×

Używamy ciasteczek, aby ulepszyć LingQ. Odwiedzając stronę wyrażasz zgodę na nasze polityka Cookie.


image

"Doktor Piotr" - Stefan Żeromski, "Doktor Piotr" - 1

"Doktor Piotr" - 1

Doktor Piotr W pokoju pana Dominika Cedzyny ciemno i cicho, choć stary jegomość nie śpi.

Oparłszy się plecami o poduszki, wpół leżąc na łóżku, zatopiony jest w dziwacznych myślach, do niebywałego ogromu podniesionych przez ciszę nocną. A noc jest cicha śmiertelnie. Światło księżycowe, przestrzeliwszy grubą warstwę szronu, co zabielił szyby niby wapno, stoi na powierzchniach starych gratów, dwu ścian, części sufitu i podłogi, bez ruchu, jakby z zimna skostniało, takie samo zapewne, jakie oświetlać musi tej nocy kłody gnijące na dnie wód przywalonych lodem. W szparze szerokiego zapiecka odzywa się czasami świerszcz, w kącie pokoju kołace głucho stary zegar szafkowy, ostatni zabytek świetności minionej. Śpiew świerszcza i tępy szczęk wahadła sprawiają panu Dominikowi niejaką, trudną do określenia ulgę. Gdyby nie te dwa litościwe szmery, rozszarpałyby mu chyba serce tłok i burza uczuć i odebrała rozum nawałnica ponurych myśli. Gdy z mrocznych kątów izby wychylać się poczną zmory bojaźni, gdy w sercu żarzyć się poczyna żal bezsilny i łzy okrutnego bólu palą powieki — świerszcz szepce głośniej, zupełnie jak gdyby wyraźnymi słowami, sylaba za sylabą, mówił: „Wzywaj go w dzień utrapienia, a wyrwie cię i czcić Go będziesz”.

To dziwne zdanie, ta rada czy modlitwa utajona w szmerze robaczka nocy, jest jedynym i ostatnim punktem podparcia dla wytrąconych ze zwyczajnej kolei myśli samotnika.

Kilkakrotnie zapalał świecę sądząc, że go światło uspokoi.

Daremnie. Skoro zatlił zapałkę, rzucał mu się w oczy list syna i przypominał, jakie i gdzie ta męka ma źródło. Teraz ogarnęła go chęć zajrzenia raz jeszcze nieszczęściu w same ślepie, dźwignęła z niemocy ducha biedna odwaga smutnych aż do śmierci: zapuścić sondę w głąb rany, do cna ją wymacać, przekonać się naocznie i nieomylnie, że jest niewyleczalną — no, i niech tam wszystko jasne pioruny spalą! Nałożył okulary, odsunął list za płomień i powoli, półgłosem czytać zaczął:

Mój drogi ojcze!

Ze wszystkich moich złotych marzeń diabeł sobie fidybus skręcił i zapalił cygaro.

Chełpiłem się niegdyś z moich zdolności do matematyki, oczy mi na wierzch wyłaziły z pychy, gdy koleżkowie kpinkowali, że ja już w łonie matki, w randze sześciomiesięcznego embriona, oczekując chwili wydostania się na ten padół rachunku różniczkowego, rozwiązywałem z nudów algebraiczne zadanie o gońcach. Teraz przeklinam i te niby zdolności, i te głupie rachunki. Gdybym był pasał krowy na wygonie albo i same wieprzki… Ale co to pomoże w bawełnę obwijać!

Awantura ma taki deseń: Mniej więcej przed trzema tygodniami prosi mnie do siebie profesor i daje do czytania list niejakiego Jonatana Mundsleya, chemika, byłego profesora w jednym z uniwersytetów angielskich. Ten pan porzuciwszy katedrę urządził sobie laboratorium prywatne i prosi naszego starego o wskazanie mu najzdolniejszego spomiędzy asystentów naszej politechniki, chce bowiem takiemu facetowi powierzyć kierownictwo owej budy. Obiecuje płacić dwieście franków miesięcznie, dać mieszkanie, wszelkie materiały, jakich chemiczna dusza zapragnie, opał i inne przyjemności — no, i prawie zupełną swobodę w pracy. Gdym list przesylabizował, profesor odebrał go z rąk moich, złożył starannie, schował do szuflady, skrzywił się swoim zwyczajem i podawszy mi flegmatycznie kończynę usiadł przy biurku i wetknął nos w papiery. Patrzałem z podziwieniem na jego łysy czerep, gdy ten stary niedojda mruknął: — Tam już napisałem… Należy wziąć ciepłe spodnie i wełniane skarpetki.

Wiadoma rzecz… mgły… Miasto Hull nad morzem. Jeżeli brak panu pieniędzy, mogę pożyczyć trzysta franków bez procentu na trzy miesiące. Tak… Tylko na trzy miesiące.

Zrobiło mi się haniebnie głupio. Azaliż ja — myślałem — wziąwszy na się postać najzdolniejszego między chemiki, pojadę w wełnianych skarpetkach nad morze aż do miasta Hull? Czemu nie kogo innego spotyka takie zaszczytne wyróżnienie, taki los szczęśliwy? Bo to los! W pracowni Mundsleya, bez troski o jutrzejszy obiad i dzisiejsze przyszczypki u butów, można pracować nie tylko nad zdobyciem nowych wiadomości, ale i zaspakajać hipotezy wydłubane z swego własnego mózgu. Ta chemia ma swoje psie figle… Skoro człowiek raz w to błoto wlezie, jeżeli jeszcze powącha spraw niezbadanych a wiecznie nęcących, porywa go taka przecież szewska pasja odnajdywania nowych „prądzeń”, że gotów i o wełnianych skarpetkach mniej dokładnie pamiętać.

A zresztą, mój Tatku, zobaczyć Anglię, jej prawdziwie wielki przemysł, te cuda cywilizacji, te kolosalne skoki ludzkiego geniuszu! Zabrałem się i wyszedłem. Posiedziałem na Stapferwegu, a stamtąd, gnany niepokojem, ruszyłem na miasto. Zamiast wszakże zwołać publikę do Kropfa, gdzie tradycja surowo nakazuje oblewać wyjątkowe zdarzenia, puściłem się nad jezioro. Nie pamiętam, kiedy znalazłem się na drodze prowadzącej do Westmünster. Ciemna mgła kąpała się we wzburzonych falach: rude, obdarte, poszczerbione zbocza i upłazy gór wynurzały się z niej kiedy niekiedy niby fantastyczne wyspy; żałośnie krakały mewy szybując nad samą wodą. A więc jadę — myślałem — do ziemi Angielczyków ziemnowodnych, jadę nad morze, nad dalekie i nieznane morze… Nadaremnie tak długo łudziłem się nadzieją, że pojadę w inne strony, że po ośmiu latach inny zobaczę krajobraz.

Nadaremnie w ciągu ostatnich trzech lat wysłałem tyle strzeliście rekomendowanych afektów do Łodzi, Zgierza i tym podobnych Pabianic, upraszając o posadę, z płacą czterdzieści, trzydzieści, niech tam zresztą wszyscy diabli! — dwadzieścia pięć rubli miesięcznie. Na próżno wynosiłem pod niebiosa moje talenty chemiczne, cytowałem moje patenty, obiecywałem wynaleźć nowe środki drukowania perkalików. Skompromitowałem się tylko w oczach własnych i świętej nauki. Tam żydkowie i niemczykowie wszystko już wynaleźli, zatkali wszystkie miejsca i popychają wielki przemysł. Rozwiały się marzenia o tym, że cię, mój Staruszku, mit Pompe und Parade zabiorę do siebie, że posprawiamy sobie nowe przyodziewki (samych butów kozłowych z cholewami po dwie pary na chłopa), że naznosimy tytoniu, cukru, herbaty, kiełbas — licho wie zresztą czego, że się będziemy wieczorami jak ostatnie szewcy zgrywać w domino i świętej pamięci Kozików wspominać… Kozików!… Czy też ojciec pamięta ten wydmuch piaszczysty za naszym ogrodem, obrośnięty krzywymi sosnami i niską, szorstką trawą?

Sam nie wiem, czemu tak lubię myśleć o tej dziurze.

"Doktor Piotr" - 1 "Dr. Peter" - 1 "Dr Peter - 1 "Доктор Питер" - 1 «Доктор Пйотр» - 1-й

Doktor Piotr Доктор Пьотр W pokoju pana Dominika Cedzyny ciemno i cicho, choć stary jegomość nie śpi. ||||||||||gentleman|| Im Zimmer von Herrn Dominik Cedzyna ist es dunkel und still, obwohl der alte Herr wach ist. In the room of Mr. Dominik Cedzyna, it is dark and quiet, though the old gentleman is not asleep. У кімнаті пана Домініка Цедзини темно й тихо, хоча старий пан не спить.

Oparłszy się plecami o poduszki, wpół leżąc na łóżku, zatopiony jest w dziwacznych myślach, do niebywałego ogromu podniesionych przez ciszę nocną. Leaning back|||||||||immersed||||||unprecedented||||| Mit dem Rücken an die Kissen gelehnt, halb auf dem Bett liegend, versinkt er in bizarren Gedanken, die von der Stille der Nacht ins Unglaubliche gehoben werden. Leaning against his pillows, lying half on the bed, he is lost in bizarre thoughts, to an incredible magnitude raised by the silence of the night. Con la espalda apoyada en las almohadas, medio tirado en la cama, se pierde en pensamientos extraños, exaltado en una medida increíble por la quietud de la noche. Adossé aux oreillers, à demi couché sur le lit, il s'enfonce dans des pensées bizarres, dans une énormité incroyable soulevée par le silence de la nuit. A noc jest cicha śmiertelnie. ||||deadly Und die Nacht ist totenstill. And the night is quiet deadly. Światło księżycowe, przestrzeliwszy grubą warstwę szronu, co zabielił szyby niby wapno, stoi na powierzchniach starych gratów, dwu ścian, części sufitu i podłogi, bez ruchu, jakby z zimna skostniało, takie samo zapewne, jakie oświetlać musi tej nocy kłody gnijące na dnie wód przywalonych lodem. ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||de glace ||having pierced through||layer|frost||whitened|windows||lime|||surfaces||junk debris|||||||||||cold|frozen stiff|||||||||logs|decaying||||covered| Das Mondlicht, das die dicke Frostschicht durchbrochen hat, die die Fenster wie Kalk geweißt hat, steht auf den Oberflächen von altem Gerümpel, zwei Wänden, einem Teil der Decke und dem Boden, unbeweglich, als wäre es vor Kälte erstarrt, wahrscheinlich dasselbe, das nachts die am Grund der eisigen Gewässer verrottenden Baumstämme beleuchten muss. The lunar light, having fired a thick layer of frost, which had washed the glass like lime, stands on the surfaces of old logs, two walls, part of the ceiling and floor, motionless, as if cold, as surely as the logs rotting at the bottom of the lake fallen in ice. La lumière de la lune, après avoir traversé l'épaisse couche de givre qui blanchit les vitres comme de la chaux, se pose sur les surfaces de vieux détritus, deux murs, une partie du plafond et le sol, immobile, comme si elle s'était ossifiée à cause du froid, probablement la même que celle qui doit éclairer la nuit les troncs d'arbres pourrissant au fond des eaux glacées. 창문을 석회처럼 하얗게 만든 두꺼운 서리 층을 뚫고 들어온 달빛은 오래된 쓰레기, 두 개의 벽, 천장과 바닥의 일부, 추위로 인해 골화 된 것처럼 움직이지 않고 서 있는데, 아마도 밤에 얼음으로 덮인 바다 바닥에서 썩어가는 통나무를 비춰야하는 것과 같을 것입니다. W szparze szerokiego zapiecka odzywa się czasami świerszcz, w kącie pokoju kołace głucho stary zegar szafkowy, ostatni zabytek świetności minionej. |||||||grillon||dans le coin||bat doucement||||d'armoire||vestige|| with|crack||fireplace|chirps|||||||ticking|deeply|||||relic|| A cricket sometimes speaks in the gap of the wide interlocking, in the corner of the room there is a heavily deaf old cabinet clock, the last monument of splendor of the past. Dans la fente de la large cheminée, on entend parfois un criquet, dans un coin de la chambre, une vieille horloge de table sonne sourdement, dernier vestige d'une grandeur passée. 一只蟋蟀有时会在宽阔的壁炉的缝隙中鸣叫,在房间的角落里,一个陈旧的橱柜钟发出沉闷的敲击声,这是过去辉煌的最后遗迹。 Śpiew świerszcza i tępy szczęk wahadła sprawiają panu Dominikowi niejaką, trudną do określenia ulgę. |||émoussé||pendule||||une certaine|||définir|soulagement difficile à |cricket||dull|jaw|pendulum||||||to|determination|relief The singing of the cricket and the blunt jaws of the pendulum give Dominik a certain, difficult to define relief. Le chant du criquet et le tic-tac sourd du balancier procurent à M. Dominik un certain soulagement difficile à décrire. 蟋蟀的歌声和钟摆沉闷的咔哒声让多米尼克先生松了一口气,这种感觉难以形容。 Gdyby nie te dwa litościwe szmery, rozszarpałyby mu chyba serce tłok i burza uczuć i odebrała rozum nawałnica ponurych myśli. ||||cléments||déchireraient||||piston||||||||| ||||merciful|noises|would tear|||||||||took away||storm|| Were it not for these two mournful murmurs, they would have torn apart the heart of the crowd and the storm of feelings and took away the sense of storm of grim thoughts. Sans ces deux sons apaisants, le tumulte et la tempête des sentiments auraient probablement déchiré son cœur et la tempête sombre des pensées lui aurait ôté la raison. Gdy z mrocznych kątów izby wychylać się poczną zmory bojaźni, gdy w sercu żarzyć się poczyna żal bezsilny i łzy okrutnego bólu palą powieki — świerszcz szepce głośniej, zupełnie jak gdyby wyraźnymi słowami, sylaba za sylabą, mówił: ||sombres|||se pencher||commencent à apparaître|cauchemars|peur||||se mettre à rougeoyer|||||||||brûlent|paupières brûlantes||chuchote|||||clairs||||| ||||room|to lean out||||||||glow|||||||||burn|eyelids|cricket||||||clear||||| When from the dark corners of the chamber, there will be a bane of fear, when heart begins to glow sorrowless and tears of cruel pain burn the eyelids - the cricket whispers louder, as if in clear words, syllable behind the syllable, said: Quand les terreurs de la peur se glissent des coins sombres de la chambre, quand une douleur impuissante commence à brûler dans le cœur et que les larmes de la douleur atroce brûlent les paupières - le grillon chuchote plus fort, comme s'il parlait avec des mots clairs, syllabe par syllabe: „Wzywaj go w dzień utrapienia, a wyrwie cię i czcić Go będziesz”. ||||||t'arrachera|||honorer|| Call upon||||trouble||will rescue|you||honor him|| "Call him on the day of trouble, and he will deliver you and worship him." "Appelle-Le au jour de la détresse, et Il te sauvera et tu Le glorifieras". "Призовите Его в день скорби, и Он избавит вас, и вы поклонитесь Ему".

To dziwne zdanie, ta rada czy modlitwa utajona w szmerze robaczka nocy, jest jedynym i ostatnim punktem podparcia dla wytrąconych ze zwyczajnej kolei myśli samotnika. |||||||||murmure|ver de nuit|||||||point d'appui||déroutés||ordinaire|||ermite |||||||hidden||whisper||||||||support||dislodged||ordinary||| This is a strange sentence, this advice or a secret hidden in the murmur of the worm of the night is the only and last point of support for the loner's thought precipitated from the ordinary railway. Cette étrange phrase, ce conseil ou cette prière cachée dans le murmure du ver de nuit, est le seul et dernier soutien pour les pensées délogées de la voie habituelle du solitaire.

Kilkakrotnie zapalał świecę sądząc, że go światło uspokoi. He lit a candle several times, thinking that the light would calm him down. Il allume la bougie plusieurs fois en pensant que la lumière le calmera.

Daremnie. In vain Skoro zatlił zapałkę, rzucał mu się w oczy list syna i przypominał, jakie i gdzie ta męka ma źródło. Since he had sacked the match, his son's letter caught his eye and reminded him of the source and source of this passion. En craquant une allumette, il a été frappé par la lettre de son fils et s'est souvenu de l'origine de cette épreuve. Teraz ogarnęła go chęć zajrzenia raz jeszcze nieszczęściu w same ślepie, dźwignęła z niemocy ducha biedna odwaga smutnych aż do śmierci: zapuścić sondę w głąb rany, do cna ją wymacać, przekonać się naocznie i nieomylnie, że jest niewyleczalną — no, i niech tam wszystko jasne pioruny spalą! |understood|||looking||||||eyes|||||||||||insert|probe||depth|||||to probe|convince||visually||infallibly|||incurable|||||||| Maintenant, il était saisi du désir de regarder encore une fois dans les yeux du malheur, sorti de son impuissance d'esprit par le pauvre courage de ceux qui sont tristes à mourir : sonder la plaie, la sentir jusqu'au fond, se convaincre visuellement et infailliblement qu'elle est incurable - eh bien, et que la foudre y brûle ! Nałożył okulary, odsunął list za płomień i powoli, półgłosem czytać zaczął:

Mój drogi ojcze!

Ze wszystkich moich złotych marzeń diabeł sobie fidybus skręcił i zapalił cygaro. |||||||fiddlesticks|||| Of all my golden dreams, the devil turned a spit and lit a cigar. De tous mes rêves d'or, le diable s'est entortillé dans un fidybus et a allumé un cigare.

Chełpiłem się niegdyś z moich zdolności do matematyki, oczy mi na wierzch wyłaziły z pychy, gdy koleżkowie kpinkowali, że ja już w łonie matki, w randze sześciomiesięcznego embriona, oczekując chwili wydostania się na ten padół rachunku różniczkowego, rozwiązywałem z nudów algebraiczne zadanie o gońcach. |||||||||||||||||||||||||||||||||||||solved||||task||runners Je me suis un jour vanté de mon aptitude aux mathématiques, les yeux exorbités par la fierté, tandis que mes collègues se moquaient du fait que j'étais déjà dans le ventre de ma mère, au rang d'embryon de six mois, attendant le moment de sortir dans ce monde du calcul différentiel, résolvant par ennui une tâche algébrique portant sur des caractères. Teraz przeklinam i te niby zdolności, i te głupie rachunki. |I curse|||||||| Now I curse these kind of abilities and those stupid bills. Aujourd'hui, je maudis à la fois ces prétendues capacités et ces projets de loi stupides. Gdybym był pasał krowy na wygonie albo i same wieprzki… |||||pasture||||piglets If I were to graze the cows or the pigs themselves ... Ale co to pomoże w bawełnę obwijać! ||||||wrap around But what will help in cotton wrap around! Mais à quoi bon l'envelopper dans du coton ! Но что толку заворачивать его в хлопок!

Awantura ma taki deseń: Mniej więcej przed trzema tygodniami prosi mnie do siebie profesor i daje do czytania list niejakiego Jonatana Mundsleya, chemika, byłego profesora w jednym z uniwersytetów angielskich. Le dilemme est le suivant : il y a environ trois semaines, un professeur me demande de le rejoindre et me donne à lire une lettre d'un certain Jonathan Mundsley, chimiste et ancien professeur d'une université anglaise. Ten pan porzuciwszy katedrę urządził sobie laboratorium prywatne i prosi naszego starego o wskazanie mu najzdolniejszego spomiędzy asystentów naszej politechniki, chce bowiem takiemu facetowi powierzyć kierownictwo owej budy. ||||||||||||||||among||||||||||| This gentleman, leaving the cathedral, set up a private laboratory and asks our old man to show him the most talented assistant in our university, because he wants to entrust such a guy with the management of that kennel. Ce monsieur, ayant quitté sa chaire, s'est aménagé un laboratoire privé et demande à notre vieux de lui indiquer le plus doué des assistants de notre école polytechnique, car il veut lui confier la gestion de ce hangar. Obiecuje płacić dwieście franków miesięcznie, dać mieszkanie, wszelkie materiały, jakich chemiczna dusza zapragnie, opał i inne przyjemności — no, i prawie zupełną swobodę w pracy. I promise to pay two hundred francs a month, give an apartment, all materials that a chemical soul desires, fuel and other pleasures - and almost complete freedom at work. Il promet de payer deux cents francs par mois, de donner un appartement, tous les matériaux qu'une âme chimique désire, du carburant et d'autres plaisirs - enfin, une liberté de travail presque totale. Gdym list przesylabizował, profesor odebrał go z rąk moich, złożył starannie, schował do szuflady, skrzywił się swoim zwyczajem i podawszy mi flegmatycznie kończynę usiadł przy biurku i wetknął nos w papiery. ||syllabicated|||||||||||||||||||phlegmatically|appendage|||||stuck his nose||| When I spelled the letter, the professor took it from my hands, folded it carefully, put it in a drawer, winced in my habit and, giving me a phlegmatic limb, sat at the desk and stuck his nose in the papers. Lorsque j'eus parcouru la lettre, le professeur me la prit des mains, la plia soigneusement, la rangea dans un tiroir, fronça les sourcils comme il en avait l'habitude et, me tendant un membre avec flegme, s'assit à son bureau et plongea son nez dans les papiers. Patrzałem z podziwieniem na jego łysy czerep, gdy ten stary niedojda mruknął: I was looking||admiration||||bald head||||old fool|muttered softly I stared in wonder at his bald body as the old man just murmured: J'ai regardé avec stupéfaction son crâne chauve tandis que le vieil outsider marmonnait : — Tam już napisałem… Należy wziąć ciepłe spodnie i wełniane skarpetki. - I've already written there ... Take warm pants and wool socks. - Là, j'ai déjà écrit... Il faut prendre des pantalons chauds et des chaussettes en laine.

Wiadoma rzecz… mgły… Miasto Hull nad morzem. Known|||||| The thing is known ... fog ... The city of Hull by the sea. Jeżeli brak panu pieniędzy, mogę pożyczyć trzysta franków bez procentu na trzy miesiące. If you lack money, I can borrow three hundred francs without interest for three months. Si vous manquez d'argent, je peux vous prêter trois cents francs sans intérêt pendant trois mois. Tak… Tylko na trzy miesiące. Yes ... Only for three months.

Zrobiło mi się haniebnie głupio. |||embarrassingly| I felt shamefully stupid. Azaliż ja — myślałem — wziąwszy na się postać najzdolniejszego między chemiki, pojadę w wełnianych skarpetkach nad morze aż do miasta Hull? |||having taken|||||||||||||||| Did I - I thought - taking the form of the most talented among chemists, go in woolen socks to the sea to the city of Hull? Vais-je, me disais-je, ayant pris le visage du plus doué des chimistes, aller en chaussettes de laine au bord de la mer jusqu'à la ville de Hull ? Czemu nie kogo innego spotyka takie zaszczytne wyróżnienie, taki los szczęśliwy? Why no one else meets such an honorable distinction, such a happy fate? Comment se fait-il que personne d'autre ne bénéficie d'une mention aussi honorable, d'un sort aussi heureux ? Bo to los! Because it's fate! W pracowni Mundsleya, bez troski o jutrzejszy obiad i dzisiejsze przyszczypki u butów, można pracować nie tylko nad zdobyciem nowych wiadomości, ale i zaspakajać hipotezy wydłubane z swego własnego mózgu. ||||||||||snags||||||||gaining|||||satisfy||dug out|||| In Mundsley's workshop, without worrying about tomorrow's dinner and today's shoe heels, you can work not only to get new news, but also to satisfy hypotheses taken from your own brain. Dans l'atelier de Mundsley, sans se soucier du déjeuner du lendemain ou des pincements de chaussures d'aujourd'hui, on peut travailler non seulement pour acquérir de nouvelles connaissances, mais aussi pour satisfaire des hypothèses tirées de son propre cerveau. Ta chemia ma swoje psie figle… Skoro człowiek raz w to błoto wlezie, jeżeli jeszcze powącha spraw niezbadanych a wiecznie nęcących, porywa go taka przecież szewska pasja odnajdywania nowych „prądzeń”, że gotów i o wełnianych skarpetkach mniej dokładnie pamiętać. ||||dog's|dog tricks||||||||||||unexplored||forever eternally|tempting|captures him||||shoemaker's||finding||currents||||||||| Cette chimie joue des tours aux chiens... Une fois dans la boue, si l'on sent les choses inexplorées mais toujours tentantes, on se laisse tellement emporter par la passion de trouver de nouveaux "courants" que l'on est prêt à ne plus se souvenir des chaussettes en laine.

A zresztą, mój Tatku, zobaczyć Anglię, jej prawdziwie wielki przemysł, te cuda cywilizacji, te kolosalne skoki ludzkiego geniuszu! Et puis, mon papa, voir l'Angleterre, sa vraie grande industrie, ces merveilles de civilisation, ces bonds colossaux du génie humain ! Zabrałem się i wyszedłem. Posiedziałem na Stapferwegu, a stamtąd, gnany niepokojem, ruszyłem na miasto. Je me suis assis sur la Stapferweg, et de là, poussé par l'anxiété, je suis parti pour la ville. Zamiast wszakże zwołać publikę do Kropfa, gdzie tradycja surowo nakazuje oblewać wyjątkowe zdarzenia, puściłem się nad jezioro. |||||||||strictly requires|pour|||||| En effet, au lieu de convoquer le public au Kropf, où la tradition veut que l'on célèbre les événements exceptionnels, je me suis laissé aller au lac. Nie pamiętam, kiedy znalazłem się na drodze prowadzącej do Westmünster. Ciemna mgła kąpała się we wzburzonych falach: rude, obdarte, poszczerbione zbocza i upłazy gór wynurzały się z niej kiedy niekiedy niby fantastyczne wyspy; żałośnie krakały mewy szybując nad samą wodą. |||||||||||||||||||||||||seagulls|||| Le brouillard sombre baigne dans les vagues houleuses : des pentes et des collines rouges, rayées et ébréchées en émergent parfois comme des îles fantastiques ; les mouettes poussent des cris plaintifs en planant au-dessus de l'eau elle-même. A więc jadę — myślałem — do ziemi Angielczyków ziemnowodnych, jadę nad morze, nad dalekie i nieznane morze… Nadaremnie tak długo łudziłem się nadzieją, że pojadę w inne strony, że po ośmiu latach inny zobaczę krajobraz. ||||||||||||||||in vain|||deceived myself|||||||||||||| Je vais donc - pensais-je - au pays des landed English, je vais à la mer, à une mer lointaine et inconnue... C'est en vain que je me suis bercé pendant si longtemps de l'espoir que j'irais dans d'autres lieux, qu'après huit ans je verrais un paysage différent.

Nadaremnie w ciągu ostatnich trzech lat wysłałem tyle strzeliście rekomendowanych afektów do Łodzi, Zgierza i tym podobnych Pabianic, upraszając o posadę, z płacą czterdzieści, trzydzieści, niech tam zresztą wszyscy diabli! in vain|||||||||||||Zgierz|||||simplifying||job position||||||||| C'est en vain que, depuis trois ans, j'ai envoyé à Lodz, à Zgierz et aux environs de Pabianice tant d'affectations recommandées par des tireurs, pour demander un poste, avec un salaire de quarante, trente, que l'enfer soit maudit ! — dwadzieścia pięć rubli miesięcznie. Na próżno wynosiłem pod niebiosa moje talenty chemiczne, cytowałem moje patenty, obiecywałem wynaleźć nowe środki drukowania perkalików. |in vain|||the heavens||||||||||||cotton fabrics En vain, j'exaltais mes talents de chimiste, je citais mes brevets, je promettais d'inventer de nouveaux moyens d'imprimer la percale. Skompromitowałem się tylko w oczach własnych i świętej nauki. Je n'ai fait que me compromettre aux yeux de moi-même et de la science sacrée. Tam żydkowie i niemczykowie wszystko już wynaleźli, zatkali wszystkie miejsca i popychają wielki przemysł. |||||||blocked||||pushing|| Là-bas, les Juifs et les Allemands ont déjà tout inventé, bouché tous les endroits et poussent la grande industrie. Rozwiały się marzenia o tym, że cię, mój Staruszku, mit Pompe und Parade zabiorę do siebie, że posprawiamy sobie nowe przyodziewki (samych butów kozłowych z cholewami po dwie pary na chłopa), że naznosimy tytoniu, cukru, herbaty, kiełbas — licho wie zresztą czego, że się będziemy wieczorami jak ostatnie szewcy zgrywać w domino i świętej pamięci Kozików wspominać… Dispersed|||||||||||||take you||||we'll get|||clothes|||||boots with tops||||||||||||devil|||||||||||||||||| Les rêves de t'emmener, mon vieux, avec Pompe und Parade, chez moi, d'acheter de nouveaux vêtements (seulement deux paires de bottes à tige par homme), d'apporter du tabac, du sucre, du thé, des saucisses - qui sait quoi, de jouer aux dominos le soir comme les derniers cordonniers et d'évoquer la mémoire sacrée des cosaques... ont été anéantis. Kozików!… Czy też ojciec pamięta ten wydmuch piaszczysty za naszym ogrodem, obrośnięty krzywymi sosnami i niską, szorstką trawą? ||||||blowout|sandy||||overgrown|crooked|pines|||rough| Les chèvres !... Ou bien votre père se souvient-il de cette éruption sablonneuse derrière notre jardin, envahie de pins tordus et d'herbe basse et rude ?

Sam nie wiem, czemu tak lubię myśleć o tej dziurze. |||||||||hole