×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.

image

Płynnie po polsku, Studying in Poland: What does SESJA mean?

Studying in Poland: What does SESJA mean?

Kiedy słyszycie słowo „sesja” to z czym się ono wam kojarzy?

Pewnie przychodzi wam do głowy sesja fotograficzna, albo jakieś spotkanie.

Ale po polsku sesja ma też inne znaczenie i może oznaczać egzaminy.

Zaraz opowiem ci dokładniej, o co chodzi.

Jeśli jeszcze mnie nie znasz, to ja mam na imię Ania, jestem nauczycielką języka polskiego jako obcego,

a to jest Płynnie po polsku, kanał i podcast dla osób, które uczą się języka polskiego.

Podcast ten znajdziesz na różnych platformach takich jak Spotify czy Google Podcasts,

ale znajdziesz go też na moim kanale na YouTubie

z napisami po polsku i po angielsku.

A jeśli szukasz transkrypcji do tego podcastu,

to też znajdziesz ją na mojej stronie internetowej plynniepopolsku.pl zupełnie za darmo.

Transkrypcja jest za darmo i wysłuchanie podcastu też jest za darmo, ale jednak jeśli uznasz, że praca,

którą wykonuję zasługuje może na jakieś niewielkie wsparcie finansowe, to zapraszam cię na mojego Patreona.

Na Patreonie publikuję dodatkowe ćwiczenia, dodatkowe filmiki i dodatkowe podcasty,

mamy też nasze spotkania na Zoomie i rozmawiamy na naszej grupie na Whatsappie tylko po polsku,

więc możesz mieć sporo w zamian. Jeśli cię to interesuje, to zajrzyj koniecznie na Patreona,

link do Patreona umieszczam zawsze w opisie podcastu.

Ostatnio też podcasty tutaj publikuję troszkę rzadziej niż wcześniej ze względu na brak czasu,

ale tak jak mówię, jeśli podobają ci się moje podcasty i filmiki na YouTubie,

to w styczniu na przykład moi Patroni dostali dwa dodatkowe podcasty i jeden dodatkowy filmik,

więc myślę, że warto, bo naprawdę się staram, mam nadzieję, że to widać.

Ale to oczywiście zupełnie dodatkowe i fakultatywne. Ale będzie mi bardzo miło widzieć cię na Patreonie.

Ok, to chyba tyle jeśli chodzi o dzisiejszy wstęp, pewnie już nie możecie się doczekać,

aż opowiem wam o tym, co to takiego dla Polaków jest sesja i jak ona może wyglądać.

Jeśli zapytacie jakiegoś polskiego studenta, co to jest sesja, to prawdopodobnie powie wam, że to najgorszy okres w jego życiu.

Sesja to taki czas na studiach, kiedy mamy egzaminy. Dużo, dużo egzaminów.

Pod koniec każdego semestru jest sesja, czyli tydzień albo dwa tygodnie, podczas których studenci mają tylko egzaminy.

Nie chodzą już na zajęcia, ale mają same egzaminy.

I uwaga, pamiętaj, że student po polsku, to osoba, która studiuje.

Jeśli mówimy o osobie, która się uczy, w szkole czy gdziekolwiek indziej,

na przykład na zajęciach dodatkowych, to jest to uczeń, a nie student.

Na przykład osoby, które uczą się ze mną polskiego to są moi uczniowie, a nie moi studenci,

bo nie pracuję na uniwersytecie. Rozumiesz? Więc student to osoba, która studiuje na uniwersytecie.

A uczeń to osoba, która się uczy – w szkole, na zajęciach dodatkowych i tak dalej.

W słowniku języka polskiego możemy przeczytać, że sesja to między innymi powtarzający się jakoś cyklicznie okres,

w którym coś się odbywa, podczas którego coś się odbywa, na przykład spotkania czy narady.

Myślę, że właśnie stąd musiał się wziąć termin „sesja”, którego używamy na studiach.

Bo to są w sumie powtarzające się cyklicznie okresy, w których mamy egzaminy.

Mówię o tym wszystkim, bo teraz właśnie trwa sesja zimowa.

No i właśnie, na studiach mamy sesję zimową w lutym i sesję letnią w czerwcu.

Nie wiem, jak to wygląda w twoim kraju, bo mam wrażenie, że wszędzie jest to trochę inaczej zorganizowane,

ale w Polsce semestr na studiach zaczyna się w październiku i trwa do końca stycznia,

na początku lutego jest sesja, a potem tydzień przerwy i pod koniec lutego zaczyna się kolejny semestr,

który trwa do połowy czerwca i po nim z kolei następuje znowu sesja letnia.

Oczywiście to też różnie się układa. Ja pamiętam, że bardzo często nasi wykładowcy woleli zrobić nam egzaminy wcześniej

i mieć dłuższe ferie zimowe czy dłuższe wakacje. Bo oczywiście jeśli skończymy egzaminy wcześniej, to mamy już wolne.

Z jednej strony to było dobre rozwiązanie i ja na przykład bardzo to lubiłam.

Jestem taką osobą, która woli mieć jeden tydzień bardzo zapełniony,

w języku potocznym mówimy często „zawalony” (tydzień jest zawalony, czyli mamy bardzo dużo pracy,

bardzo dużo obowiązków – zawalony tydzień) i taki bardzo pracowity,

ale dzięki temu mieć dłuższą przerwę i ja na przykład to wolę, dłuższe ferie zimowe czy dłuższe wakacje.

Ale pamiętam, że na moich studiach były też takie osoby, które tego nie lubiły,

tego, że egzaminy nie są często organizowane w trakcie sesji. Też to rozumiem,

bo kiedy mieliśmy dzień pełen zajęć i w tym kilka egzaminów, to było to bardzo męczące.

Dla mózgu na pewno lepiej jest po prostu pójść na jeden egzamin w trakcie sesji,

a nie na egzaminy i na zajęcia jednocześnie.

Na moich studiach nie było też bardzo dużo egzaminów w samej sesji,

ponieważ byłam na studiach językowych, na lingwistyce.

Egzaminy, które mieliśmy pod koniec semestru były jedynie egzaminami z przedmiotów teoretycznych,

takich jak psychologia albo pedagogika albo teoria lingwistyki, ale w większości nasze przedmioty były bardzo praktyczne,

to były po prostu zajęcia z języków i w większości przypadków mieliśmy małe testy w trakcie semestru,

mieliśmy tylko kartkówki ze słówek (kartkówka – nie wiem, czy znasz to słowo - to taki mały test,

bardzo krótki, który trwa około dziesięciu minut, mniej więcej, piętnastu) i tak dalej.

I to działało lepiej na studiach językowych, taki system funkcjonuje o wiele lepiej,

bo musimy być jakoś zmuszani, żeby uczyć się na bieżąco.

To wyrażenie też nie wiem, czy znasz – „na bieżąco”. Jeśli mówimy, że jesteśmy na bieżąco z czymś,

na przykład „jestem na bieżąco z polską polityką”, to znaczy, że interesuję się tym,

co dzieje się w polityce i orientuję się w tym, co aktualnie, co obecnie się dzieje.

Ale robić coś na bieżąco też znaczy robić coś od razu, nie spóźniać się z czymś, nie mieć zaległości.

Na przykład w tym kontekście, w którym użyłam tego słowa: uczyć się na bieżąco,

to znaczy nie czekać z nauką, nie odwlekać, nie odkładać na potem.

Bardzo często na innych wydziałach, na innych kierunkach jest też możliwość zdania przedmiotów we wcześniejszym terminie.

To są tak zwane terminy zerowe. Termin zerowy to termin egzaminu przed sesją:

jeśli czujemy, że jesteśmy w stanie przygotować się wcześniej do egzaminu, to możemy do niego podejść.

U mnie nie zawsze były takie terminy zerowe, ale faktycznie czasem, na przedmiotach bardziej teoretycznych,

które były kierowane dla większych grup studentów takie egzaminy były.

Ale tak jak mówiłam, nie kierujcie się moim kierunkiem studiów, bo to nie był kierunek typowy

i moje studia były zorganizowane w bardzo specyficzny sposób: zajęcia były głównie prowadzone w bardzo małych grupach,

a zamiast egzaminu, tak jak już mówiłam, były organizowane małe testy,

małe zaliczenia w trakcie semestru, po to, żeby jak najlepiej i jak najskuteczniej nauczyć się języka obcego.

Ja bardzo lubię taki system, bardzo lubię małe testy, mam wrażenie, że dają mi o wiele więcej.

Bo kiedy mam duży egzamin pod koniec semestru i to jeszcze taki z teoretycznej wiedzy,

gdzie muszę praktycznie wszystkiego nauczyć się na pamięć, mam poczucie, że nic mi to nie daje.

Raczej nie mam problemów z krótką pamięcią, więc bardzo szybko zapamiętuję definicje

czy jakieś teoretyczne informacje, ale też równie szybko je zapominam.

Po polsku mamy nawet takie wyrażenie, nazywa się „trzy razy z, czyli zakuć, zdać, zapomnieć”.

Zakuć po polsku to znaczy nauczyć się na pamięć, nauczyć się coś jakby recytować ale bez rozumienia tego, czego się uczymy.

Bardzo często kiedy uczymy się na egzamin, kiedy musimy mieć bardzo dużą wiedzę teoretyczną,

to właśnie zakuwamy informacje, czyli po prostu dosłownie je wklepujemy, wsadzamy sobie do mózgu.

Ale potem zdajemy egzamin, zdać egzamin po polsku to znaczy mieć pozytywny wynik z egzaminu

i bardzo szybko zapominamy, czego się właściwie nauczyliśmy i czemu to służyło.

Daj mi znać, czy w twoim kraju też tak jest i czy też macie odpowiednik słowa „zakuć”.

Czasownik niedokonany tego słowa to będzie „zakuwać”.

No dobrze, możemy zakuć i zdać, ale co jeśli nie zdamy egzaminu w czasie sesji?

Jeśli nie zdamy egzaminu, to niestety musimy go w Polsce poprawić.

Musimy mieć co najmniej 60% jeśli dobrze pamiętam z egzaminu na studiach.

Wykładowca zawsze ustala jakiś termin poprawy dla osób, które nie będą mieć pozytywnego wyniku z egzaminu.

Czas na poprawy egzaminów nazywamy z kolei „sesją poprawkową”.

A egzamin, który wtedy piszemy, możemy nazwać podobnie, czyli „egzaminem poprawkowym”.

Dlatego zawsze dobrą opcją jest termin zerowy, bo wtedy możemy mieć poprawę wcześniej i co za tym idzie,

szybciej możemy mieć wakacje. Sesja poprawkowa po sesji zimowej jest w marcu,

więc nie jest to aż tak przygnębiające, ale sesja poprawkowa po sesji letniej jest organizowana we wrześniu.

A to niestety wiąże się z tym, że nie mamy wtedy tak długich wakacji, jak osoby, które nie mają żadnej poprawki.

Ale oczywiście trzymam kciuki za wszystkich polskich studentów

i życzę im, żeby nie mieli żadnego egzaminu poprawkowego

i żeby zdali wszystkie swoje egzaminy.

Koniecznie dajcie mi znać, jak takie egzaminy na studiach wyglądają w waszych krajach,

bo mam wrażenie, że wszędzie wygląda to troszkę inaczej.

Kiedy byłam na przykład na Erasmusie w Paryżu, to tam było bardzo dużo prac pisemnych do oddania

i bardzo mało egzaminów, chyba praktycznie nie było egzaminów, wszystko to były długie prace pisemne.

To bardzo rzadkie w Polsce – czasem zdarzało mi się mieć jakąś pracę pisemną – praca pisemna,

nie wyjaśniłam, ale praca pisemna po polsku to jest taki długi tekst do napisania,

do oddania, jakieś długie wypracowanie albo esej na jakiś temat

w Polsce to jest bardzo rzadkie. Chyba dlatego że w Polsce lubimy obiektywne oceny, obiektywne ocenianie studentów

i kładzie się na to duży nacisk. Jeśli mamy test, egzamin, to sprawa jest prosta, bo nikt nie może zarzucić wykładowcy,

że był zbyt subiektywny w swojej ocenie. Natomiast jeśli jest to praca pisemna,

to często dostajemy jakąś ocenę, ale właściwie nie wiemy nawet, dlaczego ocena jest taka a nie inna.

Chociaż jest też pewna zaleta prac pisemnych: a mianowicie to, że wtedy nie mamy możliwości, żeby zakuć, zdać i zapomnieć,

bo to, co sami wyprodukowaliśmy, sami napisaliśmy, pamiętamy o wiele lepiej i na pewno na dłużej.

Pamiętam, że we Francji było na przykład też bardzo dużo prac grupowych na zaliczenie semestru.

W Polsce prawie nigdy nie robimy niczego w grupach na zaliczenie, wszystko jest bardzo indywidualne.

To już też zależy co kto lubi, ja nie jestem fanką pracy w grupie, więc chyba wolę polski system pod tym względem.

Ale oczywiście prawdopodobnie w dzisiejszym społeczeństwie i w przygotowaniach do dzisiejszego rynku pracy

musimy też być przygotowywani do takiej pracy w zespole na studiach.

Daj mi koniecznie znać jak jest w twoim kraju, bardzo chętnie się tego dowiem, jestem bardzo ciekawa.

Pamiętaj, że jeśli dołączysz do Patreona, to dostaniesz do tego podcastu też listę słówek i przyjemne ćwiczenia,

więc koniecznie tam zajrzyj. Dziękuję ci bardzo za wysłuchanie tego podcastu,

mam nadzieję, że temat wydał ci się chociaż w miarę interesujący.

I oczywiście do usłyszenia w kolejnym odcinku mojego podcastu. Pa, pa!

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE