×

LingQ'yu daha iyi hale getirmek için çerezleri kullanıyoruz. Siteyi ziyaret ederek, bunu kabul edersiniz: cookie policy.


image

7 metrów pod ziemią, ARKADIUSZ KRASKA. O życiu za kratami i nowym życiu na wolności – 7 met... (1)

ARKADIUSZ KRASKA. O życiu za kratami i nowym życiu na wolności – 7 met... (1)

Wyrok zapadł, ja w szał wpadłem,

już nie mogłem uwierzyć w to. Mówię: kurna, co to ma być w ogóle?

Rozbieranie do naga i tam jakieś przysiady, jakieś tam

cyrki, ojejka, to takie poniżające było.

Kilka tam jakichś osób, kurde, mówiło, że to nie ja

i mówili kto. Tylko że się bali brać to na papier, czyli na protokół.

W 2001 roku sąd w Szczecinie skazał cię na dożywocie

za podwójne zabójstwo.

18 lat później Sąd Najwyższy wstrzymał

wykonywanie tego wyroku skutkiem czego

ty wyszedłeś na wolność. Informowały o tym media w całej Polsce.

Przenieśmy się proszę do '99 roku.

8 września miało miejsce to podwójne zabójstwo.

Czy kiedy ty zostałeś zatrzymany, kiedy prowadzono postępowanie,

kiedy później toczyły się procesy sądowe,

czy ty wierzyłeś, że to się za chwilę wyjaśni?

Czy bardziej byłeś skłonny uwierzyć w to, że

sprawa jest już przesądzona?

No nie, no, wtedy człowiek jeszcze sobie sprawy nie zdawał,

jak go porobią.

Tym bardziej, że rok wcześniej też było bardzo głośne zabójstwo.

W klubie nocnym. Został zabity szef grupy -

Rambo i jego dziewczyna. I dwie osoby zostały ciężko ranne.

I też zatrzymali tam człowieka, kurde, z tych, który nie miał nic wspólnego z tą zbrodnią

i od ponad roku

go przetrzymywali.

I człowiek też żył

tym, że po prostu tak samo będzie w tym

przypadku. Że po prostu chcą mieć

czas na przeprowadzenie jakichś tam swoich czynności i to wszystko.

Nie zdawałem sobie sprawy, że

mogą to wykorzystać i pojechać ze mną aż do spodu, że

praktycznie skażą mnie na

dożywocie, że bez możliwości jakiegokolwiek w ogóle życia.

Bo to dożywocie to jest kara śmierci wolna, także tu nie ma

w ogóle o czym mówić, no tak to wygląda.

Pewnie doskonale pamiętasz ten dzień, kiedy

usłyszałeś, no, wyrok, tak?, że

jest to dożywocie. Jak to wspominasz?

No strasznie. Wyrok zapadł, ja w szał wpadłem,

mimo że wiedziałem wcześniej o tym wyroku, że taki wyrok zapadnie.

Wiesz, przed ogłoszeniem, tak to jest, że to się drukuje

te wyroki i tak idzie i już wtedy, już nie mogłem

uwierzyć w to. Mówię: kurde, co to ma być w ogóle. Przecież to

wtedy już nic nie było,

że widać było, że już

to zostało tak zmanipulowane, że to po prostu chyba

większej perfidii nie widziałem.

Żeby chociaż to starali się ukryć, a to wszystko jest

naprawdę. Gołym okiem widać,

ze to co to jest. Świadek

ośmiokrotnie dosłuchiwany

i różne... No, portret pamięciowy

zabójcy, gdzie mnie, no, starali się na to miejsce gdzieś

tam wklepać. I to wszystko widać. I to,

kurde, no masakra jakaś, no. Człowiek był

zaszczuty. Bo to, co się działo na sprawie, to jest jedno,

ale to tam przecież jeden wielki cyrk był.

To po prostu tam do rękoczynów nawet dochodziło. Przecież jacyś

ludzie podstawieni przyszli, zaczęli mnie prowokować,

kiedy mnie skuli policjanci i mnie wyprowadzali. Wcześniej to było, chyba druga-trzecia

rozprawa. Zaczęli mnie tam wyzywać, coś tam prowokować.

To się rzuciłem na nich przecież, tak? Mówię: "a co wy,

kurde?". I zaraz ci policjanci na mnie, wyprowadzają mnie. Tu sędzia pozwala

na różnego rodzaju... No przecież,

no wiecie o co chodzi.

To po prostu nie mogło być... Normalna sprawa to takie coś od razu

ci ludzie są spisani, kary,

won i nie ma dyskusji. A tu nie, tu było dopuszczalne

coś takiego, że człowiek cały czas

i od strony sądu, i od strony prokuratury,

jeszcze tu pozbawiony kurde

rzetelnej obrony i

tak się wydarzyło to wszystko.

I jak wyrok zapadł, zacząłem już wtedy, kurde, walczyć. Zacząłem

pisać, gdzie tylko można, do tych różnych dziwnych

instytucji pozarządowych. W ogóle to efektu nie przynosi

żadnego. Oni nawet nadziei nie dają, o to chodzi.

Żeby chociaż człowiekowi jakąś nadzieję te instytucje dawały pozarządowe, to jeszcze

fajnie, bo jeszcze jakoś... To oni w ogóle nic, kompletnie.

No tak. Ale na początku człowiek ma tę motywację, walczy, tak?

Kiedy ty po raz pierwszy poczułeś, że sytuacja jest beznadziejna?

Że nikt ci nie pomoże? Miałeś taki moment?

Tak, miałem. To znaczy, to było zaraz po wyroku.

Bo wyrok chyba zapadł 7 marca, a 4 lipca miałem już wyrok prawomocny.

Jak właśnie ten taki szybki taki, kurde, galop ich, co nie? To już wiedziałem, że

tutaj już jest, kurde, po prostu po ptakach, że tutaj nikt mi nie pomoże, że

tutaj po prostu tak zostało wszystko, że to... No tak na zdrowy rozum,

tak szybko się nic nie dzieje. A zwłaszcza, jeżeli chodzi o podwójne zabójstwo,

gdzie człowiek nie ma nic wspólnego i... No jak?

Nikt tu nawet pytania nie zadał: ale po co?, dlaczego?, jak?,

z kim? No przecież to trzeba rzeczywiście... To nie ma, że to sobie weźmie

pistolet, sobie pójdzie, sobie strzeli do kogoś i sobie pójdzie do domu. No ludzie, to przecież tak nie wygląda,

kurczę, no. Chyba że ja nie wiem, jak to ma wyglądać. Ale, no...

Ja starałem się tak analizować to wszystko. Jak to, kurde? No przecież jak to, że nikt tutaj pytania nie zadaje

jakiegoś tam? No to przecież na zdrowy rozum, kurde, jak ten

człowiek sam cokolwiek jeszcze... Jeszcze wcześniej, jak to

wszystko sobie tak ukartowali, ułożyli, że tam była

najpierw bójka, ja brałem udział

w bójce, się biłem. Jak czytają zeznania tych świadków,

że świadkowie widzieli, że ciosy padają,

tego niższego mężczyznę, czyli niby mnie,

bili, pięściami okładali.

No ludzie, ja zadrapania żadnego nie miałem, mówię. A to było tak ukartowane...

Bo każdy wiedział, że ja na bramkach stoję,

na te ustawki jeździłem, bić się potrafię

i się nie boję, kurczę. I po prostu oni chcieli

to sobie wykorzystać. Bójkę stworzono tylko i wyłącznie...

na modłę

tego scenariusza całego.

Ty miałeś kryminalną przeszłość. Siedziałeś

wcześniej 5 lat za bójki, za rozboje. Myślisz, że

to zaważyło? Że dlatego padło na ciebie?

Znaczy, w pewnym stopniu tak, bo nawet

rozmawiałem teraz z moimi kolegami,

to tak, "kurde, ale on bić się lubił, no kurde".

Ale później, no... Takie, wiecie, no...

ale to nie, gdzie, przecież,

kurde... Ja żadnych narzędzi przy sobie nigdy nie nosiłem, a co dopiero pistolet. Ja mam ręce i nogi

i se daję radę, no po to się szkoliłem w walkach. Kurde. To brzmi...

Kurde, ja nie potrzebuję czegokolwiek.

Wiecie o co chodzi. To jest takie... Mówię, kurde, dla mnie to jest po prostu czarna magia. Do tej pory jest.

Pięć pierwszych lat przesiedziałeś w izolacji?

Tak, pięć i pół roku, czyli, no, przesiedziałem dla niebezpiecznych.

Czy to był jakiś taki jednak najgorszy czas?

Znaczy to był taki jeden najgorszy czas, bo to było zaraz po tym niesłusznym wyroku i

człowiek musiał największą walkę to z samym sobą stoczyć. I...

gdzieś tam, kurde no, samemu jak ktoś chce siedzieć, na własną

zgodę, czy sam ktoś chce siedzieć, to na to się godzi, co nie?

A jeżeli taka sytuacja jest i tu jeszcze są, to nie, to nie da rady.

Małe dziecko na widzenia przyjeżdża, przez pleksy, ja w kajdanach, zakuty po...

I to, kurde, to jednak daje w łeb trochę, co nie?

Miałeś status szczególnie niebezpiecznego więźnia?

Tak, tak. No i to naprawdę...

Jeszcze musiałem sobie z tym wszystkim sam poradzić i było naprawdę bardzo ciężko.

Ale jakoś sobie dałem radę, no bo to musiałem, co nie?

To już tam... Ojejka, już walka, już gdzieś tam w środku już kipiło tak we mnie, że to

z jakiej racji, co to ma być w ogóle?

I... dlatego przetrwałem to. No, kurde.

Ta wiara w to, że po prostu dam radę.

I sam byłem cały czas. Znaczy w więzieniu, co nie?

Sam byłem cały czas, bo

nie mogłem na kogokolwiek liczyć, bo każdy

kurde z tych ludzi, z tego półświatka, gdzieś umoczony w tą sprawę był i po prostu

nie mogłem dopuścić w ogóle, żeby oni gdzieś tam

mogli zawładnąć mną i wtedy by było po mnie,

co nie? Wtedy to już by było,

już nie byłoby odwrotu, co nie? Dlatego

podjąłem decyzje w życiu też bardzo ważne, wtedy w więzieniu, że...

Kiedy zobaczyłem to dziadostwo całe, powiedziałem: nie, panowie,

won, nie chcę mieć z tym dziadostwem nic wspólnego. Ja walczę o życie,

a wy dalej się klepcie i uważajcie się za

w porządku, a takimi nie jesteście, bo tylko to potraficie robić. Mówię: ja w tym

nie uczestniczę. I po prostu wypowiedziałem im wojnę wtedy.

W więzieniu siedziało wtedy w Szczecinie, znaczy w

Goleniowie, chyba trzy największe grupy z

naszego rejonu, czyli od Oczki,

od Goryla i od tego Picka, co nie?

I z nimi wszystkimi byłem i człowiek musiał przechodzić naprawdę...

Trzymać się z daleka.

Czy był czas, kiedy tobie jakoś fizycznie w więzieniu działa się krzywda?

Czy szczęśliwie nie?

Znaczy, no był czas taki, bo... człowiek,

kiedy jeszcze był zaatakowany gdzieś tam jeszcze

odpowiadał, tylko że później już,

no, niestety administrator powiedział: "panie Kraska, pan nie możesz,

dlatego że pan jesteś cały czas więzień

niebezpieczny.

I nawet jak ktoś w pana uderzy, musisz pan dać się uderzyć, bo jeżeli nie, no to będziemy

musieli my pana izolować dalej". I to

po prostu był taki absurd, bo, no...

I bywało tak, że ktoś atakował ciebie, a ty nie odpowiadałeś?

Tak, tak, musiałem to znosić naprawdę

z podniesioną głową. I to robiłem. I to

I to potem zobaczyłem, że dla tych ludzi, to jest gorsze coś,

kurde, niż miałbym oddać. Naprawdę. Bo spodziewali się może, że oddam i zaraz by był powód, żeby

gdzieś mnie... Bo wiecie, jak to wygląda.

Nasyłają jakiegoś człowieczka,

on mnie atakuje, ja mu oddaję i on od razu leci na...

i od razu kapuje, co nie?

Że ja mu jakąś krzywdę wyrządziłem, ojejka, jejka, jejka. Tylko że to

przyklepane było, że tak ma robić, co nie?

Tak to wygląda. Dlatego człowiek musiał sobie

coś rzeczywiście wytłumaczyć.

Albo dalej biorę udział w tym samym cyrku

przez nich reżyserowanym, albo po prostu,

kurde, walczę o życie. I to przeważyło. To nie było dyskusji.

Wolę w mordę dostać, bo morda nie szklanka, i szedłem po prostu do przodu.

I mówię: "ja wam jeszcze pokażę", kurde.

Okej. Spędziłeś w więzieniu,

no, właściwie w kilku zakładach, tak?,

prawie 20 lat.

Jaki czas był dla ciebie, no, najcięższy? Kiedy było najgorzej?

Najgorzej dla mnie było...

To były takie trzy momenty. Jak byłem właśnie na "enkach" zaraz po wyroku, co

wywieźli mnie na drugi koniec Polski.

To było takie dla mnie, bo to... Podejście w ogóle

służby więziennej.

Ja tutaj nie mam żadnych pretensji, to od razu zaznaczmy, bo to po prostu ich robota

jest i tutaj nie ma co nawet tutaj... W żadnym wypadku

nie chcę tam, kurde, że jakieś żale mam, bo...

Nie.

Żeby se wyjaśnić zaraz na samym początku.

Ale samo to podejście takie. No, wiadomo,

szczególnie niebezpieczne były traktowania,

co nie? Czyli tam rozbieranie do naga

i tam, jakieś tam przysiady, jakieś tam cyrki,

ojejka, to takie poniżające było.

I człowiek musiał rzeczywiście, kurde, z tym też się mierzyć, co nie?

No bo to, kurde, jak to...

No, niestety. Jakieś takie śmiechy, jakieś

ten, ale to nie ma co się dziwić, ja mówię, no kurde, no. To był taki oddział, tam siedzieli

sami najgorsi przestępcy w Polsce.

Czułeś się wtedy mocno upokorzony.

Strasznie.

To był jeden taki moment. Jakie jeszcze?

Drugi moment był 2002 roku,

jak się dowiedziałem, że prokuratura wie, że ja tego nie zrobiłem. I policja.

Że oni wiedzą. To było przy zatrzymaniu

grup, tych właśnie Picka i tego...

Jak się o tym dowiedziałeś? Kto dał...?

Zostałem wezwany na przesłuchanie, zostałem wezwany

na przesłuchanie. I

poinformowano mnie, że wiedzą.

Jakieś początkowe numery rejestracyjne samochodu, czy może znam,

kto z półświatka mógł takimi samochodami jakimiś tam, co wyłowili, jeździł,

jeździć mógł.

Różne rzeczy wiedzą, bo...

ktoś z grupy, kilka tam jakichś

osób, kurde, mówiło, że to nie ja. I mówili kto, co nie? Tylko że się bali

dać to na papier, czyli na protokół. I dlatego, kurde,

tego zabrakło. Ale już wiedzieli,

już wiedzieli, kurde, kto, wiedzieli, co

i wiedzieli, o co. I to było najcięższe, bo musiałem wrócić

z powrotem do więzienia

z tego przesłuchania i mówię: jak to, kurde?

No przecież co to ma być?

I po prostu krew mnie zalała. To wiedzą, mówię, skurwysyny i mówią mi, ale nie mówią na protokół,


ARKADIUSZ KRASKA. O życiu za kratami i nowym życiu na wolności – 7 met... (1) ARKADIUSZ KRASKA. Über das Leben hinter Gittern und ein neues Leben in Freiheit - 7 Met... (1) ARKADIUSZ KRASKA. About life behind bars and new life in freedom - 7 met... (1) АРКАДИУШ КРАСКА. О жизни за решеткой и новой жизни на свободе - 7 мет... (1)

Wyrok zapadł, ja w szał wpadłem,

już nie mogłem uwierzyć w to. Mówię: kurna, co to ma być w ogóle?

Rozbieranie do naga i tam jakieś przysiady, jakieś tam

cyrki, ojejka, to takie poniżające było.

Kilka tam jakichś osób, kurde, mówiło, że to nie ja

i mówili kto. Tylko że się bali brać to na papier, czyli na protokół.

W 2001 roku sąd w Szczecinie skazał cię na dożywocie

za podwójne zabójstwo.

18 lat później Sąd Najwyższy wstrzymał

wykonywanie tego wyroku skutkiem czego

ty wyszedłeś na wolność. Informowały o tym media w całej Polsce.

Przenieśmy się proszę do '99 roku.

8 września miało miejsce to podwójne zabójstwo.

Czy kiedy ty zostałeś zatrzymany, kiedy prowadzono postępowanie,

kiedy później toczyły się procesy sądowe,

czy ty wierzyłeś, że to się za chwilę wyjaśni?

Czy bardziej byłeś skłonny uwierzyć w to, że

sprawa jest już przesądzona?

No nie, no, wtedy człowiek jeszcze sobie sprawy nie zdawał,

jak go porobią.

Tym bardziej, że rok wcześniej też było bardzo głośne zabójstwo.

W klubie nocnym. Został zabity szef grupy -

Rambo i jego dziewczyna. I dwie osoby zostały ciężko ranne.

I też zatrzymali tam człowieka, kurde, z tych, który nie miał nic wspólnego z tą zbrodnią

i od ponad roku

go przetrzymywali.

I człowiek też żył

tym, że po prostu tak samo będzie w tym

przypadku. Że po prostu chcą mieć

czas na przeprowadzenie jakichś tam swoich czynności i to wszystko.

Nie zdawałem sobie sprawy, że

mogą to wykorzystać i pojechać ze mną aż do spodu, że

praktycznie skażą mnie na

dożywocie, że bez możliwości jakiegokolwiek w ogóle życia.

Bo to dożywocie to jest kara śmierci wolna, także tu nie ma

w ogóle o czym mówić, no tak to wygląda.

Pewnie doskonale pamiętasz ten dzień, kiedy

usłyszałeś, no, wyrok, tak?, że

jest to dożywocie. Jak to wspominasz?

No strasznie. Wyrok zapadł, ja w szał wpadłem,

mimo że wiedziałem wcześniej o tym wyroku, że taki wyrok zapadnie.

Wiesz, przed ogłoszeniem, tak to jest, że to się drukuje

te wyroki i tak idzie i już wtedy, już nie mogłem

uwierzyć w to. Mówię: kurde, co to ma być w ogóle. Przecież to

wtedy już nic nie było,

że widać było, że już

to zostało tak zmanipulowane, że to po prostu chyba

większej perfidii nie widziałem.

Żeby chociaż to starali się ukryć, a to wszystko jest

naprawdę. Gołym okiem widać,

ze to co to jest. Świadek

ośmiokrotnie dosłuchiwany

i różne... No, portret pamięciowy

zabójcy, gdzie mnie, no, starali się na to miejsce gdzieś

tam wklepać. I to wszystko widać. I to,

kurde, no masakra jakaś, no. Człowiek był

zaszczuty. Bo to, co się działo na sprawie, to jest jedno,

ale to tam przecież jeden wielki cyrk był.

To po prostu tam do rękoczynów nawet dochodziło. Przecież jacyś

ludzie podstawieni przyszli, zaczęli mnie prowokować,

kiedy mnie skuli policjanci i mnie wyprowadzali. Wcześniej to było, chyba druga-trzecia

rozprawa. Zaczęli mnie tam wyzywać, coś tam prowokować.

To się rzuciłem na nich przecież, tak? Mówię: "a co wy,

kurde?". I zaraz ci policjanci na mnie, wyprowadzają mnie. Tu sędzia pozwala

na różnego rodzaju... No przecież,

no wiecie o co chodzi.

To po prostu nie mogło być... Normalna sprawa to takie coś od razu

ci ludzie są spisani, kary,

won i nie ma dyskusji. A tu nie, tu było dopuszczalne

coś takiego, że człowiek cały czas

i od strony sądu, i od strony prokuratury,

jeszcze tu pozbawiony kurde

rzetelnej obrony i

tak się wydarzyło to wszystko.

I jak wyrok zapadł, zacząłem już wtedy, kurde, walczyć. Zacząłem

pisać, gdzie tylko można, do tych różnych dziwnych

instytucji pozarządowych. W ogóle to efektu nie przynosi

żadnego. Oni nawet nadziei nie dają, o to chodzi.

Żeby chociaż człowiekowi jakąś nadzieję te instytucje dawały pozarządowe, to jeszcze

fajnie, bo jeszcze jakoś... To oni w ogóle nic, kompletnie.

No tak. Ale na początku człowiek ma tę motywację, walczy, tak?

Kiedy ty po raz pierwszy poczułeś, że sytuacja jest beznadziejna?

Że nikt ci nie pomoże? Miałeś taki moment?

Tak, miałem. To znaczy, to było zaraz po wyroku.

Bo wyrok chyba zapadł 7 marca, a 4 lipca miałem już wyrok prawomocny.

Jak właśnie ten taki szybki taki, kurde, galop ich, co nie? To już wiedziałem, że

tutaj już jest, kurde, po prostu po ptakach, że tutaj nikt mi nie pomoże, że

tutaj po prostu tak zostało wszystko, że to... No tak na zdrowy rozum,

tak szybko się nic nie dzieje. A zwłaszcza, jeżeli chodzi o podwójne zabójstwo,

gdzie człowiek nie ma nic wspólnego i... No jak?

Nikt tu nawet pytania nie zadał: ale po co?, dlaczego?, jak?,

z kim? No przecież to trzeba rzeczywiście... To nie ma, że to sobie weźmie

pistolet, sobie pójdzie, sobie strzeli do kogoś i sobie pójdzie do domu. No ludzie, to przecież tak nie wygląda,

kurczę, no. Chyba że ja nie wiem, jak to ma wyglądać. Ale, no...

Ja starałem się tak analizować to wszystko. Jak to, kurde? No przecież jak to, że nikt tutaj pytania nie zadaje

jakiegoś tam? No to przecież na zdrowy rozum, kurde, jak ten

człowiek sam cokolwiek jeszcze... Jeszcze wcześniej, jak to

wszystko sobie tak ukartowali, ułożyli, że tam była

najpierw bójka, ja brałem udział

w bójce, się biłem. Jak czytają zeznania tych świadków,

że świadkowie widzieli, że ciosy padają,

tego niższego mężczyznę, czyli niby mnie,

bili, pięściami okładali.

No ludzie, ja zadrapania żadnego nie miałem, mówię. A to było tak ukartowane...

Bo każdy wiedział, że ja na bramkach stoję,

na te ustawki jeździłem, bić się potrafię

i się nie boję, kurczę. I po prostu oni chcieli

to sobie wykorzystać. Bójkę stworzono tylko i wyłącznie...

na modłę

tego scenariusza całego.

Ty miałeś kryminalną przeszłość. Siedziałeś

wcześniej 5 lat za bójki, za rozboje. Myślisz, że

to zaważyło? Że dlatego padło na ciebie?

Znaczy, w pewnym stopniu tak, bo nawet

rozmawiałem teraz z moimi kolegami,

to tak, "kurde, ale on bić się lubił, no kurde".

Ale później, no... Takie, wiecie, no...

ale to nie, gdzie, przecież,

kurde... Ja żadnych narzędzi przy sobie nigdy nie nosiłem, a co dopiero pistolet. Ja mam ręce i nogi

i se daję radę, no po to się szkoliłem w walkach. Kurde. To brzmi...

Kurde, ja nie potrzebuję czegokolwiek.

Wiecie o co chodzi. To jest takie... Mówię, kurde, dla mnie to jest po prostu czarna magia. Do tej pory jest.

Pięć pierwszych lat przesiedziałeś w izolacji?

Tak, pięć i pół roku, czyli, no, przesiedziałem dla niebezpiecznych.

Czy to był jakiś taki jednak najgorszy czas?

Znaczy to był taki jeden najgorszy czas, bo to było zaraz po tym niesłusznym wyroku i

człowiek musiał największą walkę to z samym sobą stoczyć. I...

gdzieś tam, kurde no, samemu jak ktoś chce siedzieć, na własną

zgodę, czy sam ktoś chce siedzieć, to na to się godzi, co nie?

A jeżeli taka sytuacja jest i tu jeszcze są, to nie, to nie da rady.

Małe dziecko na widzenia przyjeżdża, przez pleksy, ja w kajdanach, zakuty po...

I to, kurde, to jednak daje w łeb trochę, co nie?

Miałeś status szczególnie niebezpiecznego więźnia?

Tak, tak. No i to naprawdę...

Jeszcze musiałem sobie z tym wszystkim sam poradzić i było naprawdę bardzo ciężko.

Ale jakoś sobie dałem radę, no bo to musiałem, co nie?

To już tam... Ojejka, już walka, już gdzieś tam w środku już kipiło tak we mnie, że to

z jakiej racji, co to ma być w ogóle?

I... dlatego przetrwałem to. No, kurde.

Ta wiara w to, że po prostu dam radę.

I sam byłem cały czas. Znaczy w więzieniu, co nie?

Sam byłem cały czas, bo

nie mogłem na kogokolwiek liczyć, bo każdy

kurde z tych ludzi, z tego półświatka, gdzieś umoczony w tą sprawę był i po prostu

nie mogłem dopuścić w ogóle, żeby oni gdzieś tam

mogli zawładnąć mną i wtedy by było po mnie,

co nie? Wtedy to już by było,

już nie byłoby odwrotu, co nie? Dlatego

podjąłem decyzje w życiu też bardzo ważne, wtedy w więzieniu, że...

Kiedy zobaczyłem to dziadostwo całe, powiedziałem: nie, panowie,

won, nie chcę mieć z tym dziadostwem nic wspólnego. Ja walczę o życie,

a wy dalej się klepcie i uważajcie się za

w porządku, a takimi nie jesteście, bo tylko to potraficie robić. Mówię: ja w tym

nie uczestniczę. I po prostu wypowiedziałem im wojnę wtedy.

W więzieniu siedziało wtedy w Szczecinie, znaczy w

Goleniowie, chyba trzy największe grupy z

naszego rejonu, czyli od Oczki,

od Goryla i od tego Picka, co nie?

I z nimi wszystkimi byłem i człowiek musiał przechodzić naprawdę...

Trzymać się z daleka.

Czy był czas, kiedy tobie jakoś fizycznie w więzieniu działa się krzywda?

Czy szczęśliwie nie?

Znaczy, no był czas taki, bo... człowiek,

kiedy jeszcze był zaatakowany gdzieś tam jeszcze

odpowiadał, tylko że później już,

no, niestety administrator powiedział: "panie Kraska, pan nie możesz,

dlatego że pan jesteś cały czas więzień

niebezpieczny.

I nawet jak ktoś w pana uderzy, musisz pan dać się uderzyć, bo jeżeli nie, no to będziemy

musieli my pana izolować dalej". I to

po prostu był taki absurd, bo, no...

I bywało tak, że ktoś atakował ciebie, a ty nie odpowiadałeś?

Tak, tak, musiałem to znosić naprawdę

z podniesioną głową. I to robiłem. I to

I to potem zobaczyłem, że dla tych ludzi, to jest gorsze coś,

kurde, niż miałbym oddać. Naprawdę. Bo spodziewali się może, że oddam i zaraz by był powód, żeby

gdzieś mnie... Bo wiecie, jak to wygląda.

Nasyłają jakiegoś człowieczka,

on mnie atakuje, ja mu oddaję i on od razu leci na...

i od razu kapuje, co nie?

Że ja mu jakąś krzywdę wyrządziłem, ojejka, jejka, jejka. Tylko że to

przyklepane było, że tak ma robić, co nie?

Tak to wygląda. Dlatego człowiek musiał sobie

coś rzeczywiście wytłumaczyć.

Albo dalej biorę udział w tym samym cyrku

przez nich reżyserowanym, albo po prostu,

kurde, walczę o życie. I to przeważyło. To nie było dyskusji.

Wolę w mordę dostać, bo morda nie szklanka, i szedłem po prostu do przodu.

I mówię: "ja wam jeszcze pokażę", kurde.

Okej. Spędziłeś w więzieniu,

no, właściwie w kilku zakładach, tak?,

prawie 20 lat.

Jaki czas był dla ciebie, no, najcięższy? Kiedy było najgorzej?

Najgorzej dla mnie było...

To były takie trzy momenty. Jak byłem właśnie na "enkach" zaraz po wyroku, co

wywieźli mnie na drugi koniec Polski.

To było takie dla mnie, bo to... Podejście w ogóle

służby więziennej.

Ja tutaj nie mam żadnych pretensji, to od razu zaznaczmy, bo to po prostu ich robota

jest i tutaj nie ma co nawet tutaj... W żadnym wypadku

nie chcę tam, kurde, że jakieś żale mam, bo...

Nie.

Żeby se wyjaśnić zaraz na samym początku.

Ale samo to podejście takie. No, wiadomo,

szczególnie niebezpieczne były traktowania,

co nie? Czyli tam rozbieranie do naga

i tam, jakieś tam przysiady, jakieś tam cyrki,

ojejka, to takie poniżające było.

I człowiek musiał rzeczywiście, kurde, z tym też się mierzyć, co nie?

No bo to, kurde, jak to...

No, niestety. Jakieś takie śmiechy, jakieś

ten, ale to nie ma co się dziwić, ja mówię, no kurde, no. To był taki oddział, tam siedzieli

sami najgorsi przestępcy w Polsce.

Czułeś się wtedy mocno upokorzony.

Strasznie.

To był jeden taki moment. Jakie jeszcze?

Drugi moment był 2002 roku,

jak się dowiedziałem, że prokuratura wie, że ja tego nie zrobiłem. I policja.

Że oni wiedzą. To było przy zatrzymaniu

grup, tych właśnie Picka i tego...

Jak się o tym dowiedziałeś? Kto dał...?

Zostałem wezwany na przesłuchanie, zostałem wezwany

na przesłuchanie. I

poinformowano mnie, że wiedzą.

Jakieś początkowe numery rejestracyjne samochodu, czy może znam,

kto z półświatka mógł takimi samochodami jakimiś tam, co wyłowili, jeździł,

jeździć mógł.

Różne rzeczy wiedzą, bo...

ktoś z grupy, kilka tam jakichś

osób, kurde, mówiło, że to nie ja. I mówili kto, co nie? Tylko że się bali

dać to na papier, czyli na protokół. I dlatego, kurde,

tego zabrakło. Ale już wiedzieli,

już wiedzieli, kurde, kto, wiedzieli, co

i wiedzieli, o co. I to było najcięższe, bo musiałem wrócić

z powrotem do więzienia

z tego przesłuchania i mówię: jak to, kurde?

No przecież co to ma być?

I po prostu krew mnie zalała. To wiedzą, mówię, skurwysyny i mówią mi, ale nie mówią na protokół,