×

Vi använder kakor för att göra LingQ bättre. Genom att besöka sajten, godkänner du vår cookie-policy.


image

Wyspa skarbów - Robert Louis Stevenson, XXIII. Odpływ morza

XXIII. Odpływ morza

XXIII. Odpływ morza

Jeszcze zanim zrobiłem użytek z mej dłubanki, już miałem sposobność stwierdzić, że była to łódka nader bezpieczna dla osoby mego wzrostu i wagi, zarówno lekka, jak obrotna, jednakże jak najbardziej oporna do kierowania i przechylająca się na bok. Na przekór wszelkim usiłowaniom zawsze zbaczała pod wiatr i najlepszym jej manewrem było ciągłe krążenie w kółko. Nawet sam Ben Gunn przyznawał, że „trudno nią było manipulować, dopóki nie poznało się jej kaprysów”.

Oczywiście nie znałem jej „kaprysów”. Zwracała się we wszystkich kierunkach z wyjątkiem tego jednego, z którym powinienem był zdążać; po większej części płynąłem w poprzek i zdawało mi się, że nigdy nie dosięgnę okrętu, chyba płynąc z prądem. Dzięki pomyślnemu zbiegowi okoliczności czy wiosłowaniu, jak wolałem przypuszczać, prąd ciągle mnie niósł. „Hispaniola” leżała dokładnie na mym szlaku, tak że niemal nie mogłem jej ominąć.

Zrazu majaczyła przede mną niby jakaś plama jeszcze czarniejsza od mroku, później jej maszty i kadłub zaczęły nabierać kształtów, a w chwilę później — gdyż im dalej się posuwałem, tym bardziej rączy stawał się prąd odpływu — stanąłem koło cumy i zatrzymałem się.

Cuma była naprężona jak cięciwa — tak silnie wyciągnęła się na kotwicy. Wokoło kadłuba w ciemności zwełniony prąd bełkotał i gwarzył jak zdrój górski. Jedno cięcie mego noża żeglarskiego i „Hispaniola” winna była z szumem pomknąć z nurtem odpływu.

Aż dotąd wszystko dobrze; zaraz jednak uprzytomniłem sobie, że napięta lina, nagle przecięta, jest czymś tak niebezpiecznym jak wierzgający koń. Było dziesięć szans przeciw jednej, że jeżeli okażę się na tyle zuchwały, by odciąć „Hispaniolę” od kotwicy, wtedy sam wraz z moją łódeczką pójdę na dno.

To zmusiło mnie do zastanowienia, a gdyby los nie był mi powtórnie wyjątkowo sprzyjał, musiałbym poniechać swego przedsięwzięcia. Owe lekkie powiewy, które początkowo nadciągały z południowego wschodu i południa, z nastaniem nocy zmieniły kierunek na południowo-zachodni! Właśnie gdy się namyślałem, nadbiegł silniejszy powiew, ogarnął „Hispaniolę” i pchnął ją pod prąd. Ku wielkiej mej radości odczułem, że lina nieco pofolgowała mi w garści, a dłoń, w której ją trzymałem, zanurzyła się na mgnienie w wodę.

Wówczas opamiętałem się, wydobyłem nóż, otworzyłem go zębami i zacząłem przecinać jedno pasmo po drugim, aż okręt cały oparł się na dwu strzępach liny. Wtedy dałem spokój dalszej robocie odkładając rozerwanie dwóch ostatnich powróseł do czasu, gdy lina będzie jeszcze raz rozprężona tchnieniem wiatru.

Przez cały ten czas słyszałem dźwięki głośnej rozmowy dochodzące z kajuty; prawdę powiedziawszy jednak miałem głowę tak całkowicie zaprzątniętą czym innym, że prawie ich nie słuchałem. Teraz wszakże, gdy już nic nie miałem do roboty, zacząłem uważniej nasłuchiwać.

W jednym z głosów rozpoznałem podsternika Izraela Handsa, który był ongiś puszkarzem Flinta. Drugim z rozmówców był bez wątpienia mój przyjaciel w czerwonej szlafmycy. Obaj mieli już dobrze w czubie, a mimo to pili zawzięcie, ponieważ w tym czasie, gdy nasłuchiwałem, jeden z nich z pijackim okrzykiem otworzył okno i wyrzucił coś, co jak mi się zdawało, było próżną butelką. Byli jednak nie tylko podchmieleni, ale niewątpliwie też zajadle rozjuszeni. Przekleństwa sypały się jak grad, a raz po raz następował taki ich nawał, iż sądziłem, że niechybnie skończy się na bójce. Lecz za każdym razem sprzeczka ustawała i głosy przechodziły na chwilę w pomruk, póki nie nadszedł nowy kryzys i z kolei nie minął bez żadnych skutków.

Na lądzie widziałem blask wielkiego ogniska obozowego przeświecającego jaskrawo poprzez kępy drzew nadbrzeżnych. Ktoś tam śpiewał jednostajną, starą, monotonną pieśń marynarską, z pauzą i trelem na końcu każdego wiersza — pieśń, która rzekłbyś, nie skończy się wcale, chyba że już nie starczy cierpliwości śpiewającemu. Słyszałem ją niejednokrotnie podczas podróży i zapamiętałem te słowa:

Jeden tylko ocalał na całą załogę, Choć siedemdziesięciu pięciu wyruszyło w drogę.

Pomyślałem sobie, że ta śpiewka aż nadto niestety stosować się mogła do drużyny, która poniosła tak okrutne straty tego ranka. W rzeczywistości wszakże, z tego, co widziałem, wszyscy ci piraci byli tak mało wrażliwi jak morze, po którym żeglowali.

W końcu nadciągnął wiatr. Szoner przesunął się w bok i zbliżył w ciemności. Jeszcze raz odczułem, jak lina pofolgowała, a wtedy jednym silnym pociągnięciem przerwałem ostatnie włókna.

Wiatr nieznacznie tylko oddziaływał na moją łódź, ale i tak prawie natychmiast znalazłem się naprzeciw dzioba okrętu. W tej samej chwili „Hispaniola” poczęła obracać się w koło, lawirując z wolna w poprzek prądu.

Pracowałem jak diabeł, gdyż w każdej chwili oczekiwałem zatonięcia, a odkąd się przekonałem, że nie zdołam prowadzić łódki w prostym kierunku, wiosłowałem wstecz. Wreszcie uwolniłem się od mego niebezpiecznego sąsiada, a właśnie gdy brałem ostatni rozpęd, dłonie moje napotkały lekką linkę zwisającą z pokładu poprzez parapet rufy. Pochwyciłem ją w mig.

Nie umiem powiedzieć, czemu to uczyniłem. Z początku działałem jedynie pod wpływem instynktu; gdy jednak miałem już linę w ręku i przekonałem się, że jest umocowana, zaczęła brać we mnie górę ciekawość i postanowiłem zajrzeć do okna kajuty.

Wdrapałem się po lince, a kiedy uznałem, że jestem już dostatecznie blisko, podniosłem się, pomimo wielkiego ryzyka, do połowy swej wysokości i zobaczyłem pułap oraz odcinek wnętrza kajuty.

Podczas tego żaglowiec wraz ze swą małą towarzyszką chyżo mknął z wodą: zrównaliśmy się już z ogniskiem na wybrzeżu. Okręt „gadał” — jak mówią żeglarze — głośno, prując niezliczone fale i rozbryzgując nieustannie wełnistą wodę, dlatego też gdy przytknąłem oko do szybki okna, nie mogłem pojąć, czemu strażnicy nie byli wcale zaniepokojeni. W każdym razie wystarczyło mi jedno przelotne spojrzenie — jedyne, jakie mogłem rzucić z mej chwiejnej łódki. Ujrzałem Handsa i jego towarzysza zwartych ze sobą w śmiertelnych zapasach. Jeden wbił się dłonią w gardło drugiego.

Ześliznąłem się z powrotem do łódki, bynajmniej nie za wcześnie, gdyż omal nie straciłem jej spod stóp. Przez chwilę nie mogłem nic dojrzeć oprócz tych dwu wściekłych, krwią nabiegłych twarzy, nachylonych ku sobie wzajem pod kopcącą lampą; przymknąłem oczy, aby się oswoić z ciemnością.

Nieustająca ballada dobiegła wreszcie końca, a cała — tak już nieliczna — drużyna korsarska przy ognisku zanuciła chórem pieśń, którą słyszałem tak często:

Piętnastu chłopów na Umrzyka Skrzyni — Jo-ho-ho! i butelka rumu!

Diabli i trunek resztę bandy wzięli! Jo-ho-ho! i butelka rumu!

Myślałem sobie właśnie, jak to diabli wespół z trunkiem gościli w tej chwili w kajucie „Hispanioli”, gdy wtem zaskoczył mnie nagły ruch mej łódki. W tej chwili szarpnąwszy silnie zdawała się zmieniać kierunek. Jednocześnie dziwnie wzrosła jej szybkość.

Otwarłem natychmiast oczy. Otaczały mnie drobne fale załamujące się z ostrym, syczącym poszumem i lekko fosforyzujące. „Hispaniola”, od której szlaku oddaliłem się, lawirując już o kilka jardów wahała się w swym biegu, a maszty jej słabo rysowały się na tle nocnej ciemności. W miarę jak się jej przyglądałem, nabierałem przekonania, że płynęła również na południe.

Obejrzałem się przez ramię i serce podskoczyło mi w piersiach. Tuż za mną biła łuna ogniska obozowego. Prąd skręcał pod kątem prostym, obracając zarówno wysokim szonerem, jak i nikłą, harcującą łódeczką. Coraz bardziej przyśpieszając biegu, coraz wyżej się piętrząc, coraz głośniej pomrukując przedzierał się skłębiony nurt przez cieśninę ku pełnemu morzu.

Nagle statek przede mną wykonał gwałtowny zwrot obracając się o jakieś dwadzieścia stopni, a prawie jednocześnie nastąpiły, jeden po drugim, dwa okrzyki. Usłyszałem dudnienie stóp po schodach kajuty, z czego wniosłem, że dwaj pijacy zaprzestali na koniec swarów i uprzytomnili sobie grożące im niebezpieczeństwo.

Położyłem się na wznak na dnie mego nieszczęsnego czółenka i pobożnie polecałem Bogu duszę. Byłem pewny, że u ujścia cieśniny wpadnę niechybnie w zaporę rozszalałych bałwanów, gdzie rychło ustaną wszystkie me troski. Ale choć zapewne zniósłbym spokojnie śmierć, nie mogłem znosić widoku nadchodzącego przeznaczenia.

Musiałem tak leżeć godzinami, nieustannie tam i z powrotem miotany falami, raz po raz zraszany mżącymi bryzgami wody i nie przestając ani na chwilę oczekiwać śmierci przy pierwszym zanurzeniu. Stopniowo opanowała mnie coraz większa ociężałość i mimo grozy umysł mój podlegał oszołomieniu i odrętwieniu. Wreszcie zmorzył mnie sen. Długo tak spoczywałem w swej łódeczce podrygującej na morzu i śniłem o domu rodzinnym i o starym „Admirale Benbow”.

XXIII. Odpływ morza Xxiii. Sea tide XXIII. Морський приплив

XXIII. Odpływ morza

Jeszcze zanim zrobiłem użytek z mej dłubanki, już miałem sposobność stwierdzić, że była to łódka nader bezpieczna dla osoby mego wzrostu i wagi, zarówno lekka, jak obrotna, jednakże jak najbardziej oporna do kierowania i przechylająca się na bok. Avant même d'utiliser ma pirogue, j'ai eu l'occasion de constater que c'était un bateau très sûr pour une personne de ma taille et de mon poids, à la fois léger et agile, mais très têtu à barrer et à gîter d'un côté. Ще до того, як я скористався своїм човном, я вже міг сказати, що це дуже безпечний човен для людини мого зросту і ваги, легкий і поворотний, але максимально стійкий до керування і нахилу на один бік. Na przekór wszelkim usiłowaniom zawsze zbaczała pod wiatr i najlepszym jej manewrem było ciągłe krążenie w kółko. Malgré tous ses efforts, elle a toujours dévié contre le vent, et sa meilleure manœuvre était de continuer à tourner en rond. Незважаючи на всі її спроби, вона завжди дрейфувала проти вітру, і її найкращим маневром було продовжувати ходити по колу. Nawet sam Ben Gunn przyznawał, że „trudno nią było manipulować, dopóki nie poznało się jej kaprysów”. Même Ben Gunn lui-même a admis qu '"elle était difficile à manipuler jusqu'à ce que vous connaissiez ses caprices". Навіть сам Бен Ганн зізнався, що "нею було важко маніпулювати, поки не дізнаєшся її забаганки".

Oczywiście nie znałem jej „kaprysów”. Звісно, я не знав її "примх". Zwracała się we wszystkich kierunkach z wyjątkiem tego jednego, z którym powinienem był zdążać; po większej części płynąłem w poprzek i zdawało mi się, że nigdy nie dosięgnę okrętu, chyba płynąc z prądem. Il pointait dans toutes les directions sauf celle que j'aurais dû suivre ; la plupart du temps je traversai à la nage, et il me sembla que je ne pourrais jamais atteindre le navire qu'en suivant le courant. Течія повертала в усі боки, окрім того, в якому я мав пливти; здебільшого я плив навперейми, і здавалося, що я ніколи не дістануся корабля, якщо тільки не попливу за течією. Dzięki pomyślnemu zbiegowi okoliczności czy wiosłowaniu, jak wolałem przypuszczać, prąd ciągle mnie niósł. Par chance ou à la rame, comme je préférais le supposer, le courant m'emportait. Завдяки сприятливому збігу обставин або веслуванню, як я вважав за краще думати, течія продовжувала нести мене. „Hispaniola” leżała dokładnie na mym szlaku, tak że niemal nie mogłem jej ominąć.

Zrazu majaczyła przede mną niby jakaś plama jeszcze czarniejsza od mroku, później jej maszty i kadłub zaczęły nabierać kształtów, a w chwilę później — gdyż im dalej się posuwałem, tym bardziej rączy stawał się prąd odpływu — stanąłem koło cumy i zatrzymałem się. Спочатку він здавався мені плямою, ще чорнішою за темряву, потім його щогли та корпус почали набувати обрисів, а за мить - чим далі, тим сильнішим ставав приплив - я зупинився біля причалу і зупинився.

Cuma była naprężona jak cięciwa — tak silnie wyciągnęła się na kotwicy. La corde était tendue comme une corde d'arc, tellement tendue sur l'ancre. Сперма була натягнута, як акорд - так сильно вона тягнула за якір. Wokoło kadłuba w ciemności zwełniony prąd bełkotał i gwarzył jak zdrój górski. Autour de la coque, dans l'obscurité, le courant laineux balbutiait et gargouillait comme une source de montagne. Навколо фюзеляжу в темряві дзюркотів і дзюркотів обвуглений струм, як гірське джерело. Jedno cięcie mego noża żeglarskiego i „Hispaniola” winna była z szumem pomknąć z nurtem odpływu. Один поріз мого матроського ножа - і "Іспаньола" мала б поплисти за течією.

Aż dotąd wszystko dobrze; zaraz jednak uprzytomniłem sobie, że napięta lina, nagle przecięta, jest czymś tak niebezpiecznym jak wierzgający koń. Поки що все було добре, але незабаром я зрозумів, що туга мотузка, яку раптово перерізали, є чимось таким же небезпечним, як і вербовий кінь. Było dziesięć szans przeciw jednej, że jeżeli okażę się na tyle zuchwały, by odciąć „Hispaniolę” od kotwicy, wtedy sam wraz z moją łódeczką pójdę na dno. Десять шансів проти одного, що якби я виявився достатньо сміливим, щоб зняти "Іспаньолу" з якоря, то я і мій човен пішли б на дно.

To zmusiło mnie do zastanowienia, a gdyby los nie był mi powtórnie wyjątkowo sprzyjał, musiałbym poniechać swego przedsięwzięcia. Це змусило мене замислитися, і якби доля знову не була надзвичайно прихильною до мене, мені довелося б відмовитися від моєї затії. Owe lekkie powiewy, które początkowo nadciągały z południowego wschodu i południa, z nastaniem nocy zmieniły kierunek na południowo-zachodni! Ці легкі бризи, які спочатку дули з південного сходу і півдня, з настанням ночі змінили напрямок на південно-західний! Właśnie gdy się namyślałem, nadbiegł silniejszy powiew, ogarnął „Hispaniolę” i pchnął ją pod prąd. Саме тоді, коли я замислився, здійнявся сильніший вітер, підхопив "Іспаньолу" і штовхнув її проти течії. Ku wielkiej mej radości odczułem, że lina nieco pofolgowała mi w garści, a dłoń, w której ją trzymałem, zanurzyła się na mgnienie w wodę. На превелику радість, я відчув, як мотузка трохи запульсувала в моїй руці, а рука, в якій я тримав її, на мить занурилася у воду.

Wówczas opamiętałem się, wydobyłem nóż, otworzyłem go zębami i zacząłem przecinać jedno pasmo po drugim, aż okręt cały oparł się na dwu strzępach liny. Тоді я схаменувся, дістав ножа, відкрив його зубами і почав відрізати одну нитку за одною, поки весь корабель не опинився на двох клаптиках мотузки. Wtedy dałem spokój dalszej robocie odkładając rozerwanie dwóch ostatnich powróseł do czasu, gdy lina będzie jeszcze raz rozprężona tchnieniem wiatru. Після цього я відклав подальшу роботу, відклавши розривання двох останніх снопів до того моменту, коли мотузка знову розтягнеться від подиху вітру.

Przez cały ten czas słyszałem dźwięki głośnej rozmowy dochodzące z kajuty; prawdę powiedziawszy jednak miałem głowę tak całkowicie zaprzątniętą czym innym, że prawie ich nie słuchałem. Весь цей час я чув звуки гучної розмови, що долинали з каюти, але, по правді кажучи, моя голова була настільки зайнята чимось іншим, що я майже не прислухався. Teraz wszakże, gdy już nic nie miałem do roboty, zacząłem uważniej nasłuchiwać. Зрештою, тепер, коли мені нічого не залишалося робити, я почав слухати уважніше.

W jednym z głosów rozpoznałem podsternika Izraela Handsa, który był ongiś puszkarzem Flinta. В одному з голосів я впізнав дублера Ізраеля Хендса, який раніше був ковалем Флінта. Drugim z rozmówców był bez wątpienia mój przyjaciel w czerwonej szlafmycy. Другою співрозмовницею, безсумнівно, була моя подруга в червоному халаті. Obaj mieli już dobrze w czubie, a mimo to pili zawzięcie, ponieważ w tym czasie, gdy nasłuchiwałem, jeden z nich z pijackim okrzykiem otworzył okno i wyrzucił coś, co jak mi się zdawało, było próżną butelką. Обидва вони вже були при тямі, але пили несамовито, бо в той час, коли я слухав, один з них з п'яним криком відчинив вікно і викинув, як мені здалося, порожню пляшку. Byli jednak nie tylko podchmieleni, ale niewątpliwie też zajadle rozjuszeni. Однак вони були не тільки напідпитку, але й, безсумнівно, злісними. Przekleństwa sypały się jak grad, a raz po raz następował taki ich nawał, iż sądziłem, że niechybnie skończy się na bójce. Прокльони сипалися, як град, і раз по раз здіймався такий шквал, що я думав, що це неминуче закінчиться бійкою. Lecz za każdym razem sprzeczka ustawała i głosy przechodziły na chwilę w pomruk, póki nie nadszedł nowy kryzys i z kolei nie minął bez żadnych skutków. Але щоразу суперечки припинялися, і голоси на деякий час стихали, поки не наставала нова криза, яка, в свою чергу, проходила без жодних наслідків.

Na lądzie widziałem blask wielkiego ogniska obozowego przeświecającego jaskrawo poprzez kępy drzew nadbrzeżnych. На суші я побачив відблиск великого табірного багаття, що яскраво просвічував крізь зарості прибережних дерев. Ktoś tam śpiewał jednostajną, starą, monotonną pieśń marynarską, z pauzą i trelem na końcu każdego wiersza — pieśń, która rzekłbyś, nie skończy się wcale, chyba że już nie starczy cierpliwości śpiewającemu. Хтось там співав монотонну стару моряцьку пісню, з паузою і треллю в кінці кожного куплету - пісню, яка, здавалося б, ніколи не закінчиться, якщо тільки у співака не увірветься терпіння. Słyszałem ją niejednokrotnie podczas podróży i zapamiętałem te słowa: Я не раз чув її під час своїх подорожей і запам'ятав ці слова:

Jeden tylko ocalał na całą załogę, Choć siedemdziesięciu pięciu wyruszyło w drogę. З усього екіпажу вижив лише один, хоча вирушили сімдесят п'ять.

Pomyślałem sobie, że ta śpiewka aż nadto niestety stosować się mogła do drużyny, która poniosła tak okrutne straty tego ranka. Я подумав про себе, що ця пісня, на жаль, могла стосуватися команди, яка зазнала таких жорстоких втрат того ранку. W rzeczywistości wszakże, z tego, co widziałem, wszyscy ci piraci byli tak mało wrażliwi jak morze, po którym żeglowali. Насправді ж, з того, що я бачив, усі ці пірати були такими ж нечутливими, як і море, яким вони плавали.

W końcu nadciągnął wiatr. Зрештою здійнявся вітер. Szoner przesunął się w bok i zbliżył w ciemności. Шонер відійшов убік і наблизився в темряві. Jeszcze raz odczułem, jak lina pofolgowała, a wtedy jednym silnym pociągnięciem przerwałem ostatnie włókna. Я знову відчув, як мотузка пульсує, а потім одним сильним ривком розірвав останні волокна.

Wiatr nieznacznie tylko oddziaływał na moją łódź, ale i tak prawie natychmiast znalazłem się naprzeciw dzioba okrętu. Вітер лише злегка впливав на мій човен, але я все одно майже відразу опинився обличчям до носа корабля. W tej samej chwili „Hispaniola” poczęła obracać się w koło, lawirując z wolna w poprzek prądu. В ту ж мить "Іспаньола" почала розвертатися по колу, повільно вистрибуючи впоперек течії.

Pracowałem jak diabeł, gdyż w każdej chwili oczekiwałem zatonięcia, a odkąd się przekonałem, że nie zdołam prowadzić łódki w prostym kierunku, wiosłowałem wstecz. Я працював, як диявол, оскільки очікував, що можу піти на дно будь-якої миті, і оскільки я зрозумів, що не можу вести човен прямо, я греб назад. Wreszcie uwolniłem się od mego niebezpiecznego sąsiada, a właśnie gdy brałem ostatni rozpęd, dłonie moje napotkały lekką linkę zwisającą z pokładu poprzez parapet rufy. Нарешті я звільнився від свого небезпечного сусіда, і саме тоді, коли я робив останній ривок, мої руки наштовхнулися на легку волосінь, що звисала з палуби через поріг корми. Pochwyciłem ją w mig. Я миттєво вхопився за неї.

Nie umiem powiedzieć, czemu to uczyniłem. Я не можу сказати, чому я це зробив. Z początku działałem jedynie pod wpływem instynktu; gdy jednak miałem już linę w ręku i przekonałem się, że jest umocowana, zaczęła brać we mnie górę ciekawość i postanowiłem zajrzeć do okna kajuty. Спочатку я діяв суто інстинктивно, однак, коли мотузка опинилася в моїй руці і я побачив, що вона закріплена, цікавість почала брати гору, і я вирішив зазирнути у вікно каюти.

Wdrapałem się po lince, a kiedy uznałem, że jestem już dostatecznie blisko, podniosłem się, pomimo wielkiego ryzyka, do połowy swej wysokości i zobaczyłem pułap oraz odcinek wnętrza kajuty. Я піднявся по мотузці, і коли мені здалося, що я вже досить близько, я піднявся, незважаючи на великий ризик, на половину свого зросту і побачив стелю і частину інтер'єру кабіни.

Podczas tego żaglowiec wraz ze swą małą towarzyszką chyżo mknął z wodą: zrównaliśmy się już z ogniskiem na wybrzeżu. Поки це відбувалося, вітрильник і його маленька супутниця ковзали по воді: ми вже зрівнялися з багаттям на березі. Okręt „gadał” — jak mówią żeglarze — głośno, prując niezliczone fale i rozbryzgując nieustannie wełnistą wodę, dlatego też gdy przytknąłem oko do szybki okna, nie mogłem pojąć, czemu strażnicy nie byli wcale zaniepokojeni. Корабель голосно "гойдався", як кажуть моряки, здіймаючи незліченні хвилі і безперервно розбризкуючи вовняну воду, тож коли я придивився до скла ілюмінатора, то не міг збагнути, чому охоронці були зовсім не занепокоєні. W każdym razie wystarczyło mi jedno przelotne spojrzenie — jedyne, jakie mogłem rzucić z mej chwiejnej łódki. У будь-якому випадку, одного побіжного погляду - єдиного, який я міг кинути з мого хиткого човна - було достатньо. Ujrzałem Handsa i jego towarzysza zwartych ze sobą w śmiertelnych zapasach. Я бачив, як Руки і його супутник стиснулися в смертельній боротьбі. Jeden wbił się dłonią w gardło drugiego. Один з них заштовхав руку в горло іншому.

Ześliznąłem się z powrotem do łódki, bynajmniej nie za wcześnie, gdyż omal nie straciłem jej spod stóp. Я зісковзнув назад у човен, але не надто швидко, бо мало не випустив його з-під ніг. Przez chwilę nie mogłem nic dojrzeć oprócz tych dwu wściekłych, krwią nabiegłych twarzy, nachylonych ku sobie wzajem pod kopcącą lampą; przymknąłem oczy, aby się oswoić z ciemnością. На мить я не побачив нічого, окрім двох злих, закривавлених облич, що схилилися одне до одного під тліючою лампою; я заплющив очі, щоб звикнути до темряви.

Nieustająca ballada dobiegła wreszcie końca, a cała — tak już nieliczna — drużyna korsarska przy ognisku zanuciła chórem pieśń, którą słyszałem tak często: Безперервна балада нарешті закінчилася, і вся - вже така нечисленна - команда "Корсарів" навколо багаття хором наспівувала пісню, яку я так часто чув:

Piętnastu chłopów na Umrzyka Skrzyni — Jo-ho-ho! i butelka rumu!

Diabli i trunek resztę bandy wzięli! Jo-ho-ho! i butelka rumu!

Myślałem sobie właśnie, jak to diabli wespół z trunkiem gościli w tej chwili w kajucie „Hispanioli”, gdy wtem zaskoczył mnie nagły ruch mej łódki. Я саме думав про те, як диявол разом з лікером оселився в каюті "Іспаньоли", коли мене злякав раптовий рух мого човна. W tej chwili szarpnąwszy silnie zdawała się zmieniać kierunek. У той момент, коли вона сильно смикнулася, здавалося, що вона змінила напрямок. Jednocześnie dziwnie wzrosła jej szybkość. При цьому її швидкість дивним чином збільшилася.

Otwarłem natychmiast oczy. Я одразу ж розплющив очі. Otaczały mnie drobne fale załamujące się z ostrym, syczącym poszumem i lekko fosforyzujące. Мене оточували маленькі хвилі, що розбивалися з різким шиплячим шумом і злегка фосфоресціювали. „Hispaniola”, od której szlaku oddaliłem się, lawirując już o kilka jardów wahała się w swym biegu, a maszty jej słabo rysowały się na tle nocnej ciemności. "Іспаньола", зі сліду якої я зійшов, вже пролежавши кілька метрів, завагалася на своєму шляху, її щогли ледь вимальовувалися на тлі нічної темряви. W miarę jak się jej przyglądałem, nabierałem przekonania, że płynęła również na południe. Спостерігаючи за нею, я переконався, що вона також пливе на південь.

Obejrzałem się przez ramię i serce podskoczyło mi w piersiach. Я озирнулася через плече, і моє серце підскочило в грудях. Tuż za mną biła łuna ogniska obozowego. Відблиск табірного вогнища був прямо за моєю спиною. Prąd skręcał pod kątem prostym, obracając zarówno wysokim szonerem, jak i nikłą, harcującą łódeczką. Течія крутилася під прямим кутом, розвертаючи і високу шхуну, і слабенький човен, що переслідував її. Coraz bardziej przyśpieszając biegu, coraz wyżej się piętrząc, coraz głośniej pomrukując przedzierał się skłębiony nurt przez cieśninę ku pełnemu morzu. Прискорюючись все більше і більше, нагромаджуючись все вище і вище, бурмочучи все голосніше і голосніше, звивиста течія прорвалася через протоку у відкрите море.

Nagle statek przede mną wykonał gwałtowny zwrot obracając się o jakieś dwadzieścia stopni, a prawie jednocześnie nastąpiły, jeden po drugim, dwa okrzyki. Раптом судно переді мною зробило різкий поворот на двадцять градусів, і майже одночасно пролунали два крики, один за одним. Usłyszałem dudnienie stóp po schodach kajuty, z czego wniosłem, że dwaj pijacy zaprzestali na koniec swarów i uprzytomnili sobie grożące im niebezpieczeństwo. Я почув тупіт ніг на сходах каюти, з якого зробив висновок, що двоє п'яних нарешті припинили свою сварку і усвідомили небезпеку, що насувається.

Położyłem się na wznak na dnie mego nieszczęsnego czółenka i pobożnie polecałem Bogu duszę. Я ліг на спину на дно своєї жалюгідної землянки і побожно віддав Богові свою душу. Byłem pewny, że u ujścia cieśniny wpadnę niechybnie w zaporę rozszalałych bałwanów, gdzie rychło ustaną wszystkie me troski. Я був упевнений, що в гирлі протоки неминуче потраплю в шквал розлючених ідолів, де всі мої тривоги незабаром припиняться. Ale choć zapewne zniósłbym spokojnie śmierć, nie mogłem znosić widoku nadchodzącego przeznaczenia. І хоча я, напевно, спокійно сприйняв би смерть, я не міг змиритися з тим, що моя доля наближається.

Musiałem tak leżeć godzinami, nieustannie tam i z powrotem miotany falami, raz po raz zraszany mżącymi bryzgami wody i nie przestając ani na chwilę oczekiwać śmierci przy pierwszym zanurzeniu. Мені довелося лежати так годинами, мене постійно кидало хвилями вперед і назад, знову і знову обдавало дрібними бризками води, і я не зупинявся ні на мить, очікуючи смерті при першому ж зануренні. Stopniowo opanowała mnie coraz większa ociężałość i mimo grozy umysł mój podlegał oszołomieniu i odrętwieniu. Поступово мене охоплювала все більша тяжкість, і, незважаючи на жах, мій розум був підпорядкований розгубленості і заціпенінню. Wreszcie zmorzył mnie sen. Нарешті я заснув. Długo tak spoczywałem w swej łódeczce podrygującej na morzu i śniłem o domu rodzinnym i o starym „Admirale Benbow”. Довгий час я відпочивав так у своєму човні, що підстрибував на морі, і мріяв про родинний дім і старий "Адмірал Бенбоу".