×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

7 metrów pod ziemią, „Stawiałem, byłem Panem, miałem przyjaciół. Do czasu” – 7 metrów pod z... (2)

„Stawiałem, byłem Panem, miałem przyjaciół. Do czasu” – 7 metrów pod z... (2)

Zawsze brali tam po 10, 15 kg, bo to się opłacało.

A kiedy sprzedawałeś, jaki był twój udział?

No to ja miałem z tego zysk wtedy... dzieliliśmy to pół... Ja miałem tak, że płaciłem od tego co biorę.

Czyli jak brałem 100 gram to płaciłem 20 zł od grama

i reszta zysku była moja.

Oprócz tego co dostałem do klubu, no to jak to co miałem do klubu było już podzielone

dostawałem od nich, szedłem do klubu i z tego się tylko rozliczałem.

Czyli tam wychodziło mi 20 zł do 30 za grama w klubie.

No i do czasu.

Do czasu...

Jakoś kilka dni przed moimi 17 urodzinami

o 5 rano wpadła policja, nie tylko do mojego mieszkania,

ale w całej Polsce do, bodajże, do 120 lokali, 120 policjantów brało w tym udział.

Wpadli, weszli do 30 mieszkań.

Jednocześnie tak? Duża akcja...

Tak... Jednocześnie.

Ja pamiętam, że wróciłem jakoś wieczorem do domu i poszedłem spać,

ze zmęczenia już po prostu padłem, bo chyba 6 dzień byłem naćpany.

I obudziłem się. Pamiętam tylko huk

i obudziłem się w szpitalu, bo dostałem padaczki przy zatrzymaniu, dosłownie dostałem padaczki ze stresu, z tego co się działo jak

policja weszła do mojego pokoju, ja już... Dostałem granatem.

W pokoju był rozbłysk i tyle pamiętam.

Miesiąc czasu spędziłem w szpitalu,

gdzie okazało się, że moje nerki są w bardzo złym stanie, moja wątroba jest zniszczona, moje serce ma problemy

z normalnym funkcjonowaniem, mój żołądek jest zniszczony,

moje zatoki nie istnieją, dosłownie.

Lekarz mi pokazał, że jak se włożę dużego palca do nosa to on faktycznie wchodzi, nie?

I tak było.

Zęby moje były tak zniszczone, że nie było po prostu już czym jeść.

I miesiąc czasu spędziłem w szpitalu, gdzie byłem przesłuchiwany, codziennie,

przez prokuratorów, policję, prokuratorów, przez osoby z Centralnego Biura Śledczego

i codziennie przez 6-7 godzin były przesłuchania.

Mówiłeś, sypałeś czy nie?

Przez pierwszy moment nie wiedziałem w ogóle co mam robić, więc odmówiłem składania jakichkolwiek zeznań,

ale przyszedł, dostałem adwokata,

znaczy nie dostałem, przyszedł do mnie adwokat wynajęty przez rodzinę,

który mi powiedział już co się zaczęło dziać,

kto zaczął sypać i, że

grozi mi aż od 12 do 15 lat więzienia mi zaczęło grozić.

Bo wtedy na pewno z prawa nie byłbym karany jako młody, ale jako dorosły człowiek.

Jak się przyjmuje taką wiadomość? Czy ty miałeś świadomość konsekwencji?

Ja, ja płakałem. Ja przez pierwszy miesiąc cały czas po prostu wyłem.

Mi było wstyd, bo ani rodzina nie mogła do mnie przyjść do szpitala, ja byłem cały czas pod ochroną,

jak najgorszy przestępca, ja byłem przykuty do łóżka nogami i jedną ręką.

Do tego stało 4 policjantów w kamizelkach kuloodpornych z karabinami na zewnątrz,

na dole dwóch i ja byłem cały czas pilnowany,

żebym nie uciekł, żeby coś się nie stało

i tak to wyglądało niestety.

Kiedy miałeś okazję porozmawiać z mamą?

Wiesz co, ja od czasu wyjścia ze szpitala do

do pierwszego, do izby dziecka, gdzie trafiłem na początku,

potem do aresztu śledczego dla nieletnich,

przez pierwsze 4 miesiące nie potrafiłem zadzwonić do mamy,

i wydusić słowa, ja, ja byłem w takim szoku, bo ona pomimo tego, że mi wysłała ubrania,

wysłała mi pieniądze, żebym cały czas miał za coś żyć tam...

To, to ja nie wiedziałem jak mam zacząć słowo, jak zadzwonić. Mi było po prostu wstyd, głupio i

za każdym razem próbowałem i gdy ona już odbierała, ja wpadałem w panikę,

ja po prostu zacząłem płakać, wyć przed telefonem, to nie był płacz, to było centralne wycie do telefonu i się rozłączałem, bo nie potrafiłem wydusić słowa.

Kiedy już się udało, to co jej powiedziałeś?

To było tak, że to ona przyszła na widzenie do mnie.

Ja dostałem w końcu widzenie po 6 miesiącach izolacji, bo ja byłem w celi monitorowanej,

ze względu na to, że próbowałem popełnić samobójstwo w więzieniu, bo nie wiedziałem co mam dalej robić.

Więc byłem w celi monitorowanej, dostałem

w osobnym pokoju przez plexę

widzenie i dla mnie to był szok.

Wtedy ona mi powiedziała, że ona mi pomoże, że ona będzie.

Tylko, że mam obiecać, że już nie wezmę.

Od tamtej pory, od czasu zamknięcia to wiem, że nie brałem

i nie wezmę, bo wiem czym to kosztuje i ile można stracić w życiu.

Jak przechodziłeś odstawienie? No bo przecież byłeś uzależniony.

Pierwszy rok bez prochów był totalnie najgorszy. W zakładzie, znaczy w samym szpitalu dostawałem tabletki

ale pierwszy miesiąc to dosłownie przespałem. Oprócz tego co musiałem zjeść i

przesłuchań to był cały czas sen.

Organizm potrzebował regeneracji po tym wszystkim.

Żeby wrócić do pełnej stabilności.

Miałem też problemy ze snem i dostawałem leki nasenne, więc człowiek o tym nie myślał.

Ale gdy wpadłem już do zakładu

poprawczego, gdzie byłem już

do czasu, do czynności procesowych trzymany to

dostawałem, oprócz tego, że dostawałem tam jakieś leki

to zacząłem jeść landrynki.

Dosłownie kupowałem sobie 10 paczek landrynek w tygodniu,

i cały czas na landrynkach, żeby zająć czymś usta,

myśli, głowę.

Po prostu były landrynki od tego.

To pomagało?

Tak. Jeżeli ktoś chciał, żeby mu to pomogło, to człowiek wiedział, że to pomaga.

W końcu z landrynek, gdzie zjadałem 10 paczek w tygodniu, zrobiło się 5 paczek, coraz mniej, coraz mniej

i to w pewnym... Po 3 latach żucia tych landrynek to pomagało.

Pomaga i jest to pewna metoda na to.

Jeżeli ktoś chce rzucić, to rzuci.

I tak można no, trzeba sobie znaleźć pewne zastępstwo, wpaść z jednej skrajności w drugą.

Po dwóch latach, w wieku 19 lat przeprowadziłeś się do, do więzienia.

Tak.

Znaczy to jest inny świat, to jest tak jak jesteśmy tutaj na parkingu, to wszędzie widzisz właśnie takie mury, nie?

Ja byłem w więzieniu chronionym ze względu na status świadka koronnego.

Co to oznaczało, jak to się przekładało na twoje funkcjonowanie w więzieniu?

To znaczy to, że jak ja wychodziłem na spacer, to na całym oddziale nikt inny nie mógł wyjść z celi.

Jak wychodziłem do telefonu, nie było żadnego ruchu

na oddziale, nie było też, jak szedłem do wychowawcy, nikt nie miał prawa wyjść z celi dopóki ja nie wróciłem do swojej celi.

To też miało pewne konsekwencje,

po pewnym czasie wyszło, że jestem chronionym świadkiem, co miało pewne konsekwencje wśród,

pośród innych osadzonych. Byłem frajerem, wyzywano mnie.

Mówiono co mogą mi zrobić, gdyby mnie dorwali.

I byłem przenoszony co 3 miesiące z więzienia do więzienia.

Zakładów zwiedziłem chyba 12 czy 14, po całej Polsce.

Doświadczyłeś przemocy w więzieniu?

Nie, poza przemocą słowną, fizycznej nie miałem, bo też siedziałem z innymi świadkami koronnymi małymi.

Czy nawet zdarzyło się z pedofilami, gdzie wtedy błagałem, żeby mnie przeniesiono, bo ja nie chcę być z kimś takim w celi ze względu na jego czyn.

A tym bardziej co, co więźniowie wtedy, co działo się na 'lipach' tak zwanych, czyli na oknach.

Były wyzywania, mówiono co zrobi się...

No to nie było miłe słuchać cały dzień tego kim się jest, z kim się siedzi, kim się jest i co się robiło...

A co słyszałeś na swój temat?

Że jestem frajerem, że jestem cm, że powinienem kua zdechnąć, że oni mnie zajebią, jak gdyby mnie gdzieś dorwali

na łaźni, że mnie wyą,

bo się wm na chłopaków porządnych,

że trzymają gęby za kłódkę.

Jak jeszcze wyglądała ta więzienna rzeczywistość dla ciebie?

Wiesz co, budzisz się rano, godzina 6, apel, godzina 7 śniadanie.

No i ten czas do południa był zawsze najgorszy, nie? Bo najwolniej leciał.

Wtedy miałeś tam spacer, gdzie na spacer wychodziłeś godzinę i chodziłeś w takiej klatce 3 na 3.

W 4 osoby. To było ciężkie.

Dopóki nie wpadłem w taką rutynę w więzieniu czy nie zacząłeś czegoś tam robić

to... tak naprawdę siedziałeś i płakałeś. Ja np. wyłem przez pierwsze pół roku w więzieniu.

Dosłownie wyłem do poduszki po nocach, bo się bałem.

Bo się bałem tego, że to co mówią mogą mi coś zrobić.

I tyle, no ja miałem 19 lat, ja nigdy w życiu ze sklepiku czegoś nie ukradłem, a teraz nagle...

Jestem w takim miejscu, gdzie są ludzie, których zrobili dużo poważniejsze...

Obok mnie np. w celi siedzieli mordercy,

siedziałem właśnie z pedofilem jednym, z gwałcicielem.

To nie byli ludzie, z którymi chciałoby się mieć codzienny kontakt.

Były osoby, których na ulicy by się po prostu unikało, przechodziło na drugą stronę.

Ale ty też nie miałeś czystego sumienia. Czy miałeś tę świadomość?

Tak, ja wiedziałem za co siedzę, za co dostałem te 6 lat więzienia.

Miałeś poczucie, że to sprawiedliwy wyrok, czy jednak czułeś się poszkodowany?

Nie, ja dostałem 6 lat bezwzględnego pozbawienia wolności

i ja to przyjąłem, tyle też mogliśmy ze swoim adwokatem wywalczyć w prokuraturze.

Prokurator chciał 8, my mówiliśmy, że 6 lat pozbawienia bezwzględnego, bez możliwości żadnych apelacji,

i my się na to zgodziliśmy.

Moja mama powiedziała, że będzie przez te 6 lat ze mną.

Okazało się, że moi dawni znajomi, których ja olałem,

są przy mnie, pomagali mi, wysyłali pieniądze

do więzienia, paczki, listy na święta.

Każdy list od kogoś, kogo tak naprawdę ja olałem w szkole

to były łzy, bo ci ludzie jednak wiedzieli, że ja się pogubiłem w życiu

i chyba to było tym spowodowane.

Po prostu nagle, w pewnym momencie, jak przez rok czasu czułem taką samotność, cholerną samotność.

Tak nagle, gdzieś po tym roku, ci ludzie zaczęli się odzywać. Miałem z kim pogadać przez telefon.

Miałem kogo poprosić o wysłanie książek

do nauki czy do czytania, bo w więzieniu jak się nie ma co robić, to zaczyna człowiekowi o*ć po prostu.

Zaczyna myśleć co robić, ja widziałem jak ludzie zaczęli się ciąć, bo po prostu im się nudziło.

Już nie radzili sobie z tą rutyną, zaczęli się ciąć.

Ty też miałeś próbę samobójczą. Czy...

Ja próbowałem się powiesić.

Jak już trafiłem do aresztu śledczego, wtedy jeszcze nie do poprawczaka,

aresztu śledczego znowu, to zacząłem jakby patrzeć na mnie

bardzo z góry, że ja jestem nikim, że jestem ćpunem.

Że w ogóle nie powinienem chodzić, że za to co zrobiłem powinni mnie połamać.

Nie radziłem sobie też z tym zamknięciem, z izolacją.

Jak ja kiedyś, wszędzie było mnie pełno, tak tutaj siedzisz dwadzieścia cztery godziny w ciasnej celi

z ludźmi, którzy też mają zryte banie, że tak powiem,

swoimi pomysłami, tym co robią.

Że ja już po prostu nie dawałem rady, ja...

nie ciąłem się, nie miałem tego, tylko po prostu chciałem to raz na zawsze przerwać, no i brakowało mi prochów.

Znowu przyszedł taki moment, przychodzi taki kryzys raz na jakiś czas

u osoby, która jest uzależniona, że, że

ona jest w stanie zrobić wszystko

żeby wziąć, żeby chociaż dostać kreseczkę.

Dziś próbujesz ułożyć swoje życie zupełnie na nowo, jak ono wygląda? Jak je układasz?

Wiesz co, przede wszystkim poodcinałem się od tych osób, z którymi się ćpało, z którymi się imprezowało.

Nie chodzę już do klubów.

Raczej spotykam się tylko ze znajomymi.

To jest tak, że jak idziemy na dwa piwa to jest max, wracamy, zjemy coś, jakiś film na Netflixie czy coś i to się żyje.

Pierwszy miesiąc był najgorszy, bo uczysz się robienia zakupów w sklepie,

Bytowania wśród ludzi, wsiąść do komunikacji...

Takiego spostrzegania, że no jesteś tutaj, nie tam.

A masz takie wrażenie, że wszyscy wiedzą, że jesteś kryminalistą, nie? Wsiadasz do tramwaju czy do autobusu i tak

ludzie jakby nie wiem, masz takie wrażenie, że ludzie się odsuwają od ciebie, bo ty siedziałeś, nie?

Chociaż tak nie jest, to są takie myśli.

Uczysz się przede wszystkim tej mowy tutaj, a nie tej mowy więziennej.

Co było ciężkie, np.

w domu ja potrafiłem powiedzieć 'zarzuć platerami', a nie 'podaj talerz'.

Czy np. idąc do toalety mówię, że idę na krótko,

a nie mówi się tego w domu, tak? Tylko w więzieniu. Przecież teraz tak jest zabawnie, bo

w domu no to ludzie się z tego śmiali, nie? Ale tam to się bierze bardzo poważnie, tego się przestrzega i tego się trzyma, nie?

Jeszcze jakieś przekłady masz w pamięci?

Np. że jak się rozbierasz do naga to jest prześwit,

masz osobną miskę do mycia dołu, do góry.

Pranie też w osobnych miskach, tam, gdzie myjesz się na górze, to tam pierzesz koszulki,

a tam, gdzie jest dół to pierzesz spodnie, skarpetki, bieliznę.

Telewizor np. mówi się szkiełko.

Okno to jest lipo.

Zamykasz okno to mówisz 'muruj lipo'.

Nie mówi się 'łóżko' tylko 'kojo'.

I tak dalej, i tak dalej.

I tak dalej, tego jest pełno.


„Stawiałem, byłem Panem, miałem przyjaciół. Do czasu” – 7 metrów pod z... (2) "I stood, I was the Lord, I had friends. Until" - 7 meters below the z... (2)

Zawsze brali tam po 10, 15 kg, bo to się opłacało.

A kiedy sprzedawałeś, jaki był twój udział?

No to ja miałem z tego zysk wtedy... dzieliliśmy to pół... Ja miałem tak, że płaciłem od tego co biorę.

Czyli jak brałem 100 gram to płaciłem 20 zł od grama

i reszta zysku była moja.

Oprócz tego co dostałem do klubu, no to jak to co miałem do klubu było już podzielone

dostawałem od nich, szedłem do klubu i z tego się tylko rozliczałem.

Czyli tam wychodziło mi 20 zł do 30 za grama w klubie.

No i do czasu.

Do czasu...

Jakoś kilka dni przed moimi 17 urodzinami

o 5 rano wpadła policja, nie tylko do mojego mieszkania,

ale w całej Polsce do, bodajże, do 120 lokali, 120 policjantów brało w tym udział.

Wpadli, weszli do 30 mieszkań.

Jednocześnie tak? Duża akcja...

Tak... Jednocześnie.

Ja pamiętam, że wróciłem jakoś wieczorem do domu i poszedłem spać,

ze zmęczenia już po prostu padłem, bo chyba 6 dzień byłem naćpany.

I obudziłem się. Pamiętam tylko huk

i obudziłem się w szpitalu, bo dostałem padaczki przy zatrzymaniu, dosłownie dostałem padaczki ze stresu, z tego co się działo jak

policja weszła do mojego pokoju, ja już... Dostałem granatem.

W pokoju był rozbłysk i tyle pamiętam.

Miesiąc czasu spędziłem w szpitalu,

gdzie okazało się, że moje nerki są w bardzo złym stanie, moja wątroba jest zniszczona, moje serce ma problemy

z normalnym funkcjonowaniem, mój żołądek jest zniszczony,

moje zatoki nie istnieją, dosłownie.

Lekarz mi pokazał, że jak se włożę dużego palca do nosa to on faktycznie wchodzi, nie?

I tak było.

Zęby moje były tak zniszczone, że nie było po prostu już czym jeść.

I miesiąc czasu spędziłem w szpitalu, gdzie byłem przesłuchiwany, codziennie,

przez prokuratorów, policję, prokuratorów, przez osoby z Centralnego Biura Śledczego

i codziennie przez 6-7 godzin były przesłuchania.

Mówiłeś, sypałeś czy nie?

Przez pierwszy moment nie wiedziałem w ogóle co mam robić, więc odmówiłem składania jakichkolwiek zeznań,

ale przyszedł, dostałem adwokata,

znaczy nie dostałem, przyszedł do mnie adwokat wynajęty przez rodzinę,

który mi powiedział już co się zaczęło dziać,

kto zaczął sypać i, że

grozi mi aż od 12 do 15 lat więzienia mi zaczęło grozić.

Bo wtedy na pewno z prawa nie byłbym karany jako młody, ale jako dorosły człowiek.

Jak się przyjmuje taką wiadomość? Czy ty miałeś świadomość konsekwencji?

Ja, ja płakałem. Ja przez pierwszy miesiąc cały czas po prostu wyłem.

Mi było wstyd, bo ani rodzina nie mogła do mnie przyjść do szpitala, ja byłem cały czas pod ochroną,

jak najgorszy przestępca, ja byłem przykuty do łóżka nogami i jedną ręką.

Do tego stało 4 policjantów w kamizelkach kuloodpornych z karabinami na zewnątrz,

na dole dwóch i ja byłem cały czas pilnowany,

żebym nie uciekł, żeby coś się nie stało

i tak to wyglądało niestety.

Kiedy miałeś okazję porozmawiać z mamą?

Wiesz co, ja od czasu wyjścia ze szpitala do

do pierwszego, do izby dziecka, gdzie trafiłem na początku,

potem do aresztu śledczego dla nieletnich,

przez pierwsze 4 miesiące nie potrafiłem zadzwonić do mamy,

i wydusić słowa, ja, ja byłem w takim szoku, bo ona pomimo tego, że mi wysłała ubrania,

wysłała mi pieniądze, żebym cały czas miał za coś żyć tam...

To, to ja nie wiedziałem jak mam zacząć słowo, jak zadzwonić. Mi było po prostu wstyd, głupio i

za każdym razem próbowałem i gdy ona już odbierała, ja wpadałem w panikę,

ja po prostu zacząłem płakać, wyć przed telefonem, to nie był płacz, to było centralne wycie do telefonu i się rozłączałem, bo nie potrafiłem wydusić słowa.

Kiedy już się udało, to co jej powiedziałeś?

To było tak, że to ona przyszła na widzenie do mnie.

Ja dostałem w końcu widzenie po 6 miesiącach izolacji, bo ja byłem w celi monitorowanej,

ze względu na to, że próbowałem popełnić samobójstwo w więzieniu, bo nie wiedziałem co mam dalej robić.

Więc byłem w celi monitorowanej, dostałem

w osobnym pokoju przez plexę

widzenie i dla mnie to był szok.

Wtedy ona mi powiedziała, że ona mi pomoże, że ona będzie.

Tylko, że mam obiecać, że już nie wezmę.

Od tamtej pory, od czasu zamknięcia to wiem, że nie brałem

i nie wezmę, bo wiem czym to kosztuje i ile można stracić w życiu.

Jak przechodziłeś odstawienie? No bo przecież byłeś uzależniony.

Pierwszy rok bez prochów był totalnie najgorszy. W zakładzie, znaczy w samym szpitalu dostawałem tabletki

ale pierwszy miesiąc to dosłownie przespałem. Oprócz tego co musiałem zjeść i

przesłuchań to był cały czas sen.

Organizm potrzebował regeneracji po tym wszystkim.

Żeby wrócić do pełnej stabilności.

Miałem też problemy ze snem i dostawałem leki nasenne, więc człowiek o tym nie myślał.

Ale gdy wpadłem już do zakładu

poprawczego, gdzie byłem już

do czasu, do czynności procesowych trzymany to

dostawałem, oprócz tego, że dostawałem tam jakieś leki

to zacząłem jeść landrynki.

Dosłownie kupowałem sobie 10 paczek landrynek w tygodniu,

i cały czas na landrynkach, żeby zająć czymś usta,

myśli, głowę.

Po prostu były landrynki od tego.

To pomagało?

Tak. Jeżeli ktoś chciał, żeby mu to pomogło, to człowiek wiedział, że to pomaga.

W końcu z landrynek, gdzie zjadałem 10 paczek w tygodniu, zrobiło się 5 paczek, coraz mniej, coraz mniej

i to w pewnym... Po 3 latach żucia tych landrynek to pomagało.

Pomaga i jest to pewna metoda na to.

Jeżeli ktoś chce rzucić, to rzuci.

I tak można no, trzeba sobie znaleźć pewne zastępstwo, wpaść z jednej skrajności w drugą.

Po dwóch latach, w wieku 19 lat przeprowadziłeś się do, do więzienia.

Tak.

Znaczy to jest inny świat, to jest tak jak jesteśmy tutaj na parkingu, to wszędzie widzisz właśnie takie mury, nie?

Ja byłem w więzieniu chronionym ze względu na status świadka koronnego.

Co to oznaczało, jak to się przekładało na twoje funkcjonowanie w więzieniu?

To znaczy to, że jak ja wychodziłem na spacer, to na całym oddziale nikt inny nie mógł wyjść z celi.

Jak wychodziłem do telefonu, nie było żadnego ruchu

na oddziale, nie było też, jak szedłem do wychowawcy, nikt nie miał prawa wyjść z celi dopóki ja nie wróciłem do swojej celi.

To też miało pewne konsekwencje,

po pewnym czasie wyszło, że jestem chronionym świadkiem, co miało pewne konsekwencje wśród,

pośród innych osadzonych. Byłem frajerem, wyzywano mnie.

Mówiono co mogą mi zrobić, gdyby mnie dorwali.

I byłem przenoszony co 3 miesiące z więzienia do więzienia.

Zakładów zwiedziłem chyba 12 czy 14, po całej Polsce.

Doświadczyłeś przemocy w więzieniu?

Nie, poza przemocą słowną, fizycznej nie miałem, bo też siedziałem z innymi świadkami koronnymi małymi.

Czy nawet zdarzyło się z pedofilami, gdzie wtedy błagałem, żeby mnie przeniesiono, bo ja nie chcę być z kimś takim w celi ze względu na jego czyn.

A tym bardziej co, co więźniowie wtedy, co działo się na 'lipach' tak zwanych, czyli na oknach.

Były wyzywania, mówiono co zrobi się...

No to nie było miłe słuchać cały dzień tego kim się jest, z kim się siedzi, kim się jest i co się robiło...

A co słyszałeś na swój temat?

Że jestem frajerem, że jestem c****m, że powinienem ku**a zdechnąć, że oni mnie zajebią, jak gdyby mnie gdzieś dorwali

na łaźni, że mnie wy******ą,

bo się w******m na chłopaków porządnych,

że trzymają gęby za kłódkę.

Jak jeszcze wyglądała ta więzienna rzeczywistość dla ciebie?

Wiesz co, budzisz się rano, godzina 6, apel, godzina 7 śniadanie.

No i ten czas do południa był zawsze najgorszy, nie? Bo najwolniej leciał.

Wtedy miałeś tam spacer, gdzie na spacer wychodziłeś godzinę i chodziłeś w takiej klatce 3 na 3.

W 4 osoby. To było ciężkie.

Dopóki nie wpadłem w taką rutynę w więzieniu czy nie zacząłeś czegoś tam robić

to... tak naprawdę siedziałeś i płakałeś. Ja np. wyłem przez pierwsze pół roku w więzieniu.

Dosłownie wyłem do poduszki po nocach, bo się bałem.

Bo się bałem tego, że to co mówią mogą mi coś zrobić.

I tyle, no ja miałem 19 lat, ja nigdy w życiu ze sklepiku czegoś nie ukradłem, a teraz nagle...

Jestem w takim miejscu, gdzie są ludzie, których zrobili dużo poważniejsze...

Obok mnie np. w celi siedzieli mordercy,

siedziałem właśnie z pedofilem jednym, z gwałcicielem.

To nie byli ludzie, z którymi chciałoby się mieć codzienny kontakt.

Były osoby, których na ulicy by się po prostu unikało, przechodziło na drugą stronę.

Ale ty też nie miałeś czystego sumienia. Czy miałeś tę świadomość?

Tak, ja wiedziałem za co siedzę, za co dostałem te 6 lat więzienia.

Miałeś poczucie, że to sprawiedliwy wyrok, czy jednak czułeś się poszkodowany?

Nie, ja dostałem 6 lat bezwzględnego pozbawienia wolności

i ja to przyjąłem, tyle też mogliśmy ze swoim adwokatem wywalczyć w prokuraturze.

Prokurator chciał 8, my mówiliśmy, że 6 lat pozbawienia bezwzględnego, bez możliwości żadnych apelacji,

i my się na to zgodziliśmy.

Moja mama powiedziała, że będzie przez te 6 lat ze mną.

Okazało się, że moi dawni znajomi, których ja olałem,

są przy mnie, pomagali mi, wysyłali pieniądze

do więzienia, paczki, listy na święta.

Każdy list od kogoś, kogo tak naprawdę ja olałem w szkole

to były łzy, bo ci ludzie jednak wiedzieli, że ja się pogubiłem w życiu

i chyba to było tym spowodowane.

Po prostu nagle, w pewnym momencie, jak przez rok czasu czułem taką samotność, cholerną samotność.

Tak nagle, gdzieś po tym roku, ci ludzie zaczęli się odzywać. Miałem z kim pogadać przez telefon.

Miałem kogo poprosić o wysłanie książek

do nauki czy do czytania, bo w więzieniu jak się nie ma co robić, to zaczyna człowiekowi o*********ć po prostu.

Zaczyna myśleć co robić, ja widziałem jak ludzie zaczęli się ciąć, bo po prostu im się nudziło.

Już nie radzili sobie z tą rutyną, zaczęli się ciąć.

Ty też miałeś próbę samobójczą. Czy...

Ja próbowałem się powiesić.

Jak już trafiłem do aresztu śledczego, wtedy jeszcze nie do poprawczaka,

aresztu śledczego znowu, to zacząłem jakby patrzeć na mnie

bardzo z góry, że ja jestem nikim, że jestem ćpunem.

Że w ogóle nie powinienem chodzić, że za to co zrobiłem powinni mnie połamać.

Nie radziłem sobie też z tym zamknięciem, z izolacją.

Jak ja kiedyś, wszędzie było mnie pełno, tak tutaj siedzisz dwadzieścia cztery godziny w ciasnej celi

z ludźmi, którzy też mają zryte banie, że tak powiem,

swoimi pomysłami, tym co robią.

Że ja już po prostu nie dawałem rady, ja...

nie ciąłem się, nie miałem tego, tylko po prostu chciałem to raz na zawsze przerwać, no i brakowało mi prochów.

Znowu przyszedł taki moment, przychodzi taki kryzys raz na jakiś czas

u osoby, która jest uzależniona, że, że

ona jest w stanie zrobić wszystko

żeby wziąć, żeby chociaż dostać kreseczkę.

Dziś próbujesz ułożyć swoje życie zupełnie na nowo, jak ono wygląda? Jak je układasz?

Wiesz co, przede wszystkim poodcinałem się od tych osób, z którymi się ćpało, z którymi się imprezowało.

Nie chodzę już do klubów.

Raczej spotykam się tylko ze znajomymi.

To jest tak, że jak idziemy na dwa piwa to jest max, wracamy, zjemy coś, jakiś film na Netflixie czy coś i to się żyje.

Pierwszy miesiąc był najgorszy, bo uczysz się robienia zakupów w sklepie,

Bytowania wśród ludzi, wsiąść do komunikacji...

Takiego spostrzegania, że no jesteś tutaj, nie tam.

A masz takie wrażenie, że wszyscy wiedzą, że jesteś kryminalistą, nie? Wsiadasz do tramwaju czy do autobusu i tak

ludzie jakby nie wiem, masz takie wrażenie, że ludzie się odsuwają od ciebie, bo ty siedziałeś, nie?

Chociaż tak nie jest, to są takie myśli.

Uczysz się przede wszystkim tej mowy tutaj, a nie tej mowy więziennej.

Co było ciężkie, np.

w domu ja potrafiłem powiedzieć 'zarzuć platerami', a nie 'podaj talerz'.

Czy np. idąc do toalety mówię, że idę na krótko,

a nie mówi się tego w domu, tak? Tylko w więzieniu. Przecież teraz tak jest zabawnie, bo

w domu no to ludzie się z tego śmiali, nie? Ale tam to się bierze bardzo poważnie, tego się przestrzega i tego się trzyma, nie?

Jeszcze jakieś przekłady masz w pamięci?

Np. że jak się rozbierasz do naga to jest prześwit,

masz osobną miskę do mycia dołu, do góry.

Pranie też w osobnych miskach, tam, gdzie myjesz się na górze, to tam pierzesz koszulki,

a tam, gdzie jest dół to pierzesz spodnie, skarpetki, bieliznę.

Telewizor np. mówi się szkiełko.

Okno to jest lipo.

Zamykasz okno to mówisz 'muruj lipo'.

Nie mówi się 'łóżko' tylko 'kojo'.

I tak dalej, i tak dalej.

I tak dalej, tego jest pełno.