×

Мы используем cookie-файлы, чтобы сделать работу LingQ лучше. Находясь на нашем сайте, вы соглашаетесь на наши правила обработки файлов «cookie».


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, SZAFA (2)

SZAFA (2)

– Dajcie spisać matmę. – W drzwiach klasy stanął Karol. Za chwilę miała zacząć się piąta lekcja: polski. Karol tego dnia był oficjalnie nieobecny. Dwa dni wcześniej podrzucił do szkoły lipne zwolnienie lekarskie, stwierdzające, że ma zapalenie gardła. Zwolnienie załatwił mu kolega, którego ojciec był lekarzem. – No, dajcie! Bo ja tylko na chwilę wpadłem i chcę wracać do domu… – powiedział i powiódł po klasie wzrokiem, jakby szukał chętnych.

– Masz. – Joasia wysunęła w kierunku Karola czyściutki zeszyt pokryty równym pochyłym pismem.

– Łocha idzie! – wrzasnął na cały regulator Aleks i zamknął z hukiem drzwi klasy.

– Poczekaj! Muszę wyjść! – zawołał Karol.

– No to pomyśl, jak się jej wytłumaczysz, że jesteś chory, a przyszedłeś do szkoły i wychodzisz… – rzucił Marcin, który kogo jak kogo, ale profesor Płochowską znał przecież jak zły szeląg.

– Kurczę! – Karol rozejrzał się po klasie, po czym wiele nie myśląc, porwał stojące przed pierwszą ławką krzesło i wstawiwszy do szafy, usiadł na nim.

– Chłopaki! Zamykajcie mnie!

W ostatniej chwili przed wejściem nauczycielki Maciek zdążył wrzucić do środka szafy ostatni numer „Cogito”. Oczywiście górą. W końcu połamany sufit stał pod ścianą tuż koło kosza na śmieci.

– Żebyś się nie nudził! – zawołał.

Przez pierwsze minuty lekcji polskiego wszyscy uważnie patrzyli w kierunku szafy. Ta jednak zdawała się zwykłym meblem. Na to, że w środku kryje się uczeń, nie wskazywało nic. Po kwadransie o Karolu siedzącym w szafie wszyscy zapomnieli. Dlatego aż jęknęli, gdy w połowie lekcji do szafy podeszła profesor Płochowska i jednym ruchem z impetem otworzyła drzwi.

Karol wstał z krzesła i trzymając w ręku gazetę, szurnął nogami, mówiąc:

– Uszanowanie, pani profesor.

Kilka osób w klasie się zaśmiało, ale polonistce wcale nie było do śmiechu.

– Głupie żarty! – powiedziała. – Siadaj na miejsce i przynieś mi dzienniczek.

– Ale pani profesor, mnie nie ma w szkole.

– Jak to cię nie ma, hę? A z kim ja teraz rozmawiam, hę? Uważasz, że co?

– Mam zwolnienie i przyszedłem odpisać lekcje, ale…

– O, nie, kochany! Idziesz w tej chwili do pani dyrektor i opowiadasz o swoich sprawkach.

* * *

Otwarte drzwi do boksu szatni, w której złożone były rzeczy ze strychu, zobaczył Aleks. Chciał jakoś pogodzić się z Białym Michałem i zaproponował przetrzepanie szkolnych skarbów. Michał jednak nie był chętny. Wciąż miał żal do przyjaciela. Z Konradem się dogadali, ale z Aleksem… Michał westchnął i powlókł się do klasy. Tymczasem Aleks ujrzał w stercie wielki tekturowy portret Lenina. Wyciągnął go czym prędzej i pognał do klasy.

– Rewelka! – zawołali chłopcy na widok wodza rewolucji, a Przemek błyskawicznie zaproponował, że zrobi z Lenina palacza.

Za pomocą cyrkla sprawnie wywiercił mu w ustach dziurkę i włożył w nią papierosa.

– Czekajcie! – zawołał, po czym wpadł do szafy z portretem i krzyknąwszy: – Towarzyszu, ukaż się! – wysunął obraz dziurą po suficie.

– Kawał mi się przypomniał – powiedziała Ewa. – Pani uczyła dzieci o Leninie i nagle Jasio wstaje i mówi: „Proszę pani, ja!”. „Ale co, Jasiu?” – dopytuje się nauczycielka. „Ja widziałem Lenina! Byłem z tatusiem w lesie i go widziałem. Był wielki, miał rogi!”. „Jasiu, ale to chyba był jeleń?”. „A może i jeleń…”.

– Skąd to wziąłeś? – dopytywał się Konrad, szturchając Aleksa i wskazując portret, a uzyskawszy odpowiedź, popędził jak strzała do szatni.

W tym momencie do klasy weszła profesor Janecka.

– Kochani, profesor Adamczyk zachorowała i nie będziecie dziś mieli biologii. Niestety nie ma nikogo, kto mógłby u was posiedzieć na zastępstwie, dlatego prośba, byście się cicho zachowywali. Odrabiajcie lekcje, czytajcie sobie, możecie coś wypożyczyć z biblioteki. W każdym razie ma was nie być słychać. Zrozumiano?

Ale w humanistyczną jakby diabeł wstąpił. Ledwo profesor Janecka zniknęła na korytarzu, chłopcy przewrócili ławkę na krótszy bok, postawili na niej krzesło i uznawszy, że jest to mównica, zaczęli wygłaszać przemówienia. Prym wiódł Aleks, ale po chwili i Maciek włączył się do zabawy.

– Towarzysze! Obywatele i obywatelki! Ludu pracujący stolicy! − grzmiał z mównicy Maciek tekstem, który znał z jednej z płyt Kazika. Wygrzebał ją kiedyś u mamy.

Dziewczyny siadły na ławkach i otoczyły wianuszkiem Ewę, która wyjęła z teczki karty i zaczęła im wróżyć. I tylko co jakiś czas spoglądały w kierunku chłopców, którzy w najlepsze bawili się portretem Lenina.

– Ależ oni są dziecinni – prychnęła Patrycja. – Że też ty się prowadzasz z Maćkiem. Przecież to szczeniak! Mównica! I to ma być mężczyzna?

Patrycja uchodziła za najładniejszą w klasie. Zresztą wzrokiem wodzili za nią także chłopcy z klas sąsiednich. Patrycja miała burzę kręconych blond włosów, wydatne usta, białe zęby i dołeczki w policzkach. Małgosia westchnęła ciężko i już miała coś odpowiedzieć, kiedy do klasy wpadł Konrad, niosąc pod pachą jeszcze dwa tekturowe portrety.

– Mam jego kumpli! – zawołał, sapiąc od progu. – Ale chyba nie zdążymy, bo zaraz dzwonek…

Kiedy tylko koledzy powiedzieli mu, że będą mieli wolną godzinę, Konrad ruszył w kierunku szafy.

– Kto ze mną?! – zawołał.

Ku zdumieniu wszystkich ochoczo dołączył Biały Michał. I po chwili w szafie oprócz Przemka z portretem Lenina siedzieli Michał i Konrad z portretami w rękach. Było im ciasno. Szafa − niewygodna dla jednej osoby i bardzo niewygodna dla dwóch – trójkę mieściła z wielkim trudem.

– Towarzysze, ukażcie się! – zawołał Aleks.

I wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w górze szafy pojawiły się trzy portrety: Marksa, Engelsa i Lenina, przy czym ten ostatni palił papierosa, bo Przemkowi udało się znaleźć zapałki.

– Zniknęła swaboda ruskiego naroda! – ryknął Aleks.

– Towarzysze! Obywatele i obywatelki! Ludu pracujący stolicy! – wołał znów Maciek, próbując przekrzyczeć Aleksa.

– Uciszcie się! – krzyknęła Ewa. – Skupić się nad wróżbą nie mogę!

Jednak Maciek nadal przemawiał, Aleks nadal śpiewał, a reszta chłopców gwizdała i śmiała się.

– Powinniście się zdecydować! Czy jesteście już dorośli, czy jeszcze dzieci – usłyszeli głos dyrektor Marczak, która od kilku minut stała w drzwiach i przyglądała się całej scenie. I choć Maciek miał wrażenie, że surowością chce przykryć niepohamowaną chęć wybuchnięcia śmiechem, to lekko się przestraszył. Zwłaszcza że przed chwilą krzyczał: „I pamiętajcie! Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z was nauczyciela!”.

– Wczoraj był u mnie jeden, który zamiast kurować się w domu, siedział podczas lekcji w szafie, a potem twierdził, że go nie ma. Dziś ktoś włamał się do szatni, skradł stamtąd trzy portrety, wprawdzie i tak przeznaczone na makulaturę, ale… − Tu dyrektor się zawahała.

W tym momencie rozległ się trzask. To pękły ścianki szafy, która rozpadła się na cztery części. Teraz nadawała się już tylko na śmietnik. Na środku klasy leżeli Konrad, Przemek i Biały Michał, a tuż obok trzy tekturowe portrety, z których jeden nadal palił papierosa.


SZAFA (2)

– Dajcie spisać matmę. – W drzwiach klasy stanął Karol. Za chwilę miała zacząć się piąta lekcja: polski. Lesson five was about to begin: Polish. Karol tego dnia był oficjalnie nieobecny. Dwa dni wcześniej podrzucił do szkoły lipne zwolnienie lekarskie, stwierdzające, że ma zapalenie gardła. Zwolnienie załatwił mu kolega, którego ojciec był lekarzem. – No, dajcie! Bo ja tylko na chwilę wpadłem i chcę wracać do domu… – powiedział i powiódł po klasie wzrokiem, jakby szukał chętnych.

– Masz. – Joasia wysunęła w kierunku Karola czyściutki zeszyt pokryty równym pochyłym pismem.

– Łocha idzie! – wrzasnął na cały regulator Aleks i zamknął z hukiem drzwi klasy.

– Poczekaj! Muszę wyjść! – zawołał Karol.

– No to pomyśl, jak się jej wytłumaczysz, że jesteś chory, a przyszedłeś do szkoły i wychodzisz… – rzucił Marcin, który kogo jak kogo, ale profesor Płochowską znał przecież jak zły szeląg. - Well then, think about explaining to her that you are sick, and you came to school and you leave ... - said Marcin, who knew who, who, but professor Płochowska, was like a bad penny.

– Kurczę! – Karol rozejrzał się po klasie, po czym wiele nie myśląc, porwał stojące przed pierwszą ławką krzesło i wstawiwszy do szafy, usiadł na nim.

– Chłopaki! Zamykajcie mnie!

W ostatniej chwili przed wejściem nauczycielki Maciek zdążył wrzucić do środka szafy ostatni numer „Cogito”. Oczywiście górą. W końcu połamany sufit stał pod ścianą tuż koło kosza na śmieci.

– Żebyś się nie nudził! – zawołał.

Przez pierwsze minuty lekcji polskiego wszyscy uważnie patrzyli w kierunku szafy. Ta jednak zdawała się zwykłym meblem. Na to, że w środku kryje się uczeń, nie wskazywało nic. Po kwadransie o Karolu siedzącym w szafie wszyscy zapomnieli. Dlatego aż jęknęli, gdy w połowie lekcji do szafy podeszła profesor Płochowska i jednym ruchem z impetem otworzyła drzwi.

Karol wstał z krzesła i trzymając w ręku gazetę, szurnął nogami, mówiąc:

– Uszanowanie, pani profesor.

Kilka osób w klasie się zaśmiało, ale polonistce wcale nie było do śmiechu.

– Głupie żarty! – powiedziała. – Siadaj na miejsce i przynieś mi dzienniczek.

– Ale pani profesor, mnie nie ma w szkole.

– Jak to cię nie ma, hę? A z kim ja teraz rozmawiam, hę? Uważasz, że co?

– Mam zwolnienie i przyszedłem odpisać lekcje, ale…

– O, nie, kochany! Idziesz w tej chwili do pani dyrektor i opowiadasz o swoich sprawkach.

* * *

Otwarte drzwi do boksu szatni, w której złożone były rzeczy ze strychu, zobaczył Aleks. Алекс увидел открытую дверь гардеробного ящика, где были сложены вещи с чердака. Chciał jakoś pogodzić się z Białym Michałem i zaproponował przetrzepanie szkolnych skarbów. Michał jednak nie był chętny. Wciąż miał żal do przyjaciela. Z Konradem się dogadali, ale z Aleksem… Michał westchnął i powlókł się do klasy. Tymczasem Aleks ujrzał w stercie wielki tekturowy portret Lenina. Wyciągnął go czym prędzej i pognał do klasy. He pulled it out as quickly as possible and rushed to the classroom.

– Rewelka! – zawołali chłopcy na widok wodza rewolucji, a Przemek błyskawicznie zaproponował, że zrobi z Lenina palacza.

Za pomocą cyrkla sprawnie wywiercił mu w ustach dziurkę i włożył w nią papierosa.

– Czekajcie! - Wait! – zawołał, po czym wpadł do szafy z portretem i krzyknąwszy: – Towarzyszu, ukaż się! He cried, then burst into the wardrobe with the portrait and shouted, "Comrade, appear!" — закричал он, потом бросился в кабинет с портретом и закричал: — Товарищ, покажись! – wysunął obraz dziurą po suficie. - he ejected the picture with a hole in the ceiling.

– Kawał mi się przypomniał – powiedziała Ewa. – Pani uczyła dzieci o Leninie i nagle Jasio wstaje i mówi: „Proszę pani, ja!”. - The lady was teaching the children about Lenin and suddenly Jasio gets up and says: "Ma'am, me!". „Ale co, Jasiu?” – dopytuje się nauczycielka. „Ja widziałem Lenina! “I saw Lenin! Byłem z tatusiem w lesie i go widziałem. I was in the woods with my papa and I saw him. Był wielki, miał rogi!”. „Jasiu, ale to chyba był jeleń?”. "Jas, but it was a deer, was it?" „A może i jeleń…”. "And maybe a deer ...".

– Skąd to wziąłeś? - Where did you get this? – dopytywał się Konrad, szturchając Aleksa i wskazując portret, a uzyskawszy odpowiedź, popędził jak strzała do szatni. Konrad asked, prodding Alex and pointing to the portrait, and having received the answer, he sped like an arrow into the locker room.

W tym momencie do klasy weszła profesor Janecka.

– Kochani, profesor Adamczyk zachorowała i nie będziecie dziś mieli biologii. - Beloved, professor Adamczyk has fallen ill and you will not have biology today. Niestety nie ma nikogo, kto mógłby u was posiedzieć na zastępstwie, dlatego prośba, byście się cicho zachowywali. Unfortunately, there is no one who could serve as a substitute for you, so please keep quiet. Odrabiajcie lekcje, czytajcie sobie, możecie coś wypożyczyć z biblioteki. W każdym razie ma was nie być słychać. In any case, you should not be heard. Zrozumiano?

Ale w humanistyczną jakby diabeł wstąpił. Ledwo profesor Janecka zniknęła na korytarzu, chłopcy przewrócili ławkę na krótszy bok, postawili na niej krzesło i uznawszy, że jest to mównica, zaczęli wygłaszać przemówienia. Prym wiódł Aleks, ale po chwili i Maciek włączył się do zabawy. Aleks was the leader, but after a while Maciek joined the fun.

– Towarzysze! Obywatele i obywatelki! Ludu pracujący stolicy! − grzmiał z mównicy Maciek tekstem, który znał z jednej z płyt Kazika. - Maciek thundered from the rostrum with a text he knew from one of Kazik's albums. Wygrzebał ją kiedyś u mamy.

Dziewczyny siadły na ławkach i otoczyły wianuszkiem Ewę, która wyjęła z teczki karty i zaczęła im wróżyć. The girls sat down on the benches and surrounded Ewa with a wreath, who took the cards out of the briefcase and began fortune-telling for them. I tylko co jakiś czas spoglądały w kierunku chłopców, którzy w najlepsze bawili się portretem Lenina.

– Ależ oni są dziecinni – prychnęła Patrycja. "But they are childish," Patricia snorted. – Że też ty się prowadzasz z Maćkiem. - That you are also going with Maciek. Przecież to szczeniak! Mównica! Rostrum! I to ma być mężczyzna?

Patrycja uchodziła za najładniejszą w klasie. Zresztą wzrokiem wodzili za nią także chłopcy z klas sąsiednich. Patrycja miała burzę kręconych blond włosów, wydatne usta, białe zęby i dołeczki w policzkach. Małgosia westchnęła ciężko i już miała coś odpowiedzieć, kiedy do klasy wpadł Konrad, niosąc pod pachą jeszcze dwa tekturowe portrety.

– Mam jego kumpli! – zawołał, sapiąc od progu. – Ale chyba nie zdążymy, bo zaraz dzwonek… - But I guess we won't make it, because the bell will ring soon ...

Kiedy tylko koledzy powiedzieli mu, że będą mieli wolną godzinę, Konrad ruszył w kierunku szafy.

– Kto ze mną?! - Who is with me?! – zawołał.

Ku zdumieniu wszystkich ochoczo dołączył Biały Michał. I po chwili w szafie oprócz Przemka z portretem Lenina siedzieli Michał i Konrad z portretami w rękach. Było im ciasno. They were tight. Szafa − niewygodna dla jednej osoby i bardzo niewygodna dla dwóch – trójkę mieściła z wielkim trudem.

– Towarzysze, ukażcie się! – zawołał Aleks.

I wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w górze szafy pojawiły się trzy portrety: Marksa, Engelsa i Lenina, przy czym ten ostatni palił papierosa, bo Przemkowi udało się znaleźć zapałki. And then, as if by magic, three portraits of Marx, Engels and Lenin appeared in the top of the wardrobe, the latter smoking a cigarette because Przemek managed to find the matches.

– Zniknęła swaboda ruskiego naroda! - The swaboda of the Russian people has disappeared! – ryknął Aleks.

– Towarzysze! Obywatele i obywatelki! Citizens and citizens! Ludu pracujący stolicy! Working people of the capital! – wołał znów Maciek, próbując przekrzyczeć Aleksa. Maciek called again, trying to shout over Aleks.

– Uciszcie się! – krzyknęła Ewa. – Skupić się nad wróżbą nie mogę!

Jednak Maciek nadal przemawiał, Aleks nadal śpiewał, a reszta chłopców gwizdała i śmiała się.

– Powinniście się zdecydować! Czy jesteście już dorośli, czy jeszcze dzieci – usłyszeli głos dyrektor Marczak, która od kilku minut stała w drzwiach i przyglądała się całej scenie. I choć Maciek miał wrażenie, że surowością chce przykryć niepohamowaną chęć wybuchnięcia śmiechem, to lekko się przestraszył. И хотя у Мацека сложилось впечатление, что он хотел скрыть своей суровостью свое неудержимое желание расхохотаться, он был слегка напуган. Zwłaszcza że przed chwilą krzyczał: „I pamiętajcie! Тем более, что минуту назад он кричал: «И помните! Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z was nauczyciela!”. Не диплом средней школы, а искреннее желание сделает вас учителем!

– Wczoraj był u mnie jeden, który zamiast kurować się w domu, siedział podczas lekcji w szafie, a potem twierdził, że go nie ma. – Вчера был один, который вместо того, чтобы лечиться дома, сидел на уроках в чулане, а потом утверждал, что его там нет. Dziś ktoś włamał się do szatni, skradł stamtąd trzy portrety, wprawdzie i tak przeznaczone na makulaturę, ale… − Tu dyrektor się zawahała.

W tym momencie rozległ się trzask. To pękły ścianki szafy, która rozpadła się na cztery części. Teraz nadawała się już tylko na śmietnik. Na środku klasy leżeli Konrad, Przemek i Biały Michał, a tuż obok trzy tekturowe portrety, z których jeden nadal palił papierosa. Konrad, Przemek and Biały Michał were lying in the middle of the class, and right next to them three cardboard portraits, one of which was still smoking a cigarette.