×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

7 metrów pod ziemią, „Kiedy moje koleżanki robiły kurs paznokci, ja pakowałam zwłoki” – 7 m... (2)

„Kiedy moje koleżanki robiły kurs paznokci, ja pakowałam zwłoki” – 7 m... (2)

Trudniejsze było to dla Ciebie fizycznie, bo bardzo dużo się trzeba było napracować?

Czy psychicznie, że te dzieci, że młoda kobieta?

Psychicznie, zawsze dla mnie... fizycznie jestem w stanie wiele wytrzymać, natomiast psychicznie

to jest naprawdę duże obciążenie,

bo wiemy, że od nas dużo zależy

i od tego, czy ja na przykład w danym momencie zmienię lek, zależy życie tej pacjentki

tak naprawdę, czy ja dobrze wszystko podłączę, czy to będzie wykonane w odpowiednim momencie

tak naprawdę bardzo dużo zależy od pielęgniarek i my walczyłyśmy o nią naprawdę do samego końca

i też dla mnie zawsze ciężkie psychicznie jest to

jak znam historię pacjenta, którym się zajmuję.

Czasami wolę nie wiedzieć , że na przykład to jest jedyny człowiek, który utrzymywał rodzinę

i on leży w bardzo ciężkim stanie na oddziale, wolę nie wiedzieć, że to jest np. matka kilkorga dzieci,

wolę nie wiedzieć, ze to jest student, który studiuje u mnie na wydziale.

Czasem myślę, że tak jest lepiej mieć tych pacjentów w głowie jako po prostu pacjentów,

zawód - pacjent.

Nie rozmyślać kim byli w życiu normalnym.

Wspomniałaś o zgonach,

myślę, że to taki szczególny moment w życiu początkującego lekarza, pielęgniarki - pierwszy zgon.

Jak Ty to przeżyłaś?

Ja pamiętam, że wyszłam wtedy, to były moje pierwsze praktyki.

Pierwszy dzień praktyk.

I pamiętam, że wyszłam wtedy ze szpitala...

Czyli natychmiast.

Natychmiast. To był pierwszy dzień. Ja pamiętam, że wykonywałyśmy toaletę tej pacjentki

i ona wtedy nam zmarła dosłownie na rękach.

To był czas, kiedy były juwenalia. Miałam wieczorem iść na jakąś imprezę, ale nie byłam w stanie.

Nie byłam w stanie zapomnieć o tej pacjentce i ja do tej pory pamiętam jak się nazywała, na której sali leżała,

który to był szpital i jaki to był dzień. To są takie rzeczy, których się naprawdę nie zapomina.

Zwłaszcza, że na studiach nie jesteśmy do tego przygotowywani. Na studiach mamy psychologię pod kątem "jak pomóc pacjentowi",

ale nie mamy psychologii pod kątem jak pomóc sobie,

a tak naprawdę w wieku 19 lat, kiedy myjesz pacjentkę i ona Ci umiera i to jest jeszcze pacjentka, którą Ci przydzielono, rano

to to naprawdę jest duże obciążenie psychiczne.

Często wracasz pamięcią do pacjentów

Zdarza mi się wracać myślami do różnych pacjentów

mam taki , mam taki w sumie swój już cmentarzyk pacjentów, którzy gdzieś tam odeszli i o których ciągle pamiętam,

zwłaszcza w takich dniach jak na przykład 1 listopada

i czasem też staram się odwiedzać ich na cmentarzach, bo niektórych wiem gdzie są pochowani

Na przykład jednym z takich przypadków jest moja pacjentka,

o której pisałam pracę licencjacką.

Zaprzyjaźniłam się z nią, spotykałyśmy się przez dwa lata w jakiś sposób monitorowałam przebieg jej choroby

to była dosyć ciężka choroba genetyczna

i właśnie ona jest dla mnie zawsze takim

synonimem wojowniczki. To jest pacjentka, która zdecydowała się naprawdę na bardzo trudną i ryzykowną operację

niestety nie udało się jej tego przeżyć,

ale walczyła o takie lepsze życie dla siebie

Co wydaje mi się bardzo, wydaje mi się, że miała wtedy bardzo dużo odwagi,

że rzeczywiście się na to zdecydowała.

Wracam też myślami często do pacjentów

takich w moim wieku, który gdzieś tam musiałam pochować

pochować w swojej głowie. Pamiętam reanimację chłopaka, który był moim równolatkiem.

I później to wspomnienie gdzie,

gdzie on, gdzie właśnie musiałyśmy wykonywać toaletę jego pośmiertną i pakować te zwłoki, przygotowywać

to rzeczywiście gdzieś tam siedzi w głowie

i potem człowiek się zastanawia czy Ci pacjenci gdzieś tam na nas patrzą z góry i nam jakoś pomagają w pewien sposób.

Toaleta pośmiertna?

Nie wiedziałem, że to należy do obowiązków pielęgniarki. Na czym to polega?

Polega to na tym, że pielęgniarki muszą usunąć wkłucia wszystkie, jakieś opatrunki, zabezpieczyć ciało w taki sposób

żeby można je było potem przekazać do prosektorium

do prosektorium lub do firmy

która się zajmuje takimi usługami pogrzebowymi,

wtedy zazwyczaj podwiązujemy żuchwę, myjemy ciało,

zakładamy świeże, czyste opatrunki

i po prostu układamy w takiej fizjologicznej postawie, żeby później nie było problemu z ubraniem pacjenta.

Czy byłaś przygotowana na coś takiego?

Nie byłam. Nie byłam. W wieku 19 lat

nie możesz być przygotowany na coś takiego tak naprawdę

ja po pierwszych zgonach wracałam do domu

i myślałam sobie "kurcze, moje koleżanki w tym momencie robią kolejny kurs na paznokcie a ja pakuję zwłoki".

I wracasz po takim dyżurze,

i nie jesteś w stanie na początku normalnie funkcjonować

ja czasem mam takie zgony,

jakieś swoich pacjentów,

gdzie totalnie mnie to omija, jakoś nie myślę o tym

ale są takie momenty, że na przykład wracam z nocnej zmiany i muszę gdzieś wyjść

nie jestem w stanie zasnąć, wiem że zwariuję po prostu,

nie jesteś w stanie wrócić do normalnego życia,

ugotować zupy, tłuc kotletów i uśmiechać się i gadać

czasem są takie momenty, że musisz to odchorować.

Ja miałam na przykład ostatnio taką sytuację,

że do wiedziałam się po prostu, że pacjent, którym wielokrotnie się opiekowałam i któremu bardzo kibicowałam,

że zmarł w takim momencie, gdzie jakoś mnie to ominęło. Na całkowicie innym oddziale.

Ja już w pewnym momencie śmiałam się z nim, że on dostanie kartę stałego pacjenta, a ja dostanę kartę stałej pielęgniarki, która się nim zajmuje

i właśnie to mnie tak strasznie dobiło, że ja myślałam o nim przez najbliższy tydzień

i chociaż nie byłam przy tym zgonie,

to mimo wszystko gdzieś tam mi siedzi w głowie cały czas.

Twoja praca to też wiele takich prozaicznych momentów i czynności jak na przykład zmienianie pieluch czy cewnikowanie,

co wydaje mi się szczególnie niełatwe

dla młodej dziewczyny.

Wiesz co? Ja myślę, że na początku było bardzo trudno

i pamiętam pierwszy raz, kiedy musiałam zacewnikować

trafiła mi się taka starsza, przemiła pani

właśnie ja wtedy, pomimo tego, że ja wcześniej z nią rozmawiałam, to ja w momencie

kiedy było to cewnikowanie

ja nie wiedziałam, jak ja mam się zachować. Było mi tak strasznie głupio, bo ja nie wiedziałam czy mam jej spojrzeć w oczy

czy mam z nią rozmawiać czy mam milczeć,

czy mam zacząć mówić o pogodzie, czy mam jej tłumaczyć na czym ten zabieg będzie polegał po raz kolejny.

Na studiach tego nie uczą?

Nie uczą tego. Nam pokazują czystą procedurę na przykład mówią o tym, że mamy być profesjonalne

nie możemy się śmiać,

nie możemy mówić jakichś głupich tekstów,

mamy być wsparciem dla pacjenta, natomiast nie mówią jak sobie z tym psychicznie my mamy poradzić.

No i jak sobie poradziłaś?

Wiesz co, bardzo intuicyjnie jakoś działałam wtedy

starałam się z nią... wyczuć czy ta pacjentka chce w tym momencie rozmawiać, czy nie chce

akurat ta chciała, więc to mi pomogło

i to jakoś rozluźniło atmosferę.

Czy nagość pacjentów to był/jest dla Ciebie jakiś problem? Czy już nie?

Teraz już żaden.

A początkowo?

Początkowo może trochę tak, ale do tego się da przyzwyczaić. Pierwsze, drugie, trzecie mycie gdzieś tam

rozbieranie pacjentów do EKG do jakiegoś badania

zobaczenie pacjenta nago na stole. Teraz to jest dla mnie po prostu ciało ale wiem, ze dla pacjentów to jest problem czasem.

No właśnie, czy masz jakiś sposób na to, żeby ich oswoić z sytuacją?

Ja myślę, ze bardzo ważne jest to, żeby pacjentom tłumaczyć

że my nie robimy tego pierwszy, dziesiąty, pięćdziesiąty raz tylko to jest już tysięczny pacjent, którego widzimy nago

i na nas nie robi to żadnego wrażenia i my w tym momencie jesteśmy w pracy

ja w pracy nie jestem kobietą, ja jestem pielęgniarką

i ten pacjent nie może mnie traktować osobowo

jako kobietę, że może się mnie wstydzić.

Pamiętam taką sytuację, gdzie popełniłam taki błąd językowy

powiedziałam do pacjenta: "Panie Józiu, no to teraz się rozbierzemy i umyjemy"

a on powiedział mi "dobrze, to Pani pierwsza".

Od tamtej pory nigdy nie używam liczby mnogiej.

Koniec z liczbą mnogą.

Koniec z liczbą mnogą, bo nie wiem po prostu czego mogę się spodziewać. A jak z higieną pacjentów? Domyślam się, że

bywa z tym różnie. Jak sobie z tym radzisz?

Tak naprawdę nie da się z tym jakoś sobie specjalnie poradzić, można się jedynie przyzwyczaić po pewnym czasie,

ale to też jest dosyć trudne, bo umówmy się pielęgniarka nie opiekuje się tylko i wyłącznie pacjentami

którzy przychodzą z domu, mają obcięte zawsze paznokcie, są zawsze bardzo zadbani i na przykład biorą prysznic dwa razy dziennie.

Opiekujemy się też bezdomnymi

i często ci bezdomni przychodzą do nas naprawdę w różnym stanie,

czasem są zawszeni, zagrzybieni, ten zapach jest taki, że roznosi się po całym oddziale

i myślę, że szkoda, że pielęgniarki nie mają takich preparatów zabijających zapach.

Straż pożarna je ma, my ich nie mamy, chociaż one są stosunkowo tanie,

nie wiem dlaczego szpital nie wyposaża oddziałów w takie środki.

Natomiast jeśli już ich nie mamy to musimy sobie radzić inaczej

zawsze po prostu wtedy trzeba patrzeć na to, że to też jest człowiek

i że musimy mu w jakiś sposób pomóc

i staramy się wtedy wykonywać tą higienę ciała za nich.

Po prostu i doprowadzić ich do takiego stanu używalności.

Bardzo często na SORach dzieje się tak, że są gdzieś tam odkręcane bandaże u bezdomnych

i wychodzą z tych ran po prostu robaki i trzeba sobie też z tym poradzić.

Pytałem Cię o nieprzyjemne momenty w pracy,

a jak wyglądają te najprzyjemniejsze?

Kiedy czujesz satysfakcję i myślisz o tym, że fajnie wykonywać taki zawód?

Dla mnie zawsze najprzyjemniejszym momentem

jest to, kiedy usuwamy na przykład pacjentowi rurkę tracheotomijną czy rurkę intubacyjną.

I w sumie wtedy ja mam wrażenie, że trochę brzmimy jak stewardessy, ale podchodzimy do tego pacjenta i mówimy, że

dzień dobry, jest na przykład tam trzydziesty pierwszy października

godzina dziesiąta trzydzieści, jest Pan na takim i takim oddziale

wszystko jest w porządku, ja jestem pielęgniarką, nazywam się tak i tak

będę się Panem opiekować

i to naprawdę jest taki moment satysfakcji,

że ten pacjent jest w stanie samodzielnie oddychać, że my go wybudziliśmy,

że tak naprawdę dzięki naszej pomocy i naszej opiece doprowadziliśmy do takiego momentu, że pacjent po operacji

jest w dobrym stanie

i on będzie się teraz coraz szybciej zbierał i wychodził z tego wszystkiego

to jest po prostu moment naprawdę nie do podrobienia emocje

i we mnie każdy pacjent, któremu jakoś tam pomagam się wybudzić, jest takim małym sukcesem. Jak się odwdzięczyć pielęgniarce za opiekę? Pacjenci dają łapówki?

Najpierw pierwsza część pytania:

Jak się odwdzięczyć? Myślę, że zwykłe "dziękuję" wystarczy.

I ono jest takie szczere, prawdziwe "dziękuję" jest zawsze sto razy lepsze

niż jakieś czekoladki czy kawa

przyniesione dla pielęgniarek.

Nie lubisz czekoladek ?

Oczywiście, że lubię, tylko tak naprawdę

pacjenci

rodziny pacjentów , często myślą, że jeżeli

pielęgniarki nie dostaną kawy czy czekoladek, to nie będą się ich chorym zajmować

i to jest totalny błąd, nonsens.

Czyli nie robicie tego dla czekoladek ?

Nie robimy dla czekoladek.

Tak naprawdę my nie potrzebujemy takich wyrazów wdzięczności i wcale to, że dostaniemy tą kawę czy czekoladki

nie sprawi, że my będziemy na tego pacjenta na przykład bardziej uważać albo będziemy mu poświęcać więcej opieki, to całkowicie nie o to chodzi.

A pieniądze? Wpychają do kieszeni?

Wpychają. Ja miałam ostatnio taką sytuację właśnie, że rodzina pacjenta, byłam na izolatce

pacjent był jedyny mówiący, więc

starałam się z nim rozmawiać przez cały dzień

z czego ten pan okazało się, był bardzo, bardzo zadowolony

i w momencie kiedy były odwiedziny rodziny

rodzina chciała mi wepchnąć 100 zł do mundurka

i mówię do nich, że nie mogę tego wziąć, to jest w ogóle absurd jakiś

że absolutnie nie,

oddaję te pieniądze i rodzina mi mówi, że ale

ten pacjent tak bardzo prosił, żeby tak Pani podziękować

ja mówię, że nie absolutnie, wykluczone,

nie mogę tego przyjąć, więc oddałam te pieniądze

i oni potem jak się okazało zostawili te pieniądze pacjentowi

i on próbował gdzieś tam mi je wetknąć

po prostu za każdym razem kiedy koło niego przechodziłam, a ja robiłam takie sprytne uniki, bo przecież to widziałam.

I skończyła się ta sytuacja tak, że pacjent z tymi pieniędzmi usnął i wieczorem przy obracaniu znalazłyśmy pod pampersem 100 zł

"Pampersowa broszka"

Wyjaśnijmy może w takiej sytuacji

dlaczego nie możecie przyjąć pieniędzy?

Dlatego, że to jest nasza praca. Pacjenci płacą podatki.

Na to właśnie, żeby mieli darmową opiekę

I my też dostajemy za to wynagrodzenie

marne, bo marne w niektórych szpitalach, ale dostajemy wynagrodzenie i to jest po prostu nieetyczne.

„Kiedy moje koleżanki robiły kurs paznokci, ja pakowałam zwłoki” – 7 m... (2) "While my friends were doing a nail course, I was packing up a corpse" - 7 m... (2) "Поки подруги проходили манікюрний курс, я пакувала труп" - 7 м... (2)

Trudniejsze było to dla Ciebie fizycznie, bo bardzo dużo się trzeba było napracować?

Czy psychicznie, że te dzieci, że młoda kobieta?

Psychicznie, zawsze dla mnie... fizycznie jestem w stanie wiele wytrzymać, natomiast psychicznie

to jest naprawdę duże obciążenie,

bo wiemy, że od nas dużo zależy

i od tego, czy ja na przykład w danym momencie zmienię lek, zależy życie tej pacjentki

tak naprawdę, czy ja dobrze wszystko podłączę, czy to będzie wykonane w odpowiednim momencie

tak naprawdę bardzo dużo zależy od pielęgniarek i my walczyłyśmy o nią naprawdę do samego końca

i też dla mnie zawsze ciężkie psychicznie jest to

jak znam historię pacjenta, którym się zajmuję.

Czasami wolę nie wiedzieć , że na przykład to jest jedyny człowiek, który utrzymywał rodzinę

i on leży w bardzo ciężkim stanie na oddziale, wolę nie wiedzieć, że to jest np. matka kilkorga dzieci,

wolę nie wiedzieć, ze to jest student, który studiuje u mnie na wydziale.

Czasem myślę, że tak jest lepiej mieć tych pacjentów w głowie jako po prostu pacjentów,

zawód - pacjent.

Nie rozmyślać kim byli w życiu normalnym.

Wspomniałaś o zgonach,

myślę, że to taki szczególny moment w życiu początkującego lekarza, pielęgniarki - pierwszy zgon.

Jak Ty to przeżyłaś?

Ja pamiętam, że wyszłam wtedy, to były moje pierwsze praktyki.

Pierwszy dzień praktyk.

I pamiętam, że wyszłam wtedy ze szpitala...

Czyli natychmiast.

Natychmiast. To był pierwszy dzień. Ja pamiętam, że wykonywałyśmy toaletę tej pacjentki

i ona wtedy nam zmarła dosłownie na rękach.

To był czas, kiedy były juwenalia. Miałam wieczorem iść na jakąś imprezę, ale nie byłam w stanie.

Nie byłam w stanie zapomnieć o tej pacjentce i ja do tej pory pamiętam jak się nazywała, na której sali leżała,

który to był szpital i jaki to był dzień. To są takie rzeczy, których się naprawdę nie zapomina.

Zwłaszcza, że na studiach nie jesteśmy do tego przygotowywani. Na studiach mamy psychologię pod kątem "jak pomóc pacjentowi",

ale nie mamy psychologii pod kątem jak pomóc sobie,

a tak naprawdę w wieku 19 lat, kiedy myjesz pacjentkę i ona Ci umiera i to jest jeszcze pacjentka, którą Ci przydzielono, rano

to to naprawdę jest duże obciążenie psychiczne.

Często wracasz pamięcią do pacjentów

Zdarza mi się wracać myślami do różnych pacjentów

mam taki , mam taki w sumie swój już cmentarzyk pacjentów, którzy gdzieś tam odeszli i o których ciągle pamiętam,

zwłaszcza w takich dniach jak na przykład 1 listopada

i czasem też staram się odwiedzać ich na cmentarzach, bo niektórych wiem gdzie są pochowani

Na przykład jednym z takich przypadków jest moja pacjentka,

o której pisałam pracę licencjacką.

Zaprzyjaźniłam się z nią, spotykałyśmy się przez dwa lata w jakiś sposób monitorowałam przebieg jej choroby

to była dosyć ciężka choroba genetyczna

i właśnie ona jest dla mnie zawsze takim

synonimem wojowniczki. To jest pacjentka, która zdecydowała się naprawdę na bardzo trudną i ryzykowną operację

niestety nie udało się jej tego przeżyć,

ale walczyła o takie lepsze życie dla siebie

Co wydaje mi się bardzo, wydaje mi się, że miała wtedy bardzo dużo odwagi,

że rzeczywiście się na to zdecydowała.

Wracam też myślami często do pacjentów

takich w moim wieku, który gdzieś tam musiałam pochować

pochować w swojej głowie. Pamiętam reanimację chłopaka, który był moim równolatkiem.

I później to wspomnienie gdzie,

gdzie on, gdzie właśnie musiałyśmy wykonywać toaletę jego pośmiertną i pakować te zwłoki, przygotowywać

to rzeczywiście gdzieś tam siedzi w głowie

i potem człowiek się zastanawia czy Ci pacjenci gdzieś tam na nas patrzą z góry i nam jakoś pomagają w pewien sposób.

Toaleta pośmiertna?

Nie wiedziałem, że to należy do obowiązków pielęgniarki. Na czym to polega?

Polega to na tym, że pielęgniarki muszą usunąć wkłucia wszystkie, jakieś opatrunki, zabezpieczyć ciało w taki sposób

żeby można je było potem przekazać do prosektorium

do prosektorium lub do firmy

która się zajmuje takimi usługami pogrzebowymi,

wtedy zazwyczaj podwiązujemy żuchwę, myjemy ciało,

zakładamy świeże, czyste opatrunki

i po prostu układamy w takiej fizjologicznej postawie, żeby później nie było problemu z ubraniem pacjenta.

Czy byłaś przygotowana na coś takiego?

Nie byłam. Nie byłam. W wieku 19 lat

nie możesz być przygotowany na coś takiego tak naprawdę

ja po pierwszych zgonach wracałam do domu

i myślałam sobie "kurcze, moje koleżanki w tym momencie robią kolejny kurs na paznokcie a ja pakuję zwłoki".

I wracasz po takim dyżurze,

i nie jesteś w stanie na początku normalnie funkcjonować

ja czasem mam takie zgony,

jakieś swoich pacjentów,

gdzie totalnie mnie to omija, jakoś nie myślę o tym

ale są takie momenty, że na przykład wracam z nocnej zmiany i muszę gdzieś wyjść

nie jestem w stanie zasnąć, wiem że zwariuję po prostu,

nie jesteś w stanie wrócić do normalnego życia,

ugotować zupy, tłuc kotletów i uśmiechać się i gadać

czasem są takie momenty, że musisz to odchorować.

Ja miałam na przykład ostatnio taką sytuację,

że do wiedziałam się po prostu, że pacjent, którym wielokrotnie się opiekowałam i któremu bardzo kibicowałam,

że zmarł w takim momencie, gdzie jakoś mnie to ominęło. Na całkowicie innym oddziale.

Ja już w pewnym momencie śmiałam się z nim, że on dostanie kartę stałego pacjenta, a ja dostanę kartę stałej pielęgniarki, która się nim zajmuje

i właśnie to mnie tak strasznie dobiło, że ja myślałam o nim przez najbliższy tydzień

i chociaż nie byłam przy tym zgonie,

to mimo wszystko gdzieś tam mi siedzi w głowie cały czas.

Twoja praca to też wiele takich prozaicznych momentów i czynności jak na przykład zmienianie pieluch czy cewnikowanie,

co wydaje mi się szczególnie niełatwe

dla młodej dziewczyny.

Wiesz co? Ja myślę, że na początku było bardzo trudno

i pamiętam pierwszy raz, kiedy musiałam zacewnikować

trafiła mi się taka starsza, przemiła pani

właśnie ja wtedy, pomimo tego, że ja wcześniej z nią rozmawiałam, to ja w momencie

kiedy było to cewnikowanie

ja nie wiedziałam, jak ja mam się zachować. Było mi tak strasznie głupio, bo ja nie wiedziałam czy mam jej spojrzeć w oczy

czy mam z nią rozmawiać czy mam milczeć,

czy mam zacząć mówić o pogodzie, czy mam jej tłumaczyć na czym ten zabieg będzie polegał po raz kolejny.

Na studiach tego nie uczą?

Nie uczą tego. Nam pokazują czystą procedurę na przykład mówią o tym, że mamy być profesjonalne

nie możemy się śmiać,

nie możemy mówić jakichś głupich tekstów,

mamy być wsparciem dla pacjenta, natomiast nie mówią jak sobie z tym psychicznie my mamy poradzić.

No i jak sobie poradziłaś?

Wiesz co, bardzo intuicyjnie jakoś działałam wtedy

starałam się z nią... wyczuć czy ta pacjentka chce w tym momencie rozmawiać, czy nie chce

akurat ta chciała, więc to mi pomogło

i to jakoś rozluźniło atmosferę.

Czy nagość pacjentów to był/jest dla Ciebie jakiś problem? Czy już nie?

Teraz już żaden.

A początkowo?

Początkowo może trochę tak, ale do tego się da przyzwyczaić. Pierwsze, drugie, trzecie mycie gdzieś tam

rozbieranie pacjentów do EKG do jakiegoś badania

zobaczenie pacjenta nago na stole. Teraz to jest dla mnie po prostu ciało ale wiem, ze dla pacjentów to jest problem czasem.

No właśnie, czy masz jakiś sposób na to, żeby ich oswoić z sytuacją?

Ja myślę, ze bardzo ważne jest to, żeby pacjentom tłumaczyć

że my nie robimy tego pierwszy, dziesiąty, pięćdziesiąty raz tylko to jest już tysięczny pacjent, którego widzimy nago

i na nas nie robi to żadnego wrażenia i my w tym momencie jesteśmy w pracy

ja w pracy nie jestem kobietą, ja jestem pielęgniarką

i ten pacjent nie może mnie traktować osobowo

jako kobietę, że może się mnie wstydzić.

Pamiętam taką sytuację, gdzie popełniłam taki błąd językowy

powiedziałam do pacjenta: "Panie Józiu, no to teraz się rozbierzemy i umyjemy" Я сказав пацієнтові: "Пане Юзю, давайте роздягнемося і помиємося".

a on powiedział mi "dobrze, to Pani pierwsza".

Od tamtej pory nigdy nie używam liczby mnogiej.

Koniec z liczbą mnogą.

Koniec z liczbą mnogą, bo nie wiem po prostu czego mogę się spodziewać. A jak z higieną pacjentów? Domyślam się, że

bywa z tym różnie. Jak sobie z tym radzisz?

Tak naprawdę nie da się z tym jakoś sobie specjalnie poradzić, można się jedynie przyzwyczaić po pewnym czasie,

ale to też jest dosyć trudne, bo umówmy się pielęgniarka nie opiekuje się tylko i wyłącznie pacjentami

którzy przychodzą z domu, mają obcięte zawsze paznokcie, są zawsze bardzo zadbani i na przykład biorą prysznic dwa razy dziennie.

Opiekujemy się też bezdomnymi

i często ci bezdomni przychodzą do nas naprawdę w różnym stanie,

czasem są zawszeni, zagrzybieni, ten zapach jest taki, że roznosi się po całym oddziale

i myślę, że szkoda, że pielęgniarki nie mają takich preparatów zabijających zapach.

Straż pożarna je ma, my ich nie mamy, chociaż one są stosunkowo tanie,

nie wiem dlaczego szpital nie wyposaża oddziałów w takie środki.

Natomiast jeśli już ich nie mamy to musimy sobie radzić inaczej

zawsze po prostu wtedy trzeba patrzeć na to, że to też jest człowiek

i że musimy mu w jakiś sposób pomóc

i staramy się wtedy wykonywać tą higienę ciała za nich.

Po prostu i doprowadzić ich do takiego stanu używalności.

Bardzo często na SORach dzieje się tak, że są gdzieś tam odkręcane bandaże u bezdomnych

i wychodzą z tych ran po prostu robaki i trzeba sobie też z tym poradzić.

Pytałem Cię o nieprzyjemne momenty w pracy,

a jak wyglądają te najprzyjemniejsze?

Kiedy czujesz satysfakcję i myślisz o tym, że fajnie wykonywać taki zawód?

Dla mnie zawsze najprzyjemniejszym momentem

jest to, kiedy usuwamy na przykład pacjentowi rurkę tracheotomijną czy rurkę intubacyjną.

I w sumie wtedy ja mam wrażenie, że trochę brzmimy jak stewardessy, ale podchodzimy do tego pacjenta i mówimy, że

dzień dobry, jest na przykład tam trzydziesty pierwszy października

godzina dziesiąta trzydzieści, jest Pan na takim i takim oddziale

wszystko jest w porządku, ja jestem pielęgniarką, nazywam się tak i tak

będę się Panem opiekować

i to naprawdę jest taki moment satysfakcji,

że ten pacjent jest w stanie samodzielnie oddychać, że my go wybudziliśmy,

że tak naprawdę dzięki naszej pomocy i naszej opiece doprowadziliśmy do takiego momentu, że pacjent po operacji

jest w dobrym stanie

i on będzie się teraz coraz szybciej zbierał i wychodził z tego wszystkiego

to jest po prostu moment naprawdę nie do podrobienia emocje

i we mnie każdy pacjent, któremu jakoś tam pomagam się wybudzić, jest takim małym sukcesem. Jak się odwdzięczyć pielęgniarce za opiekę? Pacjenci dają łapówki?

Najpierw pierwsza część pytania:

Jak się odwdzięczyć? Myślę, że zwykłe "dziękuję" wystarczy.

I ono jest takie szczere, prawdziwe "dziękuję" jest zawsze sto razy lepsze

niż jakieś czekoladki czy kawa

przyniesione dla pielęgniarek.

Nie lubisz czekoladek ?

Oczywiście, że lubię, tylko tak naprawdę

pacjenci

rodziny pacjentów , często myślą, że jeżeli

pielęgniarki nie dostaną kawy czy czekoladek, to nie będą się ich chorym zajmować

i to jest totalny błąd, nonsens.

Czyli nie robicie tego dla czekoladek ?

Nie robimy dla czekoladek.

Tak naprawdę my nie potrzebujemy takich wyrazów wdzięczności i wcale to, że dostaniemy tą kawę czy czekoladki

nie sprawi, że my będziemy na tego pacjenta na przykład bardziej uważać albo będziemy mu poświęcać więcej opieki, to całkowicie nie o to chodzi.

A pieniądze? Wpychają do kieszeni?

Wpychają. Ja miałam ostatnio taką sytuację właśnie, że rodzina pacjenta, byłam na izolatce

pacjent był jedyny mówiący, więc

starałam się z nim rozmawiać przez cały dzień

z czego ten pan okazało się, był bardzo, bardzo zadowolony

i w momencie kiedy były odwiedziny rodziny

rodzina chciała mi wepchnąć 100 zł do mundurka

i mówię do nich, że nie mogę tego wziąć, to jest w ogóle absurd jakiś

że absolutnie nie,

oddaję te pieniądze i rodzina mi mówi, że ale

ten pacjent tak bardzo prosił, żeby tak Pani podziękować

ja mówię, że nie absolutnie, wykluczone,

nie mogę tego przyjąć, więc oddałam te pieniądze

i oni potem jak się okazało zostawili te pieniądze pacjentowi

i on próbował gdzieś tam mi je wetknąć

po prostu za każdym razem kiedy koło niego przechodziłam, a ja robiłam takie sprytne uniki, bo przecież to widziałam.

I skończyła się ta sytuacja tak, że pacjent z tymi pieniędzmi usnął i wieczorem przy obracaniu znalazłyśmy pod pampersem 100 zł

"Pampersowa broszka"

Wyjaśnijmy może w takiej sytuacji

dlaczego nie możecie przyjąć pieniędzy?

Dlatego, że to jest nasza praca. Pacjenci płacą podatki.

Na to właśnie, żeby mieli darmową opiekę

I my też dostajemy za to wynagrodzenie

marne, bo marne w niektórych szpitalach, ale dostajemy wynagrodzenie i to jest po prostu nieetyczne.