×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

7 metrów pod ziemią, Czego można dowiedzieć się o ludziach, sprzątając ich domy? – 7 metrów pod ziemią

Czego można dowiedzieć się o ludziach, sprzątając ich domy? – 7 metrów pod ziemią

Praca jak praca, sprzątanie to praca jak każda inna,

jeden kręci filmy na TR, inny sprząta.

Myjesz komuś okna i ktoś stanie przed tym oknem i powie: wow widzę w 4k, po prostu za oknem inny świat.

Można się dowiedzieć o ludziach kim są, jak żyją, czym się zajmują, no wszystko

naprawdę można czytać jak z otwartej książki.

Jeżeli pracujesz dla siebie, jesteś sam firmą sprzątająca i robisz na własny rachunek,

robisz dobrze i tak, że każdy jest zadowolony, pieniądze z tego nie są takie złe, jakby się mogło wydawać.

Sebastian, od 8 lat zarabiasz na życie sprzątając.

Dlaczego wybrałeś sobie takie, a nie inne zajęcie?

Nie wybrałem sobie tego zawodu, to był totalny przypadek, że trafiłem do sprzątania.

Moja żona, Ewelina, pracowała jako niania u pewnych państwa,

a ja też pracowałem u nich, tylko u jej męża, byłem lakiernikiem, no ale mieliśmy wolne weekendy.

Postanowiliśmy dorobić i Ewelina na portalu pomoce domowe miała swój profil.

I napisała, że może posprząta, umyje okna itd.

No i trafiło się pierwsze zlecenie,

i ona tam pojechała, ale że trzeba było umyć okna i więcej porobić,

to mówi choć może ze mną, to pojedziemy.

no i tak się zaczęło.

Pierwsze zlecenie, pierwsi klienci, pierwsza robota.

No a potem poczta pantoflowa jeden drugiemu, trzeci czwartemu i tak to się zaczęło rozwijać.

Praca jak praca, sprzątanie to praca jak każda inna, tak samo jak

jeden kręci filmy na yt, inny sprząta, nie ma przełożenia.

Praca dobrze wykonana jest zawsze dobrą pracą.

zarobki tak, dużo lepsze niż gdzieś w firmach na jakichś etatach, na minimalnych krajowych, to to nie.

Będąc ojcem dwójki dzieci

potrzebuję jednak trochę więcej pieniędzy, żeby zaspokoić potrzeby mojej całej rodziny.

To ciekawe co mówisz, bo jednak stereotyp jest taki, że sprzątajac

zarabia się niewiele.

No to zależy gdzie sprzątasz i dla kogo, jeżeli sprzątasz gdzieś w jakiejś firmie sprzątającej, która zatrudnia 500 osób,

no to rzeczywiście nie zarobisz dużo, ale jeżeli pracujesz dla siebie, jesteś sam firmą sprzątającą i robisz na własny rachunek, dobrze, tak, że każdy jest zadowolony

pieniądze z tego nie są takie złe, jakby się mogło wydawać.

Czy możesz powiedzieć, jak wyglądają stawki? Mówimy o Warszawie, bo tutaj mieszkasz.

Pewnie są wyższe, niż gdziekolwiek indziej.

To zależy, bo rzeczywiście stawki są różne.

Na przekroju miasta te stawki się wahają od 15zł nawet do 35. Ja osobiście...

Za godzinę?

Tak. Ja osobiście sam nie schodzę poniżej 25zł netto,

ja wiadomo mam swoje koszta itd., bo płacę podatki i chorobowe,

ale mówię, poniżej 25zł za godzinę ja nie schodzę,

a generalnie już większość nowych klientów ma 30zł i

biorą tą cenę, są zadowoleni.

Czy w tej stawce zakup całej chemii, mopów, itd., jest na Twojej głowie, czy to klient kupuje. Bo to są koszta?

Wygląda to tak, bo nie wszyscy chcą korzystać z chemii, którą ja dostarczę,

niektórzy mają własną. Teraz jest moda eko, więc niektórzy ludzie chcą by wszystko robić sodą, kwasem, octem, itd.

Tak to wygląda. Generalnie ja używam swoje sprzętu, jest sprawdzony, jest antyalergiczny, ma dobre PH,

jest obojętny dla ludzi, nie truje itd.

I używam tego, jest sprawdzony przeze mnie i jestem pewien, że jak wykonam robotę tą marką, której ja używam,

to będzie zrobione dobrze, będzie okej.

Ale różnie jest, w tej cenie jest moja chemia, jeśli ludzie chcą, żebym używał ich środków, nie ma sprawy, używam ich, cena się nie zmienia.

Kim są twoi klienci, co to są za ludzie?

Wiesz co jakby tak patrzeć na przekrój wieku tych ludzi, są to jednak młodzi ludzie.

Niektórzy są młodsi ode mnie, wiesz, rozwinęli się, są po szkołach,

jeden robi to drugi robi tamto,

Generalnie młodzi ludzie.

Jeżeli chodzi o przekrój taki, to informatycy, architekci, prezesi, no różnie.

Naprawdę szeroki wachlarz osobowości.

Wspomniałeś, że są młodsi od ciebie, czy potrafią zachować się odpowiednio w stosunku do ciebie,

czy podchodzą do ciebie z należytym szacunkiem?

Jeszcze w żadnej mojej pracy nie spotkałem się z jakimś brakiem należytego szacunku co do mojej osoby.

Nigdy nikt nie patrzył na mnie w sposób "o ty bo ty sprzątasz, to jesteś jakiś gorszy", nie, nie, zawsze był ten szacunek,

i to jest podstawa, ja szanuję swojego klienta, klient mój szanuje mnie.

Tak to jest po prostu - musi być.

Tak, oczywiście, nie ma sprawy: "panie Sebastianie, panie Sebastianie", ale po

dwóch trzech tygodniach albo po moich wizytach to już nie ma pana Sebastiana, juz jest Sebastian...

Przechodzicie na ty?

Tak, oczywiście, bo przecież nie będziemy sobie panować bez przerwy, bez przesady.

Przyjmujesz wszystkie zlecenia, czy są jednak takie, które odrzucasz?

Z jakichś powodów?

W gruncie rzeczy przyjmuję wszystko, ale są rzeczy których nie chciałbym robić,

jeżeli chodzi o sprzątanie nie chciałbym sprzątać w takich

powiedzmy dla administracji, gdzieś trzeba wygonić jakiegoś nura z mieszkania, gdzie jest jakaś melina, tam wszystko zasrane,

bo oni nie patrzą w ogóle... nie chciałbym takiego mieszkania sprzątać, źle mi się kojarzy takie mieszkanie, wiesz.

Jako dziecko widziałem takie miejsca, bo niestety moi rodzice byli alkoholikami,

ja po takich miejscach byłem ciągany mimochodem, chociaż bardzo nie chciałem, ale

wiem jak to wygląda, wiem jak to śmierdzi i nie chciałbym tego robić. Druga rzecz, której nie chciałbym sprzątać,

to po trupach, wiesz.

Nie chciałbym miejsca sprzątać, gdzie był denat.

Ten smród wiesz, tego trupa, on by gdzieś cały czas za mną chodził i to wiesz

w wyobraźni widziałbym to miejsce zbrodni albo nie daj boże by było jakieś morderstwo i te ślady krwi, jakaś ręka na ścianie

uciekającego, kurde po prostu wypadłaby mi szmatka z ręki i nie mógłbym tego robić, wyobraźnia by mi nie pozwoliła sprzątać.

Byłem kiedyś w Anglii, szukałem szczęścia na wyspie i pracowałem... tzn. nie chcieli zatrudnić polaczka, bo wiesz, polaczek to

nie chcieli mnie przyjąć. Trafiłem w końcu na ubojnię baranów.

I dlatego mówię, że nie chciałbym sprzątać po denatach,

bo smród trupa, takiego gnijącego ciała, bardzo dobrze znam i

żeby go zmyć z siebie, chociaż może wcale nie byłem przesiąknięty, tylko to czułem cały czas, to

z półtorej godziny musiałem w gorącej wodzie w wannie leżeć, a najgorsze... tego na pewno bym nie chciał robić.

Nie zgodziłbym się nawet za bardzo dobre pieniądze.

Czego można dowiedzieć się o ludziach, o klientach, sprzątając ich mieszkania?

Wszystkiego, naprawdę wszystkiego.

Nie wszystko jest do powiedzenia przed kamerą, ale naprawdę

można się dowiedzieć o ludziach kim są, jak żyją, czym się zajmują, no wszystko

naprawdę można czytać jak z otwartej książki, to

każde mieszkanie to osobna historia.

No to w jaki sposób, na co się zwraca uwagę?

Co może dać ci jakieś informacje?

Powiedzmy o takich rzeczach, o których możemy mówić.

Można stwierdzić, czy ktoś jest bałaganiarzem na co dzień.

To podstawowa rzecz, kiedy przychodzisz tydzień w tydzień i co tydzień masz mniej więcej taki sam bałagan.

Możesz się dowiedzieć, że ktoś jest pedantem, bo przychodzisz raz na dwa tygodnie

i wchodzisz i kurde, co ja mam tutaj robić, tutaj jest posprzątane.

Ani kurzów, ani nic, wiesz...

No tak to wygląda, jak żyją ci ludzie, czym się zajmują, no wszystko.

Wszystko, naprawdę wszystko można dowiedzieć się o takich ludziach.

Wspomniałeś o tym, że może się okazać, że ktoś jest bałaganiarzem,

co to znaczy być bałaganiarzem?

Jaki masz w pamięci jakiś taki obraz najbardziej zaniedbanego mieszkania?

Słuchaj, mieszkanie, które będę wspominał zawsze, to będzie taki mój osobisty top.

Zadzwoniła do mnie kobieta,

znajoma znajomego,

od znajomego, u którego kiedyś tam sprzątałem.

Tzn. sprzątałem u niego regularnie, ale zadzwoniła do mnie, czy bym się nie podjął posprzątania u niej w mieszkaniu, bo ona wynajmuje, a właściciel

bardzo by chciał, by ona jednak zrobiła porządek w tym mieszkaniu.

Mówię: dobrze.

Nie ma sprawy, przyjadę.

Ustaliliśmy cenę, ustaliliśmy mniej więcej wymiar godzinowy, oczywiście już wtedy przy rozmowie już było mocno na wyrost.

Jak przyjechałem, to ten czas od razu urósł.

No hardcore, hardcore.

Po prostu wszystko było zaniedbane, nie dość, że jeszcze był kot i sierści full,

a ja jestem uczulony na tego kota, więc jak tylko wszedłem to od razu...

Odkurzacz był, ale taki...

że była tylko rura i końcóweczka taka malutka i odkurz całe mieszkanie taką końcóweczką malutką na kolanach.

Mówię, no nie... Łazienka zasrana, sama dziewczyna, po prostu wszystko zapuszczone,

zapuszczone tak, że się nie dało tego odskrobać.

Byłem tam, walczyłem z tym mieszkaniem, wszystko zrobiłem tak, żeby wyglądało, chemię to miała przeterminowaną

po 11 lat, dobrze, że miałem swoje...

Nie używała?

Stało. Pajęczyny w tym były.

Zrobiłem to mieszkanie, "no jak tu pięknie, jak tu pięknie".

No to świetnie, to bardzo cieszę się, że jest tak pięknie, mam nadzieję, że będzie teraz pani troszeczkę utrzymywała to

"Tak, no już teraz nie wypada mi nie utrzymać,

no będzie pięknie, a czy możemy się umówić na następny raz?"

Dobrze, to za dwa tygodnie, bo ja nie mam w tym momencie czasu,

Byłeś przekonany, że wtedy tej pracy będzie znacznie mniej?

Byłem przekonany i okazało się, że po prostu złudną nadzieją, dlatego, że

jak przyjechałem następnym razem było trzy razy gorzej.

Jak to możliwe?

Możliwe właśnie, nic nie robiła wokół siebie, nic.

Był taki bałagan, wizualny przede wszystkim, wszystko się walało, nic nie było na swoim miejscu,

kubki nie były w szafce, tylko były porozwalane po całym domu,

skarpety, majtki, rajstopy, wszystko było porozwalane,

no i obraz jednej rzeczy - wtedy robiłem u niej w kuchni, bo chciała, żebym zrobił szafki w środku.

No to pomijam, że mole wyfrunęły z tych szafek gęsto,

ale jedna rzecz utkwiła mi w pamięci - zlew.

W zlewie full wody, pełno, tzn. wody, trudno to nazwać wodą bardziej przypominało wodę z bagnda.

Szlam. I w środku taka deska do krojenia

drewniana, niezaimpregnowana, więc całą tą wodę łykała,

no ja tą deskę wyjąłem, ją trochę obczyściłem, odłożyłem, żeby ona przeschła,

no i robię tę kuchnię i ona przychodzi, rozumiesz,

bierze tą deskę

kładzie sobie chlebek

kroi sobie wędlinkę

i mówi: panie Sebastianie, może kanapeczkę?

Jak to usłyszałem i spojrzałem, to zatrzymałem pawia w ostatnim momencie.

Gdzieś mi tutaj już stanął, mówię kurde,

nie dziękuję, nie jestem głodny absolutnie,

bardzo dziękuję.

Więcej tam nie pojechałem.

Czy takich klientów masz może więcej w swojej pamięci, czy to był wyjątkowy przypadek?

To był wyjątkowy przypadek. Generalnie moi klienci trzymają tą czystość, jest tak, że

są zadowoleni, że mają wreszcie posprzątane, są mieszkania, w których więcej tego kurzu jest, są mieszkania, których tego kurzu jest mniej,

tego sprzątania jest wiesz, to zależy,

niektórzy lubią mieć nastawione na półkach piesków glinianych itd., jakichś pierdółków, nie

niektórzy tego nie mają, jest minimalizm, wszystko pozamykane w szafkach, takie sprzątanie jest najlepsze, najwygodniejsze,

wszystko jest wiesz.

No tak bo tu trzeba wszystko zdejmować, wycierać...

Przecież wiesz, tu nie wytrzesz, a na słoniku wiszą kurzowe... Tak to wygląda, no pilnują tego porządku, jest okej.

Nie narzekam.

Kiedy wchodzisz do mieszkania, na jakie elementy zwracasz uwagę, pamiętając, że to wymaga od ciebie dużo pracy, dużo zaangażowania, dużo wysiłku?

Patrzę w górę. Wiesz dlaczego w górę?

Dlatego, że są pajęczyny.

To jest bardzo widoczne, niektórzy nie zwracają...

Przy suficie, tak?

Tak, mało ludzi w ogóle zwraca na to uwagę,

a ja patrzę najpierw do góry i patrzę co mam pod sufitem.

I na tej podstawie oceniasz, jak się kształtuje cały obraz?

Tak, dokładnie jak to będzie wyglądało, czy sprzątane było tylko na ziemi, czy sprzątane było także do góry.

Potem są lampy, na których zawsze jest mega dużo kurzu,

bo po co ścierać na lampie, przecież ona służy tylko do świecenia, nie będę z niej jeść, nie.

Dokładnie, a potem lecimy w dół, są zawsze jakieś lustra

to też widać, czy ktoś dba o te lustra czy one są zaplamione i tak sobie są,

a potem listwy przypodłogowe, to jest fajna rzecz, bo na listwach podłogowych widać

jak kto sprząta, jeżeli podłoga odkurzona, a na listwie taka hałda kurzu to wiadomo, że to sprzątanie jest takie powierzchowne i po łepkach,

i tak to wygląda, zazwyczaj ludzie pokazują swoje mieszkanie co jest do posprzątania i widać, jak jest utrzymana armatura np.,

jak wyglądają krany, jak wygląda szyba w prysznicu, wiesz,

niektórzy tą szybę - mają taki odruch, że szybę ściągają ściągaczką po każdej kąpieli, tak to jest bardzo dobry sposób i

i pomoże bo potem nie trzeba zębami szorować, bo to kamień wodny, a szczególnie woda u nas w mieście nie jest to woda pierwszych lotów i

kamienia jest na maksa dużo.

Ale większość pewnie nie ściąga?

Oj większość nie ściąga, większość nie ściąga.

No i też wiesz, niektórzy wanny nie spłuczą po sobie, więc wiesz taka zuja czarna dookoła jest,

no trzeba zwracać uwagę na szczegóły, bo można przyjść i opierdzielić ścierą dookoła,

a tak naprawdę to nie będzie posprzątane i warto zwrócić uwagę na szczegóły.

Przyglądać się, wiesz, to tak już jest, gdziekolwiek bym nie był, nawet nie jestem na sprzątaniu, np.

wiesz, jadę autobusem i tak patrzę na tej wywieszce gdzie on jedzie kurz i tak patrzę ładnie sprzątają po nocach, nie

Twoje zboczenie zawodowe?

Niestety to jest taka choroba, no nie jest to może złe, ale to tak jest, prześladuje trochę.

A czy klienci sprawdzają jak ty posprzątałeś czy jest jakiś test białej rękawiczki czy chodzą, patrzą?

Wiesz co testu białej rękawiczki może nie ma,

ale postaw się na miejscu tych klientów,

przychodzi ktoś, płacisz mu, chciałbyś, żeby zrobił ci dobrą robotę, więc wiadomo, że jak zapłacisz mu pewną kwotę, a czasami

niemałą, tak, jak żeśmy rozmawiali o stawkach, to przelicz to sobie na 4-5h, to już wychodzi ładna dniówka. 2-3 takie roboty dziennie

i naprawdę trochę w portfelu tego szelestu jest.

Tak, sprawdzają. Sprawdzają, przyglądają się,

miałem taką jedną panią, która - ona miała dużo takich wiesz

rozmawialiśmy, że dużo miała takich pierdółków nastawianych,

ja zawsze jak te pierdółki wycierałem, to nie odstawiałem tak jak trzeba,

a że ona była perfekcjonistka, bo to pani architekt,

to wszystko musiało być pod linijkę.

Musiało stać w tym samym miejscu?

Nie dało się ukryć, że nie starłeś z czegoś kurzu, bo ona to zawsze wiesz, przestawiała, widziała.

Tak sprawdzają na pierwszych zleceniach.

To pierwsze zlecenie, to byli lekarze.

Mieli biblioteczkę medyczną, tych książek full, no i oni mieli różne takie wymagania,

żeby powyjmować np. te wszystkie książki, te szafki tam powycierać,

no to oni zastawiali pułapki.

Szczególnie ona.

Pułapki?

Pułapki, żeby sprawdzić, czy ja te książki rzeczywiście wyciągnąłem.

Czy dokładnie posprzątałeś?

Czy ja te książki wyciągnąłem. Tam gdzieś upchnęli taką malutką monetkę, nie to, że ona leżała między książkami,

ale leżała pod książką, wiesz tu książka leży, pod tym monetka albo

piłeczka ping pongowa celowa wepchnięta tam.

Sprawdzali - no zastawiają, wcale się nie dziwię, no każdy chciałby mieć jakąś gwarancję, że ta robota została wykonana,

że wiesz, oni wyszli, ten przyszedł wyszedł sobie na balkon, zapalił peta, wypił se kawę, odkurzył podłogę, machnął mopem, dobra zrobione

pieniądze zainkasowane, dziękuję, do widzenia - na tej zasadzie, nie.

Sprzątasz już 8 lat, ale powiedz tak uczciwie, czy to jest coś, co robisz wyłącznie dla pieniędzy

czy to jest też zajęcia, które przynosi ci satysfakcję?

I tak, i tak,

jeść trzeba, wszystko kosztuje, więc pieniądze są potrzebne.

Praca daje mi to utrzymanie.

Satysfakcję też, satysfakcja jest np. - umyjesz komuś okna, nie,

ktoś stanie przed tym oknem i powie: wow, HD, po prostu widzę w 4K,

za oknem jest inny świat

i ten uśmiech klienta jest największą satysfakcją, o której mówimy.

A miałeś momenty, kiedy miałeś dosyć, kiedy dochodziłeś do wniosku, że to jednak ciężkie zajęcie?

Miałem na początku, jak założyłem tę działalność, mówię: kurde, jak to nie wyjdzie, co ja teraz zrobię,

tu jedno, drugie, a może to będzie dzisiaj, może jutro, może by to w cholerę zamknąć...

I zająć się czymś innym, pójść gdzieś na etat, ale nie, dzisiaj, z biegiem tych lat, w których prowadzę swoją działalność,

uważam, że to jest jednak najlepszy sposób na samorealizację, jestem własnym szefem,

nikt nie stoi nade mną z biczem, nikt mnie nie pomagania, nikt mi nie mówi jak mam robić, co mam robić, kiedy mam robić

i każdemu powiem ci polecam, jeżeli ktoś ma na siebie pomysł, ma jakiś dryg do czegoś, ma jakieś zacięcie do roboty, przede wszystkim chce pracować,

to niech zakłada własną działalność i niech robi dla siebie, niech będzie własnym szefem.

Wtedy będzie czerpał naprawdę z tego korzyści.

Sebastian, wielkie dzięki za rozmowę.

Dzięki, nie ma sprawy.


Czego można dowiedzieć się o ludziach, sprzątając ich domy? – 7 metrów pod ziemią Was kann man über die Menschen erfahren, wenn man ihre Häuser reinigt? - 7 Meter unter der Erde What can you learn about people by cleaning their homes? - 7 meters underground

Praca jak praca, sprzątanie to praca jak każda inna,

jeden kręci filmy na TR, inny sprząta.

Myjesz komuś okna i ktoś stanie przed tym oknem i powie: wow widzę w 4k, po prostu za oknem inny świat.

Można się dowiedzieć o ludziach kim są, jak żyją, czym się zajmują, no wszystko

naprawdę można czytać jak z otwartej książki.

Jeżeli pracujesz dla siebie, jesteś sam firmą sprzątająca i robisz na własny rachunek,

robisz dobrze i tak, że każdy jest zadowolony, pieniądze z tego nie są takie złe, jakby się mogło wydawać.

Sebastian, od 8 lat zarabiasz na życie sprzątając.

Dlaczego wybrałeś sobie takie, a nie inne zajęcie?

Nie wybrałem sobie tego zawodu, to był totalny przypadek, że trafiłem do sprzątania.

Moja żona, Ewelina, pracowała jako niania u pewnych państwa,

a ja też pracowałem u nich, tylko u jej męża, byłem lakiernikiem, no ale mieliśmy wolne weekendy.

Postanowiliśmy dorobić i Ewelina na portalu pomoce domowe miała swój profil.

I napisała, że może posprząta, umyje okna itd.

No i trafiło się pierwsze zlecenie,

i ona tam pojechała, ale że trzeba było umyć okna i więcej porobić,

to mówi choć może ze mną, to pojedziemy.

no i tak się zaczęło.

Pierwsze zlecenie, pierwsi klienci, pierwsza robota.

No a potem poczta pantoflowa jeden drugiemu, trzeci czwartemu i tak to się zaczęło rozwijać.

Praca jak praca, sprzątanie to praca jak każda inna, tak samo jak

jeden kręci filmy na yt, inny sprząta, nie ma przełożenia.

Praca dobrze wykonana jest zawsze dobrą pracą.

zarobki tak, dużo lepsze niż gdzieś w firmach na jakichś etatach, na minimalnych krajowych, to to nie.

Będąc ojcem dwójki dzieci

potrzebuję jednak trochę więcej pieniędzy, żeby zaspokoić potrzeby mojej całej rodziny.

To ciekawe co mówisz, bo jednak stereotyp jest taki, że sprzątajac

zarabia się niewiele.

No to zależy gdzie sprzątasz i dla kogo, jeżeli sprzątasz gdzieś w jakiejś firmie sprzątającej, która zatrudnia 500 osób,

no to rzeczywiście nie zarobisz dużo, ale jeżeli pracujesz dla siebie, jesteś sam firmą sprzątającą i robisz na własny rachunek, dobrze, tak, że każdy jest zadowolony

pieniądze z tego nie są takie złe, jakby się mogło wydawać.

Czy możesz powiedzieć, jak wyglądają stawki? Mówimy o Warszawie, bo tutaj mieszkasz.

Pewnie są wyższe, niż gdziekolwiek indziej.

To zależy, bo rzeczywiście stawki są różne.

Na przekroju miasta te stawki się wahają od 15zł nawet do 35. Ja osobiście...

Za godzinę?

Tak. Ja osobiście sam nie schodzę poniżej 25zł netto,

ja wiadomo mam swoje koszta itd., bo płacę podatki i chorobowe,

ale mówię, poniżej 25zł za godzinę ja nie schodzę,

a generalnie już większość nowych klientów ma 30zł i

biorą tą cenę, są zadowoleni.

Czy w tej stawce zakup całej chemii, mopów, itd., jest na Twojej głowie, czy to klient kupuje. Bo to są koszta?

Wygląda to tak, bo nie wszyscy chcą korzystać z chemii, którą ja dostarczę,

niektórzy mają własną. Teraz jest moda eko, więc niektórzy ludzie chcą by wszystko robić sodą, kwasem, octem, itd.

Tak to wygląda. Generalnie ja używam swoje sprzętu, jest sprawdzony, jest antyalergiczny, ma dobre PH,

jest obojętny dla ludzi, nie truje itd.

I używam tego, jest sprawdzony przeze mnie i jestem pewien, że jak wykonam robotę tą marką, której ja używam,

to będzie zrobione dobrze, będzie okej.

Ale różnie jest, w tej cenie jest moja chemia, jeśli ludzie chcą, żebym używał ich środków, nie ma sprawy, używam ich, cena się nie zmienia.

Kim są twoi klienci, co to są za ludzie?

Wiesz co jakby tak patrzeć na przekrój wieku tych ludzi, są to jednak młodzi ludzie.

Niektórzy są młodsi ode mnie, wiesz, rozwinęli się, są po szkołach,

jeden robi to drugi robi tamto,

Generalnie młodzi ludzie.

Jeżeli chodzi o przekrój taki, to informatycy, architekci, prezesi, no różnie.

Naprawdę szeroki wachlarz osobowości.

Wspomniałeś, że są młodsi od ciebie, czy potrafią zachować się odpowiednio w stosunku do ciebie,

czy podchodzą do ciebie z należytym szacunkiem?

Jeszcze w żadnej mojej pracy nie spotkałem się z jakimś brakiem należytego szacunku co do mojej osoby.

Nigdy nikt nie patrzył na mnie w sposób "o ty bo ty sprzątasz, to jesteś jakiś gorszy", nie, nie, zawsze był ten szacunek,

i to jest podstawa, ja szanuję swojego klienta, klient mój szanuje mnie.

Tak to jest po prostu - musi być.

Tak, oczywiście, nie ma sprawy: "panie Sebastianie, panie Sebastianie", ale po

dwóch trzech tygodniach albo po moich wizytach to już nie ma pana Sebastiana, juz jest Sebastian...

Przechodzicie na ty?

Tak, oczywiście, bo przecież nie będziemy sobie panować bez przerwy, bez przesady.

Przyjmujesz wszystkie zlecenia, czy są jednak takie, które odrzucasz?

Z jakichś powodów?

W gruncie rzeczy przyjmuję wszystko, ale są rzeczy których nie chciałbym robić,

jeżeli chodzi o sprzątanie nie chciałbym sprzątać w takich

powiedzmy dla administracji, gdzieś trzeba wygonić jakiegoś nura z mieszkania, gdzie jest jakaś melina, tam wszystko zasrane,

bo oni nie patrzą w ogóle... nie chciałbym takiego mieszkania sprzątać, źle mi się kojarzy takie mieszkanie, wiesz.

Jako dziecko widziałem takie miejsca, bo niestety moi rodzice byli alkoholikami,

ja po takich miejscach byłem ciągany mimochodem, chociaż bardzo nie chciałem, ale

wiem jak to wygląda, wiem jak to śmierdzi i nie chciałbym tego robić. Druga rzecz, której nie chciałbym sprzątać,

to po trupach, wiesz.

Nie chciałbym miejsca sprzątać, gdzie był denat.

Ten smród wiesz, tego trupa, on by gdzieś cały czas za mną chodził i to wiesz

w wyobraźni widziałbym to miejsce zbrodni albo nie daj boże by było jakieś morderstwo i te ślady krwi, jakaś ręka na ścianie

uciekającego, kurde po prostu wypadłaby mi szmatka z ręki i nie mógłbym tego robić, wyobraźnia by mi nie pozwoliła sprzątać.

Byłem kiedyś w Anglii, szukałem szczęścia na wyspie i pracowałem... tzn. nie chcieli zatrudnić polaczka, bo wiesz, polaczek to

nie chcieli mnie przyjąć. Trafiłem w końcu na ubojnię baranów.

I dlatego mówię, że nie chciałbym sprzątać po denatach,

bo smród trupa, takiego gnijącego ciała, bardzo dobrze znam i

żeby go zmyć z siebie, chociaż może wcale nie byłem przesiąknięty, tylko to czułem cały czas, to

z półtorej godziny musiałem w gorącej wodzie w wannie leżeć, a najgorsze... tego na pewno bym nie chciał robić.

Nie zgodziłbym się nawet za bardzo dobre pieniądze.

Czego można dowiedzieć się o ludziach, o klientach, sprzątając ich mieszkania?

Wszystkiego, naprawdę wszystkiego.

Nie wszystko jest do powiedzenia przed kamerą, ale naprawdę

można się dowiedzieć o ludziach kim są, jak żyją, czym się zajmują, no wszystko

naprawdę można czytać jak z otwartej książki, to

każde mieszkanie to osobna historia.

No to w jaki sposób, na co się zwraca uwagę?

Co może dać ci jakieś informacje?

Powiedzmy o takich rzeczach, o których możemy mówić.

Można stwierdzić, czy ktoś jest bałaganiarzem na co dzień.

To podstawowa rzecz, kiedy przychodzisz tydzień w tydzień i co tydzień masz mniej więcej taki sam bałagan.

Możesz się dowiedzieć, że ktoś jest pedantem, bo przychodzisz raz na dwa tygodnie

i wchodzisz i kurde, co ja mam tutaj robić, tutaj jest posprzątane.

Ani kurzów, ani nic, wiesz...

No tak to wygląda, jak żyją ci ludzie, czym się zajmują, no wszystko.

Wszystko, naprawdę wszystko można dowiedzieć się o takich ludziach.

Wspomniałeś o tym, że może się okazać, że ktoś jest bałaganiarzem,

co to znaczy być bałaganiarzem?

Jaki masz w pamięci jakiś taki obraz najbardziej zaniedbanego mieszkania?

Słuchaj, mieszkanie, które będę wspominał zawsze, to będzie taki mój osobisty top.

Zadzwoniła do mnie kobieta,

znajoma znajomego,

od znajomego, u którego kiedyś tam sprzątałem.

Tzn. sprzątałem u niego regularnie, ale zadzwoniła do mnie, czy bym się nie podjął posprzątania u niej w mieszkaniu, bo ona wynajmuje, a właściciel

bardzo by chciał, by ona jednak zrobiła porządek w tym mieszkaniu.

Mówię: dobrze.

Nie ma sprawy, przyjadę.

Ustaliliśmy cenę, ustaliliśmy mniej więcej wymiar godzinowy, oczywiście już wtedy przy rozmowie już było mocno na wyrost.

Jak przyjechałem, to ten czas od razu urósł.

No hardcore, hardcore.

Po prostu wszystko było zaniedbane, nie dość, że jeszcze był kot i sierści full,

a ja jestem uczulony na tego kota, więc jak tylko wszedłem to od razu...

Odkurzacz był, ale taki...

że była tylko rura i końcóweczka taka malutka i odkurz całe mieszkanie taką końcóweczką malutką na kolanach.

Mówię, no nie... Łazienka zasrana, sama dziewczyna, po prostu wszystko zapuszczone,

zapuszczone tak, że się nie dało tego odskrobać.

Byłem tam, walczyłem z tym mieszkaniem, wszystko zrobiłem tak, żeby wyglądało, chemię to miała przeterminowaną

po 11 lat, dobrze, że miałem swoje...

Nie używała?

Stało. Pajęczyny w tym były.

Zrobiłem to mieszkanie, "no jak tu pięknie, jak tu pięknie".

No to świetnie, to bardzo cieszę się, że jest tak pięknie, mam nadzieję, że będzie teraz pani troszeczkę utrzymywała to

"Tak, no już teraz nie wypada mi nie utrzymać,

no będzie pięknie, a czy możemy się umówić na następny raz?"

Dobrze, to za dwa tygodnie, bo ja nie mam w tym momencie czasu,

Byłeś przekonany, że wtedy tej pracy będzie znacznie mniej?

Byłem przekonany i okazało się, że po prostu złudną nadzieją, dlatego, że

jak przyjechałem następnym razem było trzy razy gorzej.

Jak to możliwe?

Możliwe właśnie, nic nie robiła wokół siebie, nic.

Był taki bałagan, wizualny przede wszystkim, wszystko się walało, nic nie było na swoim miejscu,

kubki nie były w szafce, tylko były porozwalane po całym domu,

skarpety, majtki, rajstopy, wszystko było porozwalane,

no i obraz jednej rzeczy - wtedy robiłem u niej w kuchni, bo chciała, żebym zrobił szafki w środku.

No to pomijam, że mole wyfrunęły z tych szafek gęsto,

ale jedna rzecz utkwiła mi w pamięci - zlew.

W zlewie full wody, pełno, tzn. wody, trudno to nazwać wodą bardziej przypominało wodę z bagnda.

Szlam. I w środku taka deska do krojenia

drewniana, niezaimpregnowana, więc całą tą wodę łykała,

no ja tą deskę wyjąłem, ją trochę obczyściłem, odłożyłem, żeby ona przeschła,

no i robię tę kuchnię i ona przychodzi, rozumiesz,

bierze tą deskę

kładzie sobie chlebek

kroi sobie wędlinkę

i mówi: panie Sebastianie, może kanapeczkę?

Jak to usłyszałem i spojrzałem, to zatrzymałem pawia w ostatnim momencie.

Gdzieś mi tutaj już stanął, mówię kurde,

nie dziękuję, nie jestem głodny absolutnie,

bardzo dziękuję.

Więcej tam nie pojechałem.

Czy takich klientów masz może więcej w swojej pamięci, czy to był wyjątkowy przypadek?

To był wyjątkowy przypadek. Generalnie moi klienci trzymają tą czystość, jest tak, że

są zadowoleni, że mają wreszcie posprzątane, są mieszkania, w których więcej tego kurzu jest, są mieszkania, których tego kurzu jest mniej,

tego sprzątania jest wiesz, to zależy,

niektórzy lubią mieć nastawione na półkach piesków glinianych itd., jakichś pierdółków, nie

niektórzy tego nie mają, jest minimalizm, wszystko pozamykane w szafkach, takie sprzątanie jest najlepsze, najwygodniejsze,

wszystko jest wiesz.

No tak bo tu trzeba wszystko zdejmować, wycierać...

Przecież wiesz, tu nie wytrzesz, a na słoniku wiszą kurzowe... Tak to wygląda, no pilnują tego porządku, jest okej.

Nie narzekam.

Kiedy wchodzisz do mieszkania, na jakie elementy zwracasz uwagę, pamiętając, że to wymaga od ciebie dużo pracy, dużo zaangażowania, dużo wysiłku?

Patrzę w górę. Wiesz dlaczego w górę?

Dlatego, że są pajęczyny.

To jest bardzo widoczne, niektórzy nie zwracają...

Przy suficie, tak?

Tak, mało ludzi w ogóle zwraca na to uwagę,

a ja patrzę najpierw do góry i patrzę co mam pod sufitem.

I na tej podstawie oceniasz, jak się kształtuje cały obraz?

Tak, dokładnie jak to będzie wyglądało, czy sprzątane było tylko na ziemi, czy sprzątane było także do góry.

Potem są lampy, na których zawsze jest mega dużo kurzu,

bo po co ścierać na lampie, przecież ona służy tylko do świecenia, nie będę z niej jeść, nie.

Dokładnie, a potem lecimy w dół, są zawsze jakieś lustra

to też widać, czy ktoś dba o te lustra czy one są zaplamione i tak sobie są,

a potem listwy przypodłogowe, to jest fajna rzecz, bo na listwach podłogowych widać

jak kto sprząta, jeżeli podłoga odkurzona, a na listwie taka hałda kurzu to wiadomo, że to sprzątanie jest takie powierzchowne i po łepkach,

i tak to wygląda, zazwyczaj ludzie pokazują swoje mieszkanie co jest do posprzątania i widać, jak jest utrzymana armatura np.,

jak wyglądają krany, jak wygląda szyba w prysznicu, wiesz,

niektórzy tą szybę - mają taki odruch, że szybę ściągają ściągaczką po każdej kąpieli, tak to jest bardzo dobry sposób i

i pomoże bo potem nie trzeba zębami szorować, bo to kamień wodny, a szczególnie woda u nas w mieście nie jest to woda pierwszych lotów i

kamienia jest na maksa dużo.

Ale większość pewnie nie ściąga?

Oj większość nie ściąga, większość nie ściąga.

No i też wiesz, niektórzy wanny nie spłuczą po sobie, więc wiesz taka zuja czarna dookoła jest,

no trzeba zwracać uwagę na szczegóły, bo można przyjść i opierdzielić ścierą dookoła,

a tak naprawdę to nie będzie posprzątane i warto zwrócić uwagę na szczegóły.

Przyglądać się, wiesz, to tak już jest, gdziekolwiek bym nie był, nawet nie jestem na sprzątaniu, np.

wiesz, jadę autobusem i tak patrzę na tej wywieszce gdzie on jedzie kurz i tak patrzę ładnie sprzątają po nocach, nie

Twoje zboczenie zawodowe?

Niestety to jest taka choroba, no nie jest to może złe, ale to tak jest, prześladuje trochę.

A czy klienci sprawdzają jak ty posprzątałeś czy jest jakiś test białej rękawiczki czy chodzą, patrzą?

Wiesz co testu białej rękawiczki może nie ma,

ale postaw się na miejscu tych klientów,

przychodzi ktoś, płacisz mu, chciałbyś, żeby zrobił ci dobrą robotę, więc wiadomo, że jak zapłacisz mu pewną kwotę, a czasami

niemałą, tak, jak żeśmy rozmawiali o stawkach, to przelicz to sobie na 4-5h, to już wychodzi ładna dniówka. 2-3 takie roboty dziennie

i naprawdę trochę w portfelu tego szelestu jest.

Tak, sprawdzają. Sprawdzają, przyglądają się,

miałem taką jedną panią, która - ona miała dużo takich wiesz

rozmawialiśmy, że dużo miała takich pierdółków nastawianych,

ja zawsze jak te pierdółki wycierałem, to nie odstawiałem tak jak trzeba,

a że ona była perfekcjonistka, bo to pani architekt,

to wszystko musiało być pod linijkę.

Musiało stać w tym samym miejscu?

Nie dało się ukryć, że nie starłeś z czegoś kurzu, bo ona to zawsze wiesz, przestawiała, widziała.

Tak sprawdzają na pierwszych zleceniach.

To pierwsze zlecenie, to byli lekarze.

Mieli biblioteczkę medyczną, tych książek full, no i oni mieli różne takie wymagania,

żeby powyjmować np. te wszystkie książki, te szafki tam powycierać,

no to oni zastawiali pułapki.

Szczególnie ona.

Pułapki?

Pułapki, żeby sprawdzić, czy ja te książki rzeczywiście wyciągnąłem.

Czy dokładnie posprzątałeś?

Czy ja te książki wyciągnąłem. Tam gdzieś upchnęli taką malutką monetkę, nie to, że ona leżała między książkami,

ale leżała pod książką, wiesz tu książka leży, pod tym monetka albo

piłeczka ping pongowa celowa wepchnięta tam.

Sprawdzali - no zastawiają, wcale się nie dziwię, no każdy chciałby mieć jakąś gwarancję, że ta robota została wykonana,

że wiesz, oni wyszli, ten przyszedł wyszedł sobie na balkon, zapalił peta, wypił se kawę, odkurzył podłogę, machnął mopem, dobra zrobione

pieniądze zainkasowane, dziękuję, do widzenia - na tej zasadzie, nie.

Sprzątasz już 8 lat, ale powiedz tak uczciwie, czy to jest coś, co robisz wyłącznie dla pieniędzy

czy to jest też zajęcia, które przynosi ci satysfakcję?

I tak, i tak,

jeść trzeba, wszystko kosztuje, więc pieniądze są potrzebne.

Praca daje mi to utrzymanie.

Satysfakcję też, satysfakcja jest np. - umyjesz komuś okna, nie,

ktoś stanie przed tym oknem i powie: wow, HD, po prostu widzę w 4K,

za oknem jest inny świat

i ten uśmiech klienta jest największą satysfakcją, o której mówimy.

A miałeś momenty, kiedy miałeś dosyć, kiedy dochodziłeś do wniosku, że to jednak ciężkie zajęcie?

Miałem na początku, jak założyłem tę działalność, mówię: kurde, jak to nie wyjdzie, co ja teraz zrobię,

tu jedno, drugie, a może to będzie dzisiaj, może jutro, może by to w cholerę zamknąć...

I zająć się czymś innym, pójść gdzieś na etat, ale nie, dzisiaj, z biegiem tych lat, w których prowadzę swoją działalność,

uważam, że to jest jednak najlepszy sposób na samorealizację, jestem własnym szefem,

nikt nie stoi nade mną z biczem, nikt mnie nie pomagania, nikt mi nie mówi jak mam robić, co mam robić, kiedy mam robić

i każdemu powiem ci polecam, jeżeli ktoś ma na siebie pomysł, ma jakiś dryg do czegoś, ma jakieś zacięcie do roboty, przede wszystkim chce pracować,

to niech zakłada własną działalność i niech robi dla siebie, niech będzie własnym szefem.

Wtedy będzie czerpał naprawdę z tego korzyści.

Sebastian, wielkie dzięki za rozmowę.

Dzięki, nie ma sprawy.