×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

7 metrów pod ziemią, Dlaczego załoga samolotu prosi o odsłanianie okien na czas startu i lądowania? – 7 metrów pod ziemią

Dlaczego załoga samolotu prosi o odsłanianie okien na czas startu i lądowania? – 7 metrów pod ziemią

Zwiedzamy, bywamy w różnych miejscach na całym świecie,

jednak to wszystko jest obleczone pracą. Bardzo ciężką pracą na pokładzie.

Bardzo często można spotkać się z sytuacją klikania.

Przyjąłem dwa porody na pokładzie samolotu.

- Poważnie?

Poważnie.

Nagle podbiegła do przodu do mnie jedna z pasażerek i powiedziała, że pasażer siedzący obok niej powiedział, że ma bombę wokół pasa.

Od 13 lat jesteś stewardem,

z czego większość tego zawodowego czasu spędziłeś pracując dla arabskich linii lotniczych,

które jak wiadomo owiane są wieloma legendami.

Jak wygląda rzeczywistość? Jak pracuje się w takich liniach?

W takich liniach przede wszystkim pracuje się ciężko.

Oczywiście zwiedzamy bywamy w różnych miejscach na całym świecie,

ogrom destynacji, w których możemy być.

I faktycznie. Mamy czas na to żeby.. żeby tam pozwiedzać, żeby być...

żeby spędzić trochę czasu w innym mieście, w innym państwie,

jednak to wszystko jest obleczone pracą. Bardzo ciężką pracą na pokładzie,

która wiąże się z wielogodzinnymi rejsami po różnych strefach czasowych jest to...

- To są long-haule przede wszystkim?

To są przede wszystkim long-haule.

- Czyli długie i wielogodzinne rejsy.

- To prawda, to prawda.

Są również rejsy tzw. domestici, gdzie rejs może trwać 2, 2,5 do 3 godzin,

jednak ilość serwisów na pokładzie takiego rejsu jest również duża, więc nie jest lżej.

- Liczba serwisów, czyli to ile razy musisz podawać posiłek, wodę...

-To ile razy wychodzimy do pasażerów właśnie z danym posiłkiem, z danym poczęstunkiem,

czy to są napoje, czy to są... czy to są posiłki.

I to jest różnica bardzo duża czy jest to posiłek gorący czy jest to posiłek zimny.

Chodzi tutaj o długość serwisu. O długość jego trwania.

- Jasne.

Jak wyglądają warunki pracy?

Jest na co narzekać czy...

- Możemy narzekać przede wszystkim o czas meldowania się na rejs. Meldujemy się na rejs nawet o 2:30 w nocy,

a przed nami jest rejs 16,5-godzinny,

tak więc zmęczenie jest na pewno na pewno duże i daje się we znaki,

zmiana stref czasowych, prawda?

Gdzieś dolatujemy i jest rano. A my lecieliśmy całą noc.

Nasz zegar biologiczny klika nie w tą stronę wtedy, prawda?

A jeżeli chcemy coś zobaczyć, chcemy wyjść na przysłowiowe miasto,

wtedy musimy naprawdę mocno, mocno wziąć się w garść,

żeby... żeby nie paść na przysłowiowym łóżku, prawda i nie zasnąć.

Jak wyglądają zarobki?

"Jak wyglądają zarobki?'. Nie zarabia się źle, nie zarabia się źle,

zarabia się dobrze, również wszystko zależy od stanowiska jakie...

jakie pełnimy na pokładzie samolotu.

Zaczynamy od pozycji tzw. juniora,

czyli takiego "newbie", który przychodzi do pracy i on oczywiście dostaje najniższą stawkę w firmie.

Potem można awansować do wyższej klasy, jest to klasa biznes,

potem można awansować do klasy pierwszej.

- Czyli możliwość pracy w wyższej klasie jest awansem?

- Jest awansem, tak, jest awansem.

W większości arabskich linii lotniczych jest awansem,

więc nie można sobie tak o przeskoczyć z klasy ekonomicznej do klasy pierwszej lub do klasy biznes.

To jest awans, który wiąże się również z podwyżką.

- Klasa pierwsza to jest ta najwyższa?

- To jest ta najwyższa, tak, to jest ta najwyższa.

- Yhm. Wciąż wracam do pytania o zarobki.

- Bardzo dobre zarobki jeżeli chodzi o wyższe stanowiska.

Nie chciałbym tutaj rozmawiać o konkretnych pieniążkach, ale...

ale naprawdę można sporo odłożyć.

Również większość tych bliskowschodnich linii lotniczych oferuje swoim pracownikom darmowe mieszkanie.

Tak więc oni opłacają mieszkanie, opłacają twoje rachunki,

przywożą i zawożą cię do pracy, więc zapewniają również transport,

więc te wszystkie rzeczy jakby odchodzą z twojego budżetu,

więc możesz równocześnie je sobie przesunąć na... na swoje oszczędności.

- Mimo tych świetnych zarobków po 10 latach podjąłeś decyzję

- to była twoja decyzja - że odchodzisz. Dlaczego?

- Jeżeli chodzi o życie

w kraju bliskowschodnim, to jest ono oczywiście fajne, cudowne, dobre,

można sobie pozwolić na wiele rzeczy,

jednak już po pewnym okresie czasu pracy, jaki tam jesteśmy,

zaczynamy dostrzegać to, czego nam brakuje.

Zaczyna nam brakować rodziny, zaczyna nam brakować przyjaciół, znajomych.

Zwłaszcza, że kiedy ja mam powiedzmy wolne, prawda, od rejsów,

większość moich znajomych w tym czasie lata.

Jeżeli moi znajomi latają, ja mam wtedy wolne.

Bardzo trudno jest się razem spotkać.

Również jeżeli chodzi o samą temperaturę, o samą pogodę, która panuje w tych krajach.

Jest ona bardzo ciężka do takiego codziennego życia.

Ona jest świetna na wakacje.

W ciągu miesiąca, na miesiąc, dwa, dwa tygodnie oczywiście wszyscy się cieszymy, jest fajnie.

Ja pamiętam taką jedną sytuację, gdzie w grudniu przylecieli do mnie moi znajomi i rodzina

i ja już byłem tak przyzwyczajony do tych wysokich temperatur powietrza, gdzie w lecie dochodzi to do 45°C,

gdzie w zimie, gdzie temperatura powietrza to 23°C, ja byłem w swetrze

i moi znajomi się dziwili: "co co ty robisz?", a ja mówię: "przecież jest zimno".

Oni wszyscy półnadzy, prawda.

- Oni się opalali, a ty...

- Tak, tak.

- ... a ty chodziłeś w swetrze.

Powiedziałeś o znajomych, powiedziałeś o bliskich, o rodzinie.

- Czy w tym zawodzie łatwo o to by ją założyć chociażby?

Mnie się udało, mnie się... mnie się w fajny, zaskakujący sposób udało założyć rodzinę,

jednak naprawdę kosztuje to dużo wyrzeczeń.

I druga połówka musi rozumieć, na czym polega ta praca, prawda?

Że 3 dni czy tam 4 dni może nie być ciebie w domu, ale następne 4 jesteś.

Druga połówka lub rodzina musi również zrozumieć, że nie ma cię w domu na święta.

Że nie ma cię w domu podczas różnych ważnych uroczystości rodzinnych, prawda?

Więc czy to są wesela, czy to są urodziny, czy to jest jedna wielka impreza, wiele rzeczy nas omija.

- Czy steward to jest szanowany zawód?

- Oj, tutaj wielki znak zapytania. Wielki znak zapytania, myślę.

Steward, stewardessa nie jest szanowanym zawodem.

- Tylko szczerze, jak to wygląda?

- Nie jest szanowanym zawodem.

Ludzie, co jest bardzo krzywdzące jeżeli chodzi zwłaszcza o dziewczyny... Panuje

wszechobecna opinia, że jest to zawód tzw. kelnerki w powietrzu, prawda?

Jest to bardzo krzywdzące z tego względu,

że przechodzimy naprawdę wiele godzin treningu, wiele godzin szkoleń,

co roku odświeżamy swoje szkolenia, odświeżamy...

- Czego się uczycie?

- Powtarzamy zasady ewakuacji, powtarzamy medycynę,

powtarzamy również jakby wszystkie typy samolotów, na których latamy.

Jest to tzw. powtórzenie kursu początkowego,

który zdawaliśmy i przez który przechodziliśmy na samym początku, kiedy przyszliśmy do danej linii lotniczej.

Jest również tak, że jeżeli tego kursu powtórzeniowego, który odbywa się co roku nie przejdziesz,

to w znakomitej większości linie lotnicze niestety dziękują takiemu stewardowi czy stewardessie za współpracę.

- Pasażerowie często jednak tego nie dostrzegają,

nie widzą w stewardessach, stewardach tych wykwalifikowanych osób

- ... widzą kelnerów.

- To prawda.

- Z jakimi sytuacjami się spotykacie?

- Bardzo często można spotkać się z sytuacją klikania.

Jest to tzw. wezwanie, prawda?

Można użyć dzwonka, ale taki gest bardzo często występuje,

bardzo występuje gest szarpania za marynarkę,

szarpania za spodnie, za koszulę.

Zdarzyło mi się gwizdanie.

- Poważnie?

- Poważnie. Zdarzyło mi się gwizdanie i doskonale pamiętam jedną sytuację,

gdzie w moją koleżankę pasażer niezadowolony ze swojego posiłku rzucił lasagne.

Generalnie wziął tacę i wylądowało na koleżance,

więc bardzo nieprzyjemne sytuacje i również wiążą się właśnie z brakiem szacunku.

- Jak wy sobie radzicie w takich sytuacjach?

Jak opanować tak napiętą sytuację?

- Ja myślę, że tutaj przede wszystkim nie możemy pozwolić

do wybuchu jakiejkolwiek agresji, jakiegokolwiek

gniewu, również z naszej strony, jeżeli to na koleżance wylądowała

ta lasagne lub inny przedmiot.

Generalnie trzeba

jakby tą sytuację zdusić w zarodku,

czyli porozmawiać również z pasażerem, że taka sytuacja

nie powinna była się odbyć, koleżanka oczywiście pewnie

gdzieś tam to rozumiała, że pasażera mogło coś zdenerwować,

jednak poczuła się bardzo dotknięta.

Ale generalnie pierwszą najważniejszą rzeczą jest, żeby nie dopuścić do

eskalacji jakiejś agresji czy jakichś innych problemów,

gdyż jesteśmy na wysokości kilku

tysięcy kilometrów nad ziemią, nie 7 metrów pod ziemią,

tylko kilku, kilku tak... - 10 tysięcy nad ziemią.

I stamtąd nie możemy wyjść w jednej sekundzie,

tam nie możemy wezwać służb.

Wiem, że taką ostatecznością jest wysadzenie takiego pasażera

na jakimś innym lotnisku niż

to docelowe.

Czy byłeś być może świadkiem podobnych sytuacji,

kiedy trzeba było

zatrzymać samolot i wysadzić pasażera?

W samym powietrzu nie, jednak na ziemi

miałem jedną taką sytuację, gdzie kołowaliśmy już do pasa startowego

i nagle podbiegła to przodu do mnie jedna z

pasażerek i powiedziała, że pasażer siedzący obok niej

powiedział, że ma bombę wokół pasa.

Tak więc niezwłocznie wykonałem telefon do kapitana, wiedziałem

na którym miejscu ten pasażer siedzi,

kapitan wydał ogłoszenie,

że z przyczyn technicznych zawracamy z powrotem do gate'u.

Spytał również o miejsce pasażera, tak więc

jak tylko dokołowaliśmy do gate'u,

drzwi zostały otwarte i momentalnie antyterroryści

i specjalne służby wbiegły na pokład. Wiedziały, gdzie

mają się udać, do konkretnego miejsca.

Co się okazało, ten pan miał wokół pasa

owinięty jakiś ręcznik czy kawałek materiału i po prostu chciał

zrobić głupi żart. - To był dowcip?

Z jego punktu widzenia tak, z punktu widzenia prawie trzystu pasażerów i

kilkunastu członków załogi, absolutnie nie.

Absolutnie nie.

Nie chcę zastanawiać się, jakie konsekwencje

wiązały się z takim dowcipem, ale...

Ja również. Na pewno,

na pewno bardzo ciężkie.

- Dosyć obciążające. - Oczywiście, linie lotnicze również,

większość linii lotniczych, stosuje system black listingu, czyli

jakby pasażer, który

mocno zaszedł im za skórę, nie może ponownie zakupić

biletu na ich stronie internetowej na dany rejs,

więc myślę, że takie przypadki mogą się spotkać z takim odzewem.

- Spędziłeś w powietrzu około 10 tysięcy

godzin, jakby to wszystko zliczyć.

Z całą pewnością miałeś loty, o których nie zapomnisz.

To prawda.

- Jakie przychodzą Ci do głowy?

Wiesz co, nawet jadąc tutaj do Ciebie dzisiaj,

przypomniała mi się taka sytuacja. Był to rejs,

z tego, co pamiętam, z Chicago,

gdzie po wykonanym serwisie przychodziłem, sprawdzałem

kabinę czy wszystko jest w porządku, czy pasażerowie dobrze się czują, czy

niczego im nie potrzeba i zauważyłem, że jedna starsza pani

nadal ma swój posiłek nieruszony.

Co się okazało, pani powiedziała, że ona nie ma siły

podnieść sztućców, nie ma siły go zjeść. Schyliłem się i

pokroiłem jej ten posiłek i podawałem jej widelec,

więc pani zjadła i chwyciła mnie za rękę,

chwyciła mnie za rękę,

zaczęła mi bardzo dziękować i spytała czy może ze mną

za moment porozmawiać, ja mówię, że oczywiście. Wróciłem po pięciu minutach,

pani poprosiła o kurtkę, którą miałbym jej podać,

z tzw. pawlacza.

Tak więc podałem jej tą kurtkę,

ona wyjęła z niej różaniec i ona mi dała ten różaniec,

i poprosiła, żebym się za nią pomodlił.

Przypomniałam sobie tu kwestię wiary wyznania, prawda,

i tak dalej, ale...

- Był to znaczący gest. - Był to znaczący gest i

powiedziała, zwierzyła mi się, że

ma brata w Chicago,

który jest księdzem,

i dostała telefon, że ten brat umiera,

żeby do niego przyjechała, przyleciała się z nim pożegnać.

Ona była jedna i ten brat, nie mieli nikogo.

Zwierzyła mi się, że wzięła pożyczkę w przysłowiowej

firmie pożyczkowej na ogromny procent

i leci tam, i nie wie, czy ona go zastanie.

I poprosiła, żebym się za nią pomodlił, żeby wszystko było w porządku.

Zostawiłem jej swój numer telefonu,

jakby czegoś potrzebowała w Chicago, bo w Chicago byliśmy

dwa lub trzy dni, ale nie zadzwoniła.

Mam nadzieję, że wszystko u niej w porządku.

- No i taka pasażerka do dzisiaj pozostaje

w twojej głowie. - Tak.

- Czy takich osób jest więcej? Które jakoś

zapadają w pamięć, o których się myśli?

Jest, oczywiście.

Przyjąłem dwa porody na pokładzie samolotu - Poważnie?

Poważnie, dwa porodu przyjąłem na pokładzie samolotu.

Jest to niesamowite przeżycie, adrenalina

ogromna, podczas której naprawdę...

Możemy się tutaj zastanawiać, jak to zrobiłeś,

co robiłeś po kolei... To jest taka adrenalina. Ale również wiedza wyniesiona z naszego kursu. - Ale gdzie ten poród

fizycznie się odbył? No bo samolot jest ciasny.

Samolot jest ciasny, poród odbył się na czterech ostatnich

miejscach w samolocie, pasażerów

przenieśliśmy, przemieściliśmy

pięć rzędów w stronę przodu samolotu.

Ja pasażerkę znalazłem w toalecie, bo ja jako

szef pokładu musiałem zrobić przed lądowaniem obchód

całego samolotu, czy nikt na czas lądowania nie znajduje się w toalecie.

Otworzyłem jedną toaletę i ją zamknąłem, otworzyłem

jeszcze raz, spojrzałem i tam jest kobieta. Kobieta ze spuszczoną głową,

brzuszek był pokaźny i również

na samej ziemi była woda,

więc domyśliłem się, że mogą być to wody. No i pani

stwierdziła w języku angielskim, że chyba rodzi, więc zaczęło się

wszystko prawda? Próbowaliśmy wzywać lekarzy, ale

lekarza nie było na pokładzie, była pielęgniarka,

która asystowała oczywiście, oboje przyjęliśmy ten poród.

Dziecko urodziło się szczęśliwe. Jedno, jak i drugie,

tak więc niesamowita radość, jednak lądować musiałem już

w swoich ubraniach cywilnych i tylko z kamizelką odblaskową,

gdyż no tutaj warunki były różne przy

porodzie, ale dziecko...

Dziecko było jak najbardziej zdrowe do momentu opuszczenia pokładu

samolotu i, co jest ważne, właśnie taką

wiedzę czerpiemy również na naszych szkoleniach.

- No właśnie, czy załoga jest przygotowana na tego rodzaju sytuacje?

Czy ty musiałeś improwizować?

- Teoretycznie jesteśmy przygotowani,

praktycznie również większość linii lotniczych ma taki dział podczas szkolenia w medycynie, prawda,

jeżeli chodzi o przyjmowanie porodu i jest, jest.

Ćwiczymy na tzw. manekinie, który jest bardzo realny,

wszystko występuje tak jak w realnym życiu.

Jest oczywiście... występuje stres taki podczas odbierania porodu,

żeby nie zrobić temu małemu człowiekowi krzywdy,

ale adrenalina jest tak duża, że... że udało się.

Udało się i poród przebiegł bardzo, bardzo szybko,

co jest bardzo ważne i również niespotykane na pokładzie samolotu,

że te porody szybko jakby się odbywają.

Ale to się dzieje.

Kilka miesięcy temu też słyszałem o porodzie w jednej z linii lotniczych tak więc...

tak więc jesteśmy na to przygotowani również.

- Gratulacje dla Ciebie. A zgony? Zdarzają się?

- Tak, też. Tak.

Smutniejszy temat,

ja miałem taką sytuację, to była wigilia Bożego Narodzenia,

również jak dla nas, dla załogi okres trochę cięższy

z tego względu, że no nie jesteśmy ze swoją rodziną, nie jesteśmy ze swoimi znajomymi,

jesteśmy w powietrzu.

Państwo lecieli z Sydney do Londynu odwiedzić swojego wnuka,

którego nie widzieli 7 lat.

I podczas tego rejsu pasażer dostał ogromnych drgawek,

wszystkie symptomy wskazywały na to, że był to zawał serca,

doszły do tego inne dolegliwości.

I pomijając cały opis sytuacji, co się działo na pokładzie,

prowadziliśmy oczywiście reanimację,

ja poczułem tylko ścisk jego dłoni,

potem ja musiałem sam te palce zdejmować, swoje od jego ręki.

- A co dzieje się z ciałem takiego pasażera?

Zostajecie cały czas w powietrzu.

- I tak: sytuacja wygląda następująco.

Jeżeli na pokładzie jest obecny lekarz i stwierdzi on zgon pasażera,

gdyż my jako załoga nie możemy...

- Nie możecie.

- ... nie możemy stwierdzić zgonu, możemy przypuszczać,

ale nie możemy wydać takiego werdyktu, prawda, że ktoś zmarł.

Jeżeli jest lekarz, który stwierdzi zgon pasażera,

samolot większości linii lotniczych kontynuuje swoją trasę do miejsca docelowego.

Czyli powiedzmy, jeżeli zostało 10 godzin, 9, 8, to samolot leci dalej.

- Kilka linii lotniczych stosuje taki zabieg, że pasażer jest sadzany na skrajnym miejscu,

gdzie nikogo obok niego nie ma,

zakładana jest maska tlenowa na usta pasażera i pasażer wygląda tak, jakby źle się poczuł.

I jakby po prostu oddychał tlenem z butli tlenowej, prawda?

Jest przypięty pasami tak, żeby przy turbulencji czy przy jakimś innym niestandardowym zachowaniu samolotu,

gdzieś się nie przechylił i nie ześlizgnął.

Jeżeli natomiast nie ma na pokładzie lekarza, który może stwierdzić zgon,

my jako załoga mamy obowiązek kontynuować RKO do momentu przybycia służb ratunkowych,

czyli do wylądowania, prawda?

I w tedy samolot ląduje w najbliższym porcie, w którym może.

- Taką skrajną sytuacją na pokładzie samolotu są też awaryjne lądowania, ewakuacja.

Czy być może miałeś okazję przeżyć coś podobnego?

- Miałem jedną ewakuację samolotu.

Lecieliśmy... była to już końcowa faza lotu, podchodziliśmy do lądowania.

W nasze silniki wpadły ptaki, dostaliśmy informację z kokpitu, że wpadły ptaki do silników.

W kabinie momentalnie wyczuwalny był zapach pieczonego kurczaka, kolokwialnie mówiąc.

- Jak to możliwe? Dlaczego?

- Tlen, jeżeli chodzi o tlen i powietrze, które jest tłoczone na pokład samolotu, jest tłoczone przez silniki, prawda?

Więc cały zapach, który wytwarzał się w silniku dostał się do środka kabiny

i naprawdę był to zapach pieczonego kurczaka.

Zaraz przed lądowaniem oczywiście wykrzyczeliśmy komendy awaryjne,

takie jakie obowiązywały w tej linii lotniczej.

Wylądowaliśmy. Samolot delikatnie przechylił się na bok, uderzył bardzo mocno w pas startowy.

- Gdzieś tam koło bokiem wybiło delikatnie przez skrzydło i samolot się zatrzymał.

I mamy kilka sytuacji, w których my jako załoga możemy rozpocząć ewakuację

bez komendy z kokpitu od kapitana.

-To była jedna z nich.

- To była jedna z nich. Między innymi nienaturalna pozycja samolotu po wylądowaniu,

kolejną jest pożar.

Jest wodowanie samolotu i zniekształcenie kadłuba samolotu również po wylądowaniu.

Wtedy nie musimy oczekiwać na sygnał od kapitana na ewakuację.

- Czyli samodzielnie podjęliście decyzję, że...

- Samodzielnie podjęliśmy decyzję o ewakuacji.

Wszystkie drzwi zostały otwarte,

szczęśliwie wszyscy ewakuowali się bez żadnych większych obrażeń,

nikomu nic bardziej ciężkiego się nie stało,

ale jest jedna rzecz, która zasługuje na szczególną uwagę,

jest to ilość toreb podróżnych, podręcznych,

która została przyniesiona osobiście do mojego wyjścia awaryjnego.

Mnóstwo, ludzie podbiegali...

- Czyli co, chcesz powiedzieć, że ludzie w tej sytuacji ewakuacji sięgali po bagaż?

- Oczywiście, że tak.

- To nie najlepsze zachowanie. Dlaczego?

- To jest absolutnie złe zachowanie. Jestem...

... z pełną świadomością mogę powiedzieć, że jedna walizka wyniesiona przez pasażera przy ewakuacji,

to jest jedno życie. Zagrożenie jednego życia z pewnością.

Pasażer podbiega do wyjścia ewakuacyjnego, siada,

prawda, nie zeskakuje od razu, tylko siada,

bierze swoją torbę, obejmuje ją i dopiero zjeżdża.

W tym czasie 2 lub 3 pasażerów może uciec z pokładu samolotu.

Ja wyrywałem te torby jedną ręką i wyrzucałem je za burtę samolotu

i popychałem tych pasażerów w dół po trapie.

Kiedy ja się ewakuowałem z pokładu tego samolotu,

zobaczyłem ilość tych toreb, była naprawdę zatrważająca. Ogromna.

- Wydawałoby się, że chwycić torbę to raczej nie jest czynność,

która jakoś szczególnie przedłuży tę ewakuację, ale...

- Chwycić torbę, przybiec z nią do wyjścia ewakuacyjnego,

gdzie ta torba może się zaczepić, zahaczyć o któryś fotel, prawda,

jeszcze dokładnie ją chwycić, usiąść i zjechać - to zajmuje naprawdę dużo czasu.

My mamy 90 sekund na ewakuację samolotu.

- To był przykład takiego niewłaściwego zachowania pasażerów.

Pewnie jest ich więcej.

Co jeszcze?

Na myśl może przyjść jeszcze toaleta,

jeżeli chodzi o niespłukiwanie wody w toalecie, prawda?

- Jest taki magiczny przycisk, gdzie bardzo często zdarza się, że nie został on wciśnięty

przez poprzedniego pasażera.

Pasażerowie bardzo często podchodzą do nas i pokazują palcem, co znajduje się w toalecie

albo proszą o to, żebyśmy tę wodę spuścili.

- Z czego to wynika?

Czy z jakiejś takiej niewiedzy, że można?

- Wydaje mi się tak:

toaleta w samolocie generuje bardzo, bardzo duży hałas,

sam system zasysania wnętrzności toalety, ale...

... nie wiem, czy to roztargnienie, chęć szybkiego powrotu na swoje miejsce,

do kogoś, może ktoś czeka, prawda, obok na fotelu.

Ludzie z automatu naprawdę, naprawdę wychodzą.

Również jedną taką sytuacją związaną z toaletą jest przychodzenie pasażerów

do toalety bez obuwia, co więcej, bez skarpet.

Bardzo często widuję pasażerów, również małe dzieci, które wchodzą do toalety,

chodzą po pokładowym dywanie po prostu bosymi stopami.

- Nie jest to najlepszy pomysł?

- Nie, jest to naprawdę jeden z najgorszych pomysłów

W toalecie czasami to, co pasażerowie mogą znaleźć na podłodze, to naprawdę nie jest to woda, więc...

- ... maczanie stóp nie jest naprawdę wskazane, zwłaszcza przez małe dzieci.

Tutaj rodzice bardzo często muszą tego mocno pilnować.

- No tak, w samolocie wszystko się trzęsie, bywa różnie.

- Dokładnie tak.

- Mówiliśmy o tym na samym początku, ale muszę o to koniecznie dopytać.

Czy w tym zawodzie jest czas na to, żeby pozwiedzać, wyjść na miasto?

Jak to wygląda w rzeczywistości, ile jest tego czasu? Godzina, dwie? Czy na przykład cały dzień?

- W zależności od linii lotniczych mamy na to od 24h do nawet dwóch, trzech dni.

- To dużo.

- Zależy gdzie lecimy, zależy w jakiej rotacji jest samolot,

zależy jak często w tygodniu te rejsy są wykonywane.

Jeżeli rejs jest wykonywany codziennie,

w takim razie taki pobyt w danym miejscu może trwać 24h lub mniej.

Jeżeli taki rejs wykonywany jest 3 razy w tygodniu,

mogą to być 2 lub 3 dni. Więc jest czas, oczywiście że jest czas.

- To jeszcze o jedną rzecz cię zapytam.

Dlaczego podczas lądowania zawsze prosicie nas, pasażerów, żeby odsłaniać okna?

- Jeżeli chodzi właśnie o czas startu i lądowania, prosimy pasażerów faktycznie aby odsłonić okna.

Jest to podyktowane tym, że pasażerowie widzą znacznie więcej niż my tak naprawdę.

Podczas startu i lądowania, wiadomo co robimy.

Obserwujemy co się dzieje na zewnątrz, prawda? Podziwiamy widoki, podziwiamy miasto,

jak ono wygląda z lotu ptaka.

- Tak, tak, patrzymy zawsze...

- Tak i pasażer może zauważyć coś, co go zaniepokoi.

I czy coś mogłoby się dziać z silnikiem, czy coś mogłoby się dziać z inną częścią samolotu,

pasażer to zauważy i momentalnie zgłosi to załodze, więc...

więc jest to taki punkt... dobry punkt informacyjny,

jeżeli chodzi tutaj o samo bezpieczeństwo rejsu.

Pasażer jest bardzo dobrym źródłem informacji.

I ja chciałbym tutaj podkreślić, że naprawdę nie ma głupich pytań,

nie ma głupich komentarzy ze strony pasażerów.

Jeżeli pasażerowi wydaje się, że coś kapie z sufitu,

że podłoga się zapada czy powiedzmy stukot jakiś gdzieś dochodzi skądś,

to jak najbardziej wszystko...

- Nie wstydzić się, upewniać.

- Absolutnie, absolutnie nie.

Wszystko zgłaszać, pytać czy wszystko jest w porządku.

W lotnictwie nie ma głupich pytań.

Jeżeli komuś wydaje się coś, że jest czarne, a wydaje mu się faktycznie, że jest białe,

należy to zgłosić.

- No dobrze, to powiedz mi jeszcze jedną rzecz.

Chcąc zostać stewardem, stewardessą, jak zacząć?

Być może ktoś dzisiaj słuchając ciebie, oglądając, będzie miał taką ochotę.

Jak najbardziej. Pierwszym krokiem, który musimy zrobić jest przeszukanie stron internetowych linii lotniczych,

dla których chcielibyśmy pracować.

Jeżeli dana linia w tym momencie rekrutuje,

sprawdzamy wymagania, które ona nam stawia.

- Co to może być?

Może to być wzrost. Wzrost musi być odpowiedni.

Sprzęt awaryjny na pokładzie samolotu znajduje się na pewnej wysokości

i wzrost jest odpowiedni potrzebny do tego,

aby po prostu zwyczajnie sięgnąć po ten sprzęt awaryjny.

Znajomość języków obcych. Jest ogromnym atutem.

W tej chwili myślę, że bez języka angielskiego...

- Ani rusz.

-Wszędzie będzie ciężko, tak.

Każdy kolejny język jest dodatkowym atutem.

A wiele linii lotniczych dodatkowo wypłaca bonusy do wypłaty za znajomość dodatkowego języka obcego.

Kolejną rzeczą jest oczywiście miła aparycja.

Trzeba i naprawdę bardzo ważną rzeczą jest, aby lubić kontakt z drugą osobą, czyli z innymi ludźmi.

Nie można być tzw. outsiderem, prawda.

Bo spotykamy codziennie naprawdę setki ludzi na pokładach samolotu.

Musimy to lubić. Musimy lubić pracę z ludźmi, musimy lubić pracę z zespołem,

bo w moim przypadku najwięcej było 28 członków załogi na pokładzie 1 samolotu.

- Aż tyle?

Aż tyle, aż tyle osób, więc to też jest bardzo ważne.

I co opiewa to wszystko w jedną wielką całość:

chęć do zwiedzania świata, chęć do pracy i ogromny uśmiech na twarzy.

Wysyłamy CV do danego przewoźnika i czekamy na telefon. I witamy na pokładzie.

- I witamy na pokładzie.

Kuba, dzięki wielkie za spotkanie, dziękuję bardzo.

- Dziękuję.


Dlaczego załoga samolotu prosi o odsłanianie okien na czas startu i lądowania? – 7 metrów pod ziemią

Zwiedzamy, bywamy w różnych miejscach na całym świecie,

jednak to wszystko jest obleczone pracą. Bardzo ciężką pracą na pokładzie.

Bardzo często można spotkać się z sytuacją klikania.

Przyjąłem dwa porody na pokładzie samolotu.

- Poważnie?

Poważnie.

Nagle podbiegła do przodu do mnie jedna z pasażerek i powiedziała, że pasażer siedzący obok niej powiedział, że ma bombę wokół pasa.

Od 13 lat jesteś stewardem,

z czego większość tego zawodowego czasu spędziłeś pracując dla arabskich linii lotniczych,

które jak wiadomo owiane są wieloma legendami.

Jak wygląda rzeczywistość? Jak pracuje się w takich liniach?

W takich liniach przede wszystkim pracuje się ciężko.

Oczywiście zwiedzamy bywamy w różnych miejscach na całym świecie,

ogrom destynacji, w których możemy być.

I faktycznie. Mamy czas na to żeby.. żeby tam pozwiedzać, żeby być...

żeby spędzić trochę czasu w innym mieście, w innym państwie,

jednak to wszystko jest obleczone pracą. Bardzo ciężką pracą na pokładzie,

która wiąże się z wielogodzinnymi rejsami po różnych strefach czasowych jest to...

- To są long-haule przede wszystkim?

To są przede wszystkim long-haule.

- Czyli długie i wielogodzinne rejsy.

- To prawda, to prawda.

Są również rejsy tzw. domestici, gdzie rejs może trwać 2, 2,5 do 3 godzin,

jednak ilość serwisów na pokładzie takiego rejsu jest również duża, więc nie jest lżej.

- Liczba serwisów, czyli to ile razy musisz podawać posiłek, wodę...

-To ile razy wychodzimy do pasażerów właśnie z danym posiłkiem, z danym poczęstunkiem,

czy to są napoje, czy to są... czy to są posiłki.

I to jest różnica bardzo duża czy jest to posiłek gorący czy jest to posiłek zimny.

Chodzi tutaj o długość serwisu. O długość jego trwania.

- Jasne.

Jak wyglądają warunki pracy?

Jest na co narzekać czy...

- Możemy narzekać przede wszystkim o czas meldowania się na rejs. Meldujemy się na rejs nawet o 2:30 w nocy,

a przed nami jest rejs 16,5-godzinny,

tak więc zmęczenie jest na pewno na pewno duże i daje się we znaki,

zmiana stref czasowych, prawda?

Gdzieś dolatujemy i jest rano. A my lecieliśmy całą noc.

Nasz zegar biologiczny klika nie w tą stronę wtedy, prawda?

A jeżeli chcemy coś zobaczyć, chcemy wyjść na przysłowiowe miasto,

wtedy musimy naprawdę mocno, mocno wziąć się w garść,

żeby... żeby nie paść na przysłowiowym łóżku, prawda i nie zasnąć.

Jak wyglądają zarobki?

"Jak wyglądają zarobki?'. Nie zarabia się źle, nie zarabia się źle,

zarabia się dobrze, również wszystko zależy od stanowiska jakie...

jakie pełnimy na pokładzie samolotu.

Zaczynamy od pozycji tzw. juniora,

czyli takiego "newbie", który przychodzi do pracy i on oczywiście dostaje najniższą stawkę w firmie.

Potem można awansować do wyższej klasy, jest to klasa biznes,

potem można awansować do klasy pierwszej.

- Czyli możliwość pracy w wyższej klasie jest awansem?

- Jest awansem, tak, jest awansem.

W większości arabskich linii lotniczych jest awansem,

więc nie można sobie tak o przeskoczyć z klasy ekonomicznej do klasy pierwszej lub do klasy biznes.

To jest awans, który wiąże się również z podwyżką.

- Klasa pierwsza to jest ta najwyższa?

- To jest ta najwyższa, tak, to jest ta najwyższa.

- Yhm. Wciąż wracam do pytania o zarobki.

- Bardzo dobre zarobki jeżeli chodzi o wyższe stanowiska.

Nie chciałbym tutaj rozmawiać o konkretnych pieniążkach, ale...

ale naprawdę można sporo odłożyć.

Również większość tych bliskowschodnich linii lotniczych oferuje swoim pracownikom darmowe mieszkanie.

Tak więc oni opłacają mieszkanie, opłacają twoje rachunki,

przywożą i zawożą cię do pracy, więc zapewniają również transport,

więc te wszystkie rzeczy jakby odchodzą z twojego budżetu,

więc możesz równocześnie je sobie przesunąć na... na swoje oszczędności.

- Mimo tych świetnych zarobków po 10 latach podjąłeś decyzję

- to była twoja decyzja - że odchodzisz. Dlaczego?

- Jeżeli chodzi o życie

w kraju bliskowschodnim, to jest ono oczywiście fajne, cudowne, dobre,

można sobie pozwolić na wiele rzeczy,

jednak już po pewnym okresie czasu pracy, jaki tam jesteśmy,

zaczynamy dostrzegać to, czego nam brakuje.

Zaczyna nam brakować rodziny, zaczyna nam brakować przyjaciół, znajomych.

Zwłaszcza, że kiedy ja mam powiedzmy wolne, prawda, od rejsów,

większość moich znajomych w tym czasie lata.

Jeżeli moi znajomi latają, ja mam wtedy wolne.

Bardzo trudno jest się razem spotkać.

Również jeżeli chodzi o samą temperaturę, o samą pogodę, która panuje w tych krajach.

Jest ona bardzo ciężka do takiego codziennego życia.

Ona jest świetna na wakacje.

W ciągu miesiąca, na miesiąc, dwa, dwa tygodnie oczywiście wszyscy się cieszymy, jest fajnie.

Ja pamiętam taką jedną sytuację, gdzie w grudniu przylecieli do mnie moi znajomi i rodzina

i ja już byłem tak przyzwyczajony do tych wysokich temperatur powietrza, gdzie w lecie dochodzi to do 45°C,

gdzie w zimie, gdzie temperatura powietrza to 23°C, ja byłem w swetrze

i moi znajomi się dziwili: "co co ty robisz?", a ja mówię: "przecież jest zimno".

Oni wszyscy półnadzy, prawda.

- Oni się opalali, a ty...

- Tak, tak.

- ... a ty chodziłeś w swetrze.

Powiedziałeś o znajomych, powiedziałeś o bliskich, o rodzinie.

- Czy w tym zawodzie łatwo o to by ją założyć chociażby?

Mnie się udało, mnie się... mnie się w fajny, zaskakujący sposób udało założyć rodzinę,

jednak naprawdę kosztuje to dużo wyrzeczeń.

I druga połówka musi rozumieć, na czym polega ta praca, prawda?

Że 3 dni czy tam 4 dni może nie być ciebie w domu, ale następne 4 jesteś.

Druga połówka lub rodzina musi również zrozumieć, że nie ma cię w domu na święta.

Że nie ma cię w domu podczas różnych ważnych uroczystości rodzinnych, prawda?

Więc czy to są wesela, czy to są urodziny, czy to jest jedna wielka impreza, wiele rzeczy nas omija.

- Czy steward to jest szanowany zawód?

- Oj, tutaj wielki znak zapytania. Wielki znak zapytania, myślę.

Steward, stewardessa nie jest szanowanym zawodem.

- Tylko szczerze, jak to wygląda?

- Nie jest szanowanym zawodem.

Ludzie, co jest bardzo krzywdzące jeżeli chodzi zwłaszcza o dziewczyny... Panuje

wszechobecna opinia, że jest to zawód tzw. kelnerki w powietrzu, prawda?

Jest to bardzo krzywdzące z tego względu,

że przechodzimy naprawdę wiele godzin treningu, wiele godzin szkoleń,

co roku odświeżamy swoje szkolenia, odświeżamy...

- Czego się uczycie?

- Powtarzamy zasady ewakuacji, powtarzamy medycynę,

powtarzamy również jakby wszystkie typy samolotów, na których latamy.

Jest to tzw. powtórzenie kursu początkowego,

który zdawaliśmy i przez który przechodziliśmy na samym początku, kiedy przyszliśmy do danej linii lotniczej.

Jest również tak, że jeżeli tego kursu powtórzeniowego, który odbywa się co roku nie przejdziesz,

to w znakomitej większości linie lotnicze niestety dziękują takiemu stewardowi czy stewardessie za współpracę.

- Pasażerowie często jednak tego nie dostrzegają,

nie widzą w stewardessach, stewardach tych wykwalifikowanych osób

- ... widzą kelnerów.

- To prawda.

- Z jakimi sytuacjami się spotykacie?

- Bardzo często można spotkać się z sytuacją klikania.

Jest to tzw. wezwanie, prawda?

Można użyć dzwonka, ale taki gest bardzo często występuje,

bardzo występuje gest szarpania za marynarkę,

szarpania za spodnie, za koszulę.

Zdarzyło mi się gwizdanie.

- Poważnie?

- Poważnie. Zdarzyło mi się gwizdanie i doskonale pamiętam jedną sytuację,

gdzie w moją koleżankę pasażer niezadowolony ze swojego posiłku rzucił lasagne.

Generalnie wziął tacę i wylądowało na koleżance,

więc bardzo nieprzyjemne sytuacje i również wiążą się właśnie z brakiem szacunku.

- Jak wy sobie radzicie w takich sytuacjach?

Jak opanować tak napiętą sytuację?

- Ja myślę, że tutaj przede wszystkim nie możemy pozwolić

do wybuchu jakiejkolwiek agresji, jakiegokolwiek

gniewu, również z naszej strony, jeżeli to na koleżance wylądowała

ta lasagne lub inny przedmiot.

Generalnie trzeba

jakby tą sytuację zdusić w zarodku,

czyli porozmawiać również z pasażerem, że taka sytuacja

nie powinna była się odbyć, koleżanka oczywiście pewnie

gdzieś tam to rozumiała, że pasażera mogło coś zdenerwować,

jednak poczuła się bardzo dotknięta.

Ale generalnie pierwszą najważniejszą rzeczą jest, żeby nie dopuścić do

eskalacji jakiejś agresji czy jakichś innych problemów,

gdyż jesteśmy na wysokości kilku

tysięcy kilometrów nad ziemią, nie 7 metrów pod ziemią,

tylko kilku, kilku tak... - 10 tysięcy nad ziemią.

I stamtąd nie możemy wyjść w jednej sekundzie,

tam nie możemy wezwać służb.

Wiem, że taką ostatecznością jest wysadzenie takiego pasażera

na jakimś innym lotnisku niż

to docelowe.

Czy byłeś być może świadkiem podobnych sytuacji,

kiedy trzeba było

zatrzymać samolot i wysadzić pasażera?

W samym powietrzu nie, jednak na ziemi

miałem jedną taką sytuację, gdzie kołowaliśmy już do pasa startowego

i nagle podbiegła to przodu do mnie jedna z

pasażerek i powiedziała, że pasażer siedzący obok niej

powiedział, że ma bombę wokół pasa.

Tak więc niezwłocznie wykonałem telefon do kapitana, wiedziałem

na którym miejscu ten pasażer siedzi,

kapitan wydał ogłoszenie,

że z przyczyn technicznych zawracamy z powrotem do gate'u.

Spytał również o miejsce pasażera, tak więc

jak tylko dokołowaliśmy do gate'u,

drzwi zostały otwarte i momentalnie antyterroryści

i specjalne służby wbiegły na pokład. Wiedziały, gdzie

mają się udać, do konkretnego miejsca.

Co się okazało, ten pan miał wokół pasa

owinięty jakiś ręcznik czy kawałek materiału i po prostu chciał

zrobić głupi żart. - To był dowcip?

Z jego punktu widzenia tak, z punktu widzenia prawie trzystu pasażerów i

kilkunastu członków załogi, absolutnie nie.

Absolutnie nie.

Nie chcę zastanawiać się, jakie konsekwencje

wiązały się z takim dowcipem, ale...

Ja również. Na pewno,

na pewno bardzo ciężkie.

- Dosyć obciążające. - Oczywiście, linie lotnicze również,

większość linii lotniczych, stosuje system black listingu, czyli

jakby pasażer, który

mocno zaszedł im za skórę, nie może ponownie zakupić

biletu na ich stronie internetowej na dany rejs,

więc myślę, że takie przypadki mogą się spotkać z takim odzewem.

- Spędziłeś w powietrzu około 10 tysięcy

godzin, jakby to wszystko zliczyć.

Z całą pewnością miałeś loty, o których nie zapomnisz.

To prawda.

- Jakie przychodzą Ci do głowy?

Wiesz co, nawet jadąc tutaj do Ciebie dzisiaj,

przypomniała mi się taka sytuacja. Był to rejs,

z tego, co pamiętam, z Chicago,

gdzie po wykonanym serwisie przychodziłem, sprawdzałem

kabinę czy wszystko jest w porządku, czy pasażerowie dobrze się czują, czy

niczego im nie potrzeba i zauważyłem, że jedna starsza pani

nadal ma swój posiłek nieruszony.

Co się okazało, pani powiedziała, że ona nie ma siły

podnieść sztućców, nie ma siły go zjeść. Schyliłem się i

pokroiłem jej ten posiłek i podawałem jej widelec,

więc pani zjadła i chwyciła mnie za rękę,

chwyciła mnie za rękę,

zaczęła mi bardzo dziękować i spytała czy może ze mną

za moment porozmawiać, ja mówię, że oczywiście. Wróciłem po pięciu minutach,

pani poprosiła o kurtkę, którą miałbym jej podać,

z tzw. pawlacza.

Tak więc podałem jej tą kurtkę,

ona wyjęła z niej różaniec i ona mi dała ten różaniec,

i poprosiła, żebym się za nią pomodlił.

Przypomniałam sobie tu kwestię wiary wyznania, prawda,

i tak dalej, ale...

- Był to znaczący gest. - Był to znaczący gest i

powiedziała, zwierzyła mi się, że

ma brata w Chicago,

który jest księdzem,

i dostała telefon, że ten brat umiera,

żeby do niego przyjechała, przyleciała się z nim pożegnać.

Ona była jedna i ten brat, nie mieli nikogo.

Zwierzyła mi się, że wzięła pożyczkę w przysłowiowej

firmie pożyczkowej na ogromny procent

i leci tam, i nie wie, czy ona go zastanie.

I poprosiła, żebym się za nią pomodlił, żeby wszystko było w porządku.

Zostawiłem jej swój numer telefonu,

jakby czegoś potrzebowała w Chicago, bo w Chicago byliśmy

dwa lub trzy dni, ale nie zadzwoniła.

Mam nadzieję, że wszystko u niej w porządku.

- No i taka pasażerka do dzisiaj pozostaje

w twojej głowie. - Tak.

- Czy takich osób jest więcej? Które jakoś

zapadają w pamięć, o których się myśli?

Jest, oczywiście.

Przyjąłem dwa porody na pokładzie samolotu - Poważnie?

Poważnie, dwa porodu przyjąłem na pokładzie samolotu.

Jest to niesamowite przeżycie, adrenalina

ogromna, podczas której naprawdę...

Możemy się tutaj zastanawiać, jak to zrobiłeś,

co robiłeś po kolei... To jest taka adrenalina. Ale również wiedza wyniesiona z naszego kursu. - Ale gdzie ten poród

fizycznie się odbył? No bo samolot jest ciasny.

Samolot jest ciasny, poród odbył się na czterech ostatnich

miejscach w samolocie, pasażerów

przenieśliśmy, przemieściliśmy

pięć rzędów w stronę przodu samolotu.

Ja pasażerkę znalazłem w toalecie, bo ja jako

szef pokładu musiałem zrobić przed lądowaniem obchód

całego samolotu, czy nikt na czas lądowania nie znajduje się w toalecie.

Otworzyłem jedną toaletę i ją zamknąłem, otworzyłem

jeszcze raz, spojrzałem i tam jest kobieta. Kobieta ze spuszczoną głową,

brzuszek był pokaźny i również

na samej ziemi była woda,

więc domyśliłem się, że mogą być to wody. No i pani

stwierdziła w języku angielskim, że chyba rodzi, więc zaczęło się

wszystko prawda? Próbowaliśmy wzywać lekarzy, ale

lekarza nie było na pokładzie, była pielęgniarka,

która asystowała oczywiście, oboje przyjęliśmy ten poród.

Dziecko urodziło się szczęśliwe. Jedno, jak i drugie,

tak więc niesamowita radość, jednak lądować musiałem już

w swoich ubraniach cywilnych i tylko z kamizelką odblaskową,

gdyż no tutaj warunki były różne przy

porodzie, ale dziecko...

Dziecko było jak najbardziej zdrowe do momentu opuszczenia pokładu

samolotu i, co jest ważne, właśnie taką

wiedzę czerpiemy również na naszych szkoleniach.

- No właśnie, czy załoga jest przygotowana na tego rodzaju sytuacje?

Czy ty musiałeś improwizować?

- Teoretycznie jesteśmy przygotowani,

praktycznie również większość linii lotniczych ma taki dział podczas szkolenia w medycynie, prawda,

jeżeli chodzi o przyjmowanie porodu i jest, jest.

Ćwiczymy na tzw. manekinie, który jest bardzo realny,

wszystko występuje tak jak w realnym życiu.

Jest oczywiście... występuje stres taki podczas odbierania porodu,

żeby nie zrobić temu małemu człowiekowi krzywdy,

ale adrenalina jest tak duża, że... że udało się.

Udało się i poród przebiegł bardzo, bardzo szybko,

co jest bardzo ważne i również niespotykane na pokładzie samolotu,

że te porody szybko jakby się odbywają.

Ale to się dzieje.

Kilka miesięcy temu też słyszałem o porodzie w jednej z linii lotniczych tak więc...

tak więc jesteśmy na to przygotowani również.

- Gratulacje dla Ciebie. A zgony? Zdarzają się?

- Tak, też. Tak.

Smutniejszy temat,

ja miałem taką sytuację, to była wigilia Bożego Narodzenia,

również jak dla nas, dla załogi okres trochę cięższy

z tego względu, że no nie jesteśmy ze swoją rodziną, nie jesteśmy ze swoimi znajomymi,

jesteśmy w powietrzu.

Państwo lecieli z Sydney do Londynu odwiedzić swojego wnuka,

którego nie widzieli 7 lat.

I podczas tego rejsu pasażer dostał ogromnych drgawek,

wszystkie symptomy wskazywały na to, że był to zawał serca,

doszły do tego inne dolegliwości.

I pomijając cały opis sytuacji, co się działo na pokładzie,

prowadziliśmy oczywiście reanimację,

ja poczułem tylko ścisk jego dłoni,

potem ja musiałem sam te palce zdejmować, swoje od jego ręki.

- A co dzieje się z ciałem takiego pasażera?

Zostajecie cały czas w powietrzu.

- I tak: sytuacja wygląda następująco.

Jeżeli na pokładzie jest obecny lekarz i stwierdzi on zgon pasażera,

gdyż my jako załoga nie możemy...

- Nie możecie.

- ... nie możemy stwierdzić zgonu, możemy przypuszczać,

ale nie możemy wydać takiego werdyktu, prawda, że ktoś zmarł.

Jeżeli jest lekarz, który stwierdzi zgon pasażera,

samolot większości linii lotniczych kontynuuje swoją trasę do miejsca docelowego.

Czyli powiedzmy, jeżeli zostało 10 godzin, 9, 8, to samolot leci dalej.

- Kilka linii lotniczych stosuje taki zabieg, że pasażer jest sadzany na skrajnym miejscu,

gdzie nikogo obok niego nie ma,

zakładana jest maska tlenowa na usta pasażera i pasażer wygląda tak, jakby źle się poczuł.

I jakby po prostu oddychał tlenem z butli tlenowej, prawda?

Jest przypięty pasami tak, żeby przy turbulencji czy przy jakimś innym niestandardowym zachowaniu samolotu,

gdzieś się nie przechylił i nie ześlizgnął.

Jeżeli natomiast nie ma na pokładzie lekarza, który może stwierdzić zgon,

my jako załoga mamy obowiązek kontynuować RKO do momentu przybycia służb ratunkowych,

czyli do wylądowania, prawda?

I w tedy samolot ląduje w najbliższym porcie, w którym może.

- Taką skrajną sytuacją na pokładzie samolotu są też awaryjne lądowania, ewakuacja.

Czy być może miałeś okazję przeżyć coś podobnego?

- Miałem jedną ewakuację samolotu.

Lecieliśmy... była to już końcowa faza lotu, podchodziliśmy do lądowania.

W nasze silniki wpadły ptaki, dostaliśmy informację z kokpitu, że wpadły ptaki do silników.

W kabinie momentalnie wyczuwalny był zapach pieczonego kurczaka, kolokwialnie mówiąc.

- Jak to możliwe? Dlaczego?

- Tlen, jeżeli chodzi o tlen i powietrze, które jest tłoczone na pokład samolotu, jest tłoczone przez silniki, prawda?

Więc cały zapach, który wytwarzał się w silniku dostał się do środka kabiny

i naprawdę był to zapach pieczonego kurczaka.

Zaraz przed lądowaniem oczywiście wykrzyczeliśmy komendy awaryjne,

takie jakie obowiązywały w tej linii lotniczej.

Wylądowaliśmy. Samolot delikatnie przechylił się na bok, uderzył bardzo mocno w pas startowy.

- Gdzieś tam koło bokiem wybiło delikatnie przez skrzydło i samolot się zatrzymał.

I mamy kilka sytuacji, w których my jako załoga możemy rozpocząć ewakuację

bez komendy z kokpitu od kapitana.

-To była jedna z nich.

- To była jedna z nich. Między innymi nienaturalna pozycja samolotu po wylądowaniu,

kolejną jest pożar.

Jest wodowanie samolotu i zniekształcenie kadłuba samolotu również po wylądowaniu.

Wtedy nie musimy oczekiwać na sygnał od kapitana na ewakuację.

- Czyli samodzielnie podjęliście decyzję, że...

- Samodzielnie podjęliśmy decyzję o ewakuacji.

Wszystkie drzwi zostały otwarte,

szczęśliwie wszyscy ewakuowali się bez żadnych większych obrażeń,

nikomu nic bardziej ciężkiego się nie stało,

ale jest jedna rzecz, która zasługuje na szczególną uwagę,

jest to ilość toreb podróżnych, podręcznych,

która została przyniesiona osobiście do mojego wyjścia awaryjnego.

Mnóstwo, ludzie podbiegali...

- Czyli co, chcesz powiedzieć, że ludzie w tej sytuacji ewakuacji sięgali po bagaż?

- Oczywiście, że tak.

- To nie najlepsze zachowanie. Dlaczego?

- To jest absolutnie złe zachowanie. Jestem...

... z pełną świadomością mogę powiedzieć, że jedna walizka wyniesiona przez pasażera przy ewakuacji,

to jest jedno życie. Zagrożenie jednego życia z pewnością.

Pasażer podbiega do wyjścia ewakuacyjnego, siada,

prawda, nie zeskakuje od razu, tylko siada,

bierze swoją torbę, obejmuje ją i dopiero zjeżdża.

W tym czasie 2 lub 3 pasażerów może uciec z pokładu samolotu.

Ja wyrywałem te torby jedną ręką i wyrzucałem je za burtę samolotu

i popychałem tych pasażerów w dół po trapie.

Kiedy ja się ewakuowałem z pokładu tego samolotu,

zobaczyłem ilość tych toreb, była naprawdę zatrważająca. Ogromna.

- Wydawałoby się, że chwycić torbę to raczej nie jest czynność,

która jakoś szczególnie przedłuży tę ewakuację, ale...

- Chwycić torbę, przybiec z nią do wyjścia ewakuacyjnego,

gdzie ta torba może się zaczepić, zahaczyć o któryś fotel, prawda,

jeszcze dokładnie ją chwycić, usiąść i zjechać - to zajmuje naprawdę dużo czasu.

My mamy 90 sekund na ewakuację samolotu.

- To był przykład takiego niewłaściwego zachowania pasażerów.

Pewnie jest ich więcej.

Co jeszcze?

Na myśl może przyjść jeszcze toaleta,

jeżeli chodzi o niespłukiwanie wody w toalecie, prawda?

- Jest taki magiczny przycisk, gdzie bardzo często zdarza się, że nie został on wciśnięty

przez poprzedniego pasażera.

Pasażerowie bardzo często podchodzą do nas i pokazują palcem, co znajduje się w toalecie

albo proszą o to, żebyśmy tę wodę spuścili.

- Z czego to wynika?

Czy z jakiejś takiej niewiedzy, że można?

- Wydaje mi się tak:

toaleta w samolocie generuje bardzo, bardzo duży hałas,

sam system zasysania wnętrzności toalety, ale...

... nie wiem, czy to roztargnienie, chęć szybkiego powrotu na swoje miejsce,

do kogoś, może ktoś czeka, prawda, obok na fotelu.

Ludzie z automatu naprawdę, naprawdę wychodzą.

Również jedną taką sytuacją związaną z toaletą jest przychodzenie pasażerów

do toalety bez obuwia, co więcej, bez skarpet.

Bardzo często widuję pasażerów, również małe dzieci, które wchodzą do toalety,

chodzą po pokładowym dywanie po prostu bosymi stopami.

- Nie jest to najlepszy pomysł?

- Nie, jest to naprawdę jeden z najgorszych pomysłów

W toalecie czasami to, co pasażerowie mogą znaleźć na podłodze, to naprawdę nie jest to woda, więc...

- ... maczanie stóp nie jest naprawdę wskazane, zwłaszcza przez małe dzieci.

Tutaj rodzice bardzo często muszą tego mocno pilnować.

- No tak, w samolocie wszystko się trzęsie, bywa różnie.

- Dokładnie tak.

- Mówiliśmy o tym na samym początku, ale muszę o to koniecznie dopytać.

Czy w tym zawodzie jest czas na to, żeby pozwiedzać, wyjść na miasto?

Jak to wygląda w rzeczywistości, ile jest tego czasu? Godzina, dwie? Czy na przykład cały dzień?

- W zależności od linii lotniczych mamy na to od 24h do nawet dwóch, trzech dni.

- To dużo.

- Zależy gdzie lecimy, zależy w jakiej rotacji jest samolot,

zależy jak często w tygodniu te rejsy są wykonywane.

Jeżeli rejs jest wykonywany codziennie,

w takim razie taki pobyt w danym miejscu może trwać 24h lub mniej.

Jeżeli taki rejs wykonywany jest 3 razy w tygodniu,

mogą to być 2 lub 3 dni. Więc jest czas, oczywiście że jest czas.

- To jeszcze o jedną rzecz cię zapytam.

Dlaczego podczas lądowania zawsze prosicie nas, pasażerów, żeby odsłaniać okna?

- Jeżeli chodzi właśnie o czas startu i lądowania, prosimy pasażerów faktycznie aby odsłonić okna.

Jest to podyktowane tym, że pasażerowie widzą znacznie więcej niż my tak naprawdę.

Podczas startu i lądowania, wiadomo co robimy.

Obserwujemy co się dzieje na zewnątrz, prawda? Podziwiamy widoki, podziwiamy miasto,

jak ono wygląda z lotu ptaka.

- Tak, tak, patrzymy zawsze...

- Tak i pasażer może zauważyć coś, co go zaniepokoi.

I czy coś mogłoby się dziać z silnikiem, czy coś mogłoby się dziać z inną częścią samolotu,

pasażer to zauważy i momentalnie zgłosi to załodze, więc...

więc jest to taki punkt... dobry punkt informacyjny,

jeżeli chodzi tutaj o samo bezpieczeństwo rejsu.

Pasażer jest bardzo dobrym źródłem informacji.

I ja chciałbym tutaj podkreślić, że naprawdę nie ma głupich pytań,

nie ma głupich komentarzy ze strony pasażerów.

Jeżeli pasażerowi wydaje się, że coś kapie z sufitu,

że podłoga się zapada czy powiedzmy stukot jakiś gdzieś dochodzi skądś,

to jak najbardziej wszystko...

- Nie wstydzić się, upewniać.

- Absolutnie, absolutnie nie.

Wszystko zgłaszać, pytać czy wszystko jest w porządku.

W lotnictwie nie ma głupich pytań.

Jeżeli komuś wydaje się coś, że jest czarne, a wydaje mu się faktycznie, że jest białe,

należy to zgłosić.

- No dobrze, to powiedz mi jeszcze jedną rzecz.

Chcąc zostać stewardem, stewardessą, jak zacząć?

Być może ktoś dzisiaj słuchając ciebie, oglądając, będzie miał taką ochotę.

Jak najbardziej. Pierwszym krokiem, który musimy zrobić jest przeszukanie stron internetowych linii lotniczych,

dla których chcielibyśmy pracować.

Jeżeli dana linia w tym momencie rekrutuje,

sprawdzamy wymagania, które ona nam stawia.

- Co to może być?

Może to być wzrost. Wzrost musi być odpowiedni.

Sprzęt awaryjny na pokładzie samolotu znajduje się na pewnej wysokości

i wzrost jest odpowiedni potrzebny do tego,

aby po prostu zwyczajnie sięgnąć po ten sprzęt awaryjny.

Znajomość języków obcych. Jest ogromnym atutem.

W tej chwili myślę, że bez języka angielskiego...

- Ani rusz.

-Wszędzie będzie ciężko, tak.

Każdy kolejny język jest dodatkowym atutem.

A wiele linii lotniczych dodatkowo wypłaca bonusy do wypłaty za znajomość dodatkowego języka obcego.

Kolejną rzeczą jest oczywiście miła aparycja.

Trzeba i naprawdę bardzo ważną rzeczą jest, aby lubić kontakt z drugą osobą, czyli z innymi ludźmi.

Nie można być tzw. outsiderem, prawda.

Bo spotykamy codziennie naprawdę setki ludzi na pokładach samolotu.

Musimy to lubić. Musimy lubić pracę z ludźmi, musimy lubić pracę z zespołem,

bo w moim przypadku najwięcej było 28 członków załogi na pokładzie 1 samolotu.

- Aż tyle?

Aż tyle, aż tyle osób, więc to też jest bardzo ważne.

I co opiewa to wszystko w jedną wielką całość:

chęć do zwiedzania świata, chęć do pracy i ogromny uśmiech na twarzy.

Wysyłamy CV do danego przewoźnika i czekamy na telefon. I witamy na pokładzie.

- I witamy na pokładzie.

Kuba, dzięki wielkie za spotkanie, dziękuję bardzo.

- Dziękuję.