×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

7 metrów pod ziemią, Ile zarabia kierowca TIR-a? – 7 metrów pod ziemią (2)

Ile zarabia kierowca TIR-a? – 7 metrów pod ziemią (2)

więc, no, pani sobie z tym nie da rady, ja tak tylko chciałem

zobaczyć, co to za kobieta sobie wymyśliła taką robotę".

Aha, w ten sposób?

Więc, no, zdecydowanie to była kwestia mojej płci.

No później się karta odwróciła, dostałam zaproszenie

na rozmowę o pracę właśnie do

Piły, więc od razu w pociąg i pojechałam na drugi koniec Polski.

Tam zaproponowano mi pracę,

trzy różne wakaty w biurze.

Bo ja miałam język obcy, miałam te certyfikaty transportowe,

więc "idealnie nadaje się pani do biura, może sobie pani wybrać".

Ale ja mówię: "Ja chcę jeździć!".

"Ale to gdzie kobieta będzie w takim środowisk męskim,

gdzie tak?". Ale ja mówię: "Chcę jeździć". "No to dobrze, to

wyślemy panią na cztery tygodnie

z naszym kierowcą i później pani zobaczy.

Później przyjdzie pani do biura, chyba że się pani bardzo spodoba,

to pani zostanie już tam, będzie pani jeździć sama wtedy".

Ja, że dobra, nie?

Czyli takie przyuczenie, tak?

Tak, tak, to jest zupełnie normalne, że taki świeży kierowca jeździ

w podwójnej obsadzie przez dwa, trzy, cztery tygodnie.

Co też chyba nie jest łatwym doświadczeniem, no bo jesteś jednak z obcym człowiekiem

całą dobę w kabinie.

No, wiesz co? Ale ja tak strasznie chciałam jeździć, że ja w ogóle o tym nie myślałam, wcale a wcale, wiesz?

Ja tak byłam strasznie zdesperowana, żeby zacząć jeździć, że ja w ogóle nie

myślałam o tych szczegółach, ja widziałam ten swój cel na końcu, że ja będę jeździć

po tej Europie, a co po drodze, że ja będę musiała z kimś jeździć na przyuczeniu,

mi to do głowy nie przyszło. I wtedy, pamiętam, przyjechałam do

Belgii właśnie busem z innymi kierowcami,

brama się otworzyła i tam: "No, Iwona, tam pewnie jest ten twój kierowca".

Bo już wiedziałam, jak się nazywa kierowca, z którym będę jeździć. "Tam

on stoi". Ja patrzę: Jezu, to iveco takie malutkie,

a ja takie, wiesz, torby, nie? Na cały miesiąc sobie wzięłam. Myślę:

Jezu, gdzie to teraz ja postawię, jak ja w ogóle będę żyła

z tym człowiekiem? A gdzie w ogóle będę jadła, jak to będzie, nie? I wtedy dopiero

sobie uświadomiłam, w co ja się wpakowałam.

Ale kierowca okazał się być

bardzo wyrozumiały, dał mi takie..., nauczył mnie

dobrych podstaw od razu, jeżeli chodzi o tę pracę,

żeby się nie dawać dyspozytorom

i było spoko.

No ale była taka chwilka, że myślę: o Jezu,

co ja zrobiłam, jak to teraz będzie. Odwrotu nie ma chyba.

To niewątpliwie jest ciężka fizycznie praca,

sama o tym mówisz. Ale zastanawiam się też,

na ile ona jest bezpieczna.

No właśnie to jest ciekawa kwestia, bo gdy zaczynałam jeździć, jeszcze w 2011

roku, to mówiło się, że Rosja i Wschód to są

dzikie kraje, a Europa Zachodnia jest bezpieczna. Teraz

ja mam wrażenie, że wszystko się odwróciło

i jechać na południe Europy albo do Francji,

albo do Wielkiej Brytanii, z tego, co...

Ja już tam od 2014 roku nie jeżdżę, ale

mi dwa razy na południu Francji zginęło

paliwo na parkingu w czasie pauzy.

No plandeki też nie raz miałam pocięte, jeszcze w

poprzednich firmach, w naczepach,

a to, co widzę, co się w grupach

kierowców na internecie, co pokazują, na przykład ostatnio we Francji

na parking z ciężarówkami wpadła beemka,

z beemki wysiedli goście z siekierami,

jakimiś młotami i wszystkie szyby po drodze,

szyby w ciężarówkach,

wybijali siekierami.

I policja dopiero po jakiejś godzinie przyjechała, kompletna

olewka na to, więc myślę sobie, że jest

chwilami naprawdę niebezpiecznie. Ja, jako kobieta,

zawsze staram się być niewidoczna na parkingach, jak jeździłam jeszcze

po Europie i jakoś tak wiesz,

kaptury itd. Nie pokazywałam się, jak wracałam

gdzieś tam z toalety i widziałam,

że jest dużo ludzi na parkingu, to jakoś tak

wiesz, zawsze bokami, żeby nie było widać, gdzie w końcu, do której ciężarówki wchodzę.

Ja, żeby było jasne, ja nigdy się nie bałam kierowców

ciężarówek, ja się bałam tych ludzi, którzy się kręcą wokół

tych ciężarówek.

Czy jakoś się zabezpieczasz przed tym? Czy wozisz jakiś gaz?

Wiesz co? No w tamtych czasach miałam taki specjalny zamek mechaniczny, który,

jedną część dokręcało się do drzwi, a drugą część

zakładało się właśnie za

taką rurkę, rączkę,

która do tego służy i po prostu mechanicznie przekręcałam drzwi.

I to jest bardzo częsta praktyka.

Jako dodatkowe zabezpieczenie?

Tak, dokładnie. Że nawet jeżeli ktoś ci tam, no, wyłamie zamek, to dalej

nie wejdzie, bo po prostu te drzwi są przykręcone. No teraz

jeżdżę zawsze w konwojach, jeżdżę nocami, śpię w ciągu

dnia, więc, no, teraz jestem

bezpieczna, bo w dzień takie rzeczy się raczej nie dzieją.

A dzieje się w takich sytuacjach, kiedy na przykład ginie paliwo?

Czy ty ponosisz odpowiedzialność za to?

Czy to jest jakoś ubezpieczone?

To zależy od polityki firmy. No ja na przykład pracowałam w ogromnej firmie, gdzie

po prostu trzeba było wezwać policję, trzeba było mieć raport,

określić ile mniej więcej paliwa zginęło i ja nie ponosiłam za to

odpowiedzialności. Ale jest wiele firm, gdzie

kierowcy rzeczywiście są obciążani za to, gdy zdarzy się,

że ich paliwo gdzieś zginie w trasie. Nikt ich nie pyta o to,

tylko po prostu - ty od tego jesteś, żeby tego pilnować.

To by było absurdalne, żeby... Żaden

mądry kierowca nie wyjdzie do złodzieja,

no, bronić tej ciężarówki z tym paliwem.

Takie pytanie, które, myślę,

chodzi po głowie

wszystkim kierowcom. Dlaczego jest tak, Iwona, że

kierowcy tirów wzajemnie się wyprzedzają?

Jaki to ma sens? Dlaczego tak jest?

Wiesz co? No dla normalnego człowieka to nie ma sensu, ale trzeba pamiętać o tym, że czas

pracy i czas jazdy, który zawiera się w czasie

pracy kierowcy jest limitowany, czyli

9 godzin

w porywach do 10 godzin, dwa razy

w tygodniu można sobie przedłużyć ten czas do dziesięciu godzin i chodzi o to, że...

Czyli dłużej nie możesz jechać?

Nie mogę.

Musisz się zatrzymać, odpocząć.

Dokładnie, więc to jest tak, że ciężarówki zaczynają się wyprzedzać, gdy jest tam różnica dwóch-trzech

kilometrów na godzinę. Ktoś mnie zwalnia o te 2-3 kilometry

na godzinę, to zaczynam

wyprzedzać i dla kierowcy

osobówki to nie ma sensu, bo jemu się wydaje, że mniej więcej

tyle samo dalej jadą, więc jaki jest sens?

Ale w ciągu, załóżmy, że ten kierowca ma

10 godzin jazdy, czyli dziennie zaoszczędza

20-30, a dużo ciężarówek jednak jeździ

85, czyli 5 kilometrów na godzinę oszczędzasz,

czyli 50 kilometrów w ciągu dnia. I te 50

kilometrów w ciągu dnia to jest to właśnie, czy ty dojedziesz

do tego punktu, gdzie, załóżmy, się ładujesz już lub

rozładowujesz i po prostu wiesz,

weźmiesz ładunek powrotny i koniec końców

po prostu, czy

zjedziesz na weekend do domu, do rodziny, czy nie.

Czy często dochodzi do takich sytuacji,

że ten czas przepisowy

się już kończy, a jeszcze trzeba jakiś kawałek przejechać?

Wiesz co? To jest właśnie, to jest

dla nas ogromny problem, bo te przepisy czasu pracy

nie są za bardzo

elastyczne. My niby tam mamy jedną furtkę, ale inspektorzy

tak średnio na to patrzą i wcale

w czasie kontroli nie chcą tego tak bardzo chętnie uwzględniać.

A w Europie jednak

jest tak, że kierowca,

który jeszcze nie ruszył rano, już jest zmęczony

tym, co po prostu go czeka, bo przepisy czasu pracy,

załadunki i rozładunki, które trwają często

godzinę i wiele utrudnień.

Później z kolei korki na drodze,

które też bardzo często się zdarzają, a później,

co jest po prostu piekłem dla nas, kierowców, to brak parkingów.

Parkingi nocami, to znaczy

- nocami, ja już nie mówię "nocami", ale po prostu

o piątej godzinie po południu,

już na przykład w Niemczech nigdzie raczej nie zaparkujesz.

Aha, czyli nie ma miejsc po prostu?

Nie ma miejsc, po prostu wszystko jest tak zapchane. Jak mi się czasami zdarza jechać na

pusto i mam gdzieś stanąć w nocy, to dwie

godziny wcześniej zjeżdżam na każdy parking po drodze

w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, nie? I mi nie chodzi już o takie miejsce,

wiesz, w rajce, przeznaczone tylko gdzieś, gdziekolwiek,

żeby się zatrzymać, nawet po prostu...

A co w takiej sytuacji, kiedy nie możesz już jechać dalej, zajeżdżasz na

parking, on jest cały wypełniony...?

Po prostu jedziesz dalej, nie masz wyjścia.

Jedziesz dalej i później, jak już gdzieś w

końcu, czasami się zjeżdża gdzieś do miasteczek

na jakieś strefy przemysłowe, szuka się czegokolwiek. Czegokolwiek,

po prostu jakiegoś pobocza, gdziekolwiek się da

stanąć, nie? Wtedy robisz wydruk z tachografu,

jak ja to się zawsze śmieję, piszesz usprawiedliwienie, bo właśnie

jest taki specjalny paragraf, na który się można powołać, że

ze względu właśnie na to, że nie było miejsca bezpiecznego,

trzeba było jeszcze gdzieś tam podciągnąć troszeczkę dalej, ale

to też nie powinno być dłużej niż 15 minut i

też w razie kontroli być może

wiesz, inspektor uzna i nie da ci za to kary, a być może

nie.

Pomimo tych wszystkich niedogodności, o których

opowiadasz, wciąż wykonujesz ten zawód.

Domyślam się, że jest w nim coś takiego magicznego, co

jednak ciągnie cię za to kółko.

Na czym to polega?

Jednak jest coś takiego w drodze, mówi się właśnie...

Droga jednak jakoś,

jak raz się zacznie jeździć, to już naprawdę jest bardzo ciężko skończyć

i kierowcy czasami przestają jeździć na jakiś czas, bo już mają

dość po prostu tego wszystkiego. Ale rok, dwa

i ta droga woła, nie? I wracają, więc

na pewno daje w jakimś sensie poczucie wolności, bo zrobisz ten

swój załadunek czy rozładunek, masz kolejny, wiesz,

masz kolejny punkt, masz taką misję i sobie

jedziesz. Im dłuższa trasa, dla mnie tak było, im dłuższa

trasa, tym fajniej.

Nikt ci nie stoi nad głową...

Tak, dosłownie, nikt ci nie stoi, chociaż dalej masz spedycję i musisz dotrzeć. To nie jest tak naprawdę, że

możesz sobie jechać, jak chcesz, bo na ten określony

czas przeważnie trzeba dotrzeć.

Ale wiesz, dzięki temu, że jeżdżę, zobaczyłam bardzo dużo,

zobaczyłam kawał świata, byłam w miejscach,

w których bym normalnie nigdy w życiu nie była.

Dużo zwiedziłam, dużo się otworzyłam na, wiesz,

na inne w ogóle kultury,

dużo zobaczyłam, pozbyłam się też

kompleksów takich, wiesz,

dziewczyny z małej wsi. Więc

absolutnie bardzo dużo zyskałam, ale

z pewnością ta praca

może być dla niektórych kierowców problemem.

O ile na początku jeszcze jest okej, to później, wiesz, pojawiają się

dzieci. Później się pojawiają, wiesz,

jakieś imprezy załóżmy rodzinne. Zresztą nie potrzeba imprez

rodzinnych, ale ja naprawdę widziałam, jak jeździłam jeszcze właśnie w długich

trasach i stałam w weekendy na parkingach, to widziałam kierowców

płaczących, gdzie, wiesz, żona dzwoniła

i... nie było żadnej imprezy, po prostu zwykły grill, nie?

I z jednej strony, wiesz,

patrzysz z perspektywy na to. Stoi sobie kierowca

w Barcelonie, myślisz sobie: Jezu, ale w Barcelonie

gdybym był, tobym po prostu, co ja bym tam nie narobił w tej Barcelonie. A w ogóle to

bym po prostu poszedł na plażę i spoko. A ten kierowca,

wiesz, płakał po prostu przez to, że

tam dzieci są i się rodzina zjechała,

a on tutaj siedzi na tym parkingu i

placki ziemniaczane smaży, wiesz, 40 stopni tam,

a jeszcze placki. Po prostu obiad sobie gotuje

na parkingu, więc... Niektórzy kierowcy po prostu

jeżdżą w podwójnej obsadzie, jest bardzo dużo podwójnych obsad i

tak sobie zapewniają towarzystwo. Już teraz jest bardzo dużo

podwójnych obsad: mąż i żona.

No, więc to jest coś, co jeszcze kilka lat temu,

jeszcze jak ja zaczynałam jeździć, to było

rzadkością, teraz jest bardzo dużo własnie par,

które jeżdżą razem. I spoko.

A jak ty widzisz swoją przyszłość? Dzisiaj jeszcze nie masz rodziny.

Jak będzie za 5-10 lat?

Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia, więc...

To jest tak właśnie, jak ci powiedziałam, że ludzie odchodzą z tej pracy,

ale na długo nie odejdziesz, więc ja na pewno zawsze zostanę

w transporcie. Z drugiej strony też nie chciałabym przegapić swojego życia

i spędzić go - w cudzysłowie - w budzie.

Więc tak czasami się zastanawiam nad tym właśnie,

co by tu robić, żeby dalej być w transporcie, żeby dalej mieć

opcję czasami pojeździć, ale jednak już mieć troszeczkę

więcej władzy i kontroli nad swoim życiem. Mieć więcej

czasu z rodziną, z przyjaciółmi

itd. Także jestem na takim etapie, widzisz,

teraz chyba czuję, przejściowym. Z jednej strony ten bunt - dlaczego

tak jest, z drugiej strony mi się podoba moja praca wciąż,

więc nie chcę jej rzucać

przez ten jeden aspekt. Z drugiej strony


Ile zarabia kierowca TIR-a? – 7 metrów pod ziemią (2)

więc, no, pani sobie z tym nie da rady, ja tak tylko chciałem

zobaczyć, co to za kobieta sobie wymyśliła taką robotę".

Aha, w ten sposób?

Więc, no, zdecydowanie to była kwestia mojej płci.

No później się karta odwróciła, dostałam zaproszenie

na rozmowę o pracę właśnie do

Piły, więc od razu w pociąg i pojechałam na drugi koniec Polski.

Tam zaproponowano mi pracę,

trzy różne wakaty w biurze.

Bo ja miałam język obcy, miałam te certyfikaty transportowe,

więc "idealnie nadaje się pani do biura, może sobie pani wybrać".

Ale ja mówię: "Ja chcę jeździć!".

"Ale to gdzie kobieta będzie w takim środowisk męskim,

gdzie tak?". Ale ja mówię: "Chcę jeździć". "No to dobrze, to

wyślemy panią na cztery tygodnie

z naszym kierowcą i później pani zobaczy.

Później przyjdzie pani do biura, chyba że się pani bardzo spodoba,

to pani zostanie już tam, będzie pani jeździć sama wtedy".

Ja, że dobra, nie?

Czyli takie przyuczenie, tak?

Tak, tak, to jest zupełnie normalne, że taki świeży kierowca jeździ

w podwójnej obsadzie przez dwa, trzy, cztery tygodnie.

Co też chyba nie jest łatwym doświadczeniem, no bo jesteś jednak z obcym człowiekiem

całą dobę w kabinie.

No, wiesz co? Ale ja tak strasznie chciałam jeździć, że ja w ogóle o tym nie myślałam, wcale a wcale, wiesz?

Ja tak byłam strasznie zdesperowana, żeby zacząć jeździć, że ja w ogóle nie

myślałam o tych szczegółach, ja widziałam ten swój cel na końcu, że ja będę jeździć

po tej Europie, a co po drodze, że ja będę musiała z kimś jeździć na przyuczeniu,

mi to do głowy nie przyszło. I wtedy, pamiętam, przyjechałam do

Belgii właśnie busem z innymi kierowcami,

brama się otworzyła i tam: "No, Iwona, tam pewnie jest ten twój kierowca".

Bo już wiedziałam, jak się nazywa kierowca, z którym będę jeździć. "Tam

on stoi". Ja patrzę: Jezu, to iveco takie malutkie,

a ja takie, wiesz, torby, nie? Na cały miesiąc sobie wzięłam. Myślę:

Jezu, gdzie to teraz ja postawię, jak ja w ogóle będę żyła

z tym człowiekiem? A gdzie w ogóle będę jadła, jak to będzie, nie? I wtedy dopiero

sobie uświadomiłam, w co ja się wpakowałam.

Ale kierowca okazał się być

bardzo wyrozumiały, dał mi takie..., nauczył mnie

dobrych podstaw od razu, jeżeli chodzi o tę pracę,

żeby się nie dawać dyspozytorom

i było spoko.

No ale była taka chwilka, że myślę: o Jezu,

co ja zrobiłam, jak to teraz będzie. Odwrotu nie ma chyba.

To niewątpliwie jest ciężka fizycznie praca,

sama o tym mówisz. Ale zastanawiam się też,

na ile ona jest bezpieczna.

No właśnie to jest ciekawa kwestia, bo gdy zaczynałam jeździć, jeszcze w 2011

roku, to mówiło się, że Rosja i Wschód to są

dzikie kraje, a Europa Zachodnia jest bezpieczna. Teraz

ja mam wrażenie, że wszystko się odwróciło

i jechać na południe Europy albo do Francji,

albo do Wielkiej Brytanii, z tego, co...

Ja już tam od 2014 roku nie jeżdżę, ale

mi dwa razy na południu Francji zginęło

paliwo na parkingu w czasie pauzy.

No plandeki też nie raz miałam pocięte, jeszcze w

poprzednich firmach, w naczepach,

a to, co widzę, co się w grupach

kierowców na internecie, co pokazują, na przykład ostatnio we Francji

na parking z ciężarówkami wpadła beemka,

z beemki wysiedli goście z siekierami,

jakimiś młotami i wszystkie szyby po drodze,

szyby w ciężarówkach,

wybijali siekierami.

I policja dopiero po jakiejś godzinie przyjechała, kompletna

olewka na to, więc myślę sobie, że jest

chwilami naprawdę niebezpiecznie. Ja, jako kobieta,

zawsze staram się być niewidoczna na parkingach, jak jeździłam jeszcze

po Europie i jakoś tak wiesz,

kaptury itd. Nie pokazywałam się, jak wracałam

gdzieś tam z toalety i widziałam,

że jest dużo ludzi na parkingu, to jakoś tak

wiesz, zawsze bokami, żeby nie było widać, gdzie w końcu, do której ciężarówki wchodzę.

Ja, żeby było jasne, ja nigdy się nie bałam kierowców

ciężarówek, ja się bałam tych ludzi, którzy się kręcą wokół

tych ciężarówek.

Czy jakoś się zabezpieczasz przed tym? Czy wozisz jakiś gaz?

Wiesz co? No w tamtych czasach miałam taki specjalny zamek mechaniczny, który,

jedną część dokręcało się do drzwi, a drugą część

zakładało się właśnie za

taką rurkę, rączkę,

która do tego służy i po prostu mechanicznie przekręcałam drzwi.

I to jest bardzo częsta praktyka.

Jako dodatkowe zabezpieczenie?

Tak, dokładnie. Że nawet jeżeli ktoś ci tam, no, wyłamie zamek, to dalej

nie wejdzie, bo po prostu te drzwi są przykręcone. No teraz

jeżdżę zawsze w konwojach, jeżdżę nocami, śpię w ciągu

dnia, więc, no, teraz jestem

bezpieczna, bo w dzień takie rzeczy się raczej nie dzieją.

A dzieje się w takich sytuacjach, kiedy na przykład ginie paliwo?

Czy ty ponosisz odpowiedzialność za to?

Czy to jest jakoś ubezpieczone?

To zależy od polityki firmy. No ja na przykład pracowałam w ogromnej firmie, gdzie

po prostu trzeba było wezwać policję, trzeba było mieć raport,

określić ile mniej więcej paliwa zginęło i ja nie ponosiłam za to

odpowiedzialności. Ale jest wiele firm, gdzie

kierowcy rzeczywiście są obciążani za to, gdy zdarzy się,

że ich paliwo gdzieś zginie w trasie. Nikt ich nie pyta o to,

tylko po prostu - ty od tego jesteś, żeby tego pilnować.

To by było absurdalne, żeby... Żaden

mądry kierowca nie wyjdzie do złodzieja,

no, bronić tej ciężarówki z tym paliwem.

Takie pytanie, które, myślę,

chodzi po głowie

wszystkim kierowcom. Dlaczego jest tak, Iwona, że

kierowcy tirów wzajemnie się wyprzedzają?

Jaki to ma sens? Dlaczego tak jest?

Wiesz co? No dla normalnego człowieka to nie ma sensu, ale trzeba pamiętać o tym, że czas

pracy i czas jazdy, który zawiera się w czasie

pracy kierowcy jest limitowany, czyli

9 godzin

w porywach do 10 godzin, dwa razy

w tygodniu można sobie przedłużyć ten czas do dziesięciu godzin i chodzi o to, że...

Czyli dłużej nie możesz jechać?

Nie mogę.

Musisz się zatrzymać, odpocząć.

Dokładnie, więc to jest tak, że ciężarówki zaczynają się wyprzedzać, gdy jest tam różnica dwóch-trzech

kilometrów na godzinę. Ktoś mnie zwalnia o te 2-3 kilometry

na godzinę, to zaczynam

wyprzedzać i dla kierowcy

osobówki to nie ma sensu, bo jemu się wydaje, że mniej więcej

tyle samo dalej jadą, więc jaki jest sens?

Ale w ciągu, załóżmy, że ten kierowca ma

10 godzin jazdy, czyli dziennie zaoszczędza

20-30, a dużo ciężarówek jednak jeździ

85, czyli 5 kilometrów na godzinę oszczędzasz,

czyli 50 kilometrów w ciągu dnia. I te 50

kilometrów w ciągu dnia to jest to właśnie, czy ty dojedziesz

do tego punktu, gdzie, załóżmy, się ładujesz już lub

rozładowujesz i po prostu wiesz,

weźmiesz ładunek powrotny i koniec końców

po prostu, czy

zjedziesz na weekend do domu, do rodziny, czy nie.

Czy często dochodzi do takich sytuacji,

że ten czas przepisowy

się już kończy, a jeszcze trzeba jakiś kawałek przejechać?

Wiesz co? To jest właśnie, to jest

dla nas ogromny problem, bo te przepisy czasu pracy

nie są za bardzo

elastyczne. My niby tam mamy jedną furtkę, ale inspektorzy

tak średnio na to patrzą i wcale

w czasie kontroli nie chcą tego tak bardzo chętnie uwzględniać.

A w Europie jednak

jest tak, że kierowca,

który jeszcze nie ruszył rano, już jest zmęczony

tym, co po prostu go czeka, bo przepisy czasu pracy,

załadunki i rozładunki, które trwają często

godzinę i wiele utrudnień.

Później z kolei korki na drodze,

które też bardzo często się zdarzają, a później,

co jest po prostu piekłem dla nas, kierowców, to brak parkingów.

Parkingi nocami, to znaczy

- nocami, ja już nie mówię "nocami", ale po prostu

o piątej godzinie po południu,

już na przykład w Niemczech nigdzie raczej nie zaparkujesz.

Aha, czyli nie ma miejsc po prostu?

Nie ma miejsc, po prostu wszystko jest tak zapchane. Jak mi się czasami zdarza jechać na

pusto i mam gdzieś stanąć w nocy, to dwie

godziny wcześniej zjeżdżam na każdy parking po drodze

w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, nie? I mi nie chodzi już o takie miejsce,

wiesz, w rajce, przeznaczone tylko gdzieś, gdziekolwiek,

żeby się zatrzymać, nawet po prostu...

A co w takiej sytuacji, kiedy nie możesz już jechać dalej, zajeżdżasz na

parking, on jest cały wypełniony...?

Po prostu jedziesz dalej, nie masz wyjścia.

Jedziesz dalej i później, jak już gdzieś w

końcu, czasami się zjeżdża gdzieś do miasteczek

na jakieś strefy przemysłowe, szuka się czegokolwiek. Czegokolwiek,

po prostu jakiegoś pobocza, gdziekolwiek się da

stanąć, nie? Wtedy robisz wydruk z tachografu,

jak ja to się zawsze śmieję, piszesz usprawiedliwienie, bo właśnie

jest taki specjalny paragraf, na który się można powołać, że

ze względu właśnie na to, że nie było miejsca bezpiecznego,

trzeba było jeszcze gdzieś tam podciągnąć troszeczkę dalej, ale

to też nie powinno być dłużej niż 15 minut i

też w razie kontroli być może

wiesz, inspektor uzna i nie da ci za to kary, a być może

nie.

Pomimo tych wszystkich niedogodności, o których

opowiadasz, wciąż wykonujesz ten zawód.

Domyślam się, że jest w nim coś takiego magicznego, co

jednak ciągnie cię za to kółko.

Na czym to polega?

Jednak jest coś takiego w drodze, mówi się właśnie...

Droga jednak jakoś,

jak raz się zacznie jeździć, to już naprawdę jest bardzo ciężko skończyć

i kierowcy czasami przestają jeździć na jakiś czas, bo już mają

dość po prostu tego wszystkiego. Ale rok, dwa

i ta droga woła, nie? I wracają, więc

na pewno daje w jakimś sensie poczucie wolności, bo zrobisz ten

swój załadunek czy rozładunek, masz kolejny, wiesz,

masz kolejny punkt, masz taką misję i sobie

jedziesz. Im dłuższa trasa, dla mnie tak było, im dłuższa

trasa, tym fajniej.

Nikt ci nie stoi nad głową...

Tak, dosłownie, nikt ci nie stoi, chociaż dalej masz spedycję i musisz dotrzeć. To nie jest tak naprawdę, że

możesz sobie jechać, jak chcesz, bo na ten określony

czas przeważnie trzeba dotrzeć.

Ale wiesz, dzięki temu, że jeżdżę, zobaczyłam bardzo dużo,

zobaczyłam kawał świata, byłam w miejscach,

w których bym normalnie nigdy w życiu nie była.

Dużo zwiedziłam, dużo się otworzyłam na, wiesz,

na inne w ogóle kultury,

dużo zobaczyłam, pozbyłam się też

kompleksów takich, wiesz,

dziewczyny z małej wsi. Więc

absolutnie bardzo dużo zyskałam, ale

z pewnością ta praca

może być dla niektórych kierowców problemem.

O ile na początku jeszcze jest okej, to później, wiesz, pojawiają się

dzieci. Później się pojawiają, wiesz,

jakieś imprezy załóżmy rodzinne. Zresztą nie potrzeba imprez

rodzinnych, ale ja naprawdę widziałam, jak jeździłam jeszcze właśnie w długich

trasach i stałam w weekendy na parkingach, to widziałam kierowców

płaczących, gdzie, wiesz, żona dzwoniła

i... nie było żadnej imprezy, po prostu zwykły grill, nie?

I z jednej strony, wiesz,

patrzysz z perspektywy na to. Stoi sobie kierowca

w Barcelonie, myślisz sobie: Jezu, ale w Barcelonie

gdybym był, tobym po prostu, co ja bym tam nie narobił w tej Barcelonie. A w ogóle to

bym po prostu poszedł na plażę i spoko. A ten kierowca,

wiesz, płakał po prostu przez to, że

tam dzieci są i się rodzina zjechała,

a on tutaj siedzi na tym parkingu i

placki ziemniaczane smaży, wiesz, 40 stopni tam,

a jeszcze placki. Po prostu obiad sobie gotuje

na parkingu, więc... Niektórzy kierowcy po prostu

jeżdżą w podwójnej obsadzie, jest bardzo dużo podwójnych obsad i

tak sobie zapewniają towarzystwo. Już teraz jest bardzo dużo

podwójnych obsad: mąż i żona.

No, więc to jest coś, co jeszcze kilka lat temu,

jeszcze jak ja zaczynałam jeździć, to było

rzadkością, teraz jest bardzo dużo własnie par,

które jeżdżą razem. I spoko.

A jak ty widzisz swoją przyszłość? Dzisiaj jeszcze nie masz rodziny.

Jak będzie za 5-10 lat?

Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia, więc...

To jest tak właśnie, jak ci powiedziałam, że ludzie odchodzą z tej pracy,

ale na długo nie odejdziesz, więc ja na pewno zawsze zostanę

w transporcie. Z drugiej strony też nie chciałabym przegapić swojego życia

i spędzić go - w cudzysłowie - w budzie.

Więc tak czasami się zastanawiam nad tym właśnie,

co by tu robić, żeby dalej być w transporcie, żeby dalej mieć

opcję czasami pojeździć, ale jednak już mieć troszeczkę

więcej władzy i kontroli nad swoim życiem. Mieć więcej

czasu z rodziną, z przyjaciółmi

itd. Także jestem na takim etapie, widzisz,

teraz chyba czuję, przejściowym. Z jednej strony ten bunt - dlaczego

tak jest, z drugiej strony mi się podoba moja praca wciąż,

więc nie chcę jej rzucać

przez ten jeden aspekt. Z drugiej strony