×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

7 metrów pod ziemią, Ile zarabia kierowca TIR-a? – 7 metrów pod ziemią (1)

Ile zarabia kierowca TIR-a? – 7 metrów pod ziemią (1)

Moi rodzice są nauczycielami,

byli dyrektorami. Znajomi się śmiali z nich, że mają córkę tirówkę.

Przeszkadza mi to, że my, kierowcy, bardzo

często nie mamy dostępu do toalety.

Mi dwa razy na południu Francji zginęło paliwo na parkingu w czasie pauzy.

No, plandeki też nie raz miałam pocięte...

Od niespełna dziesięciu lat jeździsz za kółkiem wielkich ciężarówek.

Obecnie w Polsce, ale wcześniej

po całej Europie, także po Stanach Zjednoczonych, Kanadzie.

Skąd to się wzięło?

Pasja, marzenie czy może przypadek?

Przypadek i marzenie.

Jednocześnie.

W zasadzie cała moja przygoda z transportem zaczęła się jeszcze w trakcie

liceum.

W zasadzie nie. Po liceum. Po liceum zaraz zaczęłam jeździć

z moim ówczesnym chłopakiem jako kierowca

na busach. Jeździłam do Anglii, woziłam ludzi.

No i później... Tak jeździłam sobie weekendowo przez kilka lat

w trakcie studiów. Później, no,

wyszło tak, że przestałam jeździć.

Więc przez jakiś czas prowadziłam pracownię

projektanta mody, gdzie szyłyśmy sukienki

i projektowałyśmy z moją przyjaciółką.

Czyli zupełnie inne zajęcie.

Zupełnie, bo też szyję od dziecka, więc...

To jest coś, co bardzo lubiłam, ale później zaczęłam też pracować w swoim

oryginalnym pierwszym zawodzie, czyli jako nauczycielka w szkole.

I tak praca w szkole tak bardzo drenowała mnie z

energii i tak wykańczała, że stwierdziłam, że

nie dam rady tak żyć dalej. I właśnie...

Wolisz jeździć.

...chyba droga mnie wzywa. I postanowiłam właśnie zrobić prawko

na ciężarówki, no i zaczęłam jeździć. Wzięłam,

no tak, zaczęłam jeździć, w skrócie.

A co na to twoi bliscy?

Byli zaskoczeni?

Z jednej strony byli zaskoczeni, z drugiej strony... Byli zaskoczeni,

ponieważ ja zawsze byłam taką, wiesz, laleczką, co sobie na każdą imprezę

szyła sukienki.

Tu sukienki, tu nauczycielka...

Za każdym razem inna sukienka. A tu nagle na tiry idę, więc...

No byli zaskoczeni. Moi rodzice są nauczycielami,

byli dyrektorami, bo teraz są już na emeryturze,

więc tu nagle córka, która jest nauczycielką

i nagle idzie jeździć na tiry, to,

no wiesz...

Co poszło nie tak...?

Co poszło nie tak, ale to raczej, wiesz, zawód społecznie uznawany jednak za

o wiele niższy, więc,

no, znajomi się śmiali z nich, że mają córkę tirówkę.

Więc spotkało ich bardzo dużo nieprzyjemności z tytułu tego, że

zaczęłam jeździć. No też się tam wszyscy śmiali, że

ciekawe kiedy wrócę do mamusi z płaczem,

zapewne po miesiącu zaraz będę z powrotem, no bo jak?

Z czasem oswoili się z twoją decyzją?

No teraz się cieszą, teraz są myślę, że dumni z tego,

cieszą się z tego, że poszłam za głosem swojego

serca, za to, że uparłam się na swoje i,

no, jak widać pasja zawsze popłaca.

Intuicja podpowiada mi, że mimo

wszystko jest to taki zawód, gdzie człowiek zarabia

więcej niż w szkole, będąc nauczycielem.

Jakie są zarobki w tej branży?

O, to jest stałe pytanie.

Wiesz co? To jest tak: dla człowieka, który

pracuje w ośmiogodzinnym trybie pracy,

to rzeczywiście są duże zarobki, bo

kierowca w transporcie międzynarodowym zarabia

na ten moment pewnie jakieś sześć, siedem tysięcy złotych.

Ale to jest kwota netto czy...?

To jest kwota netto, czyli to, co wpływa na konto.

Więc, no, rzeczywiście dla takiego człowieka, który pracuje

osiem godzin dziennie wydaje się to dużo, bo

praktycznie pewnie dwa razy tyle, ile zarabia on, ale

trzeba wziąć pod uwagę to, że kierowca trzy

razy w tygodniu pracuje 15 godzin dziennie,

a dwa lub trzy razy w tygodniu pracuje 13 godzin dziennie. Zatem

tygodniowo wyrabia, no, prawie że

dwa razy tyle.

No i wychodzi jeszcze do tego, że,

no, zwykły człowiek po tych swoich ośmiu godzinach pracy

wraca do domu i dalej ma te swoje...

szesnaście? Szesnaście godzin

z doby dla siebie, na swoje życie. A kierowca

po piętnastu godzinach pracy wyciąga garnki

ze schowków, gotuje, gdzieś tam

później te garnki myje przy naczepie,

no i zostaje mu osiem godzin do startu swojej

kolejnej shifty, powiedzmy, więc to jest takie...

Cały czas jest się w pracy, więc ja nie uważam,

żeby te sześć, siedem tysięcy, no...

było rzeczywiście dużo. Szczególnie że,

co jest bardzo ważne, co bardzo boli kierowców, to jest to,

że, no, praktycznie chyba 100%,

zgaduję, no ale dajmy sobie

margines tolerancji, że 99% kierowców

jednak jest zatrudnionych na

minimalną, minimalną krajową, czyli...

Czyli na etacie dostaje minimalne wynagrodzenie...

Dokładnie.

A reszta jest wypłaca pod stołem?

A cała reszta jest wypłacana w dietach. Diety, no, jak wiadomo, to

nie są

opodatkowane, nie są ozusowane, więc no

w razie chorobowego, no to

chorobowe jest płacone od tych dwóch tysięcy.

Wiadomo, że emerytury z tego też raczej żadnej nie będzie.

Więc, no, z jednej strony dużo,

ale z drugiej strony dieta to jest to, co powinniśmy

zużywać na swoje potrzeby

życia codziennego - na jedzenie, na skorzystanie,

opłacenie prysznica, toalety i tak dalej,

a prawda jest taka, że ta

dieta to jest właśnie nasz główny zarobek.

Kiedy wyjeżdżasz na kilka dni czy czasem

nawet na kilkanaście,

jak wygląda żywienie?

Tak jak ci powiedziałam, my zarabiamy głównie na dietach, więc kierowców polskich,

w ogóle polskich, rumuńskich,

tych wschodnich kierowców, nie stać na to, żeby jadać w restauracjach,

bo by cały swój zarobek przejadali. Na koniec miesiąca by im

zostało dwa tysiące złotych, a przecież większość kierowców pracuje

po to, żeby utrzymać swoje rodziny i dzieci.

Czyli czym mniej wydasz z diety na jedzenie,

tym więcej zostaje na koniec miesiąca dla ciebie.

Dokładnie. Więc, no, ci kierowcy, którzy mają

żony, które chcą dla nich gotować i przygotowywać

posiłki w słoikach na trasę,

więc, no, część kierowców właśnie bierze

jedzenie w słoikach gotowych, które sobie odgrzewają, a do tego

dogotowują, załóżmy, ziemniaki, ryż, coś tam.

Ale gdzie? Gdzie można

ugotować ziemniaki?

No w samochodzie. Tzn. niektórzy nie gotują w samochodzie, tylko gotują przy samochodzie, więc...

Czyli macie specjalny sprzęt?

To jest wszystko we własnym zakresie, więc..., ale zazwyczaj każdy

kierowca ma kuchenkę taką turystyczną, gazową

lub butlę z gazem i z palnikiem,

naczynia, bańkę taką turystyczną na wodę.

To nie był dla mnie problem de facto, bo ja bardzo lubię gotować,

więc tu poszłam z kolei w drugą skrajność, że,

do tej pory zresztą mam ciężarówkę wyposażoną, absolutnie wszystko

mam. Jakieś tam indyjskie przyprawy przeróżne.

Poważnie?

Tak, tak, tak. Mam blender. Nawet swego czasu miałam prodiż, ale

przetwornica nie wytrzymywała tego, więc

jak raz na parkingu trzy godziny piekłam piernik, więc stwierdziłam... Piernik w ogóle wyszedł

zakalcem, ale w trasie wszystko świetnie smakuje,

do kawy był dobry, w zasadzie to

nasz team od razu go zjadł, wypiliśmy kawę, pojechaliśmy

w trasę, wiec dalej było spoko, no ale już go zostawiłam

w domu. Także absolutnie wszystko mam. Przeróżne rzeczy.

Jakie było więc najbardziej wykwintne danie,

jakie udało ci się przyrządzić

w ciężarówce?

O Jezu. To zależy, co się uznaje za wykwintne... Sushi,

o, sushi.

Poważnie?

Tak. Często robiłam sushi tylko nie z surowym łososiem, ze względu właśnie bezpieczeństwa,

tylko z wędzonym łososiem. Tak, robiłam kilka razy, no.

No to całkiem nieźle.

No dobrze, wyżywienie to jedno.

Noclegi.

Oczywiście w ciężarówce. Ciężarówki są

wyposażone w tzw. leżanki, łóżka.

W zależności od modelu ciężarówki te łóżka są bardziej lub mniej wygodne.

Ja jeżdżę volvo, mam superwygodne łóżko...

Fizycznie gdzie one się znajdują?

Za fotelem kierowcy i pasażera. Po prostu za plecami zaraz mam łóżko, więc

jak w korku na przykład stoję, autostrada stoi,

no to zaciągam ręczny,

włączam telewizor, wiesz, na ścianie i sobie

idę na łóżko. I tak patrzę na tych ludzi

z osobówek i sobie myślę: ale wy jesteście biedni.

Udaje się nogi wyprostować czy trzeba jednak jakoś w kuckach?

No jest po całej szerokości, więc ja się wyciągam,

bardzo często lubię spać

na brzuchu, więc po prostu tak sobie jeszcze ręce wyciągam, więc

to jest ponad... Kurczę, nie wiem, ile

kabina ma szerokości, ale około 2,3-2,4,

więc to jest długie łóżko.

Czyli można się wyspać.

Tak, są jeszcze schowki w poprzek.

Jakie więc dla ciebie są takie, wiesz, największe niedogodności,

jeśli chodzi o

wyjazd?

Przeszkadza mi to, że my, kierowcy, bardzo często nie mamy dostępu do toalety.

Czy na załadunkach, czy na rozładunkach,

czy w ogóle po prostu w naszej pracy,

to jest po prostu... Dawniej mi to nie przeszkadzało,

dawniej mi się wydawało, że tak po prostu jest i tak musi być, ale,

no, być może też po tym roku spędzonym w Stanach,

gdzie kierowcy mają naprawdę świetne warunki

sanitarne na truck stopach.

I wtedy przyjechałam do Europy i

stałam, pamiętam, na Lundzie, wracałam z Danii właśnie

ze swoim pierwszym śmigłem chyba po powrocie, stanęłam na

granicy. Ja wiedziałam, jaki tam prysznic jest, ale

jednak tam nie było mnie ze twa czy trzy lata i poszłam

właśnie tam...

A tam taki prysznic, wiesz,

jakby z rok niesprzątany, jakaś tam firanka

dawniej była, ale chyba już nie było żadnej

wtyczki,

a było zimno, więc nie miałam gdzie włosów wysuszyć.

I taki wiesz, brud, smród i ubóstwo. I sobie pomyślałam:

przecież tak wcale nie musi być, skoro tam jest tak, że

stacje benzynowe oferują kierowcom,

którzy u nich tankują, za darmo prysznice,

które mogą wykorzystać w każdym czasie, a nie tylko jak

po tankowaniu. Bo u nas w Europie też często się dostaje

prysznice za darmo, ale trzeba je od razu

wykorzystać, a nie zawsze kierowca ma na to czas.

I wtedy właśnie narodził się we mnie taki bunt, a później jakieś

tam kilka jakichś takich sytuacji, gdzie czekałam na załadunku

godzinami i nie było żadnej toalety.

I trzeba było chodzić i się prosić,

i wiesz, ten cieć z wielką łaską mówi: "No dobra, to

pani pozwolę".

Albo i nie pozwolę, bo pani jest kobietą.

Ale ja zawsze jeżdżę w konwoju, więc nas jest zawsze więcej.

No a gdzie chłopaki mają pójść?

No właśnie.

Jak sobie ludzie radzą w takich sytuacjach?

Jak twoi koledzy...?

Wiesz co? No na pewno budzi to ogromną frustrację. I ja myślę, że większość kierowców europejskich

właśnie podchodzi do tego tak jak ja dawniej podchodziłam,

że po prostu tak jest i jesteśmy...,

nie znamy tego "innego", nie? Że może być tak, że

to jest coś, co powinno być zapewnione każdemu pracownikowi...

No tak, ale jednocześnie mamy XXI wiek,

toaleta wydaje się czymś absolutnie podstawowym.

No właśnie, no nie? No jak sobie kierowcy radzą?

Po prostu muszą korzystać z butelek.

Nie ma czasami innej opcji, jeżeli stoisz na betonowym

parkingu, gdzie jest pełno ludzi dookoła. No to

co masz zrobić? Potrzeby ludzkie są potrzebami ludzkimi.

A chodzisz i prosisz się do biura i ktoś

ci mówi, że "nie mamy dostępu do

toalety, nie mamy toalety dla kierowców". A ty musisz, no to

co zrobisz? Niektórzy kierowcy, którzy już po prostu mają dość, to

idą i się załatwiają gdzieś pod rampą.

Słyszałam historię, że nawet ktoś się załatwił do kasku i przyniósł

do biura, bo to już jest nieludzkie, to jest brak empatii,

brak jakichkolwiek, jakiegokolwiek odruchu

ludzkiego. Oczywiście wtedy robi się wielka afera, bo policja,

bo kierowca cham, burak, prostak, bo się załatwił

pod rampą. Ale nikt na to nie wpadnie,

że może on potrzebuje tego dostępu do toalety,

może on chodził i się prosił, ale nikt mu nie dał dostępu do tego.

Więc...

Zastanawiam się, czy fakt, że jesteś kobietą,

ci bardziej w tej pracy pomaga czy przeszkadza?

Wiesz co? To zależy, na jakim etapie. Na pewno

na samym początku, gdy zrobiłam prawo jazdy, było

strasznie ciężko znaleźć mi pracę, więc ja przez

chyba co najmniej pół roku szukałam pracy.

I po prostu wszędzie byłam

dyskwalifikowana na początku, bo jestem kobietą.

Mówili ci to wprost czy jakoś inaczej tłumaczyli?

No tak jak dzwoniłam to tak mi pani mówiła: "Wie pani co? Ale pani? Pani to chyba sobie nie

da rady, jak pani sobie da radę? Zresztą to

pierwszy raz, to trzeba wysłać z jakimś kierowcą,

w jakiejś podwójnej obsadzie na przyuczenie. A kto by tu chciał

z panią jechać? Nie, to chyba, wie pani, chyba nie". I dostałam,

wysłałam setki CV i chyba

jedno, jedyne zaproszenie, jakie dostałam na rozmowę właśnie w Rzeszowie,

od jakiejś tam malutkiej firmy,

która miała tylko dwie czy trzy ciężarówki. To gość mi powiedział wprost:

"Wie pani co? My wozimy blachę

na Rumunię, to jest taki ładunek,

który trzeba mocno spiąć pasami, poza tym

u nas kierowcy sami zmieniają koła, jak się zdarzy kapeć,


Ile zarabia kierowca TIR-a? – 7 metrów pod ziemią (1)

Moi rodzice są nauczycielami,

byli dyrektorami. Znajomi się śmiali z nich, że mają córkę tirówkę.

Przeszkadza mi to, że my, kierowcy, bardzo

często nie mamy dostępu do toalety.

Mi dwa razy na południu Francji zginęło paliwo na parkingu w czasie pauzy.

No, plandeki też nie raz miałam pocięte...

Od niespełna dziesięciu lat jeździsz za kółkiem wielkich ciężarówek.

Obecnie w Polsce, ale wcześniej

po całej Europie, także po Stanach Zjednoczonych, Kanadzie.

Skąd to się wzięło?

Pasja, marzenie czy może przypadek?

Przypadek i marzenie.

Jednocześnie.

W zasadzie cała moja przygoda z transportem zaczęła się jeszcze w trakcie

liceum.

W zasadzie nie. Po liceum. Po liceum zaraz zaczęłam jeździć

z moim ówczesnym chłopakiem jako kierowca

na busach. Jeździłam do Anglii, woziłam ludzi.

No i później... Tak jeździłam sobie weekendowo przez kilka lat

w trakcie studiów. Później, no,

wyszło tak, że przestałam jeździć.

Więc przez jakiś czas prowadziłam pracownię

projektanta mody, gdzie szyłyśmy sukienki

i projektowałyśmy z moją przyjaciółką.

Czyli zupełnie inne zajęcie.

Zupełnie, bo też szyję od dziecka, więc...

To jest coś, co bardzo lubiłam, ale później zaczęłam też pracować w swoim

oryginalnym pierwszym zawodzie, czyli jako nauczycielka w szkole.

I tak praca w szkole tak bardzo drenowała mnie z

energii i tak wykańczała, że stwierdziłam, że

nie dam rady tak żyć dalej. I właśnie...

Wolisz jeździć.

...chyba droga mnie wzywa. I postanowiłam właśnie zrobić prawko

na ciężarówki, no i zaczęłam jeździć. Wzięłam,

no tak, zaczęłam jeździć, w skrócie.

A co na to twoi bliscy?

Byli zaskoczeni?

Z jednej strony byli zaskoczeni, z drugiej strony... Byli zaskoczeni,

ponieważ ja zawsze byłam taką, wiesz, laleczką, co sobie na każdą imprezę

szyła sukienki.

Tu sukienki, tu nauczycielka...

Za każdym razem inna sukienka. A tu nagle na tiry idę, więc...

No byli zaskoczeni. Moi rodzice są nauczycielami,

byli dyrektorami, bo teraz są już na emeryturze,

więc tu nagle córka, która jest nauczycielką

i nagle idzie jeździć na tiry, to,

no wiesz...

Co poszło nie tak...?

Co poszło nie tak, ale to raczej, wiesz, zawód społecznie uznawany jednak za

o wiele niższy, więc,

no, znajomi się śmiali z nich, że mają córkę tirówkę.

Więc spotkało ich bardzo dużo nieprzyjemności z tytułu tego, że

zaczęłam jeździć. No też się tam wszyscy śmiali, że

ciekawe kiedy wrócę do mamusi z płaczem,

zapewne po miesiącu zaraz będę z powrotem, no bo jak?

Z czasem oswoili się z twoją decyzją?

No teraz się cieszą, teraz są myślę, że dumni z tego,

cieszą się z tego, że poszłam za głosem swojego

serca, za to, że uparłam się na swoje i,

no, jak widać pasja zawsze popłaca.

Intuicja podpowiada mi, że mimo

wszystko jest to taki zawód, gdzie człowiek zarabia

więcej niż w szkole, będąc nauczycielem.

Jakie są zarobki w tej branży?

O, to jest stałe pytanie.

Wiesz co? To jest tak: dla człowieka, który

pracuje w ośmiogodzinnym trybie pracy,

to rzeczywiście są duże zarobki, bo

kierowca w transporcie międzynarodowym zarabia

na ten moment pewnie jakieś sześć, siedem tysięcy złotych.

Ale to jest kwota netto czy...?

To jest kwota netto, czyli to, co wpływa na konto.

Więc, no, rzeczywiście dla takiego człowieka, który pracuje

osiem godzin dziennie wydaje się to dużo, bo

praktycznie pewnie dwa razy tyle, ile zarabia on, ale

trzeba wziąć pod uwagę to, że kierowca trzy

razy w tygodniu pracuje 15 godzin dziennie,

a dwa lub trzy razy w tygodniu pracuje 13 godzin dziennie. Zatem

tygodniowo wyrabia, no, prawie że

dwa razy tyle.

No i wychodzi jeszcze do tego, że,

no, zwykły człowiek po tych swoich ośmiu godzinach pracy

wraca do domu i dalej ma te swoje...

szesnaście? Szesnaście godzin

z doby dla siebie, na swoje życie. A kierowca

po piętnastu godzinach pracy wyciąga garnki

ze schowków, gotuje, gdzieś tam

później te garnki myje przy naczepie,

no i zostaje mu osiem godzin do startu swojej

kolejnej shifty, powiedzmy, więc to jest takie...

Cały czas jest się w pracy, więc ja nie uważam,

żeby te sześć, siedem tysięcy, no...

było rzeczywiście dużo. Szczególnie że,

co jest bardzo ważne, co bardzo boli kierowców, to jest to,

że, no, praktycznie chyba 100%,

zgaduję, no ale dajmy sobie

margines tolerancji, że 99% kierowców

jednak jest zatrudnionych na

minimalną, minimalną krajową, czyli...

Czyli na etacie dostaje minimalne wynagrodzenie...

Dokładnie.

A reszta jest wypłaca pod stołem?

A cała reszta jest wypłacana w dietach. Diety, no, jak wiadomo, to

nie są

opodatkowane, nie są ozusowane, więc no

w razie chorobowego, no to

chorobowe jest płacone od tych dwóch tysięcy.

Wiadomo, że emerytury z tego też raczej żadnej nie będzie.

Więc, no, z jednej strony dużo,

ale z drugiej strony dieta to jest to, co powinniśmy

zużywać na swoje potrzeby

życia codziennego - na jedzenie, na skorzystanie,

opłacenie prysznica, toalety i tak dalej,

a prawda jest taka, że ta

dieta to jest właśnie nasz główny zarobek.

Kiedy wyjeżdżasz na kilka dni czy czasem

nawet na kilkanaście,

jak wygląda żywienie?

Tak jak ci powiedziałam, my zarabiamy głównie na dietach, więc kierowców polskich,

w ogóle polskich, rumuńskich,

tych wschodnich kierowców, nie stać na to, żeby jadać w restauracjach,

bo by cały swój zarobek przejadali. Na koniec miesiąca by im

zostało dwa tysiące złotych, a przecież większość kierowców pracuje

po to, żeby utrzymać swoje rodziny i dzieci.

Czyli czym mniej wydasz z diety na jedzenie,

tym więcej zostaje na koniec miesiąca dla ciebie.

Dokładnie. Więc, no, ci kierowcy, którzy mają

żony, które chcą dla nich gotować i przygotowywać

posiłki w słoikach na trasę,

więc, no, część kierowców właśnie bierze

jedzenie w słoikach gotowych, które sobie odgrzewają, a do tego

dogotowują, załóżmy, ziemniaki, ryż, coś tam.

Ale gdzie? Gdzie można

ugotować ziemniaki?

No w samochodzie. Tzn. niektórzy nie gotują w samochodzie, tylko gotują przy samochodzie, więc...

Czyli macie specjalny sprzęt?

To jest wszystko we własnym zakresie, więc..., ale zazwyczaj każdy

kierowca ma kuchenkę taką turystyczną, gazową

lub butlę z gazem i z palnikiem,

naczynia, bańkę taką turystyczną na wodę.

To nie był dla mnie problem de facto, bo ja bardzo lubię gotować,

więc tu poszłam z kolei w drugą skrajność, że,

do tej pory zresztą mam ciężarówkę wyposażoną, absolutnie wszystko

mam. Jakieś tam indyjskie przyprawy przeróżne.

Poważnie?

Tak, tak, tak. Mam blender. Nawet swego czasu miałam prodiż, ale

przetwornica nie wytrzymywała tego, więc

jak raz na parkingu trzy godziny piekłam piernik, więc stwierdziłam... Piernik w ogóle wyszedł

zakalcem, ale w trasie wszystko świetnie smakuje,

do kawy był dobry, w zasadzie to

nasz team od razu go zjadł, wypiliśmy kawę, pojechaliśmy

w trasę, wiec dalej było spoko, no ale już go zostawiłam

w domu. Także absolutnie wszystko mam. Przeróżne rzeczy.

Jakie było więc najbardziej wykwintne danie,

jakie udało ci się przyrządzić

w ciężarówce?

O Jezu. To zależy, co się uznaje za wykwintne... Sushi,

o, sushi.

Poważnie?

Tak. Często robiłam sushi tylko nie z surowym łososiem, ze względu właśnie bezpieczeństwa,

tylko z wędzonym łososiem. Tak, robiłam kilka razy, no.

No to całkiem nieźle.

No dobrze, wyżywienie to jedno.

Noclegi.

Oczywiście w ciężarówce. Ciężarówki są

wyposażone w tzw. leżanki, łóżka.

W zależności od modelu ciężarówki te łóżka są bardziej lub mniej wygodne.

Ja jeżdżę volvo, mam superwygodne łóżko...

Fizycznie gdzie one się znajdują?

Za fotelem kierowcy i pasażera. Po prostu za plecami zaraz mam łóżko, więc

jak w korku na przykład stoję, autostrada stoi,

no to zaciągam ręczny,

włączam telewizor, wiesz, na ścianie i sobie

idę na łóżko. I tak patrzę na tych ludzi

z osobówek i sobie myślę: ale wy jesteście biedni.

Udaje się nogi wyprostować czy trzeba jednak jakoś w kuckach?

No jest po całej szerokości, więc ja się wyciągam,

bardzo często lubię spać

na brzuchu, więc po prostu tak sobie jeszcze ręce wyciągam, więc

to jest ponad... Kurczę, nie wiem, ile

kabina ma szerokości, ale około 2,3-2,4,

więc to jest długie łóżko.

Czyli można się wyspać.

Tak, są jeszcze schowki w poprzek.

Jakie więc dla ciebie są takie, wiesz, największe niedogodności,

jeśli chodzi o

wyjazd?

Przeszkadza mi to, że my, kierowcy, bardzo często nie mamy dostępu do toalety.

Czy na załadunkach, czy na rozładunkach,

czy w ogóle po prostu w naszej pracy,

to jest po prostu... Dawniej mi to nie przeszkadzało,

dawniej mi się wydawało, że tak po prostu jest i tak musi być, ale,

no, być może też po tym roku spędzonym w Stanach,

gdzie kierowcy mają naprawdę świetne warunki

sanitarne na truck stopach.

I wtedy przyjechałam do Europy i

stałam, pamiętam, na Lundzie, wracałam z Danii właśnie

ze swoim pierwszym śmigłem chyba po powrocie, stanęłam na

granicy. Ja wiedziałam, jaki tam prysznic jest, ale

jednak tam nie było mnie ze twa czy trzy lata i poszłam

właśnie tam...

A tam taki prysznic, wiesz,

jakby z rok niesprzątany, jakaś tam firanka

dawniej była, ale chyba już nie było żadnej

wtyczki,

a było zimno, więc nie miałam gdzie włosów wysuszyć.

I taki wiesz, brud, smród i ubóstwo. I sobie pomyślałam:

przecież tak wcale nie musi być, skoro tam jest tak, że

stacje benzynowe oferują kierowcom,

którzy u nich tankują, za darmo prysznice,

które mogą wykorzystać w każdym czasie, a nie tylko jak

po tankowaniu. Bo u nas w Europie też często się dostaje

prysznice za darmo, ale trzeba je od razu

wykorzystać, a nie zawsze kierowca ma na to czas.

I wtedy właśnie narodził się we mnie taki bunt, a później jakieś

tam kilka jakichś takich sytuacji, gdzie czekałam na załadunku

godzinami i nie było żadnej toalety.

I trzeba było chodzić i się prosić,

i wiesz, ten cieć z wielką łaską mówi: "No dobra, to

pani pozwolę".

Albo i nie pozwolę, bo pani jest kobietą.

Ale ja zawsze jeżdżę w konwoju, więc nas jest zawsze więcej.

No a gdzie chłopaki mają pójść?

No właśnie.

Jak sobie ludzie radzą w takich sytuacjach?

Jak twoi koledzy...?

Wiesz co? No na pewno budzi to ogromną frustrację. I ja myślę, że większość kierowców europejskich

właśnie podchodzi do tego tak jak ja dawniej podchodziłam,

że po prostu tak jest i jesteśmy...,

nie znamy tego "innego", nie? Że może być tak, że

to jest coś, co powinno być zapewnione każdemu pracownikowi...

No tak, ale jednocześnie mamy XXI wiek,

toaleta wydaje się czymś absolutnie podstawowym.

No właśnie, no nie? No jak sobie kierowcy radzą?

Po prostu muszą korzystać z butelek.

Nie ma czasami innej opcji, jeżeli stoisz na betonowym

parkingu, gdzie jest pełno ludzi dookoła. No to

co masz zrobić? Potrzeby ludzkie są potrzebami ludzkimi.

A chodzisz i prosisz się do biura i ktoś

ci mówi, że "nie mamy dostępu do

toalety, nie mamy toalety dla kierowców". A ty musisz, no to

co zrobisz? Niektórzy kierowcy, którzy już po prostu mają dość, to

idą i się załatwiają gdzieś pod rampą.

Słyszałam historię, że nawet ktoś się załatwił do kasku i przyniósł

do biura, bo to już jest nieludzkie, to jest brak empatii,

brak jakichkolwiek, jakiegokolwiek odruchu

ludzkiego. Oczywiście wtedy robi się wielka afera, bo policja,

bo kierowca cham, burak, prostak, bo się załatwił

pod rampą. Ale nikt na to nie wpadnie,

że może on potrzebuje tego dostępu do toalety,

może on chodził i się prosił, ale nikt mu nie dał dostępu do tego.

Więc...

Zastanawiam się, czy fakt, że jesteś kobietą,

ci bardziej w tej pracy pomaga czy przeszkadza?

Wiesz co? To zależy, na jakim etapie. Na pewno

na samym początku, gdy zrobiłam prawo jazdy, było

strasznie ciężko znaleźć mi pracę, więc ja przez

chyba co najmniej pół roku szukałam pracy.

I po prostu wszędzie byłam

dyskwalifikowana na początku, bo jestem kobietą.

Mówili ci to wprost czy jakoś inaczej tłumaczyli?

No tak jak dzwoniłam to tak mi pani mówiła: "Wie pani co? Ale pani? Pani to chyba sobie nie

da rady, jak pani sobie da radę? Zresztą to

pierwszy raz, to trzeba wysłać z jakimś kierowcą,

w jakiejś podwójnej obsadzie na przyuczenie. A kto by tu chciał

z panią jechać? Nie, to chyba, wie pani, chyba nie". I dostałam,

wysłałam setki CV i chyba

jedno, jedyne zaproszenie, jakie dostałam na rozmowę właśnie w Rzeszowie,

od jakiejś tam malutkiej firmy,

która miała tylko dwie czy trzy ciężarówki. To gość mi powiedział wprost:

"Wie pani co? My wozimy blachę

na Rumunię, to jest taki ładunek,

który trzeba mocno spiąć pasami, poza tym

u nas kierowcy sami zmieniają koła, jak się zdarzy kapeć,