usiadła we wskazanym miejscu. Ta godzina angielskiego, która właśnie się rozpoczęła, była najgorszą w jej życiu.
* * *
Po lekcji pierwsza podeszła do Kamili Ewa.
– A widzisz? – powiedziała z triumfem w głosie. – Mówiłam ci, że będziesz miała w szkole kłopoty, a ty mi nie wierzyłaś! Nie lekceważ wróżb. Zbyt często się sprawdzają.
– Ewka! Na litość boską! – jęknął Maciek, który stał obok i słyszał całą rozmowę. – Przesądy, twoim zdaniem, też się sprawdzają? A może i sny?
– Zawsze – odparła Ewka ze śmiertelną powagą, a spostrzegłszy zainteresowanie w oczach całej trójki, opowiedziała kawał: – „Spotykają się dwaj kumple i rozmawiają o tym, czy wierzą w sny. Jeden mówi, że nie, a drugi, że pół na pół. »Jak to: pół na pół?« – spytał ten pierwszy kumpel. »Ano – mówi ten drugi – śniło mi się kiedyś, że znalazłem skrzynię pełną złota. Zamierzałem ją przynieść do domu, ale była taka ciężka, że jak ją podniosłem, to z wysiłku zrobiłem kupę. Budzę się. Złota nie ma i tylko w łóżku strasznie mi śmierdzi«”.
Wszyscy, łącznie z opowiadającą kawał Ewką, ryknęli śmiechem. I tylko Kamila po chwili powiedziała zupełnie poważnie:
– Tak. Ale cokolwiek by mówić, to te zadania, które mi dziś dała Milady, były tak potwornie trudne, że nie wiem, co z tego wszystkiego wyniknie.
Tego dnia po raz pierwszy od kilku miesięcy szkolne problemy Kamili okazały się ważniejsze od wszystkich innych.